Nasz zespół środowym meczem z Kotwicą Kołobrzeg zakończył tegoroczną przygodę z Pucharem Polski. Zaczęło się świetnie, bo od bramki Maksymiliana Stangreta. Niestety w drugiej połowie gospodarze wrzucili drugi bieg i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
W ubiegłym sezonie – mówiąc kolokwialnie – Kotwica nam “leżała”. Dwukrotnie wygraliśmy z zespołem znad morza, inkasując łącznie sześć punktów do ligowej tabeli. Wiadomo jednak, że Puchar Polski rządzi się swoimi prawami. Mało tego, to Kotwica po raz kolejny przystępowała do meczu w roli faworyta. W bieżącym sezonie Betclic 1. Ligi jeszcze nie przegrała, remisując kolejno z Wisłą Płock i GKS-em Tychy oraz wygrywając w Stalowej Woli.
Akcja za akcję
Od pierwszego gwizdka widać było, że będziemy świadkami toczonego w szybkim tempie meczu. Początkowo Kotwica przeważała, szybko stwarzając sobie okazje do otworzenia wyniku. W 3. minucie Tafara Madembo uderzył z rzutu wolnego prosto w nogi naszych obrońców, a chwilę później Filip Kramarz przeciął dośrodkowanie w pole karne Aleksandra Biegańskiego.
Nie mieliśmy zamiaru biernie przyglądać się poczynaniom rywali i w 7. minucie Oliwier Kucharczyk długo przytrzymał sobie piłkę przy linii końcowej w szesnastce Kotwicy, następnie sprytnie podał ją Hubertowi Sadowskiemu, ale jego uderzenie przeleciało nad poprzeczką.
Chwilę później Maciej Wróbel podał do wbiegającego w pole karne Mateusza Kaczmarka, jednak interwencja jednego z defensorów Kotwicy uniemożliwiła naszemu ofensywnemu pomocnikowi oddanie strzału. Co się odwlecze, to nie uciecze i Kaczmarek sprawdził formę Kacpra Krzepisza dosłownie kilkadziesiąt sekund później.
W 23. minucie w stronę Maksymiliana Stangreta świetną piłkę posłał z prawej strony Jakub Niedbała, ale na drodze do bramki stanął jeden z obrońców rywali. Akcja ta jednak potwierdziła, że mamy do czynienia z dobrym fragmentem gry w wykonaniu naszej ekipy.
Kotwica w natarciu
Gospodarze zaczęli jednak przejmować inicjatywę. Około 30. minuty nasz blok defensywny miał pełne ręce roboty, jednak przetrwał natarcie rywali. Dwukrotnie zmuszony do interwencji został też Kramarz, ale stanął na wysokości zadania, pewnie łapiąc futbolówkę.
Skrzacy zdołali się odgryźć, wykorzystując niefrasobliwość piłkarzy z Kołobrzegu, a mianowicie kolejny raz w głównych rolach wystąpili Niedbała ze Stangretem, ale po uderzeniu tego drugiego piłka przefrunęła ponad obramowaniem.
Wychodzimy na prowadzenie!
Wspominaliśmy coś o duecie Niedbała-Stangret? To właśnie za jego sprawą wyszliśmy na prowadzenie w 40. minucie spotkania. Asystował pierwszy, wykończył drugi. Co prawda po strzale Stangret został staranowany przez jednego z rywali i przez jakiś czas nie podnosił się z murawy, ale – jak mawia klasyk – fakt był faktem. Wyszliśmy na prowadzenie! Z naszym napastnikiem na szczęście też wszystko było w porządku.
Stracony gol “rozjuszył” gospodarzy, jednak nie byli w stanie sforsować naszej szczelnej obrony. W tym miejscu warto pochwalić Skrzaków za dobre przesuwanie się formacji na boisku przez całą pierwszą połowę, co mocno utrudniało rywalom zadanie.
Po przerwie
Drugą połowę rozpoczęliśmy od uderzenia sprzed pola karnego pełniącego rolę kapitana Mateusza Winciersza i akcji, w której po raz kolejny ucierpiał Stangret. Rywalizacja obu drużyn nie traciła na tempie i można powiedzieć, że przemieszczaliśmy się spod jednego pola karnego pod drugie. Mecz był wyrównany, jednak zgodnie z nomenklaturą zapaśniczą – ze wskazaniem na Skrę.
Niestety w piłce nożnej liczą się trafienia, a wyrównujące w 55. minucie zdobył Zvonimir Petrovic, po którego strzale piłka jeszcze nieszczęśliwie odbiła się od interweniującego obrońcy.
Chcą pójść za ciosem
Zdobyta bramka uskrzydliła gospodarzy, którzy zepchnęli naszą ekipę na własną połowę. Mało tego trener Ryszard Tarasiewicz zdecydował się na poczwórną zmianę, posyłając do boju między innymi Jonathana Juniora.
Paradoksalnie to był ten moment, kiedy stworzyliśmy sobie jedną z lepszych okazji. Po raz kolejny w roli asystenta chciał wystąpić Niedbała, świetnie zagrywając do Piotra Owczarka. Ten z bliskiej odległości próbował pokonać Krzepisza, ale golkiper Kotwicy wytrzymał presję ratując swój zespół przed utratą bramki.
Cały czas musieliśmy mieć się na baczności. Kotwica bowiem nie zamierzała czekać na dogrywkę i chciała przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. My natomiast skupiliśmy się na niepopełnianiu błędów w obronie i szukaniu kontrataków. Oba te założenia wychodziły nam dobrze, choć w tym drugim przypadku brakowało kropki nad i.
Tę postawili gospodarze, a konkretnie Leon Krekovic, który skutecznie wykończył wrzutkę z prawej strony boiska w 83. minucie. Ostatnie minuty to szalone próby wyrównania podejmowane przez naszą ekipę, ale i gospodarze próbowali podwyższyć wynik meczu. Najbliżej był tego w 90. minucie Jonathan. Na szczęście piłkę zmierzającą w okienko wybił na rzut rożny Kramarz.
Niestety, pomimo dużej ambicji kończymy naszą przygodę z Pucharem Polski. Szkoda, bo zaczęło się naprawdę dobrze. Teraz myślami jesteśmy już przy ligowym starciu z Olimpią Elbląg.
Runda Wstępna Pucharu Polski
Kotwica Kołobrzeg – Skra Częstochowa 2:1 (0:1)
0:1 Maksymilian Stangret (40’), 1:1 Zvonimir Petrovic (55’), 2:1 Leon Krekovic (83’)
Kotwica: Krzepisz – Kozajda, Dampc (64’ Polak), Witasik – Ziętek (64’ Jonathan), Kort, Petrovic, Trojnarski (64’ Kosakiewicz), Biegański – Madembo (64’ Krekovic), Kozłowski
Skra: Kramarz – Kucharczyk (56’ Stec), Sadowski, Leśniak-Paduch – Lorenc, Wróbel (46’ Ławrynowicz), Owczarek (73’ Sobczak), Winciersz (K), Niedbała, Kaczmarek (73’ Nocoń) – Stangret (56’ Noworyta)