„Chciałbym sobie coś udowodnić” – rozmowa z trenerem analitykiem pierwszej drużyny, Łukaszem Ocimkiem

Rozpoczynamy cykl wywiadów z członkami naszego sztabu szkoleniowego. Na początek zapraszamy na dłuższą rozmowę ze szkoleniowcem, który odpowiada za wiele istotnych kwestii dotyczących naszej gry w poszczególnych meczach. Przed Wami analityk pierwszej drużyny, trener, Łukasz Ocimek.  Jak zaczęła się Twoja trenerska przygoda? Łukasz Ocimek: Zaczęła się w momencie, kiedy skończyło się granie w piłkę. Przestałem grać przez kontuzje, których było za dużo, żeby grać i koniec końców nie byłem tak dobry, żeby grać na wysokim poziomie. Wtedy zaczęła się ta przygoda i jeszcze nie jestem trenerem, ale chciałbym być (śmiech). Czasami w kontekście uprawiania danego zawodu pada pytanie: na czym się zawiodłeś, skoro to robisz? W takim razie ja mogę powiedzieć, że zawiodłem się na piłce, dlatego chciałem w niej zostać! W tych moich początkach, największą inspiracją był dla mnie trener Tomczyk, który pracował w Victorii. Ostatnio graliśmy z nim nawet mecz, ponieważ obecnie jest asystentem w Resovii. Zainspirował mnie poprzez spotkania, szkolenia, które organizował u nas na uczelni. Zacząłem jeździć do niego na treningi, na dłuższy staż. Pomagałem mu. Jeździłem z nim tak do dwóch miesięcy. Do dzisiaj mamy kontakt i śmiało mogę powiedzieć, że jego osoba zainspirowała mnie do tego, żeby szukać nowych rzeczy i się w tym rozwijać. To jest zresztą w tym wszystkim najważniejsze: że codziennie możesz zrobić coś nowego, coś przetestować, czegoś doświadczyć. Przez to, że nie udało mi się zrobić kariery jako zawodnik, chciałbym sobie coś udowodnić, być może innym też, ale przede wszystkim sobie. Czujesz, że w Polsce możesz się rozwijać tak jakbyś chciał? Wydaje się, że tych narzędzi i możliwości jest coraz więcej. Oczywiście w Polsce idzie to w bardzo dobrym kierunku. Jest dużo więcej szkoleń, sporo daje PZPN, który zmienia program szkolenia. Są nowi ludzie, pomysły i jest coraz więcej takich ludzi jak ja. Jest więcej młodych trenerów, którzy nigdzie nie grali. I mogę z pełną świadomością powiedzieć, że w Polsce jest dużo narzędzi do tego, by zostać trenerem. Jest się od kogo uczyć, ponieważ jest wielu szkoleniowców na poziomie centralnym, którzy mimo braku doświadczenia już się tam znaleźli, jak np. Dawid Szulczek, który prowadzi ekstraklasową Wartę Poznań. W najwyższej lidze czy też na zapleczu jest obecnie bardzo wielu asystentów, którzy mają mniej więcej 30 lat i już posiadają duże umiejętności, można się od nich uczyć. Jest też np. Deductor, platforma, która przekazuje dobre treści i to są naprawdę mega merytoryczne rzeczy. Na czym dokładnie polega Twoja praca dotycząca analizy meczu? Ogólnie to analizę należy podzielić, bo jest ich multum. Jest analiza zespołu, przeciwnika, treningu, grupowa, formacji, indywidualna. Moim zadaniem jest analiza przeciwnika i indywidualne analizy dotyczące naszych zawodników – pomeczowe czy dotyczące treningu. Analiza przeciwnika, jeśli miałbym to mocno skrócić, zaczyna się po rozegranym meczu. Dużo rzeczy trzeba wziąć pod uwagę, żeby dokonać analizy rywala. Na pewno klub – nawet historię, stadion, kibiców, bo to wszystko wpływa na to, jak zespół gra. Trzeba zwrócić uwagę na trenera. Zawsze wchodzę na stronę