Poszukujemy trenera analityka pierwszego zespołu

Piłka nożna jest Twoją pasją? Chciałbyś związać z nią swoją przyszłość? A może masz już doświadczenie w pracy w klubie sportowym? Jeśli tak, mamy coś dla Ciebie! Dołącz do nas jako trener analityk i zostań częścią sztabu szkoleniowego klubu rywalizującego na szczeblu centralnym!  Oczekujemy umiejętności współpracy, zaangażowania, dobrej organizacji pracy i chęci rozwoju.  Mile widziane doświadczenie w pracy analityka.  Oferujemy pracę w klubie grającym w Betclic 2. lidze, możliwość rozwoju, współpracę z profesjonalnym sztabem szkoleniowym i przede wszystkim świetną atmosferę.  Czekamy na Ciebie! CV prześlij na adres sekretariat@ks-skra.pl  Koniecznie dopisując klauzulę:  „Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu rekrutacji zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO)”. 

ciekawoSKRA #17

Dzisiaj przypomnimy czasy, kiedy Skra nie była Skrą, chociaż wszyscy i tak… tak ją nazywali. A przyczyną całego zamieszania było powstanie Zrzeszeń Sportowych. W powojennych latach przed władzami stało trudne zadanie odbudowy kraju, który wyglądał zupełnie inaczej niż jeszcze kilka lat wcześniej. Utracone Kresy Wschodnie “zrekompensowano” Ziemiami Odzyskanymi, chociaż przez wiele lat ich stan prawny w kontekście polityki globalnej nie wyglądał tak klarownie jak mogłoby się wydawać. Rząd robił wszystko, by obywatele przenosili się na zachodnie krańce nowo powstałego de facto państwa. Część robiła to dobrowolnie, część natomiast przesiedlana była przymusowo. Trafiali do świata, którego wcześniej nie znali. Strzeliste wieże kościołów, całkowicie inne budownictwo, urządzenia, z których część nie potrafiła korzystać, ale również… autochtoni, którzy po wojnie zostali na tych terenach, nierzadko przez jakiś czas mieszkając z nowymi przybyszami. Niemców także przesiedlano, chociaż wśród wielu nowych gospodarzy tych ziem panowało przekonanie i swoisty niepokój, że jeszcze wrócą. Podobnie myśleli wysiedlani stąd siłą lub salwujący się ucieczką tuż przed końcem wojny Niemcy. Oczywiście władze doskonale zdawały sobie sprawę ze skomplikowanej sytuacji społeczno-politycznej, ale nie przeszkadzało to rozgłaszać propagandowych tekstów o odwiecznej polskości nowo uzyskanych terenów. Zresztą rządzący Polską mieli po zakończeniu działań wojennych wiele problemów typowo gospodarczych i związanych z funkcjonowaniem społeczeństwa w nowej rzeczywistości. Przede wszystkim w czasie II wojny światowej zniszczona została niemal połowa dóbr kulturalnych, stracono prawie 40% majątku narodowego, a sama zabudowa mieszkalna Warszawy została zniszczona w… ponad 70%! Nie brakuje więc głosów, że tylko rządy komunistyczne, z mocno scentralizowaną władzą i z wyraźnie wytyczonym planem były w stanie wykonać duży krok ku odbudowie zniszczonego kraju. My nie będziemy zajmować się jednak rozstrzyganiem tego typu sporów, a przedstawimy w jaki sposób władza w zupełnie nieżyciowy sposób podeszła do klubów sportowych. Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w 1949 roku podjęło decyzję o reorganizacji organizacji sportowych. Kluby sportowe jako takie przestały de facto istnieć, a w ich miejsce powołano Zrzeszenia Sportowe. Podzielone zostały na kilka kategorii: sport akademicki (AZS), kluby wojskowe (CWKS), kluby milicyjne (Gwardia), kluby wiejskie (LZS) czy kluby szkolne (Zryw). Oprócz tego powstało zrzeszenia branżowe, takie jak Górnik, Kolejarz, Budowlani, Unia, Stal, Metalowiec, Spójnia, Związkowiec, Włókniarz czy Ogniwo. Każde zrzeszenie odpowiadało danej kategorii przemysłowej, a patronat nad nimi obejmowały zakłady pracy, przedsiębiorstwa i fabryki. Rodziło to spore zamieszanie, bowiem pod nazwą Włókniarz występowały choćby dawne Victoria, Stradom i Częstochowianka! Samo nazewnictwo było mocno… oficjalne. I tak dla przykładu Raków przystąpił do rywalizacji przed sezonem 1951 jako Koło Sportowe Zrzeszenia Stal przy Hucie Częstochowa w Częstochowie. Było też Koło Sportowe Zrzeszenia Stal przy Częstochowskich Zakładach Przemysłu Blacharskiego Elektrodyn w Częstochowie. Można było się pogubić, prawda? Choćby dlatego, chociaż obowiązywały odgórne nazwy zrzeszeń sportowych, używano dawnych nazw. Co ciekawe czyniono tak nie tylko w rozmowach prywatnych, ale także w prasie. Stąd też chociaż Skra przemianowana została na Ogniwo i tak wszyscy używali nazwy, która zdążyła już zakorzenić się wśród mieszkańców Częstochowy, Raków dla przykładu pojawiał się jako Stal-Raków. Co ważne zespoły musiały występować w odgórnie narzuconych strojach, charakterystycznych dla danego zrzeszenia oraz używać emblematów niezwiązanych historycznie z danym klubem. Jako Ogniwo Skra rywalizowała przez cztery sezony. Początkowo w tym czasie Skrzacy rywalizowali na drugim poziomie rozgrywkowym. Warto to podkreślić, bowiem Ogniwa należały do najbiedniejszych zrzeszeń, wspieranych przez koła rzemieślnicze. Mimo wszystko radzili sobie dzielnie. W 1951 roku, po reorganizacji drugoligowych rozgrywek polegającej na utworzeniu czterech grup, przyszło im rywalizować z ekipami z województw katowickiego, opolskiego i wrocławskiego. Łatwo nie było, jednak Skrzacy zdołali utrzymać drugoligowy byt, a duża w tym zasługa Stefana Halkiewicza, który zdobył dwanaście z dwudziestu jeden bramek dla naszej drużyny! Oczywiście apetyty, po piątym miejscu uzyskanym rok wcześniej, były spore, ale rzeczywistość nie sprzyjała wielkim sukcesom. Rok później nie udało się już utrzymać. Chociaż wspomniany już Halkiewicz wznosił się na wyżyny, będąc autorem niemal połowy ze wszystkich bramek Ogniwa/Skry, było to za mało. W tym miejscu warto dodać jako ciekawostkę fakt, że nasi piłkarze po pierwszej części rywalizacji plasowali się w górnej połowie tabeli z dorobkiem ośmiu oczek! Tyle tylko, że ostatni zespół miał ledwie… dwa punkty mniej. A to wszystko oznaczało, że po tym, jak w drugiej części sezonu Skra-Ogniwo zdobyła tylko trzy oczka, na lata – jak się okazało – opuściła szczebel będący zapleczem najwyższej klasy rozgrywkowej. W latach 1953-54 Skrzacy należeli do czołowych drużyn III ligi. Czegoś jednak brakowało do tego, by wrócić do II ligi. Czegoś, czyli punktów… Wspominaliśmy już o tym, że Ogniwa uznawane były – całkiem słusznie – za najbiedniejsze zrzeszenia, w związku z czym, bywały łączone z równie ubogimi Spójniami. Wówczas zmieniano ich nazwy. Tak też stało się ze Skrą-Ogniwem, która przemianowana została na Spartę w grudniu 1954 roku. Nazwa ta nie przetrwała szczególnie długo. W marcu 1955 roku, dwa lata po śmierci Józefa Stalina, zaczęto ponownie zezwalać klubom na używanie dawnych nazw. Skra skorzystała z tego niemal natychmiast i w marcu 1955 ponownie zaczęła grać pod tym szyldem. Występowała wówczas na trzecim poziomie rozgrywkowym, gdzie przyszło jej grać przez nieco ponad dekadę.

