Kilkanaście minut po spotkaniu Skry Częstochowa z rezerwami ŁKS-u Łódź odbyła się konferencja prasowa, na której pojawili się trener ŁKS-u II, Daniel Figa oraz szkoleniowiec naszego zespołu, Konrad Gerega. Sprawdźmy jak na gorąco ocenili przebieg meczu.
Kategoria: I Zespół
Cenne zwycięstwo! [RELACJA]
Skra Częstochowa wygrała w meczu 31. kolejki 2. ligi z rezerwami ŁKS-u Łódź 3:0. Wszystkie bramki padły w pierwszym kwadransie. Na listę strzelców wpisywali się kolejno Olivier Wypart, Maciej Mas i Fabian Grzelka. Tym samym nasi piłkarze dopisali do swojego dorobku w tabeli cenne trzy punkty. Biorąc pod uwagę panujący w tabeli „ścisk” można powiedzieć, że każdy z ostatnich czterech meczów sezonu nosi rangę małego finału. Pierwszym był pojedynek rozgrywany z rezerwami ŁKS-u Łódź, aspirującymi do strefy barażowej. Zadanie nie było więc łatwe, tym bardziej, że ze względu na uraz Jakuba Niedbały oraz nieobecność pauzujących za kartki Przemysława Sajdaka i Mateusza Kaczmarka sztab szkoleniowy musiał dokonać kilku roszad w składzie. Zmianie uległo ustawienie, ponieważ tym razem Konrad Gerega znalazł w wyjściowej jedenastce miejsce dla dwóch nominalnych napastników. Od pierwszego gwizdka widać było ogromną motywację w naszym zespole, który bez bojaźni podszedł do wyżej notowanego rywala. I dało to efekty. Wymarzony początek Już w 1. minucie pojedynku świetnym uderzeniem zamknął wprowadzenie piłki z bocznego sektora boiska Olivier Wypart i Skrzacy wyszli na prowadzenie. Nie minęło sto dwadzieścia sekund i fenomenalnym strzałem wrzutkę z prawej flanki zamienił na bramkę Maciej Mas. Nokautujące ciosy na początek praktycznie ustawiły piątkowe starcie. Goście oczywiście próbowali odpowiadać, jednak najgroźniejszą stworzoną przez nich sytuacją było uderzenie miękkim lobem z wysokości pola karnego Jana Łabędzkiego w 8. minucie spotkania. Prowadzeni pod nieobecność trenera Pogorzały przez Daniela Figę piłkarze rezerw ŁKS-u mieli wyraźne problemy z pressingiem stosowanym przez naszych zawodników, którzy nie zamierzali się zatrzymywać. Dowód? W 16. minucie spotkania Tobiasz Kubik posłał świetną piłkę w kierunku Fabiana Grzelki, który głową skierował futbolówkę do siatki obok bezradnego Łukasza Bomby. Pod kontrolą Pomimo trzybramkowego prowadzenia nasi zawodnicy wciąż parli do przodu. Szczególnie aktywny był Maciej Mas, który kilkukrotnie zagrażał bramce ŁKS-u. Tak było choćby w 24. minucie, gdy wpadł w pole, uderzając obok bramki czy w 31. minucie, kiedy po faulu na Kubiku uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego i tylko interwencja golkipera ŁKS-u II uratowała łodzian przed stratą kolejnego gola. Widać było, że obecność u boku Masa drugiej „dziewiątki” pozwoliła mu na większą elastyczność, dzięki czemu kilkukrotnie obniżał swoją pozycję, by odebrać piłkę rywalowi. Co ważniejsze kroku dotrzymywali mu koledzy. W 40. minucie spotkania ciężar gry z lewej strony na prawą przeniósł Kubik. Maćkowiak mądrze wycofał piłkę do Oliwiera Kucharczyka, który oddał piłkę temu, od którego wszystko się zaczęło – a więc Kubikowi. Młody zawodnik Skry uderzył, ale ponownie na wysokości zadania stanął Bomba. Więcej spokoju Po zmianie stron