Po serii ligowych wyjazdów na zachód naszego kraju, w niedzielę czeka nas pierwsza z dwóch delegacji w trwającym sezonie na Górny Śląsk. Skra Częstochowa o trzy punkty powalczy na terenie rezerw ekstraklasowego Górnika Zabrze. Nasz ostatni wyjazd do miasta czternastokrotnego mistrza Polski na pojedynek o stawkę zakończył się niespodziewaną porażką. W kwietniu 2018 roku drużyna prowadzona przez trenera Wojciecha Gumolę pokonała 3:1 podopiecznych Pawła Ściebury. Jedynego gola dla częstochowian strzelił wówczas Piotr Nocoń, choć zadania z pewnością nie ułatwiła czerwona kartka dla naszego ówczesnego bramkarza, Łukasza Krzczuka, przed upływem dwudziestej minuty spotkania. Tamten sezon zakończył się awansem Skry na poziom drugiej ligi, z kolei rezerwy Górnika utrzymały się na czwartym szczeblu rozgrywek przewagą właśnie trzech oczek. To, aby jutrzejszy mecz dograć już w komplecie i zakończyć korzystnym rezultatem, będzie dla nas tym bardziej istotne po wydarzeniach z poprzedniego weekendu. Drugi zespół Górnika Zabrze znajduje się w tym momencie tuż za plecami „Skrzaków”, tracąc do zespołu trenera Dariusza Klaczy jeden punkt. Niedzielne starcie będzie zatem pojedynkiem sąsiadów w tabeli Betclic III Ligi grupy trzeciej. W ostatniej kolejce nasz zespół wypuścił z rąk dwubramkowe prowadzenie z Polonią Nysa i musiał zadowolić się punktem, zaś „Trójkolorowi” wysoko, bo aż 0:3 ulegli w Zielonej Górze miejscowej Lechii. Piłkarze Seweryna Gancarczyka po dwunastu seriach gier mają na swoim koncie pięć zwycięstw, dwa remisy i dwie porażki, natomiast przed własną publicznością dwukrotnie zwyciężali, dwukrotnie dzielili się punktami i dwukrotnie uznawali wyższość rywala. Kompletu punktów nie zapisali jednak już od trzech domowych meczów. Swoje minuty na czwartym szczeblu rozgrywkowym otrzymywali między innymi piłkarze kadry obecnego lidera PKO Ekstraklasy: Abbati Abdullahi, Maksymilian Pingot i Dominik Szala, a istotnym elementem układanki „Górników” jest pochodzący z Częstochowy Miłosz Rogula. Za największą gwiazdę zabrzan możemy uznawać kapitana i weterana na szczeblu centralnym, 37-letniego Marcina Wodeckiego. Początek spotkania Górnik II Zabrze – Skra Częstochowa już 19 października o godzinie 15:00 przy ulicy Bytomskiej 100 w Zabrzu. Na sędziego głównego wytypowano Krzysztofa Szydłowskiego, asystować będą mu Jakub Figler i Miłosz Ostałowski.
Tag: Skra Częstochowa
Skrót meczu 12 kolejki spotkań: Skra Częstochowa – Polonia Nysa
Patrząc na poczynania podopiecznych trenera Klaczy w pierwszej odsłonie meczu przeciwko Polonii Nysa, trudno było mieć inne oczekiwania od naszych piłkarzy niż zdobycie kompletu punktów. Skra, raz za razem stwarzała groźne sytuacją pod bramką strzeżoną przez Dariusza Szczerbala. Dobre wejście gospodarzy w drugą połowę, szybko zdobyty gol, zdawały się potwierdzać te tezę. Diametralnie jednak, sytuacja zmieniła się po wydarzeniu z 59 minuty meczu. Drugi żółty kartonik, gra w osłabieniu odwróciły role w tym spotkaniu. Goście poczuli „przysłowiową krew” i mocno zabrali się do odrabiania strat. Wiele się działo w tym meczu, na którego skrót gorąco zapraszamy. Skra Częstochowa – Polonia Nysa 2:2 (1:0) SPONSOREM TRANSMISJI Z MECZU 12 KOLEJKI SPOTKAŃ BYŁ – MINIGOLF KRĘGIELNIA STACHERCZAKwww.stacherczak.pl
Dariusz Klacza po remisie z Polonią: Zabrakło chłodnej głowy
