W najbliższą sobotę (02.11) na Lorecie gościć będziemy ekipę Resovii Rzeszów. Mecz rozpocznie się o godzinie 13:00. Wyrwany remis w wyjazdowym starciu z Rekordem Bielsko-Biała dał w efekcie drugie spotkanie z rzędu Skry bez porażki. To pierwszy taki przypadek w bieżącym sezonie i wyraźny symptom, że idziemy w dobrą stronę. Tym bardziej warto z uwagą przyglądać się temu, co wydarzy się w sobotnie wczesne popołudnie na Lorecie. Dzięki zwycięstwu bądź remisowi w czekającym nas pojedynku jesteśmy w stanie wydłużyć serię meczów bez porażki, co w kontekście układu tabeli na ostatniej prostej piłkarskiej jesieni ma niebagatelne znaczenie. Czeka nas starcie z Resovią Rzeszów, drużyną, z którą jeszcze niedawno mierzyliśmy się w walce o pierwszoligowe punkty. O naszym ostatnim pojedynku chcielibyśmy jednak jak najszybciej zapomnieć. Rzeszowianie rozbili wówczas naszą ekipę aż 5:0. Kilka tygodni później nasze drogi (de facto na jeden sezon) się rozeszły – Resovia utrzymała się na zapleczu PKO BP Ekstraklasy, natomiast Skra została zdegradowana na trzeci poziom rozgrywkowy. Sobotni mecz będzie doskonałą okazją do rewanżu, tym bardziej, że nasz rywal przeżywa mały kryzys. Po naprawdę imponującym początku sezonu (zwycięstwo na inaugurację w Krakowie z Wieczystą) Resovia wypadła z rytmu. Po raz ostatni podopieczni Jakuba Żukowskiego cieszyli się ze zwycięstwa 26 września, kiedy w ramach walki o Puchar Polski pokonali Lecha Poznań. Na ligowe zwycięstwo rzeszowianie czekają jeszcze dłużej (od 13 września, kiedy to pokonali KKS Kalisz). Od tego czasu Resovia dopisała do swojego dorobku tylko dwa oczka (remisy z Olimpią Elbląg i GKS-em Jastrzębie). Nie oznacza to jednak, że powinniśmy naszego przeciwnika lekceważyć. Każdy kryzys bowiem kiedyś się kończy. Co znamienne klub ze stolicy Podkarpacia w czterech z pięciu ostatnich pojedynków otwierał wynik, by… ostatecznie zadowolić się remisem bądź schodzić z placu gry pokonanym. Tak było w meczach z Olimpią Elbląg, Pogonią Grodzisk Mazowiecki (1:0 do przerwy, 1:3 finalnie), Podbeskidziem Bielsko-Biała (2:0 do przerwy, 2:3 po końcowym gwizdku) oraz GKS-em Jastrzębie (1:0 do przerwy, 1:1 na koniec). Warto jednocześnie zauważyć, że Resovia tylko dwukrotnie w trwających rozgrywkach nie zdołała umieścić piłki w siatce bramki rywali. Stało się to 4 sierpnia w Sosnowcu (porażka 0:2) oraz w ostatniej kolejce w domowej potyczce ze Świtem Szczecin (porażka 0:1). To udowadnia, że nasza defensywa będzie miała co robić. Prym – jeśli chodzi o strzelone bramki – wiedzie Maciej Górski, który z dziesięcioma trafieniami znajduje się w ścisłym gronie zawodników rywalizujących o koronę króla strzelców. Oprócz niego piłkę do bramki kierowali Marcin Urynowicz (trzy trafienia), Bartłomiej Eizenchart i Filip Mikrut (po dwa), a także Maksymilian Hebel, Gracjan Jaroch, Dawid Pieniążek, Kornel Rębisz oraz Bartłomiej Wasiluk (wszyscy po jednym trafieniu). Podsumowując: Skrzacy chcieliby wydłużyć serię meczów bez porażki, Resovia chciałaby przerwać serię meczów bez zwycięstwa. Remis pozostawi obie ekipy z uczuciem niedosytu. Betclic 2. liga – 16. kolejka Skra Częstochowa – Resovia Rzeszów Sobota (02.11.2024), godz. 13:00 Sędziują: Patryk Świerczek (arbiter główny – Brzesko), Aleksandra Ulanowska (sędzia asystent), Dominik Paul (sędzia asystent), Radosław Kraj (sędzia techniczny) Relacja tekstowa na oficjalnym koncie Skry na platformie X Resovia Rzeszów, historia klubu Za oficjalną datę powstania Resovii przyjmuje się rok 1910. Jednak niektórzy