Piłkarze Skry zagrali tak, jak zagrać powinien underdog z faworytem. Bez kompleksów, agresywnie, z pełnym zaangażowaniem. Chociaż Polonia jako pierwsza wyszła na prowadzenie podejście naszych piłkarzy w najmniejszym stopniu się nie zmieniło i do przerwy prowadzili 2:1. Niestety po przerwie gospodarze wrzucili drugi bieg i w przeciągu dziesięciu minut praktycznie zamknęli spotkanie. Chociaż jeszcze złapaliśmy kontakt gospodarze nie wypuścili trzech punktów z rąk.
Kiedy spotyka się druga drużyna od góry w tabeli Betclic 2. ligi z drugą drużyną od dołu faworyt może być tylko jeden. Piłka nożna, to jednak gra, w której do niespodzianek dochodzi nierzadko i ci, którym na sercu leży dobro Skry wierzyli, że podopieczni Dariusza Rolaka są w stanie takową sprawić. Zresztą patrząc na wyniki choćby bieżącej kolejki wszyscy zdawali sobie sprawę, że dobrze byłoby urwać punkty faworyzowanej Polonii, bo nim usłyszeliśmy pierwszy gwizdek w trwający weekend trzy punkty do swojego dorobku dopisały Wisła Puławy (w piątek pokonała Świt Szczecin) i Zagłębie II Lubin (wygrana 3:0 w Łodzi z rezerwami ŁKS-u), natomiast po oczku Rekord Bielsko-Biała, Olimpia Elbląg i Olimpia Grudziądz. To nie było dobre rozdanie.
W podstawowej jedenastce bytomian znalazło się kilku dobrze lub bardzo dobrze nam znanych piłkarzy. W bramce stanął po długim okresie wyczekiwania na swoją szansę Karol Szymkowiak, a oprócz niego trener Łukasz Tomczyk desygnował do gry Szymona Michalskiego, Oskara Krzyżaka czy Konrada Andrzejczaka. Mało? Na ławce rezerwowych swojej szansy wyczekiwali między innymi Mikołaj Łabojko, Kamil Wojtyra czy Olivier Wypart. Także w sztabie szkoleniowym nie brakowało osób znanych naszym kibicom. Można więc było powiedzieć, że przed nami mecz podtekstów.
Pojedynek oczywiście poprzedziła minuta ciszy w związku ze śmiercią byłego selekcjonera reprezentacji Polski Leon Benhakkera. A potem zaczęła się rywalizacja.
Goście już w 2. minucie spotkania sprawdzili formę wracającego do bramki Miłosza Garstkiewicza, lecz z uderzeniem Szymona Michalskiego sprzed pola karnego nasz golkiper nie miał żadnych problemów. Spróbowaliśmy odpowiedzieć chwilę później uderzeniem Wiktora Szywacza, ale grający na pozycji napastnika zawodnik wyraźnie przestrzelił. W okolicach 10. minuty pod bramką Szymkowiaka ponownie zrobiło się niebezpiecznie ze względu na dwa kornery – raz z prawej, raz z lewej strony, jednak ostatecznie bramkarz Polonii nie musiał interweniować.
Obie strony grały na dużej intensywności. Dotrzymywaliśmy kroku Polonii, która mogła wydawać się nieco zaskoczona oporem z naszej strony. Rzecz jasna musieliśmy uważać na straty, bowiem gospodarze przejmując futbolówkę wykorzystywali odległości między naszymi formacjami i szybko przedostawali się w okolice szesnastki. Na szczęście tam zachowywaliśmy czujność i nie pozwalaliśmy rywalom na oddanie celnego strzału. Szybko też po stracie przestrzenie te zaczęliśmy skutecznie wypełniać.
Gol
W 15. minucie faulowany tuż przed linią pola karnego był Lucjan Zieliński. Jego imiennik Ściślak chciał zaskoczyć wszystkich bezpośrednim strzałem na długi słupek, ale nie trafił w światło bramki. Ta sztuka udała się kilka minut później główkującemu Jakubowi Arakowi, ale Garstkiewicz przechwycił tę próbę.
Do bezpośredniego starcia Araka z naszym bramkarzem doszło w 22. minucie, gdy przy próbie wyprowadzenia piłki od bramki napastnik bytomian zablokował wybicie naszego zawodnika. Wówczas jeszcze szczęście nam dopisało. Zabrakło go po upływie kilkunastu sekund, gdy po wrzutce Patryka Stefańskiego z ostrego kąta piłka nieszczęśliwie odbiła się od nogi Roberta Majewskiego i wpadła do naszej bramki.
Walczymy…
Od razu rzuciliśmy się do odrabiania strat. W 28. minucie najpierw po akcji prawą stroną rozpoczętą przez duet Nikodem Leśniak-Paduch – Kacper Kaczorowski musiał interweniować Szymkowiak, a zaraz potem po strzale Szywacza wyręczył go jeden z obrońców. Poczuliśmy krew i po szybkim ataku strzał w pełnym biegu oddał Jakub Wireński. Pomimo asysty przeciwnika posłał futbolówkę obok słupka.