Po podziale punktów w starciu Skry Częstochowa z Polonią Nysa głos tradycyjnie zabrał szkoleniowiec „Skrzaków”, Dariusz Klacza. Trenerze, mecz zremisowany z kategorii tych, których nie mieliśmy za bardzo prawa zremisować. Jedna sytuacja powoduje niefortunny ciąg zdarzeń. Tak, mieliśmy ten mecz pod kontrolą. Wyglądaliśmy kapitalnie w obronie wysokiej. Polonia w żaden sposób nam nie zagroziła, nawet nie dała sygnału do tego, że coś może się w tym spotkaniu zmienić. Świetne wejście w drugą połowę, strzelamy gola na 2:0. Natomiast oczekujemy od wszystkich zawodników, jak i zawodnicy oczekują od sztabu takiej chłodnej głowy w trudnych momentach. Tej chłodnej głowy zabrakło jednemu z zawodników i musieliśmy radzić sobie pół godziny w dziesiątkę, co jest na pewno trudne. Wydaje się, że w końcówce to mogło pójść w obie strony. Mieliśmy swoje zrywy. Dodatkowo emocje mocno podgrzane przez sztab zespołu Polonii Nysa. Jak ta sytuacja wyglądała z Pana perspektywy? Piłka nożna to są emocje i to jest też różny plan na mecz. Jeśli drugi trener zespołu Nysy tak ocenia zarządzanie piłkami w XXI wieku, kiedy futbol jest tak szybką grą i kiedy jest wyzywane kogoś od oszusta, dlatego że liczba piłek została zmniejszona z ośmiu do trzech, to jest to po prostu wysoce niska kultura osobista i brak kontroli nad swoimi emocjami. Stąd to się wzięło. Wiadomo, wynik też za tym szedł. Tak więc tutaj karygodne zachowanie drugiego trenera Polonii Nysa, ale to jest jego problem, nie mój. Uważam, że na tyle, ile mogliśmy, sprostaliśmy temu meczowi, natomiast chciałoby się więcej. Zgadza się Trener, że mimo wszystko większa część tego spotkania potwierdza, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby dogonić tę czołówkę i się w niej zadomowić? Myślimy o każdym następnym meczu. Dzisiaj te humory są u nas gorsze z tego względu, że naprawdę czuliśmy po tych 50 minutach, że jesteśmy w stanie ten mecz wygrać. Natomiast tak się nie stało. Teraz przed nami kolejny długi mikrocykl, bo w niedzielę gramy z rezerwami Górnika Zabrze. Na pewno będziemy na ten mecz przygotowani. Chcemy zagrać kolejny mecz z planem, pomysłem, na dużej intensywności. I wierzę, że tak będzie w Zabrzu.
Futbol jest przewrotny. Remis z Polonią Nysa
W spotkaniu dwunastej kolejki Betclic III Ligi grupy trzeciej Skra Częstochowa przed własną publicznością podzieliła się punktami z Polonią Nysa. Mimo prowadzenia „Skrzaków” dwoma bramkami, czerwona kartka zmieniła oblicze sobotniego meczu i dała drugą szansę drużynie gości, która wyszarpała remis, a do samego końca była w grze o zwycięstwo. Pierwszy kwadrans spotkania upłynął pod znakiem walki o piłkę. Skutecznie zakładany po obu stronach pressing sprawiał, że drużyny Skry i Polonii swoich szans szukały po przechwytach na połowie rywala. Z czasem optyczna przewaga częstochowian zaczęła się zarysowywać. Często wykorzystywane były nasze skrzydła. Po jednej z akcji rozpędzony Szymon Jarek dośrodkował piłkę na głowę Przemysława Sajdaka, jednak nasz pomocnik nie zdołał oddać czystego strzału. Chwilę później Zbigniew Wojciechowski wypatrzył w szesnastce Ivana Metlushkę, lecz lider ligowej klasyfikacji strzelców został uprzedzony przez obrońcę. 25. minuta to jeszcze bardziej wymarzona sytuacja „Skrzaków”. Prawy zacentrował do lewego, czyli Szymon Jarek odnalazł Zbyszka Wojciechowskiego, ale ten z bliskiej odległości przeniósł futbolówkę obok bramki. Nasz boczny pomocnik błyskawicznie jednak zrekompensował sobie tę pomyłkę. „Zyba” dostał podanie na obieg od Przemka Sajdaka, a jego wstrzelenie przed bramkę tym razem skutecznie zamknął zadziorny Ivan Metlushko! Podopieczni trenera Dariusza Klaczy nie chcieli się zatrzymywać. Dwie okazje w krótkim odstępie na podwyższenie prowadzenia miał Łukasz Józefczyk, niestety obronną ręką wyszli z nich przyjezdni. Końcówka pierwszej odsłony to proste błędy obu bramkarzy. Najpierw