Dariusz Klacza po porażce z Wartą: Nie wykorzystywaliśmy dobrych momentów

Sobotnie spotkanie trzeciej ligowej kolejki z gorzowską Wartą przy Limanowskiego 83 zakończyło się naszą porażką. Wczorajszy mecz podsumowaliśmy z Dariuszem Klaczą, trenerem Skry Częstochowa. Trenerze, przegrywamy z Wartą Gorzów Wielkopolski w tę upalną sobotę. Przed tym meczem musiał Pan nieco przemodelować obronę. Wydawało się, że rywal rzeczywiście tworzył tym razem mniej zagrożenia, ale znów tracimy aż trzy bramki i zapisujemy porażkę. Przeorganizowana obrona wynikała przede wszystkim z tego, że jeden z naszych zawodników jest kontuzjowany. Natomiast takim drugim powodem było to, jak wyglądali inni obrońcy w mikrocyklu treningowym i uważam, że na tę szansę zasłużyli. Kiedy traci się pięć bramek w pierwszych dwóch meczach – plus Puchar Polski to kolejne trzy, czyli osiem – to trzeba zastanawiać się nad poprawą może pewnego zestawienia ludzkiego, a może nad poprawą pewnych zasad, które doprowadzą do tego, że tych bramek nie będzie się tyle tracić. Dzisiaj do swojego konta dokładamy kolejne trzy i faktycznie bardzo mocno musimy się zastanowić nad tym, gdzie jest problem. Pewne wnioski już mamy. Przed meczem powiedziałem chłopakom, że jeśli nie stracimy gola, to wygramy ten mecz. Tak by się stało. Takie dwie być może kluczowe sytuacje dla losów tej rywalizacji to słupek Zbigniewa Wojciechowskiego i kontra Szymona Jarka, któremu gdzieś zabrakło piłkarskiego cwaniactwa, żeby upaść i wywalczyć czerwoną kartkę dla obrońcy. W pewnej mierze to one musiały zaważyć na końcowym wyniku. Tak, później jeszcze sytuacja w polu karnym. Co prawda strzelamy z niej bramkę, ale sędziowie komunikowali, że tam też byłaby czerwona kartka, gdyby tej bramki nie było, czyli mogliśmy grać o dwóch zawodników więcej. Natomiast tutaj jest bardzo istotne, jak się reaguje w trakcie meczu. I na boisku, i nie tylko wokół piłki nożnej. Dzisiaj Warta Gorzów pokazała to, jak ich ławka pracowała. Pokazała to, jak bardzo chcieli tutaj dzisiaj wygrać mecz. Odbyli ciężką podróż i byli w stanie z nami rywalizować jak równy z równym, a finalnie wygrać mecz. To jest dla nas upokarzające. Oczywiście z całym szacunkiem dla przeciwnika, który zagrał mądre spotkanie. My nie wytrzymaliśmy trudnych momentów i nie umieliśmy wykorzystywać dobrych momentów. Do tego meczu mogliśmy się dłużej przygotowywać po odwołaniu spotkania z Olimpią Truskolasy. Teraz w drugiej rundzie Pucharu Podokręgu czeka nas derbowe starcie z rezerwami Rakowa. Będzie to dla Trenera jakieś szczególne, sentymentalne wydarzenie? Dla mnie będzie to kolejny mecz. Nie szukałem jakiegoś drugiego dna, że gram przeciwko swojemu byłemu klubowi. Fajnie, że możemy zagrać kolejne spotkanie. Natomiast prawda jest taka, że mamy bardzo dużo do roboty i następny mecz w środę powoduje, że ten mikrocykl się mocno zmienia i nie można odbyć ciężkiego, mocnego treningu. A takie są nam bardzo potrzebne.

