W tym tygodniu na “trzy szybkie” zapraszamy was razem z Mateuszem Wincierszem. 23-letni wahadłowy od pierwszego meczu, jest ważnym ogniwem w układance trenera Dariusza Rolaka. Mateusz Winciersz jako jeden z pierwszych zawodników zdecydował się pozostać w Skrze Częstochowa na sezon 2024/25. Na murawie pojawił się we wszystkich siedmiu meczach Betclic 2. ligi, a w spotkaniu Rundy Wstępnej Pucharu Polski pełnił nawet rolę kapitana. W meczu z Olimpią Elbląg zanotował asystę, po której Maksymilian Stangret zdobył bramkę na wagę trzech punktów. Mateusz, wróćmy jeszcze na moment do meczu z GKS-em Jastrzębie. Czy to zwycięstwo wskazuje kierunek, w którym zmierza nasz zespół? To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne, a sposób wywalczenia trzech punktów udowadnia, że jesteśmy drużyną, która potrafi walczyć do samego końca. Codziennie wykonujemy ciężką pracę na boisku i cieszę się, że w tym meczu doczekaliśmy się efektu. Chciałbym bardzo, aby był to początek czegoś dobrego. Każdy z nas do tego dąży. Jak oceniasz swoją postawę po pierwszych meczach bieżącego sezonu? Myślę, że pozytywnie. Bardzo dobrze się czuję. Sezon jest długi, więc nie pozostaje nic innego jak szlifować formę i walczyć. Przed nami najdalszy wyjazd w tym roku. Jakiego spotkania spodziewasz się w Szczecinie? Nie rozmyślam jakoś specjalnie, czy gramy blisko czy daleko, weryfikacja i tak odbywa się na boisku. Natomiast nie ma co ukrywać, dalsze wyjazdy mają jeszcze większy wpływ na nasze zgranie, przez chociażby kontakt ze sobą przez 24 godziny na dobę. To ma duży wpływ na integrację zespołu. Gdzieś tam w głowie koncentracja na przeciwniku, analiza sytuacji boiskowych dają o sobie znaki, więc to dobrze świadczy o nastawieniu. Można powiedzieć, że po ostatnim zwycięstwie nabraliśmy apetytu na kolejne punkty i wierzę w to, że jesteśmy w stanie wrócic ze zwycięstwem, a wtedy podróż będzie bardziej udana. Przed sezonem mówiłem, że Betclic 2. liga, jest bardzo zaskakująca – każdy z każdym może zarówno wygrać jak i przegrać, i – nie ma co się oszukiwać – dotychczasowe wyniki to potwierdzają. Uważam, że czeka na wyrównany mecz. Nie pozostaje nam nic innego, jak wyjść na murawę i za wszelką cenę wywalczyć jak najlepszy rezultat.
Kategoria: I Zespół
Piotr Nocoń w jedenastce kolejki
Kapitan naszego zespołu, Piotr Nocoń, znalazł się w jedenastce kolejki tygodnika “Piłka Nożna”. To oczywiście pokłosie świetnego występu w meczu przeciwko GKS-owi Jastrzębie. Sobotni mecz z GKS-em Jastrzębie zakończył się drugim zwycięstwem naszych piłkarzy w sezonie. Jednym z zawodników, którzy wpisali się na listę strzelców był Piotr Nocoń, który zresztą w 67. minucie pojedynku otworzył jego wynik kapitalnym uderzeniem. Dla naszego kapitana było to drugie trafienie w sezonie w ramach rozgrywek Betlic 2. ligi. Duże słowa uznania należą mu się jednak za całokształt pracy na boisku, której wspomniane trafienie było miłym (i zasłużonym) zwieńczeniem. Postawa najbardziej doświadczonego zawodnika Skry została zauważona przez tygodnik “Piłka Nożna”, który umieścił go w jedenastce 7. kolejki Betclic 2. ligi. Dla Noconia to pierwsza – ale mamy przeczucie graniczące z pewnością, że nie ostatnia – nominacja. Jedenastka 7. kolejki Betclic 2. ligi według tygodnika “Piłka Nożna”: Mikułko (Wieczysta) – Ślęzak (ŁKS II), Gawlik (KKS), Kargulewicz (Wisła) – Gajda (Polonia), Kamon (ŁKS II), Kruszelnicki (Zagłębie II), Nocoś (Skra) – Sławiński (ŁKS II), Mikrut (Resovia), M. Głogowski (Hutnik)
Zwycięstwo z GKS-em Jastrzębie na zdjęciach
Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć z sobotniego meczu naszej ekipy z GKS-em Jastrzębie.
