Sytuacja naszej drużyny w drugoligowej tabeli po dwóch ostatnich wygranych diametralnie się poprawiła. Sześć punktów z Widzewem i GieKSą sprawiło, że ze strefy spadkowej awansowaliśmy na 12. miejsce. Mimo tego, najbliższy mecz ma ogromną wagę. Być może nawet większą niż te, które wprawiły nas w tak dobry nastrój. Stal Stalowa Wola ma od nas trzy punkty mniej i ani myśli żegnać się z tą ligą.
– Każdy kolejny mecz będzie bardzo trudny. Każdy w tej lidze walczy o coś, tabela jest niesamowicie płaska. Meczów bez stawki w zasadzie nie będzie – nie ma wątpliwości trener Paweł Ściebura. Nasi najbliżsi rywale znajdują się w strefie spadkowej, ale w futbol „popandemiczny” również weszli w dobrej formie. W dwóch meczach zdobyli 4 punkty, w ostatniej serii spotkań pokonali na wyjeździe 2:1 walczącego o awans Górnika Łęczna. – Po meczu z Elblągiem, gdzie w sumie zagraliśmy nieźle, a mecz ostatecznie skończył się remisem, powiedzieliśmy sobie, że jedziemy do Łęcznej po trzy punkty, bo każdy mecz jest jak być albo nie być – mówił po tamtym spotkaniu dla mediów klubowych Bartosz Sobotka, obrońca Stali. Wtórował mu szkoleniowiec Szymon Szydełko: – Od początku byliśmy bardzo zdeterminowani. Zespół był bardzo dobrze nakręcony na to spotkanie. Zawodnicy sami czuli, że są dobrze dysponowani i są w stanie zagrać o trzy punkty.
Do meczu z naszą drużyną podkarpacka ekipa podchodzi z należytym respektem. – Ja uważam, że to będzie jeszcze cięższy mecz niż ten w Łęcznej. Patrząc na wyniki z poprzednich kolejek widać, że naprawdę każdy może wygrać z każdym. Nie możemy spocząć na laurach. Teraz musimy potwierdzić nasz charakter w meczu ze Skrą. Rywale są tylko trzy punkty przed nami i wygrana może pozwolić nam w końcu odbić się od strefy spadkowej – ocenia Sobotka. Przy Loretańskiej również nikt nie pomyśli, aby zlekceważyć rywala z dolnych rejonów tabeli. – To jest kolejny bardzo ważny mecz. Będziemy chcieli wygrać, bo nic innego nam nie pozostaje walcząc o utrzymanie – mówi coraz lepiej spisujący się ostatnio 19-letni Radek Gołębiowski, a strzelec zwycięskiej bramki w meczu z GKS-em Katowice Piotr Nocoń dodaje: – Trzeba twardo stąpać po ziemi i skupić się na celu podstawowym jakim jest utrzymanie, a co dalej nam życie przyniesie to zobaczymy. Skąd taka forma po tej przerwie? Na pewno się nie obijaliśmy – uśmiechał się w rozmowie po ostatnim meczu „Nocek”.
Mimo kiepskiej pozycji w tabeli, nikt w Stalowej Woli nie wyobraża sobie spadku do trzeciej ligi. O tym, że Stalówka bardzo poważnie podchodzi do decydującej części rozgrywek świadczy choćby fakt, że w tym tygodniu przedłużyła wszystkie kontrakty, które kończyły się zawodnikom z dniem 30 czerwca. – Dążyliśmy do tego by żadne sprawy poza boiskowe nie zaprzątały głowy zawodnikom. Przed klubem i drużyną ważny okres i na nim chcemy się teraz w stu procentach skupić – powiedział dyrektor sportowy Stali Wojciech Fabianowski.
Kolejnym atutem Stalówki będzie z pewnością również to (a byłoby zdecydowanie jeszcze większym gdyby nie koronawirus i mecze przy pustych trybunach), że 9 z 10 meczów (jedyny mecz na wyjeździe to ten z Widzewem w 32. kolejce), które pozostały im do końca sezonu rozegrają na swoim stadionie. Jest to spowodowane faktem, że jesienią na stadionie w Stalowej Woli pracowały ekipy budowlane, czego efektem dziś jest nowoczesny kompleks przy ulicy Hutniczej w Stalowej Woli. Podkarpackie Centrum Piłki Nożnej swoje otwarcie miało 29 lutego meczem z Bytovią Bytów (0-0), a później przyszła pandemia. Mecz z naszą drużyną będzie zatem dopiero drugim meczem na nowym stadionie mogącym pomieścić 3764 kibiców. Całość kosztowała ponad 60 milionów zł.
Największym sukcesem klubu z 60-tysięcznej Stalowej Woli jest jak dotąd 13. miejsce w rozgrywkach I ligi (wówczas ekstraklasy) rozgrywek 1993/1994 oraz ćwierćfinał Pucharu Polski dwa sezony wcześniej. Jesiennie starcie przy Loretańskiej zakończyło się bezbramkowym remisem. Zważywszy na obecną sytuację w tabeli drugiej ligi, w której drużyna Pawła Ściebury ma 3 punkty przewagi nad rywalem z Podkarpacia, podział punktów (najlepiej bramkowy) mógłby nie być najgorszym rozwiązaniem. Będąc na fali ostatnich sukcesów, Skra zapewne jednak kalkulować nie będzie i zagra o pełną pulę. A jak to się skończy? Przekonamy się w sobotę. Pierwszy gwizdek zaplanowano na godzinę 17.00. Mecz poprowadzi sędzia Konrad Gąsiorowski z Białej Podlaskiej. Bezpośrednie meldunki ze Stalówki będzie można oczywiście śledzić za pomocą naszych mediów społecznościowych.