W kolejnej odsłonie „Na Jeden Kontakt” na kilka pytań odpowiedział środkowy obrońca naszej drużyny, Adam Mesjasz. Jak spędzisz dzień wolny od treningu? Adam Mesjasz: – Spacer albo kino z narzeczoną. Napastnik rywali, przeciwko któremu grało Ci się najtrudniej? Karol Czubak Ulubiony film? Harry Potter. W jakim meczu strzeliłeś najładniejszą bramkę w karierze? Z GKS – em Jastrzębie w tym sezonie. Wymarzone miejsce na wakacje? Wycieczka objazdowa po USA. Pozapiłkarskie hobby? Gotowanie i oglądanie meczów
Autor: Daniel Flak
Raport z wypożyczeń
Nadszedł odpowiedni czas, by podsumować weekendowe występy zawodników wypożyczonych. Warto pochylić się nad piłkarzami, którzy robią wszystko, by wrócić do naszego zespołu i zaprezentować jeszcze lepszą wersję siebie. Sebastian Rogala rozegrał kolejne pełne spotkanie w barwach Sokoła Ostróda. Jego zespół mierzył się na wyjeździe z jednym z faworytów do awansu na szczebel Fortuna 1 Ligi, Ruchem Chorzów. Oprawa meczu mogła robić spore wrażenie, wszak kibice „Niebieskich” tradycyjnie zadbali o głośny doping i dobrą atmosferę. Do przerwy drużyna z Warmii i Mazur utrzymywała bezbramkowy remis, lecz w drugiej odsłonie ekipa z Górnego Śląska rozwiązała worek z golami i ostatecznie zwyciężyła 3:0. Nas jednak przede wszystkim cieszy fakt, że młody zawodnik wypożyczony ze Skry rozegrał dobre zawody i nie zawinił przy żadnej ze straconych bramek. Rogala na stałe przebił się do podstawowej jedenastki i stanowi pewny punkt defensywy Sokoła Ostróda. Dawid Wojtyra, który zimą również trafił do zespołu z Warmii i Mazur, w spotkaniu z Ruchem pauzował za czerwoną kartkę. Napastnik wypożyczony ze Skry w bieżącej rundzie zdobył dla Sokoła trzy bramki i wiele wskazuje na to, że po powrocie do gry, ponownie będzie występował w galowej jedenastce drużyny. Wypożyczony do Unii Rędziny młody golkiper, Artur Kowalczyk, rozegrał całe spotkanie w barwach swojego zespołu przeciwko Gwarkowi Ornotowice (1:3). Bramkarz bardzo radzi sobie na boiskach IV ligi i śmiało można stwierdzić, że regularnie stawia kolejne kroki na ścieżce swojego rozwoju. Daniel Błędowski, który obecnie reprezentuje barwy MKS – u Kluczbork w miniony weekend nie miał okazji wystąpić, ponieważ spotkanie jego drużyny z Rekordem Bielsko – Biała zostało przełożone z uwagi na intensywne opady deszczu, które doprowadziły do zalania boiska. Jednak już w tym tygodniu drużyna z Kluczborka zmierzy się z Lechią Zielona – Góra. Miejmy nadzieję, że boczny defensor otrzyma kolejną okazję do zaprezentowania swoich umiejętności na trzecioligowych boiskach. Z kolei Filip Arak – zawodnik występujący obecnie w Polonii Warszawa – z perspektywy ławki rezerwowych oglądał wysokie zwycięstwo swoich kolegów w spotkaniu z Ursusem (5:0). Chociaż 19 – letni środkowy obrońca na razie nie zdołał przebić się do podstawowego składu „Czarnych Koszul”, to świadomość jego potencjału pozwala wierzyć, że w Warszawie będą mieć z niego jeszcze bardzo dużo pożytku. Jesteśmy przekonani, że latem Arak wróci do nas jako jeszcze lepszy zawodnik. Podsumowanie występów zawodników wypożyczonych: Sebastian Rogala (Sokół Ostróda) – 90 minut w meczu z Ruchem Chorzów (0:3) Dawid Wojtyra (Sokół Ostróda) – pauzował za kartki w meczu z Ruchem Chorzów (0:3) Artur Kowalczyk (Unia Rędziny) – 90 minut w spotkaniu z Gwarkiem Ornotowice (1:3) Daniel Błędowski (MKS Kluczbork) – mecz przełożony Filip Arak (Polonia Warszawa) – na ławce w starciu z Ursusem (5:0)
Zapraszamy na sobotni mecz w Bełchatowie!
