Po kolejną wygraną. Tym razem do Jastrzębia

Po wygranych w Olsztynie oraz Niepołomicach, w niedzielę (14.11) czeka nas kolejny niezwykle istotny mecz w kontekście utrzymania w Fortuna 1 Lidze. W Jastrzębiu Skra zmierzy się z będącym w bardzo złym położeniu i rozpaczliwie poszukującym punktów GKS-em. Transmisję ze spotkanie będzie można oglądać w Polsacie Sport. W walce o ligowe punkty ostatni raz spotkaliśmy się w sezonie 2016/2017 na boiskach III ligi. Jastrzębianie wywalczyli wówczas awans do drugiej ligi. Przy Loretańskiej zremisowaliśmy bezbramkowo, na wyjeździe Skra musiała uznać wyższość rywali ulegając 0:2. Nasza drużyna awansowała na szczebel centralny sezon później, ale chyba i tak mało kto wtedy przypuszczał, że w stosunkowo krótkim czasie obie drużyny spotkają się na bezpośrednim zapleczu ekstraklasy. Obecne rozgrywki są dla naszych rywali w kończącej rundę jesienną kolejce bardzo trudne. GKS z 12 punktami zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. W dotychczasowych 16 meczach śląski klub zaledwie dwa razy schodził z boiska w roli zwycięzcy, 6 razy remisował, a 8 spotkań kończył z porażką. Ostatnie zwycięstwo jastrzębianie odnieśli 16 października pokonując u siebie 3:1 drużynę Górnika Polkowice. Przed tygodniem GKS poległ aż 1:4 w Tychach. – To od samego początku nie był nasz dzień. Po drodze na stadion zepsuł się nam autobus i musieliśmy przyjechać samochodami. W pierwszej połowie chyba jeszcze zostaliśmy w tych samochodach i na nią w przenośni nie wyszliśmy. W drugiej jak już chcieliśmy coś zrobić to dostaliśmy bramkę na 3-0 i praktycznie mecz się dla nas zamknął. Bramka kontaktowa później niewiele nam dała. To był kolejny zły mecz w naszym wykonaniu w tej rundzie. Nie chodzi o jakąś konkretną formację czy zawodnika, po prostu wszyscy byliśmy jakby poza meczem. Nie było momentu, w którym moglibyśmy się pokusić o napędzenie drużynie z Tychów stracha – mówił po tamtym meczu nie mając tęgiej miny trener Jacek Trzeciak. Nasza drużyna jest obecnie na przeciwległym kursie. Ostatnie wygrane mocno poprawiły humory i morale w Skrze. Dobry występ w Niepołomicach nie przeszedł uwadze ogólnopolskich mediów. Tygodnik „Piłka Nożna” wybrał do jedenastki kolejki aż dwóch naszych zawodników – Adama Mesjasza i Piotra Noconia. Trener Jakub Dziółka nie może nie być zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale do starcia w Jastrzębiu podchodzi z chłodną głową. – Na oceny jest za wcześnie. Zobaczymy jak to będzie wyglądać po 20 kolejkach, bo tyle spotkań rozegramy w tym roku. Do meczu w Jastrzębiu przygotowujemy się jak do każdego wcześniejszego. Celem tak jak w poprzednich meczach będzie zdobycie trzech punktów – mówi nasz szkoleniowiec. Wystarczy rzut oka na tabelę Fortuna 1 Ligi, by zobaczyć jak wielką wagę, szczególnie dla gospodarzy będzie miała niedzielna konfrontacja. – Dla układu tabeli będzie to bardzo istotny mecz. Mamy swoje ambicje i zarazem dużo pokory. Do osiągnięcia celu jeszcze bardzo dużo pracy przed nami. Warto zwrócić uwagę, że jastrzębianie nawet w przegranych meczach zazwyczaj zdobywają bramkę. Na pewno będą mieli duże wsparcie kibiców. My na to wszystko chcemy być przygotowani i gotowi od pierwszego gwizdka. Stadion w Jastrzębiu ma swoją historię, GKS tam lubi i potrafi grać, niektórzy nasi piłkarze mogą pamiętać go jeszcze z czasów jak oba kluby grały w trzeciej lidze, inni mogą go znać ze swoich wcześniejszych klubów I-ligowych – dodaje Jakub Dziółka. Gospodarze do meczu z nami przystąpią osłabieni brakiem podstawowego środkowego pomocnika Michała Kuczałka, który podczas ostatniego meczu w Tychach zobaczył czwartą żółtą kartkę. Cieszyć może z kolei jastrzębian powrót do składu po kontuzji Ukraińca Farida Alego. Po raz drugi w tym sezonie na transmisję meczu z udziałem Skry zdecydowała się telewizja Polsat Sport. Spotkanie będzie zatem dostępne dla zdecydowanie szerszej grupy kibiców. Pierwszy gwizdek sędziego Marka Opalińskiego z Lubina wyznaczono na godzinę 12.40. Mariusz Rajek

Nasi piłkarze wyróżnieni przez tygodnik „Piłka Nożna”!

