Dariusz Klacza: Nie możemy tak wyglądać w piątek

Plan minimum, jakim była wygrana w derbowym spotkaniu z Victorią i awans do półfinału Pucharu Podokręgu, został wykonany. Postawę swoich podopiecznych i parę okołomeczowych tematów skomentował po ostatnim gwizdku trener Dariusz Klacza. Trenerze, gratuluję zwycięstwa i awansu do półfinału rozgrywek. Dzisiaj jednak nie było łatwo z czwartoligowym sąsiadem? Myślę, że nie był to łatwy mecz i nie był to spektakl dla kibica. Padło mało bramek. Co cieszy i jest dobre, to że zagraliśmy na zero z tyłu i że kolejni młodzi zawodnicy naszego zespołu mają rozegrane minuty. Natomiast nie możemy tak wyglądać w piątkowym meczu z Zagłębiem II Lubin, bo skończy się to źle. Debiut zaliczył Mateusz Górski, co może trener powiedzieć o występie naszego nowego bramkarza? Co miał zrobić, to zrobił. Był chętny do grania, do budowania niskiego razem z naszymi obrońcami. Nie ryzykował, w takim meczu ryzyko właśnie nie było potrzebne. Oceniam jego debiut jako dobry. Możliwości i manewry trenera na pozycji napastnika są trochę ograniczone, bo jedynym dostępnym piłkarzem jest aktualnie Ivan Metlushko. Dzisiaj w drugiej połowie z przodu wystąpił Konrad Waluda, jak zdaniem trenera sobie poradził? Konrad pierwszy raz grał tutaj w Skrze na ataku za mojej kadencji. Było to spowodowane tym, żeby trochę poprzepychać się w polu karnym i spróbować wygrać głowę. Natomiast w treningu nie uczestniczył na tej pozycji. Tutaj ubolewamy, bo dziś kolejne minuty mógłby zebrać Seweryn Cieślak, który wraca po kontuzji ręki. Natomiast będziemy mieli go już do dyspozycji. Tutaj jest potrzebna rywalizacja i w tą stronę idziemy. Wydaje się, że taki element warty docenienia, to podłączanie się środkowych obrońców do akcji ofensywnych. Tutaj zarówno Jakub Mikołajczyk, jak i Nikodem Kossakowski aktywnie uczestniczyli w tych atakach. Mocno zachęcam, kiedy zespół przeciwnika jest nisko zorganizowany, żeby nasi półlewy, półprawy stoper angażowali się, bo wtedy przede wszystkim dają przewagi w bocznych sektorach boiska. A jeśli jest piłka otwarta, to można ją dośrodkować w pole karne. Dzisiaj mimo tych przewag, które robiliśmy, tych dośrodkowań było mniej. Trochę weszliśmy z taką intencją na drugą połowę. No i strzelamy gola, natomiast chciałoby się więcej. Jakieś życzenie odnośnie naszego półfinałowego rywala w losowaniu? Nie, w ogóle los nam nie służy, jeśli chodzi o tę edycję Pucharu Polski. Jest to dla mnie mega istotny temat, bo można poszerzać minuty zawodników, którzy nie dostają wystarczająco dużo czasu gry w trzeciej lidze. Dlatego traktuję te rozgrywki jako szansę dla tych naturalnych zmienników. Co los przyniesie, to będziemy szanować. Nie służył nam teraz, więc myślę, że może teraz nam zasłużyć.

Skra górą w kolejnych derbach! Półfinał jest nasz!