Już w najbliższą sobotę (16.04) nasza drużyna rozegra spotkanie w ramach 28. kolejki Fortuna 1 Ligi, w którym zmierzy się z Górnikiem Polkowice. Mecz odbędzie się o godzinie 15.00 na Stadionie Miejskim w Bełchatowie przy ulicy Sportowej 3. Bilety na weekendowe starcie będą sprzedawane w promocyjnej cenie – 10 zł! W ostatnich tygodniach piłkarze Skry stworzyli kilka niezwykle atrakcyjnych dla widza futbolowych spektakli. Trzy starcia z minionego tygodnia były konfrontacjami o ogromnym gatunku emocjonalnym, co wydaje się doskonałą zachętą do zobaczenia na żywo poczynań drużyny trenera Jakuba Dziółki. Chociażby w ostatnim spotkaniu z Widzewem, nasi zawodnicy zagrali ofensywnie, wysoko atakując rywali. Warto zwrócić także uwagę na cechy wolicjonalne, które stale eksponują gracze Skry. Charakter, determinacja i pozytywna bezczelność tudzież agresywność to aspekty, w których z pewnością nasza drużyna wypada doskonale na tle pozostałych ekip w stawce. Sobotni mecz z Górnikiem Polkowice jest niezwykle istotny w kontekście układu tabeli Fortuna 1 Ligi. Skra wciąż posiada bezpieczną przewagę siedmiu punktów nad strefą spadkową, lecz zwycięstwo w starciu z zajmującą 17. lokatę ekipą z Dolnego Śląska zapewniłoby naszym zawodnikom znacznie większy komfort i spokój w perspektywie kolejnych tygodni. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż zespoły z dołu tabeli w ostatnich kolejkach zaczęły punktować znacznie bardziej regularnie niż dotychczas. Dobrym przykładem jest postawa Górnika Polkowice, który w ostatnich pięciu spotkaniach zdobył aż 9 „oczek”. Gracze z Dolnego Śląska nie przegrali w tym okresie ani razu, zarówno sprawiając niespodzianki (np. 0:0 z Widzewem), jak i pewnie pokonując rywali o podobnej klasie (4:0 ze Stomilem Olsztyn). Trener, Szymon Szydełko, mądrze poukładał drużynę w trakcie zimowego okresu przygotowawczego i trzeba przyznać, że ekipa z Polkowic złapała oddech i nie zamierza zatrzymywać się w walce o utrzymanie. Co więcej, wydaje się, że mamy do czynienia z zespołem, który jest w czołówce całej ligi, jeśli chodzi o dyspozycję na przestrzeni ostatniego miesiąca. Z tego względu, sobotnia konfrontacja zapowiada się szczególnie interesująco. Zmierzą się ze sobą drużyny, które prezentują dobrą formę i wciąż walczą o swoje istotne cele w tabeli Fortuna 1 Ligi. Stadion Miejski w Bełchatowie, który w najbliższy weekend po raz drugi będzie gościł naszych zawodników, jest bardzo klimatycznym, kameralnym obiektem zapewniającym bardzo dobre warunki do oglądania spotkań piłkarskich. W związku z tym, chcielibyśmy Was serdecznie zaprosić na sobotnie zawody! Stawiamy tezę, że nie będziecie żałować i wspólnie oddamy się futbolowym emocjom. Liczymy na Waszą obecność. Do zobaczenia!
Galeria zdjęć ze spotkania z Widzewem
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z niedzielnej konfrontacji z Widzewem Łódź!
Skrót meczu z Widzewem Łódź
Wczorajsze starcie z Widzewem Łódź z pewnością można nazwać niezwykle ciekawym, pełnym emocji piłkarskim widowiskiem. W związku z tym, chcielibyśmy Was zaprosić do obejrzenia skrótu spotkania rozgrywanego na stadionie przy alei Piłsudskiego. Najciekawsze akcje z wczorajszego meczu możecie obejrzeć na stronie Polsatu Sport – link.
