W samo południe ze Szczakowianką

Nie macie planów na najbliższą niedzielę? Nasi młodzi piłkarze zapraszają Was zatem na Loretę, gdzie o godzinie 12:00 zmierzą się ze Szczakowianką Jaworzno. Wstęp po zakupie biletu w cenie 10 złotych. Z dużym niedosytem wrócili z Kłobucka piłkarze rezerw naszego klubu. Porażka 2:3 z wyżej notowanym rywalem pokazuje, że była szansa na sprawienie niespodzianki. Niestety się nie udało. Mimo wszystko byliśmy świadkami kolejnego spotkania, w którym młodzi Skrzacy (w kadrze znajdował się tylko jeden piłkarz niebędący młodzieżowcem) udowodnili jak duży potencjał w nich tkwi. Oczywiście możemy żałować, że za nami kolejne spotkanie, w którym postawa i styl gry nie przełożyły się na punkty – co rzecz jasna jest najważniejsze w futbolu, jednak nie możemy zapominać, że podopieczni Tomasza Szymczaka zbierają dopiero pierwsze szlify na tak wysokim poziomie w piłce seniorskiej. Reforma rozgrywek sprawiła, że przeskok między klasą okręgową, a nowo utworzoną V ligą, w której nie brakuje drużyn rywalizujących jeszcze niedawno z powodzeniem o klasę wyżej, jest ogromny. Zamiast więc zżymać się na niską lokatę naszych reprezentantów warto spojrzeć na to z innej strony – z meczu na mecz nasz zespół gra coraz lepiej, a zebrane doświadczenie prędzej czy później musi przełożyć się na punkty. I szczerze mówiąc liczymy na to, że dorobek naszej drużyny zwiększy się o trzy oczka już w niedzielę. Na Loretę przyjeżdża Szczakowianka Jaworzno, której historia sięga pierwszej połowy lat 20-tych ubiegłego wieku. Nieco ponad dwie dekady temu Szczakowianka grała w najwyższej klasie rozgrywkowej, jednak po rocznym epizodzie w elicie osunęła się nawet do A-Klasy. Dwa sezony temu, choć wygrała swoją IV-ligową grupę, musiała obejść się smakiem, bowiem przegrała awans po barażach. Reforma sprawiła natomiast, że w ubiegłym sezonie trzynaste miejsce nie wystarczyło do utrzymania i dlatego piłkarze z Jaworzna znaleźli się na szóstym poziomie ligowym. Bieżące rozgrywki, to dla naszego najbliższego rywala prawdziwy rollercoaster. Porażki przeplatają się ze zwycięstwami w idealnych proporcjach, a dodatkowo Szczakowianka trzykrotnie dzieliła się punktami z rywalami. W ubiegły weekend, chociaż na wyjeździe prowadziła do 75. minuty z AKS-em Mikołów 2:0, w doliczonym czasie gry straciła bramkę i wróciła do domu z jednym punktem. Z pewnością podrażnieni tym faktem jaworzanie do starcia ze Skrą podejdą mocno zmobilizowani, a to zwiastuje nam spore emocje. V liga, gr. płn. (II liga śląska) – 12. kolejka Skra Płomień Częstochowa – Szczakowianka Jaworzno Niedziela (27 października), godz. 12:00 Miejski Stadion Piłkarski przy ulicy Loretańskiej Wstęp: 10 złotych Aktualna tabela: 1. Zagłębie II Sosnowiec 30 (41-11) 2. Szombierki Bytom 28 (40-16) 3. Zalchem Znicz Kłobuck 25 (26-16) 4. Ruch II Chorzów 23 (25-10) 5. Unia Rędziny 22 (31-11) 6. Orzeł Miedary 17 (20-18) 7. AKS Mikołów 17 (25-27) 8. Odra Miasteczko Śląskie 15 (20-23) 9. Szczakowianka Jaworzno 15 (22-26) 10. Śląsk Demarko Świętochłowice 14 (23-27) 11. Silesia Miechowice 10 (22-38) 12. Liswarta Krzepice 9 (14-20) 13. Jedność 32 Przyszowice 9 (9-32) 14. Skra Płomień Częstochowa 8 (26-29) 15. KS Panki 6 (17-35) 16. Zieloni Żarki 5 (10-32)

