Jednym z planów działania naszej Klubowej telewizji będzie program „Loża bliżej Ciebie”. To tutaj partnerzy, sponsorzy i firmy związane ze Skrą Częstochowa będą mogły w luźnej i przyjaznej atmosferze opowiedzieć o swoim biznesie i nie tylko. Pierwszy odcinek już wkrótce, a teraz zapraszamy Was do obejrzenia naszej zapowiedzi:
Kategoria: Klub
Wkrótce start naszej klubowej telewizji!
Sytuacja wywołana pandemią koronawirusa przyspieszyła nasze działania nad powołaniem klubowej telewizji Skry. Zbliżający się wielkimi krokami restart rundy wiosennej drugiej ligi nie będzie mógł być obserwowany przez kibiców na stadionach. Nasz Klub chce jednak uczynić wszystko, aby kibice Skry, jak i drużyn przyjezdnych byli jak najbliżej meczów i drużyn. Co planujemy? Wyjaśniamy w tym krótkim wideo:
W Skrze wszyscy zdrowi! Czekamy na powrót do treningów
Nie mielibyśmy nic przeciwko, aby biblijne przysłowie „ostatni będą pierwszymi” znalazło odzwierciedlenie jeszcze w tym sezonie w odniesieniu do Skry. Jako ostatni w całej drugoligowej stawce otrzymaliśmy komplet wyników badań genetycznych na obecność SARS-CoV-2 u sześciu członków Klubu, co do których pojawiły się wątpliwości po badaniach przesiewowych. Teraz już oficjalnie możemy jednak ogłosić, że wszyscy spośród wyznaczonej przez Klub 50-tki są zdrowi. Oznacza to, że drużyna za chwilę będzie mogła rozpocząć treningi w pełnej grupie. Komisja Medyczna PZPN musi formalnie zatwierdzić wyniki badań i zaraz potem powinniśmy otrzymać zielone światło do trenowania. Jak na razie powrót do rozgrywek w naszym kraju przebiega zatem zgodnie z założeniami. Pojawił się już również ramowy harmonogram spotkań, które pozostały do rozegrania w rundzie wiosennej. Na boiska mamy wrócić w środę, 3 czerwca. Wtedy to w ramach 23. kolejki zmierzymy się na wyjeździe z Widzewem Łódź. [15:05] AKTUALIZACJA: Komisja Medyczna PZPN udzieliła nam zgody na trenowanie w pełnych grupach
Dołącz o SMS Nobilito – będą testy!
1. Szkoła Mistrzostwa Sportowego „NOBILITO” Zaprasza dziewczyny i chłopców do klas IV- VIII Szkoły Podstawowej Mistrzostwa Sportowego NOBILITO w Częstochowie. To nie jest zwykła klasa sportowa, to jest szkoła Mistrzostwa Sportowego, a to robi różnicę! To nie jest zwykła Akademia, to Akademia, która posiada złoty certyfikat tzw. złotą gwiazdkę PZPN poświadczającą najwyższą jakość szkolenia. To też robi różnicę! Wiemy, jak pracować z dziećmi, a skuteczność naszego systemu potwierdzają wyniki zespołowe i osiągnięcia indywidualne naszych uczennic i uczniów w sporcie i nauce. Testy sprawnościowe dla kandydatek i kandydatów do klas IV-VIII odbędą się 7 czerwca 2020r, zgodnie z informacją na plakacie; 2 . Liceum Ogólnokształcące Szkoła Mistrzostwa Sportowego „NOBILITO” Zapraszamy młodych piłkarzy i piłkarki. Jesteś ambitnym i świadomym zawodnikiem! Chcesz się nadal rozwijać, tylko dynamiczniej niż dotychczas? Wiesz, że nauka jest ważna dla lepszych perspektyw młodego sportowca? Jeżeli tak, to zapraszamy Cię do I klasy nożnej dziewcząt i chłopców Liceum Ogólnokształcącego Mistrzostwa Sportowego NOBILITO w Częstochowie! Zapewniamy możliwość łączenia profesjonalnego treningu piłkarskiego z nauką na poziomie liceum. Testy sprawnościowe dla kandydatek i kandydatów odbędą się zgodnie z informacją zawartą na plakacie. Szkoła oferuje i gwarantuje!!! 16 godzin szkolenia sportowego wykwalifikowaną kadrę trenerską i nauczycielską indywidualizację treningu sportowego i edukacji szkolnej dowóz autokarami na obiekty treningowe ścisłą współpracę z posiadającą Złoty Certyfikat PZPN Akademią KS Skra Częstochowa Na testy sprawnościowe obowiązują zapisy pod numerem telefonu 602 539 902 lub drogą elektroniczną sekretariat@sms-nobilito.pl Zgoda rodziców na testy do Szkoły Podstawowej Mistrzostwa Sportowego SMS – pobierz Zgoda rodziców na testy do Licem Ogólnokształcącego Mistrzostwa Sportowego LOMS – pobierz Szanowni Rodzice i Uczniowie! Koniecznie pamiętajcie o mailowym zarejestrowaniu się przed naborem, to pozwoli nam poinformować Was w przypadku zaistniałych zmian w tym niepewnym czasie. Zapraszamy i dajemy szansę na #realizacjemarzeń z SMS NOBILITO Częstochowa!