Mariusz Holik w rozmowie po meczu z Widzewem!
W spotkaniu z Widzewem, Mariusz Holik w niesamowitych okolicznościach strzelił bramkę na 2:2. Środkowy obrońca wbił piłkę do siatki w 96. minucie starcia w Łodzi. Tuż po meczu, porozmawialiśmy z bohaterem naszej drużyny. W momencie, kiedy wydawało się że po raz kolejny zabraknie nam szczęścia, postawienia przysłowiowej „kropki nad i”, strzeliłeś kluczową, wyrównującą bramkę. I chyba można dojść do wniosku, że los w końcu trochę bardziej nam sprzyjał. Mariusz Holik: – Dokładnie. Mam wrażenie, że to było całkiem niezłe spotkanie w naszym wykonaniu. Rzut karny dla rywali wydawał mi się nieco kontrowersyjny, sędzia być może chciał trochę pomóc Widzewowi, ale nie widziałem tej sytuacji na powtórkach. Na szczęście daliśmy radę to odrobić. I na pewno ten punkt bardzo nas cieszy, bo zbliża nas do utrzymania. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że wyszliśmy dzisiaj wysoko, graliśmy ofensywnie. Taki był pomysł na ten mecz? No tak, my też pracujemy nad swoim stylem. Chcemy, żeby coś nas cechowało. Na pewno chcemy grać wysoko i odbierać piłkę na połowie przeciwnika. Nie mogliśmy dać zawodnikom Widzewa rozwinąć skrzydeł i dać zepchnąć się do defensywy. Dlatego myślę, że ten plan całkiem nieźle wypalił, bo Widzew na pewno nie miał zbyt wielu sytuacji. Wydaje mi się, że jedyne zagrożenie, jakie płynęło z akcji Widzewa to były zagrania za naszą linię obrony. Odniosłem wrażenie, że na początku mieliśmy z tym trochę problemów, a później zaczęliśmy znacznie lepiej to przewidywać i czytać. To jest zawsze ryzyko – jak wychodzisz wyżej, pojawia się miejsce za linią obrony i łatwo skontratakować zespół. Ale po tych pierwszych akcjach, skorygowaliśmy nieco nasze ustawienie, trochę inaczej zaczęliśmy się asekurować. I przyniosło to efekty w drugiej połowie, w której Widzew tak naprawdę nie stworzył prawie żadnej sytuacji. Chciałbym Cię jeszcze raz zapytać o Twoją bramkę. Co poczułeś w momencie, kiedy po Twoim uderzeniu piłka wpadła do siatki? To była chyba dobra nagroda za ciężką pracę, którą wykonaliście dzisiaj na boisku? Tak, to była nagroda za wysiłek całej drużyny. Zachowałem się instynktownie i wbiłem piłkę do bramki. Szczerze mówiąc, trudno opisać, co czułem. Na pewno duża to była duża radość i satysfakcja z tego, że ta bramka dała nam jeden punkt.
Remis w niesamowitych okolicznościach!
