Zapraszamy na konferencję prasową po spotkaniu w Kaliszu. – Trudny mecz, który przegrywamy 0:1, aczkolwiek z postawy zespołu mogę być zadowolony. Nawiązaliśmy równorzędną walkę z zespołem z Kalisza – zaczął swoje podsumowanie trener Rolak. Pełny zapis wypowiedzi obu trenerów poniżej.
Kategoria: I Zespół
Porażka po dobrym meczu
Skra Częstochowa przegrała w Kaliszu z tamtejszym KKS-em 0:1. Trzeba jednak powiedzieć, że mecz ten mógł zakończyć się zupełnie innym rezultaty. Skrzacy pokazali ogromny charakter i gdyby mieli odrobinę więcej szczęścia z Kalisza z pewnością nie wróciliby z pustymi rękami. Jeszcze niedawno wydawało się, że w Kaliszu zakończył się pewien etap w historii naszego klubu, tymczasem los sprawił, że po dokładnie dwóch miesiącach od ostatniego meczu sezonu 2023/24 wróciliśmy do Kalisza, by ponownie walczyć o punkty w Betclic 2. lidze. Tak się jakoś złożyło, że w ubiegłym sezonie dwukrotnie między zainteresowanymi zespołami padł rezultat 4:1. Jesienią na naszą korzyść, wiosną na korzyść kaliszan. Ot, taka ciekawostka, która przed pierwszym gwizdkiem nie miała większego znaczenia. Trzeba przyznać, że ostatnie dni są w naszym klubie bardzo intensywne. Tuż przed weekendem “sypnęło” umowami i do meczu z KKS-em przystępowaliśmy w zupełnie innym zestawieniu personalnym niż do premierowej potyczki w Łodzi. Dobry początek Zmiany były widoczne gołym okiem i pierwsze minuty nie należały do rywali, ale dla naszej ekipy. Gospodarze zostali zepchnięci do głębokiej defensywy, a pierwszą próbę strzału podjął Kamil Sobczak. Goście spróbowali odpowiedzieć kilka minut później, ale uderzenie Bartłomieja Putno nie mogło zaskoczyć Bartosza Warszakowskiego. Chwilę później byliśmy już w szesnastce rywali. Na murawę padł Kacper Noworyta, jednak arbiter uznał, że nie ma mowy o rzucie karnym. W 10. minucie po bardzo dobrze rozegranej akcji, krótkimi podaniami dostaliśmy się pod pole karne, a tam na okazję czyhał Piotr Nocoń, jednak po strzale naszego kapitana piłkę złapał dobrze ustawiony Maksymilian Ciołek. Jak to miało kilka minut wcześniej po naszym strzale goście próbowali się odgryźć i naprawdę znaleźli się w doskonałej sytuacji, ale nie udało im się znaleźć drogi do bramki. Otwarcie wyniku Gospodarze poczynali sobie coraz śmielej i niestety w 19. minucie spotkania dopięli swego, a autorem trafienia został Mikołaj Chaciński. Zdobyty gol podziałał motywująco na gospodarzy, którzy próbowali szybko podwyższyć, jednak dzięki dobrej postawie naszego bloku obronnego im się to nie udało. Natomiast Skrzacy po krótkiej chwili stagnacji odzyskali animusz, zmuszając kaliszan do błędów we własnym polu karnym. Jeśli mówimy o tym fragmencie gry, to szkoda świetnego podania Igora Ławrynowicza w kierunku wbiegającego w stronę bramki Jakuba Steca. Zabrakło naprawdę niewiele, by nasz pomocnik do niego dopadł, a wtedy mogło być różnie. Podobna sytuacja miała miejsce w 34. minucie, kiedy prostopadłe podanie do Kacpra Noworyty posłał tym razem Stec, jednak gospodarze zdołali je przeciąć. Nie udawało się z bliska, więc spróbowaliśmy z daleka. A konkretnie Stec, który strzałem sprzed pola karnego sprawdził formę Ciołka. Próby odwrócenia wyniku Do przerwy wynik pojedynku nie uległ zmianie, jednak patrząc na postawę naszej ekipy