Kamil Nowiszewski: „Wielomiesięczny brak boiska odbije się na zawodnikach”
Przedłużający się brak piłki nożnej doskwiera nam coraz bardziej. Możliwości grania, trenowania szczególnie mocno brakuje najmłodszym, a tu niestety przerwa może być najdłuższa. O niechcianej pauzie w szkoleniu, możliwościach zdalnych treningów w domu, reakcjach rodziców i możliwych dalszych scenariuszach rozmawiamy z Kamilem Nowiszewskim, trenerem rocznika 2009 w Skrze. Kamil, w Skrze jesteś trenerem rocznika 2009. Przypomnij jak długo jesteś w naszym klubie? Jak zaczęła się ta przygoda? – W Skrze jestem od sierpnia 2019 roku. Jeśli chodzi o początek przygody to trener Tomasz Musiał zaprosił mnie na rozmowę i zaproponował pracę. Myślę, że organizacja klubu i prywatna chęć wyzwań spowodowały, że przyjąłem tę propozycję. Na ten moment dla mnie to krok do przodu, bo uczę się wielu nowych rzeczy. Od kilku tygodni jesteśmy sparaliżowani epidemią. Masz jakiś kontakt z podopiecznymi? Można w ogóle mówić o jakichś treningach zdalnych, domowych? – Jestem w stałym kontakcie z chłopakami, głównie internetowym. Jeśli chodzi o aspekt treningowy to co tydzień trenerzy wysyłają plan treningowy do zrealizowania w obszarze motoryczno-technicznym. Zdalne zajęcia odbywają się raz lub częściej w tygodniu, a temat zajęć dobiera trener – najczęściej są zajęcia motoryczne lub teoretyczne dotyczące taktyki. Platformy, które mamy do dyspozycji są rozbudowane i – co ciekawe, same spotkania online przebiegają sprawnie i wiele rzeczy można zrealizować. Ostatnio usłyszałem, że dla tych chłopców treningi zdalne to namiastka normalności, co mnie bardzo zbudowało. O ile rozgrywki lig centralnych mają zostać wznowione w czerwcu, to mówi się, że sport dzieci, szkolenie, akademie nie powrócą do końca roku. Bierzesz pod uwagę tak czarny scenariusz? – Szczerze mówiąc z każdą informacją dotyczącą wznowienia działalności czegokolwiek – szkół, przedszkoli, uczelni wyższych, rozgrywek sportowych – jestem coraz bardziej zdezorientowany, jak i chyba większość społeczeństwa. Dynamika z jaką zmieniają się decyzje, przewidywania, prognozy, jest tak duża, że ciężko cokolwiek powiedzieć. Niestety, jeśli taka możliwość to pomysł władz, to biorę to pod uwagę. Zawieszenie w obszarze sportowym to będzie nie tylko bardzo duży problem dla trenerów, zawodników i kibiców, ale również dla osób odpowiedzialnych za budżety klubów sportowych. Jeśli żadne treningi z młodszymi grupami nie wrócą przez wiele miesięcy jak poważne może to mieć konsekwencje? Zarówno szkoleniowe, zainteresowania, jak właśnie ekonomiczne? – Kontynuując myśl z poprzedniej odpowiedzi to konsekwencje w każdym obszarze, który wymieniłeś będą poważne. Jeśli chodzi o szkolenie to wielomiesięczny brak boiska odbije się na zawodnikach głównie młodych, bo nie ma nic ważniejszego w rozwoju piłkarskim jak boisko i drużyna. Co do zainteresowania to obawiam się, że pomimo wznowienia rozgrywek ludzie będą nadal zachowawczy i nie będą chcieli się jeszcze przez długi czas licznie gromadzić na trybunach – obym się mylił. Ekonomicznie kluby mają duże kłopoty. Zawieszenie treningów to problemy ze składkami, miasta muszą obniżać dotacje, a koszty utrzymania obiektów czy pracowników pozostają. Jako klub wspieramy się nawzajem i robimy co w naszej mocy, żeby nie schodzić z poziomu naszej dotychczasowej pracy. Masz kontakt z rodzicami dzieci? Jak oni reagują? – Rozmawiam z rodzicami, głównie konsultujemy jak dodatkowo chłopcy mogą trenować w domu. Dla nich to bardzo trudny czas, bo muszą ciągle tłumaczyć dzieciom dlaczego siedzą w domu, a sami nie wiedzą ile to jeszcze potrwa i jak organizować im czas. A dzieci z reguły cierpliwe nie są. Jeśli będziemy musieli nauczyć się żyć z epidemią, to jak może wyglądać szkolenie w przyszłości? Są jakieś pomysły? – Na ten moment pracujemy cały czas tak, jak sobie zaplanowaliśmy i szczerze mówiąc w przypadku dłuższej przerwy chyba nie będziemy mogli zrobić o wiele więcej. Konsultujemy się zdalnie w gronie trenerów i dyskutujemy co nowego możemy wprowadzić. Przed Skrą mieliśmy się okazję poznać od strony dziennikarskiej. W Skrze oprócz szkolenia opiekujesz się Młodą Skrą również medialnie. Dziennikarstwo to takie dodatkowe