Igor Ławrynowicz: Złapaliśmy rytm gry dopiero po straconych bramkach

Informacja, że Igor Ławrynowicz zostaje w Skrze na sezon 2024/25 ucieszyła wielu kibiców naszego klubu. Nic dziwnego. 21-latek wiosną dołączył do Skry z miejsca stając się solidnym filarem linii pomocy. Jesteśmy pewni, że w zbliżającej się kampanii odegra jeszcze ważniejszą rolę. Wydaje się, że inauguracyjny mecz z ŁKS-em II Łódź potwierdza tę tezę, dlatego po jego zakończeniu zamieniliśmy z naszym zawodnikiem kilka słów.  Za nami inauguracyjny mecz sezonu. Przed pierwszym gwizdkiem spisywani byliśmy na straty i wszyscy zastanawiali się jak wysoko przegramy, tymczasem pokazaliście na boisku prawdziwy charakter i wcale nie odstawaliście od rywali, pomimo wąskiej kadry i tak naprawdę po półtoratygodniowym okresie treningów. Jak z perspektywy boiska wyglądało to spotkanie?  Uważam, że postawiliśmy się przeciwnikowi. Niestety złapaliśmy rytm gry dopiero po straconych bramkach i szkoda, że nie udało się odwrócić losów meczu. Uważam jednak, że z każdym następnym meczem będzie tylko lepiej.  Strzeliłeś bramkę, to chyba dobrze nastraja Cię przed dalszą częścią sezonu?  Cieszę się z bramki, ale gdyby dała punkty na pewno smakowałaby lepiej.  Jesteś jednym z pierwszych zawodników, którzy zdecydowali się kontynuować swoją karierę w Skrze. Co przekonało Cię do tej decyzji?  Oferta Skry była najkonkretniejsza. Po prostu.  Jakie masz wrażenia z dotychczas wykonanej pracy z trenerem Rolakiem?  Bardzo pozytywnie. Jak na tak krótki okres przygotowawczy zbudowaliśmy już pewne fundamenty. Potrzebujemy jeszcze czasu, żeby pokazać pełnię możliwości, ale wszystko idzie w dobrym kierunku.  W ubiegłym sezonu właściwie z marszu wszedłeś do składu i swoimi dobrymi występami wysoko zawiesiłeś sobie poprzeczkę. Z jakimi celami przystępujesz zatem do tego sezonu?  Chciałbym jak najwięcej pomagać zespołowi w osiągnięciu dobrych wyników i mieć duży wpływ na zwycięstwa. 

Udany debiut w trudnym meczu

W spotkaniu z rezerwami ŁKS-u Łódź swój debiut na poziomie centralnym zanotował 17-letni Bartosz Warszakowski. Pomimo porażki 1:3 jego występ należy zaliczyć do udanych. Po meczu młody golkiper podzielił się z nami emocjami, jakie towarzyszyły mu przed pierwszym gwizdkiem i w trakcie spotkania.  Niecały miesiąc temu Bartosz Warszakowski świętował swoje siedemnaste urodziny. Zapewne zdmuchując świeczki nie przypuszczał, że los da mu szansę i 20 lipca zadebiutuje na poziomie centralnym.  Debiut miał miejsce podczas premierowej kolejki Betclic 2. Ligi. 17-latek stanął między słupkami w wyjazdowym starciu naszej ekipy z rezerwami ŁKS-u Łódź.  – Jestem szczęśliwy, że zadebiutowałem na poziomie 2. ligi – nie ukrywa młody golkiper. – Ciężko na to pracowałem i moje zaangażowanie zostało docenione. Pomimo straconych trzech bramek uważam, że zagrałem dobry mecz i sprostałem zadaniu. Czuję, że ten debiut da mi większą pewność siebie i pomoże w dalszym rozwoju.  Trudno nie zgodzić się ze słowami piłkarza trenującego w naszej Akademii od czternastego roku życia. Chociaż trzykrotnie wyciągał piłkę z siatki trudno obarczać go winą za trafienia gospodarzy, a warto przy tym pamiętać, że zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie, kilkukrotnie popisał się świetnymi interwencjami, ratując Skrę przed utratą goli.  Patrząc na postawę Bartosza Warszakowskiego można wysnuć wniosek, że nie odczuwał stresu. Czy aby na pewno?  – Przed meczem czułem lekki stres, ale ekscytacja dominowała w moich emocjach. Po pierwszym gwizdku byłem już tylko skoncentrowany na meczu, a stres po pierwszych minutach zniknął – opowiada 17-latek. – Podczas meczu byłem bardzo pewny i spokojny. Miałem też duże wsparcie od trenerów i kolegów z drużyny, co bardzo mi pomogło – zauważa.  Dla wielu młodych zawodników występ na poziomie centralnym jest spełnieniem marzeń. A jak to wygląda w przypadku Warszakowskiego?  – Na pewno występ na poziomie centralnym jest jednym ze spełnionych marzeń i zaprocentuje w przyszłości, ale mam postawione przed sobą wyższe cele, a to tylko etap w tym procesie. Widok dumnych rodziców na trybunach na pewno buduje i mam nadzieję, że od tego momentu będzie więcej takich obrazków – kończy Warszakowski. 