Mimo iż do jutrzejszego spotkania z GKS – em Jastrzębie pozostało już niewiele czasu, warto wrócić jeszcze na chwilę do poprzednich meczów w wykonaniu naszej drużyny i zwrócić uwagę na obecność piłkarzy Skry wśród wyróżnionych graczy za postawę w minionych kolejkach. Po dobrym w wykonaniu naszego zespołu starciu ze Stomilem w Olsztynie, do jedenastki 15. kolejki tygodnika „Piłka Nożna” zostało wybranych dwóch zawodników występujących w zespole trenera Jakuba Dziółki. Pierwszym z nich jest Mateusz Kos, który przeciwko klubowi z Warmii rozegrał kolejne znakomite zawody. Na przestrzeni całego spotkania interweniował niezwykle pewnie i wprowadzał spokój w poczynania naszej defensywy. Ponadto w efektowny sposób wybronił „jedenastkę” na samym początku meczu. Po spotkaniu w Olsztynie, doceniona została również postawa Piotra Noconia, zawodnika absolutnie kluczowego. Piłkarza, który w starciu ze Stomilem miał dużą zasługę przy okazji pierwszego gola dla naszego zespołu, a oprócz tego, pozostawał prawdziwym kreatorem akcji ofensywnych. Warto zwrócić także uwagę na słowa, które w tygodniku „Piłka Nożna” pojawiły się obok nazwiska naszego zawodnika. Cytujemy: „Niezastąpiony. Czy to III, czy II, czy I liga jego rola w częstochowskiej drużynie nie ulega zmianie”. Piotr Nocoń został również wyróżniony za ostatnie spotkanie z Puszczą Niepołomice, w którym ponownie stanowił jeden z motorów napędowych naszej drużyny. Do jedenastki 16. kolejki Fortuna 1 ligi tygodnika „Piłka Nożna” za spotkanie z drużyną z Małopolski trafił również Adam Mesjasz, który po raz kolejny zagrał bardzo dobry mecz. Doskonale spisywał się w destrukcji, stale wygrywając pojedynki, a co równie istotne – strzelił niezwykle ważną, efektowną bramkę dla naszej drużyny. Wyróżnienia dla naszych piłkarzy jasno pokazują, że zespół prowadzony przez trenera Dziółkę stale się rozwija, a zawodnicy występujący w Skrze stali się docenianymi i wyrazistymi postaciami zaplecza ekstraklasy. Daniel Flak

Zespół, który walczy o ligowy byt i nie zamierza składać broni. Przedstawiamy GKS Jastrzębie