z Łukaszem Józefczykiem przy nieśmiałym wyjściu po piłkę nie zrozumiał się Mateusz Górski, ale rywal który wyskoczył zza pleców naszych zawodników nie potrafił tego wykorzystać. Niedługo po tym gorąco zrobiło się w szesnastce „Polonistów”. Strzał Radosława Gołębiowskiego po odbiorze przy rozegraniu Dariusza Szczerbala został zablokowany, a dobitka Ivana Metlushko po rykoszecie przeszła tuż obok słupka. W końcówce rzut wolny na granicy pola karnego wywalczył Zbyszek Wojciechowski, a uderzenie ze stojącej piłki Przemysława Sajdaka obiło poprzeczkę! Gracze częstochowskiej Skry z szatni powrócili z przytupem! Przewagę udało się wywalczyć w prawym sektorze boiska, zagraną przez Szymona Jarka piłkę przepuścił wbiegający w pole karne Bartłomiej Zieliński, a strzał bez przyjęcia Ivana Metlushki po rykoszecie, który zupełnie oszukał golkipera przyjezdnych, został zamieniony na drugie trafienie dla naszego zespołu. Wszystko układało się zgodnie z planem, aż do końcówki godziny gry na zegarze. Wtedy Zbigniew Wojciechowski niepotrzebnie utrudniał wznowienie gry bramkarzowi nysan, a sędzia nie miał wyboru i musiał pokazać drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę naszemu piłkarzowi. Wskutek tych wydarzeń sztab naszego zespołu zdecydował się na grę bez napastnika, a miejsce na wahadle zajął Tymoteusz Mazanek, który zmienił Ivana Metlushkę. Polonia uwierzyła w odrobienie strat i ruszyła do przodu. „Skrzacy” wytrzymali napór przeciwnika niespełna dwadzieścia minut. Przyjezdni w końcu znaleźli lukę w bocznej strefie, a akcję po wstrzeleniu piłki przed bramkę zamknął Maksymilian Podgórski. Gol kontaktowy tylko uskrzydlił zespół trenera Adriana Klakli. Piłkarze w czerwonych strojach poszli za ciosem i po czterech minutach wyprowadzili bardzo podobny atak, który po dośrodkowaniu spod linii końcowej intuicyjnym strzałem zakończył Mateusz Lechowicz. Przy remisowym rezultacie gra w końcowych fragmentach meczu nieco bardziej się otworzyła. Skrę mimo niedowagi na boisku stać było na kilka zrywów. Szczególnie polegaliśmy na błyskotliwych przy linii bocznej Szymonie Jarku i Tymoteuszu Mazanku. Szansę na przywrócenie częstochowianom prowadzenia miał na nodze Radosław Gołębiowski, ale uderzenie z rzutu wolnego naszego wychowanka powędrowało nad poprzeczkę. Piłka meczowa znalazła się również po stronie ekipy z Nysy, gdy do centry na prawą flankę przy dalszym słupku dopadł ponownie Maksymilian Podgórski, a Mateusz Górski uratował nas na linii bramkowej. Finalnie mimo obronionego punktu przy dominacji drużyny przyjezdnych w ostatnich akcjach, szóstemu remisowi Skry Częstochowa w trwającym sezonie ligowym będzie towarzyszyć spory niedosyt. Skra Częstochowa – Polonia Nysa 2:2 (1:0) Skra Częstochowa: Górski – Napieraj, Józefczyk, Zieliński – Wojciechowski, Kołodziejczyk, Nocoń, Jarek – Sajdak, Gołębiowski – Metlushko (Mazanek) Rezerwowi: Warszakowski – Mikołajczyk, Kucharczyk, Lusiusz, Kossakowski, Waluda, Łukasiewicz, Cieślak Gole zdobywali: 1 – 0 I. Metlushko asysta Z. Wojciechowski – 26′2 – 0 I. Metlushko asysta Sz. Jarek – 47′2 – 1 M. Podgórski – 78′2 – 2 M. Lechowicz – 83′ Kartki : Żółte:Skra : Metlushko (34′), Gołębiowski (50′), Wojciechowski x 2 (51′, 58′), Józefczyk (53′), Sajdak (77′)Polonia: Kuc (31′), Zimoń (33′), Podgórski (73′), Czajkowski (81′), Dudek (82′) Częrwona: Skra: Wjciechowski (58′)
Podsumowanie września w Akademii Skry Częstochowa