Zaczęli i skończyli strzelanie, ale przegrali

Skra Płomień przegrała 2:3 ze Zniczem Kłobuck w wyjazdowym meczu grupy północnej V ligi. To nasi piłkarze rozpoczęli i zakończyli strzelanie, ale ostatecznie musieli uznać wyższość zespołu zdecydowanie wyżej sklasyfikowanego, posiadającego w swoich szeregach o wiele bardziej doświadczonych zawodników. Mimo wszystko młodzi zawodnicy naszych rezerw pozostawili po sobie dobre wrażenie.  Piłkarze rezerw Skry świetnie weszli w mecz i już w 5. minucie spotkania, za sprawą Jakuba Despeta, objęli prowadzenie. Utrzymywało się ono przez mniej więcej dziesięć minut, po których upływie gospodarze zdobyli bramkę. Najpierw przechwycili piłkę w okolicach trzydziestego metra, by za chwilę Jakub Kosin asystował swojemu imiennikowi – Matyi.  Kosin był swoją drogą bohaterem sobotniego starcia. Dwie bramki zdobyte z dystansu w przeciągu dosłownie trzech minut praktycznie zamknęły spotkanie. Chociaż nasi piłkarze robili, co mogli, a tuż po przerwie Seweryn Cieślak zdobył gola kontaktowego po podaniu Mateusza Kaczmarka, więcej bramek w spotkaniu nie obejrzeliśmy.  Na pewno szkoda, że nie udało się urwać chociaż punktu, jednak z pewnością młodzi Skrzacy mogli z podniesioną głową wracać do Częstochowy. Znicz, to przecież trzeci zespół ligi, który zgromadził dotychczas 25 punktów, a w jego szeregach znajduje się choćby dobrze znany z gry w Skrze na zapleczu PKO BP Ekstraklasy Mariusz Holik. Podopieczni Tomasza Szymczaka natomiast wciąż zbierają ligowe doświadczenie. Nie można przejść obojętnie wobec faktu, że w kadrze meczowej naszej ekipy na spotkanie ze Zniczem znalazł się tylko jeden zawodnik nie będący młodzieżowcem.  II liga śląska (gr. płn.)  Znicz Zalchem Kłobuck – Skra Płomień Częstochowa 3:2 (3:1)  0:1 Jakub Despet (5’), 1:1 Jakub Matyja (14’), 2:1 Jakub Kosin (34’), 3:1 Jakub Kosin (37’), 3:2 Seweryn Cieślak (48’)  Znicz: Paliwoda – Kmieć, Holik, Kasprzyk, Matyja, Dorczak, Kosin, Pałyga, Krysik (80’ Nowak), Słabosz (90’ Soluch), Sitek  Skra: Frukacz – Despet, Korzeniewski, Garczarek – Niedzielski, Sukiennicki, Kożuch (78’ Mądry), Tomzik (63’ Merta), Kaczmarek – Waluda, Cieślak

Ambicja i charakter to za mało

Rezerwy Skry Częstochowa przegrały 1:2 z Unią Rędziny w zaległym meczu II ligi śląskiej. Mecz ustawiły dwie bramki zdobyte przez gości w krótkim odstępie czasu w początkowej fazie spotkania. Nasi piłkarze przed przerwą zdołali zdobyć bramkę kontaktową, ale pomimo dużego charakteru nie udało się zdobyć bramki wyrównującej i tym samym wywalczyć choćby jednego punktu.  W środę na dawkę emocji nie mogliśmy narzekać. Najpierw o godzinie 16:00 pierwszy zespół Skry pokazał charakter i uległ liderowi tabeli, Polonii Bytom 1:2, a tuż po tym pojedynku na murawie pojawiły się zespoły Skry Płomienia i Unii Rędziny, podobnie jak ich starsi koledzy odrabiający zaległości z połowy września.  Mecz nie zaczął się dla naszych młodych piłkarzy najlepiej. Goście zdecydowanie lepiej weszli w pojedynek. Swoją postawę przypieczętowali po pierwszym kwadransie gry w przeciągu kilkudziesięciu sekund notując dwa trafienia. Najpierw gola dla Unii zdobył Mateusz Pasiuk, wykańczając podanie Adriana Żabika, a chwilę później piłkę w siatce umieścił Krzysztof Małolepszy.  Stracone w krótkim odstępie czasu bramki podziałały mobilizująco na ekipę prowadzoną przez Tomasza Szymczaka. Skrzacy nie tylko przejęli inicjatywę, ale i zaczęli dochodzić do sytuacji strzeleckich.  Goście z trudem blokowali uderzenia Kacpra Tomzika czy Seweryna Cieślaka, a dodatkowo ten pierwszy w 28. minucie pięknym strzałem trafił w poprzeczkę. Do tego warto odnotować uderzenie Konrada Magnuszewskiego, które minimalnie minęło bliższy słupek.  Były to jasne sygnały, że nasze rezerwy zaczynają wchodzić na wysokie obroty. Co jednak ważniejsze nasi zawodnicy zanotowali bramkę kontaktową, a konkretnie Mateusz Kaczmarek. 21-letni ofensywny napastnik otrzymał futbolówkę w polu karnym, minął bramkarza i skierował ją do siatki.  Po przerwie Skrzacy grali czujnie, jednak brakowało im okazji strzeleckich. Po prawdzie i goście mieli z tym problemy, a jedyne uderzenia oddawali z dystansu. Niestety z upływem czasu zaczęli przejmować inicjatywę w pewnym momencie mocno dociskając naszą ekipę.  Piłkarze z Rędzin mieli jednak spore trudności z wyregulowaniem celowników, a nawet jeśli strzelali w światło bramki na posterunku znajdował się Bartosz Warszakowski. Nasz młody bramkarz obronił choćby uderzenie Pasiuka w 63. minucie, a także – i tu warto podkreślić tę interwencję – strzał Małolepszego w 71. minucie.  Skrzacy przetrzymali trudny moment, jednak wciąż brakowało klarownych okazji.  Nasz zespół ruszył mocniej w samej końcówce spotkania. Szczególnie aktywny z przodu był Mikołaj Kasprzycki, a sporą robotę wykonywali jego koledzy z tyłu, lecz pomimo szczerych chęci i sporej ambicji nie udało się nam wyrwać choćby punktu.  Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie porażki. Pora wyciągnąć szybkie wnioski i myślami jesteśmy przy następnym ligowym pojedynku. W najbliższą sobotę jedziemy do Kłobucka na mecz z tamtejszym Zniczem. Następny mecz domowy odbędzie się 27 października. Wówczas rywalem Skrzaków będzie Szczakowianka Jaworzno.  Skra Płomień Częstochowa – Unia Rędziny 1:2 (1:2)  0:1 Mateusz Pasiuk (15’), 0:2 Krzysztof Małolepszy (16’), 1:2 Mateusz Kaczmarek (34’)  Skra Płomień: Warszakowski – Despet, Magnuszewski (62’ Golański), Korzeniewski – Kołodziejczyk (62’ Garczarek), Merta, Kożuch, Sukiennicki, Tomzik (75’ Kasprzycki), Kaczmarek (62’ Waluda) – Cieślak  Unia: Rosiak – Kowalczyk, Błasik, Porochnicki, Trzepizur, Przygodzki (60’ Cheliński), Góralczyk, Pasiuk (75’ Żakowski), Żabik (68’ Żurawski), Nurek (61’ Rumin), Małolepszy 