Wiosenny rozkład jazdy

7 stycznia piłkarze Skry wrócą do treningów. Czekają ich niemal dwa miesiące wytężonej pracy, by w jak najlepszej formie wejść w rundę wiosenną. Zanim jednak rozpoczną się przygotowania przypominamy terminarz rundy rewanżowej Betclic 2. ligi wraz z wynikami pierwszych meczów (na pierwszym miejscu Skra). Betclic 2. liga, runda wiosenna 2024/25: 01.03.2025* Hutnik Kraków – Skra Częstochowa (1:4) 08.03.2025 Skra Częstochowa – Olimpia Elbląg (1:0) 15.03.2025 Pogoń Grodzisk Mazowiecki – Skra Częstochowa (0:2) 22.03.2025 Skra Częstochowa – Podbeskidzie Bielsko-Biała (0:3) 29.03.2025 GKS Jastrzębie – Skra Częstochowa (2:1) 05.04.2025 Skra Częstochowa – Świt Szczecin (0:2) 12.04.2025 Polonia Bytom – Skra Częstochowa (1:2) 19.04.2025 Wisła Puławy – Skra Częstochowa (2:1) 26.04.2025 Skra Częstochowa – Wieczysta Kraków (1:4) 03.05.2025 Chojniczanka Chojnice – Skra Częstochowa (2:0) 10.05.2025 Skra Częstochowa – Zagłębie Sosnowiec (1:4) 17.05.2025 Olimpia Grudziądz – Skra Częstochowa (2:1) 24.05.2025 Skra Częstochowa – Rekord Bielsko-Biała (2:2) 31.05.2025 Resovia Rzeszów – Skra Częstochowa (1:0) 07.06.2025 Skra Częstochowa – Zagłębie II Lubin (0:2) * termin orientacyjny. Dokładne daty pojedynków będziemy podawali na bieżąco po ich potwierdzeniu przez Departament Rozgrywek Krajowych PZPN

GKS Tychy skraca wypożyczenie Maksymiliana Stangreta

Maksymilian Stangret wraca do GKS-u Tychy. Klub z Betclic 1. ligi zdecydował się skrócić wypożyczenie 19-letniego napastnika. Maksymilian Stangret dołączył do naszej ekipy na początku sierpnia 2024 roku w ramach wypożyczenia z GKS-u Tychy. Szybko wskoczył do pierwszego składu od początku prezentując się z bardzo dobrej strony. W barwach Skry wystąpił w siedemnastu spotkaniach ligowych, szesnastokrotnie w wyjściowej “jedenastce”. W Betclic 2. lidze cztery razy trafiał do bramki rywali, notując także dwie asysty. Do swoich statystyk może dorzucić bramkę zdobytą podczas Rundy Wstępnej Pucharu Polski z Kotwicą Kołobrzeg. Dobra forma młodego napastnika sprawiła, że GKS Tychy zdecydował się skorzystać z prawa skrócenia wypożyczenia Stangreta, który tym samym wraca do zespołu rywalizującego na co dzień w Betclic 1. lidze. Maks, dziękujemy za reprezentowanie barw Skry i życzymy powodzenia! Do zobaczenia na piłkarskim szlaku!