doszukują się początków tej organizacji w roku 1905. Co prawda wydania czasopism z tamtego okresu nie informują o istnieniu klubu, jednak pojawia się wzmianka o nie posiadającym nazwy klubie piłkarskim gimnazjalistów i wiele osób właśnie w tym upatruje zalążków Resovii. Jak by nie było mamy do czynienia z jednym z najstarszych klubów piłkarskich w naszym kraju. Co ciekawe pomimo tego Resovia nigdy nie zasmakowała gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dwadzieścia jeden sezonów spędziła natomiast na jej zapleczu kilkukrotnie ocierając się o awans do elity. Z pewnością jednym z największych sukcesów naszego najbliższego rywala, jest awans do półfinału Pucharu Polski w sezonie 1980/81, kiedy to zespół ze stolicy Podkarpacia wyeliminował Carbo Gliwice, Małapanew Ozimek, GKS katowice, Ursus Warszawa i ŁKS Łódź, a jego pochód zatrzymała dopiero Pogoń Szczecin. W ubiegłym sezonie Resovia po czterech sezonach na zapleczu PKO BP Ekstraklasy zanotowała spadek na trzeci poziom rozgrywkowy. Z pewnością marzeniem kibiców Resovii byłby jak najszybszy powrót do Betclic 1. ligi. Resovia Rzeszów, kadra 2024/25 BRAMKARZE: Michał Gliwa, Bartosz Skręt, Jakub Tetyk OBROŃCY: Radosław Adamski, Radosław Bąk, Mateusz Bondarenko, Glib Bukhal, Karol Chuchro, Gracjan Czapniewski, Danian Pavlas, Kornel Rębisz, Krystian Szamocha, Jakub Zybała POMOCNICY: Radosław Kanach, Damian Kotecki, Dawid Pieniążek, Marcin Urynowicz, Gabriel Wasiluk, Filip Zawadzki NAPASTNICY: Lucio Ceci, Bartłomiej Eizenchart, Maciej Górski, Maksymilian Hebel, Gracjan Jaroch, Tomasz Matuszewski, Kamil Mazek, Filip Mikrut SZTAB SZKOLENIOWY: Jakub Żukowski (I trener), Paweł Słomiany (asystent trenera), Łukasz Sapela (trener bramkarzy), Jarosław Kulczyk (trener przygotowania motorycznego), Stanisław Mendela (kierownik drużyny), Bartłomiej Chwaszcz (fizjoterapeuta), Paulina Głuszyk (fizjoterapeuta), Krzysztof Cieślicki (lekarz)
Autor: Bartłomiej Jejda
Pamiętamy o zmarłych
1 listopada obchodzimy w Polsce Dzień Wszystkich Świętych. Nie zapominamy więc o zmarłych, którzy tworzyli historię naszego klubu. Początek listopada, to czas, kiedy wspominamy zmarłych. Odwiedzamy cmentarze, zapalamy znicze i przynosimy kwiaty. Niemal stuletnią historię Skry Częstochowa tworzyli nieżyjący już dzisiaj działacze, piłkarze, trenerzy czy zwykli pracownicy, o których milczą annały. Zaaferowani codziennym pędem dzisiaj mamy okazję, by na chwilę zatrzymać się i pochylić wspomnieniami nad tymi, których nie ma już wśród nas. Dlatego postanowiliśmy w tym wyjątkowym dniu wspomnieć kilka Skrzackich dusz. Zdzisław Łyscarz (24.01.1927-28.11.1984) W drugiej połowie lat 40-tych XX wieku należał do wiodących postaci naszego klubu, z którego trafił najpierw do Lublinianki Lublin, a następnie Legii Warszawa. Po rozegraniu dwudziestu czterech meczów w jej barwach powrócił do Skry, gdzie grał aż do zakończenia kariery w 1958 roku. Spoczywa na cmentarzu Raków w sektorze 6, rzędzie 20 (numer grobu 4). Eugeniusz Seifried (25.02.1920-21.03.1994) Piłkarz, trener, działacz. Po wojnie bronił barw naszego klubu. Ostatnie lata gry w piłkę łączył z pełnieniem funkcji trenera, prowadząc między innymi LZS Mstów, Victorię Częstochowa, a także – rzecz jasna – Skrę. Był także zagorzałym filatelistą i to właśnie motyw rabunkowy, którego celem były jego zbiory, wskazała prokuratura po tym, jak został zamordowany w swoim mieszkaniu przy ulicy Warszawskiej w marcu 1994. Sprawców nigdy jednak nie wykryto. Spoczywa na cmentarzu Kule w sektorze 9, rzędzie 