Wyjątkowo w środę piłkarze Skry powalczą o kolejne punkty w rozgrywkach Betclic 2. ligi. Rywalem naszej ekipy będzie Polonia Bytom. Początek zaległego meczu 9. kolejki o godzinie 16:00. Nie mają szczęścia piłkarze Skry i Polonii. W ubiegłym sezonie zaplanowany na jesień mecz obu drużyn w Bytomiu nie doszedł do skutku w pierwotnym terminie z powodu opadów śniegu. Nie minęło dwanaście miesięcy, a tym razem opady deszczu uniemożliwiły pojedynek obu zespołów na Lorecie. Mamy nadzieję, że w środowe popołudnie nic już nie stanie na przeszkodzie i oba zespoły rozstrzygną między sobą losy 9. kolejki. Od momentu pierwotnego terminu rywalizacji w teorii nic się nie zmieniło. O punkty powalczą drużyny, które znajdują się na przeciwległych biegunach tabeli. Zresztą jej układ może być odrobinę mylący, jeśli chodzi o potencjał naszej drużyny. Pamiętamy bowiem, że piłkarze Skry startowali z ujemnego pułapu (-7). W tym momencie legitymujemy się dorobkiem pięciu oczek, mając na koncie cztery ligowe triumfy. Polonia Bytom w bieżącym sezonie potknęła się tylko raz – na inaugurację. Od tego momentu bytomianie są niepokonani i zanotowali serię dziesięciu zwycięstw z rzędu. Każda passa jednak kiedyś się kończy, a podopieczni Dariusza Rolaka są mocno zmotywowani, by się do tego przyczynić, tym bardziej, że po słabym meczu w Sosnowcu z pewnością chcą zatrzeć po sobie złe wrażenie. Nie wypada nie dodać, że Skra i Polonia, to drużyny, które w tym roku jeszcze nie zremisowały. Na podział punktów z pewnością byśmy się nie obrazili. Warto podkreślić, że w zespole naszego najbliższego rywala zobaczymy parę znajomych twarzy. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Kamil Wojtyra. Były król strzelców 2. ligi w barwach Skry w tym roku umieścił futbolówkę w siatce już ośmiokrotnie. Oprócz niego trykot w barwach Polonii zakładają Olivier Wypart, Mikołaj Łabojko czy Karol Szymkowiak. Jest też Konrad Andrzejczak oraz Szymon Michalski, a w sztabie szkoleniowym znalazło się miejsce choćby dla Łukasza Ocimka. Miło będzie zatem zobaczyć się po jakimś czasie. A czy te smaczki przełożą się na boisko? Czas pokaże. Betclic 2. liga – 9. kolejka Skra Częstochowa – Polonia Bytom Środa (15 października), godz.: 16:00 Polonia Bytom, historia klubu: Historia Polonii Bytom sięga wczesnych czasów międzywojennych. Klub powstały w styczniu 1920 roku długo jednak nie nacieszył się swoim istnieniem, bowiem zawirowania polityczne i wybuch jednego z powstań śląskich sprawiły, że nieco ponad dwa lata później został zlikwidowany i odrodził się dopiero po II wojnie światowej. Długo można byłoby wymieniać sukcesy, jakie zapisała na swoim koncie bytomska Polonia. Z pewnością do najważniejszych zaliczyć trzeba dwukrotne mistrzostw Polski (1954, 1962), czterokrotne wicemistrzostwo (1952, 1958, 1959, 1961) oraz obecność na najniższym stopniu podium w latach 1966 oraz 1969. Warto podkreślić, że Polonia, to jedyny polski klub, który ma na koncie zwycięstwo w europejskich rozgrywkach. Bytomianie triumfowali bowiem w Pucharze Intertoto, zwanym też Pucharem Rappana, w 1965 roku, kiedy okazali się lepsi od SC Lipsk. Jak widać jednak, największe sukcesy Polonii, to dość odległe czasy. Wpływ na to miał kryzys, jaki dotknął klub na początku drugiej dekady XXI wieku. W pewnym momencie zasłużona dla polskiej piłki Polonia wylądowała w IV lidze. Od tego momentu klub sukcesywnie pnie się w górę. W Bytomiu wierzą, że w tym sezonie ich ulubieńcy wykonają kolejny krok w ligowej hierarchii. Polonia Bytom, kadra: BRAMKARZE: Axel Holewiński, Jakub Rybacki, Karol Szymkowiak OBROŃCY: Michał Bedronka, Dominik Konieczny, Szymon Michalski, Oliwier Miller, Adrian Piekarski, Radosław Seweryś, Remigiusz Szywacz, Olivier Wypart POMOCNICY: Konrad Andrzejczak, Tomasz Gajda, Oliwier Kwiatkowski, Mikołaj Łabojko, Sebastian Steblecki, Patryk Stefański, Wojciech Szumilas, Grzegorz Szymusik, Daniel Ściślak, Piotr Topolewski, Lucjan Zieliński, Filip Żagiel NAPASTNICY: Kamil Siudak, Kamil Wojtyra, Kacper Żabiński SZTAB SZKOLENIOWY: Łukasz Tomczyk (I trener), Łukasz Ocimek (II trener), Dawid Mróz (asystent trenera), Wojciech Mróz (asystent trenera), Mirosław Kuczera (trener bramkarzy), Jerzy Szpernalowski (kierownik drużyny), Szymon Woźniak (fizjoterapeuta), Wiesław Handziuk (fizjoterapeuta), Piotr Szymik (lekarz), Łukasz Juchnik (trener przygotowania motorycznego), Paweł Leksy (analityk)