mogliśmy mieć nadzieję na odwrócenie losów pojedynku. Już w 48. minucie pojawiła się ku temu okazja. W polu karnym główkował Oliwier Kucharczyk, ale znów na posterunki znajdował się Ciołek. Dodatkowo podczas uderzenia nasz młody zawodnik ucierpiał i potrzebna była krótka przerwa w grze. Po tej sytuacji KKS zaczął grać czujniej i przeniósł ciężar gry na naszą połowę, jednak nie wynikała z tego żadna groźniejsza sytuacja. A nawet jeśli kaliszanie oddawali strzał (jak w 57. minucie Krzysztof Toporkiewicz) na wysokości zadania stawał Warszakowski. W 60. minucie spotkania po rzucie wolnym, wykonywanym przez Mateusza Winciersza w doskonałej sytuacji znalazł się Stec. Pomimo bardzo bliskiej odległości od bramki trudno było mu jednak oddać strzał ze względu na obecność kilku obrońców KKS-u. Chociaż ostatecznie piłka wyleciała poza linię końcową nie oznaczało to końca zagrożenia, bowiem po rozegraniu kornera z dystansu uderzył Igor Ławrynowicz. Niestety futbolówka uderzyła w jednego z naszych piłkarzy. Poczuliśmy ewidentnie wiatr w żaglach i nieustannie próbowaliśmy doprowadzić do wyrównania. W 66. minucie świetną dwójkową akcję rozegrali Mateusz Kaczmarek z Kamilem Sobczakiem, ale znów zabrakło niewiele, by zmusić do interwencji golkipera ekipy prowadzonej przez Marcina Woźniaka. Zepchnięci gospodarze Trzeba jasno powiedzieć, że w drugiej połowie to my byliśmy zespołem lepszym, a im bliżej końcowego gwizdka, tym większe problemy z opuszczeniem własnej połowy mieli gospodarze. Swoich szans szukali w kontratakach – jak choćby w 77. minucie, kiedy uciekał z piłką Marcel Szymański, ale jego śladem nie poszli koledzy i nim znaleźli się na wysokości pola karnego nasi zawodnicy zdążyli uformować szyki, czym zażegnali niebezpieczeństwo… i wrócili do ofensywy. W 81. minucie próbę strzału w pełnym biegu podjął Piotr Nocoń, a dosłownie dwie minuty później na uderzenie z dystansu zdecydował się Mateusz Kaczmarek, jednakże po rykoszecie piłka przeleciała nad poprzeczką. Musieliśmy jednak cały czas mieć się na baczności. W 86. minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Bartłomiej Putno, próbując zmieścić piłkę między Bartoszem Warszakowskim a obramowaniem bramki, ale nasz młody golkiper świetnie zareagował. Nieuznany gol W 88. minucie przez chwilę podskoczyliśmy z radości, bowiem Piotr Owczarek, który nieco ponad kwadrans wcześniej pojawił się na murawie, umieścił piłkę w siatce. Ostatecznie arbiter zgasił naszą radość uznając, że piłkarz Skry znajdował się na pozycji spalonej. Niestety, chociaż ostatnie minuty przypominały w wykonaniu KKS-u “obronę Częstochowy” (sic!) wynik nie uległ zmianie i trzy punkty zostały w Kaliszu. Z pewnością możemy czuć niedosyt, ale po ostatnim gwizdku mamy pewność, że z czasem będzie już tylko lepiej. KKS 1925 Kalisz – Skra Częstochowa 1:0 (1:0) 1:0 Mikołaj Chaciński (19’) KKS: Ciołek – Gawlik, J. Staszak, Smoliński – Kusiński, Kieliba, W. Staszak (42’ Cierpka) – Maroszek (42’ Toporkiewicz), Głaz, Putno, Chaciński (57’ Szymański, 81’ Andruszko) Skra: Warszakowski – Kucharczyk (83’ Leśniak-Paduch), Sadowski, Magnuszewski – Stec, Ławrynowicz, Winciersz (71’ Owczarek), Sobczak, Wróbel (‘46 Kaczmarek), Nocoń – Noworyta (71’ Niedbała)
Oliwier Kucharczyk wzmacnia nasz blok defensywny!