Zachęcamy do zapoznania się z podsumowaniem występów młodzieżowych drużyn Skry Częstochowa w miesiącu wrzesień. Rocznik 2015 Bardzo udany czas za podopiecznymi trenera Adriana Hłonda, którzy triumfowali w turnieju Master Gold Cup. Najlepszym zawodnikiem zawodów został wybrany Jan Szostak. Rocznik 2016 Ekipa trenera Mariusza Czoka także osiągnęła sukces, wygrywając turniej Ekstraligi Talentów. Forma rywalizacji była bardzo dynamiczna. W turnieju najlepszym zawodnikiem został Patryk Kaczmarek. – Rozegraliśmy siedem spotkań i intensywność gry była bardzo wysoka, więc koncentrację trzeba było utrzymywać cały czas. Taki turniej wymaga dużego zaangażowania i poświęcenia. Nasza gra wyglądała bardzo dobrze byliśmy bardzo zdyscyplinowani w obronie, co przekładało się na duża liczbę odbiorów, jak również małą liczbę straconych bramek. W każdym spotkaniu mieliśmy wysokie posiadanie piłki, nie baliśmy się grać pod presja i dobrze kreowaliśmy grę. Była walka do samego końca, nawet gdy wynik spotkania nie był korzystny dla nas, tak jak w meczu z Rozwojem, gdzie byli bardzo zaangażowani i mimo niekorzystnego wyniku, w końcówce doprowadzili do zwycięstwa. To pokazuje olbrzymi charakter tego zespołu Chłopcy zostawili dziś serducho. Radość była duża – ocenił trener Czok. Mecze ligowe zespołu we wrześniu zakończyły się wynikami 26:0 i 11:6 z Ajaksem Częstochowa, 8:3 z Czarnymi Starcza, 26:0 z Orlikiem Blachownia, 17:3 z Team Gliwice, 5:1 z UKS-em Olimpijczyk, 7:3 z Polonią Unią Widzów, Rocznik 2017 5 września młodzi zawodnicy Skry Częstochowa udali się na mecz wyjazdowy ze starszym rocznikiem Liswarty Krzepice. Pomimo różnicy wieku, drużyna trenera Marka Juszczyka wyglądała bardzo odważnie, co udowodnił sam wynik – 13:4. – Zawodnicy wykazali się dobrą organizacją, wysokim pressingiem oraz skutecznością w ataku. Nie ustrzegliśmy się również prostych błędów w grze defensywnej przez co przeciwnik w łatwy sposób strzelił nam kilka goli. MImo gry ze starszymi przeciwnikami, potrafiliśmy przejąć inicjatywę i dominować przez większość meczu – przekazał szkoleniowiec. Drugie spotkanie tamtego weekendu odbyło się w Pajęcznie. Nasi piłkarze zaprezentowali bardzo ambitnie, jednak tym razem musieli uznać wyższość rywali. – Pomimo dobrego początku i wielu stworzonych okazji, brak pełnej kadry dał się we znaki. Zawodnicy musieli grać bez kilku graczy, co wpłynęło na zmęczenie i mniejszą rotację w składzie. Rywale wykorzystali te braki i w drugiej części spotkania przejęli inicjatywę. Mimo porażki, mecz pokazał charakter drużyny – walka do końca, zaangażowanie i chęć gry były widoczne u każdego zawodnika. Wszyscy zdobyli cenne doświadczenie, które z pewnością zaprocentuje w kolejnych spotkaniach – powiedział trener Jakub Skórka. 12 września w ramach rozgrywek Ligi Orlika rozegraliśmy derbowe starcie z Ajaksem Częstochowa. Pierwsza połowa meczu przebiegała pod pełną kontrolą Skry – szybkie akcje, skuteczność w ataku i pewna gra pozwoliły zejść na przerwę z prowadzeniem 4:1. Po zmianie stron obraz gry jednak diametralnie się zmienił. Zbyt statyczna postawa naszych zawodników i brak zdecydowania w defensywie sprawiły, że przeciwnicy szybko odrobili straty, zdobywając aż cztery bramki i wyszli na prowadzenie. W końcówce Skra ponownie pokazała charakter. Drużyna wróciła do gry, odzyskała skuteczność i dzięki skuteczności w ataku przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 7:5 dla Skry, a spotkanie było prawdziwą sinusoidą, pokazującą zarówno potencjał, jak i momenty dekoncentracji w grze zespołu. Dzień później trudny mecz odbył się we Wręczycy. Mecz z drużyną Sokoła, okazał braki indywidualne piłkarzy w grze defensywnej. Niewiele odbiorów i powrotów po przegranym pojedynku jeden na jeden został skutecznie wykorzystywany przez zawodników Sokoła. Nasi