Już jutro piłkarze naszego klubu wybiorą się w delegację do Jastrzębia, by zmierzyć się tam z miejscowym GKS – em. I mimo że mówimy o starciu z czerwoną latarnią ligi, to nie możemy zapominać, iż zespół ze Śląska napsuł już sporo krwi kilku ligowym rywalom, a zawodnicy występujący w zielono – czarno – żółtych barwach zrobią wszystko, by utrzymać się na zapleczu ekstraklasy. A jako że do niedzielnego spotkania pozostały już tylko godziny, przyjrzyjmy się bliżej zespołowi, który stanie na drodze podopiecznych trenera, Jakuba Dziółki. Zacząć wypada od kilku zdań na temat historii klubu, który w 1961 roku został założony pod nazwą Górnik Jastrzębie. Na przestrzeni lat nomenklatura dotycząca nazwy zespołu kilkukrotnie ulegała zmianie. Przez pierwszy okres działalności drużyny, piłkarze ze Śląska występowali głównie w niższych klasach rozgrywkowych. Przełom nastąpił w sezonie 1987/1988, kiedy gracze GKS – u awansowali do rozgrywek najwyższego szczebla. Przygoda wśród elity zakończyła się jednak bardzo szybko, wszak już w pierwszym, historycznym sezonie gracze z Jastrzębia zaliczyli spadek. Z pewnością warto odnotować także sukces w postaci awansu do półfinału Pucharu Polski w sezonie 1975/1976. Z kolei na zapleczu ekstraklasy zespół GKS – u występuje nieprzerwanie od kampanii 2017/2018. Pierwszy sezon po ponownym awansie do 1. ligi piłkarze z Jastrzębia zakończyli na wysokim, piątym miejscu. Dotychczasowa postawa zespołu w obecnym sezonie nie spełnia jednak oczekiwań sympatyków naszych jutrzejszych rywali. Piłkarze trenera Jacka Trzeciaka, który przez większą część piłkarskiego życia był związany z bytomską Polonią, zgromadzili na swoim koncie 12 punktów, co sprawia, że zajmują ostatnie miejsce w ligowej stawce. Nie ulega wątpliwości, iż jedną z przyczyn trudnej sytuacji drużyny ze Śląska jest słaba postawa w defensywie. Gracze GKS – u stracili w tym sezonie 30 goli – zdecydowanie najwięcej w lidze. Nie zmienia to jednak faktu, że aż 9 z nich padło jedynie w dwóch spotkaniach – mowa tutaj o meczu z Arką Gdynia (1:5) i ostatnim ligowym starciu z GKS – em Tychy (1:4). Przy okazji jutrzejszego pojedynku, warto pamiętać również o tym, że aż 9 spośród 12 – stu punktów zawodnicy GKS – u zdobyli w meczach domowych, co jasno wskazuje na fakt, że gra na własnym obiekcie jest dla naszych rywali prawdziwym, niepodważalnym atutem. Nieźle wygląda również ofensywa zespołu z Jastrzębia, której główne ogniwo stanowi doskonale znany sympatykom Skry, Daniel Rumin. Środkowy napastnik występował przy ulicy Loretańskiej przez dobre kilka lat i był zdecydowanie najlepszym strzelcem zespołu, który kilka lat temu wywalczył awans na poziom centralny. Później – już po odejściu do GKS – u Katowice – ponownie wrócił do naszej drużyny i przez kolejne pół roku, będąc już zawodnikiem wypożyczonym, stanowił ważny element naszej drużyny. W obecnym sezonie Rumin strzelił już 6 goli i chyba trudno nie odnieść wrażenia, że być może mówimy o absolutnie przełomowych rozgrywkach dla naszego byłego zawodnika. Jutro musimy na niego szczególnie uważać. Ciekawym piłkarzem jest również Konrad Handzlik, często ustawiany za plecami Daniela Rumina, ofensywny pomocnik. W przeszłości głośno zrobiło się o nim chociażby w kontekście przejścia z Wisły Kraków do Legii Warszawa. Filigranowy zawodnik w stolicy jednak nigdy nie zadebiutował, ale należy wziąć pod uwagę, iż mówimy o piłkarzu bardzo dobrze wyszkolonym technicznie, którego sporym atutem jest chociażby umiejętność posłania przeszywającego defensywę rywala prostopadłego zagrania. Wierzymy jednak, iż nasi piłkarze po raz kolejny skutecznie zneutralizują mocne strony swoich przeciwników. Już niejednokrotnie pokazywali, że potrafią robić to doskonale, więc pozostaje mieć nadzieję, że jutrzejszego popołudnia podopieczni trenera Dziółki przedłużą serię naszych zwycięstw. Daniel Flak *** Mecz z GKS – em Jastrzębie rozpocznie się jutro o godzinie 12.40. Transmisję ze spotkania możecie śledzić w Polsacie Sport.

Mecz GKS Jastrzębie – Skra w Polsacie Sport!

Mecz Skry w 17. kolejce Fortuna 1 Ligi będzie dostępny zdecydowanie szerszej publiczności niż zazwyczaj. Wszystko za sprawą transmisji naszego spotkania w Jastrzębiu na antenie Polsatu Sport. W związku z transmisją zmianie ulega również godzina rozpoczęcia meczu. Pierwszy gwizdek spotkania z GKS-em zabrzmi o godzinie 12.40, a nie jak planowano o 18.00. Pierwotnie telewizja Polsat miała w niedzielę (14.11) transmitować starcie pomiędzy Koroną Kielce a GKS-em Tychy, ale mecz ten został przełożony na inny termin ze względu na powołania do reprezentacji. Mamy nadzieję, że możliwość pokazania się szerszej publiczności jeszcze mocniej zmobilizuje naszych zawodników, którzy będą kontynuować zwycięską passę i odniosą trzecie zwycięstwo z rzędu.   

„Najważniejsze, że w drugiej połowie udało nam się podnieść” – Adam Mesjasz po meczu z Puszczą Niepołomice – VIDEO

W piątkowym spotkaniu Adam Mesjasz po raz kolejny stanowił niezwykle pewny, kluczowy punkt naszej defensywy. Ponadto zdobył bardzo ważną bramkę dla naszej drużyny, w efektowny sposób pokonując bramkarza rywali. W pomeczowej rozmowie obrońca odniósł się kilku ciekawych kwestii związanych z występem zespołu w Niepołomicach.  Rozmawiał Mariusz Rajek

Radość Skry i rozgoryczenie trenera Puszczy – trenerzy po meczu w Niepołomicach – VIDEO

Nietrudno się domyślić, że trenerzy Jakub Dziółka i Tomasz Tułacz po meczu 16. kolejki Fortuna 1 Ligi musieli być w całkowicie odmiennych nastrojach. Nasz szkoleniowiec podkreślał wielką radość jaka zapanowała w szatni po wygranej 2:1 na tek trudnym terenie. Zwrócił uwagę również na bardzo merytoryczną rozmowę jaką odbył ze swoją drużyną w przerwie meczu. Opiekun gospodarzy był ogromnie zły postawą swojej drużyny w drugich 45 minutach. – Jeśli moi zawodnicy chcą zobaczyć jak gra się z nożem na gardle to życzę im powodzenia – mówił zdenerwowany. Zapraszamy do zapoznania się z pełnymi wypowiedziami szkoleniowców. Pytania zadawał Mariusz Rajek 

Superpiątek Skry. Wygrywamy z Puszczą!

