Zapraszamy do obejrzenia klipu meczowego ze starcia z Łódzkim Klubem Sportowym. Nasi piłkarze zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, a w związku z tym, warto cofnąć się jeszcze na chwilę do piątkowego spotkania. Spójrzmy na ostatni mecz zespołu Skry z nieco innej, zakulisowej perspektywy.
Kategoria: I Zespół
„Pokazaliśmy, że nie musimy się nikogo bać” – Piotr Nocoń po spotkaniu w Łodzi – VIDEO
Nasz kapitan był jednym z najlepszych zawodników na boisku w starciu Skry z ŁKS-em. – Starałem się pomóc drużynie, ale w kilku zagraniach mogłem zagrać lepiej – skromnie przyznał w pomeczowej rozmowie Piotr Nocoń. „Nocek” miał również problem z rozstrzygnięciem czy remis (0:0) z takim rywalem to cenna zdobycz czy jednak żal straconych dwóch punktów. – Z jednej strony graliśmy na terenie bardzo dobrego zespołu, a z drugiej gdybyśmy nasze sytuacje zamienili na gola mogliśmy wygrać. Dlatego waham się czy mamy niedosyt – ocenia kapitan Skry. Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy. Rozmawiał Mariusz Rajek
„Myślę, że zaprezentowaliśmy się z dobrej strony i cieszę się, że dopisaliśmy sobie kolejny punkt” – Rafał Brusiło po meczu z ŁKS – em – VIDEO
W piątkowym spotkaniu w Łodzi Rafał Brusiło ponownie stanowił niezwykle pewny punkt defensywy naszego zespołu. W pomeczowej rozmowie obrońca przyznawał, że starcie z ŁKS – em należało do bardzo trudnych i chociaż mieliśmy kilka doskonałych okazji do pokonania golkipera rywali, to należy docenić kolejny zdobyty punkt. Rozmawiał Daniel Flak
„Stać nas na jeszcze lepszą grę” – trener Jakub Dziółka po meczu z ŁKS-em – VIDEO
Trener Jakub Dziółka mógł być względnie usatysfakcjonowany po piątkowym (26.11) remisie 0:0 w Łodzi z ŁKS-em. Punkt na trudnym terenie cieszy, ale nasz szkoleniowiec zdawał sobie sprawę, że do wygranej zabrakło niewiele. – Mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje w pierwszej połowie. Przynajmniej jedną powinniśmy wykorzystać – mówił na pomeczowej konferencji. Dziennikarze pytali go również m. in. o wpływ padającego śniegu na grę czy okrzepnięci Skry na boiskach I-ligowych. zapraszamy do obejrzenia pełnego zapisu konferencji.
Remisujemy z ŁKS-em. Cenny punkt z małym niedosytem
Po niezłym widowisku, z dobrymi sytuacjami dla obu drużyn Skra formalnie w roli gospodarza zremisowała bezbramkowo w Łodzi z ŁKS-em. Nasza drużyna na tle czołowej drużyny Fortuna 1 Ligi pokazała, że na dobre okrzepła już na zapleczu ekstraklasy. – Dużo czasu spędziliśmy w obronie, ale w pierwszej połowie mieliśmy też dwie świetne sytuacje – przyznał po spotkaniu trener Jakub Dziółka. Łodzianie byli faworytem spotkania inaugurującego 19. kolejkę Fortuna 1 Ligi i zgodnie z przypuszczeniami to „goście” byli aktywniejsi w ofensywie od początku meczu. Już w 4. minucie Mateusz Kos musiał ratować nas efektowną paradą po uderzeniu głową z bliska Maksymiliana Rozwandowicza. Piękna i zarazem kuriozalna bramka mogła paść w 12. minucie. Antonio Dominguez widząc wysuniętego naszego golkipera postanowił przelobować go… zza połowy boiska! Jego pomysł był bliski powodzenia, mieliśmy dużo szczęścia, ponieważ piłka trafiła w słupek. Kolejna groźna sytuacja łódzkiej ekipy to 23. minuta i uderzenie Javiego Moreno z lewej nogi niewiele obok bramki. Na pierwszą sytuację Skry, ale od razu 100-procentową musieliśmy poczekać do 25. minuty. Mikołaj