Po niezwykle gorącej końcówce spotkania, nasza drużyna zremisowała dzisiaj z Widzewem Łódź 2:2. Dobre widowisko, które stworzyli piłkarze obu drużyn, zostało zwieńczone wyrównującym trafieniem Mariusza Holika w 96. minucie gry! Pierwszego gola dla Skry zdobył Aleksander Paluszek. Od pierwszych minut dzisiejszego spotkania nasi piłkarze wysoko podeszli pod pole karne Widzewiaków i starali się ograniczyć rywalom swobodę operowania futbolówką. Gospodarze próbowali jednak dłuższych zagrań za naszą linię obrony. Po jednym z nich, już w 7. minucie meczu, w niezłej sytuacji znalazł się Przemysław Kita. Napastnik Widzewa próbował zagrywać piłkę wzdłuż bramki, lecz jego podanie było zbyt głębokie, dzięki czemu Mateusz Kos spokojnie złapał futbolówkę. Kilka minut później, sprytnego zagrania na dłuższy słupek próbował środkowy pomocnik gospodarzy, Patryk Lipski, ale ponownie wysoką czujnością wykazał się golkiper naszej drużyny, który wyłapał dośrodkowanie. W 19. minucie spotkania świetną akcję przeprowadził Maciej Mas. Napastnik Skry wyłuskał piłkę spod nóg rywala, ruszył w kierunku „szesnastki”, lecz defensorzy Widzewa wybili futbolówkę na korner. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego autorstwa Piotra Noconia, kapitalnie w polu karnym odnalazł się Aleksander Paluszek, który strzałem głową skierował piłkę do siatki i tym samym otworzył wynik spotkania. Po zdobytym golu, nasi piłkarze poczuli się na boisku jeszcze pewniej i już po chwili stworzyli kolejną groźną okazję. Dobrym odbiorem w środku pola popisał się Adam Olejnik, który po przechwyceniu piłki przeprowadził świetny rajd i zagrał prostopadle w kierunku Macieja Masa. Inteligentne podanie w ostatniej chwili zostało przecięte przez defensorów gospodarzy. Futbolówka trafiła jeszcze pod nogi Piotra Pyrdoła, lecz jego uderzenie zostało zablokowane. W 29. minucie gry piłkarze Widzewa zagrali dobrą piłkę za naszą linię defensywy. Futbolówkę przejął Ernest Terpiłowski, który po dynamicznej szarży, zagrał wzdłuż bramki. Jego podanie świetnie przeciął Adam Mesjasz, który wślizgiem ekspediował piłkę na rzut rożny. Jak się jednak okazało, w zamieszaniu – po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu – najlepiej odnalazł się Terpiłowski i płaskim strzałem wyrównał wynik spotkania. Kilka minut później, gospodarze wyprowadzili szybką kontrę prawą stroną, lecz strzał piłkarza Widzewa minął bramkę Mateusza Kosa. W odpowiedzi świetną akcję przeprowadził Piotr Nocoń. Kapitan naszego zespołu dobrze poradził sobie z rywalami, a jego mocne uderzenie z najwyższym trudem zatrzymał golkiper, Henrich Ravas. Groźnie pod bramką Widzewa zrobiło się również po ostrym dośrodkowaniu Kamila Lukoszka z rzutu wolnego. Defensorzy gospodarzy uratowali się jednak wybiciem piłki w ostatniej chwili. Pod koniec pierwszej odsłony szczęścia próbował jeszcze Dominik Kun. Środkowy pomocnik Widzewa uderzył zza pola karnego, lecz bardzo dobrą interwencją popisał się Mateusz Kos, który sparował futbolówkę na rzut rożny. Remis do przerwy był wynikiem całkowicie sprawiedliwym. Po raz kolejny podkreślić należy determinację naszych zawodników, którzy przez całe spotkanie nie mieli nawet chwili zwątpienia i zaciekle walczyli o każdą piłkę. Na samym początku drugiej odsłony przed szansą stanął Patryk Stępiński, lecz jego uderzenie z półwoleja przeleciało obok słupka. Gospodarze zaczęli bardzo wysoko i ofensywnie, próbując za wszelką cenę narzucić nam swój styl gry. Spotkanie jednak szybko się wyrównało. Walka coraz częściej toczyła się w środku pola. W 57. minucie świetną wrzutkę z prawej strony zamykał Piotr Nocoń. Ofensywny pomocnik