Zagłębie Sosnowiec wygrało 4:1 ze Skrą Częstochowa w meczu 13. kolejki Betclic 2. ligi. Honorowe trafienie dla naszej skipy zanotował Piotr Owczarek. Warto wspomnieć, że ostatnie pół godziny Skrzacy grali w osłabieniu, a jakby tego było mało w 70. minucie straciliśmy Miłosza Garstkiewicza, który doznał kontuzji i opuścił boisko na noszach. Mamy nadzieję, że ze zdrowiem naszego bramkarza wszystko będzie w porządku, bowiem to jest teraz najważniejsze. 

W trakcie ligowej premiery Arcelor Mittal Park był dla nas szczęśliwy. Jeszcze w ramach rozgrywek o punkty 1. ligi wygraliśmy 1:0. Co prawda od tego czasu wiele się zmieniło, jedno pozostało jednak constans – Skra zawsze na boisku daje z siebie wszystko. Dlatego też wierzyliśmy, że druga ligowa wizyta na obiekcie Zagłębia zakończy się zwycięstwem Skrzaków. 

Dominacja gospodarzy 

Tymczasem już w 2. minucie spotkania Szymon Zalewski przeciął podanie między naszymi piłkarzami w okolicach środkowej linii boiska, podprowadził piłkę przez kilkanaście metrów, przerzucił na lewą stronę do Bartosza Snopczyńskiego, który sprytnie wypatrzył wbiegające w bezpośrednie okolice naszej bramki Emanuela Agbora. Na szczęście lot piłki zdołał zmienić wracający Gabriel Estigarribia i napastnik Zagłębia dotknął futbolówki, ale ręką. 

W 5. minucie pojedynku po kolejnej stracie w okolicach dwudziestego metra na uderzenie zdecydował się Miłosz Pawlusiński, jednak piłkę zmierzającą w okienko bramki na poprzeczkę zdołał odbić Garstkiewicz. 

Były to jasne sygnały, że musimy mieć się na baczności. Podopieczni Dariusza Rolaka zapewne zdawali sobie z tego sprawę, lecz gospodarze nie mieli zamiaru się zatrzymywać. W 7. minucie obok słupka uderzył Joel Valencia, a kilkanaście sekund później Snopczyński sprytną główką trafił w poprzeczkę. 

Nasi zawodnicy mieli spore problemy by opuścić własną połowę, a Zagłębie zdominowało pierwsze fragmenty pojedynku, co rusz zapędzając się w okolice szesnastego metra czy to po błędach indywidualnych Skrzaków, czy po dobrze skonstruowanych akcji. Pozostawało wierzyć, że prędzej czy później frustracja z powodu niewykorzystanych sytuacji zacznie odwracać wektor prowadzenia gry w kierunku Skry. 

Pierwszy strzał nasi zawodnicy oddali w 19. minucie pojedynku. Maksymilian Stangret wypatrzył wysoko ustawionego Kacpra Siutę i z połowy spróbował go zaskoczyć uderzeniem. Niestety, nie udało się. 

Zapomnijmy o tym 

Dwie minuty później głową zakończył naszą akcję Oliwier Kucharczyk. I co prawda piłka zatrzepotała w siatce, ale od zewnętrznej strony. Od właściwej zatrzepotała chwilę później i to w bramce strzeżonej przez Garstkiewicza. Na uderzenie niemal z linii szesnastego metra zdecydował się Bartosz Snopczyński i tym samym otworzył wynik spotkania. 

Nie minęły dwie minuty, a po podaniu Szymona Zalewskiego – który długo utrzymywał się przy linii bocznej pola karnego – piłkę przyjął sobie na ósmym metrze Andrzej Niewulis i pewnym uderzeniem umieścił ją w bramce, podwyższając prowadzenie sosnowiczan. 

Ci nie mieli zamiaru się zatrzymywać, bezlitośnie wykorzystując błędy naszej defensywy. Szczególnie groźnie zrobiło się w 30. minucie, kiedy w bardzo dobrej sytuacji znalazł się nieupilnowany Snopczyński, jednak uderzył wysoko ponad poprzeczką. Chwilę później w polu karnym odnalazł się Stangret, ale jego strzał z dość ostrego kąta i przy asyście obrońcy, zatrzymał golkiper Zagłębia. 

Z pewnością ta połowa była do zapomnienia. 

