To był prawdziwy rollercoaster. Od euforii po objęciu prowadzenia, przez stratę zawodnika, potem dwóch bramek, by ostatecznie doprowadzić do wyrównania. Skrzacy pokazali prawdziwy charakter i z Bielska-Białej wrócili bogatsi o punkt.
Rekord w tym sezonie u siebie jeszcze nie wygrał, Skra na wyjeździe wygrała tylko raz. Być może można z tego faktu wyciągać daleko idące wnioski, jednak w momencie, kiedy usłyszeliśmy pierwszy gwizdek, tego typu ciekawostki przestały mieć znaczenie, a każdy mecz, jest osobną historią.
W niedzielny zdecydowanie lepiej weszli gospodarze. Do interwencji zmusili Filipa Kramarza już w 3. minucie spotkania, jednak nawet jeśli nasz bramkarz dałby się pokonać i tak rywale znajdowali się na pozycji spalonej. O tym nie było mowy kilkadziesiąt sekund później, kiedy Mateusz Klichowicz na bardzo dobrą pozycję wyprowadził podaniem Daniela Świderskiego, ale napastnik Rekordu przestrzelił obok długiego słupka.
Bramka…
W 10. minucie spotkania wreszcie stworzyliśmy zagrożenie pod bramką Rekordu. Igor Ławrynowicz długim prostopadłym podaniem uruchomił Maksymiliana Stangreta, który zagrał do środka, gdzie znajdował się Maciej Wróbel. Nasz defensywny pomocnik długo się nie zastanawiał i uderzył, lecz jego strzał zatrzymał głową jeden z defensorów Rekordu. Obrona była na tyle ofiarna, że piłkarz z Bielska-Białej przez kilka chwil nie podnosił się z murawy i arbiter zmuszony był przerwać grę.
Skrzacy po wznowieniu podtrzymali swoją energię, odebrali piłkę rywalom na czterdziestym metrze, po czym trafiła ona pod nogi Kacpra Kaczorowskiego. Ten wbiegł w pole karne i precyzyjnie uderzył, pokonując Wiktora Kaczorowskiego.
… i czerwona kartka
Naszą radość ostudziła czerwona kartka, którą w 14. minucie pojedynku otrzymał Gabriel Estigarribia za faul na Hubercie Żyrku. Na nic zdał się protesty. Arbiter uznał, iż pomocnik Rekordu wychodził na “czystą” pozycję. Wymusiło to oczywiście zmiany w szeregach naszej ekipy. Na pozycję centralnego stopera przesunięty został Hubert Sadowski, a linia defensywna została wzmocniona Oliwierem Kucharczykiem, niemal natychmiast zastępującym Pawła Kołodziejczyka.
Od tego momentu Skrzacy zostali zepchnięci na swoją połowę, co jakiś czas próbując wyprowadzić kontratak (a to Stangret, a to Niedbała), ale to gospodarze prowadzili grę. Mieli jednak problemy ze sfinalizowaniem akcji, a jedną z najlepszych okazji miał doświadczony Tomasz Nowak, który w 28. minucie celował z dystansu w okienko. Poza tym nasi zawodnicy mądrze się bronili, skutecznie zamykając przestrzeń pola karnego, co mocno utrudniało zadanie podopiecznym Dariusza Klaczy.
Wydawało się, że uda nam się wytrzymać napór gospodarzy do przerwy, niestety w doliczonym czasie gry piłkę w siatce umieścił Krystian Wrona. Co prawda gospodarze okupili zdobytego gola utratą swojego kapitana – Konrada Karety, który ucierpiał w starciu w polu karnym, jednak dopięli swego i do szatni schodziliśmy przy stanie 1:1.
Gospodarze trafiają po raz drugi
Pierwsze minuty drugiej połowy upływały… w miarę spokojnie. Gospodarze szukali co prawda okazji do tego, by objąć prowadzenie, ale skutecznie gasiliśmy ich zapały, mądrze operując futbolówką. Stwarzaliśmy też sobie okazje, jak ta autorstwa Kacpra Noworyty, który po zmianie stron pojawił się na boisku i w 51. minucie najpierw powalczył z trójką rywali w środku pola, by po dwójkowej akcji z Kaczorowskim sprawdzić formę golkipera Rekordu.
Niestety gospodarze znaleźli drogę do naszej bramki. W 59. minucie na prowadzenie wyprowadził ich Świderski i bielszczanie nie mieli zamiaru się zatrzymywać, wciąż prezentując się mocno ofensywnie.
Wszystko na jedną kartę!
Ale i my nie przyglądaliśmy się biernie wydarzeniom boiskowym. W 64. minucie najpierw świetnie w polu karnym obrócił się Piotr Owczarek, po czym uderzył (strzał został zablokowany), a chwilę później z dystansu uderzył Sadowski.
Zmęczenie z pewnością dawało się we znaki naszym piłkarzom, ale nie poddawali się, stawiając wszystko na jedną kartę. I to się opłaciło! W 80. minucie najpierw uderzył Mateusz Winciersz. Jego strzał sparował golkiper gospodarzy, a wtedy poprawił Ławrynowicz, doprowadzając do wyrównania!
Obie drużyny chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, kreując sobie okazje. W 90. minucie po raz kolejny świetną interwencją wykazał się Filip Kramarz, broniąc uderzenie Krystiana Wrony.
Remis, wyrwany w tak dramatycznych okolicznościach, to kolejny dowód na to, że nasz zespół się nie poddaje. Choć brzmi to banalnie, tak właśnie jest. Od 14. minuty graliśmy w dziesiątkę, musieliśmy odrabiać straty, by ostatecznie doprowadzić do wyrównania! Jedno słowo: brawo!
Betclic 2. liga – 15. kolejka
Rekord Bielsko-Biała – Skra Częstochowa 2:2 (1:1)
0:1 Kacper Kaczorowski (11’), 1:1 Krystian Wrona (45’+1), 2:1 Daniel Świderski (59’), 2:2 Igor Ławrynowicz (80’)
Rekord: Kaczorowski – Pańkowski, Kareta (K) (45’+4 Bojdys), Wrona – Nowak, Wyroba (83’ Ryś), Żyrek (58’ Tekieli), Kasprzak – Kempny (83’ Młocek), Klichowicz (58’ Ciućka), Świderski
Skra: Kramarz – Lorenc, Estigarribia, Sadowski (K) – Ławrynowicz, Wróbel (88’ Magnuszewski), Kaczorowski (68’ Winciersz), Owczarek, Kołodziejczyk (16’ Kucharczyk), Niedbała (46’ Stec) – Stangret (46’ Noworyta)