naszej drużyny bardzo dobrze odnalazł się w polu karnym, uderzył głową, a futbolówka po jego strzale trafiła w boczną siatkę bramki Widzewa. Chwilę później, bardzo ciekawym zagraniem popisał się wprowadzony z ławki Mikołaj Kwietniewski. Pomocnik doskonale podciął piłkę nad obrońcami Widzewa, bardzo blisko wyjścia na czystą pozycję był Maciej Mas, lecz uprzedził go bramkarz gospodarzy. Widzew odpowiedział groźną kombinacją w naszym polu karnym, lecz bardzo zdecydowanie sytuację wyjaśnił Mariusz Holik. W 82. minucie, w pozornie niegroźnej sytuacji jeden z naszych zawodników dopuścił się przewinienia we własnym polu karnym. Początkowo arbiter nie zareagował, natomiast po chwili skonsultował się z wozem VAR, podbiegł do monitora i wskazał na jedenasty metr. Trudno w tej chwili dywagować, czy arbiter podjął w pełni słuszną decyzję. Do piłki podszedł Marek Hanousek i strzelił bramkę na 2:1. W doliczonym czasie gry, kiedy nasza drużyna skupiła się na walce o wyrównanie, w sytuacji sam na sam znalazł się jeden z zawodników Widzewa. Mateusz Kos popisał się jednak świetną interwencją, dzięki czemu zostaliśmy w grze! Gracze trenera Jakuba Dziółki nie zamierzali się poddawać. Walczyli do ostatniej sekundy spotkania, a ich wysiłki zostały wynagrodzone w najlepszy możliwy sposób. W 96. minucie meczu w pole karne doskonale przedarł się Kamil Lukoszek. Wahadłowy Skry uderzył w słupek. Po chwili poprawił Dawid Niedbała – jego uderzenie obronił bramkarz, po czym piłka zawisła w powietrzu. Do futbolówki najwyżej wyskoczył Mariusz Holik i głową wpakował ją do siatki. Wspaniała chwila. Można wręcz powiedzieć, że to była prawdziwa nagroda za bardzo ciężką pracę, którą nasi piłkarze wykonali dzisiaj na placu gry. Skra Częstochowa – Widzew Łódź 2:2 1 – 0 – 19’ Paluszek asysta Kamil Lukoszek 1 – 1 – 29’ Terpiłowski 1 – 2 – 82’ Hanousek 2 – 2 – 90 + 6’ Mariusz Holik Skra Częstochowa: Kos – Paluszek, Mesjasz, Holik – Burman (62’ Niedbała), Baranowicz (85’ Malec), Olejnik, Lukoszek, Nocoń (76’ Sajdak), Pyrdoł (62’ Kwietniewski), Mas (76’ Ropski) Widzew Łódź: Ravas – Stępiński, Hanousek, Kreuzriegler – Zieliński, Kun, Lipski (88’ Nowak), Gołębiowski (46’ Nunes), Hansen (90’ Mucha), Terpiłowski – Kita (65’ Guzdek)
Czas na Widzew
Jutro nasi piłkarze rozegrają spotkanie 27. kolejki Fortuna 1 Ligi. Zawodnicy Skry tym razem obiorą kierunek na Łódź, by na stadionie przy alei Piłsudskiego zmierzyć się z wiceliderem tabeli, Widzewem. Pierwszy gwizdek arbitra zaplanowany jest na godzinę 15.00. Podopieczni trenera Jakuba Dziółki zajmują obecnie 13. lokatę w ligowej tabeli. Zgromadzili na swoim koncie 30 punktów, dzięki czemu w dalszym ciągu posiadają dość bezpieczną przewagę dziewięciu „oczek” nad strefą spadkową. Nie zmienia to jednak faktu, że nasi kibice mogą być nieco zaniepokojeni, że w ostatnim czasie nie wygrywamy spotkań. Nie ulega jednak wątpliwości, iż boiskowa postawa zawodników jasno wskazuje na to, iż niezbyt udaną serię trudno określić mianem kryzysu. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że w miniony czwartek nasi piłkarze urwali punkty 5. drużynie w ligowej tabeli, Chrobremu Głogów. Oczywiście, na czwartkowy remis należy patrzeć przez pryzmat dwóch straconych goli w końcowej fazie spotkania. W kontekście kolejnych meczów istotniejsza była jednak postawa naszej drużyny przez przeszło 70 minut czwartkowego meczu. Gracze trenera Dziółki w pełni kontrolowali przebieg gry. Dopiero pod koniec starcia w Bełchatowie nasza ekipa za bardzo się cofnęła. Ponadto, być może, w sytuacjach bramkowych piłkarzom Skry zabrakło nieco większej koncentracji. I tak naprawdę, do większości