Autor: Bartłomiej Jejda
Pójść za ciosem
Nadrabiamy ligowe zaległości. W środowy wieczór piłkarze Skry Płomienia podejmą na Lorecie Unię Rędziny. Mecz rozpocznie się punktualnie o godzinie 19:00. Wstęp po zakupie biletu w cenie 10 złotych. Efektowne zwycięstwo nad AKS-em Mikołów z pewnością ucieszyło naszych piłkarzy i ich kibiców. Na długie świętowanie i rozpamiętywanie pierwszego domowego zwycięstwa nie ma jednak czasu. W środę bowiem najwyższa pora na odrobienie zaległości. Na Loretę przyjeżdża Unia Rędziny. Pierwotnie pojedynek ten miał odbyć się miesiąc temu – 15 września, jednak ze względu na olbrzymie opady deszczu i niesprzyjającą aurę został odwołany. Nie oznacza to bynajmniej, że obie drużyny nie miały okazji się w ostatnim czasie zmierzyć. Kilka dni później bowiem odbył się mecz Poltent Pucharu Polski, w którym Unia okazała się lepsza, wygrywając 4:0. Wydaje się jednak, że wówczas mieliśmy do czynienia z zupełnie inną drużyną Skry. Nasi rezerwiści przez ten czas zdecydowanie okrzepli w starciach z bardziej doświadczonymi rywalami, czego efektem choćby domowy remis z Szombierkami Bytom (3:3) czy wspomniane już, niedzielne zwycięstwo nad AKS-em (9:1). Oczywiście Unia to zespół, którego nie sposób zlekceważyć. Tuż po pucharowej potyczce ze Skrą Płomieniem podopieczni Krystiana Kotarskiego wygrali 6:0 z Szombierkami, co tylko pokazuje potencjał drzemiący w ekipie, jeszcze kilka miesięcy temu rywalizującej w IV lidze. Liczymy na to, że piłkarze Skry Płomienia pójdą za ciosem i w środę dopiszą do swojego dorobku kolejne cenne trzy punkty. V liga, gr. płn (II liga śląska) – 6. kolejka (zaległy) Skra Płomień Częstochowa – Unia Rędziny Środa (16 października), godz. 19:00 Wstęp: 10 złotych
Krzysztof Ciesielski: Głód gry, jest coraz większy
Krzysztof Ciesielski jeszcze kilka miesięcy temu trenował z pierwszym zespołem Skry. Niestety ambitne plany młodemu piłkarzowi pokrzyżowała kontuzja. W oczekiwaniu na jego powrót na boisko postanowiliśmy zamienić z nim kilka słów. Krzysztof Ciesielski, to młody, 17-letni piłkarz Skry, który od początku swojej przygody z futbolem wykazuje ogromny potencjał. Rozwój zawodnika w ostatnim czasie mocno zahamowały kontuzje. Postanowiliśmy sprawdzić, co u niego słychać. – Moja rehabilitacja przebiega zgodnie z planem. Od miesiąca, po konsultacji z lekarzem, wykonuję bardziej dynamiczne ćwiczenia i dokładam większe ciężary – opowiada Ciesielski. – Myślę, że powrót na boisku w treningu indywidualnym nastąpi już za chwilę, lecz od treningów z drużyną dzielą mnie jeszcze około 3-4 miesiące. Przed kontuzją młody reprezentant naszej Akademii miał okazję trenować z pierwszym zespołem. Jak wspomina ten czas i czy jest coś, czego nauczył się w tym okresie? – Treningi z pierwszym zespołem dały mi duże przetarcie w grze seniorskiej. Uważam, że dzięki temu najwięcej i najszybciej rozwinąłem się pod względem zarówno taktycznym jak i szybkościowym. Okres ten wspominam bardzo dobrze jako jeden z najlepszych w moim życiu – nie ukrywa nasz rozmówca. Piłka nożna, to przede wszystkim pasja dla młodego zawodnika, który nie może już doczekać się powrotu do gry. – Myślę, że głód gry, jest coraz większy, lecz nie wpłynie to na mnie w żaden sposób. Do każdego treningu i meczu podchodziłem zawsze tak samo i nie uważam, że to odczucie coś we mnie zmieni – kończy naszą pogawędkę Krzysztof Ciesielski. Młodemu piłkarzowi życzymy jak najszybszego powrotu na boisko!