Pierwszego półfinalistę tej edycji Pucharu Podokręgu Częstochowa wyłonił wtorkowy mecz derbowy na stadionie przy ulicy Krakowskiej 80 na Starym Mieście, w którym Victoria podejmowała Skrę. Nasza drużyna przystępowała do tego starcia w roli nieznacznego faworyta, z której się wywiązała! „Victa” już na początku pojedynku pokazała, że przed własną publicznością potrafi być groźnym rywalem dla każdego zespołu. Po założeniu intensywnego pressingu przez biało-zielonych i pomyłce naszej defensywy całkiem niezłą sytuację na otwarcie wyniku miał Oskar Krawczyk, ale został zablokowany. Aktywni w doskoku byli także „Skrzacy”. Dwie interesujące akcje po wysokich przechwytach próbowali sfinalizować Konrad Waluda i Emanuel Gibała, jednak zabrakło im szczęścia. Podobnie, jak chwilę wcześniej Radkowi Gołębiowskiemu, który głębokim dograniem z rzutu rożnego obił bliższy słupek bramki strzeżonej przez Rafała Koteckiego. Do końca pierwszej połowy dogodniejsze szanse na osiągnięcie prowadzenia mieli podopieczni Adriana Pasieki. Podczas serii stałych fragmentów gry niewiele pomylił się Adrian Błaszkiewicz, a później po kolejnym nieporozumieniu obrońców Skry nogę dostawił czyhający Tobiasz Krawczyk, a debiutujący Mateusz Górski piłkę obok bramki znów odprowadził wzrokiem. Na drugą odsłonę potyczki trener Dariusz Klacza dokonał aż pięciu zmian, a po zejściu Ivana Metlushko na pozycję napastnika musiał przenieść się Konrad Waluda. Nadal licząca na kontrataki i rzuty wolne Victoria dwukrotnie w krótkim czasie sprawdziła dyspozycję naszego golkipera. Chwilę później wprowadzeni na boisko po przerwie Piotr Nocoń i Przemysław Sajdak wypracowali świetną okazję Zbigniewowi Wojciechowskiemu, ale wahadłowy swoją słabszą nogą posłał piłkę w ręce Rafała Koteckiego. „Zyba” wciąż śmiało poczynał sobie na lewym skrzydle – po jednym z ataków zacentrował futbolówkę wprost na nogę Jakuba Łukasiewicza i ponownie zmuszony do wysiłku został Kotecki. Zmiennikiem, który odegrał w tej derbowej potyczce decydującą rolę, okazał się Szymon Jarek. Prawy pomocnik kilkukrotnie sprawił problemy obrońcom rywala przy linii bocznej, a na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry znakomicie zszedł do środka i strzałem przy dalszym słupku w końcu zmusił przeciwnika do kapitulacji. Wyczerpani przebiegiem meczu gospodarze nie zdołali już zbliżyć się do wyrównania. Po pokonaniu rezerw Rakowa, na naszym rozkładzie znalazła się Victoria, która nie obroni tytułu. Półfinałowego rywala w rozgrywkach poznamy po zakończeniu wszystkich pucharowych spotkań. Jutro Grom Miedźno zmierzy się z Czarnymi Starcza, a Pogoń Kłomice podejmie Lotnika Kościelec. Za tydzień ostatnią drużynę w czwórce wyłoni spotkanie MKS-u Myszków z Unią Rędziny. Victoria Częstochowa – Skra Częstochowa 0:1 (0:0) 0-1: Szymon Jarek (76′) Skra Częstochowa: Górski – Mikołajczyk, Józefczyk, Kossakowski – Wojciechowski, Kołodziejczyk (46` Dmytryszyn), Waluda (90+2′ Garczarek), Mazanek (46′ Jarek) – Gibała (46′ Sajdak), Gołębiowski (46′ Łukasiewicz) – Metlushko (46′ Nocoń)