zasadniczo obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. Chociaż ŁKS rozpoczął agresywniej i próbował podejść pod nasze pole karne blok defensywny Skry skutecznie neutralizował jego działania. Jednocześnie Skrzacy czekali na nadarzającą się okazję do kontrataku. W 60. minucie spotkania piłkę na trzydziestym metrze przechwycił Wypart i po przebiegnięciu ponad pięćdziesięciu metrów znalazł wzrokiem wbiegającego w szesnastkę Grzelkę, któremu skutecznie w oddaniu strzału przeszkodził jeden z obrońców rywali. Łodzianie doskonale zdawali sobie sprawę, że czas ucieka, więc robili wszystko, by odwrócić losy spotkania. W 61. minucie mocnym uderzeniem popisał się Jędrzej Zając, ale swoimi umiejętnościami popisał się Jakub Rajczykowski. Były okazje Chwilę później byliśmy już pod bramką Bomby. W 63. minucie potężnie uderzył Mas. Bramkarz ŁKS-u obronił z trudem, a piłka, po podaniu Natana Dzięgielwskiego, trafiła pod nogi Igora Ławrynowicza. Ten bez zastanowienia uderzył, jednak minimalnie obok obramowania. Widać było, że Skrzacy poczuli krew, bowiem kilkadziesiąt sekund później Maćkowiak strzelił sprzed pola karnego, a futbolówka przefrunęła nad spojeniem słupka z poprzeczką, zaś pięć minut później po podaniu Masa główkował Dzięgielewski, jednak tym razem piłka uderzyła w poprzeczkę. Chwilę później futbolówka znów odbiła się od poprzeczki, tym razem naszej drużyny. Stało się tak po efektownej interwencji Rajczykowskiego, który sparował strzał Aleksandra Iwańczyka. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry znów gorąco zrobiło się w polu karnym naszych gości. Szczególnie warty odnotowania był strzał Dzięgielewskiego, który ponownie wypiąstkował Bomba. W doliczonym czasie gry natomiast golkipera rezerw ŁKS-u postanowił sprawdzić Mateusz Winciersz. Cenne zwycięstwo Nie da się ukryć, że trzy punkty, które dopisali sobie po dzisiejszym meczu piłkarze Skry mają ogromne znaczenie w kontekście walki o utrzymanie. Zwycięstwo z wyżej notowanym rywalem pozwala nam złapać głębszy oddech na ostatniej prostej sezonu. Skra Częstochowa – ŁKS II Łódź 3:0 (3:0) 1:0 Olivier Wypart (1’), 2:0 Maciej Mas (3’), 3:0 Fabian Grzelka (16’) Skra: Rajczykowski – O. Kucharczyk, Bartosiak, P. Kucharczyk – Łabojko (89’ Gzieło), Ławrynowicz (70’ Kołodziejczyk), Maćkowiak (70’ Winciersz), Wypart, Kubik – Grzelka, Mas ŁKS II: Bomba – Bąkowicz, Marciniak, Kuźma – Pawłowski, Kamon (46’ Iwańczyk), Łabędzki (62’ Rostami), Śliwa – Lipień (46’ Książek), Siwek (62’ Dynel), Zając (77’ Wszołek)
Po trzy punkty! [ZAPOWIEDŹ]
W piątek (3 maja) piłkarzy Skry czeka niezwykle ważny pojedynek. Na Lorecie podejmą rezerwy łódzkiego ŁKS-u. Pierwszy gwizdek usłyszymy punktualnie o godzinie 19:00. Nie ma co owijać w bawełnę. Piątkowy mecz z rezerwami ŁKS-u ma ogromne znaczenie dla sytuacji naszej drużyny. Skrzacy walczą o utrzymanie drugoligowego bytu i podobnie jak sześć pozostałych ekip liczą na to, że w długi majówkowy weekend złapią odrobinę oddechu. Sytuacja w tabeli jest bardzo skomplikowana. Bezpośrednio zagrożone spadkiem jest aż siedem zespołów. Jedenasty Lech II Poznań ma na koncie 38 punktów, natomiast przedostatni Stomil Olsztyn uzbierał dotychczas 33 