Wygrywamy!

Piłkarze Skry Częstochowa wygrali w meczu 7. kolejki Betclic 2. Ligi z GKS-em Jastrzębie 2:1. Worek z bramkami otworzył się w drugiej połowie. Gole dla naszej ekipy zdobyli Piotr Nocoń i Maksymilian Stangret.  Od pierwszego gwizdka widać było, że nasi piłkarze są mocno zmotywowani, by odnieść pierwsze domowe zwycięstwo w sezonie. Grali z zębem i cały czas szukali możliwości, by zagrozić bramce strzeżonej przez Grzegorza Drazika.  Zaangażowanie od pierwszego gwizdka  Stojąc naprzeciwko zdyscyplinowanej ekipie z Jastrzębia trudno było jednak o konkrety. Na dobrą sprawę pierwszy strzał w kierunku bramki oddaliśmy w 13. minucie pojedynku, a konkretnie Maksymilian Stangret główkował obok słupka po dośrodkowaniu Mateusza Winciersza. Trzeba przyznać, że grając z dużym zaangażowaniem nie mieliśmy problemów ze znalezieniem się w szesnastce rywali, jednak brakowało ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki.  Po raz pierwszy groźnie zrobiło się pod naszą bramką, kiedy zegar wskazywał 23. minutę. Po rzucie wolnym goście oddali nawet strzał, ale płasko lecąca piłka minęła słupek bramki, w której debiutował podczas meczu ligowego w barwach naszego klubu Filip Kramarz.  W 32. minucie piłka trafiła pod nogi wbiegającego na piąty metr Stangreta, jednak jego uderzenie obronił Drazik. Pięć minut później jastrzębianie wyprowadzili kontratak, po którym Kramarza próbował pokonać Szymon Kiebzak, jednak górą w tym pojedynku okazał się nasz golkiper. W 44. minucie Kramarz ponownie wspiął się na wyżyny swoich umiejętności broniąc uderzenie z rzutu wolnego Oliwiera Jakucia.  Kto strzeli, ten wygra?  Po zmianie stron niejaką trudność zaczęło nam sprawiać przedostanie się pod bramkę rywali. Chociaż dwukrotnie mieliśmy okazję do przeprowadzenia kontrataków ostatecznie golkiper GKS-u nie był zmuszony do interwencji.  W 54. minucie losy spotkania mógł odmienić Piotr Nocoń, jednak po strzale naszego kapitana piłka przefrunęła nad poprzeczką.  Musieliśmy mieć się jednak na baczności. W 57. minucie dwukrotnie w odpowiednim miejscu i czasie znalazł się Oliwier Kucharczyk. Najpierw główkował na linii bramkowej, a następnie po kombinacyjnie rozegranym rzucie rożnym rywali ponownie głową zatrzymał uderzenie zmierzające w światło bramki.  Jeśli można powiedzieć, że nasz obrońca wyręczył Kramarza, to nasz bramkarz udowodnił swoją klasę chwilę później, broniąc nieprzyjemny strzał Kiebzaka.  Kapitan strzela  Kto inny, jak nie on? – można byłoby zapytać po tym, jak w 68. minucie spotkania bramkę zdobył Piotr Nocoń. Nasz kapitan popisał się kapitalnym uderzeniem, po którym Drazik mógł tylko wyciągnąć piłkę z siatki.  Bramka podziałała uskrzydlająco na Noconia, który dosłownie kilkadziesiąt sekund później przymierzył z dystansu, a po obronie Drazika dobijać próbował Jakub Niedbała.  Jastrzębianie w natarciu  Goście nie mieli zamiaru składać broni i ponownie po tym jak piłka wyleciała poza linię końcową gratulacje od kolegów zebrał Kucharczyk, blokujący chwilę wcześniej uderzenie Michała Bednarskiego.  