Piotr Nocoń: „Długo pracowałem na swoją pozycję”

Ofensywny pomocnik trafił do nas w sezonie 2014/2015 i tak bardzo wkomponował się w klimat Skry, że raczej nie wyobraża już sobie zmiany barw klubowych przed końcem kariery. Piotr, który w czerwcu obchodził będzie 30. urodziny opowiada m. in. o planowanym powrocie do gry, koronawirusie, zgrabnym łączeniu gry na szczeblu centralnym z pracą zawodową czy… zamiłowaniu do pokera.

Sytuacja zmienia się dość dynamicznie i na ten moment wszystko wskazuje na to, że obecny sezon uda nam się dograć na boisku. Jak zareagowałeś na informację, że w ostatni weekend maja lub 6 czerwca wracacie do grania o punkty?
– Na pewno była to dobra wiadomość z której myślę każdy się ucieszył, bo brakuje już dość mocno każdemu z nas meczy, treningów czy klimatu szatni. Z drugiej jednak strony radość też może płynąć z faktu, że powrót do piłki może powoli oznaczać tzw. powrót do „normalności”.

Myślisz, że to przedsięwzięcie uda się doprowadzić do szczęśliwego finału? Trener Paweł Ściebura obawia się np. kontuzji spowodowanych koniecznością gry co trzy dni praktycznie przez dwa miesiące.
– Uważam, że nie będzie to łatwe zadanie, bo tak jak trener wspomniał jest duże ryzyko kontuzji, duże ryzyko, że ktoś zachoruje i znowu mogą pojawić się zawirowania wokół ligi. Nie wspominając o organizacji, która też nie będzie prosta dla wielu klubów z drugiej ligi. Na pewno trzeba też w bardzo krótkim czasie na nowo zaprzyjaźnić się z piłką. Trochę obaw więc jest, jednak w ostatnim czasie każdy z nas trochę przywykł do „dziwnych” czasów także trzeba będzie też przywyknąć do tego co nas czeka w piłce nożnej.

Kolejnym problemem takiej intensywności w drugiej lidze może być też to, że sporo zawodników łączy grę w piłkę z innym zajęciem. Ty na co dzień jesteś geodetą, do tej pory udawało się to wszystko pogodzić? Opowiedz krótko na czym polega twoja praca.
– To też może być problem, jednak myślę, że w tym temacie dużo się zmienia i coraz więcej zawodników w porównaniu do wcześniejszych lat stawia już tylko na piłką nożną. Wiadomo, że jest to też zależne w dużej mierze od warunków w danym klubie. Jednak każdy kto decyduje się na takie rozwiązanie musi zdawać sobie sprawę z konsekwencji takiej sytuacji, na pewno jest to z roku na rok coraz cięższe, ponieważ liga się rozwija, poziom wzrasta, jest coraz większa konkurencja, a często brakuje tego czasu żeby zadbać o siebie w takim stopniu jak by się chciało Mniej jest też czasu dla rodziny, bo ciągle jestem poza domem, jak nie w pracy to na treningu… Jednak tak jak powiedziałem wcześniej, każdy kto decyduje się na taką sytuację musi być tego świadomy.

Jeśli będziemy grać w rytmie co trzy dni, do tego dochodzą dalekie wyjazdy, to nie masz obaw o konieczność wielu wolnych dni w pracy?
– Mam na tyle dobrze dogadane warunki z moim szefem, on doskonale wie na jakim poziomie gram i z czym to się wiąże, dlatego w większości przypadków szedł mi na rękę. Liczę, że teraz też tak będzie, choć na pewno zadowolony nie będzie (śmiech).

Od połowy marca byliście w zasadzie skazani jedynie na indywidualne treningi w domu. Jest już duża tęsknota za powrotem na boisko? W pierwszych meczach po przerwie ten głód piłki może być chyba widoczny?
– Myślę, że w początkowej fazie te mecze mogą być dużą niewiadomą, bo tak jak w okresie zimowym gra się dużo gier kontrolnych i wiadomo czego można się po własnej drużynie i rywalu spodziewać, tak teraz po takiej bardzo długiej przerwie może być to dużo cięższe. Początek wznowienia rozgrywek może okazać się dosyć ważny.

W czasie wolnym czytałeś m.in. „Poker Mindset”. Rozumiem, że lubisz sobie czasami zagrać partyjkę pokera? Jakieś nowe tajniki tej gry zostały zgłębione?
– Nie ukrywam, że lubię zagrać w pokera czy to ze znajomymi czy w sieci, teraz miałem zdecydowanie więcej czasu na to, a co za tym idzie mogłem pogłębić swoją wiedzę na temat gry. Wbrew pozorom nie jest to łatwa gra i w większości przypadków jednak nie zależna od szczęścia. Książka głównie dotyczyła podejścia psychologicznego do gry i na pewno dużo szczegółów dotyczących gry w pokera udało mi się z niej wynieść.

W twoim zawodzie w ostatnich tygodniach można było normalnie pracować czy też zostałeś zmuszony do spędzenia więcej czasu w domu?
– Ja osobiście nie miałem ani jednego dnia wolnego w tym okresie, więc też tak mocno nie odczułem tej kwarantanny.

Czy z tej pandemii koronawirusa można w ogóle wyciągnąć jakieś pozytywy? Jakieś wnioski na przyszłość?
– Myślę, że każdy z osobna zależnie od swojej sytuacji wyciągnie wnioski z tej pandemii. Jednym z takich wniosków może być to, że warto się zabezpieczać finansowo, bo życie z dnia na dzień może nas bardzo zaskoczyć. Choć ja osobiście uważam, że w tej całej sytuacji jest jakieś drugie dno…

Jesteś Piotrek w Skrze już siódmy sezon. Chyba mocno zżyłeś się już z klimatem „Lorety”? Twoja pozycja w zespole jest w zasadzie niepodważalna.
– Na pewno Skra w przeciągu tych lat stała się ważnym elementem w moim życiu, bo tak jak wspomniałeś spędziłem już w klubie naprawdę szmat czasu. Dane mi było poznać naprawdę wielu ciekawych ludzi, przeżyć mnóstwo emocji, zarówno tych dobrych i złych, zagrać w jednej drużynie z wieloma zawodnikami przez ten czas. Mam wiele fantastycznych przygód związanych z klubem, również tych łączących się z życiem osobistym. Mam nadzieję, że dla klubu jestem ważną postacią i nawet jak skończę już przygodę z piłką, będę tu dobrze zapamiętany. Myślę, że nie chciałbym już zmieniać barw klubowych, aby być w środowisku pamiętany z występów w Skrze, bo po tylu latach naprawdę zżyłem się z tym miejscem. Jeśli chodzi o moją pozycję w zespole na pewno długo na nią pracowałem, nic nie przyszło mi łatwo, ale nie ma nic za darmo. Dlatego ciągle muszę mocno pracować na to, by być ważną postacią tej drużyny, bo wiadomo, że młodzież napiera. Szeregi drużyny też zasilają coraz to większe „nazwiska”, dlatego tym bardziej cieszy to, że udaje mi się trzymać określony poziom.

Dzięki za rozmowę i mam nadzieję, że za jakiś miesiąc widzimy się przy okazji meczów.
– Też mam taką nadzieję, czekamy na to.

Rozmawiał zdalnie Mariusz Rajek

Piotr Nocoń