hobby? Chyba ciągnie cię trochę w tym kierunku? – Poznaliśmy się w Radiu Fon, gdzie odbywałem staż w ramach studiów z filologii polskiej. Fajne czasy i miło do nich wracam, bo podobnie jak w zawodzie trenera, musisz lubić kontakt z drugim człowiekiem i umieć z nim rozmawiać a na tym stażu realizowałem projekty, nie tylko sportowe. Od niedawna zajmuję się Młodą Skrą, wyszedł pomysł stworzenia takiego projektu i zgłosiłem się na ochotnika. Jest to hobby i to dosyć poważne, bo lubię konfrontować swoje poglądy, a pisanie, mówienie mi na to pozwala. Trener również przedstawia swoje poglądy, wizję gry i konfrontuje je z przeciwnikiem, władzami klubu, kibicami, więc znowu jest ten wspólny mianownik między dziennikarzem a trenerem. Nikt mnie nie zmusił do tworzenia projektu Młodej Skry, także zgadzam się – ciągnie mnie w tym kierunku i cieszę się, że mogę się tu realizować. Dzięki za rozmowę i powodzenia. Mam nadzieję, że niedługo widzimy się na Lorecie! – Bardzo dziękuję! Musimy szybko wrócić, bo jeszcze dużo rzeczy jest do zrobienia. Rozmawiał zdalnie Mariusz Rajek
(9) Ludzie Skry – poznajcie Konrada Geregę
Tej postaci w naszym Klubie chyba nie da się nie lubić. Zawsze uśmiechnięty, chętny do pomocy i z pozytywnym nastawieniem do świata. Spokojnie może o sobie mówić wybitny reprezentant Skry, bo jest w naszym Klubie już 11 lat. Ale nie mówi, bo Konrad Gerega to ponadto bardzo skromny człowiek. Dziś w naszym cyklu rozmowa z byłym piłkarzem, a od kilku miesięcy członkiem sztabu szkoleniowego. Zapraszamy do lektury. Konrad, zanim o początkach to zacznijmy od końca. Pamiętasz kiedy ostatni raz byłeś na obiekcie przy Loretańskiej? Ciężko już wytrzymać bez meczów, bez tego wszystkiego co dzieje się w normalnych okolicznościach wokół klubu? – Dobre pytanie. Ostatni raz na popularnej „Lorecie” byłem trzy tygodnie temu, kiedy zabierałem swoje rzeczy treningowe. Niesamowite uczucie, takiego braku zwyczajnej codzienności, na co człowiek podczas swojej pracy do tej pory nie zwracał uwagi. Na pewno sytuacja, z którą mamy obecnie do czynienia jest bez precedensu. Mam tylko nadzieję, że szybko wrócimy do codzienności, bo nie będę ukrywał, ale brakuje mi takiej normalności, gdzie przychodzisz do klubu, chłopaki już zbierają się na trening, wspólnej kawy ze sztabem czy zawodnikami, adrenaliną meczową. Oj tak, chciałoby się wrócić jak najszybciej! Myślisz, że uda nam się wznowić rozgrywki jeszcze w tym sezonie? PZPN póki co nie podjął żadnych wiążących decyzji. Naszą niepewność w oczekiwaniu determinuje też 15. miejsce w tabeli. Jesteśmy w lepszej sytuacji od Stalówki, Gryfa czy Legionovii ale dalej w strefie spadkowej… – Na pewno to bardzo trudna sytuacja dla Nas wszystkich, bo aktualnie jesteśmy w strefie spadkowej. Poprzez zastopowanie rozgrywek nie możemy się z niej wydostać. Dzisiaj dla mnie ważniejsze jest jednak zdrowie chłopaków i wszystkich osób związanych z klubem, niż to w jakim miejscu obecnie się znajdujemy. Jak sytuacja tylko wróci do normy to wiem, że mamy bardzo dobry zespół, który pozwoli Nam się utrzymać w drugiej lidze. Przyjmując pesymistyczny wariant, że na boiska już nie wrócimy, jakie twoim zdaniem będą, czy też powinny być decyzje piłkarskich władz. Poszerzenie lig kosztem braku spadków z zachowaniem awansów? Czy nie ma zmiłuj i pozostanie nam czekać co najwyżej, że ktoś nie dostanie licencji? – Na pewno decyzje PZPN-u powinny być jak najbardziej sprawiedliwe, natomiast PZPN jest w piekielnie trudnej sytuacji, bo każda ich decyzja na pewno kogoś skrzywdzi. Jeśli nie uda się Nam dokończyć rozgrywek to jestem za tym, żeby anulować rozgrywki. Jest też opcja, aby utworzyć dwie grupy drugiej ligi, to powrót do sytuacji sprzed kilku lat. Według mnie to krok wstecz. Cofnijmy się teraz do przeszłości. Pamiętasz swoje początki na Skrze? Który to był rok? Pierwsze spotkanie? – Jasne, że pamiętam swój początek na Skrze. Przyszedłem w sezonie 2009/2010 kiedy Skra chciała awansować z czwartej ligi. Pamiętam, że był to trudny czas dla mnie, bo przychodziłem do Skry jako wychowanek Rakowa, który wtedy miał bardzo trudną sytuację finansową. Jednak kierowałem się swoim dobrem i chciałem grać jak najwięcej, a w Rakowie bywało z tym różnie. Pamiętam, że