Kacper Noworyta wszedł z ławki w sobotnim meczu z Olimpią Grudziądz i szybko zaznaczył swoją obecność. Zdobył wyrównującą bramkę, która dała pozytywny impuls naszym piłkarzom, a jednocześnie było to pierwsze trafienie naszego napastnika na poziomie centralnym. W związku z tym tuż po meczu zaprosiliśmy go na krótką rozmowę.
Autor: Bartłomiej Jejda
Wczorajsze zwycięstwo na zdjęciach
W 14. kolejce Betclic 2. ligi Skra Częstochowa pokonała Olimpię Grudziądz 2:1. Zobaczcie zdjęcia z tego spotkania, bo… jest co oglądać.
Konferencja prasowa po meczu z Olimpią
Emocje na bok i sprawdzamy, co mieli do powiedzenia trenerzy obu zespołów na pomeczowej konferencji prasowej, która odbyła się zaraz po spotkaniu naszej ekipy z Olimpią Grudziądz.
Wygrywamy z Olimpią!
Nasza ekipa wygrała w sobotnie popołudnie z Olimpią Grudziądz po bramkach Kacpra Noworyty i Piotra Noconia. Co ważne nasi zawodnicy musieli odrabiać straty po tym, jak wynik spotkania otworzył Maciej Mas. Historia meczów między Skrą Częstochowa a Olimpią Grudziądz nie jest szczególnie długa. Obie drużyny stoczyły między sobą sześć pojedynków, wszystkie na poziomie 2. ligi. Co ciekawe nasi zawodnicy tylko w jednym z tych spotkań zdołali umieścić piłkę w siatce rywali. Na pocieszenie można tylko powiedzieć, że wówczas uczynili to cztery razy. Swoją drogą 4:0 to najczęściej padający wynik w pojedynkach między Skrą a Olimpią – sęk w tym, że częściej w tym stosunku wygrywali dzisiejsi goście, którzy ponadto legitymują się łącznie trzema zwycięstwami. W ubiegłym roku dwukrotnie padł bezbramkowy remis. Bez wątpienia kontynuowanie tej serii nie ucieszyłoby szczególnie naszej ekipy, która robi wszystko, by wydostać się z blasku czerwonej latarni. Spokojny początek Obie drużyny od pierwszego gwizdka grały piłką, wymieniając sporą liczbę podań. Nie przynosiło to jednak konkretnych okazji strzeleckich. Najgroźniej w tym fragmencie gry było w 7. minucie, kiedy to Tomasz Kaczmarek przechwycił niedokładne podanie między naszymi piłkarzami i popędził prawą stroną. Na szczęście dla naszej ekipy strzelił niecelnie. Pierwszy strzał w światło bramki odnotowaliśmy w 15. minucie. Wówczas, po rzucie wolnym dla naszej ekipy za zagranie ręką, Igor Ławrynowicz podał ciętą piłkę do Huberta Sadowskiego, który z szesnastego metra główkując próbował zaskoczyć Kacpra Górskiego. Po drugiej stronie boiska groźnie zrobiło się mniej więcej pięć minut później, kiedy świetnie przez kolegów wyprowadzony na bardzo dobrą okazję został Szymon Krocz. Ofensywny pomocnik Olimpii próbował zmieścić piłkę przy krótkim słupku, jednak ta sztuka mu się nie udała. W 24. minucie znowu naszą lewą stroną urwał się Kaczmarek, na szczęście ponownie skończyło się na strachu. Goście przejmują inicjatywę Były to jednak jasne sygnały, że grudziądzanie zaczynają czuć się coraz pewniej. Nasi piłkarze zostali zepchnięci na własną połowę i trudno było im się z niej wydostać. Udało się to w okolicach 38. minuty. Sadowski podał do Maksymiliana Stangreta, który w polu karnym miał sporą “obstawę” i nie był w stanie czysto uderzyć piłki. A goście robili swoje i chwilę później z piątego metra na bramkę Filipa Kramarza uderzył Kaczmarek, ale było to uderzenie wybitnie niecelne. Pierwszą połowę zakończyliśmy w miarę pozytywnym akcentem. W doliczonym