internetową klubu, fanpejdża, twittera. Szukam wywiadów, materiałów z konferencji, bo tam wielu rzeczy można się dowiedzieć – w jakim momencie jest zespół i klub. Potem dopiero jest dobór meczów – i to jest już dla nas kluczowe, jakie mecze mogę obejrzeć. Już na bazie całej kolejki wiem, czego mogę spodziewać się po poszczególnych drużynach. Jeśli chcę zbadać np. Resovię czy ŁKS w defensywie, to dobieram taki mecz, w którym te zespoły są w obronie. Najczęściej drużyny w defensywie są w spotkaniach z Arką Gdynia czy Widzewem Łódź. Dobór meczów jest najważniejszy. Oglądamy trzy, cztery mecze danej drużyny, do tego jakieś urywki innych spotkań i szukamy rzeczy, które nam się przydadzą. Wiemy, co chcemy znaleźć u przeciwnika. I potem wyciągam te wszystkie wycinki – jest ich 20 – 30 min z ataku, obrony, faz przejściowych. Atak dzielę oczywiście na otwarcia, budowę i finalizację. Szukamy deficytów i mocnych stron przeciwnika, by to wykorzystać. Patrząc na to, jak wygląda nasza organizacja gry, można chyba śmiało dojść do wniosku, że Wasze analizy są niezwykle trafne. Nie wpływają na to analizy, tylko fakt, że mamy bardzo dobrych zawodników, którzy potrafią to realizować. I też mamy bardzo świadomych piłkarzy. A czujesz, że w związku z tym, iż w piłce zaczynają się liczyć detale, niuanse, które są analizowane, świadomość zawodników znacząco wzrasta? Tak. I powiem jeszcze więcej – najbardziej, według mnie, wzrasta świadomość zawodników doświadczonych. Oni chcą znać przeciwnika, chcą wiedzieć, z kim będą grać. Czasami sami zgłaszają potrzebę indywidualnej analizy, by dowiedzieć się, na kogo będą grać. Ale młodzi też są coraz bardziej świadomi. I po naszym zespole to widać. Po analizach, po treningu, bo jeszcze o tym nie mówiłem – analiza bez treningu nie ma sensu, podobnie jak trening bez analizy też nie ma sensu. To musi być spójne i połączone. Oni po tej mieszance analizy z treningiem potrafią się zorganizować, przygotować i jeszcze realizować to w taki sposób, że mamy aż tyle punktów. A jakie masz trenerskie inspiracje z zagranicy? Najbardziej, wiadomo, inspiruje mnie Julian Naglesmann. Ale to już nie jest takie oryginalne. Na początku zaczął mnie inspirować tym, że wszedł do drużyny, która jest w strefie spadkowej Bundesligi w wieku 28 lat. Ten zespół miał ambicje, żeby w tej lidze zostać. On ich utrzymał, wszedł do zespołu z buta, a potem zrobił jeszcze awans do Ligi Mistrzów. Imponuje mi tymi wszystkimi nowinkami, o których sam dużo mówił. To jest człowiek, który cały czas rozwija piłkę, podąża za trendami i ma naprawdę bardzo dobry plan na poszczególne spotkania. Plus jego popularne 31 czy 30 zasad, na których się opiera. Kolejnym trenerem jest Marcelo Bielsa. On mnie inspiruje, bo jest sobą. Żeby być sobą, to trzeba być kimś. A żeby być kimś, to trzeba mieć wartości. I ten gościu ma niesamowite wartości i każda jego konferencja jest lepsza niż wszystkie szkolenia, które istnieją. Warto słuchać i oglądać tego trenera. Kto mnie jeszcze inspiruje? Na pewno Carlo Ancelotti. Siła spokoju, to ciche przywództwo – „przywództwo po kryjomu” – to jest kolejna rzecz, która jest fajną mieszkanką z Nagelsmannem i Bielsą. Ancelotti to trener, który swoim zawodnikom daje chyba wyjątkowo dużo swobody na boisku. ZgadzaCzytaj więcej