w rozmowie z Prezesem Arturem Szymczykiem miałem po prostu pomóc w awansie i odejść gdzie chcę. No i trochę się zasiedziałem, bo mija właśnie 11 lat od tego transferu. Pierwszy swój oficjalny mecz rozegrałem w barwach Skry z Wyzwoleniem Chorzów na wyjeździe, gdzie zremisowaliśmy 0:0. Z obecnych ludzi związanych z Klubem ty jesteś tu chyba najdłużej, nie licząc prezesów. Jakie momenty, mecze szczególnie zapadły ci w pamięć? Powróćmy zarówno do tych najlepszych jak i najbardziej bolesnych momentów. – Tych momentów było naprawdę wiele przez te 11 lat, ale jest kilka takich, które pamiętam jakby były wczoraj. Pierwszym takim wspomnieniem jest mecz w 4 lidze z Myszkowem, gdzie zremisowaliśmy grając u siebie 2-2. Pamiętam, że na bardzo skromnym obiekcie Skry przy ulicy Powstańców zgromadziła się naprawdę spora liczba widzów. Pamiętam, że mieliśmy wtedy naprawdę bardzo dobry zespół z takimi zawodnikami jak Daniel Tanżyna, Bartek Gliński czy inni. I do tej pory nie wiem jak nie udało Nam się wtedy awansować. Kolejnym przykrym wspomnieniem była porażka, także u siebie ze Szczakowianką Jaworzno 1-2. Ten mecz pamiętam do dziś. Z tych pozytywnych wspomnień to na pewno wygrana w Pucharze Polski z Rekordem Bielsko Biała na szczeblu województwa śląskiego, gdzie przy nadzwyczajnych okolicznościach tego spotkania wygraliśmy 1:0 po dogrywce. Idąc dalej wspomnieniami to na pewno awans do drugiej ligi po tylu latach. Na pewno też wszystkie mecze z Widzewem Łódź, które miały swoją historię,. Po rundzie jesiennej stwierdziłeś, że czas zawiesić buty na kołku i bardzo poważnie zająć się trenerką. Jaki był decydujący impuls do tej decyzji? – To była dla mnie bardzo trudna decyzja, ale w dużej mierze po dwóch zerwanych ACL, częściej walczyłem z własnym organizmem niż z przeciwnikiem na boisku. Do tego doszło w jakimś stopniu wypalenie zawodowe. Szukałem nowej drogi, pojechałem na staż do reprezentacji U-20, pod wodzą Jacka Magiery i w dużej mierze to „ Magic” mnie zainspirował, do nowej drogi. Od dłuższego czasu kiełkowała we mnie taka decyzja. Na dzień dzisiejszy uważam, że podjąłem dobrą decyzję. Jak wygląda praca w sztabie trenera Pawła Ściebury? Wymieniacie się pomysłami? W czasie meczu jest burza mózgów? Trener jest skłonny do słuchania sugestii czy raczej woli decydować sam? – To dla mnie nowa rola i na pewno sporo się muszę jeszcze nauczyć, taki jest mój plan na najbliższy czas. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka! Wracając do podziału ról to każdy z nas w sztabie ma swoje zadania, które musi wykonywać rzetelnie. W sztabie bardzo dużo rozmawiamy i każdy z nas przedstawia swoje koncepcje, natomiast to Paweł podejmuje na końcu decyzje. W trakcie meczu wiadomo, że bardzo dużo się dzieje, natomiast co da się zauważyć, to nasze spostrzeżenia w trakcie meczu najczęściej są bardzo zbliżone. Na to pytanie pewnie nie do końca zręcznie będzie ci odpowiedzieć, ale czy chciałbyś kiedyś zostać pierwszym trenerem Skry? Wyznaczyłeś sobie jakieś cele, ramy czasowe? – Mam plan na siebie jako trenera, ale nie chcę o nim teraz mówić. Na dzień dzisiejszy najważniejszy jest dla mnie rozwój prywatny i Skra. Nie myślałem w ogóle o tym, żeby zostać pierwszym trenerem Skry, bo byłoby to bardzo nie w porządku wobec Pawła i sztabu. Ja i tak jestem bardzoCzytaj więcej
„Cały czas żyję Skrą” – wspominamy z Łukaszem Pietrasińskim
Łukasz Pietrasiński niemalże przez całą swoją przygodę z piłką związany był z naszym klubem. Reprezentował barwy Skry w latach 2007-2014. Kilka dni temu były napastnik (08.04) świętował swoje 36. urodziny. Dołączając się do życzeń chcieliśmy przypomnieć nieco kibicom tego zawodnika, a on sam podzielił się kilkoma pamiątkami z tamtych czasów – wycinkami z gazet, zdjęciami czy biletem. – Ze Skrą mam stały kontakt, byłem nawet w Polkowicach, a na co dzień gram w lidze zakładowej w barwach „Michasia”. Tam prawie wszyscy grali wcześniej w Skrze – relacjonuje Łukasz. Początki Pietrasińskiego w Skrze sięgają końcówki minionego wieku. – Z klubem byłem związany tak naprawdę od 1999 roku. To były ciężkie czasy, ale jakoś musieliśmy dawać sobie radę, Potem pojawił się w Skrze prezes Artur Szymczyk, jak dobrze pamiętam to w 2006 albo 