Pójść za ciosem

Nadrabiamy ligowe zaległości. W środowy wieczór piłkarze Skry Płomienia podejmą na Lorecie Unię Rędziny. Mecz rozpocznie się punktualnie o godzinie 19:00. Wstęp po zakupie biletu w cenie 10 złotych.  Efektowne zwycięstwo nad AKS-em Mikołów z pewnością ucieszyło naszych piłkarzy i ich kibiców. Na długie świętowanie i rozpamiętywanie pierwszego domowego zwycięstwa nie ma jednak czasu. W środę bowiem najwyższa pora na odrobienie zaległości. Na Loretę przyjeżdża Unia Rędziny.  Pierwotnie pojedynek ten miał odbyć się miesiąc temu – 15 września, jednak ze względu na olbrzymie opady deszczu i niesprzyjającą aurę został odwołany. Nie oznacza to bynajmniej, że obie drużyny nie miały okazji się w ostatnim czasie zmierzyć. Kilka dni później bowiem odbył się mecz Poltent Pucharu Polski, w którym Unia okazała się lepsza, wygrywając 4:0.  Wydaje się jednak, że wówczas mieliśmy do czynienia z zupełnie inną drużyną Skry. Nasi rezerwiści przez ten czas zdecydowanie okrzepli w starciach z bardziej doświadczonymi rywalami, czego efektem choćby domowy remis z Szombierkami Bytom (3:3) czy wspomniane już, niedzielne zwycięstwo nad AKS-em (9:1).  Oczywiście Unia to zespół, którego nie sposób zlekceważyć. Tuż po pucharowej potyczce ze Skrą Płomieniem podopieczni Krystiana Kotarskiego wygrali 6:0 z Szombierkami, co tylko pokazuje potencjał drzemiący w ekipie, jeszcze kilka miesięcy temu rywalizującej w IV lidze.  Liczymy na to, że piłkarze Skry Płomienia pójdą za ciosem i w środę dopiszą do swojego dorobku kolejne cenne trzy punkty.  V liga, gr. płn (II liga śląska) – 6. kolejka (zaległy)  Skra Płomień Częstochowa – Unia Rędziny  Środa (16 października), godz. 19:00  Wstęp: 10 złotych