„Skra zawsze walczy do końca! To nasz znak” – rozmowa z kapitanem Skry, Adamem Olejnikiem

Pod koniec marca tego roku Skra niespodziewanie zremisowała u siebie bezbramkowo z Bytovią Bytów. Strata dwóch punktów była jednak żadnym problemem w obliczu kontuzji jaka przytrafiła się w tamtym meczu kapitanowi naszej drużyny Adamowi Olejnikowi. Ponad 8 miesięcy temu ani zawodnik, ani nikt w klubie nie zakładał, że okaże się ona aż tak poważna i długotrwała w rehabilitacji. Mamy jednak dobre wieści – Adam wkrótce powinien pojawić się na boisku! O tym, jak i procesie rehabilitacji, wolnym czasie, rodzinie czy przeżywaniu meczów Skry z perspektywy kibica najlepiej opowie jednak już sam zainteresowany. Od 28 marca, czyli dnia feralnego dla ciebie meczu z Bytovią minęło Adam już prawie 9 miesięcy. W tamtym momencie pewnie w najczarniejszym scenariuszu nie myślałeś, że kontuzja wykluczy cię na aż tak długo? Jakie były diagnozy i rokowania lekarzy? – Wracając do feralnego momentu, zawsze ma się tą nadzieję, że czarny scenariusz nie spełni się tym razem. Dopóki nie miałem ostatecznej diagnozy liczyłem, że to nic poważnego. Jednak okazało się, że zabieg operacyjny będzie konieczny. Najgorszy jednak jest chyba czas oczekiwania i swego rodzaju niepewność. Znając już diagnozę byłem świadomy jak będzie wyglądał proces rehabilitacji, że niestety nie przyczyni się do mojego szybszego powrotu. Dostałem szereg wskazówek od lekarzy i fizjoterapeutów. Musiałem uzbroić się przede wszystkim w cierpliwość, co nie było łatwe znając mój charakter. Mogę tylko podziękować osobom ze sztabu, które przyczyniają się do coraz to lepszej mojej formy, bo często dla mnie poświęcali swój prywatny czas za co jestem im bardzo wdzięczny. Bez tej pomocy mój powrót na boisko nie byłby optymalny. Jak obecnie się czujesz? Jak przebiegła rehabilitacja i jakie czynności treningowe możesz już wykonywać? – Sam proces rehabilitacji myślę, że przebiegał pozytywnie co pokazały również testy motoryczne, które wypadły bardzo dobrze. Z końcem listopada zakończyłem proces leczenia i dostałem zielone światło na treningi z drużyną. Aktualnie chłopaki udali się na zasłużony odpoczynek, ja jeszcze do okresu świątecznego pozostaję w mocnym reżimie treningowym, żeby w styczniu rozpocząć przygotowania pełną parą. Kontuzji nabawiłeś się tuż przed świętami Wielkanocnymi. Podczas meczu w Chojnicach, właśnie w tym świątecznym okresie drużyna wyszła w specjalnych koszulkach i niezwykle cenną wygraną zadedykowała właśnie tobie. To chyba dobrze oddaje atmosferę Skry, gdzie kolegami się jest nie tylko na boisku? – Kiedyś już wspominałem, że takie momenty są wzruszające i łza kręci się w oku, że ma się oparcie w drużynie. To bardzo cementuje zespół. To co dzieje się w szatni daje niezwykłą siłę do działania. Zawsze chętniej człowiek wraca do grona osób, z którymi się fajnie pracuje i gdzie ma się wspólny język. Takie chwile jeszcze bardziej wzmacniają fundament drużyny, dają wolę walki. Każdy z drużyny może liczyć na pomoc szatni, co pokazuje ostatni mecz gdzie chłopaki zagrali dla Kamila, który teraz przechodzi przez ten sam proces co ja. Jestem przekonany, że wróci silniejszy, a my mu w tym pomożemy. Jak sobie radziłeś w tym wolnym czasie? Mecze? Seriale? Na