oczka. A do końca sezonu pozostały już tylko cztery mecze. Co ciekawe – i ważne – wszystkie zespoły zamieszane w walkę o utrzymanie stoczą w nadchodzącej kolejce mecze z drużynami wyżej ulokowanymi. Kapitał uzyskany w starciach z wyżej notowanymi rywalami będzie miał podwójną wartość. Z pewnością możemy żałować tego, co wydarzyło się w Puławach. Trener Konrad Gerega z powodu kar za przekroczenie limitu żółtych kartek nie mógł skorzystać w starciu z Wisłą choćby z Mikołaja Łabojki czy Tobiasza Kubika, co musiało mieć wpływ na przebieg boiskowych wydarzeń. Nie ma jednak co rozpamiętywać przeszłości i trzeba patrzeć przed siebie. A najbliższy przystanek na drugoligowej ścieżce ma miejsce na Lorecie, gdzie podejmiemy rezerwy łódzkiego ŁKS-u. Te wiosną radzą sobie naprawdę bardzo dobrze. Od początku rundy wiosennej zanotowały tylko dwie porażki – w Stalowej Woli i na własnym terenie z Polonią Bytom (na boisku 0:2, po weryfikacji walkower dla Polonii). W ekipie dowodzonej przez Marcina Pogorzałę nie brakuje zawodników, którzy znajdują się w orbicie bezpośrednich zainteresowań sztabu pierwszej drużyny. Jednym z takich piłkarzy, jest Oskar Koprowski, który na drugoligowych boiskach już ośmiokrotnie znajdował drogę do bramki rywali, będąc tym samym najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny. Ełkaesiacy w meczach wyjazdowych należą do najskuteczniejszych ekip trzeciego frontu ligowego, plasując się w tym kontekście na piątym miejscu. Oznacza to, że musimy zachować czujność i nie pozwolić rywalom na narzucenie swojego stylu gry. A że jesteśmy w stanie to zrobić udowodnił mecz rozegrany jesienią na Stadionie Króla, który Skrzacy wygrali 3:1. Spotkanie pomiędzy Skrą Częstochowa a ŁKS II Łódź odbędzie się w piątek, 3 maja, o godzinie 19:00 na Miejskim Stadionie Piłkarskim przy ulicy Loretańskiej w Częstochowie. Transmisję przeprowadzi serwis Pilot WP. 31. kolejka 2. ligi: Piątek, 3 maja 2024: (16:00) Polonia Bytom (10 miejsce) – Sandecja Nowy Sącz (18) (19:00) Kotwice Kołobrzeg (3) – Stomil Olsztyn (17) (19:00) Skra Częstochowa (14) – ŁKS II Łódź (7) Sobota, 4 maja 2024: (12:00) Radunia Stężyca (4) – Wisła Puławy (13) (13:30) Lech II Poznań (11) – KKS Kalisz (2) (17:00) Olimpia Elbląg (12) – Hutnik Kraków (6) (17:30) Olimpia Grudziądz (16) – Stal Stalowa Wola (9) Niedziela, 5 maja 2024: (16:00) Zagłębie II Lubin (8) – Pogoń Siedlce (1) Poniedziałek, 6 maja 2024: (18:15) GKS Jastrzębie (15) – Chojniczanka Chojnice (5)
Przedstawiamy rywala: ŁKS II Łódź
Rezerwy ŁKS-u Łódź w ostatnich latach przeszły imponującą drogę z B-Klasy na trzeci poziom rozgrywkowy. W najbliższy piątek drugi zespół ekstraklasowego ŁKS-u zagości na Lorecie. Aż do początku drugiej dekady XXI wieku rezerwy ŁKS-u Łódź rywalizowały w okolicach czwartego poziomu rozgrywkowego bądź w Młodej Ekstraklasie, gdzie najwyżej uplasowały się w sezonie 2007/2008 – na dwunastym miejscu. Właśnie w Młodej Ekstraklasie zakończył się pewien etap funkcjonowania drugiego zespołu. Chodzi mianowicie o sezon 2011/2012, kiedy to młodzież Łódzkiego Klubu Sportowego zajęła 14. miejsce w 16-zespołowej stawce, a pierwszy zespół został zdegradowany do I ligi. Rok później było