Krzysztof Ciesielski: Głód gry, jest coraz większy

Krzysztof Ciesielski jeszcze kilka miesięcy temu trenował z pierwszym zespołem Skry. Niestety ambitne plany młodemu piłkarzowi pokrzyżowała kontuzja. W oczekiwaniu na jego powrót na boisko postanowiliśmy zamienić z nim kilka słów.  Krzysztof Ciesielski, to młody, 17-letni piłkarz Skry, który od początku swojej przygody z futbolem wykazuje ogromny potencjał. Rozwój zawodnika w ostatnim czasie mocno zahamowały kontuzje. Postanowiliśmy sprawdzić, co u niego słychać.  – Moja rehabilitacja przebiega zgodnie z planem. Od miesiąca, po konsultacji z lekarzem, wykonuję bardziej dynamiczne ćwiczenia i dokładam większe ciężary – opowiada Ciesielski. – Myślę, że powrót na boisku w treningu indywidualnym nastąpi już za chwilę, lecz od treningów z drużyną dzielą mnie jeszcze około 3-4 miesiące.  Przed kontuzją młody reprezentant naszej Akademii miał okazję trenować z pierwszym zespołem. Jak wspomina ten czas i czy jest coś, czego nauczył się w tym okresie?  – Treningi z pierwszym zespołem dały mi duże przetarcie w grze seniorskiej. Uważam, że dzięki temu najwięcej i najszybciej rozwinąłem się pod względem zarówno taktycznym jak i szybkościowym. Okres ten wspominam bardzo dobrze jako jeden z najlepszych w moim życiu – nie ukrywa nasz rozmówca.  Piłka nożna, to przede wszystkim pasja dla młodego zawodnika, który nie może już doczekać się powrotu do gry.  – Myślę, że głód gry, jest coraz większy, lecz nie wpłynie to na mnie w żaden sposób. Do każdego treningu i meczu podchodziłem zawsze tak samo i nie uważam, że to odczucie coś we mnie zmieni – kończy naszą pogawędkę Krzysztof Ciesielski.  Młodemu piłkarzowi życzymy jak najszybszego powrotu na boisko! 

Rezerwy nie miały litości!

Najwierniejsi sympatycy naszego klubu, pomimo przenikliwego wiatru i opadów deszczu, wspierali młodych piłkarzy Skry Płomienia w kolejnym meczu o punkty II ligi śląskiej. I chociaż aura nie dopisała mogą być zadowoleni z postawy Skrzaków, którzy pokonali wyżej sklasyfikowaną ekipę AKS-u Mikołów aż 9:1! Co warte podkreślenia na listę strzelców wpisało się ośmiu naszych zawodników. W niedzielne przedpołudnie rezerwy Skry Częstochowa podejmowały na Lorecie AKS Mikołów. Goście uznawani byli za faworytów tego pojedynku, posiadając w swoich szeregach kilku naprawdę doświadczonych piłkarzy. W wyjściowej jedenastce mikołowian znalazł się jeden młodzieżowiec, podczas gdy w naszej kadrze tylko dwóch zawodników było seniorami, choć liczyli po… 21 lat. Owszem, wierzyliśmy po cichu na domowe trzy punkty, jednak chyba nikt nie spodziewał się, że nasi młodzi piłkarze w tak efektowny sposób poradzą sobie z wyżej notowanym przeciwnikiem. I połowa Ale po kolei, bowiem pierwsze minuty nie zwiastowały tego, co wydarzyło się później. Obie drużyny w początkowej fazie spotkania nie potrafiły stworzyć sobie klarownych sytuacji. Z naszej strony swoje możliwości z dystansu sprawdził najpierw Alan Sukiennicki, a chwilę później płaskim strzałem Mateusz Kaczmarek. Tak się złożyło, że to goście jako pierwsi wykreowali groźną sytuację pod naszą bramką. Jakub Nowak wykonał długą wrzutkę w stronę Wojciecha Drewniaka na długi słupek, jednak ten źle wymierzył lot piłki i nie oddał czystego strzału. Jak kończyć takie sytuacje pokazał Kacper Noworyta, który dosłownie dwie minuty później głową otworzył wynik spotkania. Niewiele brakło, by goście wyrównali. Świetną interwencję zanotował jednak wówczas wracający do bramki po kontuzji kostki Bartosz Warszakowski. Młody golkiper naszej ekipy fantastycznie zatrzymał uderzenie Damiana Furczyka, a próbujący dobitki Jakub Nowak nie trafił czysto w piłkę i… to by było praktycznie na tyle, jeśli chodzi o konkretne sytuacje piłkarzy z Mikołowa. Owszem, chwilę wcześniej Furczyk próbował z rzutu wolnego uderzyć bezpośrednio, a groźnie mogłoby być również chwilę później, gdyby Damian Wasiak sięgnął piłki, jednak to Skrzacy przejmowali inicjatywę i już wkrótce miały to podkreślić zdobywane przez nich bramki. A te przyszły niemal lawinowo w ciągu dziesięciu minut. Wynik na 2:0 podwyższył Kacper Tomzik, na 3:0 trafił Seweryn Cieślak, natomiast kilka minut przed końcem pierwszej połowy futbolówkę w siatce umieścił nie marnujący takich okazji Noworyta, któremu asystował Mateusz Kaczmarek. Sam ofensywny pomocnik naszej ekipy również wpisał się na listę strzelców, otwierając kanonadę tuż po zmianie stron. II połowa W 54. minucie pojedynku sztab szkoleniowy gości został zmuszony do dokonania zmiany. W miejsce kontuzjowanego Damiana Furczyka pojawił się Igor Niedźwiedzki, który kilkanaście sekund po wejściu na murawę zdobył bramkę dla AKS-u. Mikołowianie, jeśli jeszcze mieli jakieś nadzieje, pozbyli się ich w 64. minucie. Wówczas bowiem doszło do rzadko spotykanej sytuacji. Arbiter ukarał mianowicie dwiema żółtymi kartkami Cieślaka i Jakuba Nawrockiego. Ponieważ dla tego drugiego była to druga indywidualna kara w konsekwencji obejrzał czerwony kartonik i musiał opuścić boisko, osłabiając dodatkowo swój zespół. To nie jest też tak, że z rywali całkowicie zeszło powietrze, ale podopieczni Tomasza Szymczaka bezlitośnie punktowali błędy rywali. Trafienie głową zanotował Konrad Magnuszewski, a chwilę później świeżo wprowadzony Konrad Waluda. Nasz 18-letni napastnik do swoich statystyk w niedzielnym meczu dopisał również asystę, po której ósmą bramkę na konto Skrzaków zaliczył równie młody Mikołaj Kasprzycki. Kanonadę zakończył po pięknej, koronkowej wręcz akcji zespołowej Kacper Kożuch. Koniec! Wysokie zwycięstwo musi cieszyć wszystkich sympatyków Skry. W tym miejscu warto podziękować im za obecność na meczu. Pomimo przenikliwego wiatru i ciągle padającego deszczu wiernie wspierali młodych zawodników, którzy odwdzięczyli się pierwszym domowym zwycięstwem, nie mając litości dla AKS-u. Wynik z pewnością oddał naszej ekipie bolesną nieraz naukę wyciągniętą ze wszystkich poprzednich pojedynków. I chociaż zdajemy sobie sprawę, że do końca sezonu zdarzą się naszym młodym zawodnikom potknięcia swoją pracą zasłużyli na tak efektowny moment triumfu. II liga śląska – 10. kolejka Skra Płomień Częstochowa – AKS Mikołów 9:1 (4:0) 1:0 Kacper Noworyta (17’), 2:0 Kacper Tomzik (32’), 3:0 Seweryn Cieślak (38’), 4:0 Kacper Noworyta (42’), 5:0 Mateusz Kaczmarek (47’), 5:1 Igor Niedźwiedzki (58’), 6:1 Konrad Magnuszewski (68’), 7:1 Konrad Waluda (70’), 8:1 Mikołaj Kasprzycki (83’), 9:1 Kacper Kożuch (88’) Skra Płomień: Warszakowski – Magnuszewski, Leśniak-Paduch (46’ Korzeniewski), Despet – Kołodziejczyk, Niedzielski (K) (61’ Kożuch), Sukiennicki (77’ Garczarek), Tomzik (46’ Kroczek), Kaczmarek, Cieślak (77’ Kasprzycki) – Noworyta (61’ Waluda) AKS: Soliński – Góralczyk (46’ Mańka), Nawrocki, Ściętek (K) (79’ Dusza), Wasiak (46’ Kopiec), Furczyk (67’ Kapias), Nowak (57’ Niedźwiedzki), Drewniak, Danch, Biłka (46’ Osiecki), Gancarczyk (46’ Wujec)