pewno pojawiła się okazja spędzić więcej chwil z rodziną, ale na boisko pewnie ciągnęło? – Na pewno nie mogę powiedzieć, że ten czas był stracony. Miałem okazję spędzić go z rodziną, widzieć jak rozwija się moja córka, a to bezcenne chwile. Wolnego czasu w przypadku takich kontuzji jest stosunkowo mało, oglądałem poczynań drużyny i przeciwników z ligi, ale z perspektywy kibica jest to trudniejsze niż będąc na boisku. Zdecydowanie towarzyszy mi wtedy więcej emocji, a każdy kto przeżył podobną sytuację, wie o czym mówię. Bierna pomoc drużynie to nie to samo co aktywne uczestnictwo w rozgrywkach. No własnie, z powodu urazu dalszą część sezonu mogłeś obserwować jako kibic. Jak duże nerwy były z boku patrząc na tą szaloną w naszym wykonaniu końcówkę? – Jak wspomniałem przed chwilą nerwy i adrenalina to nieodzowny element kibicowania, szczególnie gdy jest się zawodnikiem, który przez jakiś czas jest wykluczony i może tylko oglądać poczynania drużyny z boku. Końcówka w wykonaniu Skry dostarczyła nie lada emocji, ale ja zawsze wierzę, że chłopaki wychodząc na boisko wiedzą o co walczą. Zawsze jako drużyna dajemy z siebie 100 procent. Lubimy zaskakiwać jak już udowodniliśmy nie raz, a ja cały czas wierzyłem, że uda nam się awansować! Gdzie te emocje, napięcie były największe? W ostatnim ligowym meczu z Garbarnią? Półfinał w Chojnicach czy historyczny finał baraży w Kaliszu? – Gdyby nie remis z Garbarnią nie byłoby baraży… Gdyby nie potem wygrana z Chojniczanką nie byłoby finału z Kaliszem. Każdy kolejny krok był równie ważny i emocjonujący. Finał z Kaliszem to apogeum jeśli chodzi o poziom wrażeń, ale przy drugim golu na koncie Skry już wiedziałem, że chłopaki nie wypuszczą tego zwycięstwa z rąk. Mimo, że w piłce nie można do ostatniego gwizdka przesądzać o wyniku to jednak w tym przypadku miałem pewność, że witamy właśnie pierwszą ligę. I tak się stało! Skra po blisko 70 latach wróciła na tak wysoki szczebel rywalizacji, ale śmiało można powiedzieć, że obecne rozgrywki to najlepszy sezon w historii. W Fortuna 1 Lidze, gdzie są naprawdę wielkie firmy radzimy sobie bardzo dobrze. Tak szczerze to spodziewałeś się, że grając tylko na wyjazdach uzbieramy 27 punktów w 20 meczach? – Sport to jedna wielka niewiadoma. Czasem wychodzisz dobrze przygotowany, a mimo to wynik tego nie odzwierciedla, nieraz drużyna gra gorsze spotkanie a zdobywa trzy punkty. Nigdy nie można z góry założyć jak potoczą się losy i ile punktów się zdobędzie. Skra ma to do siebie, że zawsze wychodzi zmobilizowana i walczy do końca, to jest naszym znakiem rozpoznawczym. Nie boimy się wielkich drużyn, znanych nazwisk. Ostatnio Piotrek Nocoń powiedział w wywiadzie, że do wszystkiego można się przyzwyczaić. Popieram jego słowa, jednak ta telenowela z naszym stadionem nie może trwać wiecznie. Wielki szacun dla chłopaków za to co zrobili w tej rundzie będąc cały czas na walizkach… Te wyjazdy na pewno są uciążliwe. Jakie jest Adam twoje zdanie na ten temat i czy wierzysz, że wiosną w końcu będzie nam dane zagrać w Częstochowie? – Kwestia regeneracji odgrywa tutaj kluczową rolę. Granie na wyjeździe nawet w roli gospodarza to nie to samo, co gościć przeciwnika na własnym stadionie. Miejmy nadzieję, że ta sytuacja niedługo ulegnieCzytaj więcej