Podsumowanie sierpnia w Akademii: roczniki 2016, 2017, 2018

Pierwsza drużyna rozpoczęła sezon już miesiąc temu, a do gry wrócili także zawodnicy, którzy za kilka lat mogą stanowić przyszłość naszego klubu. Zapraszamy do zapoznania się z podsumowaniem ostatnich dni w Akademii Skry Częstochowa. Rocznik 2016 W piątek 29 sierpnia swoje spotkania ligowe rozegrały zespoły E1 i E2. Podopieczni trenera Mariusza Czoka w starciu z UKS-em Beniaminek od samego początku narzucili swój styl gry i przez cały mecz dominowali na boisku, tworząc sporo sytuacji pod bramką rywala. Nie wszystkie były wykorzystane, lecz wyniki poszczególnych połów wyniosły 12:1 i 7:2 dla naszego zespołu. Zawodnicy trenera Damiana Radolińskiego mierzyli się z kolei z Lotnikiem Kościelec. W nim również gra toczyła się na warunkach „Skrzaków”. Nie brakowało budowania gry na własnej połowie, szybkiej reakcji po stratach piłki i dobrej finalizacji. Za częstochowianami przemawiało wysokie posiadanie futbolówki i liczba strzałów po odbiorach. W drugiej połowie przewaga naszej ekipy wynikała również z utraty sił zawodników przeciwnika. Mimo wysokiego zwycięstwa 15:0, szkoleniowiec dostrzegł elementy do poprawy u swoich młodych piłkarzy. Rocznik 2017 W tym samym terminie część drużyny Skry z rocznika 2017 rozegrała mecz ligowy z Płomieniem Kuźnica Częstochowa. Spotkanie toczyło się pod pełną kontrolą naszych zawodników, którzy od początku mocno zaatakowali przeciwnika, wysoko odbierając piłkę. Dzięki dużej determinacji, zespołowej współpracy i skuteczności w ataku udało się wywalczyć pewne zwycięstwo. Drużyna coraz lepiej wdraża w mecz elementy, nad którymi podopieczni Marka Juszczyka pracowali w ciągu tygodnia na treningach, co przełożyło się na zasłużoną wygraną. Druga część zespołu „Skrzaków” miała znacznie trudniejsze zadanie w meczu z drużyną gminy Kłomnice. Rywale postawili bardzo twarde warunki i zmusili naszych zawodników do maksymalnego wysiłku. Mecz był pełen walki i emocji, a każda akcja wymagała pełnego zaangażowania. Pomimo trudności drużyna pokazała charakter i nie ustępowała przeciwnikom, jednak końcowy wynik nie był tym razem po naszej stronie. Natomiast w niedzielę drużyna rocznika 2017 wzięła udział w Memoriale Zbigniewa Kuczery, turnieju organizowanym przez Victorię Częstochowa. Nasi zawodnicy rozegrali sześć spotkań z takimi przeciwnikami jak wspomniana Victoria, Grom Miedźno, RKS Radomsko, Beniaminek Częstochowa, czy Orlik Blachownia. W pierwszej grupie nasi zawodnicy bardzo dobrze rozgrywali akcje i szukali pojedynków jeden na jeden, a dobra skuteczność przełożyła się na trzy zwycięstwa. Druga faza to spore rozluźnienie i mniejsze zaangażowanie, przez co po słabszej grze zanotowaliśmy dwa remisy oraz jedną porażkę. Weekend przyniósł trenerom wiele cennych obserwacji. Zawodnicy zaprezentowali się ambitnie, a mecze uwidoczniły zarówno mocne strony drużyny, jak i elementy wymagające poprawy. Trenerzy mają solidny materiał do dalszej pracy na treningach, aby rozwijać indywidualne umiejętności zawodników oraz współpracę zespołową, jak również poprawiać mentalność drużyny. Rocznik 2018 Bardzo udany turniej za rocznikiem 2018. Nasi chłopcy pojechali do Rudy Śląskiej i rozegrali 11 spotkań. Wszystkie mecze wygrali i w całym turnieju stracili tylko jedną bramkę. „Pierwszy turniej po wakacyjnej przerwie i od razu z przytupem. Chłopcy w dobrych humorach i pewni swoich umiejętności zaczęli turniej od wysokiej wygranej, a potem było tylko lepiej. Dopiero uczymy się grać 5×5 na większym boisku, ale widać wysoki poziom rozumienia co się dzieje na boisku, a mnie, jako trenera, najbardziej cieszy odwaga, zaangażowanie i podejmowanie dobrych decyzji. W turnieju rozegraliśmy aż 11 spotkań, a przyszło nam się mierzyć ze znanymi markami jak Górnik Zabrze czy Stadion Śląski Chorzów. Gratulacje dla chłopaków.” – relacjonuje trener Bartek Gałkowski.

Stare Miasto punktem na pucharowej mapie. Potyczka derbowa z obrońcą tytułu!

