Mateusz Kaczmarek nowym zawodnikiem naszego klubu

Mateusz Kaczmarek został nowym zawodnikiem Skry Częstochowa. Młody ofensywny pomocnik trafił do naszego klubu na zasadzie wypożyczenia do końca sezonu z Wisły Puławy.  Kaczmarek jest wychowankiem Rakowa Częstochowa, w barwach którego prezentował się na tyle dobrze, że otrzymał szansę debiutu w Ekstraklasie. Na boisku pojawił się w meczu z Zagłębiem Lubin w końcówce sezonu 2019/2020. To jasny sygnał, że mówimy o graczu z dużym potencjałem.  W kolejnych sezonach Mateusz Kaczmarek występował w Miedzi Legnica i Wiśle Puławy. W drugim z wymienionych zespołów wywalczył miejsce w pierwszym składzie, lecz w regularnej grze i rozwoju przeszkadzały mu kontuzje. Co jednak najważniejsze, Mateusz Kaczmarek to, co złe ma już dawno za sobą.  – Miałem trochę pecha, ale teraz wszystko jest na swoim miejscu, czuję się dobrze. Bardzo fajnie wprowadziłem się do drużyny – mówi nam 21- letni ofensywny pomocnik.  Nie ulega wątpliwości, że Kaczmarek posiada zestaw cech, dzięki którym może idealnie wpasować się w sposób grania zespołu prowadzonego przez Konrada Geregę. Jest bowiem zawodnikiem, który dobrze czuje się w grze kombinacyjnej i ma wszelkie predyspozycje, by na boisku robić różnicę.  – Na pewno spodobał mi się projekt, pomysł trenera, który chce grać w piłkę. Myślę, że ten styl jest skrojony pode mnie, bo jestem technicznym zawodnikiem, który lubi małą grę, utrzymywanie się przy piłce – podkreślał młody zawodnik po podpisaniu kontraktu ze Skrą.  Śmiało można założyć, że nowy ofensywny gracz Skry będzie dużym wzmocnieniem naszej drużyny.  Mateusz, witamy na pokładzie! 

Wchodzimy w końcową fazę przygotowań

Nasza drużyna wchodzi w końcową fazę przygotowań. W najbliższy weekend rozegra dwa ostatnie mecze kontrolne, by już tydzień później zainaugurować swoje ligowe zmagania w bieżącym roku. W związku z powyższym, piłkarze Skry intensywnie pracują nad swoją formą, by jak najlepiej przygotować się do drugoligowych rozgrywek.  Zawodnicy naszego zespołu mają już za sobą trzy mecze kontrolne: najpierw wygrali z LKS-em Goczałkowice Zdrój (1:0), następnie zremisowali z GKS-em Jastrzębie (0:0), a w minioną sobotę ponownie odnieśli zwycięstwo, tym razem w rywalizacji z drugą drużyną Śląska Wrocław (1:0). Nie ulega wątpliwości, że postawa Skry w spotkaniach sparingowych może budzić optymizm – nie tylko ze względu na wyniki, ale przede wszystkim na sposób funkcjonowania graczy na boisku.  Podopieczni Konrada Geregi prezentują wiele cech, które charakteryzowały ich podczas rundy jesiennej. Odpowiednio funkcjonują w wysokim pressingu, umiejętnie operują piłką i potrafią stwarzać sytuacje podbramkowe. Warto również zwrócić uwagę na dobrą grę w defensywie – w trzech sparingach nasza drużyna nie straciła ani jednej bramki. Jeden z sekretów świetnej postawy w obronie zdradził nam ostatnio Filip Nawrocki:  – Bazujemy na jedności – jeden za drugiego wskoczy w ogień. Widać to chociażby po meczach sparingowych, w których nie tracimy bramek, każdy sobie pomaga. To jest nasz duży atut – podkreślał środkowy obrońca Skry.  W miniony weekend nasza drużyna całkowicie zdominowała rezerwy Śląska Wrocław i w pełni zasłużenie odniosła zwycięstwo. Bezpośrednio po zakończeniu spotkania postawę zespołu skomentował trener Konrad Gerega: – Przez pryzmat wyniku oceniam ten sparing dobrze, bo wygraliśmy. Tego oczekiwałem od zespołu. Chcemy wygrywać mecze u siebie, bo one będą kluczowe w kontekście nadchodzącej rundy. To było nasze pierwsze spotkanie u siebie w tym roku i je wygraliśmy. Chciałbym, żebyśmy to kontynuowali – mówił.  Trudno doszukiwać się poważniejszych usterek w sprawnie funkcjonującym zespole Skry, choć jak zaznacza trener Gerega, “deficyty są zawsze”. Pod lupę warto wziąć chociażby kwestię skuteczności, wszak nasi piłkarze wykreowali wiele podbramkowych sytuacji, co przełożyło się jednak tylko na jedną bramkę.  – Uważam, że w kilku fazach byliśmy naprawdę nieźli, zrobiliśmy progres, natomiast w sytuacjach, które wykreowaliśmy, oczekiwałbym od zawodników trochę więcej spokoju, bo wydaje mi się, że stworzyliśmy dzisiaj dużo szans. Na pewno cieszy 1:0, ale ten wynik mógł być okazalszy – podsumował Konrad Gerega.  W kolejną sobotę naszą drużynę czekają ostatnie dwa mecze kontrolne. O 11:00 zmierzymy się bowiem z MKS-em Kluczbork, a o godzinie 14.30 zagramy z GKS-em Bełchatów. Możemy zakładać, że w weekend swoją szansę otrzymają wszyscy zawodnicy, dzięki czemu sztab szkoleniowy dostanie kolejną porcję odpowiedzi dotyczących dyspozycji poszczególnych piłkarzy.  Ich postawa w najbliższych spotkaniach zapewne będzie miała wpływ na decyzje trenera odnośnie zestawienia wyjściowej jedenastki na pierwszy mecz ligowy, który rozegramy 17 lutego z Polonią Bytom. 