7 (grób numer 2). Celestyn Dzięciołowski (10.07.1924-26.06.1995) Tworzył powojenną historię naszego klubu, mając swój udział w wielkim sukcesie, jakim był awans do 1/8 finału Mistrzostw Polski. Filigranowy pomocnik (mierzył nieco ponad 160 centymetrów) znalazł się w kręgu zainteresowań Legii Warszawa, w której barwach zadebiutował 23 maja 1948 roku w spotkaniu przeciwko Ruchowi Chorzów. W 1950 roku powrócił do Skry, w której barwach grał nieprzerwanie aż do 1963 roku, kiedy to zakończył swoją przygodę z futbolem. Jako ciekawostkę warto podać fakt, iż był krewnym znanego piosenkarza, Muńka Staszczyka z grupy T. Love. Spoczywa na cmentarzu Raków w sektorze 27, rzędzie 1b (numer grobu 12). Jerzy Orłowski (16.02.1925-28.03.2015) Swoją karierę rozpoczynał jeszcze w czasach poprzedzających II wojnę światową, jednak jej wybuch wpłynął na fakt, że musiał zawiesić korki na haku. Kiedy jednak wojenna zawierucha ucichła powrócił do wyczynowego sportu, krótko grając w Concordii Zabrze, by wrócić do klubu, w którym zaczynał swoją karierę, z miejsca stając się opoką i filarem Skry. Podczas jednego z meczów wpadł w oko trenerowi Legii Wacławowi Kucharowi i już w 1949 roku rozpoczął grę w stołecznym klubie. W jego barwach zdobył mistrzostwo Polski oraz Puchar Polski, a także zanotował występ w reprezentacji Polski (8 sierpnia 1954 przeciwko Bułgarii). Do Skry powrócił w 1958 roku, by rok później zakończyć karierę. Nie odszedł od piłki i został trenerem. Chociaż przez rok zajmował się szkoleniem piłkarzy Rakowa niemal całą przygodę trenerską spędził w Skrze. Spoczywa na cmentarzu Raków w sektorze 4, rzędzie 22 (numer grobu 9).
Juniorzy z kolejnym kompletem punktów
Juniorzy Skry kategorii A1 zanotowali w środę kolejne zwycięstwo w rozgrywkach II ligi wojewódzkiej. Tym razem pokonali 3:0 Unię Dąbrowa Górnicza. Unia należy do drużyn, które przewodzą peletonowi goniącemu trójkę ekip rywalizujących o zwycięstwo (oprócz Skry do tego grona należy Sparta Katowice oraz Unia Kosztowy), więc spodziewaliśmy się trudnego pojedynku. Tymczasem od początku spotkania mocno zdeterminowani zawodnicy Skry podeszli wysoko pod rywala i nie pozwolili mu na zbyt wiele. – Mieliśmy dużo odbiorów, a całą pierwszą połowę dominowaliśmy na boisku. Gra cały czas toczyła się pod bramką rywala, który umiejętnie się bronił, a my szukaliśmy swoich szans, by wreszcie w 22. minucie zdobyć bramkę – relacjonuje trener Mariusz Czok. Okazji do podwyższenia wyniku nie brakowało, jednak przeszkodą nie do pokonania wydawał się golkiper rywali. Goście tak naprawdę mieli jedną okazję na doprowadzenie do wyrównania, lecz im się to nie udało. – W drugiej połowie realizowaliśmy nasz plan meczowy, co się powiodło. Zdobyliśmy kolejne bramki i zasłużenie wygraliśmy – zakończył trener naszych juniorów A1. II liga wojewódzka A1 (gr. I, płn.) Skra Częstochowa – Unia Dąbrowa Górnicza 3:0 (1:0) Bramki dla Skry: 1:0 Błachowicz (22’, asysta: Teperski), 2:0 Figzał (62’), 3:0 Teperski (77’) Skra A1: Foltyński – Skwarczyński (61’ Dekiela), Hajda, Leśniak (77’ Kapral) – Kowalski (60’ Dors), Kozłowski (65’ H. Kwaśnik), Golański (68’ K. Kwaśnik), Teperski, Błachowicz (77’ Cichoń), Figzał – Kasprzycki (60’ Porwisz)
Magazyn 15. kolejki Betclic 2. ligi
Zanim pochłoną nas emocje związane ze starciem Skry z Resovią Rzeszów wracamy jeszcze na chwilę do minionego weekendu. Zapraszamy do obejrzenia Magazynu Betclic 2. ligi. Dla niecierpliwych – skrót ze spotkania w Bielsku-Białej zaczyna się w 17 minucie i 32 sekundzie materiału.