jeszcze gorzej, bowiem ŁKS nie ukończył rywalizacji, wycofując się w trakcie rozgrywek i został zdegradowany do IV ligi. Nic więc dziwnego, że przez kilka sezonów nikt nie myślał o zespole rezerw. Kiedy jednak dwukrotnie mistrzowie Polski zaczęli powoli podnosić się z ligowych nizin reaktywowano drugą drużynę. Ta zaczęła od B-klasy w sezonie 2015/2016 i można powiedzieć, że szturmem zaczęła piąć się w górę w ligowej hierarchii. Ełkaesiacy zatrzymali się w tym momencie na drugoligowym poziomie. Co ciekawe oprócz nieźle prosperującego zespołu rezerw ŁKS posiada trzecią drużynę, która również radzi sobie całkiem przyzwoicie, plasując się w środku stawki IV ligi łódzkiej grupy. Wszystko to jest efektem inwestycji jakie w ostatnim czasie poczyniono pod kątem Akademii i młodych piłkarzy. W 2018 roku oddano do użytku bazę przy ulicy Minerskiej w Łodzi, na którą składają się trzy pełnowymiarowe boiska. ŁKS II ma realne szanse na zajęcie miejsca w czołowej szóstce bieżącej kampanii. ŁKS II Łódź, Kadra: Bramkarze: Łukasz Bomba, Fabian Borysiuk, Tymoteusz Ochocki Obrońcy: Mateusz Bąkowicz, Lamine Coulibaly, Wiktor Czerwiński, Piotr Klajnert, Oskar Koprowski, Igor Lambrecht, Jowin Radziński, Aleksander Ślęzak, Marcel Wszołek Pomocnicy: David Barseguian, Hugo Ista, Yuya Kamon, Wiktor Kościuk, Jan Kuźma, Mikołaj Lipień, Mateusz Marczak, Antoni Młynarczyk, Vahe Mnatsakanyan, Jakub Pawłoski, Jędrzej Zając Napastnicy: Nelson Balongo, Łukasz Dynek, Oskar Sławiński
Pełna motywacja!
Wychodzimy na ostatnią prostą drugoligowych rozgrywek. Od finiszu rywalizacji dzielą nas już tylko cztery spotkania. Nasi zawodnicy z pełnym zaangażowaniem przygotowują się do czekających ich pojedynków. Końcówka bieżącej kampanii na drugoligowych boiskach zapowiada się niezwykle ekscytująco. W tabeli jest niezwykle ciasno, a rozpiętość między jedenastym Lechem II Poznań a siedemnastym (przedostatnim) Stomilem Olsztyn wynosi… 5 punktów. W walkę o utrzymanie zamieszane jest tym samym kilka zespołów, które nie mogą czuć się bezpiecznie. W gronie tych drużyn znalazła się również Skra. Sytuacja ta jest wynikiem ostatnich siedmiu pojedynków, w których zanotowaliśmy jedno zwycięstwo. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że od sensacyjnego skądinąd zwycięstwa w Kołobrzegu z ówczesnym liderem, brakuje nam przysłowiowego sportowego szczęścia. W niemal każdym ze wspomnianych bowiem meczów od przechylenia szali trzech punktów na swoją korzyść dzieliło nas naprawdę niewiele. Zwykle prowadziliśmy mecz, posiadaliśmy przewagę i dyktowaliśmy warunki gry, jednak na drodze nie raz stawały nam słupki czy poprzeczki (jak w meczu w Puławach) i nie udawało się postawić kropki nad i. A ponieważ liga jest bardzo wyrównana i jeszcze jakiś czas temu posiadaliśmy realne szanse na udział w barażach, konsekwencje ostatnich pojedynków widać w układzie tabeli. Nie można jednak oczywiście załamywać rąk. Na boisku w czterech ostatnich kolejkach jest do zgarnięcia dwanaście oczek. Z pewnością żaden z czekających nas meczów nie będzie weekendowym spacerkiem, ale w szeregach naszej ekipy widać ogromną motywację. Wracając na moment do meczu w Puławach trzeba pamiętać, że trener Konrad