Zmiana stron 

Pierwsze minuty po zmianie stron upłynęły w miarę spokojnie. I chociaż próbowaliśmy przedostawać się bliżej bramki gospodarzy, to oni stworzyli jako pierwsi groźniejszą sytuację. Mało tego w 52. minucie sosnowiczanie sugerowali w dużym zamieszaniu w naszym polu karnym zagranie ręką jednego z naszych defensorów, jednak arbiter, pan Szymon Rutkowski nie dostrzegł przekroczenia przepisów. 

Ewidentnie jednak to gospodarze przejmowali ponownie inicjatywę. W 54. minucie choćby Grzegorz Janiszewski po kolejnym kornerze płaskim strzałem chciał zaskoczyć Garstkiewicza i gdyby nie przytomność naszego bramkarza, mogłoby mu się to udać. 

Ostatnie pół godziny w osłabieniu 

W 60. minucie czerwoną kartkę obejrzał Oliwier Kucharczyk, który na linii szesnastego metra nieprzepisowo zatrzymał jednego z rywali. Bezpośrednio z rzutu wolnego uderzył Bartosz Boruń, ale znów na wysokości zadania stanął Garstkiewicz. Podobnie jak kilkanaście sekund później, kiedy efektownier wybronił główkę przeciwnika. Na szczęście gol i tak nie zostałby uznany, bowiem arbiter boczny dopatrzył się pozycji spalonej. 

Do sporej kontrowersji doszło kilka chwil później. Kiedy w polu karnym padł Agbor i długo nie podnosił się z murawy. Ostatecznie arbiter nie przerwał gry i nie wskazał na jedenasty metr, ale dopiero powtórki mogłyby pokazać czy faktycznie wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. 

Kontuzja Garstkiewicza 

Wszystko to jednak przestawało mieć znaczenie w 69. minucie. Wówczas bowiem Garstkiewicz interweniując zderzył się ze Snopczyńskim. Pomimo interwencji naszego sztabu medycznego bramkarz Skry nie był w stanie kontynuować gry i pięć minut później oklaskiwany przez kibiców opuścił boisko na noszach. 

Nie zdążyliśmy się pozbierać z tej sytuacji, a goście za sprawą Snopczyńskiego trafili po raz trzeci. 

Jest pierwsze trafienie! 

Na szczęście zdołaliśmy odpowiedzieć. Wrzucana z prawej strony piłka długo przelatywała przez pole karne, minęła zawodników, a także Siutę, który źle wyliczył jej lot, aż wreszcie znalazła się w posiadaniu chwilę wcześniej wprowadzonego Piotra Owczarka, który umieścił ją przy bliższym słupku. 

Chociaż gospodarze wciąż nacierali szukaliśmy bramki kontaktowej. W 82. minucie faktycznie futbolówka zatrzepotała w siatce za sprawą nieustępliwego Stangreta, jednak sędzia szybko ukrócił naszą radość uniesioną chorągiewką.

Zanim usłyszeliśmy końcowy gwizdek gospodarze trafili jeszcze raz. Zagłębie zainkasowało pewne trzy punkty, natomiast my musimy o tym spotkaniu jak najszybciej zapomnieć – oczywiście po wyciągnięciu konkretnych wniosków. 

To nie był po prostu nasz dzień. Mamy nadzieję, że wkrótce humory poprawi nam informacja, że ze zdrowiem Miłosza Garstkiewicza wszystko jest w porządku. Bo właśnie to jest w tym momencie najważniejsze. 

Betclic 2. liga – 13. kolejka 

Zagłębie Sosnowiec – Skra Częstochowa 4:1 (2:0) 

1:0 Bartosz Snopczyński (23’), 2:0 Andrzej Niewulis (25’), 3:0 Bartosz Snopczyński (76’), 3:1 Piotr Owczarek (78’), 4:1 Kamil Biliński (90’+8)

Zagłębie: Siuta – Janiszewski, Niewulis, Sukhostkyi – Pawlusiński (77’ Uchnast), Zalewski (86’ Duda, 90’+7 Zawojski), Boruń, Mularczyk (86’ Paszczela), Valencia – Agbor, Snopczyński (77’ Biliński) 

Skra: Garstkiewicz (74’ Kramarz) – Lorenc, Estigarribia, Kucharczyk – Stec, Ławrynowicz (74’ Wróbel), Sobczak (74’ Owczarek), Kaczorowski, Niedbała (63’ Sadowski), Nocoń (86’ Kroczek) – Stangret 

Copy link
Powered by Social Snap