Były derby w 1/8 finału, będą i derby w ćwierćfinale Pucharu Podokręgu Częstochowa. Wtorkowym popołudniem Skra zmierzy się z Victorią, czyli obrońcą tytułu. To starcie wyłoni pierwszego półfinalistę tej edycji rozgrywek. Przed dwoma tygodniami „Skrzacy” w składzie z dużą liczbą piłkarzy wypożyczonych z Akademii Rakowa pokonali rezerwy czerwono-niebieskich aż 4:0. Teraz to przeciwnik ma w swojej kadrze szerokie grono graczy z przeszłością w naszym klubie, co w mediach społecznościowych „Victy” przyznał świetnie pamiętany z występów na „Lorecie” Adrian Błaszkiewicz. Bramkostrzelny stoper określił ten pojedynek jako „przedwczesny finał”. Za to szkoleniowiec Skry zapowiedział już kilka roszad w jedenastce. – Podejdziemy do meczu z Victorią w ten sposób, że mocno tę kadrę pozmieniamy z myślą, aby dać jak najwięcej szans graczom, którzy grali mniej. Ale też by nie stracić rytmu meczowego z tymi piłkarzami, którzy grają więcej. Myślę, że będzie to ciekawe połączenie, a we wtorek chcemy podejść do tego meczu bardzo poważnie. Szanuję pucharowe mecze, a muszę w perspektywie całego sezonu myśleć o tym, aby kadra była jak najszersza i żeby zawodnicy mieli jak najwięcej minut – mówił trener Klacza. Przypomnijmy, że w poprzednim pucharowym meczu na boisko od pierwszej minuty wybiegli między innymi Konrad Waluda, Jakub Łukasiewicz, Emanuel Gibała, czy zmagający się w ostatnim czasie z problemami zdrowotnymi Seweryn Cieślak. Swoją szansę otrzymał także inny z naszych wychowanków – Kacper Garczarek. Z ciekawostek, jedyna dwójka zawodników, która od początku sezonu nie opuściła dotąd wyjściowego składu, to nasz bramkarz Bartosz Warszakowski i kapitan Piotr Nocoń. A jak wygląda aktualna forma naszego rywala? Po małym falstarcie i porażce 0:4 na terenie Podlesianki Katowice mimo grania niemal całego meczu w przewadze oraz domowej przegranej 1:2 z Polonią Łaziska Górne, podopieczni trenera Adriana Pasieki w ostatnich czterech spotkaniach uzbierali siedem punktów. Czwartoligowiec ze Starego Miasta pokonał przed własną publicznością LKS Bełk i Przemszę Siewierz, remisując na obiekcie Spójni Landek, i minimalnie ulegając w Gliwicach rezerwom Piasta. W rozgrywkach pucharowych nasz bliski sąsiad rozbił w pierwszej rundzie Zmotywowanych Łobodno 11:0, a w następnym etapie wyeliminował Liswartę Popów po wygranej 4:1. W ten wtorek biało-zieloni po raz pierwszy zagrają jednak z wyżej notowanym przeciwnikiem. Derbowe starcie, którego stawką będzie półfinał, zapowiada się więc smakowicie! Pierwszy gwizdek w spotkaniu Victoria – Skra jutro o godzinie 17:30 na obiekcie przy ulicy Krakowskiej w Częstochowie. Zapraszamy do kibicowania!