Kwietniewski dostał świetne podanie od Piotrka Noconia, znalazł się sam na sam z Markiem Koziołem, ale niestety uderzył wprost w bramkarza ŁKS-u. Pięć minut później trybuny stadionu przy Alei Unii Lubelskiej eksplodowały z radości, ale tylko na chwilę, ponieważ Maciej Radaszkiewicz, który umieścił piłkę w bramce po akcji lewą stroną znajdował się na spalonym. Skra odpowiedziała akcją z 34. minuty kiedy to dobrym podaniem Maćka Masa w polu karnym obsłużył Łukasz Winiarczyk. Nasz snajper nieznacznie się pomylił i piłka minęła słupek bramki Kozioła, któremu pozostało jedynie odprowadzić ją wzrokiem. Na soczysty strzał lewą nogą w sam środek bramki tuż przed końcem pierwszej połowy zdecydował się jeszcze po łódzkiej stronie Dominguez, ale „Kosik” pewnie złapał piłkę. Kibice, którzy od pierwszych minut po zmianie stron spodziewali się huraganowych ataków ŁKS-u mogli być mocno rozczarowani. Mecz się jeszcze bardziej wyrównał, nawet ze wskazaniem na naszą drużynę. Szczególnie aktywny w ofensywie i stałych fragmentach był „Nocek”. Pierwszy kwadrans po przerwie należał do Skry, która częściej uderzała na łódzką bramkę. ŁKS mógł zdobyć gola w 60. minucie, ale uderzenie Ricardinho zblokował Adam Mesjasz. Sześć minut później celny strzał lewą nogą w środek bramki oddał „Kwiecień”, na posterunku był jednak Kozioł. W 68. minucie rozgrywający bardzo dobre spotkanie „Nocek” dograł precyzyjną piłkę do Masa, ten wpadł w pole karne, niczym rasowy snajper minął golkipera miejscowych i strzelił do pustej bramki. Tym razem nasza radość trwała tylko chwilę, ponieważ arbiter w tej sytuacji również dopatrzył się pozycji spalonej. Szkoda, bo byłaby to piękna bramka. ŁKS mocniej przycisnął naszą drużynę dopiero w ostatnim kwadransie. W 74. minucie z bliska uderzał wprowadzony niedługo wcześniej Samuel Corral, Kos kolejny raz potwierdził, że jest to dla niego bardzo udana runda. Skra w tym fragmencie gry odpowiedziała jeszcze uderzeniem głową Oskara Krzyżaka niewiele obok bramki w 84. minucie. W naszym polu karnym powiało grozą pięć minut później. ŁKS wymienił kilka bardzo składnych podań zbliżając się niebezpiecznie blisko linii bramkowej. Na szczęście zdążyliśmy wybić piłkę. Mimo wielu sytuacji po obu stronach i generalnie całkiem niezłego widowiska w piątkowy wieczór bramek w Łodzi się nie doczekaliśmy. – Zdobyliśmy cenny punkt w Łodzi, ŁKS w ostatnich meczach rósł z formą. Scenariusz meczu był taki jak zakładaliśmy, łodzianie mieli dużo jakości po stronie swoich zawodników. My mieliśmy swój plan i staraliśmy się go realizować jak najlepiej potrafimy. Dużo czasu spędziliśmy w obronie, ale każdy przeciwnik, który tutaj przyjeżdża gra w taki sposób. W pierwszej połowie mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje i przynajmniej jedna bramka powinna z tego paść. Pytanie czy wystarczyłoby to do zwycięstwa. Chwała zawodnikom za to, że nie straciliśmy bramki, cały zespół w obronie zagrał bardzo skutecznie. Mamy teraz chwilę przerwy do meczu z Resovią i postaramy się do niego przygotować jak najlepiej – powiedział na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka. – Czy ten remis nas dzisiaj cieszy? To jest dobre pytanie nad którym muszę się chwilę zastanowić, bo z jednej strony graliśmy na terenie bardzo dobrego zespołu, a z drugiej strony gdybyśmy wykorzystali te sytuacje, które