Był to moment, kiedy goście zepchnęli nas do obrony niskiej, regularnie ustawiając futbolówkę to w jednym, to w drugim narożniku. Nie oznaczało to jednak całkowitej bierności, bowiem choćby w 78. minucie Kacper Kaczorowski, który chwilę wcześniej pojawił się na murawie odzyskał piłkę w okolicach linii końcowej i dośrodkował do Noconia, jednak autor pierwszego trafienia minimalnie przestrzelił.  Niestety w 83. minucie jastrzębianie doprowadzili do wyrównania, a uczynił to Michał Bednarski.  I w tym miejscu trzeba powiedzieć, że żadna ze stron nie zadowalała się remisem. Zarówno Skrzacy jak i piłkarze z Jastrzębia szukali szansy na to, by przechylić szalę na swoją stronę. Mecz, chociaż toczony był w szybkim tempie, nabrał rumieńców. I to nasi piłkarze przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, a konkretnie Stangret, który sprytnie minął linię defensywną i z ostrego kąta skierował piłkę do siatki.  Goście rzucili się do szaleńczych ataków, jednak nie byli w stanie umieścić futbolówki w siatce, chociaż w naszym polu karnym znalazł się nawet golkiper z Jastrzębia i ostatecznie Skra zanotowała drugie zwycięstwo w sezonie.  Skra Częstochowa – GKS Jastrzębie 2:1 (0:0)   1:0 Piotr Nocoń (68’), 1:1 Michał Bednarski (83’), 2:1 Maksymilian Stangret (90’+2)  Skra: Kramarz – Kucharczyk, Lorenc, Magnuszewski – Stec, Ławrynowicz, Winciersz (90’ Owczarek), Sobczak (77’ Kaczorowski), Niedbała (90’+4 Wróbel), Nocoń – Stangret  GKS: Drazik – Paprzycki, Baranowski, Ziewiec – Maszkowski (80’ Matysek), Fietz, Iskra (66’ Mucha), Flak, Kiebzak, Jakuć (66’ Ali) – Zych (66’ Bednarski) 

Zakończyć wakacje zwycięstwem

W najbliższą sobotę (31 sierpnia) piłkarze Skry rozegrają kolejny mecz o punkty Betlic 2. Ligi. Tym razem ich rywalem będzie GKS Jastrzębie. Bilans ostatnich starć nie jest korzystny dla Skrzaków, ale wierzymy w to, że w sobotni wieczór przełamią złą passę i powiększą swój dorobek o trzy oczka.  GKS Jastrzębie rozpoczęło sezon od imponującego zwycięstwa nad Hutnikiem Kraków (5:0), ale później nieco spuściło z tonu. Porażki z Pogonią Grodzisk Mazowicki i Polonią Bytom przeplatane remisami z Olimpią Elbląg oraz Podbeskidziem Bielsko-Biała musiały zaniepokoić fanów GKS-u. Przełamanie przyszło dopiero w ubiegły weekend, kiedy w domowym starciu ze Świtem Szczecin jastrzębianie, dzięki bramce w doliczonym czasie gry, zainkasowali trzy oczka. To pozwoliło wywindować się naszemu najbliższemu rywalowi w okolice środkowej strefy tabeli.  Co ciekawe GKS w ligowych delegacjach radzi sobie całkiem przyzwoicie. Podopieczni Dawida Pędziałka dwukrotnie dopisywali do swojego dorobku punkt, jednak z pewnością chcieliby w sobotni wieczór wreszcie powiększyć swój dorobek o trzy oczka.  Tak się jednak składa, że taki sam plan mają nasi piłkarze. Nie ma co ukrywać, że potrzebujemy punktów, by zmniejszyć dystans do zespołów, które plasują się nad nami w tabeli Betclic 2. Ligi.  Zadanie nie będzie łatwe, tym bardziej, że bilans naszych ostatnich starć nie jest korzystny dla Skry. Po raz ostatni zgarnęliśmy pełną pulę 14 listopada 2021 roku! A sięgając pamięcią wstecz o dekadę trudno dopatrzeć się domowego zwycięstwa naszej ekipy. Połowa z ostatnich dziesięciu meczów pomiędzy Skrą a GKS-em kończyła się zwycięstwem naszych sobotnich gości, czterokrotnie padł remis.  