2007 roku, byliśmy wtedy w A klasie. Awansowaliśmy do okręgówki, w której przez cały sezon przegraliśmy tylko jedno spotkanie. W Kłobucku 4:1 pokonał nas Znicz, a trzy bramki strzelił nam Jacek Rokosa. Po tamtym sezonie trafił do nas, już w czwartej lidze. Z sezonu po awansie najbardziej pamiętam inauguracyjny mecz na Powstańców przegrany 1:4. W piątek kończyliśmy przygotowywać stadion, a w sobotę graliśmy mecz – wspomina nasz były snajper. Choć obecnie w piłkę Łukasz gra jedynie rekreacyjnie w drużynie „Michasia”, to cały czas żywo interesuje się wszystkim tym, co dzieje się przy Loretańskiej. – Jeśli tylko mogę, to ciągle jestem na Skrze. Starałem się nie opuszczać nawet sparingów, byłem na meczu w Polkowicach i ostatnim, który udało się w tym roku rozegrać z Elaną Toruń. W związku epidemią koronawirusa, teraz mam wolne w pracy, ale staram się utrzymywać jakąś sylwetkę poprzez wspólne bieganie z córką – dodaje. Czy wierzy jeszcze w powrót na ligowe boiska w obecnym sezonie? – Chciałbym, aby rozgrywki udało się dokończyć. Boisko powinno zadecydować o awansach i spadkach. W meczach, które nam zostały Skra powinna się utrzymać. Wierzę w chłopaków, bo robią kawał dobrej roboty. Myślę, że nawet w meczach wyjazdowych nasze szanse nie byłyby stracone – kończy Łukasz Pietrasiński. A teraz czas na trochę wspomnień w obrazkach. Na początek drużyna Skry, która występowała kilkanaście lat temu w A klasie: Górny rząd od lewej: Pietrasiński, Hoffman, Walczak, Nabiałek, Skoczek, Siembieda Środkowy rząd od lewej:, Gała, Kaczmarzyk , Wisniewski, P. Woldan, Włodarczyk, Szecówka, Antoniak, Grzybowski Dolny rząd od lewej: Smykla, P. Juszczyk, M. Juszczyk, Szczerbak, Lis A to już drużyna Skry w lidze okręgowej: Górny rząd od lewej: Wierzbicki (asystent trenera), Grzybowski, Krasnodębski, Bik, M. Woldan, Nalepa, Ryś, Nabiałek Środkowy rząd od lewej:, Musiał (pierwszy trener), Antoniak, Pusty, Franc, P. Woldan, Oziębała, Rados, Rokosa, Siembieda (kierownik drużyny), Dubiński (trener bramkarzy) Dolny rząd od lewej: Pietrasiński, Caban, Hoffman, Musiał.Lis, Korbel, Marczyk Na tym poziomie nasza drużyna radziła sobie nad wyraz dobrze: Tutaj z kolei Skra już z boisk IV-ligowych: Górny rząd od lewej: Rokosa, Tanzyna, M. Woldan, P. Woldan, Mrożek, Skoczek, Oziębała, Gliński, Dubiński (trener bramkarzy) Środkowy rząd od lewej: Wierzbicki (asystent trenera), Osiński (fizjoterapeuta), Hoffman, Rys, Rados, Bik, Krasnodębski, Nalepa, Stefański, Siembieda (kierownik drużyny), Musiał (pierwszy trener) Dolny rząd od lewej: Marczyk, Musiał, Gerega, Pietrasiński, Lis, Grzybowski, Hudek, Korbel. … i bilet z jednego z wyjazdowych spotkań na tym szczeblu rozgrywkowym:
Zobacz bilety z meczów Skry
Coraz bardziej tęskniąc i oczekując na powrót ligowych meczów, z nostalgią powrócić możemy do tych rozegranych w ostatnich sezonach. A dziś chcemy powrócić za pomocą pamiątek, które dla niejednego fana są prawdziwymi relikwiami – biletów czy proporczyków. Część swoich zbiorów za pomocą zdjęć udostępnił nam wierny kibic Skry, Norbert Zadora. Zapraszamy do oglądania. Solą kibicowskiego życia są oczywiście mecze wyjazdowe. Od wejściówek na te spotkania zatem zaczynamy: … a tak wyglądały bilety na spotkania Skry przy Loretańskiej: Rzut okiem na karnety… Tutaj możecie zobaczyć prawdziwą perełkę – pamiątkową odznakę, która uhonorowała nasz awans do drugiej ligi: Na koniec kilka proporczyków z sezonu 2018/2019, kiedy byliśmy beniaminkiem szczebla centralnego. Gościliśmy na „Lorecie” naprawdę uznane w Polsce marki:
„Ze Skrą do końca naszych dni!” – rozmawiamy z naszymi kibicami