Dariusz Klacza po remisie z Lechią: Ten plan był skuteczny

W sobotnim meczu trener zdecydował się na dwie zmiany w wyjściowej jedenastce. Czy to miał być mały odpoczynek dla dwójki bardziej doświadczonych zawodników? Tak, mają bardzo dużo rozegranych minut. Mateusz Lusiusz komplet, nie licząc meczów pucharowych. Stąd chęć dania im odpoczynku i poszerzanie naszej kadry. Ona jest szeroka, natomiast chcemy, żeby każdy z zawodników miał odpowiednią ilość minut i podjęliśmy takie decyzje na przekór temu, że po zwycięskim meczu składu się nie zmienia. I myślę, że to były dwie dobre zmiany. Mazanek na pewno świetnie zastąpił na lewym wahadle Wojciechowskiego. No i Józefczyk też dobrze pracował, zasługiwał, żeby łapać jak najwięcej minut. Zmiana na drugą połowę była już podyktowana żółtą kartką Łukasza i sposobem gry Lechii. Nie mogliśmy sobie pozwolić grać w kolejnym meczu w dziesiątkę. Postronny obserwator mógłby mieć problem odgadnąć, która drużyna była przed tym spotkaniem liderem? No tak. Mieliśmy plan na ten mecz. Wiedzieliśmy, jak chcemy zagrać. Ten plan był skuteczny, bo zabraliśmy czas Lechii na podejmowanie decyzji w ataku i przede wszystkim dobrze wyglądaliśmy w obronie. W ofensywie również wykonywaliśmy działania, które powodowały, że Lechia Zielona Góra nie była tak intensywna, co dało nam czas na kreowanie i narzucanie swojego sposobu gry. W perspektywie tego meczu remis cieszy, bo w ostatniej akcji była ta ręka w polu karnym, którą sędzia mógł gwizdnąć, ale na szczęście nie gwizdnął. Natomiast my też mieliśmy swoje sytuacje i mogliśmy wywieźć trzy punkty. Po tym, co działo się w poprzednim meczu i po tym, co w tym starciu dołożył Paweł Kołodziejczyk, raczej nie będzie zabraniał trener oddawania strzałów z dystansu? Przede wszystkim często powtarzam, że to co robią zawodnicy w ataku, oczywiście musi być oparte na wspólnych zasadach zespołowych i modelu gry, ale biorą za swoje decyzje odpowiedzialność i nie zabijamy w nich kreatywności. Jeśli decydują się na uderzenie zza pola karnego, tak jak to w ostatnim meczu Sajdak czy Gołębiowski, a w tym meczu Kołodziejczyk, i jest to skuteczne, to w ogóle nie będę tego oceniał. Wręcz będę przybijał piątki i gratulował chłopakom. Natomiast dalej jestem mocnym orędownikiem tego, że piłka nożna dzieje się w w polu karnym i tam padają bramki, tam bramki się traci, dlatego w treningach skupiamy się przede wszystkim na tym. Teraz zaledwie dwa dni odpoczynku i już we wtorek gramy derbowy mecz z Victorią. Jak przebiegną przygotowania do tej potyczki i czy znów postanowi trener trochę rotować składem? Przede wszystkim dbamy tutaj teraz mocno o regenerację, bo to już drugi tydzień, kiedy gramy środa-sobota i przed nami trzeci, tym razem wtorek-piątek. Wracamy z dalekiej podróży z Zielonej Góry i ta regeneracja jest kluczem. Natomiast na pewno podejdziemy do meczu z Victorią Częstochowa w ten sposób, że mocno tę kadrę pozmieniamy z taką myślą, żeby dać jak najwięcej szans zawodnikom, którzy grali mniej. Ale też aby nie stracić rytmu meczowego z tymi piłkarzami, którzy grają więcej. Dlatego myślę, że będzie to ciekawe połączenie, a we wtorek chcemy podejść do tego meczu bardzo poważnie. Ja szanuję pucharowe mecze, bo wiem że to jest szansa dla graczy, którzy mają mniej minut, a muszę w perspektywie całego sezonu myśleć o tym, aby kadra była jak najszersza i żeby zawodnicy z całej kadry mieli jak najwięcej minut.