“Trzy szybkie z…” Kacprem Kaczorowskim
Dzisiaj na trzy szybkie spotykamy się z Kacprem Kaczorowskim. Wahadłowy dołączył do naszej ekipy w drugiej połowie sierpnia i od razu wniósł do niej mnóstwo pozytywnej energii oraz jakości. W ostatnim ligowym pojedynku w Bielsku-Białej po raz pierwszy w bieżącym sezonie wpisał się na listę strzelców. Kacper Kaczorowski otworzył wynik wyjazdowego spotkania z Rekordem Bielsko-Biała, zapisując tym samym pierwsze trafienie w trwających rozgrywkach Betclic 2. ligi. Do bramki dołożył charakteryzujące go zaangażowanie i wydatnie pomógł Skrzakom w wywalczeniu cennego punktu i w efekcie przesunięciu się lokatę wyżej w tabeli. Oczywistym więc stało się, że zaprosiliśmy go do naszego cotygodniowego cyklu. Kacper, gratuluję pierwszego trafienia w barwach Skry Częstochowa. Kiedy otrzymałeś piłkę od razu wiedziałeś, co chcesz z nią zrobić? Dzięki wielkie. Po otrzymaniu podania wiedziałem, że znajdę się w polu karnym, obrońcy zostawili mi sporo miejsca i nie pozostało mi nic innego jak oddać strzał. Czerwony kartonik i gra w osłabieniu od 14. minuty z pewnością wpłynęły na przebieg spotkania z Rekordem. Czy w związku z koniecznymi roszadami, zarówno kadrowymi jak i związanymi z ustawieniem, Wasze założenia i plan taktyczny po tej czerwonej kartce uległy dużym zmianom? Bez wątpienia wczesna czerwona kartka zmieniła przebieg spotkania. Jak to bywa grając w osłabieniu, byliśmy zmuszeni cofnąć się całą drużyną do obrony niskiej. W przerwie meczu dostaliśmy kilka wskazówek taktycznych, co pozwoliło nam przeprowadzać groźniejsze kontrataki. Jednak myślę, że największą rolę odegrał charakter całej drużyny i walka do końca. Do naszej ekipy dołączyłeś jako jeden z ostatnich, jednak szybko wkomponowałeś się w zespół i widać, że wnosisz do drużyny dużo jakości i zaangażowania. Przekłada się to też na liczby – wspomniana bramka z Rekordem czy asysta w starciu z Zagłębiem Sosnowiec. Czy to te spotkania były w Twoim wykonaniu najlepsze czy być może w Twoim odczuciu były mecze, w których liczb nie zanotowałeś, ale wiesz, że dałeś drużynie coś równie wartościowego? Zawsze staram się dawać z siebie wszystko, a bramkę czy asystę odbieram jako nagrodę za ciężką pracę. Czy wspomniane przez Ciebie mecze były najlepsze w moim wykonaniu? Myślę, że nie. Uważam, że zagrałem też kilka innych dobrych spotkań. Nie zawsze suche liczby przekładają się na to co widzimy na boisku. Fajnie jest dorzucić bramkę czy asystę, ale najważniejsze, żeby każdy mecz przekładał się na punkty dla drużyny, a to czy strzelę ja czy mój kolega, nie ma większego znaczenia.
