Świetne występy orlików E1 i E2

Bardzo dobre występy zanotowali nasi piłkarze kategorii E1 i E2. Zarówno w starciach ze Spartą Szczekociny jak i Unią Rędziny byli zespołami zdecydowanie lepszymi. Ma to tym większe znaczenie, że choćby w meczu z Unią Rędziny rywale byli odrobinę starsi, a mimo wszystko mecz toczył się pod pełną kontrolą Skry. Nasi zawodnicy świetnie operowali piłką, konstruując wiele składnych akcji zespołowych, w których podopieczni Krzysztofa Kowalskiego pokazali spore umiejętność i piłkarską jakość. Liga orlika E1 (12.04.2024) Skra Częstochowa – Unia Rędziny Skra Częstochowa: Jankowski – Konieczny, Kot – Turek, Sieradz – Kowalski, Staszczyk, Łata Liga orlika E2 (12.04.2024) Skra Częstochowa – Sparta Szczekociny Skra Częstochowa: Trzeciak – Drozd – Zakrzewski, Sobczyk, Wieczorek, Wawrzkiewicz, Juśkiewicz, Tomczyk – Dudek, Janda, Staniec

Remis w Katowicach

Piłkarze Skry Częstochowa kategorii D1 zremisowali w Katowicach ze Spartą 2:2. W 5. kolejce grupy północnej II ligi wojewódzkiej młodzicy Skry Częstochowa zremisowali w wyjazdowym meczu ze Spartą Katowice 2:2. To gospodarze jako pierwsi rozpoczęli strzelanie, wychodząc w pewnym momencie na dwubramkowe prowadzenie. – Druga część spotkania, to znaczna poprawa naszej gry – relacjonuje trener Łukasz Łykowski. – Udało nam się wyrównać stan meczu, a w końcówce zabrakło nam odrobiny szczęścia, bo mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. – Mimo wszystko doceniamy i cieszymy się, że pomimo złego wejścia w mecz, byliśmy w stanie się podnieść i po przerwie zmienić swoją grę, przejąć inicjatywę i odrobić straty, a z odrobiną szczęścia mogliśmy pokusić się nawet o wywalczenie zwycięstwa – dodał szkoleniowiec naszych piłkarzy kategorii D1.