… i trafiamy!
W 34. minucie wreszcie dopięliśmy swego. Po rzucie rożnym najlepiej w polu karnym odnalazł się Nikodem Leśniak-Paduch, który głową doprowadził do wyrównania.
Bytomianie wyglądali na nieco zdezorientowanych takim obrotem sprawy i grali dość apatycznie, co skwapliwie starali się wykorzystać nasi zawodnicy. Wydawało się, że Poloniści potrzebowali chwili, by dojść do siebie, lecz nim to się stało perfekcyjnym uderzeniem w 42. minucie z rzutu wolnego popisał się Joao Guilherme i tym samym wyprowadził Skrzaków na prowadzenie!
Przy stanie 2:1 arbiter zaprosił piłkarzy do szatni, choć po prawdzie nim się to stało nie ustawaliśmy w atakach. Mimo wszystko sztab szkoleniowy gospodarzy nie zdecydował się na zmiany podczas kwadransu przerwy. Mocno zmotywowani Poloniści z szatni wyszli jako pierwsi i przez kilkadziesiąt sekund czekali na naszą ekipę.
Piorunujący początek
Niestety w 47. minucie po niedokładnym podaniu Bruna Wacławka w środku pola bytomianie przejęli futbolówkę i popędzili w stronę naszej bramki. Po uderzeniu Oliwiera Kwitakowskiego futbolówka nieszczęśliwie odbiła się od słupka, po czym trafiła w plecy Garstkiewicza i wtoczyła się do bramki.
Gospodarze poszli za ciosem i w przeciągu sześciu minut dwukrotnie bezlitośnie wykorzystali nasze błędy przy wyprowadzeniu piłki (najpierw Guilherme, a potem Garstkiewicza) i mocno podcięli skrzydła naszej drużynie.
Nie można jednakże zarzucić naszym piłkarzom braku ambicji. Dobrą okazję miał w pewnym momencie Lesniak-Paduch i sobie znanym sposobem oddał strzał, ale Szymkowiak stanął na wysokości zadania. Podobnie jak kilkanaście minut później, gdy zaskakujące uderzenie próbował oddać jak zwykle aktywny Kacper Kaczorowski.
Wicelider nie miał jednak zamiaru się zatrzymywać. W 73. minucie kilkanaście sekund po tym jak pojawił się na murawie do sytuacji strzeleckiej doszedł Kamil Wojtyra (swoją drogą był to pierwszy mecz w sezonie, kiedy czołowy napastnik ligi nie wyszedł w podstawowej jedenastce nie licząc przymusowych pauz z powodu nadmiaru żółtych kartek), jednak nie trafił w piłkę. Akcja ta miała swoją kontynuację i uderzenie Michalskiego musiał zatrzymywać Garstkiewicz.
Jest kontakt
W 80. minucie konsekwencja naszej drużyny została nagrodzona. Tlen Skrze podał Maciej Wróbel, który uderzeniem z dystansu, po rykoszecie, zdobył kontaktową bramkę. Ponownie zaczęliśmy się napędzać.
W 85. minucie długo piłkę prowadził sobie Jakub Niedbała, przesunął się w stronę światła bramki, po czym oddał strzał ponad poprzeczką. Chwilę później byliśmy po drugiej stronie boiska i gorąco zrobiło się w naszej szesnastce. Na szczęście obyło się bez przykrych konsekwencji, chociaż Polonistom nie brakowało dogodnych okazji i Garstkiewicz kilkukrotnie musiał ofiarnie interweniować między rywalami.
Wreszcie spotkanie zamknął w doliczonym czasie gry Kamil Wojtyra, trafiając głową po rzucie wolnym.
Chociaż Skrzacy przegrali zasłużyli na słowa uznania. Zagraliśmy bez kompleksów, z pełnym zaangażowaniem i postraszyliśmy rywala, który był zdecydowanym faworytem.
26. kolejka Betclic 2. ligi
Polonia Bytom – Skra Częstochowa 5:3 (1:2)
1:0 Patryk Stefański (23’), 1:1 Nikodem Leśniak-Paduch (34’), 1:2 Joao Guilherme (42’), 2:2 Oliwier Kwiatkowski (47’), 3:2 Konrad Andrzejczak (49’), 4:2 Konrad Andrzejczak (55’), 4:3 Maciej Wróbel (80’), 5:3 Kamil Wojtyra (90’+2)
Polonia: Szymkowiak – Michalski, Krzyżak – Ściślak (65’ Łabojko), Konieczny (65’ Szywacz), Kwiatkowski, Stefański (K), Szymusik, Zieliński (78’ Wypart), Andrzejczak (72’ Sarmiento) – Arak (72’ Wojtyra)
Skra: Garstkiewicz – Leśniak-Paduch, Estigarribia, Majewski (81’ Okusami) – Kołodziejczyk (62’ Wróbel), Guilherme (73’ Garcia), Kaczorowski, Wacławek (81’ Owczarek), Wireński (62’ Niedbała), Nocoń (K) – Szywacz