zawodnicy starali się rozgrywać piłkę ale robili to na tyle wolno, że zawodnicy gospodarzy skutecznie przerywali nasze akcje i wykorzystywali kontrataki. Również w sobotę odbył się turniej Ekstraligi Talentów w Trzebinie. Nasza drużyna rozpoczęła zawody bardzo dobrze. Zawodnicy grali odważnie w ofensywie i skutecznie w obronie, nie pozwalając przeciwnikom na stwarzanie sytuacji bramkowych. Wygrana w czterech pierwszych meczach mogła napawać optymizmem. Niestety kolejne spotkania to zupełny brak koncentracji i bardzo proste błędy indywidualne, które zgasiły morale drużyny, przez co zanotowaliśmy remis i trzy porażki. – Drużynę na pewno stać na więcej niż pokazała w tym turnieju, jednak jest to dobry materiał do analizy i pracy nad aspektami, które pokazały nasze braki indywidualne jak i drużynowe – stwierdził trener rocznika 2017. W następnym tygodniu w meczu ligowym zawodnicy Skry zmierzyli się z drużyną Liswarty Popów, złożoną z zawodników rocznika 2016 oraz zawodniczek z rocznika 2014. Już od pierwszych minut widoczna była wyraźna przewaga fizyczna rywali, jednak mimo to nasi zawodnicy podjęli walkę i zaprezentowali się bardzo dobrze pod względem piłkarskim. Od początku spotkania Skra zastosowała wysoki pressing, skutecznie utrudniając rywalom rozegranie piłki od własnej bramki. Dzięki temu udało się stworzyć kilka okazji i objąć prowadzenie. Liswarta, mając problemy z wyjściem z własnej połowy, zmieniła sposób gry i zaczęła stosować długie podania. Ta taktyka przyniosła im efekty – wykorzystując przewagę fizyczną, zdobyli kilka bramek i na przerwę schodzili z trzy bramkowym prowadzeniem. Mimo mniej korzystnych warunków fizycznych nasi zawodnicy nie odstawali technicznie. Niestety, brak skuteczności w kluczowych momentach oraz szybkie kontrataki przeciwnika zadecydowały o końcowym wyniku. Trenerzy podkreślają, że mimo przegranej zespół Skry może być zadowolony ze swojej gry. Cieszy fakt podejmowania pojedynków 1 na 1 oraz chęć rywalizacji, która w przyszłości przełoży się na dalszy rozwój zawodników. Najważniejszym wnioskiem pozostaje praca nad mentalnością – aby nie poddawać się po nieudanych sytuacjach, lecz walczyć do końca. W ostatni weekend miesiąca Skra odniosła wysokie zwycięstwo nad Zniczem Kłobuck, prezentując zdecydowaną przewagę w grze ofensywnej. Drużyna od początku meczu potrafiła narzucić własne tempo i styl, a szybkie podejmowanie decyzji oraz umiejętne wykorzystywanie przewagi liczebnej pozwalały na płynne budowanie akcji i skuteczne ich wykańczanie. Dzięki temu wynik spotkania już na wczesnym etapie nie budził wątpliwości, a Skra konsekwentnie powiększała swoją przewagę bramkową. Pomimo dominacji, drużyna straciła jednak kilka goli, które wynikały głównie z biernej postawy przy odbiorze piłki oraz braku agresywnego pressingu. Były to momenty dekoncentracji, które nie wpłynęły na końcowy rezultat, ale uwidoczniły obszar wymagający poprawy w dalszej pracy zespołu. Sobota i niedziela to występy naszych piłkarzy na Progress Cup, w którym rywalizowały aż 22 zespoły. Poziom zawodów był bardzo wysoki, a mecze dostarczyły wielu sportowych emocji. Pierwsza drużyna Skry zajęła 12. miejsce, natomiast druga drużyna uplasowała się na miejscu przedostatnim. Wyniki nie do końca odzwierciedlają zaangażowanie i ambicję zawodników – w każdym meczuCzytaj więcej
Dariusz Klacza na pomeczowej konferencji: Życzyłbym drużynie takiej cierpliwości i wiary