Nikodem Leśniak-Paduch powołany do kadry narodowej
Nikodem Leśniak-Paduch otrzymał powołanie do kadry narodowej U-19. Piłkarz Skry weźmie udział w dwudniowym zgrupowaniu oraz w turnieju towarzyskim w Hiszpanii. To drugie powołanie do reprezentacji dla 18-latka tej jesieni. Reprezentacja Polski do lat 19 w listopadzie wybiera się na turniej towarzyski do Hiszpanii. Wcześniej natomiast młodzi kadrowicze spotkają się na dwudniowym zgrupowaniu. W związku z tym w bieżącym tygodniu w ręce zawodników zaczęły spływać powołania. W gronie 22 wyróżnionych piłkarzy znalazł się reprezentant Skry Częstochowa! Uznanie w oczach selekcjonera Wojciecha Kobeszki znalazł Nikodem Leśniak-Paduch. Reprezentanci Polski spotkają się 11 listopada w Rącznej, skąd wylecą do hiszpańskiego San Pedro del Pinart. Tam między 13 a 19 listopada rozegrają trzy mecze towarzyskie, z rówieśnikami z Portugalii (14.11), Czech (16.11) oraz Rumunii (19.11). Zgrupowanie zakończy się 20 listopada. 18-latek w naszym klubie stawia pierwsze kroki w seniorskiej piłce. Młody obrońca wystąpił w pięciu spotkaniach Betclic 2. ligi oraz w spotkaniu Rundy Wstępnej Pucharu Polski w Kołobrzegu. Co ważne, to drugie powołanie do kadry U-19 dla Leśniaka-Paducha tej jesieni. Nikodemowi gratulujemy!
Wykonany kolejny krok
Po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach Skra po pełnej serii gier opuściła ostatnie miejsce w tabeli. To kolejny z małych kroków, które nasi piłkarze wykonują od początku sezonu. Cztery miesiące temu zarząd klubu Radunia Stężyca podjął decyzję, że klub nie przystąpi do rozgrywek Betclic 2. ligi. Z propozycji Polskiego Związku Piłki Nożnej skorzystała nasza drużyna, która podjęła rękawicę i rozpoczęła przyspieszone przygotowania do sezonu na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Stery objął trener Dariusz Rolak, dla którego angaż w Skrze był pierwszą okazją do pracy na szczeblu centralnym. 10 lipca, a więc niecałe dwa tygodnie przed startem rozgrywek, odbył się pierwszy trening, w którym uczestniczyli przede wszystkim zawodnicy testowani oraz młodzi piłkarze Akademii. Udało się naprędce zbudować kadrę na premierowy mecz w Łodzi z rezerwami ŁKS-u i można powiedzieć, że był to pierwszy sukces Skry. Nasze nienajlepsze położenie potęgował fakt, że do rozgrywek przystępowaliśmy z minusowym dorobkiem. I kiedy nikt nie dawał Skrze najmniejszych szans na utrzymanie trener Rolak wspominał o metodzie małych kroków. Pierwsze zwycięstwo (krok numer jeden), wyjście “na plus” (krok numer dwa), opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli (krok numer trzy). Pod koniec lipca wydawało się to niezwykle trudne do wykonania i przybierało wręcz oblicze abstrakcji. A jednak! Krok po kroku zaczęliśmy realizować założone cele. Pierwsze zwycięstwo przyszło nam świętować w Elblągu, później sukcesywnie i mozolnie zbieraliśmy punkty na swoim terenie. Triumfy w starciach z GKS-em Jastrzębie, a następnie Wisłą Puławy pozwoliły naszej ekipie pozbyć się “minusa”. Był to jasny sygnał, że praca sztabu i zawodników przynosi wymierne efekty. Oczywiście zdarzały się potknięcia, mecze, o których chcielibyśmy zapomnieć (vide spotkanie w Sosnowcu), ale nie wpłynęły one na drogę, którą podążaliśmy. W minionych dwóch kolejkach zanotowaliśmy pierwszą małą serię – dwóch meczów bez porażki. Najpierw udało nam się odrobić straty i wygrać z Olimpią Grudziądz, a w minioną niedzielę w