Trochę szczęścia, trochę pecha. Remis na stadionie lidera rozgrywek

Skra Częstochowa remisuje w Zielonej Górze na terenie miejscowej Lechii, która przed szóstą kolejką rozgrywek Betclic III Ligi zajmowała fotel lidera. To czwarty raz, kiedy dzielimy się punktami w tym sezonie, a już trzeci w wyjazdowym meczu. Gospodarze od pierwszych chwil próbowali otworzyć to spotkanie mocnym uderzeniem. Szczególne zagrożenie zielonogórzanie stwarzali prawym skrzydłem. W jednej akcji rozpędzony z piłką Kamil Olek zdołał oszukać Łukasza Józefczyka, ale po świetnym skróceniu kąta przez Bartosza Warszakowskiego bardzo naiwnie próbował wymusić rzut karny. My postawiliśmy na wysoki pressing, który chwilę później mógł przynieść skutek, ale w niezłej sytuacji zablokowany został Piotr Nocoń. „Lechiści” odpowiedzieli na to stałym fragmentem gry. Do dośrodkowanej z rzutu wolnego futbolówki najwyżej wyskoczył Łukasz Tumala, który dał prowadzenie miejscowym. „Skrzacy” pozytywnie zareagowali na stratę gola i wzięli się do pracy. Najpierw płaski strzał Piotra Noconia obił poprzeczkę, potem centrą z prawej flanki został obsłużony Przemysław Sajdak, który niewiele się pomylił, a na koniec pierwszej połowy przestrzeń w polu karnym znalazł Radosław Gołębiowski, ale on także posłał piłkę nad bramką. Ataki kontynuowaliśmy w drugiej odsłonie spotkania, w której ekipa z województwa lubuskiego wyraźniej postawiła na obronę rezultatu. Mimo budowania wielopodaniowych akcji i kąsania zepchniętych rywali, tych całkowicie dogodnych okazji nie mieliśmy po wyjściu z szatni wiele. Aż do początku piątego kwadransa potyczki, kiedy z okolic trzydziestego metra niesamowitym uderzeniem z miejsca w okienko bramki popisał się Paweł Kołodziejczyk. Od tej chwili pojedynek bardziej się wyrównał, a gospodarze częściej decydowali się na wypady na naszą połowę. Najpierw po pomyłce Szymona Jarka przyzwoitej szansy nie wykorzystał Michał Szmigiel, który nie zmieścił piłki w siatce przy bliższym słupku. Potem po zawahaniu naszej defensywy Przemysław Mycan odbił futbolówkę barkiem i ratować musiał nas Bartosz Warszakowski. Krótko przed upływem regulaminowego czasu gry próbę strzału z szesnastki zablokował Jerzy Napieraj, a już w doliczonych minutach ważną interwencją po wstrzeleniu z ostrego kąta popisał się Oliwier Kucharczyk. My mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa za sprawą próby z dystansu Radosława Gołębiowskiego, ale wtedy piłka odkręciła się od bramki. Nerwowo było w trakcie i po ostatniej akcji, w której futbolówkę we własnym polu karnym na granicy przepisów zagrywał nasz obrońca, lecz sędzia zinterpretował ten incydent jako nastrzelenie ręki z bliskiej odległości. Lechia Zielona Góra – Skra Częstochowa 1:1 (1:0) 1:0 – Łukasz Tumala (27`) 1:1 – Paweł Kołodziejczyk, as. Przemysław Sajdak (64`) Skra Częstochowa: Warszakowski – Napieraj, Józefczyk (46′ Lusiusz), Kucharczyk – Mazanek (67′ Wojciechowski), Kołodziejczyk (84′ Gibała), Nocoń, Jarek (74′ Łukasiewicz) – Sajdak, Gołębiowski – Metlushko (74′ Dmytryszyn)

Zatrzymać serię lidera! Trudne zadanie w Zielonej Górze

W środku tygodnia odnieśliśmy pierwsze ligowe zwycięstwo, a już w weekend mamy okazję, aby pójść za ciosem. Sobotnim popołudniem Skra Częstochowa w Zielonej Górze zmierzy się z miejscową Lechią, liderem rozgrywek Betclic III Ligi grupy trzeciej po pięciu kolejkach. Dwa dotychczasowe wyjazdowe mecze „Skrzaków” kończyły się remisami, które co wypada podkreślić, padały po utracie prowadzenia zawodników trenera Dariusza Klaczy. Szczególnie bolesny był podział punktów z ubiegłej niedzieli w Kluczborku, gdzie rywal wyrwał punkt rzutem na taśmę w doliczonym czasie gry. Tamto spotkanie dało jednak do zrozumienia, że możemy walczyć jak równy z równym w tej lidze z każdym, a kluczowy będzie plan na konkretny pojedynek i determinacja piłkarzy. Drogę do premierowego triumfu trzy dni później utorowali ci bardziej doświadczeni gracze, którzy zrehabilitowali się za swoje kosztowne błędy z poprzedniej potyczki, czyli Przemek Sajdak i Radek Gołębiowski. W obliczu sporej intensywności meczów, szczególnie ważnym czynnikiem dla dalszych korzystnych wyników może być jakość i efektywność formacji ofensywnej częstochowskiej Skry. – Indywidualnie mamy rzeczy do poprawy, ale czujemy już to zmęczenie, bo od dwóch tygodni gramy środa-sobota, środa-sobota i czeka nas jeszcze ten tydzień – mówił po zwycięstwie nad Karkonoszami Jelenia Góra nasz szkoleniowiec. Poważnych firm nie brakuje jednak także w kadrze zielonogórzan. Dostępu do bramki „Lechistów” strzeże nasz znajomy – Jakub Bursztyn – który bronił barw Skry Częstochowa na poziomie zaplecza ekstraklasy w sezonie 2022/2023, a wcześniej zanotował 17 występów w Pogoni Szczecin. Autorem trzech trafień w bieżących rozgrywkach jest Przemysław Bargiel, ściągnięty w letnim okienku transferowym z Wieczystej Kraków. Drużynę z województwa lubuskiego prowadzi Sebastian Mordal, pracujący w klubie od roku. Dla szkoleniowca z przeszłością w akademii Śląska Wrocław jest to pierwsze wyzwanie trenerskie w seniorskiej piłce. Lechia Zielona Góra po remisie na inaugurację ligi przed własną publicznością z MKS-em Kluczbork, złapała serię czterech kolejnych zwycięstw. „Rycerze Winnego Grodu” pokonali na wyjeździe LKS Goczałkowice-Zdrój, Stal Jasień oraz rozbili rezerwy Zagłębia Lubin, a na własnym obiekcie okazali się lepsi od Warty Gorzów Wielkopolski. Teraz będą próbowali stawić czoła znajdującej się w zwyżkowej formie Skrze Częstochowa. Początek spotkania w sobotę o godzinie 17:00. Arbitrem głównym jutrzejszego meczu będzie Jakub Kwinto z Dobrzykowic. Obsadę sędziowską uzupełnili Paweł Stawicki i Jakub Szymczak.