Każda seria jednak kiedyś się kończy i wierzymy w to, że przełamując niekorzystne statystyki historyczne dopiszemy trzy oczka do tabeli.  Betclic 2. Liga – 7. kolejka  Skra Częstochowa – GKS Jastrzębie  Sobota, 31 sierpnia, godz. 18:00  Sędziują: Arkadiusz Nestorowicz (Międzyrzecz Podlaski, sędzia główny), Paweł Smyk (sędzia asystent), Patryk Zielant (sędzia asystent), Przemysław Burliga (sędzia techniczny)  GKS Jastrzębie, historia klubu:  Jastrzębie-Zdrój, położone jest niedaleko polsko-czeskiej granicy i przez lata było senną miejscowością. Wszystko zmieniło się w XIX wieku, kiedy podczas poszukiwań węgla natrafiono na solankę jodowo-bromową. Krótko później hrabia Feliks von Koenigsdorff rozpoczął budowę obiektów służących leczeniu, a sama miejscowość zmieniła nazwę na Bad Koenigsdorff-Jastrzemb, która utrzymała się aż do 1922 roku.  Historia klubu sportowego jest oczywiście krótsza, ale i tak bardzo interesująca. Górnik Jastrzębie powołany został do życia 15 czerwca 1961 roku. Przez lata klub kursował między II a III ligą. Po perturbacjach na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku mozolnie wydostawał się z szóstego poziomu rozgrywkowego, by wreszcie w 2018 roku zagościć na zapleczu ekstraklasy.  Przygoda z I ligą trwała przez cztery sezony. Najbardziej udana była pierwsza z kampanii, ukończona przez jastrzębian na piątej lokacie. Później było już nieco gorzej i ostatecznie po sezonie 2021/2022 GKS opuścił szeregi Fortuna 1. Ligi, lądując w 2. lidze.  Warto wspomnieć, że GKS w swojej historii zasmakował gry na najwyższym poziomie w naszym kraju. Miało to miejsce w sezonie 1988/89. Piłkarze z Jastrzębia wśród najlepszych walczyli dzielnie, odnosząc 8 zwycięstw i notując 8 remisów. Dało im to 14. miejsce w 16-zespołowej lidze, przez co sezon wydłużył się dla nich o potyczki barażowe z Zawiszą Bydgoszcz. Pierwsze starcie zakończyło się bezbramkowym remisem, natomiast w drugim bydgoszczanie triumfowali 2:0, gwarantując sobie miejsce w elicie.  Nieco ponad dekadę wcześniej piłkarze z Górnego Śląska osiągnęli swój największy sukces w Pucharze Polski. Dotarli bowiem aż do półfinału edycji 1975/76, eliminując kolejno Motor Praszka (4:2), Wisłę Kraków (1:0), Legię Warszawa (0:0, po karnych) oraz Stal Rzeszów (1:0 po dogrywce). Pochód jastrzębian zatrzymała dopiero Stal Mielec (z Grzegorzem Lato, Henrykiem Kasperczakiem czy Janem Domarskim w składzie), która w finale uległa Śląskowi Wrocław.  GKS Jastrzębie, kadra:  BRAMKARZE: Grzegorz Drazik, Jakub Trojanowski, Wiktor Rusin  OBROŃCY: Paweł Baranowski, Jan Flak, Jakub Iskra, Konrad Kargul-Grobla, Paweł Kucharczyk, Sebastian Rogala, Michał Walczak, Jan Ziewiec  POMOCNICY: Farid Ali, Karol Fietz, Kamil Jadach, Oliwier Jakuć, Wojciech Katus, Szymon Kiebzak, Kacper Masiak, Szymon Maszkowski, Krystian Mucha, Oskar Paprzycki, Gracjan Sajdak  NAPASTNICY: Michał Bednarski, Szymon Matysek, Kacper Zych  SZTAB: Dawid Pędziałek (I trener), Mateusz Wrana (asystent trenera), Patryk Szymik (asystent trenera), Mariusz Pawełek (trener bramkarzy), Kamil Błachut (kierownik drużyny), Patryk Maroszek (fizjoterapeuta), Dagmara Szczot (masażystka) 

Rozpocząć pogoń