Rezerwy nie miały litości!
Najwierniejsi sympatycy naszego klubu, pomimo przenikliwego wiatru i opadów deszczu, wspierali młodych piłkarzy Skry Płomienia w kolejnym meczu o punkty II ligi śląskiej. I chociaż aura nie dopisała mogą być zadowoleni z postawy Skrzaków, którzy pokonali wyżej sklasyfikowaną ekipę AKS-u Mikołów aż 9:1! Co warte podkreślenia na listę strzelców wpisało się ośmiu naszych zawodników. W niedzielne przedpołudnie rezerwy Skry Częstochowa podejmowały na Lorecie AKS Mikołów. Goście uznawani byli za faworytów tego pojedynku, posiadając w swoich szeregach kilku naprawdę doświadczonych piłkarzy. W wyjściowej jedenastce mikołowian znalazł się jeden młodzieżowiec, podczas gdy w naszej kadrze tylko dwóch zawodników było seniorami, choć liczyli po… 21 lat. Owszem, wierzyliśmy po cichu na domowe trzy punkty, jednak chyba nikt nie spodziewał się, że nasi młodzi piłkarze w tak efektowny sposób poradzą sobie z wyżej notowanym przeciwnikiem. I połowa Ale po kolei, bowiem pierwsze minuty nie zwiastowały tego, co wydarzyło się później. Obie drużyny w początkowej fazie spotkania nie potrafiły stworzyć sobie klarownych sytuacji. Z naszej strony swoje możliwości z dystansu sprawdził najpierw Alan Sukiennicki, a chwilę później płaskim strzałem Mateusz Kaczmarek. Tak się złożyło, że to goście jako pierwsi wykreowali groźną sytuację pod naszą bramką. Jakub Nowak wykonał długą wrzutkę w stronę Wojciecha Drewniaka na długi słupek, jednak ten źle wymierzył lot piłki i nie oddał czystego strzału. Jak kończyć takie sytuacje pokazał Kacper Noworyta, który dosłownie dwie minuty później głową otworzył wynik spotkania. Niewiele brakło, by goście wyrównali. Świetną interwencję zanotował jednak wówczas wracający do bramki po kontuzji kostki Bartosz Warszakowski. Młody golkiper naszej ekipy fantastycznie zatrzymał uderzenie Damiana Furczyka, a próbujący dobitki Jakub Nowak nie trafił czysto w piłkę i… to by było praktycznie na tyle, jeśli chodzi o konkretne sytuacje piłkarzy z Mikołowa. Owszem, chwilę wcześniej Furczyk próbował z rzutu wolnego uderzyć bezpośrednio, a groźnie mogłoby być również chwilę później, gdyby Damian Wasiak sięgnął piłki, jednak to Skrzacy przejmowali inicjatywę i już wkrótce miały to podkreślić zdobywane przez nich bramki. A te przyszły niemal lawinowo w ciągu dziesięciu minut. Wynik na 2:0 podwyższył Kacper Tomzik, na 3:0 trafił Seweryn Cieślak, natomiast kilka minut przed końcem pierwszej połowy futbolówkę w siatce umieścił nie marnujący takich okazji Noworyta, któremu asystował Mateusz Kaczmarek. Sam ofensywny pomocnik naszej ekipy również wpisał się na listę strzelców, otwierając kanonadę tuż po zmianie stron. II połowa W 54. minucie pojedynku sztab szkoleniowy gości został zmuszony do dokonania zmiany. W miejsce kontuzjowanego Damiana Furczyka pojawił się Igor Niedźwiedzki, który kilkanaście sekund po wejściu na murawę zdobył bramkę dla AKS-u. Mikołowianie, jeśli jeszcze mieli jakieś nadzieje, pozbyli się ich w 64. minucie. Wówczas bowiem doszło do rzadko spotykanej sytuacji. Arbiter ukarał mianowicie dwiema żółtymi kartkami Cieślaka i Jakuba Nawrockiego. Ponieważ dla tego drugiego była to druga indywidualna kara w konsekwencji obejrzał czerwony kartonik i musiał opuścić boisko, osłabiając dodatkowo swój