Porażka przed własną publicznością

W meczu trzeciej kolejki Betclic III Ligi grupy trzeciej spotkały się drużyny, które w pierwszych dwóch seriach gier nie zaznały smaku zwycięstwa. Skra mierzyła się w Częstochowie z Wartą Gorzów Wielkopolski. Niestety to goście mogli świętować po ostatnim gwizdku, zwyciężając na bocznym boisku zondacrypto Areny 3:1. „Skrzacy” przystępowali do sobotniego pojedynku osłabieni urazem Jakuba Mikołajczyka. W linii defensywy tym razem znaleźli się Oliwier Kucharczyk oraz debiutujący Łukasz Józefczyk. Na pozostałych pozycjach trener Dariusz Klacza postawił na sprawdzone wcześniej rozwiązania. Na pierwszą dobrą, a wręcz znakomitą szansę dla naszego zespołu musieliśmy czekać do drugiego kwadransa meczu. Wtedy płaski strzał Szymona Jarka wypuścił z rąk strzegący dostępu do bramki przyjezdnych Filip Andrzejczyk, ale mający przed sobą odsłoniętą sporą część bramki Zbigniew Wojciechowski swoją słabszą nogą obił słupek. Ta sytuacja zemściła się błyskawicznie. Odrobina miejsca w naszej szesnastce wystarczyła Jakubowi Lutostańskiemu obrócić się przodem do bramki i uderzyć w kierunku dalszego słupka. Szczęście nie uśmiechnęło się w tym momencie do Bartosza Warszakowskiego, któremu futbolówka przeszła do siatki po rękach. Swoje okazje wypracowywaliśmy nie tylko w ataku pozycyjnym. Po jednym z kontrataków z własnej połowy na czystej pozycji znalazł się Szymon Jarek, lecz wyczerpany dłuższym rajdem z piłką nie oddał soczystego strzału. Zabrakło nie tylko siły i skuteczności, ale też kalkulacji. Szymon wychodząc na pojedynek z bramkarzem był najpewniej faulowany blisko linii środkowej przez obrońcę, jednak nie upadł na murawę i biegł dalej, wobec czego arbiter nie musiał pokazać rywalowi czerwonej kartki. Nasz wahadłowy pozostał cierpliwy i ta cierpliwość została wynagrodzona chwilę później. Po przeniesieniu akcji z lewej flanki w pole karne Ivan Metlushko wypatrzył kolegę z prawego skrzydła, a Szymon Jarek precyzyjnym uderzeniem niewiodącą nogą zapisał swoje drugie trafienie w drugim kolejnym meczu. Jednocześnie gol do szatni dla naszej drużyny stał się już flagowym elementem spotkań Skry Częstochowa. Wydawało się, że udało się napocząć „Warciarzy” i za tym pójdą kolejne ataki. Przewaga gospodarzy utrzymywała się w pierwszych fragmentach drugiej odsłony. W krótkim odstępie czasu bramkarz gorzowian ratował swój zespół po strzałach Piotra Noconia i dwukrotnie Ivana Metlushki, który był bardzo blisko trafienia głową po wymarzonym dograniu wprowadzonego po przerwie za Zbigniewa Wojciechowskiego Jakuba Łukasiewicza. Z kolejnymi minutami do głosu zaczęli dochodzić podopieczni trenera Patryka Szymika. I okazali się być bezlitośni. Piłkarze z Gorzowa doszli do bardzo podobnej sytuacji, jakiej nie wykorzystał ukraiński napastnik częstochowskiej Skry. Przy centrze z prawej strony i skozłowaniu piłki blisko jedenastego metra zdrzemnęli się nasi obrońcy, a uderzeniem efektownym „szczupakiem” obok interweniującego Bartosza Warszakowskiego ponowne prowadzenie Warcie dał Karol Gardzielewicz. Od tych wydarzeń przeciwnicy starali się utrzymywać piłkę i wybijać z rytmu ofensywnie nastawionych „Skrzaków”. To wychodziło im na tyle dobrze, że poza zapobiegnięciu utraty gola triumf drużyny z województwa lubuskiego fenomenalnym strzałem z dystansu przypieczętował Adrian Marchel. Punkt zaczepienia w jednej z ostatnich akcji próbował złapać dla naszego zespołu Piotr Nocoń, ale drugi raz tego popołudnia trafiliśmy w obramowanie bramki gorzowian i strzał naszego kapitana odbił się od poprzeczki. Po nieprzyjemnym starciu w szesnastce i utracie przytomności jednego z graczy gości sędzia zakończył mecz. Skra Częstochowa – Warta Gorzów Wielkopolski 1:3 (1:1) Skra Częstochowa: Warszakowski – Lusiusz, Józefczyk, Kucharczyk (77′ Kosakowski) – Wojciechowski (46′ Łukasiewicz), Napieraj (77′ Dmytryszyn), Kołodziejczyk, Jarek – Nocoń, Gołębiowski (83′ Gibała) – Metlushko (70′ Sajdak) Rezerwowi: Foltyński, Waluda, Ciesielski

