Skra Częstochowa wygrała 2:1 z Wisłą Puławy w meczu 10. kolejki Betclic 2. ligi. Bramki na wagę trzech punktów zdobył Jakub Niedbała. Dzięki trzeciemu zwycięstwu w sezonie Skrzacy wreszcie “wyszli na plus”.
Jeszcze dwa miesiące temu ważyły się losy zarówno Skry, jak i Wisły. Nad Wisłą wisiało nawet widmo upadku, jednak ostatecznie działacze z Puław w ostatniej chwili podjęli decyzję o starcie w rozgrywkach Betclic 2. ligi. Patrząc na wyniki z pewnością kibice Wisły z takiego obrotu sprawy mogą być zadowoleni. Puławianie tuż przed meczem ze Skrą awansowali na miejsce barażowe. Nie oznaczało to jednak, że nasi zawodnicy stali na z góry straconej pozycji, chociaż na fali znajdowali się goście.
Mocny początek gości
I wspomniana fala wydawała się nieść podopiecznych Macieja Tokarczyka już od pierwszego gwizdka. W 1. minucie Kamil Kargulewicz dośrodkował z prawej strony w kierunku wbiegającego w pole karne Sebastiana Kozieja, na szczęście w porę zainterweniował obchodzący w sobotę urodziny Oliwier Kucharczyk, uprzedzając przeciwnika i zażegnując niebezpieczeństwo.
Nie upłynęły dwie minuty a próbę z dystansu podjął Marcel Zylla (na posterunku znajdował się Filip Kramarz). Nieco ponad minutę później najpierw potężny strzał oddał Kamil Kumoch (ofiarnie zablokowany przez Kacpra Kaczorowskiego), a po ponowieniu akcji uderzył Bartosz Wiktoruk. Ten strzał mógł zaskoczyć naszego golkipera, bowiem futbolówka otarła się od jednego z naszych defensorów, jednak mimo rykoszetu Kramarz zachował zimną krew.
Skra się budzi i… strzela
Jak widać goście zaczęli naprawdę mocno i byli nakręceni na otwarcie wyniku. Na szczęście Skrzacy przetrzymali pierwszy napór rywali i w okolicach dziesiątej minuty zaczęli się odgryzać rywalom.
W 10. minucie spotkania najpierw Jakub Stec dośrodkowywał, a przecinający podanie Adam Gałązka trafił w słupek własnej bramki, a chwilę później po rękawicach na rzut rożny sparował piłkę Jan Szpaderski po uderzeniu Mateusza Winciersza.
W 13. minucie uderzał Piotr Nocoń, jednak ponownie interweniował bramkarz gości. Nie miał jednak nic do powiedzenia przy pięknym uderzeniu Jakuba Niedbały, który tym samym tuż przed upływem pierwszego kwadransa otworzył wynik spotkania.
Zdobyta bramka uspokoiła naszą ekipę, która coraz częściej przedostawała się w pole karne rywali. Swoje okazje miał choćby Maksymilian Stangret czy Kacper Kaczorowski, ale najbliżej strzelenia drugiej bramki dla Skry byli… sami puławianie. Palce maczał w tej akcji wspomniany Kaczorowski, który wrzucał piłkę w pole karne, ta odbiła się od pleców jednego z obrońców Wisły i zmierzała w stronę linii bramkowej. To właśnie z niej w ostatniej chwili wybił ją zawodnik z Puław.
Te zdarzenia podziałały jak płachta na byka na gości, którzy znów przejęli inicjatywę. Na szczęście żadna z przeprowadzanych akcji nie zakończyła się finalizacją w postaci gola. Duża w tym zasługa Kramarza i oczywiście linii defensywnej, której zawodnicy kilkukrotnie blokowali uderzenia rywali.
W 43. minucie, po tym jak puławianie przejęli piłkę w okolicach 30 metra przed świetną szansą stanął Zylla. Miał przed sobą praktycznie tylko bramkarza Skry, przymierzył w okienko na długim słupku, jednak przestrzelił. Chwilę wcześniej po świetnym zgraniu Niedbały ponad trzydzieści metrów przebiegł Winciersz, by oddać strzał, ale w odpowiednim miejscu znajdował się Szpaderski.
Nikt nie odpuszcza
Po zmianie stron tempo meczu nie osłabło. Skrzacy szukali okazji do podwyższenia wyniku, natomiast goście chcieli zdobyć bramkę wyrównującą. Stworzyli sobie ku temu kilka okazji. W 49. minucie choćby obok słupka uderzył Marcin Stromecki, a chwilę później groźnie zrobiło się pod bramką Kramarza za sprawą Kozieja.
W 57. minucie Szpaderski po strzale Piotra Noconia bezradnie odprowadzał wzrokiem piłkę, jednak ta – dzięki temu, że odbiła się od głowy jednego z jego kolegów – uderzyła w poprzeczkę.
Żaden z zespołów nie miał zamiaru odpuszczać, jednak nikomu nie udawało się sforsować defensywy rywala. Obie drużyny popełniały też niewiele błędów w defensywie, za czym szła mała liczba klarownych okazji dla przeciwnika. Upływający czas był więc sprzymierzeńcem Skry, której piłkarze mądrze operowali piłką i w końcowych fragmentach wiedzieli, kiedy “zwolnić”.
Niedbała po raz drugi!
Właśnie w końcowym fragmencie, a dokładnie w 86. minucie w bardzo dobrej sytuacji na siódmym metrze znalazł się Igor Ławrynowicz, jednak uderzył nieczysto, przez co futbolówka minęła światło bramki. Kilka chwil później nasi zawodnicy długo przytrzymali piłkę w polu karnym (głównie za sprawą Noconia), goście uciekli się do faulu na Kacprze Noworycie i arbiter nie miał wątpliwości, wskazując na “wapno”. Do piłki podszedł autor pierwszego trafienia i świetnym uderzeniem podwyższył wynik.
Goście nie mieli zamiaru odpuszczać i w doliczonym czasie gry po stałym fragmencie gry Kumoch z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce. Na więcej zabrakło jednak czasu.
Betclic 2. liga – 10. kolejka
Skra Częstochowa – Wisła Puławy 2:1 (1:0)
1:0 Jakub Niedbała (14’), 2:0 Jakub Niedbała (88’ – karny), 2:1 Kamil Kumoch (90’+2)
Skra: Kramarz – Kucharczyk, Estigarribia, Lorenc – Stec (66’ Wróbel), Ławrynowicz, Winciersz (66’ Owczarek), Kaczorowski, Niedbała, Nocoń – Strangret (76’ Noworyta)
Wisła: Szpaderski – Koziej (60’ Szymanek), Kabaj, Śledzicki (72’ Waliś), Stromecki – Kumoch, Wiktoruk, Kargulewicz, Gałązka (60’ Mwinyi) – Piątek, Zylla