Już za dwa dni czeka nas pojedynek z GKS-em Jastrzębie. Będzie to już siódmy mecz rozgrywany w ramach drugoligowej kampanii. W poprzednich nasi piłkarze udowodnili, że są w stanie napsuć krwi zespołom, które miały więcej czasu na przygotowanie się do sezonu. Najważniejsze jednak są punkty, a tych – póki co, nam brakuje.  Chociaż przed nami dopiero siódma kolejka Betclic 2. Ligi można powiedzieć, że dla naszej ekipy nie ma już meczów nieważnych. Minusowe punkty sprawiły, że do bezpiecznej strefy tracimy już dziesięć punktów, a do barażowej oczko mniej.  Pesymiści stwierdzą, że mamy do czynienia z misją niemożliwą, ale prawda jest taka, że posiadamy argumenty, by wierzyć w pomyślność obranej drogi. Przede wszystkim warto mieć na uwadze, że gdyby nie minusowe punkty nasza sytuacja byłaby całkowicie odmienna i obecnie mielibyśmy za plecami choćby rezerwy Zagłębia Lubin czy Olimpię Elbląg. Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem i trzeba skupić się na boisku. A tam? Z pewnością zwycięstwo nad Olimpią Elbląg udowodniło, że pomimo skróconego czasu przygotowań i budowania kadry w momencie, kiedy większość zespołów miała już podomykane składy, nie jesteśmy chłopcami do bicia i potrafimy napsuć krwi rywalom. Jeśli chodzi o czas, to z jednej strony gra na naszą korzyść – zespół zaczyna być jednością, z drugiej nie do końca, bowiem przeciwnicy nie śpią, a my potrzebujemy przede wszystkim punktów, by wydostać się z dna ligowej tabeli.  Okazja do nadrobienia strat nadarzy się już w sobotę, chociaż – od razu warto zaznaczyć – nie będzie łatwo. Nikt jednak nie spodziewał się, że bieżący sezon będzie dla Skry spacerkiem. Podejmując decyzję o grze w Betclic 2. Lidze wiedzieliśmy na co się piszemy. Być może prościej byłoby rywalizować ligę niżej, ale skoro pojawiła się szansa gry na poziomie centralnym działacze i sztab szkoleniowy podjęli rękawicę. Tylko wysoko zawieszając poprzeczkę, jest się w stanie dorównać najlepszym – trudno temu zaprzeczyć.  Można z przymrużeniem oka powiedzieć, że trochę za długo nas przymroziło, jednak wierzymy, że konsekwentną pracą zaczniemy regularnie punktować i w konsekwencji piąć się w górę ligowej tabeli. Gonimy! 

Z Bielska-Białej wracamy na tarczy

Podbeskidzie Bielsko-Biała wygrało ze Skrą Częstochowa 3:0 w meczu 6. kolejki Betclic 2. ligi. Bramki dla gospodarzy piątkowego spotkania zdobywali Linus Ronnberg, Lucjan Klisiewicz oraz Maciej Misztal. Dla Podbeskidzia było to pierwsze zwycięstwo w bieżącej kampanii.  Mecz pomiędzy Podbeskidziem Bielsko-Biała a Skrą zapowiadał się bardzo ciekawie nie tylko ze względu na bilans naszych ostatnich starć (dwa zwycięstwa Skry w stosunku 1:0, jedno zwycięstwo Podbeskidzia 1:0, jeden remis 1:1), ale przede wszystkim dlatego, że obie drużyny jak kania dżdżu potrzebowały zwycięstwa. Skrzacy co prawda mają na koncie trzy oczka wywalczone w Elblągu, jednak cały czas odgrzebują się z minusowych punktów i kolejny triumf pozwoliłby im praktycznie wyjść “na zero”, natomiast Podbeskidzie… jeszcze nie wygrało w tym sezonie!  Mocne natarcie gospodarzy  Od pierwszego gwizdka widać było, że bielszczanie mają ochotę zmienić ten stan rzeczy. Zaczęli bowiem z dużym impetem i zepchnęli Skrę na własną połowę. Już w 3. minucie Marcin Biernat trafił w słupek. Był to sygnał ostrzegawczy, że łatwo nie będzie.  