Wielką radość swoim kibicom sprawili na początek pierwszego listopadowego weekendu nasi piłkarze. Po bardzo dobrej drugiej połowie i bramkach Mikołaja Kwietniewskiego oraz Adama Mesjasza pokonaliśmy 2:1 Puszczę Niepołomice umacniając się w środku stawki tabeli Fortuna 1 Ligi. – W szatni panuje wielka radość, udało się wygrać, mimo że przegrywaliśmy do przerwy – nie krył satysfakcji tuż po meczu trener Jakub Dziółka. Już w 8. minucie meczu w Niepołomicach Kamil Wojtyra umieścił piłkę w bramce rywali, ale jego radość trwała krótko, konkretnie do momentu weryfikacji VAR, po której arbiter dopatrzył się pozycji spalonej. Pierwszy raz groźnie pod naszą bramką zrobiło się osiem minut później, kiedy niewiele pomylił się Oleksii Dytiatiev. Później długimi minutami na boisku było dużo walki w środku pola, ale niestety mało emocji. W 29. minucie przerwana została niestety świetna seria Mateusza Kosa bez puszczonej bramki. Gospodarze wyszli na prowadzenie po tym jak piłkę tuż przy słupku w bramce umieścił Erik Cikos wykorzystując precyzyjne dośrodkowanie z prawej strony. Strata gola ożywiła Skrę, która chciała jeszcze przed przerwą doprowadzić do wyrównania. Najlepszą okazję ku temu miał w 37. minucie Mikołaj Kwietniewski, który z rzutu wolnego z około 20 metrów pocelował idealnie pod poprzeczkę. Na nasze nieszczęście z największym trudem gospodarzy wyratował Gabriel Kobylak. Kilka minut później znów zamieszaliśmy z przodu z udziałem „Kwietnia” i Kamila Wojtyry. Na drodze futbolówki do bramki znów stanął bardzo dobrze dysponowany golkiper Puszczy. Na zakończenie tej części gry jeszcze mieliśmy trochę szczęścia, kiedy to poprzeczka uratowała nas przed stratą drugiego gola. Na drugą połowę nasi zawodnicy wyszli z dużym animuszem. Już w 48. minucie Piotrek Nocoń umieścił piłkę w bramce, ale kolejny raz sędzia po weryfikacji VAR dopatrzył się spalonego naszego zawodnika. Chwilę później sędzia Włodzimierz Bartos nie miał już wątpliwości dyktując dla nas rzut karny po ewidentnym faulu na „Nocku”. VAR w końcu był naszym sprzymierzeńcem i w 54. minucie Mikołaj Kwietniewski strzałem z jedenastu metrów nie daje szans Kobylakowi. Nie mijają trzy minuty, a nasza drużyna już prowadzi w Niepołomicach. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do bramki tuż przy słupku kieruje Adam Mesjasz. Miejscowi wyglądali w tym momencie na bardzo zagubionych, a Skra ewidentnie była na fali. Puszcza przebudziła się w 67. minucie, kiedy z najbliższej odległości uderzał Emile Thiakane. „Kosik” instynktowną paradą uratował nas jednak przed utrata bramki. W 76. minucie mogliśmy zamknąć to spotkanie. Z kontry lewą flanką ruszył Maciek Mas, jego uderzenie odbił bramkarz Puszczy wprost pod nogi Kwietniewskiego. Ten jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, przez co zdążyli wrócić defensorzy gospodarzy, na których skończyła się akcja. Przyznać trzeba, że w drugiej połowie obie drużyny stworzyły świetne widowisko, a akcje przenosiły się z jednego pola karnego w drugie. W 82. minucie próbę z dalszej odległości podjął Hubert Tomalski. Pozornie niegroźne uderzenie minimalnie minęło bramkę Kosa. Ostatnie minuty przypominały prawdziwe oblężenie bramki Skry, ale przetrwaliśmy dowożąc niezwykle cenne zwycięstwo do końca. – Jestem bardzo zadowolony, bo bramka stopera to zawsze coś na plus. Cały zespół dziś pracował na te trzy punkty, Mati Kos też nam wybronił kilka sytuacji – podsumował po spotkaniu zdobywca bramki, Adam Mesjasz. Radości po drugiej z rzędu wygranej nie krył na pomeczowej konferencji Jakub Dziólka: – W szatni panuje wielka radość. Serdecznie gratuluję mojemu zespołowi zdobycia trzech punktów. Nie jest to na pewno łatwy teren. Udało nam się wygrać, mimo że przegrywaliśmy do przerwy. W przerwie w szatni porozmawialiśmy bardzo merytorycznie i efekt tego przyszedł w drugiej połowie, chcieliśmy tak zagrać od początku, na szczęście udało się odwrócić losy meczu. Mamy 20 punktów, zostało nam w tym roku 5 meczów i pracujemy dalej. Szkoleniowiec Puszczy był po meczu niezwykle zdenerwowany: – Jest u nas bardzo duże rozczarowanie, niezrozumiała sytuacja. Mecz, który mieliśmy pod kontrolą, mogliśmy powiększyć przewagę przegrywamy. Nie wyszliśmy z szatni, za 15 minut po przerwie mam ogromne pretensje do mojego zespołu, jestem zbulwersowany, bo w kwadrans oddaliśmy całą pracą, którą wykonaliśmy do tego momentu. Zupełnie inne były ustalenia w szatni, chcieliśmy zagrać zupełnie inaczej. Co z tego, że potem goniliśmy wynik, jak już nic nam nie wychodziło. Trzeba być mądrym przed szkodą, a nie po. Może zawodnicy chcą grać z nożem na gardle? To życzę im powodzenia. Nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji. Niektórzy muszą się obudzić, bo to nie jest zabawa dla małych dziewczynek – nie gryzł się w język Tomasz Tułacz. Trzy punkty z Puszczą pozwoliły nam powrócić na 10. miejsce w tabeli. Była to piąta wygrana Skry w obecnym sezonie. Za tydzień (14.11, godz. 18.00) w ostatniej jesiennej serii gier zmierzymy się w Jastrzębiu z GKS-em. Puszcza Niepołomice – Skra Częstochowa 1:2 (1:0) 1-0 Erik Cikos 29’ 1-1 Mikołaj Kwietniewski 54’ (z karnego) – asysta Piotr Nocoń 1-2 Adam Mesjasz 57’ asysta Piotr Nocoń Puszcza: Kobylak, Wojcinowicz, Stępień, Boguski, Serafin, Górski, Włodarczyk (Tomalski), Hladik (Mroziński), Dytiatiev (Kobusiński), Thiakane, Cikos, Skra: Kos, Brusiło, Mesjasz, Lukoszek, Holik, Szymański, Nocoń, Kwietniewski (78′ Niedbała), Sajdak (69′ Stromecki), Napora, K. Wojtyra (69′ Mas) Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński

Nieprzewidywalny rywal z Małopolski. Przedstawiamy Puszczę Niepołomice

Dzisiejsze spotkanie w Niepołomicach zbliża się wielkimi krokami. Piłkarze trenera Jakuba Dziółki zmierzą się z miejscową Puszczą. W związku z powyższym, chcielibyśmy przedstawić Wam nieco bliżej zespół, który stanie naprzeciw naszych piłkarzy. Puszcza Niepołomice została założona w 1923 roku. Mimo wielu lat działalności, to właśnie w ostatnim okresie drużyna z Małopolski osiąga największe sukcesy w swojej historii. Przełomowym momentem okazał się awans na trzeci szczebel rozgrywkowy w Polsce wywalczony w 2010 roku. Trzy sezony później drużyna uzyskała promocję do 1. ligi, co śmiało można nazwać wydarzeniem absolutnie wyjątkowym i historycznym dla sympatyków Puszczy. Największym sukcesem w historii klubu z pewnością było zajęcie 8. miejsca na zapleczu ekstraklasy w sezonie 2019/2020. Apetyty miejscowych działaczy i kibiców zostały więc mocno rozbudzone. W obecnych rozgrywkach zawodnicy Puszczy poczynają sobie nieco słabiej niż przed dwoma laty. Warto jednak pamiętać, że zbliżamy się zaledwie do półmetka rozgrywek, stąd prosty wniosek, że na koniec sytuacja klubu w tabeli może być diametralnie inna. Piłkarze trenera Tomasza Tułacza aktualnie plasują się na 14. pozycji z dorobkiem 15 punktów. Pozostają jednak drużyną ciekawą, groźną i przede wszystkim – nieprzewidywalną. Boleśnie przekonała się o tym chociażby Odra Opole, która w konfrontacji z zespołem z Małopolski uległa rywalom aż 0:3. W ostatnim spotkaniu gracze Puszczy zremisowali z innym, dobrym zespołem – GKS – em Tychy. W spotkaniu z tyszanami dwa gole dla naszych dzisiejszych rywali strzelił Emile Thiakane. Rosły, niezwykle silny senegalski napastnik z pewnością jest jednym z kluczowych elementów układanki trenera Tomasza Tułacza. I chociaż zagłębiając się w statystyki bramkowe 29 – latka na przestrzeni całej kariery, można dojść do konkluzji, iż nie mówimy o graczu szczególnie regularnym tudzież bramkostrzelnym, to na pewno Thiakane pozostaje piłkarzem, który dużo wnosi do gry zespołu. Doskonale korzysta ze swoich walorów fizycznych. W związku z tym, nasi defensorzy z pewnością muszą zwrócić na niego szczególną uwagę. Senegalskiego snajpera wspiera między innymi Rafał Boguski. Filigranowy ofensywny pomocnik, znany z występów w krakowskiej Wiśle, posiada bagaż doświadczeń, dzięki któremu wnosi na boisko ogromną wartość. Były, sześciokrotny reprezentant Polski rozegrał ponad 350 spotkań w ekstraklasie. W trakcie swojej kariery miewał sezony, w których imponował i sprawiał wrażenie jednego z najlepszych piłkarzy Białej Gwiazdy. I nawet u schyłku swojej krakowskiej przygody zwykle pozostawał prawdziwą gwarancją jakości. Analizując skład drużyny gospodarzy dzisiejszego spotkania, warto zwrócić również uwagę na Wojciecha Hajdę – młodego, zdolnego, wypożyczonego z Górnika Zabrze pomocnika. Należy przypomnieć, że chociaż zawodnik urodził się w 2000 roku, to w pewnym momencie przebojem wdarł się do składu występującego w ekstraklasie klubu z Górnego Śląska. Później doznał jednak poważnej kontuzji, a obecnie stanowi pewny punkt Puszczy Niepołomice. Miejmy jednak nadzieję, że zagrożenie płynące ze strony kilku ofensywnych piłkarzy z Małopolski zostanie doskonale zneutralizowane przez naszych piłkarzy. Wierzymy, że po zdobyciu Olsztyna, nadchodzi czas, by zainkasować kolejną zdobycz punktową na stadionie w Niepołomicach. *** Transmisję z dzisiejszego spotkania możecie śledzić w aplikacji Polsat Box Go pod linkiem: https://bit.ly/ObejrzyjSkre Daniel Flak