Filip Kramarz: „Takie mecze budują”
Filip Kramarz zadebiutował w sobotę na poziomie Betclic 2. Ligi w barwach naszej drużyny. Młody golkiper miał swój udział w zwycięstwie nad GKS-em Jastrzębie. W związku z tym zaprosiliśmy go po meczu na krótką rozmowę.
Trenerski dwugłos po meczu z GKS-em Jastrzębie
Po meczu z GKS-em Jastrzębie odbyła się tradycyjna konferencja prasowa, na której merytorycznie do przebiegu spotkania odnieśli się obaj trenerzy – Dawid Pędziałek i Dariusz Rolak.
Wygrywamy!
Piłkarze Skry Częstochowa wygrali w meczu 7. kolejki Betclic 2. Ligi z GKS-em Jastrzębie 2:1. Worek z bramkami otworzył się w drugiej połowie. Gole dla naszej ekipy zdobyli Piotr Nocoń i Maksymilian Stangret. Od pierwszego gwizdka widać było, że nasi piłkarze są mocno zmotywowani, by odnieść pierwsze domowe zwycięstwo w sezonie. Grali z zębem i cały czas szukali możliwości, by zagrozić bramce strzeżonej przez Grzegorza Drazika. Zaangażowanie od pierwszego gwizdka Stojąc naprzeciwko zdyscyplinowanej ekipie z Jastrzębia trudno było jednak o konkrety. Na dobrą sprawę pierwszy strzał w kierunku bramki oddaliśmy w 13. minucie pojedynku, a konkretnie Maksymilian Stangret główkował obok słupka po dośrodkowaniu Mateusza Winciersza. Trzeba przyznać, że grając z dużym zaangażowaniem nie mieliśmy problemów ze znalezieniem się w szesnastce rywali, jednak brakowało ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki. Po raz pierwszy groźnie zrobiło się pod naszą bramką, kiedy zegar wskazywał 23. minutę. Po rzucie wolnym goście oddali nawet strzał, ale płasko lecąca piłka minęła słupek bramki, w której debiutował podczas meczu ligowego w barwach naszego klubu Filip Kramarz. W 32. minucie piłka trafiła pod nogi wbiegającego na piąty metr Stangreta, jednak jego uderzenie obronił Drazik. Pięć minut później jastrzębianie wyprowadzili kontratak, po którym Kramarza próbował pokonać Szymon Kiebzak, jednak górą w tym pojedynku okazał się nasz golkiper. W 44. minucie Kramarz ponownie wspiął się na wyżyny swoich umiejętności broniąc uderzenie z rzutu wolnego Oliwiera Jakucia. Kto strzeli, ten wygra? Po zmianie stron niejaką trudność zaczęło nam sprawiać przedostanie się pod bramkę rywali. Chociaż dwukrotnie mieliśmy okazję do przeprowadzenia kontrataków ostatecznie golkiper GKS-u nie był zmuszony do interwencji. W 54. minucie losy spotkania mógł odmienić Piotr Nocoń, jednak po strzale naszego kapitana piłka przefrunęła nad poprzeczką. Musieliśmy mieć się jednak na baczności. W 57. minucie dwukrotnie w odpowiednim miejscu i czasie znalazł się Oliwier Kucharczyk. Najpierw główkował na linii bramkowej, a następnie po kombinacyjnie rozegranym rzucie rożnym rywali ponownie głową zatrzymał uderzenie zmierzające w światło bramki. Jeśli można powiedzieć, że nasz obrońca wyręczył Kramarza, to nasz bramkarz udowodnił swoją klasę chwilę później, broniąc nieprzyjemny strzał Kiebzaka. Kapitan strzela Kto inny, jak nie on? – można byłoby zapytać po tym, jak w 68. minucie spotkania bramkę zdobył Piotr Nocoń. Nasz kapitan popisał się kapitalnym uderzeniem, po którym Drazik mógł tylko wyciągnąć piłkę z siatki. Bramka podziałała uskrzydlająco na Noconia, który dosłownie kilkadziesiąt sekund później przymierzył z dystansu, a po obronie Drazika dobijać próbował Jakub Niedbała. Jastrzębianie w natarciu Goście nie mieli zamiaru składać broni i ponownie po tym jak piłka wyleciała poza linię końcową gratulacje