Trener Dariusz Klacza podczas konferencji prasowej po ostatnim gwizdku w meczu Górnik Polkowice – Skra Częstochowa ocenił boiskowe wydarzenia i skomentował drugą ligową porażkę naszej drużyny w bieżącym sezonie. – Dużo by o tym meczu opowiadać. Nie mamy tyle czasu, bo trzeba wracać do domu. Niestety w złych nastrojach. Nie pamiętam takiego szalonego meczu mojego zespołu, kiedy pierwsza połowa jest taką bardzo dobrą połową, z planem, z którym przyjechaliśmy. Wszystkie rzeczy, które chcieliśmy zrobić działały. Natomiast w przerwie powiedzieliśmy, że trzeba to kontynuować z jedną zmienną w ofensywie. – Decyzje, które zaczęliśmy podejmować w drugiej połowie, były irracjonalne i napędzały przeciwnika. To spowodowało, że przegraliśmy dość sromotnie. Ale chciałbym życzyć swoim zawodnikom takich pierwszych połów, bo myślę, że to wystarczy, żeby być w górnej części tabeli. Natomiast jeśli zagramy takie drugie połowy, jak dzisiaj, to niestety będziemy musieli walczyć o utrzymanie. Życzyłbym swojej drużynie takiej cierpliwości i wiary w to, że jeśli pierwsza połowa oddaje, to trzeba ją przedłużyć i domknąć sprawę w momentach, w których takie sytuacje są.
Miłe złego początki. Wysoka porażka z Górnikiem
Lider był tego dnia skuteczniejszy. Mimo wyrównanego boju, piątkowe spotkanie po pechowej końcówce zakończyło się naszą trzybramkową porażką. Skra Częstochowa przegrała z Górnikiem w Polkowicach 1:4, mimo prowadzenia już w drugiej minucie. Zaledwie 80 sekund po pierwszym gwizdku „Skrzacy” odebrali piłkę przed polem karnym gospodarzy, a Ivan Metlushko po podaniu Przemysława Sajdaka pokonał Marcina Furtaka. Chwilę później z rzutu wolnego próbował podwyższyć Radosław Gołębiowski, ale piłka zatrzymała się na murze. Polkowiczanie nie pozwolili nam się cieszyć z wyniku zbyt długo, bo jeszcze pod koniec pierwszego kwadransa głębokie dośrodkowanie z rzutu rożnego zamknął Szymon Kwapisz. W kolejnych fragmentach pierwszej połowy przeważającą stroną był nasz zespół, a „Górnicy” czyhali na kontry. Jednak rezultat na tablicy nie uległ zmianie. Początek drugiej części pojedynku ponownie mógł być znowu szczęśliwy dla nas, ale taki okazał się dla miejscowych. Krótki moment po napędzeniu akcji przez Jakuba Mikołaczyka i silnym strzale Ivana Metlushki w bramkarza z odpowiedzią wyszli rywale, a po dochodzącej centrze w nasze pole karne i kiksie Oliwiera Kucharczyka, uderzeniem lewą nogą z pierwszej piłki w okienko popisał się Szymon Skrzypczak. Bartosz Warszakowski był bezradny. Nie zwiesiliśmy głów. Nasi piłkarze szukali szansy na wyrównanie kolejnymi próbami zza pola karnego. Niewiele pomylił się znów Radek Gołębiowski, a po przebojowej indywidualnej akcji golkipera nie zdołał pokonać Jerzy Napieraj. Pozytywne zmiany z ławki rezerwowych i coraz szybsze tempo w poczynaniach ofensywnych zawodników częstochowskiej Skry pozwalały wierzyć w odwrócenie losów rywalizacji. Niestety sprawa bardzo skomplikowała się po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce dla Łukasza Józefczyka, po której musieliśmy kończyć mecz w dziesiątkę. A tego popołudnia praktycznie każdy stały fragment gry drużyny Górnika Polkowice przynosił zagrożenie. Na nasze nieszczęście, w ostatnich minutach takowe nasz przeciwnik wywalczył jeszcze dwa, a Jakub Wireński i Kacper Strzelecki wykorzystując przewagę liczebną zamknęli to spotkanie. Z murawy zeszliśmy pokonani po raz drugi w tym sezonie. Górnik Polkowice – Skra Częstochowa 4:1 (1:1) Skra Częstochowa: Warszakowski – Mikołajczyk (61′ Zieliński), Józefczyk, Kucharczyk – Wojciechowski (61′ Łukasiewicz), Napieraj (90+1′ Dmytryszyn), Nocoń, Jarek – Sajdak, Gołębiowski (75′ Kołodziejczyk) – Metlushko (61′ Cieślak) Rezerwowi: Górski – Lusiusz, Waluda, Garczarek
Początek weekendu w Polkowicach. Lider kontra spadkowicz!
