Na dzień przed meczem z Odrą Opole warto wrócić jeszcze na chwilę do sobotniego starcia w Katowicach. Zapraszamy do obejrzenia kulis spotkania z GKS – em!
Kategoria: I Zespół
Odrabianie ligowych zaległości zaczynamy od Opola
Jeśli nasi piłkarze cierpieli w ostatnim czasie na głód ligowego grania, to teraz będą mogli „najeść się do syta”. Już w środę (20.10) rozegramy zaległe spotkanie w Opolu z miejscową Odrą. Opolanie mieli udany początek sezonu, jednak ostatnio popadli w mały kryzys. Można spodziewać się, że obie drużyny zagrają o pełną pulę, bo mecze naszych rywali rzadko kończą się podziałem punktów. We wrześniu drużyna Odry była jedną z rewelacji, w dziewiątym miesiącu roku ani razu nie zaznała goryczy porażki. O październiku póki co jej zawodnicy chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Zagrali dwa mecze i oba zakończyły się porażkami. Przed przerwą na reprezentację ulegli 1:2 w Tychach GKS-owi, natomiast w miniony weekend doznali bardzo dotkliwej klęski 0:3 w Niepołomicach z Puszczą. Trener ekipy z Opolszczyzny nie krył po tamtym meczu dużego zdenerwowania postawą swojego zespołu. – Co tu dużo powiedzieć… Dwadzieścia minut poprawnej gry to jest zdecydowanie za mało jak na pierwszą ligę. Wstyd zagrać trochę taki mecz, jeden z naszych najsłabszych, jeśli nie najsłabszy w ostatnim czasie w naszym wykonaniu. Nie można atakować, a później nie bronić wysoko. Jeśli się nie umie tego robić to niestety trzeba zagrać troszeczkę niżej. Nie chcemy być zespołem, który tylko dobrze się broni. Czasami trzeba przyjąć taką srogą lekcję i są one dobre jeśli wyciąga się z nich odpowiedni wnioski – przyznał na pomeczowej konferencji Piotr Plewnia, szkoleniowiec Odry. Skra ostatnie dwa występy zakończyła bezbramkowym remisem. O ile mecz w Polkowicach był słaby w naszym wykonaniu, o tyle sobotnie (16.10) starcie w Katowicach z GKS-em może napawać optymizmem. Zagraliśmy odważnie, z pomysłem i w opinii wielu obserwatorów bardziej zasługiwaliśmy na wygraną niż utytułowana GieKSa. W drugiej połowie sędzia podyktował nawet dla nas jedenastkę, ale po konsultacji z wozem VAR niestety zmienił decyzję. – Byłem przekonany, że sędzia podtrzyma decyzję i będę miał okazje strzelać karnego. Byłem zdziwiony, gdy arbiter uznał jednak jednak, ze faulu w polu karnym nie było. Nad samą sytuacja nie zastanawiałem się dłużej, ponieważ mecz trwał dalej i trzeba było skupić się na grze – mówi wracając jeszcze do tamtej sytuacji Szymon Szymański. Z jakim nastawieniem podchodzi do kolejnej bitwy w Fortuna 1 Lidze? – Spodziewamy się trudnego meczu. Fakt, że Odra ostatnio gra himerycznie nie ma dla nas większego znaczenia. Jesteśmy pozytywnie nastawieni po meczu w Katowicach i na pewno będziemy chcieli zdobyć w Opolu trzy punkty – dodaje pomocnik Skry, a trener Jakub Dziółka zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt: – Tylko trzy dni dzielą mecz w Katowicach od tego w Opolu i kluczowa będzie tu regeneracja, bo wiadomo, że wszystkie mecze gramy na wyjazdach i jest to na pewno jakaś przeszkoda. W tym momencie regeneracja może być ważniejsza nawet od treningu. Wszystkich zawodników w kadrze mam gotowych do gry i to jest wielki pozytyw. W przeszłości w drużynie Odry występowała aż czterech zawodników Skry: Rafał Brusiło, Łukasz Winiarczyk, Adam Mesjasz i Kamil Lukoszek. Pierwsza dwójka należy zresztą do „klubu 100” opolskiego klubu, ponieważ zaliczyli w barwach Odry więcej niż 100 oficjalnych występów. – Czy spodziewałem się, że kiedyś zagram w barwach Skry przeciwko Odrze na poziomie zaplecza ekstraklasy? Przyznam szczerze, że nie, bo celem Skry po moim przyjściu było utrzymanie w drugiej lidze, ale życie piłkarskie pokazuje, że w tym sporcie trzeba być gotowym na wszystko. Spodziewamy się bardzo ciężkiego meczu, bo stadion w Opolu jest dużym atutem Odry i wiem jak ciężko tam było drużynom walczyć o punkty, kiedy sam byłem jej piłkarzem. Pandemia mocno pokrzyżowała plany miasta w sprawie nowego stadionu, ale w tej chwili wszystko jest na dobrej drodze do powstania kolejnego