Przez Akademię FC Porto do Skry! Witamy Ednardo Monteiro

Nowym członkiem sztabu szkoleniowego Skry Częstochowa został Ednardo Monteiro. Pochodzący z Portugalii trener będzie odpowiedzialny między innymi za trening i jego planowanie, a także analizę wideo przeciwnika. Monteiro przyznał, że w naszym klubie urzekła go więź wewnątrz drużyny oraz zdradził na co jego zdaniem stać Skrę w rundzie wiosennej. Ednardo Monteiro nad Wisłą pojawił się ponad dekadę temu, kiedy przyjechał do Polski w ramach wymiany Erasmus. Wybrał Katowice, skąd trafił na staż do APN GKS Tychy i – jak przyznaje – wtedy na poważnie zajął się „trenerką”. Po dwóch latach wrócił do Portugalii, gdzie rozpoczął pracę w FC Porto. – Emocjonalnie jestem mocno związany z tym klubem i bycie w środku to był wielki zaszczyt. Powiem szczerze, że u nas w Portugalii więź z klubami jest tak mocna, że chętnie strzygłbym trawnik, żeby tylko móc tam być – opowiada nam z uśmiechem nowy członek sztabu szkoleniowego Skry. – Także chociaż pracowałem w Porto z kadrą U-8, to było dla mnie coś wyjątkowego. Polska ciągnęła jednak Monteiro na tyle, że zdecydował się ponownie przylecieć do naszego kraju, gdzie zdobywał kolejne cenne doświadczenia. W ostatnim czasie w Miedzi Legnica pracował ze starszymi rocznikami, osiągając zresztą niemałe sukcesy, łącznie z awansem do Centralnej Ligi Juniorów. Tak więc Skra i praca z seniorami na szczeblu centralnym, to kolejny szczebel w jego trenerskim rozwoju. – W dotychczasowej karierze trenerskiej miałem okazję pracować z wieloma kategoriami wiekowymi, co pozwala zwracać mi uwagę na dużo elementów. W Miedzy Legnica był taki moment, że znalazłem się w sztabie rezerw, a teraz nadeszła chwila, kiedy to moje marzenie trenerskie zaczyna się powoli spełniać. Mówi się, że wejście na szczyt nie jest najtrudniejsze, najtrudniejsze jest by tam zostać, iść do przodu i taki jest teraz mój cel – przyznaje Ednardo Monteiro. Jak zatem znalazł się w Skrze? – Zadzwonił do mnie trener Konrad, co mnie bardzo mile zaskoczyło. Powiedział, że ma wolne miejsce w sztabie i zapytał czy nie chciałbym spróbować. W ten sposób się tutaj znalazłem – opowiada. Nowy szkoleniowiec naszego zespołu miał już okazję odbyć z drużyną kilka treningów. Poznał zawodników, sztab i klub. Jakie są jego pierwsze wrażenia z pracy w Skrze? – Na pierwszy rzut oka widać tę rodzinną więź. Podoba mi się wizja trenera Konrada, budowanie team spiritu. W trudnych momentach to na pewno będzie nam pomagało i będzie tak zwanym języczkiem u wagi, który pozwoli nam w momentach stykowych przechylić szalę na naszą stronę – zauważa. – Oczywiście taktyka, poziom piłkarzy, porównania do Brighton – to wszystko ma znaczenie, ale ten dodatek w postaci więzi, to coś, czego nie widać, a to naprawdę potężna moc. Jako asystent trenera Konrada Geregi Monteiro nie będzie narzekał na nudę. Oto jak sam mówi o swoim zakresie obowiązków: – Będę wspierał trenera Konrada w treningu i jego planowaniu, a także uzyskiwaniu feedbacku. Poza boiskiem będę zajmował się między innymi analizą przeciwnika oraz przygotowaniem materiału wideo. Ułatwi nam to ustalenie wspólnych założeń na kolejne mecze ze szczególnym uwzględnieniem naszych silnych stron. Ednardo Monteiro jest nową twarzą w naszym klubie. Wykorzystując zatem jego świeże spojrzenie, zapytaliśmy na co jego zdaniem stać Skrę w rundzie wiosennej? – Tę drużynę stać na Top 6 i baraże. Trochę analizowałem pewne rzeczy, raporty, statystyki i moje słowa mają w nich potwierdzenie. Przecież Skra wygrała z pierwszym i drugim zespołem, więc to też wiele pokazuje. Teraz należy kontynuować tę pracę, skupiać się na „dokręcaniu śruby” i jeśli wszystko uda się poukładać mocno wierzę, że Top 6, jest celem do osiągnięcia – zakończył naszą rozmowę Ednardo Monteiro. Trenerze, witamy i powodzenia!

