Arcyważne zwycięstwo!

Skra Częstochowa pokonała Olimpie Elbląg 1:0 w meczu 21. kolejki Betclic 2. ligi. Gola na wagę trzech punktów zdobył Kacper Kaczorowski. Tym samym Skrzacy zainkasowali bardzo ważne trzy punkty do ligowej tabeli i dają mocny sygnał, że będą liczyli się w walce o utrzymanie. 

Autor powieści “Adwokat diabła” Morris West napisał w jednym ze swoich utworów, że “Trzeba całej zimy, by wiosną wyrosły kwiaty”. Jak ulał pasuje to do klubów Betclic 2. ligi, które całą zimę pracowały nad tym, aby od pierwszych rewanżowych kolejek rozpocząć walkę o realizację swoich celów. Tak się złożyło, że w pierwszym domowym meczu w rundzie wiosennej piłkarze Skry podejmowali Olimpię Elbląg i nie ma co kryć – oba zespoły mają ten sam cel: walkę o utrzymanie. 

Skra przed sobotnim meczem plasowała się na przedostatniej pozycji, natomiast Olimpia nosiła miano “czerwonej latarni”. Ze względu na ujemne oczka Skry obie drużyny dzielił tylko jeden punkt, więc bezpośredni pojedynek i dla jednych i dla drugich miał niebagatelne, a przy tym kluczowe, znaczenie. 

Wiedzą o co grają 

Od pierwszego gwizdka widać było, że obie drużyny wiedzą o co grają. Skra wyglądała zupełnie inaczej niż podczas ubiegłotygodniowego pojedynku z Hutnikiem Kraków. Pressing był agresywny, a wszystkie formacje charakteryzowała konsekwencja. 

Już w 1. minucie wywalczyliśmy rzut rożny, po którym główkował Robert Majewski. Goście również odpowiedzieli zagrożeniem po rzucie rożnym, gdy strzału spróbował Dawid Szałecki. 

Pięć minut później Filip Kramarz uprzedził napastnika Olimpii wbiegającego w pole karne po rzucie rożnym i chociaż goście utrzymali się przy piłce popełnili błąd, po którym w środkowej strefie boiska piłkę przechwycił Bruno Garcia. Napastnik rodem z Brazylii popędził w stronę szesnastki rywali, jednak w sytuacji sam na sam z Andrzejem Witanem posłał futbolówkę obok słupka. 

Od tego momentu zaczęła zarysowywać się przewaga Skry. W 20. minucie z ostrego kąta uderzał Piotr Nocoń, jednak jego strzał obronił bramkarz z Elbląga, natomiast poprawka Bruna Wacławka przeleciała nad poprzeczką. 

Bramka, a potem szansa za szansą! 

Wreszcie doczekaliśmy się bramki! W 32. minucie spotkania w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie znalazł się Kacper Kaczorowski idealnie domykając podanie z lewej strony. 

Ta sytuacja dodatkowo napędziła naszą ekipę. Wynik mógł się zmienić przynajmniej jeszcze trzykrotnie. W 38. minucie w boczną siatkę uderzył wbiegający w pole karne Nikodem Leśniak-Paduch, dwie minuty później Nocoń wyłożył piłkę Wiktorowi Szywaczowi, który uderzył, jednak po rykoszecie piłka opuściła pole gry i wreszcie w 41. minucie potężnie uderzył Nocoń, ale jego uderzenie z trudnościami zatrzymał Witan. 

Olimpia naciera 

Piłkarze Olimpii z szatni wyszli mocno zmotywowani i w pierwszych minutach po zmianie stron zepchnęli naszych zawodników na własną połowę. Oddali też kilka strzałów, chociaż żaden nie był skierowany w światło bramki. 

W 49. minucie doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Odprowadzający piłkę wzrokiem Kramarz zderzył się ze słupkiem. Na szczęście skończyło się na strachu i nasz golkiper mógł kontynuować grę. 

Pięć minut po tym zdarzeniu Kramarz był bardzo dobrze ustawiony i pewnie obronił uderzenie Oleksandra Yatsenki, próbującego wykorzystać podanie Dmitro Semeniva. 

Chociaż przewaga należała do gości też potrafiliśmy się odgryźć. Chwilę bowiem przed tym zdarzeniem Garcia dostał piłkę w polu karnym, pomimo asysty obrońcy obrócił się i strzelił płasko, jednak Witan stanął na wysokości zadania. 

Robi się gorąco 

W 64. minucie goście wyszli z atakiem szybkim. Dawid Szałecki próbował wyłożyć futbolówkę znajdującemu się na piątym metrze Wojciechowi Zielińskiemu, ale nasi rywale na szczęście się nie zrozumieli. Chwilę później wreszcie udało im się umieścić piłkę w siatce, ale arbiter zauważył, że piłkarz z Elbląga pomagał sobie ręką i bramki nie uznał. 

Robiło się gorąco. Nie minęło kilkanaście sekund a w polu karnym przewrócił się Szałecki. Arbiter uznał jednak, że kontakt z obrońcą nie był na tyle duży, by podyktować jedenastkę. 

Skrzacy zrozumieli, że muszą wyjść odważniej i w ciągu kilku następnych minut zaskoczyć Witana próbowali Jakub Niedbała, Nocoń oraz Bruno Wacławek. 

Olimpia rzuciła na szalę wszystkie swoje siły i w 80. minucie spotkania niewiele brakło, by po wrzutce w pole karne piłka nie minęła słupka od zewnętrznej a od wewnętrznej jego strony. 

W końcowych fragmentach Kramarz kilkukrotnie musiał interweniować i trzeba podkreślić, że za każdym razem wychodził z opresji obronną ręką. 

Skra do końcowego gwizdka utrzymała jednobramkowe prowadzenie i zainkasowała niezwykle cenne trzy punkty. 

Skra Częstochowa – Olimpia Elbląg 1:0 (1:0) 

1:0 Kacper Kaczorowski (32’) 

Skra: Kramarz – Majewski, Estigarribia, Leśniak-Paduch – Ławrynowicz (71’ Kołodziejczyk), Guilherme, Wacławek (71’ Sobczak), Kaczorowski (87’ Owczarek), Nocoń, Szywacz (66’ Niedbała) – Garcia (87’ Kaczmar) 

Olimpia: Witan – Górecki (87’ Jasiński), Wierzba, Thialo – Lorenc (80’ Fyk), Szałecki, Semeniv (80’ Skwierczyński), Matynia (62’ Czapliński) – Zieliński, Kordykiewicz, Kozera (46’ Yatsenko) 

Copy link
Powered by Social Snap