I nie było. Chwilę później po stracie w środku pola Podbeskidzie przeprowadziło kontratak, po którym strzał oddał Lucjan Klisiewicz. Po tym jak futbolówkę trącił rękawicami Miłosz Garstkiewicz minęła ona słupek.  To nie był koniec natarcia gospodarzy. W 10. minucie spotkania po uderzeniu Mateja Mrsicia piłka znów odbiła się od słupka! Było więc 2:0, na szczęście w trafieniach obramowania bramki.  Nasi piłkarze odpowiedzieli dopiero w 15. minucie, a konkretnie strzału spróbował z około dwudziestu metrów Mateusz Winciersz. Ten sam piłkarz oddał drugi strzał siedem minut później odważnie wbiegając w pole karne. Ponownie jednak piłka minęła światło bramki.  Otwarcie wyniku  W 27. minucie gospodarze wreszcie dopięli swego. Po raz kolejny przejęli futbolówkę w środku pola i przeprowadzili kontratak, po którym piłka powędrowała na lewą stronę, gdzie świetnie odnalazł się Linus Ronnberg i otworzył wynik spotkania. Obraz gry jednak zmianie nie ulegał. Bielszczanie przeważali, natomiast nasi piłkarze czekali na nadarzającą się okazję do wyrównania stanu rywalizacji. W 35. minucie do interwencji Konrada Ferenca zmusił Maksymilian Stangret, jednak była to jedna z niewielu sytuacji wykreowanych przez naszą ekipę.  Odmieniona Skra  Po powrocie z szatni widać było odmienioną Skrę. Nasi zawodnicy mocniej postawili się rywalom, zaczęli grać agresywniej i efektem tego było świetne uderzenie z rzutu wolnego Winciersza w 50. minucie drugiej połowy. Z perspektywy trybun wydawało się, że piłka zmierza pod poprzeczkę i tylko interwencja golkipera uratowała gospodarzy przed utratą bramki.  Chwilę później w polu karnym futbolówkę przestawiał sobie Maciej Wróbel, ale jego uderzenie zablokowane zostało przez jednego z defensorów Podbeskidzia. Nie minęło kilkanaście sekund, a niemal w sytuacji sam na sam znalazł się Bartosz Bieroński, jednak uderzył bardzo niecelnie.  W 59. minucie najpierw zablokowany został strzał Piotra Owczarka, a następnie radość z umieszczenia piłki w siatce ukrócił arbiter boczny unosząc chorągiewkę. Był to jednak wyraźny sygnał, że pierwsze minuty drugiej odsłony spotkania i wypracowana przewaga podopiecznych Dariusza Rolaka nie były przypadkowe.  Podwyższenie wyniku  Niestety to goście byli konkretniejsi. Po rzucie wolnym w 67. minucie głową uderzył Klisiewicz. Piłka zatrzepotała w siatce i przewaga gospodarzy wzrosła do dwóch bramek. Niestety nie minęło dziesięć minut, a Maciej Misztal po rykoszecie skierował piłkę do siatki, praktycznie zamykając ten mecz.  W 90. minucie szansę na honorowe trafienie miał Jakub Stec, ale skuteczną robinsonadą uratował swoją drużynę Forenc, podobnie jak w doliczonym czasie gry po strzale Jakuba Niedbały. Wracamy na tarczy  Po raz kolejny w pierwszych trzech kwadransach zostaliśmy zdominowani przez rywali. Paradoksalnie w drugiej połowie Skrzacy zagrali lepiej, a jednak stracili więcej bramek. Tym samym z Bielska-Białej wracamy z pustymi rękami.  Na koniec ciekawostka związana z ostatnimi pojedynkami obu drużyn. Był to pierwszy mecz od dłuższego czasu, w którym jedna z zainteresowanych ekip zdobyła więcej niż jedną bramkę. Szkoda, że było to Podbeskidzie.  