Filip Nawrocki: Naszą siłą jest jedność

– Trzymamy się ze sobą w szatni, atmosfera jest bardzo dobra. Mimo odejść kilku graczy, DNA naszej drużyny się nie zmieni. Bazujemy na jedności – jeden za drugiego wskoczy w ogień. Widać to chociażby po meczach sparingowych, w których nie tracimy bramek, każdy sobie pomaga. To jest nasz duży atut – mówi Filip Nawrocki, z którym porozmawialiśmy na początku kolejnego tygodnia przygotowań.  Środkowy obrońca Skry podzielił się z nami spostrzeżeniami dotyczącymi postawy i stylu gry zespołu, a także odniósł się do nadchodzącego startu rozgrywek ligowych.  Jak z twojej perspektywy przebiegają przygotowania do rundy wiosennej?  Filip Nawrocki: Na pewno są nieco specyficzne, bo pogoda nam nie pomogła i kilku jednostek na boisku zabrakło. Było za to trochę więcej siłowni. Z perspektywy szkoleniowej, to myślę, że – w porównaniu do tego, z czym spotkałem się w innych klubach – jest mała objętość zajęć, ale jest duża intensywność. Na pewno fajnie, że nad wieloma rzeczami pracujemy w grach.  Pierwsze sparingi pokazały, że nasza drużyna funkcjonuje na boisku w bardzo podobny sposób jak jesienią, grając w sposób atrakcyjny, oparty na dominacji, kontroli nad meczem  Styl się nie zmienia. Wiadomo, w drużynie były pewne roszady, kilku zawodników odeszło, ale na pewno nie będziemy odchodzić od naszego sposobu gry. Takie granie sprawia nam przyjemność. Wyniki pokazują, że to się opłaca. Czujemy oczywiście niedosyt i mamy przeświadczenie, że powinniśmy zebrać jesienią trochę więcej punktów, ale myślę, że w kolejnej rundzie to zaaowocuje na tyle, że będziemy mogli zakręcić się w okolicach strefy barażowej.  Czy myślisz, że możecie jeszcze wiele w tym kontekście poprawić? A jeśli tak, to ewentualnie jakie elementy należy udoskonalić?  Konieczna jest na pewno poprawa skuteczności i zachowań od 20. metra do bramki przeciwnika. Musimy kierować więcej piłek w pole karne i częściej oddawać strzały. Gramy dobrze od tyłu, wychodzimy spod pressingu i czasami załamuje się to bliżej bramki rywala. Na pewno powinniśmy strzelać więcej goli.  Czy jako obrońca czujesz się dobrze w stylu gry, w którym często krótko i bardzo odważnie wyprowadzacie piłkę spod własnej bramki?  Dobrze się w tym czuję. Od najmłodszych lat byłem tego uczony – graliśmy tak w Lechu, a potem w Ruchu było podobnie i też z reguły wszystko opierało się na krótkich podaniach, grze od tyłu. Jest to w moim DNA i cieszę się, że tak gramy. Jestem zadowolony, że tak to wygląda.  Najlepiej świadczą o tym liczby: jesienią byłeś w pierwszej dziesiątce, jeśli chodzi o podania w trzecią tercję. Podobnie zresztą wygląda to, biorąc pod uwagę statystykę odbiorów. Jak ocenisz minioną rundę w swoim wykonaniu?  Na pewno czuję niedosyt, że zagrałem trochę mało minut, bo przytrafiały mi się urazy – nie jakieś poważne, ale wypadłem na kilka meczów. A jeśli chodzi o to, jak grałem, to trudno mi siebie samego ocenić, ale myślę, że wyglądało to bardziej pozytywnie niż negatywnie. Nie jestem jednak w stu procentach zadowolony, chciałbym dołożyć liczby w ofensywie – asystę czy bramkę, bo jako stoper w naszym stylu gram wysoko, bliżej bramki rywala.  