Gerega nie mógł skorzystać z pełnej kadry. Do treningów dopiero wrócił Jan Ciućka, natomiast Mikołaj Łabojko i Tobiasz Kubik zmuszeni byli pauzować z powodu żółtych kartek. Jakby tego było mało kontuzji w trakcie meczu doznał Jakub Niedbała, a czerwoną kartkę otrzymał ambitnie walczący Mateusz Kaczmarek, co również miało duży wpływ na przebieg wydarzeń boiskowych. A patrząc tylko w ich kontekście nie zasłużyliśmy na porażkę. Nic więc dziwnego, że w naszych zawodnikach jest sporo sportowej złości. Z pewnością już w najbliższy piątek będą chcieli udowodnić swoją wartość i pokazać, że sytuacja, która ma obecnie miejsce w tabeli, jest wynikiem wyłącznie splotu niesprzyjających okoliczności. Od poniedziałku nasz zespół mocno przygotowuje się do walki o trzy punkty z zespołem, który jesienią zdołaliśmy pokonać na Stadionie Króla. Nie mielibyśmy nic przeciwko, żeby powtórzyć ten wynik w Święto Konstytucji 3 Maja na Lorecie. Znając ambicję i charakter naszych piłkarzy są w stanie tego dokonać.
Konferencja prasowa po meczu z Wisłą Puławy
Oto, co mieli do powiedzenia po meczu z Wisłą trenerzy obu zespołów, panowie Konrad Gerega i Mikołaj Raczyński.
Mecz z Wisłą w obiektywie [GALERIA]
Przed Wami galeria zdjęć z meczu 30. kolejki 2. ligi sezonu 2023/24 pomiędzy Wisłą Puławy a Skrą Częstochowa. Autorem zdjęć jest Natanael Brewczyński.
Przegrywamy w Puławach [RELACJA]
Skra Częstochowa przegrała w Puławach z Wisłą Grupa Azoty 0:1 w meczu 30. kolejki 2. ligi. Gospodarze bramkę na wagę trzech punktów zdobyli w 83. minucie, a jej autorem był Maciej Bortniczuk. Puławianie przystępowali do sobotniego meczu wyraźnie podrażnieni porażkami z Kotwicą Kołobrzeg i Olimpią Grudziądz. Szczególnie ta druga porażka odbiła się na sytuacji Dumy Powiśla w tabeli 2. ligi. Skrzacy również w ostatnich dwóch meczach zanotowali dwie porażki, z czego – podobnie jak w przypadku Wisły – jedna była odniesiona z zespołem z niższych rejonów w tabeli. Bez bramek Gospodarze zaczęli agresywnie i już po kilkunastu sekundach od pierwszego gwizdka wysoko odebrali piłkę, jednak wrzutka w szesnastkę z prawej strony nie znalazła adresata. Nasi piłkarze mimo to szybko wskoczyli na właściwe tory i prowadzili grę, skutecznie niwelując wszelkie próby ataków zespołu z Puław. Dzięki wysokiemu pressingowi dochodziliśmy do okolic pola karnego, sprawiając sporo kłopotów rywalom, jednak gospodarze zachowywali czujność, utrudniając nam finalizację akcji. W 19. minucie mocno przyciśnięty golkiper Wisły, Oskar Mielcarz, popełnił błąd, po którym pojawiła się okazja w postaci stałego fragmentu gry, jednak ostatecznie dośrodkowanie ofensywnie usposobionego w sobotnie popołudnie Oliviera Wyparta trafiło w rękawice Mielcarza. Na pierwszą konkretną sytuację strzelecką kibice czekać musieli do 29. minuty spotkania. Wówczas piłka po ekwilibrystycznym podaniu Jakuba Niedbały trafiła do Wyparta, który zdecydował się na uderzenie. Niestety jego strzał został zablokowany. Był to jednak jasny sygnał, że nasza gra zaczyna przynosić efekty. Gościom również zapaliła się lampka ostrzegawcza i w 33. minucie po długim wykopie golkipera Wisły groźnie zrobiło się pod bramką Jakuba Rajczykowskiego, jednak ani Piotr Giel ani Mateusz Klichowicz nie zdołali oddać strzału i całą sytuację uspokoił nasz bramkarz. Był to początek fragmentu, w którym inicjatywę przejęli gospodarze. W 38. minucie po dośrodkowaniu Klichowicza piłkę na rzut rożny wybił Oliwier Kucharczyk. Nerwowo na boisku zrobiło się cztery minuty później. Po upadku w polu karnym Klichowicza gospodarze domagali się rzutu karnego, tymczasem arbiter uznał, że kapitan Wisły próbował wymusić jedenastkę i ukarał go żółtym kartonikiem. Gospodarze przed końcowym spróbowali jeszcze szczęścia za sprawą Damian Kołtańskiego, ale tym uderzeniem młodzieżowiec Wisły nie mógł zaskoczyć Rajczykowskiego. Piłkarze czekali na sędziów O motywacji obu zespołów świadczy fakt, że piłkarze obu drużyn byli gotowi do gry kilkadziesiąt sekund przed powrotem z szatni arbitrów. Kiedy jednak rozpoczęliśmy trzy kwadranse drugiej odsłony gry znów byliśmy świadkami dość zamkniętego meczu. Obie strony doskonale bowiem zdawały sobie sprawę, że jeden błąd może mieć ogromne skutki w kontekście układu tabeli. Były okazje W 50. minucie świetnie utrzymał się przy piłce na 40 metrze Igor Ławrynowicz, następnie pomimo asysty rywali podprowadził sobie piłkę w okolice pola karnego, po czym posłał ją w kierunku Mateusz Maćkowiaka. Dośrodkowanie naszego wahadłowego przeciął jeden z defensorów puławian, a rzut rożny zakończył główkowaniem Oliwier Kucharczyk. Nieco ponad pięć minut później długie podanie w kierunku wbiegającego w pole karne Macieja Masa wykonał Wypart. Niestety po główce naszego napastnika futbolówka w bliskiej odległości minęła słupek bramki strzeżonej przez Mielcarza. Goście również próbowali dostać się w bezpośrednie okolice bramki naszego zespołu, jednak brakowało im ostatniego podania, bądź dobrze ich pomysły odczytywało trio naszych stoperów, podania przecinając skutecznymi interwencjami. Gramy w osłabieniu i tracimy bramkę W 76. minucie czerwoną kartkę otrzymał nieco ponad dziesięć minut wcześniej wprowadzony na murawę Mateusz Kaczmarek. Sytuacja ta jakby dodała nowych sił gospodarzom, którzy coraz śmielej przedostawali się w okolice naszego pola karnego. Tutaj jednak zwykle ich ataki się kończyły. Aż do 83. minuty. Wówczas po akcji przeprowadzonej lewym skrzydłem piłkę z najbliższej odległości skierował do bramki Maciej Bortniczuk. Co ciekawe stracona bramka nie zaspokoiła apetytow gospodarzy wciąż szukających okazji do podwyższenia wyniku. W 86. minucie choćby strzelał ponownie Bortniczuk, a kilka minut później próbował po rzucie rożnym uderzyć głową Karol Noiszewski. Gra nabrała zatem rumieńców, bo i nasi zawodnicy nie mieli zamiaru składać broni. W doliczonym czasie gry fenomenalnym uderzeniem z dalekiego dystansu popisał się Przemysław Sajdak, ale futbolówka odbiła się od poprzeczki. Chociaż podopieczni Konrada Geregi aż do końcowego gwizdka próbowali za wszelką cenę doprowadzić do remisu ostatecznie trzy punkty zostały w Puławach. Wisła Puławy – Skra Częstochowa 1:0 (0:0) 1:0 Maciej Bortniczuk (83’) Wisła: Mielcarz – Seweryś, Tkocz, Flak – Skałecki (74’ Nojszewski), Kołtański (58’ Kumoch), Janicki (58’ Noiszewski), Bortniczuk – Klichowicz, Kargulewicz (89’ Kaczorowski), Giel (89’ Manuolo) Skra: Rajczykowski – P. Kucharczyk, Bartosiak, O. Kucharczyk – Kołodziejczyk (71’ Gzieło), Ławrynowicz (86’ Dzięgielewski), Wypart, Maćkowiak (71’ Winciersz), Niedbała (63’ Kaczmarek), Sajdak – Mas (86’ Grzelka)