Skra chce pójść za ciosem

Już jutro (05.11) czeka nas kolejna bitwa o punkty w Fortuna 1 Lidze. Powalczyć o piątą wygraną w sezonie udamy się do niespełna 15-tysięcznych Niepołomic, gdzie swoje mecze rozgrywa miejscowa Puszcza. Czy uda się pójść za ciosem i wygrać drugi mecz z rzędu? Pierwotnie w Niepołomicach mieliśmy rywalizować dopiero w poniedziałek (08.11), ale mecz został przełożony ze względu na powołanie do reprezentacji U-20 naszego napastnika Macieja Masa. – Z mojej perspektywy fajnie, że mecz został przełożony, bo będę miał okazję zagrać i pomóc drużynie w Niepołomicach. Boisko tam jest specyficzne, miałem okazję grać w Niepołomicach kilka razy i nigdy nie było łatwo. Mecze z Puszczą na ich boisku głównie charakteryzują się dużą ilością walki i stałych fragmentów – mówi zawodnik, który od poniedziałku będzie przebywał na zgrupowaniu młodzieżówki, a w czwartek (11.11) w Bukareszcie powinien wystąpić przeciwko rówieśnikom z Rumunii. Puszcza to kameralny klub z małej miejscowości pod Krakowem, konkretnie w powiecie wielickim. To właśnie klub piłkarski od wielu lat najlepiej rozsławia miasteczko znane również m.in. z Muzeum Fonografii. Dla Puszczy obecne rozgrywki to już piąty z rzędu sezon spędzony na boiskach zaplecza ekstraklasy. Najwyższe miejsce – 8. udało im się zając na koniec sezonu 2019/2020. Piłkarze z Niepołomic, podobnie jak my przed startem rozgrywek za cel przyjęli utrzymanie w Fortuna 1 Lidze. Na ten moment są realizacji celu nieco dalej od Skry, bo z 15 punktami zajmują 14. miejsce tracąc do naszej drużyny dwa oczka. Puszcza częściej niż w co drugim meczu schodzi z boiska pokonana. Zawodnicy trenera Tomasza Tułacza przegrali już 8 spotkań i pod tym względem gorszy jest jedynie ostatni w tabeli Stomil (11 porażek). Co ciekawe, ekipa spod Krakowa lepiej spisuje się w delegacjach niż na swoim stadionie. Przed własną publicznością wygrali w obecnym sezonie zaledwie raz! Nieszczęśnikiem okazała się być opolska Odra, która poległa aż 0:3. W minionej kolejce niepołomiczanie byli bardzo blisko wygranej z GKS-em Tychy, ale skończyło się na remisie 2:2. – Ten mecz kosztował nas bardzo dużo zdrowia, zarówno fizycznego, jak psychicznego. Przebyliśmy drogę z piekła do nieba i z powrotem. Punkt mimo wszystko trzeba szanować, choć jest niedosyt, bo prowadząc w końcówce 2:1 i tracąc bramkę w 90. minucie to nie ma innej opcji jak rozczarowanie. Nie mieliśmy szczęścia w sytuacjach podbramkowych, oddaliśmy 23 strzały na bramkę rywala. Musimy się lepiej skupić na grze w defensywie i powinniśmy wtedy zrobić kolejny krok do przodu – mówił po tamtym meczu z poczuciem niedosytu w głosie trener Tomasz Tułacz. Skra przed tygodniem wygrała arcyważne spotkanie w Olsztynie ze Stomilem (1:0). Nie da się ukryć, że wygrana z Puszczą dałaby nam już naprawdę spory komfort psychiczny przed końcówką rundy jesiennej. – Dla nas jest to po prostu kolejny ciężki mecz, w którym będziemy walczyć o trzy punkty. Co do stadionu to w naszej sytuacji nie patrzymy już nawet, że kolejny mecz gramy na wyjeździe, bo przywykliśmy do tego. Na pewno specyfika obiektu w Niepołomicach może sprawić, że dosłowna walka może zadecydować o tym kto wygra to spotkanie. Ja głęboko wierzę, że będzie to nasz zespół – mówi przed starciem w Niepołomicach nasz obrońca Rafał Brusiło. Czy Skrze uda się wygrać piąty, a drugi z rzędu mecz tej jesieni? Przekonamy się w piątkowy wieczór. Pierwszy gwizdek sędziego Włodzimierza Bartosa z Łodzi na mogącym pomieścić 2118 kibiców obiekcie Puszczy zaplanowano na godzinę 18.00. Transmisja tradycyjnie w aplikacji Polsat Box. Mariusz Rajek