Dariusz Klacza po zwycięstwie: Każdy mecz nas przybliżał

Jutro następna odsłona ligowych emocji, ale jeszcze wracamy do ostatnich wydarzeń z udziałem naszego zespołu. Środa znów okazała się szczęśliwa. Skra Częstochowa pokonała Karkonosze Jelenia Góra, a trener Dariusz Klacza i piłkarze mógli odetchnąć po niedosycie, jakim były trzy remisy i porażka w pierwszych kolejkach rozgrywek. Trenerze, w końcu możemy pogratulować pierwszego ligowego zwycięstwo. Kamień spadł z serca? Z pewnością jest jakaś ulga. Natomiast uważam, że każdy mecz nas do tego zwycięstwa przybliżał. Czasami brakowało trochę szczęścia. To zwycięstwo dobrze smakuje, tym bardziej na zero z tyłu. Przemek Sajdak i Radek Gołębiowski chyba w pewien sposób odkuli się za poprzedni mecz i podziękowali trenerowi za zaufanie. Myślę, że każdy powinien reagować. Tutaj super, że Sajdi i Radek zareagowali, tym bardziej, że ten początek może nie był po naszej myśli. Indywidualnie mamy rzeczy do poprawy, ale czujemy już to zmęczenie, bo od dwóch tygodni gramy środa-sobota, środa-sobota i czeka nas jeszcze ten tydzień. Wracając do tematu, wiadomo, że zawodnicy ofensywni są po to, żeby strzelać bramki. Dlatego brawo dla Sajdiego, świetnie wykonany rzut wolny. No i Radek, który wziął na siebie ciężar tamtej sytuacji, uderzył zza pola karnego i wyszedł piękny strzał. Bramki rzeczywiście wyjątkowej urody, czy takie wchodzą im również na treningach? Bramka z rzutu wolnego to bramka trenowana. Sajdi z dobrze ułożoną nogą podchodzi do tego na treningach. Natomiast mamy inne przestrzenie do zdobywani goli. Bardzo chcieliśmy zdobywać je z pola karnego. Radek wziął to na siebie, ale takie bramki też się zdobywa. Przykład z zeszłego tygodnia, jak piłkarz Kluczborka doprowadził do remisu. Więc fajnie, że zawodnicy biorą to na siebie, natomiast jest to w 100 procentach tylko i wyłącznie bramka Radka, nietrenowana. Ostatnie minuty dosyć ciężkie. Nie daliśmy sobie strzelić nawet gola, ale czerwona kartka dla Piotra Noconia raczej była dość kontrowersyjna. Byłem zasłonięty przez sędziego liniowego i tutaj nie jestem jakby w stanie tego ocenić tej sytuacji. Liniowy twierdzi że na 1000 procent druga noga zahaczyła tam zawodnika Karkonoszy, stąd taka decyzja. Nie będę z tym dyskutował. Najważniejsze jest to, że wszelkie piłki w pole karne my zbijaliśmy, mocno atakowaliśmy tę pierwszą. Ćwiczyliśmy po raz kolejny obronę pola karnego, grając w dziesiątkę nawet 25 minut z przedłużonym czasem. 25 minut grając w osłabieniu zachowujemy czyste konto, to nic tylko pogratulować chłopakom i jechać z dobrym nastawieniem do Zielonej Góry.