nowoczesnego obiektu piłkarskiego w Polsce – mówi Rafał Brusiło, odnosząc się również do kwestii powstania w niedługim czasie nowoczesnego obiektu piłkarskiego w stolicy polskiej piosenki. Z opolanami bardzo często mierzymy się w przedsezonowych sparingach, natomiast ostatni raz o ligowe punkty walczyliśmy w sezonie 2015/2016. Było to jeszcze w III lidze, grupie śląsko-opolskiej. Warto przypomnieć, że PZPN reorganizował wówczas rozgrywki i połowa drużyn w stawce musiała się pożegnać z tym szczeblem rozgrywkowym. W obu meczach wygrali wtedy goście. Na „Lorecie” górą byli opolanie, którzy zwyciężyli 2:0. W Opolu niespodziewanie natomiast triumfowała Skra pokonując Odrę 1:0 w meczu ostatniej kolejki. Opolanie mieli już przed 30. serią gierzapewnione zwycięstwo w tej grupie III ligi i myślami byli przy barażach z Vinetą Wolin, po których wywalczyli upragniony awans do drugiej ligi. Jak będzie tym razem? Przekonamy się jutro dość późnym wieczorem. Pierwszy gwizdek spotkania przy Oleskiej zaplanowany został bowiem dopiero na godzinę 20.30. Transmisję meczu tradycyjnie będzie można oglądać w aplikacji Polsat Box. Mariusz Rajek
„Jesteśmy źli, że nie wygraliśmy” – Krzysztof Napora po meczu z GieKSą – VIDEO
– W Polkowicach jeden punkt mógł nas cieszyć, bo nie wyglądaliśmy tam dobrze. W Katowicach było było zupełnie inaczej, byliśmy lepszą drużyną i mieliśmy swój plan na ten mec. Jest duży niedosyt i jesteśmy źli, że wracamy do Częstochowy bez trzech punktów – mówił po sobotnim (16.10) meczu z GKS-em nasz pomocnik Krzysztof Napora. Po meczu porozmawialiśmy także o kilku innych wątkach, zapraszamy do oglądania. Rozmawiał Mariusz Rajek
„Kontrolowaliśmy mecz i myślę, że dobrze to wyglądało” – Mikołaj Kwietniewski po meczu w Katowicach – VIDEO
Podczas wczorajszego spotkania z GKS – em Katowice Mikołaj Kwietniewski był jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników naszej drużyny. W pomeczowej rozmowie ofensywny pomocnik w układance trenera Jakuba Dziółki podkreślał dobrą postawę naszej drużyny. Przyznał, że mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. Odniósł się także do kilku innych kwestii. Rozmawiał: Daniel Flak
„Przyjechaliśmy wygrać ten mecz” – trener Jakub Dziółka i Piotr Nocoń po meczu w Katowicach – VIDEO
Formalnie w spotkaniu 13. kolejki Fortuna 1 Ligi występowaliśmy w roli gospodarza i jak na tę rolę przystało chcieliśmy zgarnąć pełną pulę. Skończyło się bezbramkowym remisem, który zostawił w naszej drużynie spory niedosyt, co zgodnie na pomeczowej konferencji podkreślali trener Jakub Dziółka oraz kapitan Piotr Nocoń. Co jeszcze mieli do powiedzenia? Zapraszamy do oglądania.
Remis z niedosytem
Przed meczem z GKS-em jeden punkt można było potraktować jako rezultat co najmniej przyzwoity, ale po spotkaniu w Katowicach zakończonym bezbramkowym rezultatem mamy bardziej poczucie dwóch punktów straconych niż jednego zdobytego. Cieszyć może momentami nasza bardzo dobra gra i dominacja nad formalnymi gośćmi tego meczu. – Przyjechaliśmy tu wygrać, ale zabrakło gola – przyznał po spotkaniu trener Jakub Dziółka. Skra zdążyła przyzwyczaić, że w meczach z jej udziałem w Fortuna 1 Lidze pada mało goli i nie inaczej było w Katowicach. Powiedzieć, że na boisku nic się nie działo byłoby przesadą, ale nie ma się też co oszukiwać, że był to wielki piłkarski spektakl. Od pierwszych minut było widać u naszych zawodników duży głód piłki spowodowany dwutygodniową przerwą od ligowej rywalizacji, ale katowiczanie z przodu pozwalali nam na bardzo niewiele. Najaktywniejszy w ofensywie był Mikołaj Kwietniewski, a godny odnotowania z pewnością jest jego strzał z 14. minuty, tym bardziej, że była to już jego druga próba pokonania Dawida Kudły. Groźniejsze sytuacje stwarzała sobie GieKSa, ale jej celowniki były mocno rozregulowane, co najlepiej oddała sytuacja z 21. minuty. Rafał Figiel otrzymał świetną piłkę z prawej strony, ale okrutnie się pomylił strzelając wysoko nad poprzeczką. Formalni goście dzisiejszego meczu umieścili piłkę w bramce Mateusza Kosa w 27. minucie, kiedy to mający przeszłość w Skrze Danian Pavlas wystawił dobrą piłkę Patrykowi Szwedzikowi. Na nasze szczęście sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. Bezbramkowy rezultat na półmetku meczu katowiccy kibice skwitowali gwizdami niezadowolenia. Po przerwie obie drużyny nadal utrzymywały całkiem niezłe tempo, a z biegiem czasu Skra zaczęła grać jak na gospodarza przystało coraz odważniej. Newralgiczne zdarzenie miało miejsce w 65. minucie. Piotrek Nocoń przejął piłkę w pobliżu pola karnego ekipy z Górnego Śląska, ta w efekcie trafiła do Maćka Masa, który został powalony w polu karnym. Sędzia Paweł Malec w pierwszym odruchu wskazał na rzut karny, ale kiedy Szymon Szymański już szykował się do pokonania Kudły, arbiter z Łodzi postanowił jednak skonfrontować swoją decyzję z monitorem VAR-u. Po wyjątkowo długich oględzinach zmienił decyzję odwołując karnego. W drugiej połowie to nasza drużyna częściej utrzymywała się przy piłce stwarzając zagrożenie w polu karnym rywali. Dużo pozytywnego wiatru z przodu wnieśli wprowadzeni Kamilowie Wojtyra oraz Lukoszek. Taki obraz gry frustrował momentami kibiców katowickiej ekipy. Z powodu sytuacji z VAR-em arbiter przedłużył spotkanie aż o sześć minut. Mecz zakończyła efektowna i skuteczna parada Mateusza Kosa po uderzeniu z bliska głową jednego z „GieKSiarzy”. – Mieliśmy jeden cel na to spotkanie, chcieliśmy je wygrać i było to widać od pierwszej minuty. Mieliśmy w niektórych fragmentach przewagę, momentami nawet sporą, ale zabrakło kropki nad „i”, czyli zdobytej bramki. Uniemożliwialiśmy katowiczanom ataki, mieliśmy do nich spory szacunek, bo jest to dobra drużyna. My też chcemy coś w tej lidze prezentować. Na gorąco mamy odczucie, że szkoda jest tych straconych punktów, ale jeden też przyjmujemy z pokorą – mówił na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka. Opiekun gospodarzy, Rafał Górak skupił się na tym, że jego drużyna musi do kolejnych spotkań podchodzić z większą pokorą: – Trudne spotkanie, nasza zazwyczaj odważna defensywa była nieco stłumiona, nie byliśmy tak kreatywni. Trzeba sobie jasno odpowiedzieć na pytanie, czego my chcemy. Oczywiście chcemy, aby GKS był na tym szczeblu rozgrywek jak najdłużej, aby to było stabilnie mocne. Przypominam, że niedawno z tej ligi spadliśmy z hukiem. Jeż będziemy uważać takie drużyny jak Skra za przypadkowe w tej lidze to będzie to bardzo duży błąd. Musimy zmienić postrzeganie naszego ego. Remis z GKS-em pozwolił naszej drużynie na zachowanie 12. miejsca w tabeli, a pamiętać trzeba, że Skra na do rozegrania jeszcze dwa spotkania zaległe. Pierwsze z nich, z Odrą Opole już w najbliższą środę (20.10, godz. 20.30). Skra Częstochowa – GKS Katowice 0:0 Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło, Winiarczyk (Lukoszek), Krzyżak, Stromecki Ż, Napora, Nocoń Ż, Kwietniewski (Niedbała), Szymański, Mas (K. Wojtyra) GKS: Kudła, Janiszewski Ż, Jędrych, Repka Ż, Figiel, Błąd, Kozłowski Ż (Szymczak), Wojciechowski (Woźniak), Kołodziejski, Pavlas, Szwedzik (Sanocki) Widzów: 1486 mecz w Katowicach, Skra gospodarzem Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński
Drużyna, której ambicje zawsze sięgają wysoko. Przedstawiamy GKS Katowice
Już dzisiaj o godzinie 20.30 podopieczni trenera Jakuba Dziółki zmierzą się z zespołem GKS – u Katowice. W związku z powyższym chcielibyśmy przedstawić Wam zespół najbliższego rywala naszej drużyny. Zaczniemy od niewielkiej dawki historii związanej z klubem, który został założony w 1964 roku. I chociaż można postawić tezę, że „GieKSa” jest stosunkowo młodą organizacją, to z pewnością należy odnotować fakt, że mówimy o drużynie utytułowanej, która na najwyższym szczeblu rozgrywkowym spędziła aż trzydzieści sezonów. Piłkarze z Katowic czterokrotnie zostawali wicemistrzami Polski, ponadto wiele razy plasowali się w górnej połówce tabeli na najwyższym ligowym poziomie w naszym kraju. Nigdy jednak nie zdobyli tytułu mistrza. Triumfowali za to w Pucharze Polski, trzy razy podnosząc trofeum, co dla kibiców z Katowic z pewnością ma szczególne znaczenie. Należy wspomnieć także o kilku dobrych występach „GieKSy” w europejskich pucharach. Już kilka lat po utworzeniu klubu, w sezonie 1970/71, gracze z Katowic mierzyli się z wielką Barceloną w ramach Pucharu Miast Targowych. I chociaż w dwumeczu lepsza okazała się „Duma Katalonii”, to wyrównane boje z hiszpańską ekipą na Górnym Śląsku wspominane są do dzisiaj. Odnotować wypada również dwukrotny awans katowiczan na poziom 1/8 Pucharu Zdobywców Pucharów, a także udane występy w Pucharze UEFA. Ostatnie lata w wykonaniu GKS – u to jednak pasmo rozczarowań związanych z wielkimi oczekiwaniami wobec klubu. Ambicje kibiców z Bukowej zawsze sięgały niezwykle wysoko, tymczasem przez lata piłkarze z Górnego Śląska występowali na zapleczu ekstraklasy, a później – także na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Dopiero w ubiegłym sezonie gracze trenera, Rafała Góraka, wywalczyli ponowną promocję do Fortuna 1. Ligi, w drugoligowej tabeli zajmując lokatę premiowaną bezpośrednim awansem. W Katowicach nikt nie zamierza jednak na tym poprzestawać, chociaż umówmy się – trudno od beniaminka rozgrywek oczekiwać szybkiego powrotu na poziom ekstraklasy. Początek sezonu w wykonaniu podopiecznych trenera Góraka z pewnością nie jest wizją wyjętą ze snu katowickich kibiców. Z dorobkiem 11 punktów „GieKSa” piastuje obecnie 14. lokatę w ligowej tabeli. Nie zmienia to jednak faktu, że ekipa z Górnego Śląska pozostaje rywalem niezwykle niewygodnym, który w swoim składzie posiada szereg postaci o uznanych na polskim rynku nazwiskach. Prawdziwym liderem drużyny jest Adrian Błąd, który w przeszłości występował także w ekstraklasie. Mówimy o zawodniku kreatywnym, który potrafi zaskoczyć rywali dobrym, prostopadłym podaniem, a także doskonale dośrodkować piłkę w pole karne. Świetnym przykładem jest chociażby ostatni mecz, w którym Błąd dwukrotnie asystował, obsługując Mateusza Szwedzika kapitalnymi dograniami. Ofensywny pomocnik „GieKSy” tworzy dobrze zgrany duet z Arkadiuszem Woźniakiem, wszak obaj wychowali się na jednym podwórku, co niejako przenosi się na poziom ich boiskowego zrozumienia. Woźniak rozegrał na poziomie ekstraklasy blisko 170 spotkań, przez lata stanowiąc ważny punkt Zagłębia Lubin. Nie ulega wątpliwości, że jego prawdziwym atutem jest uniwersalność. Były zawodnik „Miedziowych” może obstawić kilka ofensywnych pozycji. Najlepiej o umiejętnościach Arkadiusza Woźniaka świadczy fakt, że w 2011 roku zadebiutował w reprezentacji Polski. I chociaż drużyna prowadzona wówczas przez Franciszka Smudę wybiegła na rywali z Bośni w ligowym składzie, to na obecność wśród ekstraklasowych gwiazd trzeba było sobie zasłużyć. Nasi defensorzy muszą uważać również na Filipa Szymczaka – młodego, utalentowanego napastnika wypożyczonego z poznańskiego Lecha, z którym w stolicy Wielkopolski nadal wiążą spore nadzieje. W obecnej kampanii „dziewiątka” drużyny z Katowic trzykrotnie znajdowała drogę do bramki przeciwnika. Nietrudno dojść do wniosku, że ofensywny potencjał zespołu z Górnego Śląska pozwala na postraszenie każdej defensywy w naszej lidze. Rafał Górak zapewne dostrzega jednak problem z grą w defensywie swojej drużyny. Piłkarze „GieKSy” stracili bowiem już 26 goli, co bezsprzecznie stanowi najgorszy wynik wśród pierwszoligowych zespołów. Pamiętajmy jednak, że blok obronny naszych rywali stanowi kilku doświadczonych piłkarzy, którzy w każdej chwili mogą wrócić do najwyższej dyspozycji i sprawić, że defensywa zespołu przybierze znacznie bardziej stabilne oblicze. Na koniec przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie nasza drużyna dwukrotnie mierzyła się z „GieKSą” na drugoligowym poziomie. W pierwszym spotkaniu lepsi okazali się piłkarze z Częstochowy, zaś w drugim – rozgrywanym w Katowicach – w dramatycznych okolicznościach trzy punkty zainkasowali gospodarze. Naszą drużynę czeka kolejny ważny sprawdzian, jednak patrząc na występy tudzież progres podopiecznych trenera Dziółki, z pewnością możemy podejść do sobotniego starcia z dużą dozą optymizmu. Daniel Flak *** Transmisję z dzisiejszego meczu możecie obejrzeć w aplikacji Polsat Box Go pod linkiem: https://bit.ly/ObejrzyjSkre
Zdrowi i głodni gry
Po blisko dwóch tygodniach przerwy nasza pierwsza drużyna powraca do zmagań o punkty w Fortuna 1 Lidze. W sobotę (16.10) zmierzymy się z rywalem, z którym w ostatnich dwóch sezonach mieliśmy okazję mierzyć się szczebel niżej. Czas na starcie z w Katowicach z GKS-em. Jedną z najbardziej pozytywnych informacji jest ta, że wszyscy w kadrze Skry są zdrowi i gotowi do gry, a trener Jakub Dziółka ma pozytywny ból głowy na kogo postawić. Z GKS-em mierzyliśmy się w ostatnich latach regularnie. W Katowicach wygrywała „GieKSa”, a w Częstochowie to my bywaliśmy górą. Bilans czterech oficjalnych spotkań pomiędzy naszymi drużynami to dwie wygrane katowiczan i dwie naszego zespołu. Przed jutrzejszym spotkaniem sytuacja jest o tyle ciekawa, że choć mecz odbędzie się przy Bukowej w Katowicach, to formalnym gospodarzem będzie nasz klub. Jakie prawo serii związanej z wynikiem mogłoby tu zadziałać? Ciężko stwierdzić. Z trójki beniaminków, które latem tego roku awansowały na zaplecze ekstraklasy z eWinner 2 Ligi to Skra spisuje się najlepiej. Katowiczanie póki co raczej zawodzą oczekiwania swoich kibiców grając bardzo w kratkę. W ostatniej kolejce zremisowali w derbach 2:2 z GKS-em Tychy, wcześniej pokonali 2:1 Stomil Olsztyn, ale we wcześniejszych pięciu spotkaniach urwali zaledwie jeden punkt. – Nie przywiązywałbym w tym momencie aż tak wielkiej wagi do miejsc w tabeli, bo tabela w tej lidze zmienia się co kolejkę. Na ten moment faktycznie jesteśmy wyżej niż GKS czy Polkowice, ale oceniać się będziemy pierwszy raz w grudniu. Szanujemy punkty, które mamy, ale chcemy ich mieć jeszcze więcej – na chłodno ocenia tę sytuację trener Jakub Dziółka. W Katowicach oczekiwania i nadzieje z pewnością były większe, ale szkoleniowiec naszych najbliższych rywali widzi postęp w grze swojego zespołu i prognozuje, że może być tylko lepiej. – Nie ustrzegliśmy się błędów przy stracie bramek i to świadczy niestety o jeszcze niewystarczającej dojrzałości grania w tej lidze przez moją drużynę. Z czasem takie mecze będziemy wygrywać i cieszyć się z punktów. Idziemy w dobrym kierunku, zespół jest w dobrej dyspozycji, stworzyliśmy kilka ciekawych sytuacji, które niestety nie zakończyły się bramkami – mówił po meczu z z tyszanami trener Rafał Górak. Przerwa od grania powinna dobrze wpłynąć na naszą drużynę. Jakub Dziółka przed wyjazdem na Śląsk ma sporo powodów do optymizmu. – Jesteśmy głodni rywalizacji, zarówno piłkarze, jak i my trenerzy. Najlepiej pokazują to ostatnie treningi. Mamy wszystkich zawodników zdrowych i to jest najważniejsze. Każdy musi być gotowy do gry, bo chyba po raz pierwszy mamy sytuację, że mamy pozytywne zagadki na poszczególnych pozycjach. Gotowych do gry jest więcej niż miejsc w składzie, także to jest bardzo fajne i komfortowe uczucie dla trenera. To jest taki pozytywny ból głowy – analizuje opiekun Skry, któremu akompaniuje jeden z tych, którzy wystąpili w poprzednim meczu GKS – Skra przy Bukowej, Rafał Brusiło: – Przerwa dwutygodniowa na pewno była przez nas dobrze przepracowana . Brakowało stawki meczowej, więc czekamy na ten maraton z dużymi chęciami i ambicjami, że będziemy punktować w tych meczach. Tak jak trener powiedział, wszyscy zawodnicy są zdrowi i gotowi, żeby w tych spotkaniach wystąpić i pomóc drużynie osiągnięciu dobrych wyników – dodaje nasz podstawowy defensor. Spotkanie w Katowicach rozegrane zostanie przy sztucznym oświetleniu. Pierwszy gwizdek sędziego Pawła Malca z Łodzi o godzinie 20.30. Mecz tradycyjnie będzie można oglądać w aplikacji Polsat Box. Mariusz Rajek
„Zmiana pozycji kilka lat temu dała mi pewien impuls, otworzyła możliwości. Gdyby nie to, pewnie nie byłbym w tym miejscu” – rozmowa z Kamilem Wojtyrą
Po transferze do Skry Częstochowa, Kamil Wojtyra przebojem wdarł się na drugoligowe boiska i niemal z marszu stał się jednym z najważniejszych zawodników naszego zespołu. W obecnym sezonie, mimo kłopotów ze zdrowiem, strzelił dwa gole i wiele wskazuje, że to dopiero początek. Z naszym napastnikiem porozmawialiśmy o studiach, grze w niższych ligach i historycznym, minionym sezonie. Nie zabrakło także tematów dotyczących aktualnej sytuacji naszej drużyny. Kamil, na początku chciałbym zapytać: jak zdrowie? Wszak o ile w minionym sezonie unikałeś kontuzji, to w obecnym trochę kłopotów zdrowotnych Ci się przytrafiło. Kamil Wojtrya: Zgadza się. Myślę, że początek tej rundy jest, w moim przypadku, trochę do zapomnienia. Dosyć długo borykałem się z kontuzją. Gdy wróciłem na mecz z Widzewem, który był dla mnie pierwszym spotkaniem w wyjściowej jedenastce, to akurat dwa dni później okazało się, że naciągnąłem delikatnie łydkę, co wykluczyło mnie z rywalizacji z Lechem. Także zgodzę się, że początek tego sezonu, patrząc pod kątem mojego zdrowia, nie był do końca udany. Ale mam nadzieję, że jest już wszystko dobrze i oby tak zostało. Wiem, że bardzo świadomie podchodzisz do kwestii odżywiania. Studiujesz dietetykę, prawda? Tak, dokładnie. Można powiedzieć, że aktualnie jestem już na końcu tej drogi. Zamierzam w niedługim czasie obronić pracę magisterską właśnie na kierunku dietetyki. Także myślę, że jest to temat, który każdemu kto gra w piłkę, jest bardzo przydatny. Racjonalne żywienie na pewno pomaga również na boisku. A jak podchodzisz do swojej diety? Wyliczasz sobie każdą kalorię czy jesteś zdania, że zdrowa dieta to jest styl życia i można jeść tak naprawdę wszystko, tylko w odpowiednich proporcjach? Bardzo długo liczyłem kalorie. Teraz już robię to intuicyjnie. Wiadomo, są dni, kiedy potrzeba więcej kalorii, są także dni, kiedy treningi są lżejsze i tych kalorii potrzebujemy mniej. Myślę, że po mojej przygodzie z liczeniem teraz potrafię sobie już to wszystko w miarę, na oko zbilansować. Od dawna podchodzisz w taki sposób do kwestii odżywiania, traktowania swojego ciała jako narzędzia pracy? Kiedy to się zaczęło, jeśli chodzi o tak profesjonalne podejście? Myślę, że taki przełom w moim życiu nastąpił gdzieś w wieku osiemnastu lat, podczas gdy wcześniej, można powiedzieć, zupełnie się tym nie interesowałem i nie przywiązywałem do tego uwagi. Teraz uważam, że było to dużym błędem, bo na pewno mogłoby mi to wcześniej pomóc wejść na wyższy poziom. Zainteresowanie się tym tematem skusiło mnie także do tego, by zacząć studiować dietetykę po szkole średniej. Jak widać, udało mi się ukończyć licencjat i mam nadzieję, że tak samo będzie z magisterką. A kiedy patrzysz na swoich kolegów z szatni, z boiska, to widzisz, że świadomość korzyści płynących ze zdrowego odżywiania się zwiększa? Myślę, że w naszej szatni świadomość w tej kwestii jest duża. Wiadomo, tak jak było w moim przypadku, najmniejsza jest u młodszych kolegów, natomiast jeśli patrzymy ogólnie – to wszystko stoi u nas na wysokim poziomie. Zaczęliśmy od tego, że za Tobą dość trudny początek sezonu. Jednak kiedy już pojawiałeś się na boisku, grałeś naprawdę dobrze. Masz na swoim koncie dwa gole. I w związku z powyższym chciałbym zapytać, jak duża jest różnica pomiędzy 2. ligą a Fortuna 1. Ligą? Na pewno jest bardzo znacząca. Jest duży przeskok jakościowy, jeśli chodzi o piłkarzy. Wiadomo, to jest zaplecze ekstraklasy, więc myślę, że każdy, kto występuje w tej lidze ma aspiracje, by grać w najwyższej klasie rozgrywkowej. W 1. lidze są naprawdę fajne stadiony, poukładane kluby z aspiracjami, by grać szczebel wyżej. Cała otoczka tej ligi jest na lepszym poziomie. Mecze każdej kolejki są przecież w Polsacie Sport. Nie masz wrażenia, że największa różnica dotyczy kwestii taktycznych? Że jednak spotkania w I lidze czasami są mniej atrakcyjne, jeśli chodzi o emocje, natomiast zdecydowanie więcej jest ekip dobrze poukładanych? Na pewno tak jest. Wynika to może również z tego, że poziom jest naprawdę bardzo wyrównany i w zasadzie każdy może wygrać z każdym. Dlatego wyniki często oscylują w granicach 1:0, 1:1. Z pewnością taktyka jest aspektem, do którego należy przywiązywać olbrzymią uwagę. Czy kiedy kilka lat temu przechodziłeś