Podejmujemy Wartę Gorzów Wielkopolski

Sezon rozkręca się na dobre, a Skrę Częstochowa sobotniego popołudnia czeka drugi domowy mecz w ramach rozgrywek Betclic III Ligi grupy trzeciej. Pod Jasną Górę przyjeżdża najbardziej oddalony na piłkarskiej mapie rywal w całej stawce. W dwóch pierwszych ligowych potyczkach z Cariną Gubin oraz Miedzią Legnica II nasz zespół zanotował dwa remisy. Spotkanie trzeciej kolejki z Wartą Gorzów Wielkopolski będzie zatem okazją do zainkasowania pierwszego kompletu punktów i potwierdzenia solidnej dyspozycji. Sztab wraz z piłkarzami po odwołaniu pucharowego pojedynku z Olimpią Truskolasy w środku tygodnia mógł w pełni skupić się na jutrzejszym wyzwaniu w jednostkach treningowych na przestrzeni ostatnich dni. – Trzeba poprawić zachowania, których się dopuściliśmy, a były niedopuszczalne w swoim polu karnym. Ale uważam, że czas będzie grał na naszą korzyść i spowoduje, że przestaniemy tracić tyle bramek. Za to w każdym meczu strzelamy gole i jeśli utrzymamy tę skuteczność, a będziemy mniej tracić, to będziemy wygrywać – mówił w ubiegły weekend po spotkaniu na Dolnym Śląsku trener „Skrzaków” Dariusz Klacza. Na starcie sezonu zespół Skry zdobył pięć bramek, ale tyle samo stracił. Jedno oczko mniej na swoim koncie zgromadziła dotąd ekipa Warty. Gorzowianie na inaugurację uratowali remis dwoma trafieniami w ostatnim kwadransie gry wyjazdowego meczu ze Słowianinem Wolibórz. W pierwszym spotkaniu przed własną publicznością ulegli beniaminkowi z Katowic, Sparcie – 0:2. Bordowo-Granatowych od lipca prowadzi 31-letni Patryk Szymik, były asystent trenera w GKS-ie Jastrzębie oraz Olimpii Elbląg, który jest aktualnie najmłodszym szkoleniowcem w lidze. Gorzowski klub jeszcze w 2010 roku występował w Klasie B. Obecnie „Warciarze” rozgrywają szósty kolejny sezon na czwartym poziomie rozgrywkowym. Barwy drużyny reprezentuje częstochowianin Mateusz Kaczmarek, które ostatnie 1,5 roku spędził przy Loretańskiej. W zespole z zachodniej części Polski nie brakuje większej liczby piłkarzy z ekstraklasową lub pierwszoligową przeszłością, takich jak Maciej Pałaszewski, Jakub Iskra czy Karol Gardzielewicz. Ale my również mamy swoje argumenty. Jutrzejszy mecz poprowadzi Damian Szczytniewski z Płocka. Asystować mu będą Jarosław Machowski oraz Mateusz Dudkiewicz. Pierwszy gwizdek punktualnie o godzinie 14:00. Zapraszamy na trybunę bocznego boiska zondacrypto Areny przy ulicy Limanowskiego 83 w Częstochowie. Spotkanie jest biletowane. Dzieciom do lat 13 przysługuje darmowy wstęp. Wejściówki do zakupienia przy wejściu na obiekt. Wspierajmy Skrę w drodze po zwycięstwo!

Rezerwy Rakowa rywalem Skry w Pucharze Podokręgu!

Ziścił się bardzo ciekawy scenariusz. W drugiej rundzie Poltent Pucharu Podokręgu Częstochowa czeka nas mecz derbowy. Wielu zawodników reprezentujących Skrę stanie naprzeciwko macierzystego klubu. Będzie to też bardzo sentymentalne starcie dla trenerów Dariusza Klaczy i Artura Lenartowskiego. W losowaniu z udziałem Dawida Jankowskiego, które odbyło się w czwartek w siedzibie Podokręgu Częstochowa Śląskiego Związku Piłki Nożnej, wpadły na siebie dwie z trzech najwyżej notowanych drużyn w stawce, obok broniącej tytułu Victorii Częstochowa. O ćwierćfinał pucharowej rywalizacji Skra Częstochowa zagra z drugą drużyną częstochowskiego Rakowa. W meczu pierwszej rundy rozgrywek czerwono-niebiescy rozbili na wyjeździe b-klasową Iskrę Mokrzesz 6:0. Z kolei „Skrzacy” otrzymali walkower po wycofaniu się ze zmagań Olimpii Truskolasy. Pierwszy gwizdek sędziego wybrzmi 20 sierpnia o godzinie 17:30 na bocznym boisku zondacrypto Areny. Formalnym gospodarzem będzie czwartoligowa ekipa. Czekamy na wielkie emocje!

