“Dwa awanse Skry w jednym sezonie to byłoby coś!” – rozmowa z trenerką Skry Ladies, Martą Miką

W trudnych pandemicznych czasach, osłodą dla nas są dobre występy ligowe naszych drużyny. Nie tylko podopiecznych Marka Gołębiewskiego, ale również Skry Ladies występującej na tym samym poziomie rozgrywek. Jak czują się dziewczyny? Czy druga liga po reformie jest zdecydowanie mocniejsza? Czy dziewczynom uda się w tym sezonie dokonać kolejnego awansu? Na te oraz inne tematy rozmawiamy z Martą Miką, trenerką naszej żeńskiej drużyny.

Na początek może zacznijmy od tematu, o którym na pewno wszyscy chcielibyśmy już zapomnieć. Czy ten nieszczęsny koronawirus przekłada się negatywnie również na piłkę kobiecą? Czy żeńska sekcja również ma przez to trudniej? Jak czują się dziewczyny? Żadna nie zgłasza niepokojących dolegliwości?
– Aktualnie weszliśmy w sezon grypowy i to normalne, że dziewczyny akurat teraz zgłaszają przeziębienia. Pogoda sprzyja „łapaniu” infekcji. Przy sytuacji z koronawirusem, którą teraz mamy w kraju uczulamy dziewczyny, że czasami lepiej ten jeden lub dwa dni zostać w domu niż z przeziębieniem przychodzić na trening. Przed ostatnim meczem z Ostrovią pojawiły się problemy ze zdrowiem u większości zawodniczek. Nie mogliśmy zagrać w najmocniejszym składzie. W tym tygodniu kolejne dziewczyny zgłaszają przeziębienia. Sytuacja nie jest najlepsza. Dodając przymusową kwarantannę, w której mamy trzy zawodniczki, trzeba powiedzieć, że koronawirus zaczął utrudniać nam życie. W ostatniej kolejce w naszej grupie nie odbył się jeden mecz, bo jedna z drużyn też jest na kwarantannie. Zostały nam trzy kolejki do zakończenia rundy, bardzo chcemy je zagrać. Czy się uda? Czas pokaże.

Przejdźmy może do przyjemniejszych tematów. Sportowo idzie nam bardzo dobrze w tym sezonie. 4 wygrane, 3 remisy i jeszcze żadnej porażki to chyba naprawdę fajny wynik?
– W poprzednim sezonie graliśmy w drugiej lidze, która nie miała jeszcze statutu ligi centralnej. Teoretycznie to ten sam poziom rozgrywek, ale w praktyce obecna liga jest silniejsza. Większość drużyn grała w zeszłym sezonie w I lidze. Wyniki? Oczywiście, że cieszą! Nie zaznaliśmy smaku porażki, oby jak najdłużej. Patrząc na wzmocnienia i postępy jakie robi nasza młodzież, my chcemy wygrywać w każdym meczu. Sezon jest jeszcze długi, ja bardzo spokojnie do tego podchodzę. Mamy swój cel i chcemy go zrealizować.

Odczuwa pani jako trener różnicę pomiędzy trzecią, drugą ligą z tamtego sezonu, a obecnymi rozgrywkami? Bo dla dziewczyn na boisku wielkiej różnicy chyba nie, dalej grają dobrze i są w czołówce?
– Oczywiście, że odczuwam, trochę więcej kilometrów musimy przejechać (śmiech). Przede wszystkim większość drużyn chce grać w piłkę, nie tylko kopać do przodu. Liga jest wyrównana, każdy z każdym może wygrać. Bardzo ważne jest przygotowanie mentalne drużyny, odpowiedni dobór taktyki, analiza przeciwnika, analiza naszej gry. Na tym poziomie to obowiązek. Cały sztab ma dużo więcej pracy niż w poprzednich sezonach. Myślę, że dziewczyny też odczuwają różnice, muszą się przestawić na szybsze operowanie piłką, większą mobilność, dyscyplinę taktyczną. Wygrywają, bo ciężko na to pracują. Oby jak najdłużej!