Jeśli chodzi o liczby w defensywie, to one biorą się z tego, że gramy pressingiem. W tym, że tak wyglądam pod kątem statystyk, pomagają napastnicy, którzy dobrze pressują, dzięki czemu jest mi potem łatwiej odebrać piłkę.  Rozegrałeś 50 procent możliwych minut, natomiast jeśli spojrzymy na twoje występy, zauważymy, że im dalej w rundę, tym grałeś więcej. To oznacza, że musiałeś się jednak zaadaptować do stylu, drużyny i dopiero po pewnym czasie poczułeś na boisku pełną swobodę?  Na pewno początki były trudne. W sparingach miałem pewne obawy, bo przeciwnicy często “wyjeżdżali”, stwarzali sytuacje. Patrząc na moją jesień, na pewno kluczowe były urazy – po meczu z Sandecją miałem stłuczone żebra, przez co wypadłem na trzy, cztery mecze; miałem również problem z przeywodzicielem. I głównie przez kontuzje straciłem kilka spotkań.  Trener Gerega nie trzyma się żelaznego składu. Korzysta z szerokiej grupy zawodników i każdy dostaje swoje szanse. Czy z twojej perspektywy to jest plus czy jednak minus?  Z perspektywy trenera ważne jest to, żeby jak największą liczbę zawodników trzymać “pod prądem”. Kiedy będzie jedna, żelazna jedenastka, to potem w kluczowych momentach – gdy przydarzą się urazy czy przemęczenie – trudno będzie wiele wymagać od piętnastego czy osiemnastego zawodnika. Ze szkoleniowego punktu widzenia, na pewno rotacje i dawanie szans większej liczbie graczy jest przydatne. Nie da się jednak tego jednoznacznie sprecyzować. Kiedy byłem w Ruchu, to jedenastka była bardziej żelazna i to również się sprawdzało. Tak naprawdę zawodnik dostosuje się do wszystkiego.  Nasz trener ma wizję, żeby korzystać z większej liczby graczy – to też nam pomaga, bo mamy wymagający styl i trudno w każdym meczu korzystać z tych samych zawodników. Jest u nas intensywność, wysoki pressing, który jest, moim zdaniem, najbardziej wymagającą fazą w piłce.  Jesteś jednym z najbardziej doświadczonych zawodników w zespole. Czy wobec zmian, które zaszły – odeszło kilku ważnych, doświadczonych piłkarzy – czujesz większą odpowiedzialność za zespół?  Tak jak mówisz, odeszło kilku najbardziej doświadczonych zawodników, a teraz tę rolę muszą przejąć najstarsi. W mojej gestii jest to, żeby wziąć trochę odpowiedzialności za drużynę. Wcześniej “Nocek” czy “Messi” byli w szatni kluczowi, mieli ważne zdanie, a obecnie spada to na innych zawodników.  Trzeba trzymać jakiś rygor, żeby nie było tak, że każdy będzie sobie robił co chce, bo to potem też odbija się na boisku. Trzeba wiedzieć,  po co się wychodzi na mecz. Ja jestem człowiekiem, który lubi się pośmiać, pożartować, ale jak już wchodzę na plac gry, to chcę dobrze wykonać swoją pracę.  Twoim zdaniem, da się rozróżnić bycie liderem w szatni od bycia liderem na boisku? To jest tożsame?  Nie do końca. Tak naprawdę na boisku przemawia się grą. Jeśli ktoś będzie głośny w szatni, a na placu gry nie będzie dawał jakości, to trudno, żeby drużyna brała takiego zawodnika na poważnie. Moim zdaniem, to musi iść w parze.  Jaka jest największa siła naszej drużyny przed startem rundy wiosennej?  Myślę, że jedność. Trzymamy się ze sobą w szatni, atmosfera jest bardzo dobra. Mimo odejść kilku graczy, DNA naszej drużyny się nie zmieni. Bazujemy na wspomnianej jedności – jeden za drugiego wskoczy w ogień. Widać to chociażby po meczachCzytaj więcej