Ważny mecz w Puławach
Już jutro (27 kwietnia) piłkarze Skry w Puławach zmierzą się z tamtejszą Wisłą Grupa Azoty. Mecz rozpocznie się o godzinie 17:00. Transmisję przeprowadzi serwis Pilot WP. Nie ma co ukrywać. Czekające nas starcie jest niezwykle ważne w kontekście układu drugoligowej tabeli. Tym bardziej, że sezon wkracza w decydującą fazę i każdy punkt jest na wagę złota. Wszyscy doskonale pamiętamy, że jesienią na Lorecie Skrzacy triumfowali dość wyraźnie. Po dwóch bramkach Przemysława Sajdaka, a także po jednej Piotra Noconia i Oliviera Wyparta wygraliśmy 4:1. Wydaje się jednak, że w sobotę tak łatwo nie będzie. Wisła Grupa Azoty znajduje się w trudnej sytuacji. Zespół jest bezpośrednio zagrożony miejscem w strefie spadkowej i przed trzydziestą serią gier legitymuje się dorobkiem 33 punktów. Mało tego, zawodnicy prowadzeni przez Mikołaja Raczyńskiego w ostatnich dwóch meczach nie zdobyli punktu. I o ile porażka z Kotwicą Kołobrzeg mogła być wkalkulowana, o tyle szczególnie bolesna wydaje się przegrana w Grudziądzu, z Olimpią, która tym samym zrównała się z Wisłą. Dodajmy, że tyle samo oczek ma na koncie GKS Jastrzębie. Nikogo nie trzeba więc przekonywać, że Duma Powiśla przystąpi do meczu bardzo zmotywowana. Warto dodać, że do momentu wspomnianych dwóch ostatnich pojedynków puławianie wiosną przegrali tylko raz – z Sandecją Nowy Sącz, notując od startu rundy dwa zwycięstwa i pięć remisów. Najskuteczniejszym strzelcem naszych najbliższych rywali, jest Mateusz Klichowicz, który 6-krotnie znajdował drogę do bramki rywali. Gol mniej widnieje na koncie Piotra Giela. Warto również wspomnieć, że w kadrze Wisły znajduje się kilku zawodników, dobrze znanych naszym kibicom. Mowa choćby o Janie Flaku czy Karolu Noiszewskim. Z pewnością, jak powiedzieliśmy na wstępie, Skrzaków nie czeka spacerek. W sobotę będziemy zatem świadkami zaciętego pojedynku, w którym obie strony rzucą na szalę, co najlepsze. A kto ostatecznie wróci do domu z tarczą? O tym przekonamy się w sobotę, 27 kwietnia, o godzinie 17:00. Mecz Wisła Grupa Azoty Puławy – Skra Częstochowa transmitowany będzie w serwisie Pilot WP.
Poznaliśmy arbitrów sobotniego meczu
Już w sobotę piłkarze Skry będą gościć w Puławach, gdzie zmierzą się z tamtejszą Wisłą Grupa Azoty. Polski Związek Piłki Nożnej opublikował w czwartkowe popołudnie komunikat, w którym wyznaczył obsadę sędziowską na ten pojedynek. Na sędziego głównego zbliżającego się wielkimi krokami starcia został wyznaczony pan Marcin Bielawski z Mysłowic. Sędziami asystentami będą panowie Przemysław Golonka i Dominik Paul, natomiast funkcję arbitra technicznego pełnić będzie pan Przemysław Burliga. Główny rozjemca sobotniego spotkania w bieżącym sezonie sędziował mecz naszej drużyny z GKS-em Jastrzębie. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, a Bielawski rozdał zawodnikom osiem żółtych kartek. Będzie to dla niego dziewiąty mecz w roli sędziego głównego w bieżącym sezonie 2. ligi.