Hubert Sadowski i Maciej Wróbel grają z nami!

Hubert Sadowski i Maciej Wróbel w sezonie 2024/25 będą rywalizować w barwach Skry. Sadowski w ubiegłym sezonie bronił barw Stomilu Olsztyn, natomiast Wróbel rywalizował na poziomie 1. ligi. Podpisanie umowy przez Huberta Sadowskiego oznacza, że nasza formacja defensywna została wzmocniona solidną porcją boiskowego doświadczenia i jakości. 24-latek ma bowiem na koncie grubo ponad sto meczów na poziomie centralnym. W przeszłości reprezentował między innymi GKS Katowice, Stomil Olsztyn i… Skrę Częstochowa. Razem z naszym klubem świętował awans do 1. ligi. W ubiegłym sezonie bronił barw Stomilu. Maciej Wróbel natomiast to 21-letni ofensywny pomocnik, który na poziomie 1. ligi zadebiutował w wieku szesnastu lat. Miało to miejsce w barwach Odry Opole, z którą związany był przez kilka sezonów. Dotychczas rozegrał prawie czterdzieści spotkań na drugim poziomie rozgrywkowym w naszym kraju, notując trzy trafienia. Wierzymy, że jego ofensywny talent eksploduje w barwach naszego klubu. Warto dodać, że w sobotę miał już okazję wyjść na boisko w koszulce Skry, prezentując się z dobrej strony. Witamy na pokładzie, Panowie!