ciekawoSKRA #12

W poprzedniej ciekawoSKRZE przybliżyliśmy Wam wojenne losy naszych piłkarzy. Nawet to, co złe, nie trwa jednak wiecznie. W styczniu 1945 roku po niemal sześciu latach Częstochowa została wyzwolona spod okupacji hitlerowskiej. II wojna światowa miała jednak jeszcze potrwać kilka miesięcy. Czy w tym czasie myślano już o rozgrywaniu meczów piłki nożnej? Czy w pierwszych spotkaniach brała udział Skra i jak wyglądały ówczesne realia? Sprawdźcie! Ledwie drugowojenny front przesunął się w stronę Berlina, a do uszu częstochowian przestały dochodzić artyleryjskie odgłosy, z miejsca rozpoczęto starania o przywrócenie względnej normalności. Dotyczyły one nie tylko podstawowych sfer życia, ale również aspektów kulturalnych czy sportowych. Działacze i sportowcy musieli mierzyć się jednak z wieloma trudnościami. 15 kwietnia, a więc jeszcze przed oficjalnym zakończeniem II wojny światowej, z inicjatywy Częstochowskiego Komitetu Sportowego odbyło się pierwsze zebranie Okręgowego Związku Piłki Nożnej, na którym wybrano przewodniczącego Związku i poruszono temat piłkarzy, grających w czasie wojny w niemieckich drużynach. Jednym z ważniejszych aspektów była oczywiście kwestia boisk. W zebraniu wzięli udział przedstawiciele dwunastu drużyn, którzy mieli do dyspozycji… dwa boiska, zarządzane przez Miejską Komendę P.W. i W.P. Ostatecznie udało się podzielić je tak, że wszystkie ekipy były w stanie rozgrywać mecze towarzyskie i organizować treningi. W połowie maja gruchnęła wieść, że kluby nie będą musiały zadowalać się jedynie niezobowiązującym, towarzyskim graniem. Częstochowski Okręgowy Związek Piłki Nożnej postanowił rozpocząć rozgrywki mistrzowskie w dniu 3 czerwca r.b. Do rozgrywek zgłosiło się 12 klubów, które zostały podzielone na dwie grupy – donosił „Głos Narodu”. W grupie A znalazły się Częstochowski Klub Sportowy, Częstochówka, Raków, Skra, Stradom i Wicher, który z czasem wycofał się z rozgrywek, a jego miejsce zajął Żydowski Klub Sportowy, co wprowadziło nieco zamieszania w terminarzu; natomiast grupę B stanowiły: Błękitni, Burza, Kolejowy Klub Sportowy, Legion, Orzeł oraz Victoria. Udało się też znaleźć trzecie boisko, którym dysponował klub ze Stradomia. Inaugurację zmagań zaplanowano na niedzielę, 27 maja. Skrzakom przyszło mierzyć się z silną ekipą ze Stradomia. Zdaniem wielu wyżej stały akcje naszych rywali, jednak ostatecznie górą byli piłkarze Skry, którzy triumfowali wysoko 7:2. *** Chociaż naszych piłkarzy czekało kilka wymagających kolejek pełni entuzjazmu nie tracili zapału do gry, wykorzystując każdą okazję do rywalizacji. Już cztery dni po meczu ze Stradomiem na Boisku Miejskim mieli zmierzyć się z dwukrotnym mistrzem Polski – Garbarnią. Nietrudno zgadnąć, że mecz cieszył się ogromnym zainteresowaniem, a klimat towarzyszący tamtym czasom doskonale oddaje apel, jaki wystosowano do częstochowskiej publiczności w miejscowej prasie. Jedną z miar wartości nowoczesnego społeczeństwa jest miara tego, jak interesuje się ono sportem. Jeśli chodzi o tę wartość, społeczeństwo częstochowskie zdało egzamin celująco. Przybywa tłumnie na zawody, zasilając kasy i tworząc fundusze, które pozwolą klubom naszym rozwinąć się. Bierze żywy udział w grze oklaskując swych ulubieńców, przeżywa wraz z nimi sukcesy i niepowodzenia. Lecz przy tym część publiczności sportowej posiada ogromną wadę – obiega linie autowe, szczególnie bramkarskie, utrudniając graczom dochodzenie do piłek i myląc częstokroć orientację sędziemu, a nadto uniemożliwiając reszcie publiczności obserwowanie gry. W czwartek czołowa drużyna Częstochowy Skra – walczyć będzie ze zdobywcą pucharu Krakowa, Garbarnią. Publiczność