zespół. To nie jest też tak, że z rywali całkowicie zeszło powietrze, ale podopieczni Tomasza Szymczaka bezlitośnie punktowali błędy rywali. Trafienie głową zanotował Konrad Magnuszewski, a chwilę później świeżo wprowadzony Konrad Waluda. Nasz 18-letni napastnik do swoich statystyk w niedzielnym meczu dopisał również asystę, po której ósmą bramkę na konto Skrzaków zaliczył równie młody Mikołaj Kasprzycki. Kanonadę zakończył po pięknej, koronkowej wręcz akcji zespołowej Kacper Kożuch. Koniec! Wysokie zwycięstwo musi cieszyć wszystkich sympatyków Skry. W tym miejscu warto podziękować im za obecność na meczu. Pomimo przenikliwego wiatru i ciągle padającego deszczu wiernie wspierali młodych zawodników, którzy odwdzięczyli się pierwszym domowym zwycięstwem, nie mając litości dla AKS-u. Wynik z pewnością oddał naszej ekipie bolesną nieraz naukę wyciągniętą ze wszystkich poprzednich pojedynków. I chociaż zdajemy sobie sprawę, że do końca sezonu zdarzą się naszym młodym zawodnikom potknięcia swoją pracą zasłużyli na tak efektowny moment triumfu. II liga śląska – 10. kolejka Skra Płomień Częstochowa – AKS Mikołów 9:1 (4:0) 1:0 Kacper Noworyta (17’), 2:0 Kacper Tomzik (32’), 3:0 Seweryn Cieślak (38’), 4:0 Kacper Noworyta (42’), 5:0 Mateusz Kaczmarek (47’), 5:1 Igor Niedźwiedzki (58’), 6:1 Konrad Magnuszewski (68’), 7:1 Konrad Waluda (70’), 8:1 Mikołaj Kasprzycki (83’), 9:1 Kacper Kożuch (88’) Skra Płomień: Warszakowski – Magnuszewski, Leśniak-Paduch (46’ Korzeniewski), Despet – Kołodziejczyk, Niedzielski (K) (61’ Kożuch), Sukiennicki (77’ Garczarek), Tomzik (46’ Kroczek), Kaczmarek, Cieślak (77’ Kasprzycki) – Noworyta (61’ Waluda) AKS: Soliński – Góralczyk (46’ Mańka), Nawrocki, Ściętek (K) (79’ Dusza), Wasiak (46’ Kopiec), Furczyk (67’ Kapias), Nowak (57’ Niedźwiedzki), Drewniak, Danch, Biłka (46’ Osiecki), Gancarczyk (46’ Wujec)
Komunikat odnośnie stanu zdrowia Miłosza Garstkiewicza
Podczas sobotniego (12.10) meczu naszej drużyny z Zagłębiem Sosnowiec doszło do nieprzyjemnego zdarzenia. Bramkarz Skry, Miłosz Garstkiewicz zderzył się z jednym z rywali i nie był w stanie dokończyć pojedynku, opuszczając boisko na noszach. W ostatnich godzinach przeszedł badania, które mogą napawać nas optymizmem. Nie wykazały one bowiem urazów głowy ani złamań. W 69. minucie meczu pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a Skrą Częstochowa golkiper naszej ekipy, Miłosz Garstkiewicz, podczas interwencji niefortunnie zderzył się z piłkarzem Zagłębia – Bartoszem Snopczyńskim. Widać było, że najbardziej narażone na uraz w tej sytuacji była głowa oraz bark bramkarza Skry. Obok naszego zawodnika natychmiast pojawiły się służby medyczne, udzielając mu pierwszej pomocy. 21-latek nie był w stanie wrócić do gry i boisko opuścił na noszach, po czym udał się do szpitala. Chociaż wszystko wyglądało bardzo niepokojąco możemy z ulgą poinformować, że pierwsze badania wykazały brak urazów głowy oraz brak złamań. W najbliższych dniach Garstkiewicz przejdzie serię dodatkowych badań pozwalających dokładnie określić moment, w którym będzie mógł wrócić na boisko. Miłosz, trzymaj się i wracaj szybko!
Konferencja po meczu z Zagłębiem
Zagłębie Sosnowiec wygrało ze Skrą 4:1 w meczu 13. kolejki Betclic 2. ligi. Tak wyglądała konferencja prasowa po tym meczu.