ciekawoSKRA #16

Dzisiaj opowiemy Wam historię piłkarza Skry, który otarł się o wyjazd na Igrzyska Olimpijskie do Berlina. Był nim Stanisław Kołodziejczyk. Stanisław Kołodziejczyk należał do grona zawodników, którzy pamiętali pierwsze lata funkcjonowania naszego klubu. W chwili powstania Skry miał dziesięć lat i z pasją śledził losy Skrzaków. Czynnym zawodnikiem został w 1930 roku i szybko stał się ważnym ogniwem drużyny. Na początku naszej opowieści nie można przejść obojętnie obok tego, że okres międzywojenny był trudny dla wielu zespołów. Tak wspomina początek czwartej dekady XX wieku Stanisław Kołodziejczyk na łamach monografii Skry, wydanej w 1981 roku z okazji 55-lecia klubu: – Warunki materialne klubu i drużyny pogarszały się, w szczególności w latach 1930-1934. To, że klub istniał wtedy i przejawiał działalność było rezultatem wielkiego przywiązania zawodników do barw, solidarności robotniczej. Mając to na uwadze z tym większym uznaniem należy traktować fakt, że młody, 20-letni w 1936 roku zawodnik, brany był pod uwagę do gry z orłem na piersi podczas zbliżających się Igrzysk Olimpijskich w Berlinie! Tutaj warto zatrzymać się na dłużej. Sama rywalizacja miała rozpocząć się 1 sierpnia, a decyzja o tym, że Polska weźmie w niej udział zapadła ledwie półtora miesiąca wcześniej! Chociaż kilka okręgów było przeciwko (przede wszystkim mocne Kraków i Lwów) podjęto decyzję, że biało-czerwoni będą uczestniczyć w tym wydarzeniu. Piłkarska centrala w ekspresowym tempie opracowała plan przygotowań do Igrzysk Olimpijskich, co nie przeszkadzało dokonywać “spontanicznych” decyzji, a taką był bez wątpienia pojedynek Polaków z angielską Chelsea, która zgodziła się rozegrać dodatkowy mecz, poza planowanym starciem z Wisłą Kraków. Gwoli formalności dodajmy, że klub z Londynu wygrał 2:0. Najważniejszym etapem przygotowań był oprócz różnego rodzaju test-meczów obóz przedolimpijskim, który trwał dwa tygodnie i rozpoczął się 6 lipca 1936 roku. Był to pierwszy w ten sposób zorganizowany obóz w naszym kraju, który prowadził były piłkarz Arminii Bielefeld i Schalke Kurt Otto (ponoć za miesięczną stawkę w budzącej uznanie wysokości 800 złotych). Wysoki standard zakwaterowania, wykwintne, pełnowartościowe posiłki i wysoki poziom treningów musiały na wszystkich robić ogromne wrażenie. Ale dla młodych, ambitnych piłkarzy to nie była zabawa. Kiedy sportowcy starali się jak najlepiej przygotować do zbliżających się wielkimi krokami Igrzysk, kierownictwo reprezentacji musiało wybrać osiemnastu zawodników, którzy dostąpią zaszczytu gry podczas jeszcze do niedawna najważniejszej imprezy piłkarskiej globu. A ponieważ na szerokiej liście znajdowało się początkowo trzydziestu sześciu piłkarzy (z czasem zmniejszoną ją do dwudziestu pięciu