częstochowska winna okazać zdyscyplinowanie i przestrzegać: 1) przynajmniej 5-metrowej wolnej odległości od autów bocznych, 2) niezajmowania w ogóle przestrzeni wzdłuż autów bramkarskich. Miejmy nadzieję, że apel ten, szczególnie na mecz z Garbarnią, a w ogóle na przyszłość, nie pozostanie bez skutku. Spotkanie zgromadziło ponad 4-tysięczną widownię, która była świadkiem zwycięstwa Garbarni (4:1), jednak… Suchy wynik nie zawsze jest historią meczu – donosił „Głos Narodu”. – Historia wczorajszego spotkania Skry z Garbarnią – która przyjechała w pełnym składzie, jaki pokonał Cracovię – jest moralne jej zadośćuczynienie, że potrafiła nawiązać równorzędną walkę z pierwszą drużyną Krakowa. Garbarnia śmiało mówić może o szczęściu, że wywiozła taki wynik […] W drugiej połowie częstochowianie posiadali znaczną przewagę optyczną. Raz za razem nacierali na bramkę rywala, a ponadto… zmarnowali rzut karny! Mimo wszystko zasłużyli na spore słowa uznania. Warto podać skład Skry, biorący udział w tym spotkaniu: Borowiecki, Rubin, Bąkowski, Dzięciołowski, Kołodziejczyk, Serdak, Langier, Gałuszka, Seifred, Warmus, Bulski. Nie minęły trzy tygodnie, a Skrzacy zmierzyli się z silną ekipą Łódzkiego Klubu Sportowego, w którym nie brakowało uznanych zawodników, stanowiących siłę Ligowego zespołu. Oto jak relacjonowała mecz rozegrany przy ulicy Pułaskiego miejscowa prasa: Skra dołożyła wartościowy klejnot do skarbnicy swoich sukcesów. Odniosła zwycięstwo nie tylko pod względem wyniku, ale i dzięki lepszej grze przy czym większość akcyj przeprowadziła dołem […] Najlepszymi jej graczami byli Serdak i Kołodziejczyk: pierwszy zastosował całkowicie prawą stronę ataku ŁKS-u i był zawsze na posterunku, gdy groziło niebezpieczeństwo, drugi unieruchomił kompletnie Króla […] Przebieg gry był interesujący, acz spokojny. Toczyła się ona przeważnie w polu – pierwsza połowa była wyrównana, a w drugiej przeważała znacznie Skra. Prowadzenie dla niej zdobył w 3 min. Bulski z wypracowania Janika, wyrównał w 36 min. Włodarczyk. Po przerwie w 3 min. Borowiecki ładnym mylącym strzałem uzyskał z karnego drugą bramkę, wyrównał znowu Włodarkiewicz po rzucie rożnym w 35 min. Zwycięską bramkę zdobył po efektownej akcji w 40 min. przy entuzjaźmie publiczności Warmus […] Skra – Borowiecki, Bąkowski, Rubin, Serdak, Kołodziejczyk, Dzięciołowski, Bulski, Warmus, Janik (po przerwie Gałuszka), Seifried, Gątkiewicz. *** Sukces, jakim było zwycięstwo 3:2 nad ŁKS-em, był potwierdzeniem wysokiej dyspozycji Skry, prezentowanym również podczas meczów mistrzowskich. Poza remisem z Rakowem Skrzacy odprawiali kolejnych rywali, wygrywając z Żydowskim Klubem Sportowym (11:3), Częstochówką (8:1) oraz CKS-em (6:2). W międzyczasie zmierzyła się z Polonią Bytom, co określano jako „wielką sensację”, ponieważ Polonia jest ogromnie groźną drużyną, w której szeregach występują gracze tej miary, co Madejski, uznany za najlepszego bramkarza Polski, Kuncewicz, Samara, niebezpieczny przebojowiec, a przede wszystkim Matyas, znakomity technik, który zanotował m.in. w swojej karierze strzelenie na meczu Polska – Austria dwóch goli przez wjechanie za każdym razem z piłką do bramki, co zachwyciło wybredną publiczność. Z kronikarskiego obowiązku warto podać, że naszpikowana gwiazdami Polonia wygrała 5:1. Krótko później piłkarze Skry zremisowali z Katowicami, a kolejny sukces osiągnęli po kilku dniach, pokonując utytułowany Naprzód Lipiny 6:4! *** Na miejskim podwórku Skrzacy nie mieli sobie praktycznie równych, krocząc od zwycięstwa do zwycięstwa. Było jednak coś, co spędzało sen z powiek kibicom, mianowicie… ceny biletów. Na przełomie lipca i sierpnia doCzytaj więcej