Pierwsze koty za płoty

Skra Częstochowa przegrała na inaugurację z rezerwami ŁKS-u Łódź 1:3. Bramkę dla naszej ekipy zdobył Igor Ławrynowicz. O losach meczu przesądził jego początek. Gospodarze w 5. minucie prowadzili bowiem 2:0. Mimo wszystko Skrzacy pokazali charakter, a wynik nie do końca odzwierciedla przebieg boiskowych wydarzeń.  Kiedy podejmowaliśmy decyzję o przystąpieniu do rozgrywek Betclic 2. Ligi wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Półtora tygodnia przed startem ligowej kampanii rozpoczęliśmy treningi, a budowa kadry tak naprawdę cały czas jest w toku. Dlatego też wynik na tym etapie sezonu schodzi na dalszy plan. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że przed nami długa kampania i mocno wierzymy w to, że już niedługo zza chmur zacznie wychodzić słońce. Z drugiej jednak strony tuż przed meczem nie brakowało opinii, że Skrzacy zostaną wręcz zmieceni przez rywali. Nic takiego nie miało jednak miejsca i długimi fragmentami rywalizowaliśmy jak równy z równym ze stawianym w roli faworyta ŁKS-em II.  Fatalny początek  Samo spotkanie zaczęło się w najgorszy z możliwych sposobów. Już w 2. minucie spotkania po dobrze rozegranym rzucie wolnym wynik otworzył Aleksander Ślęzak. Nie minęły trzy minuty, a do siatki, również w następstwie stałego fragmentu gry (w tej sytuacji rzut rożny), trafił Jan Kuźma.  Gra się wyrównuje  Wraz z upływem czasu nasi piłkarze uspokoili grę, chociaż to rezerwy ŁKS-u dyktowały jej warunki. Brakowało im jednak konkretów. Najgroźniej zrobiło się chyba w 17. Minucie, ale wówczas dwukrotnie na wysokości zadania stanął Bartosz Warszakowski, broniąc strzały Aleksandra Iwańczyka.  Kilka minut później uderzenia spróbował Mateusz Kaczmarek, lecz piłka minęła słupek bramki strzeżonej przez Tomasza Kucharskiego, natomiast kilkanaście sekund po strzale naszego ofensywnego pomocnika ponad poprzeczką uderzył Kamil Sobczak. Były to jasne sygnały, że nie mamy zamiaru się poddawać.  Im bliżej końca pierwszej odsłony gry tym bardziej gra spowolniła. W okolicach 30. minuty udało nam się zepchnąć gospodarzy pod własne pole karne. Konsekwencją był między innymi strzał Kaczmarka, który jednak obronił Kucharski. Strzału próbował również Maciej Wróbel, zmuszając do interwencji golkipera ŁKS-u.  Powtórzony scenariusz  Do przerwy wynik spotkania nie uległ zmianie. Tym bardziej trzeba więc podkreślić, że pechowy początek nie podciął skrzydeł naszym piłkarzom, a nawet w drugiej części drugiej połowy, to oni przejęli inicjatywę.  Niestety druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza, bowiem od bramki dla łodzian. Trzy minuty po gwizdku otwierającym tę część spotkania jedenastkę pewnie wyegzekwował Aleksander Ślęzak.  Bramka dla Skry!  Kilkadziesiąt sekund później ponownie Kaczmarek sprawdził formę Kucharskiego, a dosłownie po upływie chwili świetnie w polu karnym odnalazł się Igor Ławrynowicz, zdobywając pierwszą bramkę dla naszej ekipy. W 63. minucie mieliśmy okazję na zdobycie bramki kontaktowej, jednak uderzenie Alana Sukiennickiego obronił bramkarz rywali.  Gospodarze natomiast nie potrafili stworzyć sobie sytuacji strzeleckich, a najgroźniejszą było uderzenie głową Alana Siwka w 71. minucie, z którym większych problemów nie miał debiutujący w składzie pierwszego zespołu Warszakowski. Nasz golkiper wykazał się umiejętnościami mniej więcej dziesięć minut później, kiedy po błędzie jednego z naszych zawodników gospodarze stanęli przed świetną okazją do podwyższenia wyniku, który do ostatniego gwizdka już się nie zmienił.  Pomimo porażki możemy być zadowoleni z postawy naszej ekipy. Skrzacy zostawili na boisku całe serce i pomimo porażki wlali w serca kibiców wiarę, że już wkrótce mogą sprawić niejedną niespodziankę.  ŁKS II Łódź – Skra Częstochowa 3:1 (2:0)  1:0 Aleksander Ślęzak (2‘), 2:0 Jan Kuźma (5’), 3:0 Aleksander Ślęzak (48’ – karny), 3:1 Igor Ławrynowicz (50’)  ŁKS II: Kucharski – Wszołek, Rozwandowicz, Ślęzak, Książek, Coulibaly (64’ Pawłowski), Łabędzki (72’ Goncalves), Kuźma, Iwańczyk (64’ Kamon), Lipień (77’ Saganowski), Siwek (72’ Sławiński)  Skra: Warszakowski – Leśniak Paduch, Owczarek, Winciersz, Sobczak, Ławrynowicz, Sukiennicki, Wróbel, Kaczmarek, Nocoń, Noworyta 

Zaczynamy nowe rozdanie!