Kolejny wymagający sprawdzian

Przed młodymi piłkarzami Skry kolejny wymagający sprawdzian. Na Loretę przyjeżdża ekipa, która ma zamiar namieszać na szczycie II ligi śląskiej. Mecz z AKS Mikołów odbędzie się w niedzielę o godzinie 11:30. Wstęp po zakupie biletu w cenie 10 złotych.  W sezonie 2020/21 AKS Mikołów opuścił szeregi IV-ligowców, chociaż bez wątpienia piłkarze i kibice tego klubu mieli czego żałować. Do dziesiątego, bezpiecznego miejsca w tabeli zabrakło im zaledwie… czterech punktów! Wydawało się więc, że szybko wrócą na piąty poziom rozgrywkowy, jednak w klasie okręgowej spędzili trzy długie sezony.  Najpierw rywalizację o awans przegrali o jeden punkt z rezerwami Zagłębia Sosnowiec, rok później sezon zakończyli na rozczarowującym – trzecim – miejscu, za plecami Sparty Katowice i rezerw Ruchu Chorzów. Wreszcie w ubiegłym sezonie dopięli swego i po zwycięstwie w śląskiej IV grupie klasy okręgowej znaleźli się… na tym samym poziomie rozgrywkowym.  Wszystko z związku z reformą ligi, zgodnie z którą pomiędzy klasą okręgową a IV ligą utworzona została V liga, czyli II liga śląska. Dla ambitnych piłkarzy z Mikołowa, to jednak ważny krok w realizacji celu, którym jest sukcesywny rozwój sportowy.  W bieżących rozgrywkach z pewnością AKS liczył na nieco więcej, póki co jednak plasuje się dopiero na szóstym miejscu. Porażki z Szombierkami Bytom, rezerwami Zagłębia Sosnowiec czy z Zalchem Zniczem Kłobuck (aż 2:6) sprawiły, że klub z Mikołowa przestał liczyć się w gronie ekip bezpośrednio walczących o awans, jednak nic nie jest przesądzone i nie jest powiedziane, że za jakiś czas podopieczni trenera Marcina Domagały nie zbliżą się do ścisłej czołówki.  Dlatego też w Mikołowie nikt nie wyobraża sobie straty punktów z drużynami z dołu tabeli, a taką obecnie jest Skra Płomień. Młodzi podopieczni Tomasza Szymczaka zdecydowanie lepiej jednak grają niż punktują i doprawdy niewiele brakło, by nasz dorobek punktowy wyglądał efektowniej. Nie ma jednak co patrzeć za siebie. Piłkarze Skry chcieliby wzorem starszych kolegów z domowego obiektu uczynić małą twierdzę. Ostatni remis z faworyzowanymi Szombierkami Bytom to symptom, że możemy zacząć to realizować.  W imieniu naszych młodych piłkarzy zapraszamy w niedzielne przedpołudnie na Loretę. Gwarantujemy, że warto!  II liga śląska – 10. kolejka  Skra Płomień Częstochowa – AKS Mikołów  Niedziela, 13 października, godz. 11:30  Miejski Stadion Piłkarski przy ulicy Loretańskiej w Częstochowie  Wstęp: 10 złotych