Skrót meczu z Karkonoszami Jelenia Góra

W spotkaniu piątej serii gier Betclic III Ligi grupy trzeciej Skra Częstochowa w swoim tymczasowym domu zainkasowała pierwszy komplet punktów w sezonie, pokonując Karkonosze Jelenia Góra po dwóch pięknych golach Przemysława Sajdaka i Radosława Gołębiowskiego. Zapraszamy do obejrzenia skrótu tego meczu.

Nareszcie! Ligowe zwycięstwo z Karkonoszami

Mamy przełamanie! Po trzech remisach i jednej porażce doczekaliśmy się pierwszego ligowego zwycięstwa w sezonie! Dzisiaj w spotkaniu z Karkonoszami Jelenia Góra zgadzał się nie tylko wynik, ale również styl. Pierwsze czyste konto, dwa wyjątkowej urody gole i „Skrzacy” mogli świętować premierowy komplet punktów na boiskach Betclic III Ligi. Już w pierwszej akcji meczu po niepewnym wyjściu bramkarza gości poza swoje pole karne do siatki próbował trafić Radosław Gołębiowski, ale jego próba loba była niecelna. Groźnie było również przy rzucie rożnym wykonywanym przez nas zespół, lecz Mateusz Lusiusz uderzył z bliskiej odległości obok słupka. Na udokumentowanie swojej przewagi nie musieliśmy jednak długo czekać, bo w 20. minucie po faulu na Piotrze Noconiu znakomitym strzałem z rzutu wolnego popisał się Przemysław Sajdak. Jeleniogórzanie dobrze zareagowali na utratę pierwszego trafienia i mieli swoje szanse na wyrównanie. Po jednym z przechwytów w środku pola na naszą bramkę groźnie uderzył Kacper Bajerski, ale na wysokości zadania stanął Bartosz Warszakowski. Później schodzący z lewej flanki do środka Mateusz Cieślik nawinął kilku naszych piłkarzy i koniec końców został zablokowany. Następnie ponownie nadszedł nasz moment. Najpierw niewygodną próbę z dystansu „Nocka” z trudem wybronił Marcel Potoczny. Ale młody bramkarz wypożyczony z Ruchu Chorzów był już bezradny przy uderzeniu Radosława Gołębiowskiego, który kropnął z prawego skrzydła zza zasłony na wysokości dwudziestego metra, podwyższając nasze prowadzenie i kontynuując festiwal pięknych trafień tego popołudnia na zondacrypto Arenie. Druga połowa przez długi czas również toczyła się pod nasze dyktando. W jego pierwszych fragmentach schodzący na skrzydło Ivan Metlushko dośrodkował futbolówkę na nogę Zbigniewa Wojciechowskiego i tylko czujność Potocznego uchroniła Karkonosze od trzybramkowej straty. Dubletu szukał jeszcze Przemek Sajdak, ale po niezłym dograniu aktywnego i dynamicznego dzisiaj Szymona Jarka trafił w boczną siatkę. Przedwcześnie dopisywać sobie trzech punktów nie pozwolił nam fakt otrzymania kontrowersyjnej drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartki przez Piotra Noconia. Był to mały impuls dla zawodników gości, którzy po rzucie wolnym i niepewnym piąstkowaniu Bartka Warszakowskiego byli bardzo bliscy złapania kontaktu, ale bohaterską interwencją na linii bramkowej popisał się Jerzy Napieraj. Jednak już ostatnie minuty i doliczony czas gry to wzorowe zgaszenie tempa meczu przez „Skrzaków”. Ozdobą spotkania mogło być kolejne trafienie Przemka Sajdaka ze stojącej piłki. Nie dał się po raz drugi w ten sposób zaskoczyć bramkarz. Skra Częstochowa pokonała Karkonosze Jelenia Góra i odniosła pierwsze ligowe zwycięstwo w sezonie! Skra Częstochowa – Karkonosze Jelenia Góra 2:0 (2:0) 1-0: Sajdak, as. Nocoń – 19′2-0: Gołębiowski, as. Sajdak – 37′ Skra Częstochowa: Warszakowski – Napieraj, Lusiusz, Kucharczyk – Wojciechowski, Kołodziejczyk (82′ Józefczyk), Nocoń, Jarek – Sajdak, Gołębiowski (90′ Waluda) – Metlushko (82′ Gibała) Rezerwowi: Górski – Kossakowski, Dmytryszyn, Łukasiewicz, Mazanek, Garczarek