czasie gry Stangret przechwycił piłkę na czterdziestym metrze i popędził w pole karne. Tam starł się ramię w ramię z jednym z obrońców gości i upadł, jednak arbiter główny, pan Łukasz Ostrowski nie dopatrzył się przewinienia. Do przerwy zatem na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. Musimy sobie jednak uczciwie powiedzieć, że nie były to szczególnie udane pierwsze trzy kwadranse naszej drużyny. Jest lepiej, ale… W drugą połowę weszliśmy zdecydowanie lepiej niż w pierwsze czterdzieści pięć minut. Częściej dostawaliśmy się pod pole karne i dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Udało się wykreować kilka sytuacji, jednak nie przełożyły się na one na gole. Goście szczelnie wypełniali pole karne i nie zostawiali naszym zawodnikom zbyt wiele przestrzeni. Ponadto nie mieli zamiaru biernie przypatrywać się wydarzeniom na boisku. We znaki dawał nam się szczególnie dobrze nam znany Maciej Mas, który w 63. minucie pojawił się na murawie. Kilka sekund po zameldowaniu się na boisku wrzucał futbolówkę w pole karne, a po błędzie naszej defensywy przed szansą stanął Kacper Cichoń, jednak przestrzelił. Chwilę później napastnik Olimpii wyszedł na niemal czystą pozycję po podaniu Kaczmarka, jednak arbiter uniósł chorągiewkę. Nic jednak nie uchroniło nas w 67. minucie, kiedy Mas znalazł się w szesnastce i w pełnym biegu skierował piłkę na długi słupek, otwierając wynik spotkania. Mieliśmy zatem niecałe pół godziny na odrobienie strat, ale szczerze mówiąc, to goście częściej zapędzali się pod nasze pole karne i kilka razy naprawdę było gorąco, głównie za sprawą aktywnego Kaczmarka. Z naszej strony przed największą szansą stanął Piotr Nocoń. Kapitan naszej ekipy huknął w 76. minucie, jednakże trafił w poprzeczkę. Wreszcie dopięliśmy swego w 84. minucie. A konkretnie Kacper Noworyta, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w szesnastce i umieścił piłkę w siatce. Dążyliśmy do zdobycia bramki na wagę trzech punktów i sporą aktywność wykazywał Nocoń i… trafił. W doliczonym czasie gry, gwarantując naszej ekipie trzy duże oczka do tabeli. Betclic 2. liga – 14. kolejka Skra Częstochowa – Olimpia Grudziądz 2:1 (0:0) 0:1 Maciej Mas (67’), 1:1 Kacper Noworyta (84’), 2:1 Piotr Nocoń (90’+1) Skra: Kramarz – Lorenc, Estigarribia, Sadowski (75’ Magnuszewski) – Wróbel (46’ Stec), Ławrynowicz, Sobczak (46’ Kaczorowski), Owczarek (63’ Winciersz), Niedbała (75’ Noworyta), Nocoń – Stangret Olimpia: Górski – Tsiupa, Zbiciak, Kobryń – Sikorski, Cichoń, Sewerzyński, Frelek, Krocz (63’ Mas) – Kaczmarek, Rychert (63’ Bonikowski)
Pora na zwycięstwo
W sobotę czeka nas kolejne ligowe granie. Na Loretę przyjeżdża ekipa Olimpii Grudziądz. Mecz odbędzie się w sobotę (19 października) o godzinie 16:00. Z pewnością po nieudanym wyjeździe do Sosnowca mecz z Polonią Bytom wlał w nasze serca odrobinę optymizmu. Postraszyliśmy lidera, który ma już na koncie jedenaście kolejnych zwycięstw i swoją postawą udowodniliśmy, że potrafimy grać w piłkę. I o ile w spotkaniu z Polonią nie musieliśmy, a po prostu mogliśmy, o tyle czekające nas spotkanie z Olimpią Grudziądz ma nieco inny ciężar gatunkowy. Nasz sobotni rywal, to bowiem drużyna, która z pewnością jest w naszym zasięgu, a ponadto nie oszukujmy się – potrzebujemy punktów, by powoli zacząć piąć