„Po kontuzji wrócę silniejszy niż dotychczas” – Kamil Wojtyra rozpoczyna rehabilitację po zerwaniu więzadeł krzyżowych

Kamil Wojtyra przeszedł operację po zerwaniu więzadeł krzyżowych. Napastnik naszego klubu rozpoczął rehabilitację i pracuje nad szybkim powrotem na boisko. Nie będziecie pewnie zaskoczeni, jeśli powiemy, że jeden z kluczowych graczy drużyny zamierza wrócić na plac gry silniejszy niż kiedykolwiek! W ostatnim spotkaniu zawodnicy naszego zespołu wyrazili ogromne wsparcie dla swojego kolegi, wychodząc na boisko w koszulkach z napisem „Wojtyr, czekamy na Ciebie”. Zapraszamy do przeczytania krótkiej rozmowy ze snajperem Skry Częstochowa.  W jakim momencie doznałeś kontuzji? Czy już wtedy czułeś, że to może być tak poważna sprawa? Kamil Wojtyra: Mój uraz pojawił się na początku drugiej połowy meczu z GKS – em Jastrzębie. Podczas jednego ze starć kolano skręciło się w nienaturalny sposób i poczułem ból w okolicy tego stawu. Próbowałem to jeszcze „rozbiegać”, lecz nie przyniosło to żadnego efektu. Na pewno w tamtym momencie czy nawet po meczu, gdy adrenalina i emocje opadły, nie przyszło mi do głowy, że to będzie tak poważna kontuzja. Co poczułeś, kiedy usłyszałeś diagnozę? Jakie były Twoje pierwsze myśli? Na pewno ciężko było mi się pogodzić z tym, co mówił lekarz. Nie byłem przygotowany na taką diagnozę. W tamtym momencie ciężko było mi zebrać w ogóle jakiekolwiek myśli. Jak się czujesz po operacji? Jak wyglądał ten zabieg? Po operacji czuję się dobrze, wszystko przebiegło pomyślnie i bez komplikacji. Sam zabieg polegał na przeszczepieniu zerwanego więzadła krzyżowego i umocowaniu go w stawie kolanowym. Na szczęście okazało się, że nie trzeba „naprawiać” łąkotek co często idzie w parze w przypadku tego typu urazów. Jak wygląda Twoja rehabilitacja? Rehabilitacja w zasadzie zaczęła się już w dniu następnym po zabiegu. Początkowo pracuje się nad uzyskaniem pełnego wyprostu, nad zgięciem stawu kolanowego oraz na stymulowaniu mięśni wokół kolana do pracy. Z biegiem czasu ćwiczenia będą bardziej złożone oraz wymagające, tak by przygotować kolano do optymalnej pracy, jak sprzed operacji. Jest to na pewno długi i żmudny proces, jednak jest to niezbędne, aby w jak najszybszym możliwym czasie wrócić do pełnej sprawności. Czujesz wsparcie drużyny? To chyba wyjątkowe uczucie, kiedy cały zespół wychodzi na mecz w koszulkach „Wojtyr, czekamy na Ciebie!”? Na pewno! Jest to bardzo budujące i zachęcające do ciężkiej pracy rehabilitacyjnej. Tak jak już kiedyś mówiłem nasza szatnia jest jak drugi dom i jest to super uczucie mieć wsparcie kolegów. Jestem dumny ze mogę być częścią tej drużyny! Czy uważasz, że to doświadczenie Cię wzmocni? Myślisz, że wrócisz jeszcze silniejszy? Jestem przekonany, że po tej kontuzji wrócę silniejszy niż dotychczas. Na pewno teraz jest dla mnie trudny okres, jednak wierzę, ze rehabilitacja będzie szła po mojej myśli i postępy będą motywować mnie do dalszej pracy. Nie mogę się już doczekać powrotu na boisko. Do zobaczenia! Z niecierpliwością czekamy na Twój powrót na boisko!  Rozmawiał Daniel Flak