Dziewiątą kolejkę Betclic III Ligi grupy trzeciej otworzy starcie prosperujące do miana hitu tej serii gier. Po raz kolejny w tym sezonie, możemy powiedzieć, że przyjeżdżamy na teren lidera rozgrywek. Nasze ostatnie pięć ligowych spotkań to naprzemiennie remis-zwycięstwo. Po podziale punktów z GKS-em „Pniówek-74” Pawłowice z ubiegłego weekendu, jutro liczymy na podtrzymanie tego trendu i udane popołudnie na Dolnym Śląsku! Tym bardziej, że z rejonów okręgu miedziowego mamy bardzo dobre niedawne wspomnienia, kiedy zaledwie 13 dni temu w oddalonym o około 15 kilometrów Lubinie pokonaliśmy miejscowe rezerwy ekstraklasowego Zagłębia 4:3. Wyraźne rotacje w zespole trenera Dariusza Klaczy w pucharowej potyczce z Czarnymi Starcza powinny spowodować, że mimo gry co trzy dni częstochowianie będą potrafili zachować świeżość na boisku. Nowożytna historia naszej rywalizacji z klubem z Polkowic sięga meczów od trzeciej, do pierwszej ligi. Ostatni mecz, rozgrywany na zapleczu ekstraklasy na obiekcie w Bełchatowie, zakończył się wynikiem 2:2 po dublecie Krzysztofa Ropskiego. Nasz wyjazd na stadion przy ulicy Kopalnianej również zakończył się podziałem punktów, ale po bezbramkowym widowisku. Polkowiczanie w latach 2022-2025, w obu przypadkach musieli przełykać gorycz spadku rok przed nami. Poprzedni, przejściowy sezon zielono-czarni zakończyli na dziewiątej pozycji. Pierwsze kolejki aktualnych rozgrywek potwierdzają wysokie aspiracje drużyny prowadzonej przez Andrzeja Sawickiego. Podobnie, jak „Skrzacy” nasi jutrzejsi rywale mają na koncie tylko jedną porażkę, ale aż sześć wygranych. Serię trzech domowych zwycięstw „Górników” od startu kampanii przerwała przed tygodniem Warta Gorzów Wielkopolski, która wyrównała wynik w końcówce meczu. Bartosz Rymaniak, Marcin Szuszkiewicz i Szymon Skrzypczak – bardzo doświadczeni na poziomie centralnym. Nie brakuje też piłkarza z gatunku naszych starych znajomych, czyli Kamila Sobczaka, który w zeszłym sezonie rozegrał na wypożyczeniu w barwach „Skrzaków” 27 spotkań i zanotował jedną bramkę. Z graczy, którzy latem opuścili Częstochowę, znajdziemy również Jakuba Wireńskiego, świetnie znanego naszemu sztabowi i części drużyny z Rakowa. – Przed nami mecz w Polkowicach. Na pewno trudny mecz, ale jedziemy tam po to, żeby zapunktować, a przede wszystkim wywieźć trzy punkty z trudnego terenu – mówił po pokonaniu Czarnych Starcza trener Klacza. Już niejednokrotnie nasz zespół udowodnił, że potrafi grać otwarty i skuteczny futbol z wyżej notowanymi przeciwnikami, Pozostaje wierzyć, że częstochowska Skra pokaże swój charakter i konsekwencję. Pierwszy gwizdek w spotkaniu Górnik Polkowice – Skra Częstochowa jutro o godzinie 16:00. Wspierajcie nas!