się w ligowej tabeli. Chociaż początek sezonu nie był udany, piłkarze z województwa kujawsko-pomorskiego z czasem zaczęli nabierać tempa. Swoistym przełamaniem wydaje się mecz rozgrywany w ramach Pucharu Polski z pierwszoligowym GKS-em Tychy, który Olimpia wygrała 4:2, chociaż dwukrotnie musiała odrabiać straty. Hat-tricka w meczu tym ustrzelił Szymon Krocz, na którego z pewnością nasz sztab szkoleniowy uczulał swoich piłkarzy. Drugim zawodnikiem, który z pewnością może naprzykrzyć się naszej linii defensywnej jest Tomasz Kaczmarek, autor siedmiu trafień dla Olimpii w bieżących rozgrywkach. Szczególnie udane były dla niego pod tym względem dwa ostatnie mecze, w których trzykrotnie umieścił futbolówkę w siatce. Mimo wszystko nie powinniśmy do naszego najbliższego rywala podchodzić z nadmiernym respektem. Posiadamy bowiem argumenty, które pozwalają na to, by rywalizować z grudziądzanami jak równy z równym. Między strzelcami bramek nie istnieją duże dysproporcje, co sprawia, że odpowiedzialność za gole nie spada wyłącznie na nasze “dziewiątki”. Oczywiście klubowej liście strzelców przewodzi Maksymilian Stangret (cztery trafienia), jednak po trzy bramki zanotowali Jakub Niedbała i Piotr Nocoń, a po jednym Igor Ławrynowicz i Piotr Owczarek, o którego wspomniane zestawienie powiększyło się w ostatnim czasie. Nie możemy też zapomnieć, że ważna dla naszych piłkarzy jest drużyna, stąd też choćby piękną asystę w środowym pojedynku z Polonią zanotował Nocoń, wyprowadzając podaniem na niemal czystą pozycję Stangreta. Jednego możemy być pewni – w sobotę czeka nas niezwykle interesujący pojedynek. Wierzymy, że podopieczni Dariusza Rolaka wrócą na zwycięską ścieżkę, którą kroczyli podczas ostatnich domowych meczów. Betclic 2. liga – 14. kolejka Skra Częstochowa – Olimpia Grudziądz Sobota (19 października), godz. 16:00 Sędziują: Łukasz Ostrowski (sędzia główny, Szczecin), Marcin Sadowski (sędzia asystent), Wojciech Szczurek (sędzia asystent), Maciej Węgrzyk (sędzia techniczny) Olimpia Grudziądz, historia klubu 30 czerwca 1923 roku powstało w Grudziądzu Towarzystwo Sportowe „Olympia”. Jego działalność opierała się głównie na piłce nożnej, a kadrę tworzyli zawodnicy przejęci z Klubu Sportowego „Powiwój”. Krótko później rozpoczęto budowę stadionu, który zlokalizowany został przy ulicy Parkowej. Oddano go do użytku po upływie zaledwie kilku miesięcy. Jednym z pierwszych spotkań rozegranych na nowym obiekcie było starcie grudziądzan z Pogonią Lwów. Po II wojnie światowej klub przystąpił do rozgrywek, jednak przez lata dochodził maksymalnie do trzeciego poziomu rozgrywkowego. Wszystko zmieniło się mniej więcej półtorej dekady temu. Wówczas Olimpia po zwycięstwie w rozgrywkach grupy zachodniej II ligi sezonu 2010/2011 znalazła się na zapleczu Ekstraklasy. Utrzymała się tam siedem lat, w sezonie 2014/15 plasując się nawet na czwartej lokacie. Po rocznej banicji w sezonie 2019/2020 grudziądzanie ponownie rywalizowali na pierwszoligowym froncie, jednak z pewnością nie zaliczą tych rozgrywek do udanych. Nie udało im się utrzymać w gronie pierwszoligowców, a jakby tego było mało rok później ponownie zasmakowali goryczy degradacji i przez dwa lata Olimpia grała w III lidze. Warto jednak odnotować, że w tym okresie Olimpia odnotowała jeden z największych