Cenne zwycięstwo w delegacji

Piłkarki Skry Ladies wygrały na wyjeździe z Bielawianką Bielawa 2:0. Bramki dla naszej drużyny zdobyły Natalia Kuźdub i Weronika Szmatuła. Dzięki temu zwycięstwu podopieczne Patryka Mrugacza tracą już tylko dwa punkty do lidera z Rzeszowa. 17. kolejka Orlen 1 Ligi kobiet ułożyła się po myśli piłkarek Skry. Drugą porażkę w sezonie zanotowała prowadząca Resovia, a ponadto wiadomo było, że przynajmniej jedna ekipa z dwójki Checz Gdynia – Ślęza Wrocław straci punkty. Ostatecznie z pustymi rękami zostały piłkarki znad morza. To oczywiście jedna strona medalu. Druga jest taka, że tę sytuację musiały wykorzystać Ladies. I spisały się fantastycznie. Bielawianka wydawała się łatwym przeciwnikiem, ponieważ wiosną nie tylko nie zdobyła punktu, ale nawet gola. Z drugiej strony zawodniczkom z Dolnego Śląska, w obliczu świetnej formy Legii Warszawa, powoli zaczyna zapalać się czerwone światełko w postaci degradacji. Nikogo nie trzeba przekonywać, że z takimi zespołami gra się… źle. Na szczęście nasze Panie stanęły na wysokości zadania wygrywając 2:0. Strzelanie rozpoczęła w 25. minucie Natalia Kuźdub, która wykorzystała podanie Natalii Liczko. Pięć minut później centrostrzałem zaskoczyła bramkarkę Weronika Szmatuła. Golkiperka z Bielawy wpadła z piłką do siatki i zanotowaliśmy drugą – jak się później okazało ostatnią – bramkę dla naszej ekipy. Nie były to oczywiście jedyne sytuacje stworzone przez Ladies. Zanim Kuźdub zaliczyła trafienie w 13. minucie trafiła w poprzeczkę po dośrodkowaniu Stefanii Wodarz, a chwilę później zamknęła dośrodkowanie uderzeniem z woleja, z którym sporo trudności miała bramkarka Bielawianki. Kilka minut przed zmianą stron znów obramowanie stanęło na drodze Kuźdub – tym razem był to słupek. Druga połowa również przyniosła kilka świetnych okazji, z których warto wymienić choćby sytuacje sam na sam, w których znalazły się Justyna Chudzik (w 54. minucie) i Nikola Młynek (w 87.). W tej części gry szansę na podwyższenie rezultatu miała Natalia Liczko, która w 71. minucie uderzyła tuż obok lewego słupka. – Gratuluję drużynie szóstego zwycięstwa w siedmiu ostatnich spotkaniach. Zespół zapracował na to swoją dobrą pracą na treningach – rozpoczął swoją pomeczową opinię trener Patryk Mrugacz. – Mecz podzielony był na trzy fazy. Pierwsze dwadzieścia minut, kiedy byliśmy zbyt ostrożni i atakowaliśmy zbyt małą liczbą zawodniczek w trzeciej tercji przy przeciwniku broniącym całym zespołem na swojej połowie, mając problem z interpretacją, kiedy skupiać się w danym sektorze do przeniesienia, a kiedy świadomie budować przewagę ilościową. Później mieliśmy świetny fragment między dwudziestą a czterdziestą piąta minutą, kiedy oprócz zdobycia