Może nie jest ich zbyt wielu, ale nie o bicie rekordów liczbowych tu chodzi. Skra ma swoich wiernych kibiców, którzy nie są tylko regularnymi bywalcami stadionu przy Loretańskiej, ale podróżują za drużyną również na mecze wyjazdowe. Nie reprezentują grupy ultras, nazwanie ich chuliganami byłoby dopiero groteskowo śmieszne. Są jedynymi w swoim rodzaju „piknikami”, swoją grupę nazwali nawet „Piknikową Ferajną”. Rodzinna atmosfera? U nich to nie slogan, a stan faktyczny. Norbert i Konrad Zadorowie są żywym przykładem kibicowskiej pasji przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Dlaczego właśnie Skra? Jak to wszystko się zaczęło? Norbert (44 lata): – Skra zawsze była obecna w moim domu, dziadek kibicował Skrze, jak byłem mały zabierał mnie „ Pod Kasztany„ – na Grunwaldzką. Sąsiadem moim był Mariusz „Mania” Gaborski, bramkarz Skry. Potem jak już zacząłem pracować, przez 15 lat pracowałem z byłymi piłkarzami Skry Mirkiem Tyrasem czy Zbyszkiem Chojnowskim. Dlaczego Skra? Ja bym zapytał, a dlaczego nie? Skra ma swój klimat, zawsze miała! Pamiętam jako łebek mecze na Grunwaldzkiej w III lidze, to był początek lat 80-tych, mnóstwo ludzi na stadionie, po meczu całe rzesze ciągnące przez Park Jasnogórski. Wielka ekscytacja starszych panów, kolegów dziadka, Skra wygrywa, emocje udzielają się małemu dziecku jakim byłem. Zadowolenie i pełna radość przez długi czas i ta duma – wygrali Nasi! Konrad (19 lat): – Skra dlatego, że pierwszy raz na Skrę wybrałem się 2012 roku i jako 11-letni chłopiec wkraczałem w piłkę nożną. Skra grała na wyjeździe z Przyszłością Rogów, byłem wtedy na wakacjach w pobliskim Bluszczowie i poszliśmy na mecz, bo nasz znajomy powiedział, że drużyna od nas gra w mieścinie obok. Mimo niekorzystnego wyniku czułem wielką przyjemność z tego, że mogę oglądać na żywo piłkarzy reprezentujących moje miasto, tym bardziej na wyjeździe. Świetnie uczucie, które do dziś przypominam sobie oczami wyobraźni. Pamiętacie swój „pierwszy raz” na Skrze? Norbert: – Nie pamiętam dokładnie, ale może rok 1981 lub 1982. Potem czasami jakiś mecz, później lata przerwy. Potem bodajże rok 2012, byliśmy u znajomych w Bluszczowie w miejscowości obok mecz Przyszłość Rogów – Skra, a więc idziemy z Konradem, spotykam kumpla z lat młodości, mieszkaliśmy w tym samym bloku – Przemek Dubiński trener bramkarzy Skry. Gadka szmatka i tak zaczyna się moja, że tak powiem „nowożytna” historia i przygoda ze Skrą. Konrad: – Pierwszy raz na Skrze to mecz Pucharu Polski, wcześniej byłem tylko na jednorazowym wyjeździe o którym wspominałem, lecz pamiętałem nadal o Skrze razem z moim tatą. Dostaliśmy bilety na mecz z Motorem Lublin i uznaliśmy, że idziemy na 100 procent. Nie byliśmy zawiedzeni ani trochę, Skra zagrała świetne spotkanie i wygrała 1-0. Ten mecz chyba nas przekonał, że Skra to „nasz” klub i tu jest nasze miejsce. Atmosfera kibicowska z powodu samych pikników podbiła nasze serca, czuliśmy się na trybunach jak rodzina już na pierwszym spotkaniu, kiedy poznaliśmy paru członków Klubu Seniora. Był taki mecz, który szczególnie zapadł w Waszą pamięć? Norbert: – Tak, to historia najnowsza Skry. Sezon 2017/18, ostatnia kolejka, gramy o awans do II ligi z BKS-em Stalą Bielsko – Biała. Wygrywamy 3:1, ale awans jeszcze niepewny, bo swój mecz gra Ślęza, która siedzi nam na ogonie. Za chwilę dowiadujemy się, że we Wrocławiu remis, mamy awans! Na Lorecie euforia i szaleństwo, tych emocji nie zapomnę do końca życia. Wiesz, twoja drużyna robi historyczny awans, po ponad 60 latach wraca do II ligi, a Ty jesteś na tym właśnie meczu, jesteś świadkiem jak Nasi zaczynają pisać historię Skry od nowa. Konrad: – Oj długo wymieniać, wiele było meczów, które zapadają w pamięć. Choćby Polonia Głubczyce została w pamięci nie z powodów sportowych, lecz przez koszmarną pogodę, która utrudniała nam dojazd na stadion. Piast Żmigród zapadł w pamięć przez wygraną Skry aż 6-0 na własnym boisku. Mimo wszystko zdecydowanym numerem jeden jest mecz Skry z BKS-em Stalą Bielsko-Biała, kiedy to wróciliśmy do II ligi. Nie wiem jak słowami opisać to co wtedy się działo. Piłkarze pytający kibiców: „Jaki wynik?”, „Jak Ślęza?”. Po tym wszystkim wbiegnięcie na murawę i łzy radości w oczach, że na naszych oczach spełnił się sen każdego kibica Skry. Aby to zrozumieć, trzeba było to przeżyć od podstaw, czyli od początku tego historycznego i jakże dramatycznego sezonu. Jeździcie za Skrą na mecze wyjazdowe. Jak na Was reagują na innych stadionach? Zarówno od strony organizacyjnej jak również kibicowskiej? Doszło kiedyś do jakiejś „spiny”? Norbert: – Jeździmy jak najbardziej, od kilku lat jeździmy w kilka osób, pierwsze wyjazdy z naszymi kochanymi seniorami z Klubu Seniora KS Skra Częstochowa, liczyły po 3-4 osoby, ale jesteśmy z drużyną. Gdy nadszedł rok 2018 razem z Konradem stworzyliśmy „Piknikową