To nie był nasz dzień
Zagłębie Sosnowiec wygrało 4:1 ze Skrą Częstochowa w meczu 13. kolejki Betclic 2. ligi. Honorowe trafienie dla naszej skipy zanotował Piotr Owczarek. Warto wspomnieć, że ostatnie pół godziny Skrzacy grali w osłabieniu, a jakby tego było mało w 70. minucie straciliśmy Miłosza Garstkiewicza, który doznał kontuzji i opuścił boisko na noszach. Mamy nadzieję, że ze zdrowiem naszego bramkarza wszystko będzie w porządku, bowiem to jest teraz najważniejsze. W trakcie ligowej premiery Arcelor Mittal Park był dla nas szczęśliwy. Jeszcze w ramach rozgrywek o punkty 1. ligi wygraliśmy 1:0. Co prawda od tego czasu wiele się zmieniło, jedno pozostało jednak constans – Skra zawsze na boisku daje z siebie wszystko. Dlatego też wierzyliśmy, że druga ligowa wizyta na obiekcie Zagłębia zakończy się zwycięstwem Skrzaków. Dominacja gospodarzy Tymczasem już w 2. minucie spotkania Szymon Zalewski przeciął podanie między naszymi piłkarzami w okolicach środkowej linii boiska, podprowadził piłkę przez kilkanaście metrów, przerzucił na lewą stronę do Bartosza Snopczyńskiego, który sprytnie wypatrzył wbiegające w bezpośrednie okolice naszej bramki Emanuela Agbora. Na szczęście lot piłki zdołał zmienić wracający Gabriel Estigarribia i napastnik Zagłębia dotknął futbolówki, ale ręką. W 5. minucie pojedynku po kolejnej stracie w okolicach dwudziestego metra na uderzenie zdecydował się Miłosz Pawlusiński, jednak piłkę zmierzającą w okienko bramki na poprzeczkę zdołał odbić Garstkiewicz. Były to jasne sygnały, że musimy mieć się na baczności. Podopieczni Dariusza Rolaka zapewne zdawali sobie z tego sprawę, lecz gospodarze nie mieli zamiaru się zatrzymywać. W 7. minucie obok słupka uderzył Joel Valencia, a kilkanaście sekund później Snopczyński sprytną główką trafił w poprzeczkę. Nasi zawodnicy mieli spore problemy by opuścić własną połowę, a Zagłębie zdominowało pierwsze fragmenty pojedynku, co rusz zapędzając się w okolice szesnastego metra czy to po błędach indywidualnych Skrzaków, czy po dobrze skonstruowanych akcji. Pozostawało wierzyć, że prędzej czy później frustracja z powodu niewykorzystanych sytuacji zacznie odwracać wektor prowadzenia gry w kierunku Skry. Pierwszy strzał nasi zawodnicy oddali w 19. minucie pojedynku. Maksymilian Stangret wypatrzył wysoko ustawionego Kacpra Siutę i z połowy spróbował go zaskoczyć uderzeniem. Niestety, nie udało się. Zapomnijmy o tym Dwie minuty później głową zakończył naszą akcję Oliwier Kucharczyk. I co prawda piłka zatrzepotała w siatce, ale od zewnętrznej strony. Od właściwej zatrzepotała chwilę później i to w bramce strzeżonej przez Garstkiewicza. Na uderzenie niemal z linii szesnastego metra zdecydował się Bartosz Snopczyński i tym samym otworzył wynik spotkania. Nie minęły dwie minuty, a po podaniu Szymona Zalewskiego – który długo utrzymywał się przy linii bocznej pola karnego – piłkę przyjął sobie na ósmym metrze Andrzej Niewulis i pewnym uderzeniem umieścił ją w bramce, podwyższając prowadzenie sosnowiczan. Ci nie mieli zamiaru się zatrzymywać, bezlitośnie wykorzystując błędy naszej defensywy. Szczególnie groźnie zrobiło się w 30. minucie, kiedy w bardzo dobrej sytuacji znalazł się nieupilnowany Snopczyński, jednak uderzył wysoko ponad poprzeczką. Chwilę później w polu karnym odnalazł się Stangret, ale jego strzał z dość ostrego kąta i przy asyście obrońcy, zatrzymał golkiper Zagłębia. Z pewnością ta połowa była do zapomnienia. Zmiana stron Pierwsze minuty po zmianie stron upłynęły w miarę spokojnie. I chociaż próbowaliśmy przedostawać się bliżej bramki gospodarzy, to oni stworzyli jako pierwsi groźniejszą sytuację. Mało tego w 52. minucie sosnowiczanie sugerowali w dużym zamieszaniu w naszym polu karnym zagranie ręką jednego z naszych defensorów, jednak arbiter, pan Szymon Rutkowski nie dostrzegł przekroczenia przepisów. Ewidentnie jednak to gospodarze przejmowali ponownie inicjatywę. W 54. minucie choćby Grzegorz Janiszewski po kolejnym kornerze płaskim strzałem chciał zaskoczyć Garstkiewicza i gdyby nie przytomność naszego bramkarza, mogłoby mu się to udać. Ostatnie pół godziny w osłabieniu W 60. minucie czerwoną kartkę obejrzał