od kolegów zebrał Kucharczyk, blokujący chwilę wcześniej uderzenie Michała Bednarskiego. Był to moment, kiedy goście zepchnęli nas do obrony niskiej, regularnie ustawiając futbolówkę to w jednym, to w drugim narożniku. Nie oznaczało to jednak całkowitej bierności, bowiem choćby w 78. minucie Kacper Kaczorowski, który chwilę wcześniej pojawił się na murawie odzyskał piłkę w okolicach linii końcowej i dośrodkował do Noconia, jednak autor pierwszego trafienia minimalnie przestrzelił. Niestety w 83. minucie jastrzębianie doprowadzili do wyrównania, a uczynił to Michał Bednarski. I w tym miejscu trzeba powiedzieć, że żadna ze stron nie zadowalała się remisem. Zarówno Skrzacy jak i piłkarze z Jastrzębia szukali szansy na to, by przechylić szalę na swoją stronę. Mecz, chociaż toczony był w szybkim tempie, nabrał rumieńców. I to nasi piłkarze przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, a konkretnie Stangret, który sprytnie minął linię defensywną i z ostrego kąta skierował piłkę do siatki. Goście rzucili się do szaleńczych ataków, jednak nie byli w stanie umieścić futbolówki w siatce, chociaż w naszym polu karnym znalazł się nawet golkiper z Jastrzębia i ostatecznie Skra zanotowała drugie zwycięstwo w sezonie. Skra Częstochowa – GKS Jastrzębie 2:1 (0:0) 1:0 Piotr Nocoń (68’), 1:1 Michał Bednarski (83’), 2:1 Maksymilian Stangret (90’+2) Skra: Kramarz – Kucharczyk, Lorenc, Magnuszewski – Stec, Ławrynowicz, Winciersz (90’ Owczarek), Sobczak (77’ Kaczorowski), Niedbała (90’+4 Wróbel), Nocoń – Stangret GKS: Drazik – Paprzycki, Baranowski, Ziewiec – Maszkowski (80’ Matysek), Fietz, Iskra (66’ Mucha), Flak, Kiebzak, Jakuć (66’ Ali) – Zych (66’ Bednarski)
Zakończyć wakacje zwycięstwem
W najbliższą sobotę (31 sierpnia) piłkarze Skry rozegrają kolejny mecz o punkty Betlic 2. Ligi. Tym razem ich rywalem będzie GKS Jastrzębie. Bilans ostatnich starć nie jest korzystny dla Skrzaków, ale wierzymy w to, że w sobotni wieczór przełamią złą passę i powiększą swój dorobek o trzy oczka. GKS Jastrzębie rozpoczęło sezon od imponującego zwycięstwa nad Hutnikiem Kraków (5:0), ale później nieco spuściło z tonu. Porażki z Pogonią Grodzisk Mazowicki i Polonią Bytom przeplatane remisami z Olimpią Elbląg oraz Podbeskidziem Bielsko-Biała musiały zaniepokoić fanów GKS-u. Przełamanie przyszło dopiero w ubiegły weekend, kiedy w domowym starciu ze Świtem Szczecin jastrzębianie, dzięki bramce w doliczonym czasie gry, zainkasowali trzy oczka. To pozwoliło wywindować się naszemu najbliższemu rywalowi w okolice środkowej strefy tabeli. Co ciekawe GKS w ligowych delegacjach radzi sobie całkiem przyzwoicie. Podopieczni Dawida Pędziałka dwukrotnie dopisywali do swojego dorobku punkt, jednak z pewnością chcieliby w sobotni wieczór wreszcie powiększyć swój dorobek o trzy oczka. Tak się jednak składa, że taki sam plan mają nasi piłkarze. Nie ma co ukrywać, że potrzebujemy punktów, by zmniejszyć dystans do zespołów, które plasują się nad nami w tabeli Betclic 2. Ligi. Zadanie nie będzie łatwe, tym bardziej, że bilans naszych ostatnich starć nie jest korzystny dla Skry. Po raz ostatni zgarnęliśmy pełną pulę 14 listopada 2021 roku! A sięgając pamięcią wstecz o dekadę trudno dopatrzeć się domowego zwycięstwa naszej ekipy. Połowa z ostatnich dziesięciu meczów pomiędzy Skrą a GKS-em kończyła się zwycięstwem naszych sobotnich gości, czterokrotnie padł remis. Każda seria jednak kiedyś się kończy