„Jestem realistą, ale uważam, że można osiągnąć wszystko” – rozmowa z Mikołajem Kwietniewskim

Mikołaj Kwietniewski przyszedł do naszego klubu latem tego roku i szybko odnalazł się w  drużynie, w każdym spotkaniu prezentując znamiona dużej klasy. Z młodym, ofensywnym pomocnikiem porozmawialiśmy o jego występach w barwach Skry, przygodzie w Fulham, pobycie w Legii, a także o kilku innych, ciekawych kwestiach. Zapraszamy do lektury.  Mikołaj, w jakim miejscu swojej kariery obecnie się znajdujesz? Czujesz, że to wszystko ruszyło do przodu? Złapałeś regularność i trzeba przyznać, że wyróżniasz się na boiskach 1. ligi. Mikołaj Kwietniewski: Uważam, że znajduję się w tym miejscu, w którym powinienem być. Tak jak powiedziałeś: złapałem regularność, dobrze czuję się na boisku. Z różnych miejsc dochodzą mnie słuchy, że tak rzeczywiście jest, co potwierdza moją dyspozycję. Czuję, że moje występy idą w dobrą stronę i każdy jeden mecz jest dobry albo lepszy niż poprzedni. To na pewno dla mnie jest pozytywne i budujące. Jedyne, do czego ktoś może się przyczepić, to chyba Twoje liczby: bramki, asysty. Myślisz, że to przyjdzie z czasem? Myślę, że – tak jak powiedziałeś – ktoś może się do tego przyczepić, ale pierwszą osobą, która też się do tego przyczepia jestem ja. Jestem tego świadomy, bardzo dużo od siebie wymagam i staram się zawsze dawać z siebie maksimum tego, co mam w każdym meczu. Na razie te cyferki są znikome, można powiedzieć, że w ogóle ich nie ma. W poprzednim meczu był karny zrobiony na mnie i gdyby Kamil wykorzystał „jedenastkę”, to już miałbym tę asystę. Ale oczywiście to nie jest tak, że ja mam pretensje do Kamila, bo takie sytuacje są naturalne. Trafił pierwszego karnego, więc nie ma to większego znaczenia. Dochodzę do sytuacji w poszczególnych meczach, z Tychami miałem sześć strzałów. Piłka zacznie w końcu wpadać do bramki. Myślę, że bardzo dobrze korzystasz ze swoich atutów: dynamiki, gry jeden na jeden. Tak. Myślę, że zacząłem podejmować lepsze decyzje na boisku. W momencie, kiedy mam miejsce, to staram się je wykorzystywać i podejmuje pojedynki jeden na jeden. A kiedy jest ciasno, to staram się grać szybciej piłką i wychodzić z tych przestrzeni, żebyśmy korzystali z tego jako drużyna. Jesteś w klubie już od kilku miesięcy, więc można pokusić się o pierwsze wnioski i przemyślenia dotyczące tego, jak się czujesz zarówno w zespole, jak i w mieście, bo jednak wcześniej przez długi okres mieszkałeś w Warszawie i wielkim Londynie? W mieście odnajduje się dobrze. Nie ma tutaj czegoś, czego mi brakuje. Wiadomo, że Częstochowa to nie Londyn czy Warszawa, ale tutaj też jest kilka ciekawych miejsc, w których można coś zjeść czy fajnie spędzić czas. Ponadto mam dwie godziny do rodzinnego miasta, co na pewno jest kolejnym plusem. Jeśli chodzi o klub, to w kwestiach organizacyjnych wiadomo, że nie jest to zespół z zaplecza Premier League, Fulham czy Legia Warszawa, ale wiem, że ludzie, którzy są tutaj dają z siebie bardzo dużo i chcą pomóc nam we wszystkim, co się tutaj dzieje. Każdego dnia, tygodnia bardzo nam pewne rzeczy ułatwiają. To też jest pozytywne, że dają z siebie tyle, ile mogą z siebie dać. Na pewno