Podbeskidzie Bielsko-Biała – Skra Częstochowa 3:0 (1:0)  1:0 Linus Ronnberg (27’), 2:0 Lucjan Klisiewicz (67’), 3:0 Marcel Misztal (76‘)  Podbeskidzie: Forenc – Willmann, Biernat, Osyra, Dziwniel (58’ Majsterek) – Czajkowski, Bednarski, Zając (46’ Bieroński), Mrsić (63’ Misztal) – Ronnberg (63’ Gołuch), Klisiewicz (87’ Martosz)  Skra: Garstkiewicz – Kucharczyk (46’ Sobczak), Sadowski, Magnuszewski – Lorenc, Ławrynowicz (86’ Stec), Winciersz (67’ Kaczorowski), Owczarek, Wróbel (67’ Niedbała), Nocoń (76’ Noworyta) – Stangret 

Po drugie zwycięstwo w sezonie

Ligowa karuzela nabiera rozpędu! W piątek rozegramy już szóstą kolejkę Betclic 2. Ligi. Naszym rywalem będzie Podbeskidzie Bielsko-Biała. Mecz rozegrany zostanie w piątek (23 sierpnia) o godzinie 18:00 na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej. Bezpośrednią transmisję śledzić będzie można za pomocą aplikacji TVP Sport. Nie tak wyobrażali sobie początek sezonu piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała. Po pięciu meczach mają na koncie trzy punkty i jeszcze nie poczuli smaku zwycięstwa. Warto jednak zacząć od tego, że ubiegłoroczna kampania zakończyła się w sposób, którego rok temu o tej porze nikt się nie spodziewał – Podbeskidzie opuściło szeregi pierwszoligowców. Nic więc dziwnego, że przed startem trwającego już sezonu Betclic 2. Ligi Podbeskidzie przewijało się jako jeden z zespołów, który będzie bił się o najwyższe cele. Oczywiście to dopiero początek rozgrywek i tak naprawdę za miesiąc lub dwa nasz najbliższy rywal może wywindować się na szczyt drugoligowej tabeli, ale póki co “Górale” dość pomału się rozpędzają. Trzy remisy i dwie porażki, to wynik, który z pewnością nie zadowala ambicji ani kibiców, ani piłkarzy. Warto jednak podkreślić, że podopieczni Krzysztofa Brede wcale nie mieli łatwego początku, tym bardziej, że spadkowicz zawsze musi mierzyć się ze sporymi zmianami na niemal każdej płaszczyźnie funkcjonowania klubu. Skoro jesteśmy przy trenerze, to Krzysztof Brede dobrze kojarzy się miejscowym fanom. To on prowadził Podbeskidzie, kiedy kilka lat temu awansowało do PKO BP Ekstraklasy. Historia historią, ale ważna jest teraźniejszość. Z pewnością w Bielsku-Białej mocno liczą na to, że od meczu ze Skrą rozpocznie się marsz ich ulubieńców w górę drugoligowej klasyfikacji, my jednak mamy nadzieję, że tak się nie stanie, a piłkarze naszego klubu odniosą drugie zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. Bo każdemu naszemu rywalowi życzymy jak najlepiej, jednak… niekoniecznie w starciach z nami. BETCLIC 2. LIGA – 6. kolejka Piątek (23 sierpnia), godz. 18:00 PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – SKRA CZĘSTOCHOWA Transmisja: sport.tvp.pl Sędziują: Aleksander Borowiak (Poznań, sędzia główny), Mariusz Borkowski (sędzia asystent), Szymon Filip (sędzia asystent), Przemysław Burliga (sędzia techniczny) Podbeskidzie Bielsko-Biała, historia klubu: Historia Podbeskidzia sięga 1907 roku, kiedy powstał Bielitzer Fussball Klub. Dał on początek dzisiejszej organizacji, w której przeszłości dopatrzeć można się śladów takich klubów jak DKS Komorowice, Inter Bielsko-Biała, Biała Lipnik czy Włókniarz Bielsko-Biała. Można powiedzieć, że nowożytna historia klubu rozpoczęła się