Oliwier Kucharczyk, który na linii szesnastego metra nieprzepisowo zatrzymał jednego z rywali. Bezpośrednio z rzutu wolnego uderzył Bartosz Boruń, ale znów na wysokości zadania stanął Garstkiewicz. Podobnie jak kilkanaście sekund później, kiedy efektownier wybronił główkę przeciwnika. Na szczęście gol i tak nie zostałby uznany, bowiem arbiter boczny dopatrzył się pozycji spalonej. Do sporej kontrowersji doszło kilka chwil później. Kiedy w polu karnym padł Agbor i długo nie podnosił się z murawy. Ostatecznie arbiter nie przerwał gry i nie wskazał na jedenasty metr, ale dopiero powtórki mogłyby pokazać czy faktycznie wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Kontuzja Garstkiewicza Wszystko to jednak przestawało mieć znaczenie w 69. minucie. Wówczas bowiem Garstkiewicz interweniując zderzył się ze Snopczyńskim. Pomimo interwencji naszego sztabu medycznego bramkarz Skry nie był w stanie kontynuować gry i pięć minut później oklaskiwany przez kibiców opuścił boisko na noszach. Nie zdążyliśmy się pozbierać z tej sytuacji, a goście za sprawą Snopczyńskiego trafili po raz trzeci. Jest pierwsze trafienie! Na szczęście zdołaliśmy odpowiedzieć. Wrzucana z prawej strony piłka długo przelatywała przez pole karne, minęła zawodników, a także Siutę, który źle wyliczył jej lot, aż wreszcie znalazła się w posiadaniu chwilę wcześniej wprowadzonego Piotra Owczarka, który umieścił ją przy bliższym słupku. Chociaż gospodarze wciąż nacierali szukaliśmy bramki kontaktowej. W 82. minucie faktycznie futbolówka zatrzepotała w siatce za sprawą nieustępliwego Stangreta, jednak sędzia szybko ukrócił naszą radość uniesioną chorągiewką. Zanim usłyszeliśmy końcowy gwizdek gospodarze trafili jeszcze raz. Zagłębie zainkasowało pewne trzy punkty, natomiast my musimy o tym spotkaniu jak najszybciej zapomnieć – oczywiście po wyciągnięciu konkretnych wniosków. To nie był po prostu nasz dzień. Mamy nadzieję, że wkrótce humory poprawi nam informacja, że ze zdrowiem Miłosza Garstkiewicza wszystko jest w porządku. Bo właśnie to jest w tym momencie najważniejsze. Betclic 2. liga – 13. kolejka Zagłębie Sosnowiec – Skra Częstochowa 4:1 (2:0) 1:0 Bartosz Snopczyński (23’), 2:0 Andrzej Niewulis (25’), 3:0 Bartosz Snopczyński (76’), 3:1 Piotr Owczarek (78’), 4:1 Kamil Biliński (90’+8) Zagłębie: Siuta – Janiszewski, Niewulis, Sukhostkyi – Pawlusiński (77’ Uchnast), Zalewski (86’ Duda, 90’+7 Zawojski), Boruń, Mularczyk (86’ Paszczela), Valencia – Agbor, Snopczyński (77’ Biliński) Skra: Garstkiewicz (74’ Kramarz) – Lorenc, Estigarribia, Kucharczyk – Stec, Ławrynowicz (74’ Wróbel), Sobczak (74’ Owczarek), Kaczorowski, Niedbała (63’ Sadowski), Nocoń (86’ Kroczek) – Stangret
Kolejny wymagający sprawdzian
Przed młodymi piłkarzami Skry kolejny wymagający sprawdzian. Na Loretę przyjeżdża ekipa, która ma zamiar namieszać na szczycie II ligi śląskiej. Mecz z AKS Mikołów odbędzie się w niedzielę o godzinie 11:30. Wstęp po zakupie biletu w cenie 10 złotych. W sezonie 2020/21 AKS Mikołów opuścił szeregi IV-ligowców, chociaż bez wątpienia piłkarze i kibice tego klubu mieli czego żałować. Do dziesiątego, bezpiecznego miejsca w tabeli zabrakło im zaledwie… czterech punktów! Wydawało się więc, że szybko wrócą na piąty poziom rozgrywkowy, jednak w klasie okręgowej spędzili trzy długie sezony. Najpierw rywalizację o awans przegrali o jeden punkt z rezerwami Zagłębia Sosnowiec, rok później sezon zakończyli na rozczarowującym – trzecim – miejscu, za plecami Sparty Katowice i rezerw Ruchu Chorzów. Wreszcie w ubiegłym sezonie dopięli swego i po zwycięstwie w śląskiej IV grupie klasy okręgowej znaleźli się… na tym samym poziomie rozgrywkowym. Wszystko z związku z reformą ligi, zgodnie z którą pomiędzy klasą okręgową a IV ligą utworzona została V liga, czyli II liga śląska. Dla ambitnych piłkarzy z Mikołowa, to jednak ważny krok w realizacji celu, którym jest sukcesywny rozwój sportowy. W bieżących rozgrywkach z pewnością AKS liczył na nieco więcej, póki co jednak plasuje się dopiero na szóstym miejscu. Porażki z Szombierkami Bytom, rezerwami Zagłębia Sosnowiec czy z Zalchem Zniczem Kłobuck (aż 2:6) sprawiły, że klub z Mikołowa