Szkoda pierwszej połowy

Rezerwy naszego klubu uległy 1:2 Odrze Miasteczko Śląskie w weekendowym meczu V ligi. Trafienie dla naszej ekipy zanotował Konrad Magnuszewski.  Z wyjazdem do Miasteczka Śląskiego wiązaliśmy spore nadzieje. Nasi piłkarze tracili bowiem tylko oczko do rywali, a ostatnie pojedynki i styl prezentowany przez naszą młodą ekipę pozwalały wierzyć, że jesteśmy w stanie wywieźć z delegacji zdobycz punktową.  Niestety pierwsza połowa pojedynku mocno skomplikowała nasze plany. Goście wyszli na prowadzenie już w 8. minucie a przed upływem drugiego kwadransa zdobyli drugą bramkę.  – Pomimo, iż prowadziliśmy grę, to ciężko nam się stwarzało sytuacje w starciu z rywalem, który bronił całym zespołem przed własnym polem karnym – relacjonuje trener Tomasz Szymczak. – Ponadto wiedzieliśmy, że stały fragment gry i kontratak, to najmocniejsze strony Odry i w taki sposób straciliśmy dokładnie dwie bramki.  Nie oznacza to jednak, że nie mieliśmy swoich szans w pierwszej odsłonie spotkania. Kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku arbitra stanęliśmy przed świetną okazją, jednak nie udało się umieścić futbolówki w siatce.  O ile pierwsze czterdzieści pięć minut nie przebiegało po naszej myśli, o tyle po zmianie stron mecz wyglądał już całkiem inaczej.  – W pełni zdominowaliśmy rywala, który rzadko opuszczał swoją połowę – kontynuuje nasz szkoleniowiec. – Oddaliśmy dużą ilość strzałów, ale bramkarz gospodarzy spisywał się bardzo dobrze i tylko raz udało się go pokonać.  – Na pewno nie jesteśmy usatysfakcjonowani tym wynikiem, bo robiliśmy wszystko, żeby mecz wygrać. Zabrakło nam jednak na to czasu. Biorąc pod uwagę, w jakim stylu rozpoczęliśmy ten mecz wcale nie musieliśmy go przegrać, bo od momentu rozpoczęcia drugiej połowy nasza gra zmieniła się na duży plus, jednak zabrakło przede wszystkim skuteczności – zakończył trener Szymczak.  Przed naszymi piłkarzami dwa domowe mecze. W niedzielę o 11:30 podejmiemy AKS Mikołów, natomiast w środę rozegramy zaległe spotkanie z Unią Rędziny. Chociaż obie ekipy plasują się w górnych rejonach tabeli nie ukrywamy, że liczymy na wzbogacenie swojego dorobku.  HKS Odra Miasteczko Śląskie – Skra Płomień Częstochowa 2:1 (2:0)  Bramka dla Skry: 2:1 Konrad Magnuszewski (63’)  Skra Płomień: Kramarz – Leśniak-Paduch, Korzeniewski (46’ Despet), Magnuszewski, Niedzielski, Kołodziejczyk (35’ Cieślak), Sukiennicki (65’ Garczarek), Merta (46’ Waluda), Noworyta, Kaczmarek, Tomzik (85’ Kożuch)