Awans bez gry. Mecz w Truskolasach odwołany!

W dniu poprzedzającym planowaną datę meczu pierwszej rundy Poltent Pucharu Podokręgu Częstochowa zarząd Skry Częstochowa otrzymał informację o odwołaniu spotkania i przyznaniu walkowera na korzyść naszego klubu. Drużyna Olimpii Truskolasy na własny wniosek nie przystąpiła do rywalizacji. Spotkania drugiej rundy zaplanowano na 20 sierpnia. Rywala w walce o ćwierćfinał poznamy w losowaniu.

Dariusz Klacza: Jesteśmy w stanie w tej lidze zamieszać

Trener Skry Częstochowa Dariusz Klacza ocenił sobotni wyjazdowy mecz z Miedzią Legnica II, zakończony wynikiem 2:2. Skrzacy zanotowali drugi remis w drugiej kolejce rozgrywek Betclic III Ligi grupy trzeciej. Trenerze, za nami kolejne niełatwe spotkanie. Dużo otwartej gry. Skutecznie odrabiamy straty, ale wydaje się, że potem zabrakło koncentracji, żeby dowieźć zwycięstwo. Tak. Myślę, że ten mecz był ciekawy jedynie dla kibica, bo była taka fala. Raz my, raz zespół Miedzi wchodził w pole karne. Na pewno powinno być tutaj więcej bramek. Martwi mnie, że po raz kolejny tracimy w meczu dwie bramki. Natomiast mam też dużo do zarzucenia, jeśli chodzi o nasze skracanie pola gry i zarządzanie nim. Myślę, że wtedy tych sytuacji wejścia przeciwnika w pole karne i tych ataków szybkich byłoby mniej. Sporo problemów sprawiają stałe fragmenty gry, czy to rzuty rożne, wolne, auty. I tak w kolejnym meczu padają te gole dla rywala. Musimy to poprawić. Bardzo krótko trenujemy i cały czas jesteśmy w budowie. Wiele rzeczy taktycznych mamy jeszcze do poprawy. Trzeba poprawić zachowania, których się dopuściliśmy, a były niedopuszczalne w swoim polu karnym. Ale uważam, że czas będzie grał na naszą korzyść i spowoduje, że przestaniemy tracić tyle bramek. Za to w każdym meczu strzelamy gole i jeśli utrzymamy tę skuteczność, a będziemy mniej tracić, to będziemy wygrywać. Na co stać nasz zespół w tym sezonie, jeśli spojrzymy na te dwie pierwsze kolejki? Jeśli wszyscy zawodnicy – dwudziesty, dwudziesty piąty również – uwierzą w nasz model gry, w to jak chcemy grać i że chcemy trochę kosztem ataku pozycyjnego wrzucić bezpośredniej gry, to jestem przekonany, że będziemy liczyć się w walce o awans. Może to nieskromne, natomiast jesteśmy ludźmi ambitnymi i ciężko pracujemy, żeby te mecze wyglądały zdecydowanie lepiej. Wdrażamy zawodników, którzy jeszcze dwa miesiące temu grali na poziomie czwartej ligi. Musimy się szybciej uczyć, ale wierzę w tych chłopaków i w to, że jesteśmy w stanie w tej lidze zamieszać.

Paweł Kołodziejczyk: Brakowało kropki nad „i”