nazwisk) kilku z nich musiało obejść się smakiem. Oddajmy ponownie głos Kołodziejczykowi: – Było to dla mnie ogromne przeżycie, miałem wtedy 20 lat i myśl o tym że zmierzę się z takimi zawodnikami, jak: Kotlarczyk, Matjas, Peterek, Szerfke, Szczepanik, Wodarz, Piątek, Kisieliński, Wilimowski, Gałecki i wielu, wielu innych zatykało mi dech w piersiach. Byłem wtedy jedynym reprezentantem klubu robotniczego i pierwszym częstochowianinem na obozie Olimpijskim. Podczas dwutygodniowego zgrupowania Polacy dwukrotnie mierzyli się z austriackim Wacker oraz węgierskim Phoebusem. Co ciekawe pierwsze starcie z Austriakami, rozgrywane w Katowicach, zostało przerwane na początku drugiej połowy z powodu gradobicia i ulewy, uniemożliwiających piłkarskie zmagania. Ostatecznie Józef Kałuża wybrał osiemnastu piłkarzy, niestety w kadrze zabrakło miejsca dla piłkarza Skry. – Mimo, że na Olimpiadę nie pojechałem, to satysfakcję miałem ogromną – przyznawał po latach Kołodziejczyk. Nic dziwnego szczególnie, że w desygnowanej do boju kadrze zabrakło miejsca również dla… Ernesta Wilimowskiego! Przyczyny tej niezrozumiałej decyzji tak naprawdę nie są znane do dzisiaj, ale przez historyków sportu brane pod uwagę są dwie ewentualności. Pierwsza związana jest z aferą alkoholową i libacją, w której uczestniczył Wilimowski po zdobyciu mistrzostwa kraju, natomiast druga to rzekome zawodowstwo piłkarza (miał dostawać pieniądze za mecze w barwach Ruchu). Co ciekawe podobne argumenty nie wpłynęły na decyzję odnośnie wyjazdu na święto sportu jego klubowych kolegów. Pojawia się więc hipoteza, że za decyzją władz stały niemieckie korzenie piłkarza, który za trzy lata opuści kraj i przez wielu zostanie uznany za zdrajcę. Co prawda w 1936 roku nikt o tym nie mógł wiedzieć, ale trzeba o tym wspomnieć, by zdać sobie sprawę, jak trudne i skomplikowane były losy ludzi, których dotknęły tragiczne lata II wojny światowej i których nie powinniśmy oceniać z naszej perspektywy. Kołodziejczyk, podobnie jak całe pokolenie, najlepsze lata kariery stracił z powodu międzynarodowego konfliktu. Po wojnie wrócił jednak na boisko. Wtedy wszyscy już wiedzieli, że Igrzyska Olimpijskie w Berlinie były farsą. I tutaj kolejny paradoks – były farsą, jednak dzięki nim powstał film, który wyprzedził swoją epokę: “Olympia” Leni Riefenstahl. Tak to już jest. Jednym geniuszom zło niszczy życie, innym pozwala rozbłysnąć. Żródła: Archiwalne wydania „Słowa Częstochowskiego” Monografia Skry Częstochowa, Częstochowa 1981 Rafał Jung, Wymiar polityczny i aspekty organizacyjne udziału polskich piłkarzy na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie (1936) [w:] Prace Naukowe Akademii Jana Długosza w Częstochowie, t. XVI, nr 1, Częstochowa 2017 Zobacz poprzednią część naszego cyklu:

Wybraliście zdjęcie roku

Przez kilka ostatnich dni wybieraliśmy wspólnie z Wami zdjęcie roku. Została nim fotografia wykonana podczas meczu z Resovią Rzeszów, której autorem jest Natanael Brewczyński.  Tuż przed świętami Bożego Narodzenia rozpoczęliśmy zabawę, polegającą na wyborze zdjęcia, które w minionym 2024 roku, najbardziej przypadło Wam do gustu. Głosować można było do 28 grudnia, do godziny 10:00.  Decyzją naszych Kibiców zdjęciem roku została fotografia wykonana 2 listopada 2024 roku podczas meczu Skry Częstochowa z Resovią Rzeszów, której autorem jest Natanael Brewczyński, a głównym bohaterem Hubert Sadowski. 

Na nich warto zwrócić uwagę

Kilka dni temu zakończyliśmy podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu zawodników Skry. Zaprezentowaliśmy w nim wszystkich piłkarzy w minionej rundzie broniących barw naszego klubu na trzecim poziomie rozgrywkowym. Pora teraz parę akapitów poświęcić tym, którzy mocno napierają na swoich starszych kolegów i wkrótce mogą doczekać się debiutu na boiskach Betclic 2. ligi. Bezpośrednie zaplecze pierwszej drużyny Skry stanowią nasze rezerwy. Skra Płomień ma za sobą pierwszą, historyczną rundę na poziomie II ligi śląskiej i można powiedzieć, że z meczu na mecz, zespół złożony praktycznie z samych młodzieżowców – raz na jakiś czas zasilany nieco starszymi zawodnikami z kadry prowadzonej przez Dariusz Rolaka – radzi sobie coraz lepiej i wykazuje coraz większą dojrzałość. To właśnie w szeregach naszej “dwójki” wypatrujemy piłkarzy, którzy wkrótce mogą stanowić o sile Skry. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Bartosz Warszakowski. 17-letni bramkarz ma już za sobą debiut na poziomie centralnym i można śmiało powiedzieć, że w meczach z rezerwami ŁKS-u oraz z KKS-em pokazał się z bardzo dobrej strony. Jesteśmy przekonani, że niedługo może odgrywać pierwsze skrzypce na wyższym poziomie niż II liga śląska. Nie mamy zamiaru ani na chwilę spuszczać go z oczu. Podobnie jak z oczu nie spuszcza młodych podopiecznych Tomasza Szymczaka trener Rolak, regularnie zapraszając ich na treningi. Z szerokiego grona piłkarzy, którzy mają okazję szlifować swój talent ramię w ramię z bardziej doświadczonymi zawodnikami warto wymienić co najmniej kilku. Zacznijmy od tych, którzy w rundzie jesiennej mieli okazję zasmakować atmosfery dnia meczowego i zasiąść na ławce, znajdując się w kadrze meczowej naszej ekipy. Spośród tych piłkarzy warto zwrócić uwagę na Seweryna Cieślaka. Zaledwie 16-letni napastnik 7-krotnie wpisywał się na listę strzelców mocnej II ligi śląskiej i nic dziwnego, że regularnie pojawia się na zajęciach pierwszego zespołu. Z kuluarowych rozmów z naszymi zawodnikami możemy zdradzić, że w ich oczach radzi sobie naprawdę dobrze. W ostatnich miesiącach miał okazję trzykrotnie oglądać mecz Betclic 2. ligi z perspektywy ławki rezerwowych, a miało to miejsce w Łodzi, Kaliszu i w Częstochowie podczas starcia z GKS-em Jastrzębie. Trzymamy kciuki, by w rundzie rewanżowej zanotował debiut w “jedynce”. Rok starszy od Cieślaka Mateusz Wasilewski głównie rywalizuje na poziomie wojewódzkich lig młodzieżowych, ale zapewne już niedługo znajdzie stałe miejsce w zespole rezerw. Sumiennie pracujący młodzieżowiec z pewnością po zasmakowaniu klimatu ligowego pojedynku podczas premierowego starcia sezonu z rezerwami ŁKS-u dostał motywację do dalszego rozwoju. Również w inauguracyjnej potyczce sezonu w kadrze meczowej znalazł się Kamil Frukacz. 18-letni golkiper nie ma łatwego zadania, bo o miejsce w składzie rezerw rywalizuje z Bartoszem Warszakowskim, jednak jesienią czterokrotnie stanął między słupkami i nierzadko pracuje podczas zajęć drugoligowców pod okiem Andrzeja Bledzewskiego. Grupę piłkarzy, którzy znaleźli się w kadrach meczowych Skry uzupełnia Jakub Hajda, tuż przed startem rozgrywek doznający pechowej kontuzji. Ale to nie wszyscy zawodnicy, o których warto wspomnieć. W gronie młodzieżowców ze Skry-Płomienia warto zwrócić uwagę na chociażby Jakuba Despeta, Kacpra Tomzika, Kacpra Mertę, Konrada Waludę, Kacpra Garczarka, Kacpra Kożucha czy Mateusza Korzeniewskiego (kolejność przypadkowa), a przede wszystkim kapitana Skry II, Jakuba Niedzielskiego. Jesteśmy przekonani, że w tym gronie znajdują się piłkarze, którzy swoją pracą i zaangażowaniem mogą zajść naprawdę daleko. Przykład Pawła Kołodziejczyka, wiosną rzuconego na głęboką wodę jest zapewne dla nich wszystkich doskonałą motywacją.

Eksperci o Skrze!