Oliwier Kucharczyk również w sezonie 2024/25 stanowić będzie o sile naszej defensywy. 20-latek ponownie wypożyczony został z Rakowa Częstochowa. Oliwier Kucharczyk w sezonie 2023/24 dał się poznać jako bardzo utalentowany defensor. Pomimo młodego wieku świetnie odnalazł się na poziomie centralnym, stanowiąc ważny element naszej ekipy i wielokrotnie stanowił dla rywali zaporę nie do przejścia. Dlatego wszystkich naszych kibiców musi ucieszyć fakt, że 20-letni zawodnik został wypożyczony z Rakowa również na rozpoczynającą się dopiero kampanię i swoją karierę będzie kontynuował w naszym klubie. Witamy ponownie, Oliwier!
Trwa transferowa ofensywa! Konrad Magnuszewski dołącza do Skry
Kolejne transferowe wieści! Konrad Magnuszewski dołącza do naszej ekipy. 19-letni stoper wzmocnił formację defensywną ekipy prowadzonej przez Dariusza Rolaka, trafiając do Skry na zasadzie wypożyczenia z Motoru Lublin. Konrad Magnuszewski został piłkarzem naszego klubu i w sezonie 2024/25 reprezentować będzie barwy Skry w rozgrywkach Betlic 2. Ligi. Został wypożyczony z Motoru Lublin. Młody obrońca zaczynał swoją karierę w Jastrzębiu Knyszyn. W 2019 roku trafił do Pogoni Szczecin, gdzie grał głównie w Centralnej Lidze Juniorów oraz w meczach drugiego zespołu. W ubiegłorocznym letnim okresie transferowym przeniósł się do Motoru Lublin, w którym rozegrał dwa spotkania na pierwszoligowym poziomie. Z pewnością pobyt w Skrze Częstochowa pozwoli mu na rozwinięcie skrzydeł i zaprezentowanie w pełni swojego potencjału. Konrad, witamy na pokładzie!
Jakub Niedbała kontynuuje karierę w naszym klubie!
Jakub Niedbała nadal będzie reprezentował barwy naszego klubu. Uzdolniony, ofensywnie usposobiony pomocnik został wypożyczony z Piasta Gliwice i w sezonie 2024/25 pomoże Skrze na boiskach Betclic 2. Ligi. Jakub Niedbała do naszego klubu trafił latem ubiegłego roku. Szybko znalazł uznanie w oczach sztabu trenerskiego, niemal natychmiast debiutując w meczu z rezerwami Lecha Poznań. Od tego czasu rozegrał 22 spotkania w barwach naszej ekipy. – Zdecydowałem się, żeby kontynuować karierę w Skrze, ponieważ zarówno prezesom jak i trenerom zależało na moim powrocie, więc był to fajny sygnał, że jest to miejsce, w którym mnie chcą – mówi nam zawodnik. Niedbała nie ukrywa, że fakt, iż z częścią piłkarzy dzielił szatnię w ubiegłym sezonie, również miał wpływ na to, że ponownie zagra w koszulce Skry. – Na pewno udział w mojej decyzji miał fakt, że znam chłopaków, otoczenie i w związku z tym łatwiej będzie mi się odnaleźć, co z pewnością przełoży się na boisko. Z chłopakami byliśmy w ciągłym kontakcie, więc jestem optymistycznie nastawiony do tego, co nas czeka. 20-latek w ubiegłym sezonie najczęściej grał albo na środku boiska albo jako ofensywny pomocnik. A gdzie czuje się najlepiej? – Dobrze czuję się zarówno jako “ósemka” jak i “dziesiątka”, ale to na tej drugiej pozycji mogę pokazać swój ofensywny potencjał, dać ostatnie podanie czy strzelić bramkę. Natomiast gra nieco niżej, nawet jeśli mówimy o “szóstce”, nie jest dla mnie problemem – zapewnia. Z jakimi celami przystępuje zatem do rozpoczynającej się kampanii 2024/2025? – Do sezonu przystępuję zarówno z celami zespołowymi jak i indywidualnymi. Jeśli chodzi o te drugie chcę dalej chcę się rozwijać, dawać zespołowi bramki oraz kolegom asysty i to jest mój cel. Chcę wykorzystać jak najlepiej najbliższy czas.
Jakub Stec – zawodnik z Ekstraklasy, trafia do Skry!
Jakub Stec został wypożyczony z ekstraklasowej Puszczy Niepołomice i w sezonie 2024/25 reprezentował będzie barwy Skry Częstochowa. Kolejne solidne wzmocnienie naszej ekipy! W sezonie 2024/25 w barwach Skry zagra Jakub Stec. 19-latek, którego domeną jest środek pola, został wypożyczony z Puszczy Niepołomice. Utalentowany defensywny pomocnik ma na koncie siedem występów w PKO BP Ekstraklasie. Wcześniej miał swój udział w historycznym awansie Puszczy na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Witamy na pokładzie!