wyjątkowych okolicznościach wyrwaliśmy punkt w starciu z Rekordem Bielsko-Biała. Przypomnijmy: chociaż objęliśmy prowadzenie w 12 minucie pojedynku, niecałe dwie minuty później ukarany czerwoną kartką został Gabriel Estigarribia. Nawet jeśli pierwsze wrażenie kibiców, znajdujących się na trybunach było takie, że arbiter mógł się wybronić ze swojej decyzji, o tyle analiza wideo pokazała, że nie ma mowy o czerwonej kartce. Niewątpliwie wpłynęła ona na to, jak przebiegał pojedynek z beniaminkiem. Mogłoby się wydawać, że staliśmy na straconej pozycji, ale Skrzacy pokazali prawdziwy charakter i pomimo gry w osłabieniu, doprowadzili do wyrównania. Pierwszy remis w sezonie, to jedno. Co ważniejsze wreszcie przeskoczyliśmy jednego z rywali. Za naszymi plecami znalazły się rezerwy Zagłębia Lubin. Obecnie tracimy więc oczko do Olimpii Elbląg. “Nie patrz w dół! W dół nie patrz! Nie zatrzymuj się i w dół nie patrz!” – powtarza w jednej ze scen w kultowym filmie “Shrek” Osioł, znajdujący się na moście nad przepaścią. Jak ulał pasuje ona do położenia naszego klubu, który wreszcie opuścił ostatnie miejsce w tabeli Betclic 2. ligi. Nie zatrzymujemy się. Patrzymy w górę. Pora postawić kolejny krok!
Najpierw liga z Ajaksem, potem sparing z Polonią
Piłkarze naszej Akademii z rocznika 2016 nie narzekają na nudę. W miniony weekend najpierw rozegrali ligowy pojedynek z Ajaksem Częstochowa, a następnie zmierzyli się w kontrolnej potyczce z Polonią Bytom. Weekendowe granie młodzi Skrzacy rozpoczęli od piątkowego meczu ligowego z Ajaksem Częstochowa. Jego przebieg z pewnością usatysfakcjonował zarówno kibiców, jak i sztab trenerski. – Zespół wyglądał bardzo dobrze na tle starszego rywala. Chociaż przeciwnik posiadał przewagę w warunkach fizycznych chłopcy podeszli do niego bez strachu i stresu, a nasza dobra gra przełożyła się na stworzone sytuacje i zdobyte bramki – opowiada trener Mariusz Czok. – Widać było pomysł i jego realizację, a momentami zdominowaliśmy rywala. Świetnie wyglądaliśmy w kontekście kultury gry. Z przebiegu meczu z pewnością jestem zadowolony, ponieważ widać efekty pracy, którą chłopcy przenoszą z treningu na mecz. Skra Częstochowa – Ajaks Częstochowa Skra 2016: Kucharzewski – Kaczmarek, Bator, Nocoń, Hadryś, Zieliński, Solski oraz Tran Than, Góral, Zapart, Ślęzak, Bińczyk — Niedziela upłynęła natomiast młodym piłkarzom naszej Akademii pod znakiem starcia z Polonią Bytom. Jak przebiegało to spotkanie? O tym opowiedział nam trener Mariusz Czok. – Od samego początku spotkania narzuciliśmy swój styl gry. Byliśmy dobrze zorganizowani w fazie budowania, co przekładało się na dużą ilość stworzonych sytuacji pod bramką Polonii. W obronie byliśmy konsekwentni i agresywni, nie pozwalając tym samym na rozwinięcie ataku zespołowi gości. W każdej części sparingu byliśmy zespołem dominującym w każdej fazie gry. Warto dodać, że sparing rozegrany był w formie trzech tercji, trwających po trzydzieści minut. Skra Częstochowa – Polonia Bytom Skra 2016: Kucharzewski – Kaczmarek, Bator, Tran Than, Ślęzak, Hadryś, Solski oraz Bińczyk, Góral, Zapart, Zieliński
Igor Ławrynowicz po meczu z Rekordem
Chociaż od 14. minuty spotkania z Rekordem graliśmy w osłabieniu i gospodarze wyszli na prowadzenie 2:1, piłkarze Skry pokazali charakter i doprowadzili do remisu. Między innymi o tym porozmawialiśmy po meczu z autorem drugiego trafienia dla Skry, Igorem Ławrynowiczem.