Niemal miesiąc temu zawodnicy Skry zakończyli jesienne zmagania w Betclic 2. lidze. Od tej pory podsumowujemy, przypominamy i analizujemy. Ale jak widzą postawę naszych piłkarzy w ostatnich miesiącach eksperci i dziennikarze? Postanowiliśmy ich o to zapytać! Dominik Pasternak (dziennikarz TVP Sport) Przed sezonem typowałem Skrę jako pewniaka do spadku. Minusowe punkty, brak trenera przed startem rozgrywek i zagadkowy skład. Trudno było być optymistą. Natomiast po zatrudnieniu Dariusza Rolaka, o którym słyszałem wiele dobrego, można było upatrywać cień szansy. Po trudnym początku sezonu zaczęło się punktowanie i skończenie rundy z 6 zwycięstwami i dwoma remisami oceniam jako pozytywną niespodziankę. To bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę wszelkie przeszkody do jego osiągnięcia. Drużyna się rozwija, trener udowadnia swoją wartość i mimo kiepskiej pozycji w tabeli wcale tak szybko nie skreślałbym Skry. Widzę w niej największy potencjał spośród drużyn ze strefy spadkowej. Liczę, że zostanie to udowodnione na boisku. Daniel Flak (dziennikarz TVP 3 Katowice) Biorąc pod uwagę sytuację klubu przed sezonem – mam na myśli znacząco opóźniony start przygotowań i prawdziwą rewolucję kadrową – to była naprawdę solidna runda w wykonaniu Skry. Okres budowania formy przed startem rozgrywek był dla zawodników z Loretańskiej tak krótki, że moim zdaniem, zespół dochodził do odpowiedniej dyspozycji kolejnymi meczami ligowymi (a nie sparingami, których było niewiele). Świadczą o tym niekorzystne wyniki na starcie sezonu, które z czasem znacząco się poprawiły. Siedem ujemnych punktów dla młodej, nowo zbudowanej ekipy brzmiało jak wyrok. Szczerze mówiąc, myślałem, że bieżące rozgrywki mogą być dla Skry czasem na przygotowanie się do zderzenia z trzecioligową rzeczywistością. Okazuje się jednak, że Dariusz Rolak na tyle dobrze poukładał zespół, iż utrzymanie jest w zasięgu. Myślę, że jeśli drużyna w podobnym składzie przepracuje okres przygotowawczy i w dalszym ciągu będzie “rosła” w takim tempie, to spokojnie może skutecznie rywalizować o pozostanie na drugoligowym szczeblu. Co istotne, spotkania przy Loretańskiej po prostu dobrze się ogląda – Skra gra atrakcyjnie dla oka, do czego zresztą zdążyliśmy się już przyzwyczaić przy okazji śledzenia jej występów w poprzednim sezonie. W mojej opinii kluczem do utrzymania będzie podtrzymanie dotychczasowego tempa rozwoju drużyny oraz – mówiąc brzydko – wykorzystywanie umiejętności “przepychania meczów”. Mam bowiem wrażenie, że w minionej rundzie było co najmniej kilka spotkań, które piłkarze Skry mogli kończyć w lepszych nastrojach – w starciach “na styku” i trudnych momentach nie zawsze potrafili jednak zachować chłodną głowę. Podsumowując, przed wiosną jest zatem co najmniej kilka powodów do optymizmu – oczywiście kibicuję i wierzę, że misja trenera Rolaka zakończy się powodzeniem! Artur Kucharski (fotoreporter, Gazeta Regionalna) To nie była łatwa runda jesienna dla piłkarzy Skry Częstochowa. Trzeba przypomnieć, że Skra miała występować w Betclic 3. lidze, ale pojawiła się szansa na grę w Betclic 2. lidze i działacze zrobili wszystko, aby drużyna grała ponownie wśród drugoligowców. To się udało. Trzeba było jednak walczyć z czasem i budować skład. Dodatkowo częstochowski klub borykał się z kolejnymi problemami. Skra przystąpiła do rywalizacji z minus 7 punktami, co już na samym starcie rozgrywek mogło wpłynąć negatywnie na drużynę. W pierwszych meczach piłkarze Skry musieli odrabiać straty i zbliżać się do 0, podczas gdy rywale punktowali w tabeli. Nie dość, że częstochowski klub miał minusową stratę to kolejny sezon rozgrywał swoje mecze bez dopingu kibiców… Dlatego bilans Skry po rundzie jesiennej: 6 zwycięstw, 2 remisy i 11 porażek uważam za niezły. Oczywiście były spotkania, w których można było pokusić się o kilka punktów więcej… Wówczas pozycja w tabeli też byłaby lepsza. Skra na boisku zdobyła 20 punktów. Gdyby nie kara to zajmowałaby w tabeli 13. miejsce i miałaby tylko 4 punkty straty do 9. pozycji i środka tabeli. Przez minusowe 7 punktów ma ich jednak tylko 13 co daje 17. miejsce w strefie spadkowej. Jeśli Skra w rundzie wiosennej zacznie punktować na wyjazdach to w moim przekonaniu ma szansę, aby wydostać się ze strefy spadkowej. W rundzie jesiennej w 9 meczach wyjazdowych wywalczyła tylko 4 punkty… Słabiej na wyjazdach prezentowali się tylko zawodnicy: Olimpii Elbląg i Zagłębia II Lubin.