i wierzymy w to, że przełamując niekorzystne statystyki historyczne dopiszemy trzy oczka do tabeli. Betclic 2. Liga – 7. kolejka Skra Częstochowa – GKS Jastrzębie Sobota, 31 sierpnia, godz. 18:00 Sędziują: Arkadiusz Nestorowicz (Międzyrzecz Podlaski, sędzia główny), Paweł Smyk (sędzia asystent), Patryk Zielant (sędzia asystent), Przemysław Burliga (sędzia techniczny) GKS Jastrzębie, historia klubu: Jastrzębie-Zdrój, położone jest niedaleko polsko-czeskiej granicy i przez lata było senną miejscowością. Wszystko zmieniło się w XIX wieku, kiedy podczas poszukiwań węgla natrafiono na solankę jodowo-bromową. Krótko później hrabia Feliks von Koenigsdorff rozpoczął budowę obiektów służących leczeniu, a sama miejscowość zmieniła nazwę na Bad Koenigsdorff-Jastrzemb, która utrzymała się aż do 1922 roku. Historia klubu sportowego jest oczywiście krótsza, ale i tak bardzo interesująca. Górnik Jastrzębie powołany został do życia 15 czerwca 1961 roku. Przez lata klub kursował między II a III ligą. Po perturbacjach na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku mozolnie wydostawał się z szóstego poziomu rozgrywkowego, by wreszcie w 2018 roku zagościć na zapleczu ekstraklasy. Przygoda z I ligą trwała przez cztery sezony. Najbardziej udana była pierwsza z kampanii, ukończona przez jastrzębian na piątej lokacie. Później było już nieco gorzej i ostatecznie po sezonie 2021/2022 GKS opuścił szeregi Fortuna 1. Ligi, lądując w 2. lidze. Warto wspomnieć, że GKS w swojej historii zasmakował gry na najwyższym poziomie w naszym kraju. Miało to miejsce w sezonie 1988/89. Piłkarze z Jastrzębia wśród najlepszych walczyli dzielnie, odnosząc 8 zwycięstw i notując 8 remisów. Dało im to 14. miejsce w 16-zespołowej lidze, przez co sezon wydłużył się dla nich o potyczki barażowe z Zawiszą Bydgoszcz. Pierwsze starcie zakończyło się bezbramkowym remisem, natomiast w drugim bydgoszczanie triumfowali 2:0, gwarantując sobie miejsce w elicie. Nieco ponad dekadę wcześniej piłkarze z Górnego Śląska osiągnęli swój największy sukces w Pucharze Polski. Dotarli bowiem aż do półfinału edycji 1975/76, eliminując kolejno Motor Praszka (4:2), Wisłę Kraków (1:0), Legię Warszawa (0:0, po karnych) oraz Stal Rzeszów (1:0 po dogrywce). Pochód jastrzębian zatrzymała dopiero Stal Mielec (z Grzegorzem Lato, Henrykiem Kasperczakiem czy Janem Domarskim w składzie), która w finale uległa Śląskowi Wrocław. GKS Jastrzębie, kadra: BRAMKARZE: Grzegorz Drazik, Jakub Trojanowski, Wiktor Rusin OBROŃCY: Paweł Baranowski, Jan Flak, Jakub Iskra, Konrad Kargul-Grobla, Paweł Kucharczyk, Sebastian Rogala, Michał Walczak, Jan Ziewiec POMOCNICY: Farid Ali, Karol Fietz, Kamil Jadach, Oliwier Jakuć, Wojciech Katus, Szymon Kiebzak, Kacper Masiak, Szymon Maszkowski, Krystian Mucha, Oskar Paprzycki, Gracjan Sajdak NAPASTNICY: Michał Bednarski, Szymon Matysek, Kacper Zych SZTAB: Dawid Pędziałek (I trener), Mateusz Wrana (asystent trenera), Patryk Szymik (asystent trenera), Mariusz Pawełek (trener bramkarzy), Kamil Błachut (kierownik drużyny), Patryk Maroszek (fizjoterapeuta), Dagmara Szczot (masażystka)
Rozpocząć pogoń