Ferajnę”. Ja wymyśliłem nazwę, Konrad zrobił projekt flagi, pomysł zrealizował nam Bartek Błach. Mamy swoja piknikową ekipę, do której dołączyło kilka osób z Klubu Seniora i kilku ojców naszych zawodników z różnych grup wiekowych. Jest również z nami ojciec Adriana Błaszkiewicza. Tak zaczynamy piknikowe wyjazdy. Na innych stadionach przyjmują nas raczej jako egzotyczny folklor, sama nazwa „Piknikowa Ferajna” mówi wszystko, ale zawsze jest pełna kulturka, nie ma żadnej spiny. Zresztą wyobraź sobie, że jakaś konkret ekipa ultras ma spinę do pikników, gdzie najmłodszy ma lat 20 a najstarszy jest po 70-tce… No proszę Cię, jacy ultrasi robiliby sobie obciach? Najlepszy wyjazd pod względem liczebnym to ten na Widzew do Łodzi, gdzie pojechał nas cały autokar – pikniki, rodziny piłkarzy. Najzabawniejszy do Rybnika, bo poczuliśmy się za sprawą policji jak jakaś mega ekipa (śmiech). Zajeżdżamy, bach do klatki, no to we czterech dopingujemy, a jak! Klaszczemy, śpiewamy, szaliki w ruch, na płocie flaga. Po meczu trzymają nas w klatce, mundurowi prowadzą nas na parking, na parkingu oznakowany radiowóz i bus z przyciemnianymi szybami, w busie antyterroryści, my w śmiech oni też. Wsiadamy w samochód, oni „bomby” w górę, gwizdki i eskortują nas parę kilometrów za Rybnik. Konrad: – Spin nie uświadczyliśmy nigdy, bardziej budzimy zainteresowanie kibiców gospodarzy, jesteśmy ewenementem na skalę ogólnopolską, że nie chuligani, nie ultrasi, a pikniki jeżdżą w grupie na mecze wspierać swoją drużynę. Nigdy nie zaczynamy pierwsi potyczek słownych, nigdy nie mamy złych intencji wobec kibiców gospodarzy. Jesteśmy wobec każdego neutralni, nie mamy wrogów, aCzytaj więcej
Piotr Wierzbicki: „Możliwe, że to będzie najtrudniejszy okres w naszej historii”
Chcielibyśmy, aby słowo koronawirus zniknęło z każdej przestrzeni naszego życia, ale niestety wciąż musimy je odmieniać. Nie tylko w sferze zdrowotnej wywołuje on ogromne spustoszenie, problemy finansowe odczuwa już niemalże każda gałąź gospodarki. Sport na skutki pandemii jest narażony szczególnie, co już stało się odczuwalne w klubach. Jak sytuacja wygląda w Skrze? Jakie scenariusze ligowych rozstrzygnięć brane są pod uwagę? O tym i nie tylko w szczerej rozmowie z wiceprezesem naszego klubu – Piotrem Wierzbickim. Świat sportu się zatrzymał. Mierzymy się z czymś, co jeszcze kilka tygodni temu było nie do wyobrażenia. Jak w tym czasie wygląda praca Klubu? Na ile da się funkcjonować zdalnie? – No właśnie. Chyba tylko w filmach widzieliśmy takie sytuacje. Zakazy, brak ruchu, brak sportu w TV, no sportowa nuda, ale nie ma wyjścia., trzeba uważać na siebie, innych, dbać o zdrowie, bo nawet jak nie chcemy to sytuacja mocno nas do tego zmusza. Praca Klubu? Znacznie okrojona, dyżurujemy w Klubie trzy godziny dziennie, nadrabiamy zaległości „papierkowe” no i pracujemy nad dokumentacją do Certyfikacji Szkółek, systemu licencyjnego, no i przede wszystkim wdrażamy e-lekcje do naszej szkoły SMS Nobilito – tutaj nie ma wolnego. Ten kryzys gospodarzy nie oszczędzi nikogo. Branża rozrywkowa i sportowa są chyba jednak narażone na bankructwo jak żadna inna. Czy w naszym klubie też daje się to już odczuć? – No tak, to smutna strona i niejedna smutna koronowirusa. Kryzys już odczuwają nasi partnerzy. Już kilkanaście firm, które na co dzień nas wspierają aplikują o zawieszenie swoich zobowiązań. Urząd Miasta odracza podpisanie umów na zadania publiczne, a co za tym idzie odracza się termin przekazania środków – już musieliśmy zrezygnować z pieniędzy przeznaczonych dla nas na Skra Cup. Działania odpłatne prowadzone przez nasz Klub pozostały zawieszone, a więc jesteśmy w strefie mocno zagrożonej dalszym funkcjonowaniem. Jakiś czas zaciskając mocno pas wytrzymamy, ale pakiet ratunkowy rządu nas jak i zapewne innych Klubów nie dotyczy, a część płatności jednak pozostają – ZUS od pracowników, podatki, wynajem budynku szkoły, kontrakty zawodników, trenerów, wynagrodzenia pracowników, którzy nie mogą zostać pozbawieni środków do życia w tym trudnym czasie. Na pewno będzie to bardzo trudny okres dla nas… Kto wie czy nawet nie najtrudniejszy w nowożytnej historii Klubu. Piłka to zbiór naczyń wyjątkowo połączonych. Firmy zaangażowane w