ostatnich spotkań w wykonaniu naszej drużyny można przypisać określenie: „zabrakło kropki nad i”. Wydaje się, że zarówno forma zawodników, jak i – przede wszystkim – ich nastawienie mentalne, są na dobrym poziomie. Odważnie stawiamy tezę, że nasz zespół bardzo potrzebuje zwycięstwa, które udokumentuje dobrą grę wszystkich graczy. W niedzielę przed piłkarzami Skry stoi jednak trudne zadanie. Jak wspomnieliśmy na wstępie, Widzew zajmuje 2. pozycję w ligowej tabeli. Piłkarze trenera Janusza Niedźwiedzia zgromadzili na swoim koncie 49 punktów. Nie najlepiej rozpoczęli rundę wiosenną, bowiem przytrafiły im się porażki z drużynami z czołówki tabeli (Arka, 2:5), środka ligowej stawki (Odra Opole, 0:1), a także strata punktów z zespołem ze strefy spadkowej (Górnik Polkowice, 0:0). Widzewiacy wrócili jednak na zwycięska ścieżkę i dwóch ostatnich starciach – z GKS – em Tychy i „GieKSą” Katowice – zgarnęli pełną pulę. Trener Janusz Niedźwiedź ma do dyspozycji paletę graczy o ponadprzeciętnych umiejętnościach technicznych, którzy potrafią odwracać losy meczu. Przy tej okazji warto wymienić chociażby postać błyskotliwego, krótko i szybko prowadzącego piłkę, Bartłomieja Pawłowskiego czy Patryka Lipskiego, który jednym podaniem potrafi przeciąć szyki obronne defensywy rywali. Jeśli chcielibyście poznać więcej szczegółów dotyczących zespołu Widzewa Łódź, zapraszamy Was do przeczytania wczorajszego artykułu – „Przedstawiamy Widzew Łódź”. Warto dodać, iż w zespole z alei Piłsudskiego występuje wychowanek Skry Częstochowa, Radosław Gołębiowski. 21 – letni środkowy pomocnik trafił do Łodzi przed bieżącym sezonem i szybko stał się ważnym ogniwem zespołu. Technika użytkowa, umiejętność egzekwowania stałych fragmentów gry na wysokim poziomie (piękne trafienie z Arką z wolnego!) to największe atuty byłego pomocnika Skry Częstochowa. Jesteśmy pewni, że w niedzielę piłkarze naszej drużyny ponownie pokażą charakter i będą ambitnie walczyć o każdy metr boiska. Chociaż to Widzew jest faworytem jutrzejszej rywalizacji, to wiemy doskonale, że zawodnicy trenera Dziółki potrafią sprawiać niespodzianki. Liczymy na dobry mecz! *** Transmisję z niedzielnego spotkania możecie śledzić, wykupując PPV pod linkiem: skraczestochowa.statscore.com bądź inwestując w sportowy pakiet w aplikacji Polsat Box Go – https://bit.ly/PolsatBoxGoF1L
Przedstawiamy Widzew Łódź
W bieżącym tygodniu piłkarze naszej drużyny mają wyjątkowo napięty harmonogram, wszak wczoraj jeszcze rywalizowali z Chrobrym Głogów, a już w niedzielę wybiorą się do Łodzi, by zmierzyć się z miejscowym Widzewem. A skoro do spotkania zostały zaledwie dwa dni, to nadchodzi najwyższy czas, by bliżej przeanalizować zespół czterokrotnego mistrza Polski. Jak pewnie doskonale wiecie, nasz niedzielny rywal to jedna z najbardziej zasłużonych polskich drużyn. Klub powstał w 1910 roku i na przestrzeni swojej działalności święcił sukcesy nie tylko na polu krajowym, ale także w europejskich pucharach. W 1983 roku zawodnicy z Łodzi dotarli do półfinału Pucharu Europejskich Mistrzów Krajowych. Ponadto kilkanaście lat później, świetna ekipa prowadzona przez Franciszka Smuda zakwalifikowała się fazy grupowej Ligi Mistrzów. W najwyższej klasie rozgrywkowej Widzewiacy spędzili 35 sezonów. Ponadto warto podkreślić fakt, iż barwach łódzkiego klubu występowało wielu wybitnych reprezentantów Polski, spośród których z pewnością wymienić należy Zbigniewa Bońka, Władysława Żmudę czy Włodzimierza Smolarka. W 2015 roku klub został zdegradowany na piąty poziom rozgrywkowy w kraju, lecz piłkarze Widzewa szybko rozpoczęli marsz w górę i w kilka lat dotarli na zaplecze