Skra Częstochowa zremisowała 2:2 na wyjeździe z drugą drużyną Miedzi Legnica w spotkaniu w ramach drugiej kolejki Betlic III Ligi. O swojej perspektywie na sobotni mecz i na początek sezonu w wykonaniu Skrzaków opowiedział nasz wychowanek, Paweł Kołodziejczyk. Paweł, w kolejnym meczu dobrze reagujemy przy niekorzystnym wyniku i skutecznie odrabiamy straty, ale czego nam zabrakło, żeby utrzymać to prowadzenie w drugiej połowie? Najpierw musimy patrzeć na to, co mamy po swojej stronie. Przede wszystkim mamy swoje sytuacje i trzeba je wykorzystywać. Dzisiaj mieliśmy bardzo dobrą sytuację na początku meczu. Nie wykorzystaliśmy jej. Chwilę później ona się zemściła. Ale dobrze zareagowaliśmy po bramce. Budowaliśmy atak pozycyjny na połowie przeciwnika przez dłuższy czas. Wyrównaliśmy na 1:1. Później jeszcze lepsza reakcja i strzeliliśmy na 2:1. W drugiej połowie wyszliśmy trochę tacy zaspani. Wiadomo, mieliśmy kolejne szanse, ale myślę, że w drugiej połowie to Miedź miała lepsze okazje i to oni mogli z nich więcej wycisnąć. Natomiast uważam, że pierwsza połowa była pozytywna. Druga odsłona? Trzeba poprawiać pojedyncze zachowania i więcej wyciągać z sytuacji, które tworzymy. Znów broń, z której potrafimy korzystać, czyli stałe fragmenty gry, obróciła się przeciwko nam. Zgodzisz się, że trzeba popracować nad ich obroną? Oczywiście. Myślę, że w trzeciej lidze większość zespołów bazuje na tych stałych fragmentach gry. Ostatnio z sześciu bramek w spotkaniu z Cariną Gubin bodajże cztery padły po stałych fragmentach gry. Dzisiaj tak samo. Było tego dużo, ale przeciwnik miał swoje atuty, posiadając wysokich zawodników. My nie ustrzegliśmy się błędów. Pierwszą bramkę tracimy po kontynuacji stałego fragmentu, nie asekurowaliśmy drugiego słupka, a drugi gol to już bezpośrednio po rzucie rożnym. I tak samo uważam, że ze swoich stałych fragmentów gry mogliśmy wyciągnąć więcej, bo trenowaliśmy to i robiliśmy to dzisiaj nawet nieźle, tylko brakowało tej kropki nad „i”. Po tych dwóch pierwszych meczach możemy mieć już takie wstępne rozeznanie, jaką Skra będzie siłą w rozgrywkach trzeciej ligi, w co będziecie celować? My chcemy wygrywać każdy kolejny mecz, a tabela będzie się klarowała sama w swoim czasie.

Drugi mecz, drugi remis. Podział punktów z rezerwami Miedzi

W spotkaniu drugiej kolejki Betlic III Ligi grupy trzeciej zremisowaliśmy w Legnicy z drugą drużyną Miedzi 2:2. Choć mecz nie zaczął się po naszej myśli, udało się odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Niestety również zespół trenera Dariusza Klaczy nie utrzymał korzystnego wyniku do końca. To Skra mogła wejść w to starcie mocnym uderzeniem. Po fatalnym błędzie gospodarzy w wyprowadzeniu piłki w świetnej sytuacji przed bramką znalazł się nasz kapitan Piotr Nocoń, ale swój zespół uratował dobrze dysponowany tego dnia między słupkami Franciszek Chojak. Nie minęła dłuższa chwila, a częstochowian skarcił Mateusz Ciapa, który strzałem głową po dograniu z lewego sektora boiska otworzył wynik na obiekcie przy alei Orła Białego. W nadziei na błyskawiczną odpowiedź kreowaliśmy kolejne groźne akcje ofensywne. Po jednej z nich faulowany w okolicach pola karnego był ponownie Piotr Nocoń. Skrzacy domagali się jedenastki, ale zdaniem sędziego Doriana Skwary obrońca „Miedzianki” przekroczył przepisy tuż przed szesnastką, a płaskie uderzenie Radosława Gołębiowskiego z rzutu wolnego przeszło nad poprzeczką. Zabójcze okazało się ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy w naszym wykonaniu. Najpierw doskonałym podaniem za plecy rywali popisał się Paweł Kołodziejczyk, a w wybornej okazji mając przed sobą tylko golkipera nie pomylił się Szymon Jarek. Tuż przed zejściem do szatni pojedynek z Chojakiem wygrał również Ivan Metlushko, który zdobył swoją trzecią bramkę w bieżących rozgrywkach. W pierwszych fragmentach drugiej części spotkania znów do głosu doszli zawodnicy Jacka Kanasa. Dośrodkowanie na dalszy słupek z rzutu rożnego zostało zgrane na głowę Andrzeja Bolesty, który ponownie wyrównał stan rywalizacji. A ostatnie pół godziny było już swoistą jazdą bez trzymanki. Swoje okazje na przechylenie szali zwycięstwa miały obie ekipy. Nasz sztab zdecydował się zagrać fałszywą dziewiątką, a sporo pozytywnego zamieszania w nasze poczynania wnieśli Emanuel Gibała, Jakub Łukasiewicz i Przemysław Sajdak. Końcowo mimo naporu nie skruszyliśmy już legnickiego muru. Z drugiej strony, z Dolnego Śląska mogliśmy wracać także z pustymi rękoma, gdyby nie rewelacyjna interwencja Bartosza Warszakowskiego w ostatnim kwadransie. Miedź Legnica II – Skra Częstochowa 2:2 (1:2) Skra: Warszakowski – Lusiusz, Mikołajczyk, Kossakowski (Kucharczyk) – Wojciechowski (Łukasiewicz), Napieraj, Kołodziejczyk (Dmytryszyn), Jarek, Nocoń, Gołębiowski (Sajdak) – Metlushko (Gibała) Rezerwowi: Foltyński – Waluda, Józefczyk, Cieślak