sport mogą popaść w problemy finansowe, o czym już słyszymy. – No tak, jak powiedziałem wcześniej. Już mamy nie małą ilość firm, które co prawda nie wypowiedziały umów, ale odroczyły płatność zobowiązań. Wiemy, że nie będzie branży na której się to nie odbije, dlatego w tym miejscu dziękuję naszym partnerom, iż nie rezygnują z pomocy w budowaniu naszego Klubu i rozwoju sportu w naszym mieście, a jedynie zawieszają swoja aktywność, co oczywiście rozumiemy. Dużym problemem na pewno jest szkolenie, Akademia, Szkoła. Trenerzy nie mogą prowadzić zajęć. Czy rodzice w związku z tym sygnalizują, że mogą przez to zrezygnować z zajęć, nie uiszczać opłat czy na to jeszcze za wcześnie? – To ogromny kłopot. Rodzice podchodzą do sytuacji z wyrozumiałością, ale też mają swoje określone możliwości. Nikt nie sygnalizuje rezygnacji z zajęć treningowych, jednak z ponoszeniem kosztów już jest różnie, ale tak jak wspomniałem, podchodzimy do tego ostrożnie. Szkolenie w obecnej formie niestety nie ma możliwości funkcjonowania. Co prawda nasi trenerzy utrzymują aktywny kontakt ze swoimi podopiecznymi w takiej formie jaka jest obecnie dopuszczalna. Zawodnicy otrzymali indywidualne rozpiski i przesyłają sprawozdania z tego co udało im się zrealizować. To na razie jedyna rzecz jaką możemy robić. Miasto w minionym tygodniu podzieliło środki na sport. Cięcia są nieprawdopodobne, a Nasz Klub został pokrzywdzony najbardziej. Dotacja jest mniejsza o blisko 70%. Czy po takim ciosie będziemy w stanie normalnie funkcjonować biorąc pod uwagę jeszcze sytuację z koronawirusem? – Jestem zaniepokojony postawą magistratu. Po samym uchwaleniu środków na poszczególne zadania oniemiałem. Zdałem sobie sprawę, że drastyczne cięcia środków na sport kwalifikowany najbardziej uderzą w nas! Do tego dochodzi kolejny problem. Miasto rozstrzygnęło konkursy na zadania publiczne, podzieliło środki, ale wstrzymało ich realizację. My od stycznia pracowaliśmy z dziećmi i młodzieżą realizując zadania i zakładamy, że te środki trafią do nas w okolicach kwietnia i maja. Teraz pozostajemy w niewiedzy, a to uniemożliwia nawet planowanie budżetu i zarządzanie nim. Przecież środki własne niemal wydaliśmy w pierwszym kwartale – okres przygotowawczy, turnieje, codzienne szkolenie, wynajem sal, transport na zawody i różne pośrednie wydatki nie mogły czekać. Do tego okrojono nam dotację na szkolenie o 44 tysiące złotych. Przyznam szczerze, iż prześledziłem konkursy z ostatnich lat i przyznane nam środki. W 2017 roku na szkolenie otrzymaliśmy 566 tysięcy. Od tamtego czasu minęły trzy lata. Ceny wzrosły, inflacja, zarobki, koszty utrzymania, sprzęt, a środki zostają przeznaczane nielogicznie odwrotnie proporcjonalnie – 486 tysięcy złotych. Tego nie rozumiem… Do tego lwią część z tych środków musimy przeznaczyć na wynajem obiektów MOSiR. W tym roku to 300 tysięcy złotych. O wydatkach na seniorów i seniorki już nawet nie wspomnę. Mocno nas „okrojono” i tutaj nie wiem co tak naprawdę powiedzieć. Będzie bardzo ciężko. Urząd Miasta w minionym roku na seniorów Skry, czyli sport kwalifikowany przeznaczył 242 000 zł, z czego na wynajem obiektów MOSiR mieliśmy i wydaliśmy 62 tysiące złotych. W tym roku przeznaczono na ten cel tylko 135 000 zł z czego na MOSiR musimy oddać 80 000 złotych, czyli więcej… choć trenujemy tyle samo! Czyli Urząd zauważył, iż wszystko drożeje… Nam jednak urwano 125 tysięcy, wnioski nasuwają się same. To taki dodatkowy „bonus” na nasze barki w okresie pandemii. Musimy mieć mocne organizmy i system obronny. Optymizmu niestety brak na każdej płaszczyźnie… Przejdźmy teraz już do kwestii stricte sportowych. Liga stanęła po 22 kolejkach, po naszej wygranej z Elaną. Jesteśmy aktualnie na 15. miejscu – niestety wciąż spadkowym. Jaki wariant teraz wydaje się najbardziej prawdopodobny? Czy PZPN będzie starał się dokończyć rozgrywki na boisku? Jeśli by się nie udało to jakie są pomysły? Głośno mówi się o poszerzeniu lig, tak aby nikt nie spadał, a jednocześnie umożliwić awanse. Tak byłoby sprawiedliwie? – Moim zdaniem rozgrywek nie uda się wznowić, a co za tym idzie sezon nie zostanie dokończony. Musiałby stać się cud i stopień zakażeń Covid 19 nawet nie tyle się zatrzymać, coCzytaj więcej