Dariusz Klacza: Podchodzę z pełnym szacunkiem do przeciwnika
Półfinałowe spotkanie Skry Częstochowa z Czarnymi Starcza zakończyło się zwycięstwem 15:0 naszej drużyny. W kilku zdaniach wtorkowe boiskowe wydarzenia skomentował trener Dariusz Klacza, który nawiązał też do jutrzejszego ligowego meczu na terenie lidera. Trenerze, gratulujemy awansu. Dzisiaj różnica klas. Wiadomo, że jest rywal z niższego szczebla, ale zawsze jest raczej taka lekka niepewność. Nie jestem stąd i nie znam tych zespołów, które grają trochę niżej niż my. Dlatego podchodzę z pewną dozą niepewności do takich meczów, z pełnym szacunkiem do przeciwnika. I nie ukrywam, że postawiliśmy na bardzo odważny skład, bo daliśmy zagrać młodym zawodnikom, którzy nie mają minut. Natomiast cieszy to, że oni zareagowali, poszli po bramkę, szybko tę bramkę strzeliliśmy i skończyło się kolosalną przewagą. Wystąpiło kilku zawodników drugiego wyboru w meczach ligowych. Ale była też okazja do eksperymentowania. Czy wobec transferu Bartka Zielińskiego nową pozycją w drużynie dla Nikodema Kossakowskiego może być wahadło? Tak, z Nikodemem jesteśmy już po rozmowie. Nikodem Kossakowski grał wcześniej jako wahadłowy, nie w zespole Skry, ale w zespole Rakowa. I myślę, że jeśli chodzi o Szymona Jarka, to jest to wahadłowy bardzo ofensywny, natomiast Nikodem to mógłby być wahadłowy, który da nam większą stabilizację w obronie, kiedy taka będzie potrzeba. Uważam, że takiego go stworzymy. Słówko również o debiutancie. Jak ocenia trener postawę i ogólnie progres Mateusza Korzeniowskiego, który przed sezonem został włączony do kadry z zespołu rezerw? Mateusz czekał na swój debiut i myślę, że wywiązał się bardzo dobrze, żeby nie powiedzieć wzorowo. Oczywiście są pewne rzeczy do poprawy. Jesteśmy ludźmi krytycznymi wobec siebie, ludźmi ambitnymi. Mateusz też taką osobą jest, ale cieszy to, że podniósł tę rywalizację i chce powalczyć w tym składzie personalnym. Widzi, że może dostać jakąś swoją szansę. Najważniejsze, że reaguje na treningach. Jest cierpliwy, żeby dostać szansę na debiut już w trzeciej lidze, a nie w meczu pucharowym. W finale zmierzymy się z Unią Rędziny. Jedynym celem musi być zwycięstwo. W każdym kolejnym meczu chcemy grać o zwycięstwo. Teraz przed nami mecz w Polkowicach. Na pewno trudny mecz, ale jedziemy tam po to, żeby zapunktować, a przede wszystkim wywieźć trzy punkty z trudnego terenu. Na Unię Rędziny przyjdzie czas. Oczywiście po to ten puchar gramy, żeby w nim wygrywać i mierzyć się już z lepiej zorganizowanymi zespołami na poziomie Śląskiego Związku Piłki Nożnej. aut. Kamil Bednarski, Natanael Brewczyński
Mateusz Korzeniewski po debiucie: Jestem bardzo dumny
W półfinałowym spotkaniu Poltent Pucharu Podokręgu Częstochowa oficjalny debiut zaliczył nasz młody obrońca, Mateusz Korzeniewski, który w kilku słowach podsumował wtorkowe wydarzenia. Mateusz, gratulacje z okazji debiutu. Jak się czujesz po pierwszym występie w seniorskim zespole? Bardzo się cieszę, że udało się zadebiutować w pierwszym zespole. Jestem z tego bardzo dumny, że mogłem pomóc drużynie w osiągnięciu celu, jakim był awans. Jeśli mowa o występie drużynowym, z perspektywy murawy dwucyfrówka mówi sama za siebie. Wszystkie założenia, które mieliśmy przed meczem, zrealizowaliśmy. Najważniejsze, że na zero z tyłu. I strzeliliśmy tyle bramek, ile mogliśmy. Możemy się z tego cieszyć. Mamy ten awans do finału i do starcia z Unią Rędziny też raczej przystąpimy w roli faworyta. Pokazaliśmy dzisiejszym spotkaniem, że potrafimy grać w piłkę i na pewno przystępujemy do finału jako faworyt. Więc nic, tylko koncentrujemy się na następnym spotkaniu i walczymy dalej.