Trener Dariusz Rolak: Wierzę, że w piłce można osiągać sukces na wiele sposobów
Dariusz Rolak dwa tygodnie objął funkcję szkoleniowca Skry Częstochowa. Dla młodego trenera, to pierwsza praca na seniorskim szczeblu, ale patrząc na jej efekty – a najlepszym wykładnikiem była dobra postawa naszej ekipy podczas premierowego starcia z rezerwami ŁKS-u Łódź – z pewnością możemy być spokojni o przyszłość. Tuż przed meczem z KKS-em Kalisz porozmawialiśmy z trenerem Skry nie tylko o premierowej potyczce i nadchodzącym starciu w Kaliszu. Zapraszamy! Nie mogę zacząć od pytania, które zapewne już gdzieś wybrzmiało, ale bez którego nie sposób nie rozpocząć naszej rozmowy: co skłoniło Trenera do podjęcia się tego trudnego wyzwania i poprowadzenia naszej ekipy w sezonie 2024/25? Przede wszystkim poczułem, że jest to dla mnie szansa. Ostatnie dziesięć lat spędziłem w Akademii Legii Warszawa. Od pewnego czasu biłem się trochę z myślami czy to jest odpowiednia chwila, żeby wejść w seniorską piłkę, ale nadarzyła się okazja, zadzwonił telefon z Częstochowy i uznałem, że wykorzystam ten moment. Ponad dekada pracy w Akademii Legii to szmat czasu. Co jest najważniejszym aspektem wyniesionym z pracy z młodymi zawodnikami? Przede wszystkim profesjonalizm, a więc to, że do każdego obowiązku trzeba podchodzić rzetelnie i sumiennie. Wierzę, że ciężka praca zawsze przynosi efekty. Na te efekty w przypadku Skry należy pewnie jeszcze trochę poczekać – nie jestem w tym momencie w stanie określić jak długo, ponieważ przygotowania rozpoczęliśmy tak naprawdę dwa tygodnie temu, tworzymy cały czas drużynę, czekamy na nowe twarze, które na pewno się pojawią – ale coś, co mogę zaoferować to to, że będę do swoich obowiązków podchodził bardzo rzetelnie i to właśnie wynoszę z mojego pobytu w Legii. Wiem też, że do młodych zawodników trzeba odpowiednio podchodzić. Trzeba mieć do nich dużo więcej cierpliwości i zrozumienia. Oczywiście, trzeba od nich wymagać, bo wchodzą w świat dorosłych ludzi, mają kontrakty i chcą zarabiać pieniądze. Aczkolwiek musimy od nich wymagać tyle, ile są w stanie dać. Podsumowując wydaje mi się, że cierpliwość, odpowiednie podejście, zrozumienie i wieszanie tej poprzeczki na tyle wysoko, by zawodnik jej sięgnął, to aspekty, które wyniosłem z pracy w Legii. Trenera podejście, to jedno, ale ważna jest też ta druga strona. Czy po tych dwóch tygodniach pracy czuje Trener, że jest w stanie rozwinąć naszych zawodników i znaleźć z nimi wspólny język? Po okresie tych dwóch tygodni widać efekty naszej pracy. Wydaje mi się, że ten zespół posiada już jakąś dyscyplinę taktyczną. Mecz o punkty z ŁKS-em pokazał, że jesteśmy w stanie – może nie ze wszystkimi drużynami, ale z dużą częścią z nich – rywalizować i walczyć jak równy z równym. Mieliśmy bardzo dobre momenty, jeśli chodzi o spotkanie w Łodzi i gdyby nie pierwszy kwadrans mogło ono potoczyć się zupełnie inaczej. Przy szerszej kadrze mielibyśmy więcej sił na końcówkę meczu, ale były też epizody, takie jak – naszym zdaniem, ewidentny faul w polu karnym na Piotrku Noconiu, które mogły odmienić losy meczu. Mimo że przegraliśmy mogę być umiarkowanie zadowolony, chociaż tak naprawdę zadowolony nigdy nie będę po porażkach. Uważam jednak, że w tej sytuacji, w której jesteśmy, a sytuacja jest trudna, widzę światełko w tunelu. Przed nami mecz z KKS-em. Chociaż zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to mecz w wykonaniu docelowego zespołu, ponieważ spodziewamy się pewnych wzmocnień, chciałbym zapytać, jak