Już za dwa dni czeka nas pojedynek z GKS-em Jastrzębie. Będzie to już siódmy mecz rozgrywany w ramach drugoligowej kampanii. W poprzednich nasi piłkarze udowodnili, że są w stanie napsuć krwi zespołom, które miały więcej czasu na przygotowanie się do sezonu. Najważniejsze jednak są punkty, a tych – póki co, nam brakuje. Chociaż przed nami dopiero siódma kolejka Betclic 2. Ligi można powiedzieć, że dla naszej ekipy nie ma już meczów nieważnych. Minusowe punkty sprawiły, że do bezpiecznej strefy tracimy już dziesięć punktów, a do barażowej oczko mniej. Pesymiści stwierdzą, że mamy do czynienia z misją niemożliwą, ale prawda jest taka, że posiadamy argumenty, by wierzyć w pomyślność obranej drogi. Przede wszystkim warto mieć na uwadze, że gdyby nie minusowe punkty nasza sytuacja byłaby całkowicie odmienna i obecnie mielibyśmy za plecami choćby rezerwy Zagłębia Lubin czy Olimpię Elbląg. Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem i trzeba skupić się na boisku. A tam? Z pewnością zwycięstwo nad Olimpią Elbląg udowodniło, że pomimo skróconego czasu przygotowań i budowania kadry w momencie, kiedy większość zespołów miała już podomykane składy, nie jesteśmy chłopcami do bicia i potrafimy napsuć krwi rywalom. Jeśli chodzi o czas, to z jednej strony gra na naszą korzyść – zespół zaczyna być jednością, z drugiej nie do końca, bowiem przeciwnicy nie śpią, a my potrzebujemy przede wszystkim punktów, by wydostać się z dna ligowej tabeli. Okazja do nadrobienia strat nadarzy się już w sobotę, chociaż – od razu warto zaznaczyć – nie będzie łatwo. Nikt jednak nie spodziewał się, że bieżący sezon będzie dla Skry spacerkiem. Podejmując decyzję o grze w Betclic 2. Lidze wiedzieliśmy na co się piszemy. Być może prościej byłoby rywalizować ligę niżej, ale skoro pojawiła się szansa gry na poziomie centralnym działacze i sztab szkoleniowy podjęli rękawicę. Tylko wysoko zawieszając poprzeczkę, jest się w stanie dorównać najlepszym – trudno temu zaprzeczyć. Można z przymrużeniem oka powiedzieć, że trochę za długo nas przymroziło, jednak wierzymy, że konsekwentną pracą zaczniemy regularnie punktować i w konsekwencji piąć się w górę ligowej tabeli. Gonimy!
Konferencja prasowa po piątkowym meczu
Zapraszamy na konferencję prasową po meczu 6. kolejki Betclic 2. ligi pomiędzy Podbeskidziem Bielsko-Biała a Skrą Częstochowa.
Z Bielska-Białej wracamy na tarczy
Podbeskidzie Bielsko-Biała wygrało ze Skrą Częstochowa 3:0 w meczu 6. kolejki Betclic 2. ligi. Bramki dla gospodarzy piątkowego spotkania zdobywali Linus Ronnberg, Lucjan Klisiewicz oraz Maciej Misztal. Dla Podbeskidzia było to pierwsze zwycięstwo w bieżącej kampanii. Mecz pomiędzy Podbeskidziem Bielsko-Biała a Skrą zapowiadał się bardzo ciekawie nie tylko ze względu na bilans naszych ostatnich starć (dwa zwycięstwa Skry w stosunku 1:0, jedno zwycięstwo Podbeskidzia 1:0, jeden remis 1:1), ale przede wszystkim dlatego, że obie drużyny jak kania dżdżu potrzebowały zwycięstwa. Skrzacy co prawda mają na koncie trzy oczka wywalczone w Elblągu, jednak cały czas odgrzebują się z minusowych punktów i kolejny triumf pozwoliłby im praktycznie wyjść “na zero”, natomiast Podbeskidzie… jeszcze nie wygrało w tym sezonie! Mocne natarcie gospodarzy Od pierwszego gwizdka widać było, że bielszczanie mają ochotę zmienić ten stan rzeczy. Zaczęli bowiem z dużym impetem i zepchnęli Skrę na własną połowę. Już w 3. minucie Marcin Biernat trafił w słupek. Był to sygnał ostrzegawczy, że łatwo nie będzie. I nie było. Chwilę później po stracie w środku pola Podbeskidzie przeprowadziło kontratak, po którym strzał oddał Lucjan Klisiewicz. Po tym jak futbolówkę trącił rękawicami Miłosz Garstkiewicz minęła ona słupek. To nie był koniec natarcia