mieliśmy to równie dobrze moglibyśmy wygrać. Szanujemy punkt, ale i niedosytu trochę jest – ocenił spotkanie z kolei nasz kapitan Piotr Nocoń, który był tego dnia jednym z najlepszych zawodników na boisku. Remis z ŁKS-em pozwolił nam awansować na 8. miejsce w tabeli, większość spotkań tej serii gier rozegrana zostanie jednak dopiero w sobotę i niedzielę. Za tydzień, w ostatnim tegorocznym meczu zagramy w Rzeszowie z Resovią (04.12, godz. 20.30). Skra Częstochowa – ŁKS Łódź 0:0 Skra: Kos, Krzyżak, Brusiło, Mesjasz, Winiarczyk, Szymański, Nocoń, Sajdak, Kwietniewski (Baranowicz), Napora (Niedbała), Mas ŁKS: Kozioł, Bakowicz, Sobociński, Koprowski, Klimczak, Wolski (Corral), Radaszkiewicz (Jurić), Moreno, Ricardinho (Gryszkiewicz), Dominguez, Rozwandowicz (Kuźma) Widzów: 2342 w Łodzi, Skra gospodarzem Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński
Klub z bogatą historią, który myśli o ekstraklasie. Przedstawiamy ŁKS Łódź
Dzisiejszego wieczoru nasza drużyna rozegra kolejne, niezwykle istotne ligowe spotkanie. Tym razem podopieczni trenera Jakuba Dziółki zawitają na stadion przy alei Unii, gdzie zmierzą się z ekipą ŁKS – u Łódź. Starcie zapowiada się wręcz elektryzująco, a w związku z tym, chcielibyśmy nieco bliżej przedstawić Wam drużynę dzisiejszego rywala Skry Częstochowa. Łódzki Klub Sportowy został założony w 1908 roku i pozostaje jednym z najstarszych klubów piłkarskich w Polsce. Przez wiele lat była to organizacja wielosekcyjna, zrzeszająca sportowców z różnych dyscyplin, którzy odnosili sukcesy dużej rangi. Na pierwszy, wielki piłkarski triumf zapisany złotymi zgłoskami w historii klubu, sympatycy ŁKS – u czekali do 1957 roku. To właśnie wtedy ich ulubieńcy wygrali Puchar Polski. Rok później świętowali zdobycie mistrzostwa kraju. Najlepszą drużyną w Polsce zostali także w 1998 roku. O wkładzie w krajowy futbol zespołu z Alei Unii najlepiej niech świadczy jednak fakt, że ŁKS zajmuje 6. miejsce w tabeli wszech czasów ekstraklasy. W pewnym momencie swojej historii klub musiał walczyć z potężnymi problemami natury organizacyjnej i finansowej, co sprawiło, że w 2013 roku drużyna była zmuszona wycofać się z zaplecza ekstraklasy i rozpocząć zmagania od rozgrywek IV ligi. Ełkaesiacy szybko jednak powrócili na poziom centralny, wywalczyli nawet awans do ekstraklasy. Euforia związana z powrotem na najwyższy szczebel rozgrywkowy nie trwała zbyt długo, bowiem piłkarze z Łodzi spadli już w pierwszym sezonie po uzyskaniu promocji. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno kibice, jak i działacze ŁKS – u mają przed oczami jasno postawiony cel, którym jest jak najszybszy powrót do gry na najwyższym poziomie ligowym. Obecny sezon układa się dla naszych rywali nieco sinusoidalnie. Nie ulega wątpliwości, że drużyna z Łodzi dysponuje kadrą przepełnioną ciekawymi nazwiskami, piłkarzami, którzy są w stanie walczyć z każdym w 1. lidze. Chociażby w derbowym meczu z Widzewem, zakończonym ostatecznie remisem 2:2, gracze ŁKS – u udowodnili, że potrafią całkowicie zdominować rywali. Zdarzyło im się jednak kilka bolesnych wpadek. Na myśl przychodzą dotkliwe porażki z Odrą Opole (0:3) czy Resovią (również 0:3). Podopieczni Kibu Vicunii, wieloletniego członka sztabu szkoleniowego Legii Warszawa, a także byłego trenera m.in. Wisły Płock, zajmują 7. lokatę w ligowej tabeli z