wyglądały przygotowania do tego meczu i czego możemy się spodziewać, jeśli chodzi o naszą drużynę? Mamy trochę krótszy tydzień, jeśli chodzi o przygotowania, bo mecz rozgrywamy w piątek. Zespół zawsze przygotowuje się pod danego przeciwnika i wiemy na co stać drużynę z Kalisza. Oczywiście początek sezonu nie jest łatwy, bo te drużyny dopiero się poznaje i potrzeba czasu, żeby wyciągać jakieś wnioski, ale po pierwszym meczu wiemy, że jest to zespół grający w podobnym systemie jak my, mający podobne założenia w ataku i obronie, więc wydaje mi się, że mecz będzie sprawdzianem dla naszego zespołu pod kątem tego, ile my umiemy indywidualnie. Jeżeli bowiem gramy system na system, to oczywiście dużo będzie pojedynków 1 na 1. Na koniec chciałbym zejść na tematy bardziej okołopiłarskie. Wiem, że zaprojektował Trener opaskę kapitańską Legii Warszawa. Jak w ogóle do tego doszło? Czułem silną potrzebę zostawienia czegoś po sobie w Akademii i dania czegoś więcej niż zwykły pracownik. Może to nie była pierwsza rzecz, o której pomyślałem, ale opaska kapitańska wydawała się silnym spoiwem między Akademią, a pierwszą drużyną. Wiadomo, że w Legii nie jest łatwo młodym zawodnikom debiutować, nie jest łatwo utrzymać się w pierwszej drużynie i takich pięknych historii jest niewiele, ale nie ukrywam, że Legia dostarcza wielu zawodników na poziom centralny. Uznałem więc, że takie przejście, między Akademią a pierwszą drużyną można byłoby rozpocząć właśnie od opaski kapitańskiej, która dawałaby poczucie, że jesteśmy blisko i która wlewałaby trochę nadziei w serca zawodników Akademii, że jest szansa, by zaistnieć na wysokim poziomie właśnie w Legii Warszawa. A czy takie projektowanie to hobby Trenera? Nie, nie, absolutnie. Nie mam żadnego drygu plastycznego. Ostatnie pytanie: czy jest jakiś trener, który stanowi dla Trenera inspirację? Chyba nie potrafiłbym wskazać jednego. Na pewno inspirował mnie swego czasu Pep Guardiola, aczkolwiek wiem, że piłka zmienia się i trzeba nadążać za trendami, aby być na czasie i aby ta piłka nie “uciekła”. Obecnie przyglądam się Robertowi De Zerbi. Preferuję taką piłkę, lubię ten styl, ale trzeba pamiętać, że aby grać pewnym stylem trzeba mieć do niego wykonawców. Wierzę, że w piłce można osiągać sukces na wiele sposób.
Delegacja do Kalisza
Już jutro (w piątek, 26 lipca) udamy się do Kalisza na mecz z tamtejszym KKS-em. Gospodarze nadchodzącego pojedynku kilka tygodni temu byli o krok od awansu do Betclic 1. ligi. Chociaż latem w zespole doszło do kilku zmian z pewnością KKS będzie wymagającym przeciwnikiem. Początek meczu o godzinie 17:30. Po pierwszym meczu sezonu jednego możemy być pewni – czas będzie działał na naszą korzyść. Dotyczy to nie tylko poziomu zgrania naszej ekipy, ale i budowy kadry. Już teraz możemy potwierdzić, że w meczu w Kaliszu nasza ekipa wystąpi wzmocniona choćby Hubertem Sadowskim, a więc zawodnikiem dobrze znanym naszym kibicom. 24-letni defensor pomimo młodego wieku ma już spore doświadczenie, jeśli chodzi o grę na poziomie centralnym i z pewnością będzie ono niezwykle ważne w kontekście postawy zespołu prowadzonego przez Dariusza Rolaka. *** Trzeba przyznać, że po inauguracyjnym meczu możemy czuć… lekki niedosyt. Poza pierwszymi minutami rywalizowaliśmy jak równy z równym z rezerwami ŁKS-u, co dla wielu obserwatorów było sporym zaskoczeniem. Dla nas niezupełnie, bowiem pomimo tego, iż kadra cały czas się krystalizuje, widzieliśmy jak dużą pracę włożył w pracę z zespołem sztab szkoleniowy, z trenerem Dariuszem