sukcesów w swojej historii. Dotarła bowiem aż do półfinału Pucharu Polski. Jej pochód, tuż przed bramami Stadionu Narodowego, zatrzymał dopiero Lech Poznań. Skoro jesteśmy przy pucharowej rywalizacji trzeba przypomnieć także dojście do ćwierćfinału tych rozgrywek w sezonie 2012/13, kiedy to w dwumeczu grudziądzanie musieli uznać wyższość Legii Warszawa. Olimpia Grudziądz, kadra 2024/25 BRAMKARZE: Paweł Depka, Kacper Górski, Patryk Kukulski OBROŃCY: Adrian Klimczak, Rafał Kobryń, Filip Koperski, Damian Kostkowski, Igor Maruszak, Filip Rzepka, Ivan Tsyupa, Filip Wójcik, Patryk Zabłoński, Bartosz Zbiciak POMOCNICY: Kacper Cichoń, Dominik Frelek, Wojciech Góralski, Kacper Jarzec, Szymon Krocz, Oskar Sewerzyński, Oskar Sikorski NAPASTNICY: Jan Bonikowski, Uri Gomez, Konrad Gutowski, Tomasz Kaczmarek, Maciej Mas, Damian Nowak, Kacper Rychert SZTAB SZKOLENIOWY: Grzegorz Niciński (I trener), Artur Kosznicki (asystent trenera), Mateusz Kasprowicz (asystent trenera), Daniel Osiecki (trener bramkarzy)
Paweł Kołodziejczyk ponownie zagrał na poziomie centralnym
Paweł Kołodziejczyk w środowym meczu przeciwko Polonii Bytom po raz pierwszy w bieżącym sezonie pojawił się na boisku w barwach pierwszej drużyny Skry Częstochowa. Pomimo, iż od ostatniego meczu na poziomie centralnym minęło pięć miesięcy udowodnił, że nie zapomniał na czym polega gra w piłkę i pozostawił po sobie naprawdę dobre wrażenie. W ostatnim czasie 19-letni Paweł Kołodziejczyk przeżywał dość burzliwy czas. Młody zawodnik został bowiem wprowadzony w błąd i latem podpisał umowę z Avią Świdnik, chociaż zgodnie z zapisami w kontrakcie i faktem, że nasz klub pozostał na poziomie Betclic 2. ligi, powinien zostać w Skrze i w jej barwach przygotowywać się do sezonu. O młodym piłkarzu rozpisywały się media, chociaż zwykle prezentowały tylko jedną stronę medalu. Co warto podkreślenia młody piłkarz sam nie zabierał głosu, cierpliwie czekając na rozwój sytuacji, chociaż bez wątpienia nie była ona dla niego łatwa. Piłkarski Sąd Polubowny przez kilka miesięcy rozpatrywał jego przynależność klubową, by finalnie podjąć decyzję, że umowa parafowana przez Kołodziejczyka w Świdniku jest nieważna i przyznał rację Skrze. Pod koniec września wychowanek naszej Akademii pojawił się na treningach w Częstochowie, niemal z marszu wszedł też do składu rezerw. Wszyscy zdają sobie jednak sprawę z zawodnikiem o jak dużym potencjałem mamy do czynienia, dlatego też wypatrywaliśmy jego powrotu na boiska Betclic 2. ligi. Do tego doszło w środę (16 października) podczas starcia z liderem – Polonią Bytom. Defensywny pomocnik swoim występem udowodnił, że warto na niego stawiać i tylko możemy wyrażać żal, że przez niewłaściwe pokierowanie stracił tak dużo czasu. Warto jednak patrzeć przed siebie i głównie o tym porozmawialiśmy z naszym utalentowanym piłkarzem. Paweł, w środę pojawiłeś się wreszcie na boisku w meczu Betclic 2. ligi. Jak wrażenia? Długo czekałem, żeby ponownie zagrać na tym poziomie. Fajnie, że udało się to w meczu z tak dobrą drużyną, bo Polonia nieprzypadkowo wygrała dziesięć, a po wczorajszym spotkaniu już jedenaście meczów z rzędu. Ogólnie czułem się bardzo dobrze. Chciałem wejść i dać coś od siebie, żeby udało się wywalczyć drużynie remis. Mało brakło, bo nawet w końcówce dośrodkowałem, Sadziu uderzał, ale jego strzał został zablokowany. Myślę, że te kilka minut, to dobry prognostyk przed czekającymi nas spotkaniami. Chociaż w teorii nic się nie zmieniło i jesteś zawodnikiem Skry wszedłeś do zupełnie innej szatni. Jak oceniasz atmosferę w drużynie? Dokładnie, wszedłem do nowej szatni, jest w niej sporo nowych twarzy, chociaż paru chłopaków z zeszłego sezonu zostało i oni pomogli ponownie się zaaklimatyzować. Jest tutaj bardzo fajna i zgrana drużyna, więc ta aklimatyzacja nie była żadnym problemem. Praktycznie po kilku dniach czułem, że jestem u siebie i wszyscy mnie znają. Teraz pozostaje mi tylko pracować i zgrywać się z resztą chłopaków. Od ostatniego meczu ligowego na poziomie centralnym minęło ponad pięć miesięcy. Sporo zawirowań było wokół Twojej osoby, ale patrząc choćby na Twój wczorajszy występ, czy wcześniejsze mecze w drugim zespole, potrafisz chyba się od tego odciąć? Rzeczywiście, kiedy wchodzę na boisko nie ma dla mnie znaczenia, co się dzieje wokół i skupiam się tylko na grze. To nie jest też tak, że ja przez te kilka miesięcy nic nie robiłem, bo cały czas trenowałem. Oczywiście istnieje różnica, kiedy zaczyna się trenować po zajęciach w innym miejscu, natomiast przez te pięć miesięcy nie zapomniałem, jak się gra w piłkę i nieważne z kim, staram się dawać z siebie, ile mogę i grać jak najlepiej. Stawiasz sobie jakieś cele na te kilka najbliższych miesięcy? Chciałbym zgromadzić jak najwięcej minut i przydałyby się jakieś liczby, ale na razie skupiam się na tym, co jest. Pracuję na treningach. Trener dał mi szansę i mam nadzieję, że teraz będzie już tylko z górki.
Konferencja prasowa po meczu z Polonią Bytom
Czasem technika stawia opór, więc z małym poślizgiem prezentujemy konferencję prasową po środowym meczu naszej ekipy z Polonią Bytom.
Momenty meczu z Polonią na zdjęciach
Zapraszamy do obejrzenia galerii z zaległego meczu 9. kolejki między Skrą Częstochowa a Polonią Bytom.
Ambicja i charakter to za mało
Rezerwy Skry Częstochowa przegrały 1:2 z Unią Rędziny w zaległym meczu II ligi śląskiej. Mecz ustawiły dwie bramki zdobyte przez gości w krótkim odstępie czasu w początkowej fazie spotkania. Nasi piłkarze przed przerwą zdołali zdobyć bramkę kontaktową, ale pomimo dużego charakteru nie udało się zdobyć bramki wyrównującej i tym samym wywalczyć choćby jednego punktu. W środę na dawkę emocji nie mogliśmy narzekać. Najpierw o godzinie 16:00 pierwszy zespół Skry pokazał charakter i uległ liderowi tabeli, Polonii Bytom 1:2, a tuż po tym pojedynku na murawie pojawiły się zespoły Skry Płomienia i Unii Rędziny, podobnie jak ich starsi koledzy odrabiający zaległości z połowy września. Mecz nie zaczął się dla naszych młodych piłkarzy najlepiej. Goście zdecydowanie lepiej weszli w pojedynek. Swoją postawę przypieczętowali po pierwszym kwadransie gry w przeciągu kilkudziesięciu sekund notując dwa trafienia. Najpierw gola dla Unii zdobył Mateusz Pasiuk, wykańczając podanie Adriana Żabika, a chwilę później piłkę w siatce umieścił Krzysztof Małolepszy. Stracone w krótkim odstępie czasu bramki podziałały mobilizująco na ekipę prowadzoną przez Tomasza Szymczaka. Skrzacy nie tylko przejęli inicjatywę, ale i zaczęli dochodzić do sytuacji strzeleckich. Goście z trudem blokowali uderzenia Kacpra Tomzika czy Seweryna Cieślaka, a dodatkowo ten pierwszy w 28. minucie pięknym strzałem trafił w poprzeczkę. Do tego warto odnotować uderzenie Konrada Magnuszewskiego, które minimalnie minęło bliższy słupek. Były to jasne sygnały, że nasze rezerwy zaczynają wchodzić na wysokie obroty. Co jednak ważniejsze nasi zawodnicy zanotowali bramkę kontaktową, a konkretnie Mateusz Kaczmarek. 