Już dzisiaj piłkarze Skry rozpoczną kolejny ligowy sezon. Przed nami bez wątpienia trudna i wymagająca kampania, jednak mocno wierzymy w to, że zakończymy ją sukcesem. Nasz klub ma w swoim DNA walkę i ambicję, co w przeszłości już nieraz udowodniliśmy. Jeszcze miesiąc temu szykowaliśmy się do gry w 3. lidze. Trudno było nam pogodzić się ze spadkiem, tym bardziej, że do utrzymania na poziomie centralnym zabrakło naprawdę niewiele. O tym, że to my opuścimy szeregi trzeciego poziomu rozgrywkowego zadecydował stosunek bezpośrednich pojedynków między naszą ekipą, a drużynami Olimpii Grudziądz i Olimpii Elbląg. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę jak niewiele brakło, byśmy pomimo bardzo młodego składu zagwarantowali sobie utrzymanie, a nieuznany gol ze Stomilem Olsztyn, kiedy piłka o pół metra przekroczyła linię bramkową, długo śnił nam się po nocach. Informacja o wycofaniu Raduni Stężyca i propozycja ponownego udziału w rozgrywkach Betclic 2. Ligi była jak uśmiech od losu. Powiadają, że za każdym uśmiechem czai się cień i być może coś w tym jest, bowiem na zbudowanie kadry i ułożenie spraw organizacyjnych pod kątem drugoligowych zmagań inne kluby miały ponad dwa miesiące, my dwa tygodnie. A jednak się udało. Niełatwego wyzwania prowadzenia drużyny podjął się trener Dariusz Rolak, a działacze robili wszystko, by w krótkim czasie skompletować ciekawą kadrę i teraz, kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem, inaugurującym sezon 2024/25, możemy powiedzieć, że im się to udało (a warto dodać, że nasz ruch na giełdzie będzie trwał jeszcze w najbliższych dniach). Do Skry wróciła niekwestionowana legenda klubu, Piotr Nocoń. Jego charyzma i niewątpliwe umiejętności piłkarskie będą tym języczkiem u wagi, który w trudnych chwilach pomoże wspiąć się naszym zawodnikom na wyższy poziom. Tym bardziej, że doświadczony ofensywny pomocnik ma wokół siebie grono ambitnych kolegów. Na pierwszy plan wysuwają się oczywiście Mateusz Winciersz, Mateusz Kaczmarek i Igor Ławrynowicz, którzy zdecydowali się kontynuować grę w naszym klubie. Dali się już poznać z niezwykle walecznej strony i z pewnością będą ważnym elementem układanki trenera Rolaka. Oprócz nich w kadrze znalazło się kilku młodych zawodników, którzy albo zaczynają swoją grę na poziomie centralnym, albo nań wracają. Ich motywacja i energia z pewnością zaprocentują w rozpoczynającej się kampanii. Nie mniej ważne jest jednak to, że w ostatnim czasie otrzymaliśmy od Was mnóstwo pozytywnych wiadomości, dzięki którym wiemy, że jest sens walczyć! Nie możemy się doczekać, kiedy wreszcie na Miejskim Stadionie Piłkarskim przy ulicy Loretańskiej ponownie będziemy mogli Was ugościć. Z wiarą i nadzieją zerkamy w kierunku Magistratu, bo to od niego wszystko zależy. Jako klub zrobiliśmy wszystko, a nawet jeszcze więcej, byście mogli z wysokości trybun wspierać naszych zawodników w sportowej rywalizacji, będąc dodatkowym, dwunastym zawodnikiem. Ten trudny czas trwa już zdecydowanie za długo. Jesteśmy jednak pewni, że i w tej kwestii dla nas wyjdzie słońce. Skra w swojej historii przeżywała wiele trudnych momentów. W latach 90-tych straciliśmy nasz dom przy ulicy Grunwaldzkiej, później otarliśmy się o poziom A-klasy. W nasze DNA jest jednak wpisana wola walki oraz ambicja i możemy Was zapewnić, że to zobaczycie za każdym razem, kiedy pojawimy się na boisku. Zaczynamy nowe rozdanie!