przestał liczyć się w gronie ekip bezpośrednio walczących o awans, jednak nic nie jest przesądzone i nie jest powiedziane, że za jakiś czas podopieczni trenera Marcina Domagały nie zbliżą się do ścisłej czołówki. Dlatego też w Mikołowie nikt nie wyobraża sobie straty punktów z drużynami z dołu tabeli, a taką obecnie jest Skra Płomień. Młodzi podopieczni Tomasza Szymczaka zdecydowanie lepiej jednak grają niż punktują i doprawdy niewiele brakło, by nasz dorobek punktowy wyglądał efektowniej. Nie ma jednak co patrzeć za siebie. Piłkarze Skry chcieliby wzorem starszych kolegów z domowego obiektu uczynić małą twierdzę. Ostatni remis z faworyzowanymi Szombierkami Bytom to symptom, że możemy zacząć to realizować. W imieniu naszych młodych piłkarzy zapraszamy w niedzielne przedpołudnie na Loretę. Gwarantujemy, że warto! II liga śląska – 10. kolejka Skra Płomień Częstochowa – AKS Mikołów Niedziela, 13 października, godz. 11:30 Miejski Stadion Piłkarski przy ulicy Loretańskiej w Częstochowie Wstęp: 10 złotych
Jedziemy do Sosnowca
Przed naszą ekipą kolejny ważny pojedynek. Tym razem udajemy się do Sosnowca na starcie z tamtejszym Zagłębiem. Mecz odbędzie się w sobotę, o godzinie 16:30. Bezpośrednią transmisję ze spotkania będzie można śledzić za pomocą aplikacji TVP Sport i na stronie sport.tvp.pl. Kilka miesięcy temu wydarzyło się coś, czego chyba nikt się nie spodziewał. Zagłębie Sosnowiec opuściło szeregi pierwszoligowców i wylądowało w Betclic 2. lidze. Biorąc pod uwagę potencjał sportowy i organizacyjny dla całego środowiska piłkarskiego w naszym kraju bez wątpienia był to szok. Sosnowiczanie dość szybko jednak się otrząsnęli i po przebudowie struktur na kilku poziomach rozpoczęli misję: powrót na zaplecze PKO BP Ekstraklasy. Początek był naprawdę udany. Zagłębie wygrało pierwsze trzy mecze, pokonując Olimpię Grudziądz, Rekord Bielsko-Biała i Resovię Rzeszów. Patrząc z perspektywy czasu szczególnie ważne wydawałoby się to ostatnie zwycięstwo, tym bardziej, że ekipa ze stolicy Podkarpacia plasuje się obecnie w górnych rejonach tabeli. Niestety od tego momentu coś się zacięło. A konkretnie od rozgrywanego trzy dni po meczu z Resovią pojedynku Rundy Wstępnej Pucharu Polski z Sandecją Nowy Sącz. Grając na poziomie Betclic 3. ligi Sandecja, po trafieniu Mikołaja Kwietniewskiego, wygrała 1:0, eliminując wyżej sklasyfikowany zespół z dalszej rywalizacji. W ośmiu następnych pojedynkach ligowych Zagłębie wygrało tylko dwukrotnie – w Kaliszu i z GKS-em Jastrzębie. Oprócz tego zanotowało trzy remisy i trzy porażki. Mimo wszystko w Sosnowcu nie wpadają w panikę. – Za cel przyjęliśmy awans do I ligi w ciągu dwóch lat. Po tym czasie będzie można rozliczać naszą pracę – powiedział dla “Przeglądu Sportowego” dyrektor sportowy Zagłębia, Grzegorz Kurdziel. – Mamy długoterminową wizję, która zakłada, że drużyna zacznie regularnie osiągać sukcesy na miarę swojego potencjału. Chociaż nasz najbliższy rywal nie może złapać właściwego rytmu z pewnością jest faworytem czekającej nas potyczki. Tym bardziej, że będzie gospodarzem. – Na nasze mecze domowe średnio przychodzi ponad pięć tysięcy ludzi i naszym obowiązkiem jest dla nich wygrywać. Nie ma takiej drużyny w tej lidze, której u siebie nie bylibyśmy w stanie pokonać – dodaje Kurdziel. Ale i Skrzacy mają swoje cele. Niedawno Maksymilian Stangret, w rozmowie z nami, przyznawał, że chociaż nie chce zapeszać jesteśmy w stanie po sobotnim spotkaniu powiększyć swój dorobek. – Ostatnie trzy domowe mecze, to trzy zwycięstwa i mecze zagrane bardzo solidnie, przede wszystkim w obronie. Uważam, że ten aspekt bardzo mocno poprawiliśmy i do Sosnowca jedziemy z nastawieniem, by przełamać tę passę zwycięstwo-przegrana i dać drugie zwycięstwo z rzędu. To będziemy się starali zrealizować. Przede wszystkim do Sosnowca jedziemy powalczyć. A z jakim efektem? To pokaże czas. Mamy nadzieję, że uda się dopisać do tabeli kolejne punkty, a ponieważ Skrzacy nie uznają kompromisów i albo wygrywają, albo przegrywają, liczymy na pełną pulę. Betclic 2. liga – 13. kolejka Zagłębie Sosnowiec – Skra Częstochowa Sobota, 12 października 2024, godz. 16:30 Transmisja: sport.tvp.pl