w 1997 roku, chociaż de facto obecna nazwa klubu pojawiła się w 2002 roku. Warto w tym miejscu podkreślić, że klub przeszedł w ekspresowym tempie drogę z klasy okręgowej do szczebla centralnego. Swoją drogą Podbeskidzie, to pierwszy klub z Bielska-Białej, który rywalizował na najwyższym poziomie rozgrywkowym w naszym kraju, a miało to miejsce w latach 2011-16 i 2020-21. Jednocześnie warto podkreślić, że nasz najbliższy rywal od ponad dwóch dekad nieprzerwanie rywalizuje na poziomie centralnym. Najwyższym miejsce, jakie zajęli zawodnicy Podbeskidzia, to dziesiąte w sezonie 2013/14. Dwukrotnie dotarli również do półfinału Pucharu Polski. Podbeskidzie Bielsko-Biała, kadra 2024/25: BRAMKARZE: Konrad Forenc; Maksymilian Manikowski; Krystian Wieczorek OBROŃCY: Marcin Biernat; Daniel Dziwniel; Kacper Gach; Nikodem Gancarczyk; Jan Majsterek; Kornel Osyra; Dawid Ściuk; Michał Willmann POMOCNICY: Michał Bednarski; Paweł Czajkowski; Bartosz Florek; Szymon Gołuch; Mateusz Kizyma; Jaka Kolenc; Marcel Misztal; Matej Mrsic; Linus Ronnberg; Radosław Zając; Mateusz Ziółkowski NAPASTNICY: Bartosz Bieroński; Lucjan Klisiewicz; Bartosz Martosz; Paweł Tomczyk SZTAB SZKOLENIOWY: Krzysztof Brede (I trener); Tomasz Pawliczak (asystent trenera); Dariusz Kołodziej (asystent trenera); Paweł Rompa (trener bramkarzy); Mateusz Surowiec (trener przygotowania motorycznego); Piotr Czak (kierownik drużyny); Sebastian Łaciak (fizjoterapeuta); Jan Cywiśnki (fizjoterapeuta)

Trzy szybkie z… Oliwierem Kucharczykiem

Startujemy z naszym nowym cyklem. Raz w tygodniu będziemy zapraszali Was na trzy szybkie… Naszym pierwszym gościem, jest Oliwier Kucharczyk.  Oliwier Kucharczyk drugi sezon z rzędu reprezentuje barwy naszego klubu. Wyrósł na solidny filar defensywy Skry i dzięki solidnej pracy, pomimo młodego wieku, z każdym meczem staje się dojrzalszym piłkarzem, co widać na boisku. Dlatego też od niego zaczynamy nasz cykl “Trzy szybkie z…”  Oliwier, czego zabrakło by urwać punkty Pogoni i czy czymś Was zaskoczyła?  Byliśmy dobrze przygotowani na ten mecz, znaliśmy ich mocne strony i styl gry. Wiedzieliśmy, że mają szybkich i dynamicznych skrzydłowych oraz że w ten sposób kreują sobie większość sytuacji. W naszym meczu było podobnie. Dobrze wykorzystali swoje mocne strony. Pomimo słabej pierwszej połowy w naszym wykonaniu, w drugiej połowie wyglądało to dużo lepiej. Zaczęliśmy stwarzać groźne sytuacje, jednak brakowało skuteczności. Więc mimo wyniku, uważam, że byliśmy blisko wyrwania punktów.  Z jakim nastawieniem podchodzicie do piątkowego meczu z Podbeskidziem i jakiego spotkania możemy się spodziewać?  Mecz z Podbeskidziem to dla nas kolejna szansa nie tylko na pokazanie dobrego futbolu, a przede wszystkim wygranie meczu. Jesteśmy już po analizie przeciwnika. Wiemy na czym mamy się skupić i jak ich zaskoczyć. Jedziemy na mecz pełni optymizmu i nadziei na powrót na zwycięską ścieżkę.  Jak oceniasz indywidualnie początek sezonu w swoim wykonaniu?  Pod względem indywidualnym czuję, że ciągle się rozwijam. Jestem już drugi sezon na szczeblu centralnym, więc na pewno moja pewność siebie jest na wyższym poziomie. Widzę w sobie progres i staram się udowodnić to w każdym kolejnym meczu.