Nikodem Leśniak Paduch wzmacnia formację defensywną

Nowym zawodnikiem naszego klubu został Nikodem Leśniak Paduch. Młody zawodnik związał się z naszym klubem roczną umową. Urodzony w 2006 roku piłkarz dotychczas szlifował swój talent w najlepszych akademiach w naszym kraju i za granicą. Umowa ze Skrą, to jego pierwszy kontakt z seniorską piłką. – Dzięki grze za granicą grałem z ludźmi z całego świata, co pozwoliło mi zebrać cenne doświadczenie – powiedział nam kilka chwil po podpisaniu umowy. – Do wyboru miałem jeszcze jedną lub dwie opcje, ale moim zdaniem najlepszą była Skra. Nie ukrywam, że wpływ na moją decyzję miał fakt, że znam trenera Rolaka, z którym miałem zresztą możliwość bezpośredniej współpracy kilka lat temu. Leśniak Paduch najlepiej czuje się na środku obrony, jednak równie dobrze odnajduje się jako defensywny pomocnik. Młody piłkarz nie ukrywa, że przed sezonem stawia sobie jasne cele: – Chcę rozegrać jak najwięcej minut i rozwijać się, zarówno jako zawodnik jak i człowiek. Nikodem, witamy na pokładzie!

Jutro w samo południe zaczniemy sezon w Betclic 2. Lidze

Już jutro (w sobotę, 20 lipca) punktualnie o godzinie 12:00 odbędzie się inauguracja rozgrywek Betclic 2. Ligi. Piłkarze Skry udadzą się do Łodzi, gdzie na Stadionie Króla zmierzą się z rezerwami ŁKS-u. Biorąc pod uwagę, że nasi piłkarze mają za sobą bardzo krótki okres przygotowawczy z pewnością czeka nas trudny pojedynek. Nie jest jednak wykluczone, że podczas ligowej premiery poprzeczka nie znajdzie się jeszcze wyżej. Wszystko przez to, że pierwszy zespół ŁKS-u w weekend nie gra, a to oznacza, że trener Konrad Gerega będzie mógł skorzystać z zawodników przygotowujących się do rozgrywek Betclic 1. Ligi. W podejściu naszego zespołu to jednak niczego nie zmienia. Zapewne od pierwszego gwizdka z podniesioną przyłbicą staniemy w szranki z wyżej notowanym rywalem. Jeśli chodzi o miniony sezon w kadrze drugiej ekipy ŁKS-u prowadzonej przez naszego dobrego znajomego Konrada Geregę nie doszło do rewolucji. Większość wymian dotyczyła przepływów między pierwszym a drugim zespołem, a także między drugim a trzecim. Za jeden z najciekawszych transferów uznawane jest wzmocnienie w postaci Franciszka Saganowskiego. 18-letni obrońca ostatnie dwa sezony spędził w rezerwach Legii Warszawa. Kibice mają wobec niego spore oczekiwania, bowiem jest synem Marka Saganowskiego, który sięgał z ełkaesiakami po mistrzostwo Polski w 1998 roku. – Celem zespołu jest utrzymanie na poziomie centralnym, ponieważ wraz z rozwojem w parze musi iść wynik – nie ukrywał podczas przedsezonowego briefingu prasowego trener ŁKS-u II Konrad Gerega. BETCLIC 2. LIGA 1.kolejka (20.07.2024, godz. 12:00) ŁKS II Łódź – Skra Częstochowa ŁKS II Łódź, historia klubu: Aż do początku drugiej dekady XXI wieku rezerwy ŁKS-u Łódź rywalizowały w okolicach czwartego poziomu rozgrywkowego bądź w Młodej Ekstraklasie, gdzie najwyżej uplasowały się w sezonie 2007/2008 – na dwunastym miejscu. Kiedy po sezonie 20211/2012 klub został zdegradowany do I ligi, a następnie wycofał się w trakcie rozgrywek, automatycznie będąc zdegradowanym do IV ligi, przez kilka sezonów nikt nie myślał o zespole rezerw. Kiedy jednak dwukrotni mistrzowie Polski zaczęli powoli podnosić się z ligowych nizin reaktywowano drugą drużynę. Ta zaczęła od B-klasy w sezonie 2015/2016 i można powiedzieć, że szturmem zaczęła piąć się w górę w ligowej hierarchii. Młodzi ełkaesiacy zatrzymali się w tym momencie na drugoligowym poziomie. ŁKS II Łódź, kadra na sezon 2024/25: BRAMKARZE: Łukasz Bomba; Fabian Borysiuk; Marcel Matusiak; Tymoteusz Ochocki; Franciszek Rynkiewicz OBROŃCY: Wiktor Czerwiński; Krzysztof Fałowski; Mateusz Książek; Igor Lambrecht; Jakub Pawłowski; Franciszek Saganowski; Aleksander Ślęzak POMOCNICY: Lamine Coulibaly; Wiktor Figurski; Szymon Frakowski; Ricardo Goncalves; Jan Jakubczak; Yuya Kamon; Piotr Klajnert; Wiktor Kościuk; Jan Kuźma; Mikołaj Lipień; Mateusz Marczak; Maksymilian Rozwandowicz; Maciej Śliwa NAPASTNICY: Patryk Grabowski; Kacper Popławski; Alan Siwek; Oliwier Sławiński SZTAB: I trener: Konrad Gerega; II trener: Radosław Pęciak; Trener bramkarzy: Paweł Sobczak; Trener przygotowania motorycznego: Dawid Piątkowski; Fizjoterapeuta: Dawid Berg; Kierownik drużyny: Wojciech Pabjańczyk.