dorobkiem 28 punktów. Należy jednak pamiętać, że ełkaesiacy rozegrali jedno spotkanie mniej od większości ligowych drużyn, wobec czego przyznać trzeba, że po nadrobieniu zaległości ich pozycja w stawce mogłaby być nieco wyższa. Najlepszym strzelcem Łódzkiego Klubu Sportowego jest hiszpan, Pirulo, który na przestrzeni obecnej kampanii pięciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. Mówimy o zawodniku niezwykle błyskotliwym, który doskonale radzi sobie na małej przestrzeni. Potrafi dobrze dryblować, ponadto posyła groźne, prostopadłe piłki. Nadużyciem z pewnością nie będzie stwierdzenie, iż Hiszpan jest absolutnie kluczową postacią w układance Kibu Vicunii. Z ostatnich dwóch pojedynków piłkarze z Łodzi wychodzili zwycięsko. Szybko podnieśli się po porażce z Odrą Opole, pokonując kolejno GKS Katowice (1:0) i GKS Tychy (2:0). Warto także przypomnieć, że w pierwszym spotkaniu naszej drużyny z ŁKS – em, rozgrywanym w ramach 2. kolejki Fortuna 1 Ligi, po niezwykle emocjonującym spotkaniu ponieśliśmy porażkę 2:3. Nadchodzi więc idealny moment do rewanżu na drużynie z Łodzi. Miejmy nadzieję, że dzisiejszego wieczoru to zespół Skry Częstochowa będzie celebrował kolejne ligowe zwycięstwo. Nie ulega wątpliwości, że gracze trenera Jakuba Dziółki posiadają odpowiednie umiejętności, by utrzeć nosa rywalom z alei Unii. Daniel Flak *** Dzisiejsze spotkanie naszego zespołu rozpocznie się o godzinie 18.00. Transmisję z meczu możecie śledzić w aplikacji Polsat Box Go pod linkiem: https://bit.ly/ObejrzyjSkre
Kolejny mecz z bardzo silnym rywalem
Olbrzymie wyzwanie czeka naszą drużynę w piątkowy (26.11) wieczór w ramach 19. kolejki Fortuna 1 Ligi. Skra formalnie jako gospodarz zmierzy się bowiem w Łodzi z dwukrotnym mistrzem Polski – ŁKS-em. Na papierze faworytem będą rywale, ale z drugiej strony w tabeli jesteśmy sąsiadami i stać nas na kolejną w tym sezonie niespodziankę. 8 sierpnia tego roku spotkaliśmy się z łodzianami pierwszy raz w oficjalnym meczu. Mimo, że dla Skry było to dopiero drugie spotkanie na tym poziomie rozgrywek od niepamiętnych czasów, a ŁKS przed sezonem stawiano jako jednego z głównych kandydatów do awansu to spisaliśmy się naprawdę nieźle. Już w 12. minucie naszą drużynę na prowadzenie wyprowadził Adam Mesjasz zdobywając pierwszą, historyczną bramkę dla Skry na poziomie Fortuna 1 Ligi. Ostatecznie 3:2 wygrał ŁKS, ale nasi piłkarze zebrali wiele pochlebnych recenzji. ŁKS w poprzednim sezonie był spadkowiczem z ekstraklasy i bardzo szybko chciał wrócić do grona najlepszych w kraju. Wiele nie zabrakło, bo „Rycerze Wiosny” odpadli dopiero w finale baraży przegrywając 0:1 z Górnikiem Łęczna. W trwającej kampanii ich cel się nie zmienił, aczkolwiek w kilku meczach zawiedli swoich fanów i w tej chwili mając zaledwie dwa punkty więcej od naszego zespołu plasują się na 7. pozycji w tabeli. Pamiętać jednak trzeba, że drużyna z Łodzi ma do rozegrania jeszcze zaległe spotkanie z Chrobrym Głogów. W minioną niedzielę poradzili sobie z silnym GKS-em Tychy wygrywając 2:0. – Zagraliśmy lepiej niż ostatnio. GKS Tychy to drużyna, która na pewno będzie walczyła o awans. Mój zespół był jednak lepszy, mieliśmy więcej strzałów na bramkę, nieco większe posiadanie piłki. Bardziej kontrolowaliśmy to spotkanie od przeciwnika – mówił po tamtym spotkaniu hiszpański opiekun ŁKS- u, Kibu Vicuna. Rywale podchodzą do meczu z nami z dużym szacunkiem i można wierzyć, że biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe występy nie jest to jedynie kurtuazja. – Skra bardzo dobrze punktuje w tym sezonie, chociaż gra ciągle na wyjeździe. Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie, co udowodnił pierwszy mecz, który wygraliśmy 3:2. Mam nadzieję, że w piątek znów zgarniemy komplet punktów – mówi dla mediów klubowych ŁKS-u Maciej Wolski, który pojawił się w drugiej połowie na boisku w meczu z tyszanami i ustalił wynik meczu. – Widać poprawę w naszej grze, wygraliśmy dwa ostatnie mecze. Zamierzamy kontynuować tę serię. To, czego najbardziej teraz potrzebujemy to regularność. Jeśli będzie regularność, z drużyną, którą dysponujemy, pójdziemy do przodu. – dodaje z kolei Javi Moreno, który wyleczył niedawno kontuzję kolana. W naszym obozie przed starciem z tak renomowanym przeciwnikiem nie wypadałoby nawet podchodzić bez właściwej pokory. – Czeka nas mecz z bardzo wymagającym przeciwnikiem, któremu rośnie forma. My będziemy się chcieli temu przeciwstawić, mamy plan na ten mecz. Miejsce w tabeli ŁKS-u jest na pewno nieadekwatne do tego jaki poziom sportowy prezentują. Z drugiej strony my też mamy świadomość, że zdobyliśmy 26 punktów, co daje nam prawo myśleć o równorzędnej rywalizacji z taką drużyną – ocenia przeciwnika trener Jakub Dziółka. Czy jego zdaniem to spotkanie w jakimś stopniu może przypominać sierpniową konfrontację obu drużyn? – Gra ŁKS-u jest bardzo charakterystyczna, wiele rzeczy może być zatem podobnych jak w pierwszym meczu. My na pewno mamy większe doświadczenie. Łodzianie za cel będą mieli zwycięstwo, aby wrócić jak najszybciej do ścisłej czołówki – dodaje nasz szkoleniowiec. Byłym zawodnikiem łódzkiego klubu jest Przemysław Sajdak, który ostatnio regularnie występuję w wyjściowym składzie Skry. Co ciekawe, to właśnie mecz sprzed trzech i pół miesiąca przyniósł owocne rozmowy na temat wypożyczenia Przemka do Częstochowy. – Na pewno fajnie będzie wrócić na stare śmieci, ale ten mecz będzie jak każdy inny. Do każdego spotkania trzeba podchodzić na sto procent. Jedziemy tam, żeby zgarnąć trzy punkty – krótko mówi o nastrojach przed meczem z byłym klubem wychowanek Karpat Krosno. Trener Jakub Dziółka ma spory komfort przed piątkowym starciem. Nikt w drużynie nie pauzuje za kartki, a jedynym nieobecnym z powodu urazu będzie Kamil Wojtyra. Kibu Vicuña z kolei nie będzie mógł skorzystać z usług Pirulo, Jakuba Tosika i Bartosza Szeligi. Cała trójka pauzuje ze względu na nadmiar „żółtek”. Problemy zdrowotne z kolei eliminują z gry Nacho Monsalve, Macieja Dąbrowskiego, Dawida Arndta i Kamila Dankowskiego. Szczególnie brak Pirulo może być odczuwalny dla rywali. W poprzednim meczu obu drużyn miał udział we wszystkich zdobytych przez łodzian golach. Najpierw zaliczył asystę tzw. drugiego stopnia, potem sam trafił do bramki, a na koniec asystował przy golu Macieja Wolskiego. Mecz na stadionie Króla sędziował będzie Łukasz Kuźma z Białegostoku. Pierwszy gwizdek punktualnie o godzinie 18.00. Do oglądania transmisji tradycyjnie zapraszamy do aplikacji Polsat Box Go. Mariusz Rajek
Klip meczowy ze starcia z Koroną Kielce
Czas spojrzeć na spotkanie z Koroną z nieco innej, bardziej zakulisowej strony. Zapraszamy do obejrzenia klipu meczowego z piątkowego meczu!
