Skra Częstochowa w spotkaniu rundy wstępnej Pucharu Polski przegrała w Stalowej Woli z miejscową Stalą 1:3. W pierwszych minutach drugiej połowy na bramkę Dawida Łąckiego odpowiedział Paweł Kołodziejczyk, ale Hutnicy przechylili szalę zwycięstwa w ostatnim kwadransie gry golami Huberta Tomalskiego i Mateusza Radeckiego. Pomeczowy komentarz w sali konferencyjnej Podkarpackiego Centrum Piłki Nożnej wygłosił trener Skrzaków Dariusz Klacza.
– Zaskoczę, bo na samym początku chciałem powiedzieć, że to był na pewno trudny mecz dla drużyny Stali. Za wszelką cenę musieli złamać nasz blok obrony, który miał być inny w planie na ten mecz, natomiast był bardzo niski.
– Dzisiaj w drugiej minucie Nikodem Kossakowski podsumował sytuację, która wydarzyła się w mojej szatni w minionym mikrocyklu, kiedy jeden z zawodników zapytał mnie, czemu nie gra. Odpowiedziałem, że z racji doświadczenia.
– Nie dyskutowałem z decyzją o czerwonej kartce, musieliśmy sobie radzić bez jednego piłkarza. Największy niedosyt jaki mam, to że nie dokończyliśmy tego spotkania w komplecie. Myślę, że to byłby bardzo ciekawy mecz dla kibiców i większe święto piłki nożnej.
– Ale chciałbym pogratulować swojemu zespołowi, bo wykonaliśmy plan, aby Stal zdobyła tych bramek jak najmniej. Podbeskidzie w miniony weekend grało w komplecie jako drugoligowy klub. My jesteśmy w trzeciej lidze. Odbyliśmy dopiero 12 treningów. Budujemy ten zespół – mówił nasz szkoleniowiec.
Pełny zapis konferencji prasowej dostępny na kanale Stali Stalowa Wola:
