Mateusz Pasiuk dołącza do naszej drużyny

Jeszcze kilka dni temu biegał po boiskach A klasy, a w sobotę (26.09) będzie miał szansę zadebiutować w drugiej lidze. Historia 19-letniego Mateusza Pasiuka pokazuje, że dobre występy nawet na najniższych szczeblach polskiej piłki mogą być przepustką do poważnej kariery. Nasza kadra poszerzyła się o pomocnika, którego w sparingu z Victorią Częstochowa wypatrzył trener Marek Gołębiewski.

Twoja kariera w ostatnich dniach dość mocno przyspieszyła. Niespełna dwa tygodnie wystąpiłeś w sparingu przeciwko Skrze. Trenerowi Markowi Gołębiewskiemu na tyle spodobała się twoja gra, że postanowił zaprosić cię na testy, a dziś podpisujesz kontrakt w drugiej lidze. Przeskok z A klasy wydaje się ogromny.
– Jest mi niezwykle miło z tego powodu. Wiem, że ciężko na to pracowałem. Dziękuję trenerowi za daną mi szansę, bo przeskok z A klasy do drugiej ligi na pewno jest gigantyczny. Wydaje mi się, że w Victorii w tym sezonie również mieliśmy bardzo dobry poziom sportowy jak na ten szczebel rozgrywek. To, że mogę się znaleźć w Skrze to dla mnie bardzo duża szansa.

Kibice na razie mało cię znają. Mógłbyś przybliżyć nieco swoją dotychczasową przygodę z piłką?
– Całe życie spędziłem pod okiem trenerów UKS-u Raków – trenera Olbińskiego, Dobosza i Samodurowa, którym zawdzięczam wszystko to, czego nauczyłem się w piłce. Najlepiej czuję się na pozycji skrzydłowego, ale w tym sezonie grywałem też na wahadle, gdzie też czuję się całkiem nieźle.

Kiedy byłeś po raz pierwszy na treningu w naszym klubie?
– Jakoś krótko po sparingu między Victorią a Skrą. Trener Gołębiewski od razu po meczu dał mi znać, że będzie chciał mnie zaprosić na zajęcia.

Przejście o cztery ligi wyżej rodzi w tobie jakieś obawy?
– Nie będę ukrywał, że lekki stres na pewno jest, ale myślę, że to jest taki pozytywny stres. Bać się nie boję, ponieważ znam swoje umiejętności i wiem, że sobie poradzę mimo, że to jest druga liga. Koledzy w drużynie też mnie bardzo fajnie przyjęli, nie było żadnych problemów z tym związanych. Jestem bardzo dobrej myśli.

Skojarzenia z Kamilem Wojtyrą nasuwają się same. Trafił on do nas przed tym sezonem z IV-ligowego Znicza Kłobuck i praktycznie co mecz strzela bramkę.
– To prawda, Kamil przebojem wdarł się do drugiej ligi. Jest bardzo dobrym zawodnikiem i chciałbym podążać jego śladem. Przeszedł z niższej ligi do wyższej bez żadnych kompleksów, od razu zaczął strzelać bramki. Na pewno jest to dla mnie wzór, za którym chciałbym podążać.

Rano podpisałeś kontrakt, a kilka godzin później będziesz już w autokarze do Bytowa. Liczysz na debiut już w sobotę?
– Na pewno chciałbym szybko zadebiutować, ale to na pewno przyjdzie z czasem. Nie mam prawa oczekiwać od trenera, aby już w pierwszym meczu dał mi szansę. Muszę pokazać na co mnie stać na treningach i wierzę, że udowodnię swoją wartość.

Powiedz tak szczerze. Zaczynając sezon w Victorii spodziewałeś się, że tak szybko możesz być cztery ligi wyżej?
– Na pewno się tego nie spodziewałem. Jeszcze tydzień temu grałem w Kruszynie, a teraz jadę do Bytowa. To jest niesamowita i ciekawa historia, mam nadzieję, że będę ją pisał dalej.

Wspomniałeś o Kruszynie, to może przybliż nieco kibicom jak wygląda piłka na tych najniższych szczeblach.
– My jako Victoria graliśmy myślę naprawdę fajną piłkę. Zawsze próbowaliśmy grać w piłkę, niestety na niektórych obiektach murawa nie było zbyt dobrze przygotowana, czasami gospodarze nie dbają o to zbyt dobrze. We wspomnianej Kruszynie grało się bardzo ciężko, rywale zamurowali się w dziesięciu z tyłu i ciężko było sforsować ten autobus. Na szczęście wygraliśmy kolejny mecz, mam nadzieję, że chłopaki wywalczą w tym sezonie awans do ligi okręgowej.

W Skrze na co dzień będziesz grał i trenował na sztucznej nawierzchni. To nie będzie jakimś utrudnieniem?
– Na pewno nie, ponieważ całe życie grałem właśnie na sztucznej nawierzchni. Jest na pewno różnica pomiędzy nawierzchnią sztuczną a naturalną, ale ja jestem do tego przyzwyczajony. Jeśli chce się grać w piłkę to to nie przeszkadza.

Jeśli uda ci się przebić na szczeblu centralnym to wpiszesz się idealnie w jeden z planów Skry, którym jest dawanie szans i promowanie zawodników z niższych lig w regionie.
– Dokładnie tak jest. Przychodzi mi na myśl jeszcze przykład Fundambu, który trafił do Widzewa z A-klasowego KTS Weszło i prezentuje się całkiem nieźle, ostatnio strzelił piękną bramkę z przewrotki. To tylko pokazuje, że nie ma się co stresować tylko robić swoje.

Stawiasz sobie kolejne cele w swojej przygodzie z piłką?
– Kolejnym celem na pewno jest debiut w drugiej lidze, a potem zobaczymy. Wiadomo, że każdy chciałby grać jak najwyżej, ja również stawiam sobie ambitne cele.

Śledziłeś wcześniej wyniki Skry?
– Jak najbardziej. Interesuję się piłką i staram się być z wynikami na bieżąco. Szczególnie mocno śledziłem wyniki Skry w tamtym sezonie, kiedy była blisko baraży o pierwszą ligę.

W październiku miałeś rozpocząć studia w Katowicach. Czy w związku z kontraktem w Skrze będziesz musiał zmienić plany życiowe?
– Wierzę w to, że prezesi pomogą mi załatwić indywidualny tok studiów. Mam nadzieję, że uda się to wszystko szczęśliwie pogodzić, bo nie chciałbym mimo wszystko rezygnować ze studiów. Z piłki oczywiście też nie. Liczę na pozytywne rozwiązanie tej kwestii.

Rozmawiał Mariusz Rajek