„Po trzecim straconym golu nasza gra totalnie się posypała” – Przemysław Sajdak w rozmowie po spotkaniu z Koroną Kielce
Przemysław Sajdak stał się niezwykle istotnym elementem układanki trenera, Jakuba Dziółki. Po spotkaniu z Koroną Kielce szukaliśmy przyczyn porażki. Zapraszamy do przeczytania krótkiej, pomeczowej rozmowy ze środkowym pomocnikiem naszej drużyny. Nasza seria zwycięstw dobiegła końca. Gdzie upatrujesz przyczyn naszej dzisiejszej porażki? Przemysław Sajdak: Tak na szybko, trudno powiedzieć. Po pierwszej połowie wydawało się, że w drugiej mecz będzie wyglądał podobnie jak w pierwszej. Tymczasem dostaliśmy szybką bramkę, po bardzo ładnym strzale, później straciliśmy kolejnego gola i nasza gra totalnie się posypała. W ostatnich tygodniach natężenie spotkań naszej drużyny było naprawdę duże. W środę graliśmy z Sandecją, dzisiaj kolejny mecz, z Koroną. Czy w drugiej połowie pojawił się u nas jakiś problem natury fizycznej? Wydaje mi się, że nie. Nie ma się co tym usprawiedliwiać. Korona była dzisiaj lepszym zespołem. Pokazali to na boisku i dzięki temu wygrali z nami 4:1 – zasłużenie. Czy myślisz, że gdybyśmy utrzymali poziom organizacji gry, zwłaszcza w defensywie, na poziomie z pierwszej połowy, to moglibyśmy wygrać dzisiejszy mecz? Ciężko powiedzieć, nie ma co gdybać. Robiliśmy co mogliśmy. I nie do końca wiadomo, czego brakło. Będziemy to wszystko dogłębnie analizować i wtedy podejmiemy jakieś decyzje, wyciągniemy wnioski, ale na gorąco nie ma co tego roztrząsać. Pewnie powoli zaczynacie już myśleć o piątkowym spotkaniu. Czy dla Ciebie będzie to szczególny mecz? Występowałeś w w drużynie ŁKS – u przez dwa sezony. Tak, występowałem. Na pewno fajnie będzie wrócić na stare śmieci, ale ten mecz będzie jak każdy inny. Do każdego spotkania trzeba podchodzić na sto procent. I jedziemy tam, żeby zgarnąć trzy punkty. Daniel Flak
„Piłkarze Korony byli bardzo głodni gry” – trener Jakub Dziółka po meczu w Kielcach – VIDEO
– Korona na pewno była tego dnia zespołem lepszym od Skry – nie miał wątpliwości na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka. Nasz trener przyjął na klatę pierwszą od dłuższego czasu porażkę (1:4) nie szukając usprawiedliwień na siłę, zwrócił jednak uwagę, że drużyna w ostatnim czasie bardzo dużo czasu spędziła w autokarze, wspomniał również o brakach kadrowych z którymi musieliśmy sobie radzić. – Mecze w Jastrzębiu i Nowym Sączu kosztowały nas dużo zdrowia i było to widać na boisku – powiedział opiekun Skry. Zapraszamy do obejrzenia pełnej wypowiedzi. .