Rolakiem na czele. A jak wyglądały przygotowania do zbliżającego się spotkania? – Wiemy na co stać zespół z Kalisza. Oczywiście początek sezonu nie jest łatwy, bo te drużyny dopiero się poznaje i potrzeba czasu, żeby wyciągać jakieś wnioski, ale po pierwszym meczu wiemy, że jest to zespół grający w podobnym systemie jak my, mający podobne założenia w ataku i obronie, więc wydaje mi się, że mecz będzie sprawdzianem dla naszego zespołu pod kątem tego, ile my umiemy indywidualnie. Jeżeli bowiem gramy system na system, to oczywiście dużo będzie pojedynków 1 na 1 – przewiduje nasz szkoleniowiec. Jednego możemy być pewni: do meczu z KKS-em przystąpimy podobnie jak do premierowej potyczki – pełni bojowego nastawienia i charakteru, a po ostatnim gwizdku zejdziemy do szatni z podniesionymi głowami. Kto wie, może uda sprawić się niespodziankę? *** KKS latem przeszedł sporą metamorfozę, zarówno organizacyjną jak i kadrową. Jeśli chodzi o tę drugą kwestię na pierwszy plan wysuwa się oczywiście odejście Huberta Sobola, który trafił do PKO BP Ekstraklasy. Brak najskuteczniejszego strzelca i niekwestionowanej gwiazdy KKS-u musi odbić się na postawie zespołu i kaliszanie będą potrzebowali trochę czasu, aby zastąpić idola miejscowej publiczności. Na koniec dodajmy, że na inaugurację kaliszanie zremisowali w Szczecinie ze Świtem, a więc beniaminkiem rozgrywek, 1:1. Bramkę dla KKS-u zdobył Bartłomiej Putno. BETCLIC 2. LIGA 2. kolejka (26.07.2024, godz. 17:30) KKS 1925 Kalisz – Skra Częstochowa Transmisja: sport.tvp.pl Sędziują: Piotr Pazdecki (Koszalin – sędzia główny), Wiktor Wątroba (sędzia asystent), Jacek Babiarz (sędzia asystent), Paweł Wrzeszczyński (sędzia techniczny) KKS Kalisz, historia klubu: Historia kaliskiego klubu sięga 1925 roku. Lata międzywojenne były trudne, jak zresztą dla większości ówczesnych organizacji sportowych. Jeśli chodzi o kwestie sportowe kilka klubów funkcjonowało jednocześnie, rywalizując o prym na tym polu. Po wojnie doszło do połączenia czterech klubów: Bielarni, Garbarni, Drzewiarza i Pluszowni, co dało początek Włókniarzowi Kalisz. W połowie lat 70-tych klub stanął przed szansą awansu na drugi poziom rozgrywkowy. Dzięki zwycięstwu w lidze wojewódzkiej mógł brać udział w barażach. Po pierwszej części rywalizacji kaliszanie przewodzili tabeli, jednak runda rewanżowa pogrzebała szanse na historyczny sukces. W późniejszym czasie klub przechodził różnego rodzaju zawirowania aż wreszcie w 2005 roku powstał właśnie KKS 1925 Kalisz, który rozpoczął mozolną wędrówkę od B-Klasy w sezonie 2006/2007 i bardzo szybko zawędrował na poziom III ligi. Średnio awans klasę wyżej następował co trzy sezony. W sezonie 2019/2020 po pięciu latach gry na czwartym poziomie rozgrywkowym kaliszanie przekroczyli próg poziomu centralnego, gdzie goszczą do dzisiaj. Już pierwszy sezon pobytu w II lidze mógł skończyć się awansem, jednak – jak wszyscy doskonale pamiętamy – po pokonaniu wyżej rozstawionych Wigrów Suwałki po rzutach karnych kaliszanie przegrali 0:3 ze Skrą, co pozbawiło ich szans na awans do Fortuna 1 Ligi. W ubiegłym sezonie natomiast KKS stracił szansę gry w Betclic 1. lidze po przegranych barażach. KKS Kalisz, kadra na sezon 2024/2025: BRAMKARZE: Maksymilian Ciołek; Maciej Krakowiak; Michał Stefaniak OBROŃCY: Maciej Białczyk; Adam Dębiński; Mateusz Gawlik; Bartosz Gęsior; Jakub Głaz; Bartosz Kieliba; Wiktor Smoliński; Jakub Staszak POMOCNICY: Mateusz Andruszko; Adrian Cierpka; Kacper Janiak; Daniel Kamiński; Wojciech Karasiewicz; Kamil Koczy; Piotr Kusiński; Wojciech Maroszek; Paweł Mocny; Bartłomiej Putno; Wiktor Staszak; Krzysztof Toporkiewicz NAPASTNICY: Mikołaj Chaciński; Nestor Gordillo; Marcel Szymański SZTAB: I trener: Marcin Woźniak