Do Legnicy po kolejną zdobycz

Kontynuujemy sierpniowy mini-maraton. Już w południe tej soboty rozpoczniemy pierwszy wyjazdowy ligowy mecz w tym sezonie. Naszym rywalem będą rezerwy Miedzi Legnica. Punkt wywalczony na starcie rozgrywek w meczu z Cariną Gubin nasi młodzi piłkarze potraktowali z szacunkiem, ale apetyty ambitnej ekipy Skrzaków są wyostrzone. Mimo odpadnięcia z Pucharu Polski po porażce ze Stalą Stalowa Wola, kolejny pracowity tydzień za nami i liczymy, że zbierzemy tego owoce. Pomóc w tym powinny kolejne wzmocnienia w naszym zespole. Ostatnim sezonem, w którym graliśmy przeciwko drugiemu zespołowi „Miedzianki” był sezon 2017/18, po którym świętowaliśmy awans na trzeci poziom rozgrywkowy. W pierwszym spotkaniu, jeszcze pod wodzą trenera Jakuba Dziółki, zwyciężyliśmy przed własną publicznością 4:0, a do bramki trafiali Damian Nowak, Daniel Rumin, Mateusz Woldan i Marcin Kowalski. Wiosną, w pierwszym meczu po przerwie zimowej, po objęciu drużyny przez Pawła Ścieburę, legniczanie zrewanżowali się i wygrali na swoim terenie 3:1, kiedy jedyne trafienie dla częstochowian zanotował wspomniany Rumin. Przez siedem lat naturalnie zdążyliśmy się już mierzyć również z pierwszą drużyną klubu z Dolnego Śląska, jeszcze na szczeblu pierwszej ligi. 17 sierpnia 2021 roku w starciu czwartej kolejki zremisowaliśmy na stadionie imienia Orła Białego 1:1 po golu Marcina Stromeckiego. W Bełchatowie triumfowali podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego, którzy następnie wygrali ligę i ponownie awansowali do piłkarskiej elity. Kilka dni temu były reprezentant Polski odszedł z klubu po raz drugi. Jeśli chodzi o dzisiejszą rzeczywistość, „dwójka” legnickiej Miedzi podobnie, jak pierwszoligowa drużyna, nie może być zadowolona z inauguracji sezonu. Zawodnicy trenera Jacka Kanasa zostali rozbici 0:4 przez beniaminka rozgrywek, Polonię Nysa i zamykają ligową tabelę po pierwszej serii gier, więc chęć szybkiej rehabilitacji będzie z pewnością olbrzymia. Barwy naszego jutrzejszego przeciwnika reprezentują m.in Wojciech Hajda i Bartosz Bida, którzy na koncie mają łącznie ponad 130 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pierwszy z nich, jeszcze osiem miesięcy temu występował w Puszczy Niepołomice. Choć sytuacja obu graczy może się zmienić wskutek zmiany trenerskiej i angażu w klubie Janusza Niedźwiedzia. Pierwszy gwizdek w pojedynku Miedź Legnica II – Skra Częstochowa jutro o godzinie 12:00. Na głównego sędziego wytypowano Doriana Skwarę z Łodzi, którego asystentami będą tego dnia Maciej Majewski i Wojciech Pietrzak. Niech będzie to miły weekend. Marsz Skra!

Skrót meczu ze Stalą Stalowa Wola

Krótka przygoda Skry Częstochowa z Pucharem Polski w sezonie 2025/2026 dobiegła końca. Skrzacy ulegli w Stalowej Woli popularnej „Stalówce” 1:3. Jedyne trafienie dla naszego zespołu zanotował Paweł Kołodziejczyk. Zachęcamy do obejrzenia skrótu spotkania przygotowanego przez telewizję klubową Stali Stalowa Wola.