Piotr Owczarek: Ciężko pracowałem, aby wrócić na poziom centralny

Nowym zawodnikiem Skry został Piotr Owczarek. 21-letni pomocnik nie ukrywa, że cieszy się, że po dwóch sezonach spędzonych w 3. lidze wraca na poziom centralny. Jest również przekonany, że nasz zespół ma realne szanse na utrzymanie.  Cześć, Piotr. Witamy w Skrze. Jakie wrażenia towarzyszą Ci po podpisaniu umowy?  Dzień dobry. Emocje są na pewno duże ze względu na to, że wracam do ligi centralnej, z czego się bardzo cieszę.  Zauważyłem, że chociaż Twoją domeną jest środek pola, jesteś dość wszechstronnym zawodnikiem. Jaka jest zatem Twoja ulubiona pozycja na boisku?  Moją nominalną, a zarazem ulubioną pozycją, jest środkowy pomocnik defensywny, ale nie ma dla mnie problemu, by grać na obydwu wahadłach czy nawet na stoperze, co pokazałem w meczu z Bełchatowem.  Masz już doświadczenie na poziomie 2. ligi, jednak dwa ostatnie sezony spędziłeś w 3. lidze, w barwach Olimpii Grudziądz, z którą uzyskałeś awans klasę wyżej, oraz Broni Radom. Czy uważasz, że teraz wracasz na poziom centralny jako dojrzalszy zawodnik?  Na pewno odczuwam, że wracam jako zawodnik znacznie bardziej doświadczony, ograny i co najważniejsze świadomy. Ciężko pracowałem na to, aby znów wrócić na szczebel centralny, także mam nadzieję, że jestem w pełni gotowy i nie mogę się doczekać pierwszego spotkania ligowego z ŁKS-em II Łódź oraz pierwszego domowego starcia przy ulicy Loretańskiej.  Z jakimi celami przystępujesz do zbliżającej się kampanii?  Na pewno jako cel zakładam sobie dać z siebie wszystko w nowej drużynie, pokazując przy tym swoje największe atuty piłkarskie. Wychodzę z założenia, że to zespół kształtuje indywidualności, a nie indywidualności zespół, także jeśli będziemy wszyscy patrzeć w jednym kierunku, to osobiście widzę realne szanse na utrzymanie w lidze. Co będzie dalej, to pokaże czas.  Dziękuję i powodzenia! 