w kwestii meczów, granie u siebie byłoby dla nas dużym atutem i myślę, że skoro na wyjeździe zdobyliśmy tyle punktów, to w spotkaniach u siebie mogłoby to wyglądać jeszcze lepiej. Trafiłeś do Legii kilka lat temu z angielskiego Fulham. Były wobec Ciebie dosyć duże oczekiwania, w związku z tym, że byłeś uznawany na bardzo duży talent, o którym wiele osób ze środowiska słyszało. Zarazem jednak byłeś bardzo młodym zawodnikiem. Byłeś wówczas na to gotowy? Tak jak powiedziałeś, byłem młodym chłopakiem i w Legii wiązano ze mną nadzieje, ponieważ bardzo dużo we mnie widzieli. To z jednej strony może być bardzo budujące, ale z drugiej młody zawodnik musi umieć sobie z tym poradzić. Ja może nie powiem, że sobie nie poradziłem, jednak pojawiły się pewne kwestie, na które nie miałem wpływu. Na przykład zaraz po przyjściu do Legii zerwałem więzadła. Miałem siedem miesięcy przerwy. Po kontuzji ACL zbliżały się Młodzieżowe Mistrzostwa Świata. Znalazłeś się w szerokiej, pięćdziesięcioosobowej kadrze na ten turniej. Tak, byłem w kontakcie z trenerem Magierą, który powiedział, że muszę iść do klubu, w którym będę grał regularnie i wtedy będzie mnie brał pod uwagę. Po kontuzji zdecydowałem się więc na ruch do 1. ligi, do Bytovii. Byłem tam od lutego do czerwca, gdzie wbijałem się w rytm meczowy, dochodziłem do siebie po urazie. Przydarzały mi się wówczas drobne kontuzje, miałem problem z przywodzicielem, co na pewno nie pomagało mi w złapaniu regularności, pewności siebie i odbudowaniu się po tak ciężkim urazie. Te małe kontuzje mi bardzo przeszkadzały. Z perspektywy czasu uważam, że wypożyczenie do Bytowa nie było dobrą decyzją. Po takiej kontuzji mogłem na spokojnie zostać w klubie z Łazienkowskiej, odbudować się i wrócić do formy. Gdy wróciłem do Legii, pojechałem na dwa obozy, podczas których nawiązywałem do swojej dobrej dyspozycji, zacząłem się czuć naprawdę ekstra i myślę, że w Warszawie też to widzieli. Legia zastanawiała się, czy kolejne wypożyczenie to na pewno będzie dobry ruch. Trener Vuković powiedział mi, żebym trochę poczekał. Dla mnie to też jednak był sygnał, że pomimo tego, iż dobrze wyglądam, oni mają trochę inne priorytety w postaci zawodników, których ściągają za ogromne pieniądze. Można powiedzieć, że trochę zabrakło mi cierpliwości. Chciałem pokazać się już na poziomie ekstraklasy i niekoniecznie dla mnie musiała to być Legia. Wisła Płock była dobrym wyborem. O braku cierpliwości wspominałeś w jednym z wywiadów. Współpracowałeś też z trenerem mentalnym, Pawłem Frelikiem. Czujesz się w tym momencie – powiedzmy – o kilkanaście procent bardziej gotowy na duże granie? Myślę, że tak. Jeżeli chodzi o moją głowę, to uważam, że jestem w bardzo dobrym miejscu. To na pewno jest pochodna tych wszystkich rzeczy, które się wydarzyły i spowodowały, że jestem w tym miejscu, w którym jestem, i tym kim jestem teraz. Sądzę, że moim dużym atutem, tutaj w Skrze i na boiskach 1. ligi, jest mój charakter i psychika. A jak oceniasz z perspektywy czasu transfer do Fulham? Jest wielu zwolenników tezy, która mówi, ze lepiej najpierw się pokazać w Polsce, a potem wyjechać. Z drugiej strony przykład Twojego kolegi zCzytaj więcej