W ostatnim meczu drużyna pokazała charakter. Przegrywaliśmy z Ostrovią 0-2, ale ostatecznie trzy punkty i tak zostały na „Lorecie”.
– Patrząc na grę, to był najgorszy nasz mecz w tym sezonie. Zastanawiamy się z trenerem, nad przyczynami tej naszej dyspozycji i czemu tak ciężko nam się gra na „Lorecie”. Nie potrafiliśmy wymienić trzech podań, proste błędy techniczne, szybko pozbywaliśmy się piłki. Do tego dostajemy karnego. Czy słusznie? Skoro pani sędzia odgwizdała to nie ma co już tego roztrząsać. Początek drugiej połowy to kolejny karny i mamy 0:2. Dziewczyny stwarzały sytuacje, ale nic nie chciało wpaść. Wprowadziliśmy dwie zawodniczki rezerwowe, które dały nowy impuls, fizycznie zaczęłyśmy dominować. Strzeliliśmy bramkę, złapaliśmy kontakt. Drużyna w końcu uwierzyła, że można wygrać. Ogromne brawa dla dziewczyn za determinację i walkę do ostatniego gwizdka za ten mecz.

Jesteśmy już po kilku kolejkach, więc powoli cel chyba się krystalizuje. Czy będziemy do końca bić się o awans? Z którą drużyną może być najtrudniej?
– Nasz cel się nie zmienił, chcemy w każdym meczu wygrywać. Jeżeli to będziemy osiągać, w tabeli będziemy na szczycie i ten awans po prostu będzie nam się należał. Liga jest nieprzewidywalna. Każdy najbliższy mecz będzie najważniejszy, nie możemy sobie pozwolić na stratę punktów z teoretycznie słabszymi rywalami. Musimy się skupić na sobie, złapać pewność siebie, dalej ciężko pracować i o wyniki będę spokojna.

W tym sezonie bardzo dobrze radzą sobie również nasi seniorzy. Śledzi pani trener występy drużyny trenera Gołębiewskiego?
– Oczywiście, że śledzę. Dla mnie to jest obowiązek. Jestem na każdym meczu na „Lorecie”, kibicuję, oglądam relacje internetowe z meczów wyjazdowych. Byłam pod wrażeniem gry drużyny w meczu z Ostródą, całkowita dominacja. Oby jak najwięcej takich meczów. Dwa awanse Skry w jednym sezonie? To byłoby dopiero coś!

Kobieca reprezentacja ostatnio chyba niestety trochę przyhamowała. Myśli pani, ze uda się jeszcze awansować na mistrzostwa Europy? To z pewnością pomogłoby bardzo całej kobiecej piłce w Polsce?
– Tu mamy przykład negatywnego wpływu pandemii na piłkę kobiecą w Polsce. Jestem pewna, że gdyby nie zmiany terminów meczów, nasza kadra pojechałaby na Mistrzostwa Europy. Ten awans jest bardzo potrzebny kobiecej piłce w Polsce. Szkoda tego meczu z Czeszkami w Bielsku, który pokazał jak ważne są pierwsze minuty, jak ten jeden błąd wpłynął mentalnie na naszą drużynę. Po tym meczu w internecie pojawiło się mnóstwo komentarzy uderzających w Trenera Stępińskiego. Muszę o tym wspomnieć, bo „scyzoryk się w kieszeni otwiera” czytając niektóre z nich. Zapraszam wszystkich znawców do robienia kursów i do pracy z kadrą. Wracając do obecnej sytuacji będzie bardzo ciężko, ale dopóki piłka w grze nie wolno tracić nadziei. Skra Ladies mocno trzyma kciuki za reprezentację.

Rozmawiał Mariusz Rajek