21-letni ofensywny napastnik otrzymał futbolówkę w polu karnym, minął bramkarza i skierował ją do siatki. Po przerwie Skrzacy grali czujnie, jednak brakowało im okazji strzeleckich. Po prawdzie i goście mieli z tym problemy, a jedyne uderzenia oddawali z dystansu. Niestety z upływem czasu zaczęli przejmować inicjatywę w pewnym momencie mocno dociskając naszą ekipę. Piłkarze z Rędzin mieli jednak spore trudności z wyregulowaniem celowników, a nawet jeśli strzelali w światło bramki na posterunku znajdował się Bartosz Warszakowski. Nasz młody bramkarz obronił choćby uderzenie Pasiuka w 63. minucie, a także – i tu warto podkreślić tę interwencję – strzał Małolepszego w 71. minucie. Skrzacy przetrzymali trudny moment, jednak wciąż brakowało klarownych okazji. Nasz zespół ruszył mocniej w samej końcówce spotkania. Szczególnie aktywny z przodu był Mikołaj Kasprzycki, a sporą robotę wykonywali jego koledzy z tyłu, lecz pomimo szczerych chęci i sporej ambicji nie udało się nam wyrwać choćby punktu. Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie porażki. Pora wyciągnąć szybkie wnioski i myślami jesteśmy przy następnym ligowym pojedynku. W najbliższą sobotę jedziemy do Kłobucka na mecz z tamtejszym Zniczem. Następny mecz domowy odbędzie się 27 października. Wówczas rywalem Skrzaków będzie Szczakowianka Jaworzno. Skra Płomień Częstochowa – Unia Rędziny 1:2 (1:2) 0:1 Mateusz Pasiuk (15’), 0:2 Krzysztof Małolepszy (16’), 1:2 Mateusz Kaczmarek (34’) Skra Płomień: Warszakowski – Despet, Magnuszewski (62’ Golański), Korzeniewski – Kołodziejczyk (62’ Garczarek), Merta, Kożuch, Sukiennicki, Tomzik (75’ Kasprzycki), Kaczmarek (62’ Waluda) – Cieślak Unia: Rosiak – Kowalczyk, Błasik, Porochnicki, Trzepizur, Przygodzki (60’ Cheliński), Góralczyk, Pasiuk (75’ Żakowski), Żabik (68’ Żurawski), Nurek (61’ Rumin), Małolepszy
Postraszyliśmy lidera
Przegraliśmy z Polonią Bytom 1:2 w zaległym meczu 9. kolejki Betclic 2. ligi. Zaczęło się nieźle, bowiem od trafienia Maksymiliana Stangreta, jednak ostatecznie goście odrobili straty z nawiązką i zanotowali jedenaste zwycięstwo z rzędu. Mimo porażki nasi piłkarze zasłużyli na słowa uznania za to, że postraszyli faworyzowanego rywala z Bytomia. Zaległy mecz pomiędzy naszą ekipą a Polonią Bytom w teorii miał jednego faworyta – gości, którzy dotychczas poza potknięciem na inaugurację zanotowali dziesięć kolejnych zwycięstw. Z jak silnym zespołem mamy do czynienia widać było od pierwszych minut spotkania. To goście przeważali i dyktowali warunki, a do sytuacji strzeleckich doszedł choćby Kamil Wojtyra czy Lucjan Zieliński, jednak w sfinalizowaniu stworzonych sytuacji przeszkodził bytomianom Filip Kramarz. Niespodziewany początek W futbolu nie chodzi jednak o posiadanie piłki czy kreowanie sytuacji strzeleckich, a bramki. Tę natomiast jako pierwsi zdobyli nasi zawodnicy, a konkretnie Maksymilian Stangret, który w 16. minucie spotkania urwał się obrońcom i w pojedynku sam na sam pokonał Axela Holewińskiego. Po tym jak Skrzacy otworzyli wynik wróciliśmy do dobrze znanego scenariusza. Jedyna różnica polegała na tym, że Polonia prowadziła grę, jednak nie potrafiła wykreować sobie sytuacji strzeleckiej, a to… udało się ponownie piłkarzom Skry. Jakub Stec z lewej strony dośrodkował w kierunku Stangreta, który główką próbował zaskoczyć Holewińskiego. I co prawda futbolówka zatrzepotała w siatce, ale… od zewnętrznej strony. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że gra należała do gości, którzy z czasem ponownie zaczęli dochodzić do kilku sytuacji strzeleckich, jednak w utrzymaniu zera z tyłu duże zasługi miał Filip Kramarz, kilkukrotnie w okolicach trzydziestej minuty zatrzymujący napierające ataki bytomian. Kiedy wydawało się, że wynik ten zostanie utrzymany do przerwy w polu karnym faulowany został Dominik Konieczny. Arbiter nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Piłkę na wapnie ustawił sobie Wojtyra, który w pojedynku oko w oko pokonał Filipa Kramarza. Zmiana stron Po zmianie stron przewaga Polonii co prawda utrzymywała się, jednak można było odnieść wrażenie, że nasi piłkarze w większym stopniu panują nad tym, co się dzieje na murawie. Nie obyło się bez chwil strachu, bowiem w 48. minucie, po błędzie defensywy w pościgu do piłki zmierzyli się Kramarz z Wojtyrą. Golkiper Skry zderzył się z jednym z najskuteczniejszych zawodników Betclic 2. ligi i przez kilka chwil nie podnosił się z murawy, na szczęście skończyło się na strachu. Goście wreszcie znaleźli drogę do naszej bramki w 66. minucie. Na listę strzelców wpisał się konkretnie Daniel Ściślak, który precyzyjnym, mocnym uderzeniem skierował futbolówkę do siatki. Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a ponownie byliśmy pod bramką Kramarza, którego głową próbował zaskoczyć Sebastian Steblecki, jednak było to uderzenie, z którym Kramarz poradził sobie bez większych trudności – chociaż musiał zachować czujność. W ostatnich minutach gra znacznie przyspieszyła, bowiem Skrzacy wykazywali ogromny charakter i robili wszystko, by wyrwać rywalom choćby dwa oczka. Niestety nie udało się, chociaż trzeba przyznać, że druga połowa była o wiele bardziej wyrównana. Częstochowianie nie mieli zamiaru składać broni i szukali okazji do zdobycia bramki wyrównującej. Co prawda ciężko było im przedrzeć się przez szczelną defensywę Polonii, ale nie ustępowaliśmy. W 82. minucie pojawiła się szansa w postaci stałego fragmentu gry. Dwukrotnie uderzał Igor Ławrynowicz, jednak najpierw trafił w mur, a chwilę później przestrzelił. Mimo wszystko nasi piłkarze zasłużyli na słowa uznania i brawa za ambicję do ostatnich minut i postraszenie faworyzowanego rywala. Betclic 2. liga – 9. kolejka (zaległy) Skra Częstochowa – Polonia Bytom 1:2 (1:1) 1:0 Maksymilian Stangret (16’), 1:1 Kamil Wojtyra (45’+2 – karny), 1:2 Daniel Ściślak (66’) Skra: Kramarz – Lorenc, Estigarribia, Sadowski – Stec (76’ Kołodziejczyk), Wróbel (64’ Ławrynowicz), Kaczorowski, Owczarek, Niedbała (64’ Kroczek), Nocoń (87’ Kaczmarek) – Stangret (64’ Noworyta) Polonia: Holewiński – Michalski, Piekarski, Konieczny (64’ Szywacz) – Łabojko, Ściślak, Szymusik (64’ Wypart), Zieliński (77’ Stefański), Szumilas (56’ Steblecki), Andrzejczak (77’ Kwiatkowski) – Wojtyra