Zwycięski sparing ze Śląskiem [RELACJA]

Piłkarze Skry mają za sobą kolejny mecz kontrolny. Tym razem nasz zespół zmierzył się z drugą drużyną Śląska Wrocław i odniósł w pełni zasłużone zwycięstwo. Jedyną, decydującą bramkę zdobył Jan Ciućka.  Nasza drużyna wyszła na dzisiejsze spotkanie z konkretnym planem zakładającym szybkie przejęcie kontroli nad boiskowymi wydarzeniami. Śmiało można stwierdzić, że w pełni się to udało, bowiem od pierwszych minut podopieczni Konrada Geregi dłużej utrzymywali się przy piłce, tworzyli składne, wielopodaniowe akcje i zagrażali bramce rywali.  W 9. minucie spotkania tuż przed polem karnym sfaulowany został Jakub Niedbała, dzięki czemu stanęliśmy przed pierwszą poważną szansą. Uderzenie z rzutu wolnego autorstwa Oliviera Wyparta z trudem odbił jednak golkiper gości.  Chwilę później zagroziliśmy Śląskowi za sprawą uderzenia Przemysława Sajdaka, który po otrzymaniu podania od Tobiasza Kubika świetnie poradził sobie z rywalami i próbował zaskoczyć bramkarza Śląska strzałem zza “szesnastki”. Golkiper zdołał jednak sparować piłkę.  Trzeba przyznać, że nasi piłkarze mieli dużą swobodę operowania piłką i tworzyli wiele sytuacji. Kolejną z nich wykreowali za sprawą Kubika, który wygrał pojedynek z przeciwnikiem, a ten musiał uciekać się do faulu w polu karnym. Arbiter słusznie wskazał na “wapno”, ale jedenastki ostatecznie nie wykorzystał Olivier Wypart, który uderzył ponad bramką.  W 29. minucie świetną centrą popisał się Mateusz Winciersz, a Maciej Mas doskonale odnalazł się w polu karnym i zdołał oddać strzał, po którym piłka koniec końców wylądowała w rękach w bramkarza Śląska.  W odpowiedzi, przed pierwszą poważną szansą stanęli goście, którzy wyprowadzili szybki kontratak i po zagraniu w centralną część pola karnego jeden z nich znalazł się w bardzo dobrej sytuacji, ale odpowiednia reakcja Jakuba Rajczykowskiego oraz defensorów uchroniła nas przed stratą bramki.  Należy oczywiście odnotować, że nasi rywale – jako młodzi tudzież ambitni gracze – również starali się funkcjonować w wysokim pressingu i nie zamierzali ograniczać się do defensywy. I choć przez pierwsze 30 minut nie mieli zbyt wiele do powiedzenia, o tyle w kolejnych fragmentach pierwszej połowy nieco częściej dochodzili do głosu.  Konkretniejsi w dalszym ciągu byli jednak nasi piłkarze. W 40. minucie bardzo groźnie z dystansu uderzał Jan Ciućka, lecz golkiper gości odbił jego strzał. Chwilę później próba młodego zawodnika Skry zakończyła się już sukcesem. To wszystko za sprawą świetnego dośrodkowania Tobiasza Kubika, które Ciućka uderzeniem głową zamienił na bramkę. Wyszliśmy na zasłużone prowadzenie.  Po wznowieniu gry obraz meczu się nie zmienił. Zawodnicy Skry w dalszym ciągu przeważali i szukali swoich szans na podwyższenie prowadzenia.  Pierwsza kapitalna okazja przyszła bardzo szybko, bowiem w 52. minucie Tobiasz Kubik wygrał drybling na skrzydle, wpadł w pole karne i obsłużył jednego z zawodników testowanych, który znalazł się w doskonałej pozycji do oddania strzału. Z jego uderzeniem poradził sobie jednak golkiper gości, instynktowną interwencją przenosząc futbolówkę ponad poprzeczkę.  Bliski szczęścia był również Paweł Kołodziejczyk, który popisał się ładnym uderzeniem z rzutu wolnego, ale bramkarz Śląska sparował futbolówkę.  Przewaga naszego zespołu była zdecydowana, brakowało jedynie kropki nad “i” w celu udokumentowania niezwykle wyraźnej dominacji. W 72. minucie świetną okazję miał Jan Ciućka, który jednak z niewielkiej odległości uderzył obok słupka.  Pierwsza dobra okazja dla naszych rywali w drugiej połowie przyszła w końcowych fragmentach meczu. Jeden z graczy gości wygrał pojedynek z naszym z naszym defensorem i stanął oko w oko z Bartoszem Warszawkowskim, lecz młody, utalentowany golkiper Skry popisał się imponującą interwencją.  W kolejnych minutach piłkarze Skry wykreowali jeszcze kilka świetnych szans, ale ostatecznie wynik nie uległ już zmianie. Nasz zespół pokazał, że jest w bardzo dobrej dyspozycji, a praca, którą wykonuje sztab szkoleniowy przynosi widoczne, świetne efekty.  Skra Częstochowa – Śląsk II Wrocław 1:0  1 – 0 – Jan Ciućka 41’  Skra Częstochowa:  Rajczykowski (60’ Warszakowski) – O. Kucharczyk (46’ Bartosiak), P. Kucharczyk (65’ Wypart) , Wypart (46’ testowany) – Winciersz (46’ testowany), Niedbała (46’ Kołodziejczyk), Łabojko (65’ Niedbała), Kubik (65’ Winciersz, 82’ Cieślak) – Sajdak (46’ testowany), Ciućka (75’ Matyja) – Mas (65’ Ciesielski)