gospodarzy. W 10. minucie spotkania po uderzeniu Mateja Mrsicia piłka znów odbiła się od słupka! Było więc 2:0, na szczęście w trafieniach obramowania bramki. Nasi piłkarze odpowiedzieli dopiero w 15. minucie, a konkretnie strzału spróbował z około dwudziestu metrów Mateusz Winciersz. Ten sam piłkarz oddał drugi strzał siedem minut później odważnie wbiegając w pole karne. Ponownie jednak piłka minęła światło bramki. Otwarcie wyniku W 27. minucie gospodarze wreszcie dopięli swego. Po raz kolejny przejęli futbolówkę w środku pola i przeprowadzili kontratak, po którym piłka powędrowała na lewą stronę, gdzie świetnie odnalazł się Linus Ronnberg i otworzył wynik spotkania. Obraz gry jednak zmianie nie ulegał. Bielszczanie przeważali, natomiast nasi piłkarze czekali na nadarzającą się okazję do wyrównania stanu rywalizacji. W 35. minucie do interwencji Konrada Ferenca zmusił Maksymilian Stangret, jednak była to jedna z niewielu sytuacji wykreowanych przez naszą ekipę. Odmieniona Skra Po powrocie z szatni widać było odmienioną Skrę. Nasi zawodnicy mocniej postawili się rywalom, zaczęli grać agresywniej i efektem tego było świetne uderzenie z rzutu wolnego Winciersza w 50. minucie drugiej połowy. Z perspektywy trybun wydawało się, że piłka zmierza pod poprzeczkę i tylko interwencja golkipera uratowała gospodarzy przed utratą bramki. Chwilę później w polu karnym futbolówkę przestawiał sobie Maciej Wróbel, ale jego uderzenie zablokowane zostało przez jednego z defensorów Podbeskidzia. Nie minęło kilkanaście sekund, a niemal w sytuacji sam na sam znalazł się Bartosz Bieroński, jednak uderzył bardzo niecelnie. W 59. minucie najpierw zablokowany został strzał Piotra Owczarka, a następnie radość z umieszczenia piłki w siatce ukrócił arbiter boczny unosząc chorągiewkę. Był to jednak wyraźny sygnał, że pierwsze minuty drugiej odsłony spotkania i wypracowana przewaga podopiecznych Dariusza Rolaka nie były przypadkowe. Podwyższenie wyniku Niestety to goście byli konkretniejsi. Po rzucie wolnym w 67. minucie głową uderzył Klisiewicz. Piłka zatrzepotała w siatce i przewaga gospodarzy wzrosła do dwóch bramek. Niestety nie minęło dziesięć minut, a Maciej Misztal po rykoszecie skierował piłkę do siatki, praktycznie zamykając ten mecz. W 90. minucie szansę na honorowe trafienie miał Jakub Stec, ale skuteczną robinsonadą uratował swoją drużynę Forenc, podobnie jak w doliczonym czasie gry po strzale Jakuba Niedbały. Wracamy na tarczy Po raz kolejny w pierwszych trzech kwadransach zostaliśmy zdominowani przez rywali. Paradoksalnie w drugiej połowie Skrzacy zagrali lepiej, a jednak stracili więcej bramek. Tym samym z Bielska-Białej wracamy z pustymi rękami. Na koniec ciekawostka związana z ostatnimi pojedynkami obu drużyn. Był to pierwszy mecz od dłuższego czasu, w którym jedna z zainteresowanych ekip zdobyła więcej niż jedną bramkę. Szkoda, że było to Podbeskidzie. Podbeskidzie Bielsko-Biała – Skra Częstochowa 3:0 (1:0) 1:0 Linus Ronnberg (27’), 2:0 Lucjan Klisiewicz (67’), 3:0 Marcel Misztal (76‘) Podbeskidzie: Forenc – Willmann, Biernat, Osyra, Dziwniel (58’ Majsterek) – Czajkowski, Bednarski, Zając (46’ Bieroński), Mrsić (63’ Misztal) – Ronnberg (63’ Gołuch), Klisiewicz (87’ Martosz) Skra: Garstkiewicz – Kucharczyk (46’ Sobczak), Sadowski, Magnuszewski – Lorenc, Ławrynowicz (86’ Stec), Winciersz (67’ Kaczorowski), Owczarek, Wróbel (67’ Niedbała), Nocoń (76’ Noworyta) – Stangret