dwóch bramek mieliśmy bardzo dobry jakościowy moment, jeśli chodzi o działania modelowe, będąc przy tym bardzo dobrze zorganizowanym w momentach przejściowych obrony wysokiej. Druga połowa, to odważniejsza gra rywala, gdzie zespół przeciwnika żył z kontry dwukrotnie zagrażając naszej bramce. My po przerwie skupiliśmy się na działaniach ofensywnych. Stworzyliśmy sobie dużo sytuacji, żeby ten mecz wygrać nie dwoma, a siedmioma czy ośmioma bramkami – nie wpadło dzisiaj, trudno, wpadnie na pewno za tydzień, bo widzę jak ten zespół funkcjonuje. Dzisiaj cieszymy się, że przełamaliśmy fatum bielawskiej ziemi. To dla nas ważne i w pewien sposób symboliczne – ostatnio wygrywając tutaj osiągnęliśmy największy sukces w historii naszego zespołu. Wierzę, że najlepsze dopiero przed tą drużyną – zakończył trener Mrugacz. Bielawianka Bielawa – FC Skra Ladies Częstochowa 0:2 (0:2) 0:1 Natalia Kuźdub (25’, asysta: Natalia Liczko), 0:2 Weronika Szmatuła (30’) Bielawianka Bielawa: Valczuk – Kubik, M. Kruk (67’ Z. Kruk), T. Kruk (83’ Kamosz), Tylak, Szczepańska, Brzeska, Piotrowska (36’ Pryczek), Rżany, Migacz, Rogaciova FC Skra Ladies Częstochowa: Szulc – Czechowska, Ozieriańska, Baszewska – Wodarz, Matusiak (74′ Nierychło), Frontczak, Szmatuła – Liczko, Kuzdub (82′ N. Młynek), Chudzik (65′ Dubiel)

Zwycięstwo z Unią

Juniorzy młodsi B2 naszej Akademii zwyciężyli z starciu z Unią Turza Śląska. Na pewno nie było to łatwe starcie, jednak Skrzacy stanęli na wysokości zadania. Bramki dla Skry zdobywali Cieślak oraz Karczewski. Wiosną juniorzy młodsi B2 nie narzekali na nadmiar szczęścia. Złożyły się na to liczne przesunięcia, mające miejsce zimą, dzięki którym część zawodników – w trosce o ich sportowy rozwój – znalazła miejsce w zespołach ze starszych kategorii, a nawet w rezerwach. Pomimo niekorzystnych wyników podopieczni Mariusza Czoka wykonywali ciężką pracę, która przyniosła efekty w postaci pierwszego wiosennego zwycięstwa. Mecz z Unią Turza Śląska nie był łatwym pojedynkiem. Unia mocno przeciwstawiła się Skrze, często wychodząc spod pressingu i stwarzając sobie sytuacje, których na szczęście nie potrafili przełożyć na bramki. Po zmianie stron organizacja naszej gry wyglądała o wiele lepiej, a efektem i potwierdzeniem tych słów są z pewnością bramki, które zdobyli nasi piłkarze. Co prawda w końcówce Unia zdobyła bramkę kontaktową, jednak Skrzakom udało się dowieźć zwycięstwo do samego końca. Skra Częstochowa – Unia Turza Śląska 2:1 (0:0) Bramki dla Skry: 1:0 Cieślak (55’), 2:0 Karczewski (75’) Skra Częstochowa B2: Gołąbek – Tarnowski, Kostrzewa (45’ Bajor), Czerkieski, Klekot, Lis, Syrek (55’ Nalewajka), Cieślak, Przybyła (75’ Struzik), Gembała (45’ Karczewski), Pilarski (70’ Szega)

Przegrywamy w Jastrzębiu [RELACJA]

Piłkarze Skry przegrali w niedzielę z GKS-em Jastrzębie 0:2 w wyjazdowym pojedynku, rozgrywanym w ramach 28. kolejki 2. ligi. Obie bramki dla gospodarzy zdobył Michał Bednarski. Wynik nie oddaje tego, co działo się na boisku, bowiem inicjatywa przez niemal 90 minut należała do Skry. Mecz w Jastrzębiu-Zdroju już przed pierwszym gwizdkiem zapowiadał się interesująco. Skrzacy przystępowali do niego podbudowani zwycięstwem w starciu z rezerwami Zagłębia Lubin, natomiast GKS mocno podrażniony stratą punktów w dwóch ostatnich spotkaniach. Niebezpieczeństwo utraty dystansu do bezpiecznej strefy była dodatkową motywacją gospodarzy, walczących o ligowy byt. „Zamknięty” początek Jastrzębianie wyszli na boisko z dwójką napastników, co było jasnym sygnałem, że nie mają zamiaru bronić wyniku. Kto jednak spodziewał się huraganowych ataków z jednej bądź drugiej strony musiał czuć się rozczarowany. Pierwsze minuty bowiem upłynęły pod znakiem zamkniętej gry toczącej się w środkowej strefie boiska, a największe emocje wzbudził stan zdrowia Tobiasza Kubika, który podczas skoku pressingowego został mocno trafiony w głowę piłką. Na szczęście po chwili nasz zawodnik wstał murawy i mógł kontynuować mecz. W tej fazie spotkania do sytuacji strzeleckich dochodzili wyłącznie nasi piłkarze. Najpierw Mateusz Maćkowiak trafił w boczną siatkę, a chwilę później po przechwycie Macieja Masa na 20 metrze na strzał z dystansu zdecydował się Mikołaj Łabojko. Mas do sytuacji strzeleckiej doszedł w 24. minucie, kiedy otrzymał podanie od Kubika z lewej strony. Nasz napastnik zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki, ale futbolówka minęła słupek bramki strzeżonej przez Grzegorza Drazika. W 38. minucie formę Drazika sprawdził Przemysław Sajdak, którego strzał z dystansu sprawił golkiperowi GKS-u pewne kłopoty. Do piłki, która wyskoczyła z koszyczka bramkarza doskoczył Mas, ale Drazik był minimalnie szybszy. Skoro nie udało się z bliskiej odległości Mas spróbował sprzed pola karnego, ale jego uderzenie tuż przed końcem pierwszej części gry złapał kapitan jastrzębian. Do szatni obie strony udały się zatem przy bezbramkowym remisie. Trzeba jednak przyznać, że mecz znajdował się pod pełną kontrolą naszej ekipy, brakowało jedynie podkreślenia tego stanu rzeczy zdobytym golem. Zmiana stron i otwarcie wyniku Po kwadransie przerwy od samego gwizdka zobaczyliśmy Skrę agresywną i pewną swoich atutów. Zaczęliśmy od strzału Sajdaka, po którym futbolówka przefrunęła nad poprzeczką, a kilkadziesiąt sekund później najpierw potężnie z dystansu uderzył Winciersz, a potem po raz kolejny Sajdak. Obydwa strzały z trudem obronił Drazik. W 52. minucie po rzucie rożnym jeden z naszych piłkarzy zagrał piłkę ręką i arbiter, pan Sebastian Tarnowski, wskazał na jedenasty metr. Nasi zawodnicy bezskutecznie próbowali przekonać sędziego, że chwilę wcześniej powinien przerwać grę z takiego samego powodu, ponieważ tuż przed opuszczeniem boiska piłkę ręką w naszej szesnastce dotknął jeden z jastrzębian, jednak rozjemca nie zmienił zdania, a karnego pewnie wyegzekwował Michał Bednarski. Trafienie numer dwa Po stracie bramki scenariusz gry nie uległ zmianie. To nasi zawodnicy utrzymywali się przy piłce i zdecydowanie przeważali, jednak gospodarze skutecznie wypychali nas sprzed pola karnego bądź nie pozwalali na oddanie strzałów z klarownych pozycji. Co nie oznacza, że do takich nie dochodziliśmy. W 67. minucie Jakub Niedbała, który chwilę wcześniej pojawił się na murawie, posłał piłkę do pędzącego lewą stroną Kubika, który wymanewrował obrońców i oddał strzał. Na posterunku znajdował się jednak Drazik, chociaż interweniował „na raty”. W 70. minucie Igor Ławrynowicz wszedł w pole karne, gdzie nieprzepisowo zatrzymywali go rywale i arbiter po raz drugi tego dnia wskazał na „wapno”. Piłkę ustawił sobie Mikołaj Łabojko, niestety jego intencje wyczuł Drazik. Nie zdążyliśmy otrząsnąć się z tej sytuacji, kiedy niebezpiecznie zrobiło się pod naszą bramką. Kontratak jastrzębian zamknął Bednarski, kierując piłkę do siatki. Wynik nie oddaje przebiegu pojedynku W 84. minucie pojawiła się szansa na zdobycie bramki kontaktowej, ale w sporym zamieszaniu piłkę zmierzającą do bramki sprzed linii wybił jeden z defensorów jastrzębian. I pomimo usilnych prób naszego zespołu nie udało się zanotować gola, dającego nadzieję na odwrócenie losów pojedynku. Szkoda, ponieważ z przebiegu meczu trzeba oddać podopiecznym Konrada Geregi, że byli zespołem piłkarsko lepszym. Niestety gospodarze byli do bólu skuteczni i trzy punkty zostały w Jastrzębiu-Zdroju. GKS Jastrzębie – Skra Częstochowa 2: 0 (0:0) 1:0 Michał Bednarski (52’ – karny), 2:0 Michał Bednarski (71’) GKS Jastrzębie: Drazik – Rogala, Zacharenko (72’ Matuszek), Baranowski, Boruń – Fietz, Maszkowski (72’ Jadach), Guilherme, Kargul-Grobla – Bednarski (74’ Gołuch), Zych (89’ Kiebzak) Skra Częstochowa: Rajczykowski – Wypart, P. Kucharczyk, Nawrocki – Łabojko (75’ Kołodziejczyk), Ławrynowicz (80’ Dzięgielewski), Maćkowiak (65’ Niedbała), Winciersz, Kubik, Sajdak – Mas (75’ Grzelka)

Zagraliśmy z Wisłą Kraków

W sobotę 13 kwietnia kolejne spotkanie rozegrali piłkarze z rocznika 2016. Tym razem zmierzyli się z Wisłą Kraków. Wynik otworzyli krakowianie i to oni nadawali ton rywalizacji. Nasi zawodnicy nie składali oczywiście broni, dzięki czemu potrafili znaleźć drogę do bramki rywali. Najczęściej piłka trzepotała w siatce po wymianie 2-3 szybkich podań. – Tego dnia Wisła Kraków była po prostu drużyną lepszą – relacjonuje trener Jan Szwaja. – Na plus trzeba zaliczyć naszym chłopcm chęć walki i charakter. Dawali z siebie wszystko przez cały czas trwania meczu, ale okazało się to zbyt mało na takiego przeciwnika jakim była Wisła.

Pogrom na Lorecie

Ci, którzy zdecydowali się na spędzenie słonecznego sobotniego popołudnia na Miejskim Stadionie Piłkarskim przy ulicy Loretańskiej razem z naszymi rezerwami z pewnością nie mogli narzekać. Piłkarze Skry II rozegrali świetne spotkanie, odnosząc pewne zwycięstwo nad Lotem Konopiska (7:0). Tym samym młodzi Skrzacy zainkasowali trzy punkty do ligowej tabeli. Od pierwszych minut goście zepchnięci zostali do głębokiej defensywy. Pełną inicjatywę posiadali podopieczni Tomasza Szymczaka, którzy mogli zamknąć to spotkanie w pierwszym kwadransie. Już w 4. minucie Mariusz Kurasiński mocno uderzył, jednak na posterunku znalazł się Paweł Woźniak piąstkując piłkę, do której dopadł Kacper Merta. Niestety dobitka poszybowała poza światłem bramki. W 7. minucie piłkarzy z Konopisk po uderzeniu z rzutu wolnego Konrada Waludy uratował ponownie Woźniak, a w 11. minucie na przeszkodzie Skrzakom stanęła poprzeczka, w którą uderzył Merta po podaniu Kurasińskiego. Strzelanie piłkarze rezerw rozpoczęli mniej więcej w połowie pierwszej odsłony spotkania. Jak przystało na kapitana wynik otworzył Jakub Niedzielski, trafiając z dystansu, a kilkadziesiąt sekund później rezultat podwyższył Kacper Merta. W 31. minucie wreszcie drogę do bramki znalazł Waluda, przymierzając na krótki słupek w sytuacji sam na sam. Warto dodać, że nasz napastnik nie mógł narzekać na nadmiar szczęścia. Kilka chwil wcześniej bowiem trafił w słupek, a w 19. minucie świetnie minął golkipera i miał już przed sobą pustą bramkę, jednak strzegący bramki Lotu Woźniak jakimś sobie tylko znanym sposobem ekwilibrystycznie wybił nogą futbolówkę poza linię końcową. Dla formalności dodajmy, iż strzelanie w pierwszej połowie zakończył Mariusz Kurasiński i do szatni obie drużyny zeszły przy prowadzeniu Skry 4:0. Druga odsłona spotkania miała bardzo podobny przebieg. Przy piłce utrzymywali się zawodnicy z Lorety, natomiast goście z trudem opuszczali własną połowę. Dość powiedzieć, że praktycznie przez całe półtorej godziny golkiperzy Skry (Leon Rosiak zastąpiony w przerwie przez Kamila Frukacza) pozostawali praktycznie bezrobotni. Jedynym strzałem – który de facto oddali goście – było uderzenie w 60. minucie Konrada Dawczyka. Ale i to uderzenie zdołali zablokować nasi defensorzy. Wracając do bramek, w drugiej połowie Skrzacy powiększyli swój dorobek o trzy trafienia. Zaczęło się od Waludy, który po faulu na Niedzielskim pewnie wyegzekwował jedenastkę. Później wynik podwyższali Jakub Despet i Mikołaj Kasprzycki, który w drugiej połowie pojawił się na murawie. Zwycięstwo Skry II nie podlegało najmniejszej dyskusji. Nasi młodzi piłkarze zdominowali rywali, od pierwszego do ostatniego gwizdka dyktując warunki gry. Skra II Częstochowa – Lot Konopiska 7:0 (4:0) 1:0 Jakub Niedzielski (21’), 2:0 Kacper Merta (24’), 3:0 Konrad Waluda (31’), 4:0 Mariusz Kurasiński (39’), 5:0 Konrad Waluda (55’ – karny), 6:0 Jakub Despet (68’), 7:0 Mikołaj Kasprzycki (72’) Skra II Częstochowa: Rosiak (46’ Frukacz) – Antczak, Korzeniewski (46’ Żurawski), Despet – Niedzielski, Serwaciński (46’ Szydzisz), Cheliński (46’ Garczarek), Merta – Wasilewski (46’ Matyja), Waluda (56’ Mądry), Kurasiński (56’ Kasprzycki) Lot Konopiska: Woźniak – Cichoń, Dawczyk, Jasiński, Jaworski (72’ Gruca) – Kaczmarkiewicz, Kozak (46’ Barnat), Maciejewski, Matławski, Nowicki – Plaza (72’ Walich)

Rocznik 2015 zagrał mecz ligowy ze Zniczem

W piątek, 12 kwietnia, kolejny ligowy mecz rozegrali piłkarze rocznika 2015. Tym razem zmierzyli się z kolegami ze Znicza Kłobuck. Jak relacjonują trenerzy – Bartek Gałkowski i Marek Juszczyk, kibicom długo przyszło czekać na pierwszą bramkę, ale kiedy futbolówka już zatrzepotała w siatce po raz pierwszy, worek z bramkami się rozwiązał. – Był to zdecydowanie najtrudniejszy mecz do tej pory, ponieważ jako młodszy rocznik mieliśmy problemy z fizycznością przeciwników – opowiadają szkoleniowcy naszych młodych piłkarzy. – Znicz większość piłek wybijał na naszą połowę i obrońcy mieli dużo pracy do wykonania. Z każdą mijającą minutą zaznaczaliśmy swoją przewagę i mogliśmy zobaczyć wiele bramek. Gratulacje dla zespołu – kończą trenerzy Gałkowski i Juszczyk.