Przed nami trzeci mecz kontrolny! Do Częstochowy zawitają rezerwy Śląska Wrocław

W sobotę nasza drużyna rozegra kolejny mecz kontrolny w zimowym okresie przygotowawczym. Piłkarze Skry tym razem zmierzą się z drugim zespołem Śląska Wrocław. Spotkanie odbędzie się o godzinie 13.30 na Miejskim Stadionie Piłkarskim przy ulicy Loretańskiej w Częstochowie.  Przygotowania do startu  piłkarskiej wiosny w 2 Lidze idą pełną parą. Nasi zawodnicy pracują nad swoją dyspozycją, a kolejny sparing będzie dla nich dobrą weryfikacją. Trener Konrad Gerega zapowiadał, że w bieżącym tygodniu drużyna będzie pracować nad wprowadzeniem nowych elementów do swojej gry, a rywalizacja z rezerwami Śląska będzie dobrą okazją, by wypróbować świeżo zaimplementowane rozwiązania taktyczne.  Do naszego pierwszego oficjalnego spotkania ligowego w tym roku pozostały nieco ponad dwa tygodnie, co oznacza, że na obecnym etapie przygotowań rozgrywa się również walka o miejsce w podstawowym składzie Skry. Jesienią sztab szkoleniowy pokazał, że nie zamierza trzymać się żelaznego składu, a liczne szanse otrzymali tak naprawdę wszyscy gracze z pola, którzy znajdowali się w kadrze pierwszego zespołu.  Podobna, pozytywna rywalizacja rozgrywa się między naszymi piłkarzami właśnie teraz. Szkoleniowiec Skry z pewnością ma już w głowie zarys wyjściowej jedenastki, ale kluczowe, ostateczne decyzje dotyczące galowego zestawienia na mecz z Polonią Bytom zostaną zapewne podjęte w ciągu najbliższych kilkunastu dni. Mecze sparingowe jawią się więc jako doskonała możliwość dla piłkarzy, którzy mogą wyeksponować swoje umiejętności i udowodnić, że zasługują na miejsce w pierwszym składzie.  Warto przypomnieć, że w pierwszym spotkaniu kontrolnym nasza drużyna pokonała LKS Goczałkowice Zdrój 1:0, natomiast w miniony weekend bezbramkowo zremisowała z GKS-em Jastrzębie. Sobotni rywal, choć trzecioligowy, z pewnością również będzie wymagający. Śląsk II Wrocław zajmuje bowiem 2. miejsce w swojej lidze (gr. II). Jest do drużyna złożona, rzecz jasna, głównie z młodych zawodników z dużym potencjałem, którzy walczą o uwagę sztabu pierwszego zespołu. Dla nich będzie to więc dobra okazja do udowodnienia swojej wartości w rywalizacji z przeciwnikiem z wyższej ligi.  Z niecierpliwością wyczekujemy pierwszego gwizdka w sobotnim spotkaniu, które będzie kolejnym wartościowym przetarciem dla zawodników Skry.  Spotkanie będzie otwarte dla kibiców i przedstawicieli mediów. 

Mnóstwo pracy i kolejne wyzwania. Co nas czeka w lutym? [ROZKŁAD JAZDY]

Już za nieco ponad dwa tygodnie powrócą ligowe emocje związane ze spotkaniami Skry Częstochowa. Zanim jednak przystąpimy do rozgrywek, czeka nas jeszcze kilkanaście dni przygotowań. Luty będzie zatem czasem pracy i podejmowania kolejnych wyzwań, które stoją przed drużyną.  W najbliższą sobotę na stadionie przy Loretańskiej nasz zespół rozegra trzeci zimowy mecz kontrolny, w którym zmierzy się z rezerwami Śląska Wrocław. Siedem dni później podopieczni Konrada Geregi podejmą rękawicę w kontrolnych rywalizacjach z MKS-em Kluczbork i GKS-em Bełchatów.  Po kilku tygodniach intensywnej pracy, w sobotę 17 lutego piłkarze Skry przystąpią do pierwszego oficjalnego pojedynku w bieżącym roku. Wybiorą się bowiem do Bytomia, by rozegrać zaległe starcie 20. kolejki z miejscową Polonią. Mecz zapowiada się niezwykle elektryzująco, a jak podkreśla sztab szkoleniowy, udane wejście w piłkarską wiosnę może okazać się kluczowe w kontekście kolejnych spotkań.  Nasze pierwsze spotkanie z Polonią Bytom ze świetnej strony wspomina zapewne Tobiasz Kubik, który zapewnił drużynie zwycięstwo po indywidualnej akcji zakończonej decydującym trafieniem.  Tydzień później, 24 lutego, naszą drużynę czeka pierwszy daleki wyjazd w nowym roku. Skra wybierze się w delegację, by w ramach 21. kolejki 2 Ligi rywalizować z Olimpią Elbląg. Pierwsze spotkanie pomiędzy oboma zespołami zakończyło się zwycięstwem naszych rywali, więc niewątpliwie piłkarze z Częstochowy będą pałali żądzą rewanżu.  Nie możemy się już doczekać najważniejszych dla naszego klubu wydarzeń rozpoczynającego się miesiąca.  Plan na luty: