„Przyjechaliśmy do Tychów wygrać” – Mateusz Kos po meczu z GKS-em – VIDEO

Bezbramkowy remis z wyżej notowanym GKS-em Tychy możemy traktować ze sporym niedosytem, bo cała drużyna Skry zagrała dobre spotkanie na terenie czołowej drużyny Fortuna 1 Ligi. Jednym z najjaśniejszych zawodników naszej drużyny był Mateusz Kos, który wybronił wszystkie groźne strzały tyszan. – Cieszę się, że kolejny raz pomogłem drużynie zachować czyste konto – mówił po spotkaniu. Nie zabrakło oczywiście wątku kolejnego meczu ze Stomilem czy rywalizacji między słupkami w Skrze. Zapraszamy do oglądania.  Rozmawiał Mariusz Rajek

W Tychach na remis po meczu pełnym emocji

Jeśli po bezbramkowym remisie można być w pełni usatysfakcjonowanym z widowiska to takim meczem z pewnością było nasze sobotnie (23.10) starcie z GKS-em Tychy. Szczególnie w pierwszej połowie Skra stworzyła sobie ogrom sytuacji strzeleckich, którymi spokojnie mogłaby obdzielić kilka wcześniejszych spotkań. Niestety nie udało się pokonać Konrada Jałochy, który podobnie jak Mateusz Kos rozgrywał świetny mecz. Punkt na trudnym terenie ma jednak swoją wagę. Od pierwszych chwil rywalizacji na Stadionie Miejskim w Tychach widać było, że piłkarze Skry chcą sobie powetować ostatnie niepowodzenia z Opola. Nasza drużyna wyszła na wyżej notowanego przeciwnika nad wyraz wysoko i bez wielkiej przesady można stwierdzić, że w pierwszej połowie zdominowała gospodarzy. Zaczęło się już w 3. minucie, kiedy mieliśmy rzut wolny z lewej strony po faulu na Kamilu Lukoszku. Pięć minut później Marcin Stromecki dogrywa świetną piłkę do Mikołaja Kwietniewskiego, ten niestety doskoczył do niej minimalnie nie w tempo, w przeciwnym razie pozostałoby mu posłać futbolówkę do bramki. W 16. minucie doszło do spięcia pomiędzy Maciejem Mańką a Kamilem Wojtyrą. Ten pierwszy nieładnie faulował, drugi zbyt mocno się zdenerwował. W efekcie obaj obejrzeli po żółtym kartoniku. W 25. minucie wspomniany Wojtyra posyła dobre podanie do „Kwietnia”, ten uderza w środek bramki, ale na tyle lekko, że Konrad Jałocha radzi sobie bez problemów. W większych opałach jest niespełna minutę później, tym razem Piotrek Nocoń uderza mocniej i golkiper tyszan zmuszony jest sparować piłkę do boku. 27. minuta to dla odmiany najlepsza w tej odsłonie okazja dla GKS-u. Po zbiorowym błędzie naszego bloku defensywnego niesamowitą paradą popisuje się Mateusz Kos wyciągając piłkę po silnym strzale z najbliższej odległości. Odpowiedź Skry? Zaledwie dwie minuty później. Niezwykle ofensywnie usposobiony tego dnia Kwietniewski uderza minimalnie obok bramki z piłki sytuacyjnej po kontrataku. Zabrakło tak niewiele, że oczami wyobraźni już można było widzieć piłkę w siatce. „Kwiecień” kolejną doskonałą okazję po dograniu od Lukoszka ma w 33. minucie. Tym razem Jałocha ratuje swoją drużynę fenomenalną interwencją. Pięć minut później przed szansą na premierowe trafienie staje Lukoszek. Decyzję o strzale podejmuje niestety chyba zbyt szybko i w efekcie piłka trafia jedynie w boczną siatkę. Tyszanie na dobrą sprawę odpowiadają dopiero w ostatnich pięciu minutach tej części gry. Kos radzi sobie jednak z obstrzałem swojej bramki. W kontrze jeszcze dwie okazje marnuje Kamil Wojtyra. Początek drugiej połowy to kolejna wymiana ciosów. Świetne widowisko przy ulicy Edukacji 1 w Tychach trwało w najlepsze, ale z upływem minut przewagę zaczęli zyskiwać gospodarze. W 51. minucie ratuje nas słupek, a „Kosik” ma po chwili jeszcze co najmniej dwie okazje do wykazania się. Tyszanie przycisnęli, teraz to oni zdecydowanie częściej gościli w naszym polu karnym. Po przetrwaniu kilkunastominutowego naporu udało nam się odzyskać rytm i powrócić do gry cios za cios. To, że w tym meczu nie padały bramki było w bardzo dużym stopniu zasługą obu golkiperów. Kos uratował nas w 67. minucie broniąc z najbliższej odległości uderzenie głową jednego z tyszan. W 73. minucie nasz sztab dał jasny sygnał, że chce walczyć o pełną pulę ofensywną zmianą: Wojtyrę i Stromeckiego zastąpili Maciek Mas oraz Przemek Sajdak. Chwilę później na grę dwójką napastników przeszli również miejscowi. Nic dziwnego, że akcje przenosiły się raz po raz z jednego pola karnego w drugie. Dobry poziom i emocje tego meczu podsumowała ostatnia akcja, kiedy po wrzutce GKS-u z lewej strony uderzeniem przewrotką popisał się Jakub Piątek. Na nasze szczęście w boczną siatkę. – Na szczęście Kuba nie trafił w światło bramki, ale byłem przygotowany na to, żeby to obronić. Staram się cały czas utrzymać wysoki poziom, jestem doświadczonym bramkarzem i wiem po co wychodzę do tej klatki – ocenił tuż po meczu nasz bramkarz, którego spokojnie można nazwać cichym bohaterem spotkania. Postawę swoich podopiecznych docenił na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka: – Zostawiliśmy dziś na boisku dużo serca i charakteru. Bardzo staraliśmy się, aby ten mecz wygrać. Było to widać od początku spotkania. Po raz kolejny zabrakło nam najważniejszej rzeczy w piłce nożnej, czyli bramki. Pierwsza połowa pokazała Skrę, która potrafi grać z tak dobrym przeciwnikiem jak równy z równym. Mieliśmy wiele dogodnych sytuacji, ale cały czas musimy pracować nad finalizacją. Jesteśmy tego świadomi i mamy kilka dni, aby to poprawić. Mówienie o tym nic nie da, tylko trening może nam pomóc. Co na to szkoleniowiec ekipy ze Śląska, Artur Derbin? – Nie dobraliśmy się dziś niestety do drużyny z Częstochowy, choć próbowaliśmy ku temu wszelkich rozwiązań. Próbowaliśmy strzałów z dystansu, przedzierać się skrzydłami, finalizować ataki po dośrodkowaniach, po stałych fragmentach, jak i atakiem szybkim. Niestety nie przyniosło to żadnego powodzenia. Byliśmy przygotowani na to, że Skra stosuje skoki pressingowe i to nie było dla nas specjalnym zaskoczeniem. Skra szczególnie w pierwszej połowie potrafiła stworzyć sobie sytuacje. Pozostaje nam przyjąć ten punkt i tyle. Podsumowując: sytuacjami z tego spotkania można by obdzielić kilka spotkań, a na pewno pięć naszych ostatnich występów. Można tylko żałować, że na transmisję z tego meczu w głównym paśmie nie zdecydował się Polsat Sport, bo była to świetna reklama Fortuna 1 Ligi. Skra dzięki remisowi utrzymała 13. miejsce w tabeli. Za tydzień (29.10) zmierzymy się w Olsztynie ze Stomilem.  GKS Tychy – Skra Częstochowa 0:0 GKS: Jałocha, Paprzycki (Steblecki Ż), Mańka Ż (Połap), Nedić, Piątek Ż, Grzeszczyk, Wołkowicz, Biel (Jaroch), Żytek, Kozina (Janiak), Malec Skra: Kos, Brusiło, Mesjasz, Krzyżak, Lukoszek (Niedbała), Stromecki (Sajdak), Nocoń (Bronisławski), Szymański Ż, Kwietniewski, Napora, K. Wojtyra Ż (Mas) Widzów: 1648 Mariusz Rajek, zdj. Natanael Brewczyński, Grzegorz Przygodziński

Silna drużyna, która walczy o najwyższe cele. Przedstawiamy GKS Tychy

Dzisiejszego wieczoru podopieczni trenera Jakuba Dziółki wybiorą się w delegację do Tychów. Na ich drodze tym razem stanie ekipa miejscowego GKS – u. Drużyny, która otwarcie deklaruje ambicje zajęcia jednego z czołowych miejsc w stawce. Nadchodzi więc dobry moment, by bliżej przedstawić Wam najbliższego rywala naszego zespołu. GKS Tychy został założony w 1971 roku. Co ciekawe, już cztery lata później wywalczył awans na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce. Historia pierwszego sezonu w elicie w mieście wspominana jest do dzisiaj, wszak to właśnie wtedy – w sezonie 1975/1976 drużyna z Tychów wywalczyła wicemistrzostwo Polski, do ostatniej kolejki bijąc się o ostateczny triumf w rozgrywkach. Mówimy o okresie wielkiego zainteresowania spotkaniami GKS – u, bowiem na obiekcie tyskiego obiektu meldowało się nawet 20 tysięcy fanów wspierających swoją drużynę. Radość sympatyków Trójkolorowych nie trwała jednak zbyt długo. Zawodnicy z Tychów szybko zostali wybudzeni z pięknego snu, zaliczając brutalne, twarde lądowanie w kolejnym sezonie, który ostatecznie zakończył się spadkiem na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej. Później już tylko raz, po fuzji z Sokołem Pniewy, kibice GKS – u mieli okazję oglądać swój zespół wśród najlepszych w kraju. Nie zmienia to jednak faktu, że niezwykły epizod z 1976 roku zapisał się złotymi zgłoskami w historii klubu. Od sezonu 2015/2016 tyszanie występują na zapleczu ekstraklasy. Warto dodać, że w ubiegłej kampanii piłkarze ze Śląska zajęli trzecie miejsce w lidze, ostatecznie przegrywając baraże o awans. W bieżącym sezonie plany klubowych działaczy sięgają równie wysoko. W Tychach już myślą o kolejnej czołowej lokacie w rozgrywkach pierwszoligowych. Obecnie podopieczni trenera Artura Derbina z dorobkiem 22 punktów plasują się 5. pozycji w ligowej tabeli. Z pewnością jednak należy zauważyć, że ubiegłotygodniowa porażka ze Stomilem Olsztyn (1:2) była dla tyszan pierwszą przegraną od dziesięciu spotkań (wliczając w to jeden mecz Pucharu Polski). Tydzień wcześniej Trójkolorowi podzielili się punktami z katowicką GieKSą. W związku z tym można  zaryzykować stwierdzenie, że tyszanie złapali lekką zadyszkę, a na spotkanie z naszą drużyną wyjdą  podwójnie zmotywowani. Kapitanem, a zarazem prawdziwym sercem GKS – u, jest Łukasz Grzeszczyk. Zawodnik, który w tyskich barwach występuje już od sezonu 2014/2015. I chyba śmiało można stwierdzić, że mówimy o jednym z najgroźniejszych piłkarzy naszych rywali. Grzeszczyk strzelił w tym sezonie cztery gole, lecz nawet to w pełni nie oddaje wydatnego wpływu kapitana na występy zespołu. Nasi defensorzy szczególną uwagę z pewnością muszą zwrócić na rosłego napastnika, Tomasa Malca. Mierzący blisko dwa metry, dwukrotny reprezentant Słowacji stanowi jedną z najmocniejszych kart w talii trenera, Artura Derbina. Nie ulega wątpliwości, że 28 – latek jest piłkarzem niezwykle doświadczonym, który występował nie tylko na najwyższym szczeblu rozgrywkowym na Słowacji, lecz także w Czechach i Norwegii. W obecnym sezonie już trzykrotnie znajdował drogę do bramki rywala – ostatnio w spotkaniu z GieKSą Katowice. Wysokiego snajpera tyszan wspiera między innymi Kacper Janiak – młodzieżowiec wypożyczony z Termaliki Bruk – Bet Nieciecza. Filigranowy, dynamiczny skrzydłowy jest kolejnym graczem, na którego należy uważać. Ponadto Trójkolorowi potrafią zdobywać gole po stałych fragmentach gry, czego najlepszym dowodem jest spotkanie w Katowicach. Rywale prowadzili już różnicą dwóch bramek, lecz właśnie wtedy – po dwóch centrach ze stojącej piłki – tyszanie odrobili straty i doprowadzili do wyrównania. Mamy jednak nadzieję, że ofensywne atuty rywali zostaną zneutralizowane przez naszych zawodników. Dobrze wiemy, że podopieczni Jakuba Dziółki robią to doskonale i mamy nadzieję, że i tym razem defensywa Skry będzie niezwykle dobrze zorganizowana. Nasi piłkarze z pewnością zrobią wszystko, by po starciu na trudnym terenie w Tychach dopisać do swojego dorobku kolejne punkty. Daniel Flak *** Transmisję z dzisiejszego spotkania możecie śledzić w aplikacji Polsat Box Go pod linkiem: https://bit.ly/ObejrzyjSkre

Czas na zdobywanie goli

GKS Tychy będzie kolejnym rywalem naszej drużyny. Przeciwnicy to czołówka Fortuna 1 Ligi – drużyna, która już w poprzednim sezonie bardzo chciała awansować do grona krajowej elity. Nie udało im się jednak przejść decydującej fazy, czyli baraży. W meczu ze Skrą będą chcieli zrewanżować się za ostatnią, niespodziewaną porażkę ze Stomilem Olsztyn. My chcemy w końcu przełamać niemoc strzelecką. Zdobywanie goli to w tym momencie problem numer jeden Skry, nie licząc oczywiście kłopotów infrastrukturalnych, na które nie mamy wpływu. Podobnie jak tyszanie, w lidze straciliśmy dotąd 13 goli, co na pewno jest wynikiem co najmniej przyzwoitym. Problem zaczyna się kiedy spojrzymy na gole strzelone. W tych klub ze Śląska z 14 trafieniami, co i tak nie jest jakimś niesamowitym wyczynem jak na tą fazę sezonu jest od nas dwa razy lepszy. Skra średnio zdobywa tylko 0,58 bramki na mecz. Na tym polu odstajemy zdecydowanie od wszystkich ligowych rywali. Najsłabsze w lidze kluby z Polkowic, Jastrzębia czy Sosnowca mają ich w tym momencie po 12, a więc też bez mała dwa razy więcej od nas. – Wiem, że potrzebujemy bramek do tego, aby wygrywać mecze i cały mecz z Odrą dążyliśmy do tworzenia sobie sytuacji, zarówno w ataku pozycyjnym jak i ataku szybkim. Musimy zachować więcej spokoju pod bramką przeciwnika, poprawić celność strzałów. Pracujemy nad tym cały czas, mamy dwa dni między meczem w Opolu a Tychach, aby próbować coś zmienić – mówił po środowym spotkaniu w stolicy Opolszczyzny trener Jakub Dziółka. Nasi napastnicy wierzą głęboko w to, że ta seria pięciu meczów bez gola (wliczając spotkanie Fortuna Pucharu Polski z Lechem Poznań) zostanie przerwana już jutro. – Mam nadzieję, że tak będzie, bo wiem, że mamy odpowiednią jakość, żeby te gole zdobywać. Musimy tylko podejmować lepsze decyzje w kluczowych momentach. Tak jak przed każdym meczem mamy plan na to spotkanie i postaramy się go zrealizować jak najlepiej – zapowiada Kamil Wojtyra, który w Opolu wyszedł w podstawowym składzie. A co na to dotychczasowy snajper numer jeden Skry? – Myślę, że ta niemoc strzelecka szybko zostanie przerwana, to nie jest tak, że przeciwnicy nas dominują i nie mamy dostępu do ich bramki. Absolutnie nie, uważam ze w każdym meczu gramy jak równy z równym i po prostu brakuje nam drobnych szczegółów, żeby tą bramkę zdobyć. Musimy utrzymać dobra grę w obronie i poprawić detale w i będziemy częściej zwyciężać – przekonuje Maciek Mas. Tyszanie zgromadzili dotychczas 22 punkty, które pozwalają im zajmować 5. miejsce w I-ligowej stawce. Mogło być jeszcze lepiej, ale w poniedziałek (18.10) ponieśli niespodziewaną porażkę przed własną publicznością. – Nasza seria meczów bez przegranej dobiegła końca. Biorąc pod uwagę fakt, że graliśmy u siebie z drużyną, która zajmuje niższe rejony tabeli to porażka jest wstydliwa. Biorę pod uwagę jednak również fakt, że taka jest specyfika tej ligi. Brakowało nam też trochę szczęścia, natomiast drużyna walczyła do końca. Zdobyliśmy gola dopiero w doliczonym czasie gry i zabrakło nam już czasu na odrabianie strat. W następnym meczu chcemy zmazać tę plamę – mówił po tamtym meczu trener Artur Derbin, a jego podopieczny, Gracjan Jaroch dodawał: – Tak jak trener mówi jest to wstydliwa porażka i nie ma się co oszukiwać. Cały mecz nam się nie układał, Stomil groźnie nas kontrował, a my daliśmy się zaskoczyć. Nie mieliśmy szczęścia, zagraliśmy słaby mecz i Stomil nas wypunktował. To nasza pierwsza porażka od dłuższego czasu i mam nadzieję, że już w sobotę powrócimy na zwycięską ścieżkę. Czekamy na mecz ze Skrą, bo chcemy się szybko zrehabilitować. Już z samych przedmeczowych wypowiedzi widać, że gospodarzy interesować będzie jutro jedynie wygrana. Nasi rywale z dolnych rejonów tabeli ostatnio zapunktowali i chcąc utrzymać bezpieczną przewagę nad strefą spadkową również powinniśmy powalczyć o pełną pulę. Ofensywna gra obu zespołów z pewnością przyczyniłaby się do atrakcyjności widowiska, które zaplanowano na godzinę 20.30 na Stadionie Miejskim w Tychach. Arbitrem głównym meczu będzie Tomasz Wajda z Żywca. Spotkanie tradycyjnie będzie można oglądać w aplikacji Polsat Box. Mariusz Rajek

Mecz z Odrą Opole od kuchni!

Chociaż od spotkania w Opolu upłynęło kilkadziesiąt godzin i myślami jesteśmy juz przy jutrzejszym meczu z GKS – em Tychy, wróćmy jeszcze na chwilę do starcia w Opolu i obejrzyjmy je okiem naszej kamery! Zapraszamy na kulisy ostatniego spotkania. 

„Do Tychów jedziemy po punkty” – Kamil Lukoszek – VIDEO

Kamil Lukoszek zbierał w ostatnich meczach dobre recenzje za wejścia na końcówki, aż w końcu nasz sztab w meczu z Odrą Opole postawił na 19-latka od pierwszych minut. Wychowanek szkółki opolskiego klubu cieszył się z miejsca w wyjściowej jedenastce, ale jednocześnie zasmucony był porażką Skry. Zapowiada, że w sobotę (23.10) z całą drużyną w Tychach walczyć będzie o pełną pulę. Rozmawiał Mariusz Rajek 

„Przy remisie Odra nie powinna być pokrzywdzona” – Rafał Brusiło po meczu w Opolu – VIDEO

Dla Rafała Brusiło wczorajszy mecz (20.10) w Opolu miał również wymiar nieco sentymentalny, ponieważ spędził w Odrze wiele sezonów. Na boisku sentymentów jednak nie było z żadnej ze stron. Po spotkaniu w nieco dłuższej rozmowie „Rafka” próbował znaleźć przyczyny porażki i braku goli zdobywanych przez Skrę od dłuższego czasu. – Może brakuje decyzyjności? Na pewno brakowało nam ostatniego podania – mówił w rozmowie z Danielem Flakiem. Zapraszamy do oglądania. Rozmawiał Daniel Flak

„Jesteśmy rozgoryczeni, bo zagraliśmy dobre spotkanie” – trener Jakub Dziółka po meczu z Odrą – VIDEO

Nie mógł być w dobrym nastroju nasz szkoleniowiec po wczorajszym spotkaniu z Odrą w Opolu. Skra przegrała 0:1 tracąc bramkę w 89. minucie. – Jesteśmy rozgoryczeni wynikiem, bo moim zdaniem zagraliśmy dobry mecz. Potrzebujemy bramek, żeby wygrywać i dążyliśmy do nich – mówił na pomeczowej konferencji Jakub Dziółka. Pełny zapis wypowiedzi naszego szkoleniowca znajdziecie tutaj. 

W Opolu bez punktów

Niewiele zabrakło nam do kolejnego remisu na boiskach Fortuna 1 Ligi. Szczególnie pierwsza połowa zaległego spotkania z Odrą Opole była całkiem niezła w naszym wykonaniu i dawała nadzieję na powalczenie nawet o pełną pulę. Po zmianie stron obraz gry jednak nieco się zmienił, a gospodarze swoim uporem i konsekwencją wyszarpali wygraną po bramce w 89. minucie autorstwa Mateusza Kamińskiego. Był to piąty z rzędu mecz Skry bez zdobytej bramki. W meczu z Odrą nasz sztab szkoleniowy zdecydował się dokonać dwóch zmian, w podstawowym składzie pojawili się Kamil Lukoszek oraz Kamil Wojtyra i przyznać trzeba, że obaj od początku rozgrywali niezłe zawody. Gra całego zespołu Skry długimi fragmentami wyglądała dobrze i przyjemnie dla oka. Już w 5. minucie Lukoszek dograł z lewej strony na głowę Piotrka Noconia, a ten uderzył nieznacznie obok bramki. W 19. minucie mogliśmy mieć bramkę kolejki. Marcin Stromecki przymierzył z rzutu wolnego z około 25 metrów minimalnie obok słupka. Chwilę później próbował Mikołaj Kwietniewski, a nasza drużyna w tym fragmencie miała sporą przewagę. Jednak w 29. minucie mieliśmy dużo szczęścia. Po błędzie Stromeckiego tuż przed naszym polem karnym gospodarze mieli wyborną okazję na premierowe trafienie, błąd kolegi ofiarną interwencją uratował jednak Oskar Krzyżak. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy Odra przejęła inicjatywę nad boiskowymi wydarzeniami. W 32. minucie nad bramką pocelował Dawid Czapliński, a sześć minut później opolanie byli najbliżej bramki w tej odsłonie. Po tym jak Krzysztof Janus huknął jak z armaty aż zahuczała poprzeczka bramki bronionej przez Mateusza Kosa.  Po przerwie tempo gry z naszej strony niestety nieco siadło, co było też konsekwencją zmiany sposobu gry przez Odrę. To gospodarze częściej napierali na nasze pole karne, jak Konrad Nowak w 62. minucie, kiedy posłał dobrą piłkę do wychodzącego sam na sam z Kosem Arkadiusza Piecha. Ten uderzył celnie, w sam środek bramki, ale zdecydowanie za lekko by pokonać naszego golkipera. Trzy minuty później Czapliński był w jeszcze lepszej sytuacji, ale ponownie zabrakło siły w uderzeniu. Gra częściej toczyła się na naszej połowie, co zamazało nieco pozytywne wrażenie z pierwszej odsłony. Piłka często lądowała w rękach Mateusza Kosa, który trzeba przyznać był bardzo pewnym punktem defensywy Skry. W 89. minucie Odra niestety dopięła swego. Mateusz Kamiński głową skierował piłkę do naszej bramki po bardzo dobrym dośrodkowaniu z prawej strony. Na ewentualne odrabianie strat zabrakło nam czasu. – Jesteśmy rozgoryczeni wynikiem, bo uważam, że zagraliśmy dobry mecz. Potrzebujemy bramek, żeby wygrywać mecze. Przez całe spotkanie dążyliśmy do tych sytuacji, przydarzyły nam się niestety błędy w dokładności, musimy zachowywać więcej spokoju pod bramką przeciwnika. Odra jest bardzo doświadczonym zespołem na tym poziomie rozgrywek. Nie pozostaje nam nic innego, żeby się zregenerować i przygotować jak najlepiej do meczów z GKS-em Tychy – powiedział na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka. – Gratuluję moim chłopakom przede wszystkim konsekwencji i gry do końca. Jedna i druga drużyna były przyzwoicie zorganizowane w obronie. Zespół dążył do zwycięstwa i to może cieszyć. Od 75. minuty udało nam się przytrzymać Skrę na ich połowie. Cała drużyna zapracowała na tą wygraną – skomentował z kolei opiekun Odry Piotr Plewnia. Porażka w Opolu przy jednoczesnej wygranej Puszczy Niepołomice w Polkowicach zepchnęła naszą drużyną na 13. miejsce w tabeli Fortuna 1 Ligi. Już w sobotę (23.10, godz. 20.30) szansa na przełamanie podczas meczu z GKS-em Tychy. O punkty jednak z pewnością nie będzie łatwo. Tyszanie plasują się w czołówce stawki, a celem ich już w poprzednim sezonie był awans do PKO Ekstraklasy Odra Opole – Skra Częstochowa 1:0 (0:0) 1-0 Mateusz Kamiński 89’ (głową) Odra: Kuchta, Maćkowiak Ż, Kamiński, Kostrzycki Ż, Spychała (Pawlik), Trojak, Janus (Szrek), Niziołek, Czapliński (Żak), Nowak (Mikinic), Piech (Marzec) Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło, Lukoszek, Krzyżak, Stromecki, Kwietniewski (Bronisławski), Szymański, Nocoń, Napora (Niedbała), K. Wojtyra (Mas) Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński

Etatowy pierwszoligowiec, który zawsze stawia trudne warunki. Przedstawiamy Odrę Opole

Dzisiejszego wieczoru nasi piłkarze wybiorą się w delegację do Opola. Tym razem na ich drodze stanie miejscowa Odra, która od lat występuje na pierwszoligowym szczeblu. Przyjrzyjmy się więc bliżej zespołowi, który zmierzy się z podopiecznymi trenera Jakuba Dziółki. Odra Opole została założona w 1945 roku i chyba śmiało można stwierdzić, że największe sukcesy święciła w pierwszym okresie swojego funkcjonowania. Najbardziej wymowny w tym przypadku jest fakt, że na najwyższym szczeblu rozgrywkowym Niebiesko – Czerwoni spędzili 22 sezony, lecz ostatni mecz w ramach elity rozegrali w 1981 roku. Największym triumfem w historii opolskiego zespołu z pewnością jest zdobycie Pucharu Ligi pod wodzą Antoniego Piechniczka. Ponadto piłkarze Odry kilkukrotnie walczyli o mistrzostwo Polski do ostatniej kolejki rozgrywek. W 2009 roku klub występujący wówczas na zapleczu ekstraklasy – wskutek zadłużenia – został zdegradowany do IV ligi. Zespół Odry zaliczył jednak szybką reaktywację, a piłkarze z Opola już po kilku latach powrócili na drugi szczebel rozgrywkowy w kraju. Niebiesko – Czerwoni stanowią solidną markę, z którą pojedynki niemal nigdy nie należały do łatwych. W obecnej kampanii gracze trenera Piotra Plewni – człowieka, który w sztabie opolskiego klubu pracuje od lat – z dorobkiem 17 punktów zajmują 9. miejsce w ligowej stawce. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że aż 13 oczek zdobyli na własnym obiekcie. W związku z powyższym, z pewnością nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że gracze Odry wyjątkowo dobrze czują się na własnym obiekcie. Ostatnie dwa spotkania zakończyły się jednak porażką piłkarzy z Opola, którzy dwa tygodnie temu przegrali z tyskim GKS – em, by kilka dni później ulec zespołowi Puszczy Niepołomice. Wszystkie trzy bramki stracone w ostatnim meczu padły po akcjach z bocznych sektorów rywali. Gracze z Opola zbyt łatwo gubili krycie i dopuszczali swoich oponentów do doskonałych sytuacji bramkowych. Nie ulega jednak wątpliwość, że wśród piłkarzy Czerwono – Niebieskich nie brakuje indywidualności, które w dzisiejszym starciu mogą stanowić o sile naszych rywali. Świetnym posunięciem okazało się sprowadzenie przed sezonem Mateusza Marca, który w minionym sezonie do pewnego momentu regularnie występował na poziomie ekstraklasy. Były gracz Podbeskidzia imponuje dynamiką i wizją gry, co przekłada się również na świetne liczby – wszak w dwunastu spotkaniach ofensywny pomocnik Odry trzykrotnie trafiał do siatki przeciwników, do swojego dorobku dokładając także dwa ostatnie podania. Ciekawym zawodnikiem, którego z pewnością warto wziąć pod lupę, jest wypożyczony z wrocławskiego Śląska, Mateusz Maćkowiak. Młody, dwudziestoletni lewy obrońca mierzył się z już ze Skrą w rozgrywkach drugoligowych, wszak w ubiegłym sezonie występował w rezerwach klubu z Dolnego Śląska. W obecnej kampanii Maćkowiak strzelił już dwie bramki. Imponuje dynamiką i umiejętnością włączenia się w akcje ofensywne zespołu. Grywa także w młodzieżowej reprezentacji. W spotkaniu kadry U – 20 z Norwegią – w którym wystąpił również napastnik naszego klubu, Maciej Mas – strzelił nawet gola i zwrócił uwagę obserwatorów. Jest nieźle wyszkolony technicznie, a o jego potencjale najlepiej niech świadczy fakt, że występował w drużynach juniorskich RB Lipsk. Ponadto z pewnością należy zauważyć, iż w kadrze Odry znajduje się kilku doświadczonych graczy z bogatą, ekstraklasową historią. Mam na myśli chociażby byłego reprezentanta Polski, filigranowego Arkadiusza Piecha, czy Krzysztofa Janusa, który przez wiele lat stanowił ważne ogniwo Wisły Płock czy Zagłębia Lubin. I chociaż obaj weterani polskich boisk najlepsze lata kariery mają już za sobą, to na pierwszoligowym poziomie dalej stanowią wartość, której nie sposób podważyć. Nasi obrońcy szczególną opieką muszą obdarzyć także Konrada Nowaka – byłego piłkarza Górnika Zabrze, którego do ekstraklasy wprowadzał Adam Nawałka. Jego rozwój – do pewnego momentu, wręcz błyskawiczny – wyhamowały kontuzje. Nie zmienia to jednak faktu, że w ubiegłym sezonie Nowak był najskuteczniejszym zawodnikiem Odry, strzelając 6 bramek, a i w obecnym nie próżnuje – wszak ma już na koncie trzy trafienia. Mówimy o zawodniku kreatywnym, który stale szuka trudnych i nieoczywistych rozwiązań. Podsumowując, można dojść do wniosku, iż w kadrze Odry nie brakuje zawodników jakościowych, którzy stanowią solidną wartość. Jednak gracze naszego zespołu już pokazali, że mogą rywalizować i wygrywać z każdym w lidze. Co więcej, nietrudno zauważyć, iż w grze naszej drużyny widać stały progres, co – miejmy nadzieję – przełoży się na zwycięstwo w dzisiejszym starciu. Daniel Flak *** Transmisję ze spotkania z Odrą Opole możecie śledzić w aplikacji Polsat Box Go pod linkiem: https://bit.ly/ObejrzyjSkre. Pierwszy gwizdek o 20.30!