Skra fenomenem na skalę europejską – dużo o Skrze w telewizji Polsat

Ostatni w tym roku magazyn Fortuna 1 Ligi w telewizji Polsat poświęcony był głównie naszej drużynie. Czołowi dziennikarze stacji, która jest oficjalnym nadawcą rozgrywek zaplecza ekstraklasy zastanawiali się gdzie tkwi fenomen naszego klubu. – To niespotykana sytuacja nie tylko w Polsce, ale i całej Europie, aby drużyna grała tylko na wyjazdach – mówił Marcin Feddek, a były reprezentant Polski, a obecnie ekspert i komentator Polsatu Tomasz Łapiński zastanawiał się „kto w ogóle dopuszcza do takich zdarzeń? Przecież w Częstochowie jest stadion spełniający wymogi ekstraklasy. To niezrozumiałe, że nie można się dogadać!” Gościem tego odcinka w łączeniu online był nasz trener Jakub Dziółka. Jednym z pierwszych pytań jakie usłyszał było to, w jaki sposób motywuje zawodników wyłącznie na spotkania wyjazdowe? – To prawda, zagraliśmy jesienią 20 razy na wyjeździe, a dodając jeszcze mecz Pucharu Polski z Lechem to 21 razy. Nie zawsze gramy dobrze, częściej gramy skutecznie i pragmatycznie. Tak zakładaliśmy sobie przed sezonem, gra nie zawsze jest efektowna, ale musi być efektywna. Co do gry na wyjazdach to na początku mówiło się o pierwszych sześciu meczach, a potem dowiedzieliśmy się, że przyjdzie nam tak zagrać całą rundę. Mobilizacja jest różna, jesteśmy pierwszy sezon na tym poziomie rozgrywek. Chcemy pozostać w tej lidze, dlatego podchodzimy do tego bardzo ambitnie. W dalszej części programu wyemitowany został pełny materiał Krystiana Natońskiego. Przypomnijmy, że ekipa Polsatu gościła na stadionie przy ulicy Loretańskiej w miniony piątek (03.12). – Ewenement Skry? My od paru lat jesteśmy ewenementem, bo po każdym awansie skazuje się nas na granie ogonów. Tak było trzy lata temu w drugiej lidze i teraz po awansie też pojawiały się takie głosy. Co do gry tylko na wyjazdach, to nigdzie nie możemy poczuć się jak w domu. W tym miejscu dziękujemy klubom, które nas przyjęły i pozwoliły zagrać u nich w roli gospodarza – mówił wiceprezes Skry, Piotr Wierzbicki. Dziennikarze Polsatu starali się ustalić czy istnieje jakikolwiek cień szansy na to, aby nasza drużyna zagrała na swoim domowym boisku już wiosną 2022. – Chcemy pokazać naszą wartość sportową i marketingową. Co musiałoby się stać abyśmy w pierwszej lidze mogli zagrać przy Loretańskiej? Podstawa to wymiana murawy, potem wzmocnienie oświetlenia, a na końcu poprawa jakości trybun, bo nasze budynki klubowe nie są w najgorszym stanie. Wiosną pewnie zostaniemy zmuszeni do gry w Sosnowcu, jeśli nie dostaniemy pozytywnej decyzji co do gry przy Limanowskiego. Mam nadzieję, że nie będziemy już dłużej bezdomni i wrócimy do Częstochowy – relacjonował prezes Artur Szymczyk. W tej kwestii nieco mniej wiary ma trener Dziółka: – Loretańska chyba ma najdalej do tego, aby tam zagrać rundę wiosenną. Bliżej pewnie nam do stadionu w Sosnowcu, choć bardzo chcielibyśmy zagrać w Częstochowie. Problemy natury infrastrukturalnej to często pierwsze co przychodzi na myśl, gdy o Skrze mówią duże, ogólnopolskie media, ale nikt nie zapomina również o bardzo dobrej postawie stricte sportowej Skry jako totalnego beniaminka na tym poziomie. – Przed sezonem pewnie nikt nie zakładał, że zdobędziemy aż tyle punktów. Uczyliśmy się tej ligi przez jakiś czas, ale na pewno inne drużyny nie mówią już „z kim punktować jak nie ze Skrą?” Trochę punktów do pewnego utrzymania jednak jeszcze nam brakuje – realnie oceniał siłę swojego zespołu nasz szkoleniowiec. Eksperci w studiu chwalili dobrą organizację gry Skry, co naturalne konsekwentną obronę, ale Marcin Feddek zwrócił również uwagę na to, że Skrze zdarzają się mecze kiedy stara się dominować nad rywalem w środkowej strefie boiska i płynnie przechodzić do ataku. – Staramy się jak najlepiej korzystać z ośrodków, które nas przyjmują na treningi. To jednak też są dodatkowe koszta dla klubu i wiecznie tak być nie może. Początek sezonu był o tyle trudny, bo była duża niewiadoma, doszło 12 nowych zawodników. Byli oni świadomi gdzie trafiają i z czym będą musieli się zmierzyć. Po kilku porażkach musieliśmy zacząć punktować. Kosztem fajerwerków chcieliśmy wygrywać. Mamy świadomość jaki mamy budżet. Zimą na pewno nie będziemy mieli takiego komfortu jak inne drużyny, które na pewno się wzmocnią. Zrobimy jednak wszystko, żeby dobrze grać – spointował trener Jakub Dziółka. Cieszy nas, że telewizja Polsat w ostatnim czasie poświęciła sporo uwagi zarówno świetnej postawie sportowej naszego klubu, jak i problemom z jakimi musimy się zmagać. Mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości media będą mogły skupiać się tylko na tym pierwszym aspekcie, a saga z brakiem domowego stadionu doczeka się szczęśliwego zakończenia. Mariusz Rajek Dzięki uprzejmości Krystiana Natońskiego i telewizji Polsat Sport, na naszym kanale w serwisie YouTube pojawił się materiał z poniedziałkowego magazynu:

Znamy plan przygotowań

W minioną sobotę (04.12) zakończyliśmy tegoroczne ligowe występy, a już znamy szczegółowy harmonogram przygotowań do rundy wiosennej, która rozpocznie się dopiero w ostatni weekend lutego. Nasi zawodnicy do zajęć powrócą 7 stycznia, a pierwsze spotkanie kontrolne rozegramy tydzień później (15.01) z trzecią aktualnie drużyną 3 grupy III ligi – Polonią Bytom. Poniżej szczegółowy plan sparingów. Nasz sztab szkoleniowy łącznie zaplanował 8 spotkań kontrolnych. Rywale będą dość urozmaiceni, zagramy dwa mecze z przeciwnikami z Fortuna 1 Ligi, cztery z zespołami występującymi na co dzień w eWinner 2 Lidze oraz dwa spotkania z czołowymi III-ligowcami. Cztery raz będziemy gospodarzem i tyle samo razy udamy się w gości. Godziny i szczegółowe lokalizacje będą ustalane na bieżąco. Dokładny plan sparingów wygląda następująco: 15.01, sobota Polonia Bytom – Skra 22.01, sobota Skra – Garbarnia Kraków 26.01, środa Korona Kielce – Skra 29.01, sobota Skra – Stal Stalowa Wola 04.02, piątek Skra – KKS Kalisz 05.02, sobota Skra – GKS Bełchatów 12.02, sobota Odra Opole – Skra 19.02, sobota Ruch Chorzów – Skra Mariusz Rajek

Kulisy meczu z Resovią

Ostatnie spotkanie w tym roku już za nami. Warto jednak jeszcze na chwilę wrócić do sobotniego starcia w Rzeszowie, bowiem przygotowaliśmy dla Was klip meczowy! Zapraszamy do obejrzenia!  

„W Skrze czuję się już jak u siebie” – Szymon Szymański po meczu w Rzeszowie – VIDEO

Pomocnik, który przed obecnymi rozgrywkami trafił do nas z Rekordu Bielsko – Biała dobrze wkomponował się w drużynę Skry, a w ostatnim tegorocznym występie ligowym był na pewno wyróżniającą się postacią na boisku. – Przyjechaliśmy do Rzeszowa powalczyć o zwycięstwo i wydaje mi się, że było ono w naszym zasięgu. Resovia dobrze broniła, a dość szybko stracona bramka niestety zrobiła swoje – przyznał w pomeczowej rozmowie Szymon Szymański, Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy. Rozmawiał Mariusz Rajek

„Nikt nie zakładał, że w pierwszej rundzie zdobędziemy taką liczbę punktów” – trener Jakub Dziółka podczas konferencji prasowej po meczu z Resovią – VIDEO

Podczas konferencji prasowej po sobotnim spotkaniu z Resovią trener, Jakub Dziółka, podkreślał, że słabsza pierwsza część meczu w wykonaniu naszej drużyny będzie dobrym materiałem do analizy, a zespół zrobi wszystko, by z porażki wyciągnąć odpowiednie wnioski. Szkoleniowiec naszej ekipy pokusił się także o krótkie podsumowanie minionej rundy i – podobnie jak my wszyscy – jest w pełni zadowolony z postawy swoich podopiecznych na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. 