Lubię wyzwania – mówi Maciej Wróbel
Maciej Wróbel tuż przed meczem w Łodzi parafował umowę z naszym klubem i w związku z tym debiut w barwach Skry ma już za sobą. Skorzystaliśmy zatem z okazji, by porozmawiać z nim krótko między innymi o tym, co przekonało go do gry w Skrze, jakie ma cele na dopiero nabierający rozpędu sezon i jakie jest jego najlepsze piłkarskie wspomnienie. Maciej Wróbel dołączył do naszej ekipy w ubiegłym tygodniu, krótko przed meczem z rezerwami ŁKS-u Łódź. 21-letni pomocnik w inauguracyjnym spotkaniu zaprezentował się z dobrej strony, udowadniając, że będzie solidnym wzmocnieniem naszej ekipy. Maciej, z małym opóźnieniem witamy Cię w Skrze Częstochowa. Powiedz proszę co przekonało Cię do tego, żeby w sezonie 2024/25 reprezentować barwy naszego klubu? Lubię wyzwania, a projekt, który został mi przedstawiony oraz ludzie (sztab oraz zawodnicy), którzy mają go zrealizować przekonał mnie do związania się z tym klubem. Widzę przed Skrą udany sezon. Pomimo młodego wieku jesteś zawodnikiem, który ma spore doświadczenie na poziomie 1. ligi, bowiem rozegrałeś czterdzieści spotkań w barwach Odry Opole. Czy uważasz, że to doświadczenie będzie Ci przydatne i czy jesteś gotowy dzielić się nim ze swoimi mniej doświadczonymi kolegami? Czterdzieści spotkań na poziomie 1. ligi daje pewne doświadczenie, niemniej jednak jestem na początku swojej przygody z piłką. Zawsze chętnie dzielę się z kolegami z zespołu swoimi spostrzeżeniami, uwagami odnośnie konkretnych zachowań czy sposobu poruszania się na boisku. Zadebiutowałeś w barwach Odry w wieku zaledwie 16 lat i jeśli się nie mylę, jesteś najmłodszym debiutantem tego klubu na tak wysokim poziomie. Czy pamiętasz ten moment i jednocześnie jakie masz najlepsze wspomnienie związane z piłką nożną? Tak, ten moment zostanie ze mną na zawsze. Bardzo dobrze go pamiętam i wspominam. A jeśli chodzi o najlepszy moment w piłce, to myślę, że był to mecz z ŁKS-em Łódź w Opolu. Wygraliśmy wtedy 3:0 i udało mi się strzelić dwie bramki. Masz już za sobą debiut w trykocie Skry. Jak oceniasz pierwszy mecz z rezerwami ŁKS-u i czy uważasz, że z każdym meczem będziemy coraz groźniejsi dla rywali? Pierwszy mecz był dla wszystkich wielką niewiadomą, ponieważ drużyna tak naprawdę została zebrana na ostatni moment. Pomimo tego pokazaliśmy charakter i w dużych fragmentach gry byliśmy równorzędnym przeciwnikiem. Czas na pewno będzie działał na naszą korzyść, ponieważ z treningu na trening będziemy tworzyć coraz lepszy kolektyw, a charakter, którego nie brakuje tej drużynie, pozwoli na walkę o trzy punkty i dobre rezultaty w każdym następnym spotkaniu. W większości jesteście młodymi zawodnikami i zastanawia mnie jak wygląda atmosfera w szatni i jakie relacje między wami panują? To prawda, średnia wieku jest niska, ale nie przeszkadza to w budowie bardzo dobrej atmosfery w szatni. Relacje tak naprawdę dopiero się budują, ponieważ w tej grupie pracujemy ze sobą drugi tydzień. Na koniec chciałbym zapytać jakie masz cele, jeśli chodzi o zbliżający się sezon? Przede wszystkim regularna gra, która, mam nadzieję, przyczyni się do dobrych wyników Skry i spokojnego utrzymania w Betclic 2. lidze. Indywidualnie chciałbym do moich występów dołożyć liczby, czyli bramki i asysty, bo to każdego zawodnika cieszy najbardziej.
Alan Sukiennicki po debiucie. Z Akademii Manchesteru City na poziom centralny
W meczu z rezerwami ŁKS-u Łódź swój debiut na poziomie centralnym w seniorskiej piłce zanotował Alan Sukiennicki. Młody 18-letni zawodnik zaprezentował się z dobrej strony, w związku z czym postanowiliśmy zamienić z nim parę słów. Alan Sukiennicki to młody, zaledwie 18-letni zawodnik, który wywodzi się z Częstochowy. Kilka lat temu wybrał się do Anglii, gdzie szlifował swój talent w najlepszych akademiach piłkarskich. Po powrocie do Polski grał w Górniku Zabrze w Centralnej Lidze Juniorów. Nadeszła pora, by wkroczyć na ścieżkę seniorskiej piłki i Alan wkracza na nią w barwach naszego klubu. Alan, tuż przed pierwszym meczem sezonu podpisałeś umowę z naszym klubem, więc nawet nie mieliśmy okazji porozmawiać. Dlatego chciałbym najpierw zapytać Cię o to, czy nasz klub, to była Twoja jedyna opcja czy może miałeś inne propozycje? Bardzo się cieszę, że podpisałem umowę ze Skrą, ponieważ to klub z mojego rodzinnego miasta. Na pewno to miało duży wpływ na moją decyzję, dotyczącą wyboru klubu. Miałem jeszcze oferty z innych klubów, ale wybrałem Skrę, ponieważ myślę, że w tym klubie będę mógł się rozwinąć. W sobotę zadebiutowałeś w seniorskiej piłce, od razu na poziomie Betclic 2. Ligi. Jak wrażenia i jakie emocje towarzyszyły Ci podczas meczu w Łodzi? Muszę przyznać, że podczas meczu przeciwko ŁKS-owi towarzyszyły mi bardzo duże emocje. Chciałem z tego miejsca bardzo podziękować trenerowi Dariuszowi Rolakowi za zaufanie i danie mi szansy wystąpienia w pierwszym meczu ligowym w pełnym zakresie dziewięćdziesięciu minut. Na pewno był to dość ciężki mecz z bardzo wymagającym rywalem. Daliśmy z siebie wszystko, pokazaliśmy z dobrej strony jako drużyna i widać było, że potrafimy grać w piłkę nożną. Wiadomo, że potrzeba czasu, żeby zespół się zgrał, tym bardziej że okres przygotowawczy nie był za długi i w sumie trenowaliśmy ze sobą tylko dziesięć dni. Obserwując mecz sparingowy i pierwszy mecz ligowy zauważyłem, że lubisz grać 1 na 1 i nie boisz się indywidualnego gry i brania jej ciężaru na swoje barki. Czy uważasz, że właśnie ta umiejętność jest Twoim największym atutem? Piłkę nożną trenują od trzeciego roku życia. Ostatnie siedem lat spędziłem w Wielkiej Brytanii, grając w najlepszych tamtejszych akademiach, takich jak West Bromwich Albion, Manchester City i Stoke City. Od małego lubiłem dryblować, walczyć na boisku i iść w pojedynki 1 na 1, a pobyt w Anglii pozwolił mi rozwinąć się w tym aspekcie. Na tych elementach skupiałem się też najbardziej w klubach i treningach indywidualnych. Rzeczywiście więc mogę się zgodzić z tym, że pojedynki 1 na 1 i operowanie piłką, to moje największe atuty. Z jakimi celami przystępujesz do tego, nomen omen, trwającego już sezonu? W każdym meczu chcę się pokazywać z jak najlepszej strony, dawać z siebie sto procent, a co najważniejsze chcę pomagać drużynie w osiągnięciu bardzo dobrych wyników i pozostaniu klubu w rozgrywkach na szczeblu centralnym.