Niebezpieczna drużyna z Podkarpacia, która wciąż walczy o awans. Przedstawimy Stal Rzeszów

Piłkarze naszego klubu mają ostatnio niezwykle intensywny okres. Po środowym, zakończonym bezbramkowym remisem spotkaniu w Lublinie, tym razem przyjdzie im zmierzyć się z drużyną Stali Rzeszów. Nadeszła więc najwyższa pora, by przeanalizować i przedstawić zespół, który w najbliższą sobotę zawita na boisko przy Loretańskiej.

Najpiękniejsza karta w historii klubu z Podkarpacia została zapisana jeszcze w ubiegłym stuleciu. Stal została założona w 1944 roku. Jedenaście lat później drużyna z Rzeszowa mogła odtrąbić pierwszy poważny sukces, bowiem chyba śmiało możemy uznać, iż awans na poziom ówczesnej II ligi był nie lada osiągnięciem. Stal jednak nie zamierzała się zatrzymywać i po kilku sezonach na zapleczu, uzyskała promocję do rozgrywek najwyższego szczebla w Polsce.

Łącznie w ekstraklasie, wówczas nazywanej I ligą, spędziła jedenaście sezonów. Największym osiągnięciem drużyny z Rzeszowa z pewnością jest zdobycie Pucharu Polski w 1975 roku. Dzięki temu piłkarze Stali mogli zagrać również w Pucharze Zdobywców Pucharów. W europejskich rozgrywkach pokonali drużynę z Norwegii, by w kolejnej rundzie odpaść po zaciętym dwumeczu z walijskim Wrexham.

Im jednak dalej w las, tym więcej drzew. Pozycja Stali na piłkarskiej mapie Polski była coraz słabsza, a Duma Rzeszowa na dobre przyzwyczaiła się do gry w niższych ligach. Działacze z Podkarpacia robią jednak wszystko, by odwrócić negatywny trend i szybko nawiązać do triumfów sprzed kilkudziesięciu lat. W minionej kampanii Stalowcy rywalizowali nawet w barażach o I ligę. W tym sezonie ponownie mają nadzieję na wywalczenie awansu na zaplecze ekstraklasy.

Stal zajmuje obecnie 7. pozycję w ligowej tabeli i z dorobkiem 35 punktów wciąż liczy się w walce o awans do fazy play – off. Trenerem naszych rywali jest Daniel Myśliwiec, zatrudniony w grudniu ubiegłego roku – szkoleniowiec na dorobku, bardzo ambitny, który wcześniej prowadził m.in. Wólczankę Wólkę Pekińską.

Stalowcy przyjadą do Częstochowy podrażnieni środową, wydawać by się mogło, z lekka upokarzającą porażką z Pogonią Siedlce 1:5. Kto jednak oglądał spotkanie w Rzeszowie, ten doskonale zdaje sobie sprawę, że gospodarze również wypracowali wiele dogodnych okazji i przy odrobinie szczęścia widowisko mogło potoczyć się w zupełnie innym kierunku. Podopieczni trenera Myśliwca potrafili wysoko odbierać futbolówkę, grać kombinacyjnie i pomysłowo.

Gracze Stali pozostają jednak drużyną szalenie nieprzewidywalną, niebezpieczną w ofensywie i czasami nieco mniej pewną w destrukcji. Bramkarze z Rzeszowa musieli bowiem wyciągać piłkę z siatki już 35 razy. Nie należy jednak zapominać, że aż 10 goli stracili tylko w dwóch spotkaniach: z Lechem II i wspomnianą Pogonią. Oglądając bramki, które padały w poszczególnych meczach z udziałem Stali, nietrudno dojść do konkluzji, iż gracze Daniela Myśliwca miewają problemy z ustawieniem, a w ostatnim czasie ich prawdziwym utrapieniem są piłki rzucane za linię defensywy.

W drużynie naszych rywali odpowiedzialność za strzelanie goli rozkłada się na wielu zawodników. Najskuteczniejszym graczem w rzeszowskiej układance pozostaje Wojciech Reiman, autor sześciu trafień. Niektórzy z Was być może pamiętają go z występów przy Limanowskiego, gdy w drugoligowym wówczas Rakowie był jedną z czołowych postaci. Dał się wtedy zapamiętać jako piłkarz niezwykle przebojowy, obdarzony zestawem cech charakteru pozwalających na przejęcie pałeczki lidera zespołu. W ostatnich meczach Reiman zwykle siadał na ławce rezerwowych, lecz jakość jego niektórych występów wskazuje, iż mamy do czynienia z bardzo groźnym zawodnikiem.

Z pewnością wszyscy kojarzycie również nazwisko Grzegorza Goncerza, który przez wiele lat stanowił o sile min GKS – u Katowice. W obecnym sezonie skrzydłowy Stali strzelił 4 gole. Z pewnością musimy na niego uważać, wszak były pierwszoligowiec pozostał graczem odważnym, który nie boi się dryblować i stale stwarza zagrożenie pod bramką rywala.

Gwarancją jakości w centralnej strefie boiska jest 23 – letni Bartosz Wolski. Środkowy pomocnik klubu z Rzeszowa w przeszłości występował w wielu włoskich drużynach juniorów i choć z pewnością  lepiej wyobrażał sobie finisz swojej przygody na Półwyspie Apenińskim, to doświadczenie, które wyniósł m.in. z Genoi procentuje obecnie na drugoligowych boiskach.

Zmierzając do końca, należy przypomnieć, iż w pierwszym spotkaniu w Rzeszowie gospodarze pokonali Skrę Częstochowa 3:2.

I miejmy nadzieję, że historia spotkań ze Stalą, dotychczas układająca się dla naszych piłkarzy wyjątkowo niekorzystnie, będzie najlepszą motywacją do zwycięstwa w sobotnim meczu. Gracze trenera Gołębiewskiego z pewnością odczuwają trudy maratonu spotkań, lecz jesteśmy pełni wiary i przekonania, że sobotniego popołudnia znowu zobaczymy obraz drużyny, która w obecnych rozgrywkach zawładnęła sercami kibiców z Loretańskiej.

Daniel Flak