Rezerwy z trzema punktami!
Rezerwy Skry Częstochowa pokonały w domowym meczu II ligi śląskiej Szczakowiankę Jaworzno 3:2. Bramki dla naszej ekipy zdobywali Alan Sukiennicki, Jakub Niedzielski i Kacper Tomzik. Niedzielny mecz pomiędzy Skrą Płomieniem a Szczakowianką Jaworzno zapowiadał się bardzo interesująco. Nasi młodzi piłkarze doskonale zdają sobie bowiem sprawę, że dół tabeli, jest niebezpiecznie blisko, natomiast Szczakowianka, to drużyna, która potrafi zaskoczyć i urywała już punkty wyżej plasującym się ekipom. Poza tym Skrzacy, chociaż w ostatnim czasie grają naprawdę dobrze, nie przekładają boiskowej postawy na punkty, a te – jak już wspomnieliśmy – są im potrzebne. Motywacja w szeregach naszej drużyny przed meczem ze Szczakowianką była więc ogromna i… nietrudno było to zauważyć! Styl gry przełożył się na gole i tak naprawdę w ciągu dziesięciu minut drugiego kwadransa gry zdobyliśmy aż trzy bramki. Najpierw po podaniu Kamila Sobczaka wynik otworzył Alan Sukiennicki. Po upływie pięciu minut po dośrodkowaniu Kacpra Tomzika z rzutu rożnego wynik podwyższył Niedzielski, a chwilę później Konrad Waluda zanotował asystę, po której piłkę do bramki skierował wspomniany wcześniej Tomzik. Wydawało się więc, że przy stanie 3:0 nic złego nie może nam się stać. A jednak po zmianie stron zaczęła się mała “nerwówka”, chociaż po prawdzie nadal kreowaliśmy sobie sytuacje strzeleckie, z których warto odnotować poprzeczkę “ustrzeloną” przez Tomzika czy minimalnie niecelny strzał Mateusza Mądrego, wygrywającego pojedynek z obrońcą, po czym strzelającego minimalnie obok bramki. Tymczasem goście zdobyli gola, który dał im nadzieję, a jakby tego było mało w doliczonych minutach złapali kontakt bramkowy. Na więcej brakło im jednak czasu. – Chciałem pogratulować drużynie zwycięstwa, gdyż w ostatnich tygodniach dobrze wyglądamy, coraz częściej kontrolujemy spotkania dłuższymi fragmentami i rywalizujemy z silniejszymi rywalami jak równy z równym, natomiast nie mieliśmy wyniku – rozpoczął podsumowanie niedzielnej potyczki trener Tomasz Szymczak. – Nie powiem, że dzisiaj się udało, bowiem zasłużenie odnieśliśmy zwycięstwo, które mogło być bardziej okazałe, ponieważ stworzyliśmy jeszcze kilka sytuacji bramkowych. Na pewno ten mecz mentalnie nas podbuduje przed ostatnimi meczami rundy jesiennej. V liga, gr. północna (II liga śląska) – 12. kolejka Skra Płomień Częstochowa – Szczakowianka Jaworzno 3:2 (3:0) 1:0 Alan Sukiennicki (14’), 2:0 Jakub Niedzielski (19’), 3:0 Kacper Tomzik (23’), 3:1 Vinicius da Silva Saturnino Tobias (62’), 3:2 Oleksandr Kotov (90’+4) Skra Płomień: Frukacz – Despet, Korzeniewski, Garczarek – Niedzielski (K), Kożuch (71’ Mądry), Sobczak, Sukiennicki (88’ Golański), Tomzik (65’ Wasilewski) – Waluda, Cieślak (88’ Kasprzycki) Szczakowianka: Dubielak – Zaborowski, Stachowicz (78’ Kujon), Pawlik, Grudziński, Gądek, Kaziszyn, Bembenek (46’ Hladysh), Gącik, Kotov (K), Vinicius da Silva