Remis z bardzo silnym rywalem

Na słowa uznania zasłużyli piłkarze Skry Płomienia, którzy zremisowali 3:3 z bardziej doświadczoną ekipą Szombierek Bytom. Dublet ustrzelił Mateusz Kaczmarek, natomiast jedno trafienie dorzucił Kacper Noworyta. Warto jednak podkreślić, że cała drużyna zasłużyła na wyróżnienie. Niedzielny mecz między Skrą Płomieniem Częstochowa a Szombierkami Bytom zapowiadał się interesująco z kilku względów. Obie drużyny w ubiegłym tygodniu przerwały notowane od startu sezonu passe. Więcej powodów do zadowolenia mieli bez wątpienia nasi piłkarze, którzy w Pankach wywalczyli pierwsze trzy punkty, zespół z Bytomia natomiast w Rędzinach poległ zaskakująco wysoko (0:6). Warto też zauważyć, że nasz zespół lepiej gra niż punktuje. Wszystko to zwiastowało nam spore emocje. I połowa Tak rzeczywiście było. Chociaż w początkowej fazie spotkania obie ekipy szukały cierpliwie okazji do stworzenia zagrożenia pod bramką rywala i gra toczyła się w środkowej strefie boiska widać było, że bramki prędzej czy później przyjdą. I przyszły, jednak to goście cieszyli się jako pierwsi. W 18. minucie po wrzutce z lewej strony mnóstwo wolnego miejsca miał Mateusz Zachara i głową skierował piłkę do siatki. Od tego momentu zarysowała się przewaga gości. Z niejaką swobodą przedostawali się w okolice naszej szesnastki i śmielej atakowali. Przełożyło się to na rzut karny, wywalczony pod koniec drugiego kwadransa gry. Do piłki podszedł kapitan bytomian Kamil Moritz, jednak w pojedynku oko w oko żelaznymi nerwami wykazał się Bartosz Warszakowski, który najpierw obronił strzał Moritza, a chwilę później dobitkę Zachary. Od tego momentu w nasz zespół wstąpiły nowe siły. Raz po raz przeprowadzaliśmy ataki, to z lewej (Kacper Merta), to z prawej strony (Kacper Tomzik). Blisko zdobycia gola był już w 32. minucie Kacper Noworyta, którego potężne uderzenie z trudem obronił Mateusz Maciejowski, a chwilę później – po wznowieniu z rzutu rożnego – ponownie nasz napastnik sprawił sporo kłopotów golkiperowi rywali. Wreszcie w 38. minucie najlepiej w polu karnym odnalazł się Mateusz Kaczmarek i nasi młodzi piłkarze doprowadzili do remisu. Przed gwizdkiem zapraszającym piłkarzy do szatni ponownie umiejętnościami wykazał się Warszakowski, który – pomimo tego, iż był zasłonięty – obronił uderzenie Pawła Marchewki. II połowa W drugiej połowie początkowo na boisku zrobiło się nieco chaotycznie. Goście mocno zaatakowali i drogi do bramki szukali Zachara czy Moritz, jednak nie potrafili odnaleźć jej światła. Nasi piłkarze zdołali jednak uspokoić grę, co przełożyło się na przebieg spotkania. W 59. minucie swoje umiejętności pokazał Noworyta, który został mocno potraktowany przez jednego z defensorów gości, jednak zdołał utrzymać się przy piłce, oddał ją do nadbiegającego Kaczmarka, który niestety przestrzelił. Nim się obejrzeliśmy byliśmy po drugiej stronie boiska. Dominik Marek najpierw uderzył po ziemi między obrońcami, jednak znów na wysokości zadania stanął Warszakowski, a chwilę później ten sam zawodnik ponownie zaangażował naszego młodego golkipera. Chwilę wcześniej wspominaliśmy o duecie Noworyta – Kaczmarek? To właśnie za sprawą asysty tego pierwszego i uderzeniu drugiego Skrzacy wyszli na prowadzenie w 65. minucie pojedynku. To tylko rozsierdziło reprezentantów Szombierek, którzy zaczęli przeprowadzać huraganowe ataki. Na drodze stawał jednak albo rozgrywający bardzo dobry mecz Warszakowski albo jego koledzy z linii obrony, którzy skutecznie uniemożliwiali rywalom zdobycie bramki. Niestety w 76. minucie niewidoczny od momentu strzelenia bramki Zachara ponownie dał o sobie znać, wykańczając długą wrzutkę w pole karne. Nie oznaczało to końca emocji, bowiem i jedni i drudzy chcieli dopisać do swojego dorobku trzy oczka. Wydawało się, że bliżej będą tego podopieczni Tomasza Szymczaka, bowiem w 83. minucie Noworyta wreszcie wpisał się na listę strzelców, pieczętując tym samym udany występ. Niestety nie był to koniec strzelania. W 87. minucie do remisu doprowadził Mizgała. Koniec emocji? Nic z tych rzeczy! Żadna ze stron nie miała zamiaru zadowalać się remisem, chociaż po prawdzie, to goście wykazywali inicjatywę. Na drodze stawał im jednak Bartosz Warszakowski, który w ostatnich sekundach spotkania obronił choćby uderzenie Zachary, ratując punkt dla naszej drużyny i podkreślając tą interwencją świetny mecz w swoim wykonaniu. Brawo! Być może jesteśmy nieobiektywni, jednak nasi młodzi piłkarze zasłużyli na słowa uznania. Pomimo mierzenia się z silnym rywalem dopisali do swojego dorobku cenne oczko. Nie można przejść obojętnie obok faktu, że choć w końcowych fragmentach spotkania na boisku zrobiło się naprawdę nerwowo Skrzacy zachowali zimną krew, nie dając się wciągnąć w prowokacje rywali, a jednocześnie nie chowali głów w piasek. Warto też dodać, że w meczu po raz pierwszy od dłuższego czasu zagrał Paweł Kołodziejczyk. 19-latek pokazał swoim występem, że nie zapomniał, jak się gra w piłkę i po tym jak złapał meczowe tempo imponował spokojem i bardzo dobrym przeglądem pola. Jeszcze raz brawa dla naszych młodych piłkarzy! Poczynając od kapitana, Jakuba Niedzielskiego (o którym nie napisaliśmy ani słowa, a który zagrał tak, jak nas do tego przyzwyczaił, czyli bardzo dobrze), a kończąc na zawodnikach rezerwowych, wspierających swoich kolegów. V liga, gr. I, (II liga śląska) – 8. kolejka Skra Płomień Częstochowa – Szombierki Bytom 3:3 (1:1) 0:1 Mateusz Zachara (18’), 1:1 Mateusz Kaczmarek (38’), 2:1 Mateusz Kaczmarek (65’), 2:2 Mateusz Zachara (76’), 3:2 Kacper Noworyta (83’), 3:3 Przemysław Mizgała (87’) Skra Płomień: Warszakowski – Magnuszewski, Korzeniewski, Despet (64’ Kożuch) – Kołodziejczyk, Niedzielski, Merta (73’ Garczarek), Tomzik (90’+1 Waluda) – Kaczmarek, Cieślak (34’ Sukiennicki), Noworyta Szombierki: Maciejowski – Marchewka, Jaworski (46’ Mizgała), Moritz (K), Marek, Łebko, Małkowski (67’ Chrabąszcz), Zachara, Skrzypiński, Rydz, Pacholski