ekstraklasy. Kibice oraz ludzie sympatyzujący z drużyną, która swoje mecze rozgrywa przy alei Piłsudskiego, liczą na to, że już w przyszłym sezonie piłkarze trenera Janusza Niedźwiedzia zagrają na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Widzewiacy są na najlepszej drodze ku temu, wszak z dorobkiem 49 punktów plasują się na 2. pozycji w tabeli. I choć strata do lidera z Legnicy wynosi aż 11 „oczek”, to jeśli łodzianie zdołają utrzymać obecną lokatę, z pewnością zadowolą swoich sympatyków. Mimo że piłkarze trenera Niedźwiedzia nie najlepiej rozpoczęli rundę wiosenną (warto przytoczyć chociażby porażkę 2:5 z Arką), to ostatnie dwa mecze wygrali, pokonując GKS Tychy (2:1) i GieKSę Katowice (2:0). Analizując poczynania naszych rywali, warto nadmienić, że – jak na drużynę ze ścisłego ligowego topu – piłkarze z Łodzi tracą dość sporo goli. Bramkarze Widzewa bowiem już 28 – krotnie wyciągali piłkę z siatki. Powinniśmy jednak wziąć pod uwagę fakt, że aż dziewięć bramek Widzewiacy stracili na przestrzeni jedynie dwóch spotkań – z Arką i Podbeskidziem. W większości meczów podopieczni trenera Niedźwiedzia grają w sposób uporządkowany i całkiem nieźle potrafią bronić dostępu do własnej bramki. Ponadto trener Janusz Niedźwiedź dysponuje grupą piłkarzy dobrze wyszkolonych technicznie, którzy prezentują ładny dla oka, ofensywny styl. Najlepszym strzelcem Widzewa jest zaledwie 19 – letni Bartosz Guzdek. Młody napastnik 6 – krotnie pokonywał bramkarzy rywali. Jego sporym atutem z pewnością są dobre warunki fizyczne, które potrafi wykorzystać chociażby poprzez niezłą grę tyłem do bramki czy walkę w pojedynkach powietrznych. Zimą do Widzewa trafiło dwóch doświadczonych, błyskotliwych zawodników, którzy już teraz stanowią o sile pierwszej jedenastki. Mowa oczywiście o Bartłomieju Pawłowskim i Patryku Lipskim. Pierwszy z nich trafił na Piłsudskiego z wrocławskiego Śląska. W ekstraklasie rozegrał blisko 200 spotkań. Ponadto zaliczył także dwie zagraniczne przygody – w tureckim Gaziantepsporze oraz w hiszpańskiej Maladze. Dynamiczny skrzydłowy zawsze imponował krótkim zwodem, dobrym prowadzeniem piłki, a także ponadprzeciętną techniką. Nasi defensorzy z pewnością muszą zwrócić na niego szczególną uwagę, tym bardziej, że Pawłowski zaliczył bardzo dobre wejście do zespołu, do dobrej gry dokładając konkretne liczby. Ofensywny zawodnik Widzewa strzelił bowiem 3 gole w pięciu rozegranych meczach. Z kolei Patryk Lipski jesień spędził reprezentując barwy Piasta Gliwice. Wcześniej występował także w Lechii Gdańsk, ale najlepszy okres jego kariery przypada na czas spędzony w Ruchu Chorzów. 27 – letni ofensywny pomocnik zapowiadał się na kapitalnego piłkarza i choć wydaje się, że mógł nieco więcej wycisnąć z ostatnich lat, to w dalszym ciągu pozostaje szalenie niebezpiecznym dla rywali piłkarzem. Swoją wizję gry pokazał chociażby w ostatnim spotkaniu z GKS – em Katowice, kiedy dobrym, prostopadłym podaniem obsłużył Przemysława Kitę, który skierował piłkę do siatki. Mimo wszystko, nie należy zapominać, że mimo wielu mocnych kart, Widzewiakom przytrafiają się wpadki z teoretycznie słabszymi zespołami – i tutaj wspomnieć możemy na przykład niedawną porażkę z Odrą Opole (0:1) czy bezbramkowy remis z Górnikiem Polkowice. Miejmy nadzieję, że nasi piłkarze również zdołają zneutralizować potężne atuty Widzewa Łódź. Spotkanie z kapitalnym w bieżącej rundzie zespołem Arki Gdynia pokazało, że podopieczni trenera Jakuba Dziółki mogą rywalizować na równym poziomie z każdym zespołem w stawce. Jesteśmy przekonani, że podobnie będzie podczas niedzielnej rywalizacji przy alei Piłsudskiego w Łodzi.