oraz aplikacja TVP Sport Sędziują: Szymon Rutkowski (sędzia główny, Bydgoszcz), Michał Sobczak (sędzia asystent), Marcin Sadowski (sędzia asystent), Maciej Górski (sędzia techniczny) Zagłębie Sosnowiec, historia klubu Chociaż Zagłębie Sosnowiec nigdy nie zdobyło tytułu mistrza Polski, jest klubem z długą i bogatą tradycją. Historia piłki nożnej w Sosnowcu sięga pierwszej dekady XX wieku. Dopiero jednak czasy powojenne sprawiły, że sport – w tym piłka nożna – zaczął przybierać coraz wyraźniejsze formy strukturalne i organizacja rozgrywek ligowych w sposób pośredni przełożyła się na funkcjonowanie poszczególnych klubów. Piłkarze z Sosnowca na dłużej zagościli w elicie w połowie lat 50-tych, z miejsca stając się jedną z ważniejszych sił w polskim futbolu. W 1955 wywalczyli wicemistrzostwo Polski, ustępując zaledwie o jeden punkt Legii Warszawa. I chociaż krótko później na chwilę opuścili szeregi najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju szybko wrócili mocno akcentując swoją obecność. Początek lat 60-tych to okres największych sukcesów klubu z Sosnowca. Seria medali (trzy brązowe, dwa srebrne) mistrzostw Polski, dwukrotne wzniesieniu Pucharu Polski – wszystko to sprawiło, że poprzeczka oczekiwań kibiców ustawiona została bardzo wysoko. Lata 70-te przyniosły zaledwie jeden (jak się okazało ostatni aż do teraz) medal mistrzostw Polski oraz dwukrotnie Puchar Polski. Ten, wywalczony 6 maja 1978 roku, w starciu z Piastem Gliwice, jest ostatnim sukcesem tego zasłużonego dla naszej piłki klubu. Klubu, który w latach późniejszych przechodził różne zawirowania i ostatecznie rywalizuje na trzecim poziomie rozgrywkowym. Nie jest to jednak miejsce Zagłębia. I w Sosnowcu wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Zagłębie Sosnowiec, kadra 2024/25 BRAMKARZE: Mateusz Kabała, Mateusz Kos, Kacper Siuta OBROŃCY: Bartosz Boruń, Aleksiej Bykow, Grzegorz Janiszewski, Roko Kurtovic, Andrzej Niewulis, Mikołaj Staniak, Artem Sukhostki, Paweł Szostek, Szymon Zalewski POMOCNICY: Bartosz Chęciński, Mateusz Duda, Piotr Marciniec, Piotr Mielczarek, Patryk Mularczyk, Miłosz Pawlusiński, Łukasz Uchnast, Joel Valencia, Bartosz Zawojski NAPASTNICY: Emmanuel Agbor, Kamil Biliński, Bartosz Paszczela, Bartosz Snopczyński SZTAB: Marek Saganowski (trener), Grzegorz Kurdziel (dyrektor sportowy), Bartłomiej Bobla (asystent), Marek Marciniak (asystent), Marcin Nawrat (trener przygotowania fizycznego), Matko Perdijic (trener bramkarzy), Grzegorz Buczek (masażysta), Marcel Płachta (kierownik drużyny), Mirosław Janosz (kierownik techniczny)
Transmisja meczu z Zagłębiem
W najbliższą sobotę piłkarze Skry udadzą się do nieodległego tak bardzo Sosnowca, by z tamtejszym Zagłębiem powalczyć o punkty Betclic 2. ligi. Transmisję z tego pojedynku przeprowadzi aplikacja TVP Sport. W bieżącym sezonie Betclic 2. ligi nie uznajemy kompromisów – albo wygrywamy, albo przegrywamy. Zwykle swój dorobek powiększamy o trzy oczka w meczach domowych. Właśnie trzy ostatnie pojedynki na Lorecie zakończyły się zwycięstwem ekipy prowadzonej przez Dariusza Rolaka. Po raz ostatni – i de facto pierwszy – z delegacji wróciliśmy z tarczą na początku sierpnia. Wówczas pokonaliśmy Olimpię Elbląg 1:0. W sobotę pojawi się okazja na to, by podreperować swoje statystyki w meczach wyjazdowych. Udajemy się bowiem do Sosnowca, na pojedynek z Zagłębiem. Zdegradowany kilka miesięcy temu klub miał jak najszybciej wrócić na zaplecze PKO BP Ekstraklasy, jednak po imponującym początku ekipa z Sosnowca straciła nieco impet. Wydaje się, że punktem przełomowym było starcie Pucharu Polski z Sandecją Nowy Sącz, które Zagłębie przegrało. Od tego momentu piłkarze z Sosnowca wygrali tylko dwa razy! Wszystko to sprawiło, że wypadli poza pierwszą szóstkę. Z pewnością faworytem sobotniego meczu będą gospodarze, jednak warto mieć na uwadze, że Skrzacy z meczu na mecz prezentują się coraz lepiej. Nic nie jest więc przesądzone. Bez wątpienia warto śledzić przebieg najbliższego pojedynku, z którego bezpośrednią transmisję przeprowadzi za pośrednictwem swojej aplikacji oraz strony sport.tvp.pl TVP Sport. Początek sobotniego meczu o godzinie 16:30.