z Rakowa Częstochowa do Znicza Kłobuck, to wyobrażałeś sobie, że jeszcze wrócisz na wysoki poziom i to wszystko ułoży się dla Ciebie w tak pozytywny sposób? Powiem szczerze, że w tamtym momencie trudno było mi myśleć, że sprawy nabiorą takiego obrotu w aż tak dużym stopniu. Na pewno po udanych sezonach – mimo że mówimy o niższych ligach – po strzeleniu dosyć dużej ilości goli, chciałem spróbować jeszcze gdzieś wyżej. Udało się na szczeblu centralnym podpisać kontrakt w Skrze. I cieszę się, że – tak myślę – niespodziewanie awansowaliśmy z drugiej do pierwszej ligi. I teraz musimy bardzo się starać, żeby to wszystko utrzymać. Pokazać, że poprzedni sezon nie był przypadkiem. Są tutaj, w klubie, naprawdę świetni ludzie i myślę, że stać nas na to, żeby na stałe zagościć w pierwszej lidze. Myślisz, że kluczem do rozwoju twojej kariery była zmiana pozycji? W drużynach juniorskich, a później w pierwszej drużynie Rakowa, występowałeś na pozycji wahadłowego, a czasami nawet środkowego obrońcy. Tak, zdarzały się mecze, w których grałem w trójce jako jeden z bocznych stoperów. Głównie jednak występowałem na wahadle czy w innym ustawieniu – również na boku pomocy. Myślę, że zmiana pozycji po przejściu z Rakowa do niższej ligi, do Znicza Kłobuck, dała mi pewien impuls, otworzyła nowe drogi i możliwości. Cieszę się, że tak się stało. Gdyby nie to, pewnie nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem teraz. Chciałbym, żebyśmy jeszcze chwilę porozmawiali o poprzednim, wyjątkowym sezonie. Czy wówczas kiedy na wiosnę pojawił się delikatny kryzys, było dużo spotkań, w których nie wygrywaliśmy, dalej wierzyliście w awans do Fortuna 1. Ligi? Myślę, że tak. W szatni nie pojawiło się zwątpienie, że nie zagramy w barażach, ponieważ po dobrym starcie rundy wiosennej – to właśnie baraże były naszym celem. Pewnie po cichu niektórzy myśleli o awansie bezpośrednim po sezonie zasadniczym, ale myślę, że nie było to w naszym zasięgu. Na szczęście, mimo słabszej serii, która się nam przytrafiła, udało nam się uzyskać miejsce barażowe. Być może gdyby nie słabsza seria, podczas której nie udało nam się wygrać bodaj dziewięciu czy dziesięciu meczów,Czytaj więcej
„Zawsze może być lepiej, ale mamy komfort przygotowań” – rozmowa z trenerem Jakubem Dziółką
Ostatni mecz ligowy w Polkowicach do sobotniej (16.10) konfrontacji z GKS-em Katowice przedzieli 13 dni przerwy. To dobry moment, aby nieco dłużej porozmawiać z trenerem o dotychczasowych występach, ciągłych wyjazdach, szansach na poprawę tej sytuacji czy stanie zdrowotnym w drużynie Skry. Zapraszamy do rozmowy z Jakubem Dziółką. Panie trenerze, ostatnio mamy sporo przerw od grania. Mecze Skry są przekładane z powodu powołań do reprezentacji czy problemów infrastrukturalnych również naszych rywali. Dzisiaj (13.10) mieliśmy zagrać w Nowym Sączu, ale to spotkanie już drugi raz zostało przełożone. Z jednej strony jest więcej czasu na odpoczynek, ale z drugiej pewnie rozbija to cykl treningowy? – Nie ukrywam, że przygotowywaliśmy się do meczu z Sandecją, mieliśmy w zeszłym tygodniu mikrocykl, który przygotowywał nas do tego meczu. Późno dowiedzieliśmy się o tym, że mecz będzie przełożony, ale byliśmy świadomi, że może się tak stać. Na pewno ma to swoje plusy i minusy. Szkoda, bo rytm meczowy został zachwiany i będziemy to nadrabiać dopiero w listopadzie. Inne kluby też mają swoje problemy i musieliśmy się do tego zastosować. Przygotowujemy się teraz do meczu w Katowicach. Jedna trzecia sezonu właściwie za nami. Uzbieraliśmy 12 punktów w trzech meczach wygranych, trzech zremisowanych i przy czterech porażkach. Jak pan ocenia ten dorobek? Biorąc pod uwagę, że gramy tylko na wyjazdach najgorzej chyba nie jest? – Stąpając bardzo twardo po ziemi mogę powiedzieć, że się z tym zgadzam. Aczkolwiek w tych dziesięciu meczach mogliśmy oczywiście zdobyć więcej punktów. Taka możliwość na pewno istniała. W tym momencie ten stan jest nie chcę powiedzieć, że dobry, ale pozwala nam komfortowo przygotowywać się do kolejnych spotkań. Spokojnie trenujemy i możemy przygotowywać się do najbliższych meczów. Ciężko powiedzieć co byłoby gdyby tych punktów było mniej, ale wiemy, że w tej lidze każdy mecz jest bardzo istotny. Wyniki innych meczów pokazują, że każdy może wygrać z każdym i tak samo każdy z każdym przegrać. Do każdego meczu przygotowujemy się osobno i podchodzimy z nastawieniem, że punktów nie mamy wystarczająco. Różnice punktowe pomiędzy zespołami, które są na dole tabeli są bardzo niewielkie. Po jednej czy dwóch kolejkach kolejność może się totalnie przetasować. Jak dotąd wszystkie mecze rozgrywamy na wyjazdach. Jak drużyna reaguje na to od środka? Stanowi to problem natury mentalnej? Pojawia się znużenie ciągłymi podróżami na stadiony rywali? – Myślę, że było to widać właśnie w meczu z Polkowicami. To był szczyt takiego nazwijmy znużenia. Na pewno ma to miejsce, bo nawet w takim mikrocyklu startowym musimy dojechać na trening do Blachowni czy Kamyka i też poświęcamy na to kilkadziesiąt minut w jedną stronę. Sumując to wszystko tego czasu nazbiera się naprawdę sporo. Żaden z piłkarzy jednak na razie specjalnie nie narzeka, my też tego tematu specjalnie nie podnosimy. Wiemy jaka jest sytuacja i pracujemy. Te ostatnie dwa tygodnie były czasem na złapanie oddechu i dystansu. Było kilka dni wolnego, aby zatęsknić za piłką. Wierzy trener, że wiosną uda nam się w końcu zagrać w Częstochowie? – Wierzę w to i bardzo chciałbym, aby tak było. Nie mam wiedzy w tym momencie na jakim etapie są rozmowy, ale wierzę, że będzie nam dane zagrać w Częstochowie. Przejdźmy teraz do przyjemniejszego tematu. Nigdy wcześniej w Skrze nie było tak dobrze, aby trzech zawodników otrzymało powołania do młodzieżowych reprezentacji. Maciek Mas w kadrze U-20 zebrał ponadto pozytywne opinie, zaliczył asystę w meczu z Norwegią. – To są dobre rzeczy dla zawodników, dla całego klubu również, bo mamy w swoich szeregach reprezentantów. Dla nich na pewno jest to bodziec, aby dalej się rozwijać i stawać lepszymi piłkarzami. Jest to też sygnał dla naszych młodych piłkarzy, że warto pracować i wykorzystać ten czas, że Skra jest w pierwszej lidze do swojego rozwoju. A propo młodych zawodników to chciałem trenera zapytać o naszą drugą drużyną, która bardzo dobrze radzi sobie w lidze okręgowej. Jest stały kontakt z trenerem Tomaszem Szymczakiem? Widzi trener w „dwójce” zawodników, którzy niedługo mogliby dołączyć do pierwszego zespołu? – Tak, na bieżąco rozmawiamy. Grają tam piłkarze, którzy są w naszej szerokiej kadrze, jak Adrian Żabik, Daniel Błędowski, Mateusz Magdziarz, Kuba Hajda czy Oskar Krawczyk. Wiem, że dla tych zawodników w tym momencie ważna jest również szkoła. Staramy się mikrocykl do nich dostosować tak, aby mogli uczestniczyć w treningach z pierwszą drużyną. Oni są na stałe włączeni do kadry i ciągle ich obserwujemy. Nasz sztab również pojawia się na meczach rezerw i zdajemy sobie raport. Po okresie dłuższej przerwy od grania, już niedługo grać będziemy co trzy dni. Zaczniemy w sobotę meczem w Katowicach, potem kolejne dwa bliskie wyjazdy do Opola i Tychów. – Zgadza się, czekają nas trzy mecze w ciągu tygodnia i w kontekście pozyskiwania punktów są to mecze bardzo ważne. Nie ukrywam, że cieszy mnie bardzo, że wrócił do treningów Przemek Sajdak i nasza kadra w tym momencie jest zdrowa w 100 procentach. Oby tak było jak najdłużej, bo to jest ważne, aby mieć zdrowych zawodników do gry. Oprócz Przemka i Kamila Wojtyry nikt w tym sezonie dłuższych absencji nie miał i to może tylko cieszyć. Zawodnicy dzięki temu mogą ze sobą rywalizować na poszczególnych pozycjach i to też podnosi jakość indywidualną, jak i całej drużyny. Na koniec chciałem zapytać właśnie o sytuację zdrowotną, ale trener mnie uprzedził przekazując dobre wieści. – Wszyscy poza Adamem Olejnikiem są gotowi do grania. Adam jednak też coraz częściej zaczyna z nami trenować, dobrze jest go wiedzieć z nami na boisku i myślę, że za jakiś czas uda mu się wrócić i zadebiutować w pierwszej lidze. Należy mu się to za pracę włożoną dla Skry we wcześniejszych latach. Rozmawiał Mariusz Rajek