Piotr Nocoń: Charakteru nam na pewno nie zabraknie

Powrót Piotra Noconia do Skry Częstochowa poniósł się szerokim echem. Nic dziwnego, bowiem oprócz jakości piłkarskiej do naszej ekipy doświadczony zawodnik wniesie charakterystyczną dla niego charyzmę. Tuż po parafowaniu umowy z naszym klubem poprosiliśmy “Nocka” o parę słów.  Nie da się ukryć, że powrót Piotra Noconia do Skry wiele znaczy dla klubu. Kiedy rozstawaliśmy się zimą, a podczas rundy wiosennej dziękowaliśmy mu za 250 oficjalnych meczów w barwach naszego zespołu, nie przypuszczaliśmy, że nasze drogi tak szybko się skrzyżują. Podobne odczucia miał zresztą i sam zawodnik.  – Towarzyszą mi na pewno pozytywne uczucia, bo fajnie wrócić do miejsca, gdzie spędziło się dużą część swojego życia. Po trudnej decyzji jaką podjąłem zimą myślę, że nie liczyłem na tak szybki powrót, jednak życie pokazało, że Skra chyba jest mi pisana.  Nocoń nie ukrywa, że pomimo rozstania los Skry nie był mu obojętny.  – Jak najbardziej śledziłem poczynania Skry, bywałem na meczach, także można powiedzieć, że byłem na bieżąco z tym, co dzieje się w klubie. Nie ma co ukrywać, że nie było łatwo ot tak zapomnieć o wszystkim, co tu przeżyłem.  Przed Skrą trudny sezon. Niecałe trzy tygodnie przed startem rozgrywek dowiedzieliśmy się, że zagramy w Betclic 2. Lidze, więc budowa zespołu rozpoczęła się ze sporym opóźnieniem w stosunku do innych drużyn. Od początku nasi piłkarze muszą też odrabiać minusowe punkty. Mimo wszystko Nocoń zachowuje charakterystyczny dla siebie bojowy optymizm.  – Sezon może być trudny, ale nie musi. Dla każdego sytuacja jest na pewno nowa i niełatwa, bo ruszamy tak naprawdę z marszu, jednak wierzę, że drużyna, która jest aktualnie w budowie, z biegiem czasu będzie stanowiła monolit i pokażemy, że nie ma rzeczy niemożliwych. Mogę zagwarantować, że póki tu będę i co by się nie działo, charakteru na pewno nam nie zabraknie.  Kilka dni temu funkcję trenera objął Dariusz Rolak. Zapytaliśmy zatem naszego ofensywnego pomocnika o pierwsze wrażenia ze współpracy z nowym szkoleniowcem.  – Trenera po pierwszym okresie pracy odbieram w pozytywny sposób i z szacunkiem, bo wiem, że mało kto podjąłby się tej pracy. Jest to zarówno dla nas jak i dla trenera nowe otwarcie, na pewno niełatwe, ale Skra była i wierzę, że będzie klubem, który zawsze walczy do końca. Z takim nastawieniem również podejdziemy do pierwszego meczu. Liga jest długa i wiem, że z biegiem czasu będziemy mocniejsi. Trudne momenty budują zespół i wierzę, że jeśli to przetrzymamy i poprzemy dobrą pracą, to zbudujemy zespół, który może namieszać.  Zatem jeszcze raz. Witamy w domu!