Maciej Mas po spotkaniu z Chrobrym
Maciej Mas był jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników naszej ekipy we wczorajszej rywalizacji z Chrobrym Głogów. Napastnik Skry imponował umiejętnością gry jeden na jeden, a także niejednokrotnie utrzymywał piłkę tyłem do bramki przeciwnika. Ponadto wywalczył rzut karny. Tuż po spotkaniu w Bełchatowie porozmawialiśmy z naszym snajperem. Jak traktujecie zdobyty w dzisiejszym spotkaniu punkt? Z jednej strony, prowadziliśmy 2:0 i nie dowieźliśmy tego do końca. Patrząc jednak z drugiej strony, to w momencie, kiedy straciliśmy już dwie bramki, Chrobry miał bardzo dobrą sytuację do strzelenia gola na 3:2. Maciej Mas: – Osobiście mam bardzo mieszane uczucia, bo – tak jak mówisz – prowadzimy 2:0 do przerwy, potem do 70. minuty trzymamy prowadzenie i nie dajemy zawodnikom rywali w ogóle się do nas zbliżyć. No i potem, po tej pierwszej bramce dla Chrobrego, coś w nas pękło. Może trochę za bardzo się cofnęliśmy i oddaliśmy rywalowi za dużo pola. To się skończyło bramką na 2:2, no i rzeczywiście: rywale mieli jeszcze sytuacje na 3:2, ale myślę, że i tak ten remis jest bardziej korzystny dla Chrobrego niż dla nas. Wydaje mi się, że do momentu stracenia bramki w końcowej fazie spotkania, graliśmy nieco bardziej uporządkowany i ułożony futbol niż w Gdyni. Zgodzisz się z tym? I czy takie były założenia, żeby jednak nieco ostrożniej grać w niektórych fragmentach spotkania? Różnica polega na tym, że tutaj prowadziliśmy, a w Gdyni goniliśmy wynik. Ale myślę, że dzisiaj w pierwszej połowie graliśmy bardzo odpowiedzialnie. Po strzeleniu dwóch goli, nie dopuszczaliśmy Chrobrego pod naszą bramkę i piłkarze rywali nie tworzyli groźnych sytuacji. Tak jak mówię, szkoda, że tak wyglądała ta końcówka i nie udało się zablokować tego drugiego strzału, bo moglibyśmy dzisiaj cieszyć się z trzech punktów. Twoje dryblingi robiły dzisiaj bardzo dużą różnicę – czy to w akcji, po której mieliśmy rzut karny czy chociażby w kilku sytuacjach w drugiej połowie. Wydaje się, że to może być Twój nowy, poważny atut! W związku z tym, jak czułeś się dzisiaj na placu gry? Przyznam, że może nie jestem wybitnym dryblerem, ale zawsze jak jest do tego okazja, to nie boję się pojedynków jeden na jeden. Nie boje się ścigać z przeciwnikami i akurat w tym aspekcie jestem pewny siebie. Dzisiaj na boisku czułem się bardzo dobrze – może również ze względu na to, że wróciłem tutaj do Bełchatowa. Cieszę się, że gramy na tym stadionie. Wiadomo jak obecnie wygląda sytuacja GKS – u Bełchatów, a ja zawsze byłem mocno związany z tym klubem. Wiele osób jeszcze tutaj znam, rozmawiam z wieloma ludźmi, także to też był dla mnie dodatkowy bodziec, by dobrze pokazać się tutaj przed starymi znajomymi.