Mistrz Polski sprzed lat przyjedzie na Loretę

W najbliższą niedzielę rywalem rezerw Skry będzie mistrz Polski sprzed ponad czterech dekad – Szombierki Bytom. Mecz o punkty II ligi śląskiej rozpocznie się o godzinie 11:30. Wstęp po zakupie biletu w cenie 10 złotych. W ubiegłym tygodniu odetchnęliśmy z ulgą. Skra Płomień Częstochowa wreszcie zanotowała pierwsze ligowe zwycięstwo, pokonując KS Panki 4:0. Teraz naszym młodym piłkarzom z pewnością będzie grało się lżej, co nie oznacza, że… będzie łatwo. W niedzielę na Loretę przyjedzie zespół, który w 1980 roku sięgał po koronę najlepszej ekipy w naszym kraju. Szombierki Bytom, bo o nich mowa, to klub z piękną i bogatą historią, sięgającą czasów przedwojennych. Piłkarze tego klubu przez wiele lat z powodzeniem rywalizowali w najwyższej klasie rozgrywkowej, trzykrotnie stając na podium (wspomniane złoto Mistrzostw Polski w 1980 roku, srebro w 1965 i brąz w 1981). Po raz ostatni ten utytułowany klub grał w I lidze w sezonie 1992/93. Kibice nie wiedzieli jeszcze, że spadek nie jest najgorszym, co może spotkać ich ulubieńców. Klub najpierw popadał w ligową szarzyznę, lądując nawet w klasie okręgowej, a później walcząc o przetrwanie. Pod koniec lat 90-tych na krótko połączył się z Polonią Bytom, by po jakimś czasie znów pisać swoją historię. W 2007 roku po kilku latach przerwy zgłoszono zespół seniorów do rozgrywek B-Klasy i od tego czasu trwa mozolne odbudowywanie renomy Szombierek. W pewnym momencie drużyna grała w III lidze, jednak póki co odbiła się od tego miejsca i obecnie gra w V lidze. Tutaj Szombierki radzą sobie całkiem nieźle. Obecnie plasują się na trzecim miejscu w tabeli z dorobkiem 15 punktów. Bytomianie jedyne punkty stracili w Rędzinach w ubiegłym tygodniu. Sama porażka nie bolałaby zapewne fanów Szombierek tak jak jej rozmiary. 6:0, to wynik, który zaskoczył chyba wszystkich. Tym bardziej, że we wcześniejszych pięciu meczach bytomianie raczej nie mieli problemów z rywalami, efektownie wygrywając (5:0 z Zielonymi Żarki, 5:2 ze Śląskiem Świętochłowice czy 4:0 z Jednością Przyszowice). Czy zatem ubiegłotygodniowa porażka to sygnał nadchodzącego kryzysu czy też może jednorazowa wpadka? Można przekonać się o tym na własne oczy! V liga, gr. I (II liga śląska) Skra Płomień Częstochowa – Szombierki Bytom Niedziela, 29 września, godz. 11:30 MSP przy ulicy Loretańskiej w Częstochowie Wstęp: 10 złotych.