Poważna kontuzja Przemysława Mońki. Pięć miesięcy bez piłki…

Nasz 25-letni obrońca, Przemysław Mońka na jednym z treningów doznał poważnej kontuzji kolana. – Niestety, jeszcze dobrze sezonu nie zacząłem, a już się dla mnie skończył – mówi rozgoryczony Przemek.


Przemek czekał z oficjalną informacją o kontuzji do wizyty u lekarza. Diagnoza nie jest dobra. – Niestety, potwierdził się czarny scenariusz. Zerwałem więzadło, uszkodzona została także łąkotka, nie ma innego wyjścia jak operacja – tłumaczy nasz piłkarz.

– Na 99 procent przejdę ją 13 grudnia, żeby było ciekawiej w piątek. Ale ja jestem przyzwyczajony do tej liczby, bo ciągle mi towarzyszy. Urodziny mam 13 lutego, imieniny 13 kwietnia. Ta 13, pechowa więc nie jest, dlatego jestem dobrej myśli.
Fatalne zdarzenie miało miejsce podczas treningu na Lorecie. – To była niepozorna, zwykła treningowa sytuacja. Poszliśmy z kolegą ciało w ciało, upadłem i miał miejsce przeprost w kolanie. Nie wyglądało to aż tak źle. Zszedłem z boiska o własnych siłach, ale z każdym dniem było coraz gorzej. Kolano puchło i okazało się, że jest fatalnie – wyjaśnia zawodnik.
To, jak długo Przemek będzie musiał czekać na powrót na boisko zależy od wielu czynników.

– Wiadomo, każdy organizm jest inny i trudno powiedzieć jak to wszystko będzie się goić. Wiele zależy też od operacji, od tego skąd zostanie pobrany fragment ścięgna do przeszczepu. Po rozmowie z lekarzem wiem, że lepiej użyć materiału z rzepki. Ponoć szybciej się przystosowuje i jest bardziej trwały. Początkowy okres rehabilitacji jest trudny, będzie mnie czekać dużo pracy, ale to lepsze rozwiązanie. Jeżeli wszystko będzie OK, to po pięciu miesiącach wrócę do grania. To będzie już po sezonie, który nie trwał dla mnie za długo. Niestety, jeszcze dobrze go nie zacząłem, a już się dla mnie skończył. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dobrze, że mam pracę i mogę się skoncentrować na niej. Będę też kibicował chłopakom, do zobaczenia w sobotę na meczu ze Stalą – podsumowuje Przemek.