Resovia wzięła rewanż. Przegrywamy w Rzeszowie

Niezwykle udany dla nas rok 2021 kończymy niestety jednobramkową porażką z Resovią w Rzeszowie. Jedyną bramkę w 27. minucie zdobył Sebastian Strózik. – Ten mecz przegraliśmy w pierwszej połowie. W drugiej już lepiej operowaliśmy piłką, stwarzaliśmy sytuacje, ale nie wystarczyło tego nawet na remis. Całą rundę możemy ocenić jednak pozytywnie – ocenił po spotkaniu trener Jakub Dziółka. Starcie w Rzeszowie w pierwszej połowie nie rozpieszczało zmarzniętych minusową temperaturą kibiców. Optyczną przewagę posiadali rzeszowianie, ale pierwszą okazję, która realnie mogła zagrozić bramce Mateusza Kosa stworzyli dopiero w 20. minucie. Maksymilian Hebel w dogodnej sytuacji uderzył minimalnie obok słupka. Siedem minut później rywale jednak już się nie pomylili. Gola otwierającego wynik, a jak się później okazało jedynego w całym spotkaniu strzelił Sebastian Strózik posyłając piłkę blisko słupka z bliskiej odległości. Trzeba przyznać, ze nasi obrońcy w tej sytuacji specjalnie nie przeszkadzali graczowi Resovii. Na pierwsze uderzenie Skry przyszło nam czekać do 36 minuty. Sprzed pola karnego petardę nad poprzeczką bramki Branislava Pindrocha posłał Mikołaj Kwietniewski. Gdyby pocelował pół metra niżej mogła być to bramka kolejki. Po straconym golu przycisnęliśmy „gości” nieco mocniej, ale to Resovia w 42. minucie mogła podwyższyć prowadzenie. Po prawdziwym oblężeniu naszego pola karnego i kilku szansach na gola w jednej sytuacji udało się zażegnać zagrożenie Kosowi do spółki z naszymi obrońcami. Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia nad poprzeczką Szymona Szymańskiego, Resovia po chwili odpowiedziała podobnym uderzeniem, co mogło zwiastować podkręcenie tempa i więcej emocji. Sytuacji faktycznie było więcej, ale gra nadal głównie toczyła się w środkowej części boiska pod względną kontrolą rzeszowskiego klubu. W 61. minucie Hebel próbował przelobować „Kosika” uderzeniem zza połowy, ale na nasze szczęście piłka zatrzymała się na górnej siatce. Sytuacje Skry na wyrównanie? Na pewno takie były. W 72. minucie wprowadzony po przerwie Bartosz Baranowicz wywalczył rzut wolny, który na gola próbował zamienić Adam Mesjasz. Uderzenie po ziemi nieznacznie minęło jednak bramkę. Trzy minuty później wyróżniający się tego dnia Szymański przymierzył w środek bramki, ale Pindroch był bardzo pewnym punktem Resovii. W ostatnich fragmentach meczu dwie szanse na gola po dobrych dośrodkowaniach naszego środkowego pomocnika miał jeszcze Maciej Mas. Do wyrównania dążyliśmy dosłownie do ostatniego gwizdka, bo obronione przez Słowaka uderzenie Maćka w sam środek zakończyło ostatni w tym roku mecz dla obu drużyn w Fortuna 1 Lidze. – Kiedy zaczynaliśmy sezon nikt nie myślał, że zdobędziemy tyle punktów na koniec roku. Czy to dużo czy mało jeszcze nie oceniamy, bo cel jeszcze nie został osiągnięty. Rundę jednak na pewno możemy ocenić w naszym wykonaniu pozytywnie, tym bardziej, że graliśmy tylko na wyjazdach. Dzisiejszy mecz przegraliśmy w pierwszej połowie. To dobrze, że w ostatniej kolejce zagraliśmy taką słabą połowę, bo będziemy to mieć w pamięci na wiosnę. Będziemy chcieli nie popełniać już takich błędów. Mieliśmy inny plan na mecz i nie potrafiliśmy go zrealizować, to musi być dla nas nauczką. W drugiej połowie już dużo lepiej operowaliśmy piłką, stwarzaliśmy sytuacje, ale nie starczyło tego nawet na remis, dlatego gratuluję Resovii wygranej – podsumował mecz i rundę po spotkaniu trener Jakub Dziółka. Opiekun rzeszowian mógł być w pełni usatysfakcjonowany wynikiem: – Pora późna, zimno, ciężkie twarde boisko, nie było tu na pewno fajerwerków z żadnej strony. Najważniejsze były trzy punkty i to zrealizowaliśmy. Zespół wykonał kawał dobrej pracy, należą się moim zawodnikom gratulacje i z optymizmem możemy patrzeć w rundę wiosenną – ocenił Dawid Kroczek. Skra z 27 punktami zajmuje aktualnie 10. miejsce w tabeli, ale mające o punkt mniej Arka Gdynia i Odra Opole w tej serii będą dopiero grać. Przerwa w rozgrywkach Fortuna 1 Ligi potrwa aż do ostatniego weekendu lutego. Skra Częstochowa – Apklan Resovia Rzeszów 0:1 (0:1) 0-1 Sebastian Strózik 27’ Skra: Kos, Brusiło, Mesjasz, Winiarczyk (Niedbała), Krzyżak, Szymański, Kwietniewski (Baranowicz), Sajdak (Stromecki), Nocoń, Napora, Mas Resovia: Pindroch, Kubowicz, Wasiuluk, Mróz, Domoń (Soljić), Hebel (Twardowski), Wróbel Ż (Hilbrycht), Adamski, Eizenchart Ż, Strózik, Antonik (Pietraszkiewicz) Widzów: 953 w Rzeszowie, Skra gospodarzem Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński