Mateusz Winciersz, jest jednym z pierwszych zawodników, którzy zdecydowali się przedłużyć umowę z naszym klubem. Kilka dni przed startem ligowej rywalizacji postanowiliśmy zamienić z nim parę słów.
Mateusz, cieszymy się, że zostajesz z nami. Zanim porozmawiamy o piłce opowiedz co u Ciebie, jak minął Ci ten wolny czas?
Poprzedni sezon był dość trudny i wyczerpujący, także w wolnej chwili odbyłem wyjazd zagraniczny, a potem trenowałem indywidualnie. Nawet będąc na wakacjach w Tunezji, wstawałem dosyć wcześnie, bo o 5.30 i wychodziłem biegać, żeby zrobić parę kilometrów zanim temperatura się “rozkręciła”. Także niby człowiek odpoczywa, ale gdzieś tam z tyłu głowy jest świadomość, aby każdą chwilę poświęcić na utrzymanie swojej dyspozycji. Jak każdy zawodnik, który swoją przyszłość wiąże z poważnym graniem, pamiętam, aby dbać o swoją formę nawet na urlopie.
Zapewne w ostatnich tygodniach nie narzekałeś na brak ofert, co zatem przekonało Cię do pozostania w Skrze?
Nie będę ukrywał, że oferty się pojawiały i liczne rozmowy w swoim gronie odbywałem. Jednakże już na zakończenie sezonu w kuluarach mówiłem, że głęboko wierzę, iż otrzymamy jakimś cudem drugą szansę na grę w 2. lidze. Tak też się stało, więc nie chciałbym się chwalić, ale gdzieś nam to wywróżyłem.
Z prezesem byliśmy w stałym kontakcie, więc szybko doszliśmy do porozumienia i finalnie bardzo się cieszę, że zostaję. Mam nadzieję, że wszyscy wyciągniemy wnioski z poprzedniego sezonu i zrobimy wszystko, aby ten zbliżający się, był taki jaki sobie zakładamy.
Z pewnością czeka nas trudny sezon, ale patrząc na zawodników, którzy już zdecydowali się na grę w naszym klubie – w tym na Ciebie, wydaje mi się, że nie stoimy na straconej pozycji. Z pewnością naszym największym atutem będzie zaangażowanie i serce, które choćby Ty zawsze zostawiałeś na boisku…
Tak, sezon zapowiada się jako trudny, zwłaszcza że startujemy z małym minusem. De facto gdybym nie wierzył w utrzymanie, to zapewne wybrałbym inne opcje. A jednak jestem tutaj i z uśmiechem na twarzy wychodzę na zajęcia.
Patrząc na poprzedni sezon, byłem zdania, że nie ma drużyny w tej lidze, z którą nie dałoby się wygrać. Gdy tak śledzę poczynania naszych przeciwników w sparingach, to podtrzymuję swoje zdanie i pozytywnie patrzę na naszą przyszłość.
Dla mnie – zawodnika, nie ma nic ważniejszego od meczu. W rodzinie żyjemy od meczu do meczu. Rodzice, rodzeństwo przyjeżdżają na mecze czy to domowe, czy wyjazdowe, wspierają mnie, a to daje pozytywny impuls, aby swoją pracę wykonać jak najlepiej. Nie miałbym sumienia, gdyby osoby, które poświęcają czas, aby mnie wspierać, nie widziały w mojej grze charakteru i zaangażowania, stąd zawsze z wiarą, pewnością siebie i pełnym woli walki serduchem wychodzę na boisko. Teoretycznie jestem jeszcze młody, jakiś tam swój bagaż doswiadczeń jednak mam. Patrząc na to, że w naszej drużynie jest wiele młodszych osób, to jednak czuję, że będę chciał zarażać innych swoją ambitną postawą, tak aby każdy mógł pomóc drużynie.
Kilka dni temu rozpoczęliśmy przygotowania do sezonu pod okiem nowego trenera, Dariusza Rolaka. Jakie są Twoje pierwsze wrażenia?
Bardzo pozytywna osoba. Udało się już kilkukrotnie rozmawiać z trenerem i widzę, że jest to postać, która przychodzi i chce wykonać dobrą robotę. Jest ambicja, a to duży bodziec do wspólnej pracy. Liczę, że wszyscy sobie nawzajem pomożemy i coś dobrego się z tego “urodzi”.
W sobotę zagraliśmy mecz kontrolny z GKS-em Bełchatów. Udało się odwrócić losy meczu, a Ty swoją dobrą dyspozycję potwierdziłeś strzeleniem bramki. Jak oceniasz to spotkanie?
Spotkanie na pewno na duży plus, ponieważ przegrywaliśmy 0:2, a udało się wygrać 3.2. To cieszy, że po tygodniu zajęć gdzieś tam ta determinacja i chęć pokazania się sprawiły, że losy meczu udało się odwrócić. Jak już wcześniej mówiłem, każdy z nas ma prawo mieć gorszy dzień, ale wychodząc na boisko musimy walczyć od pierwszej do ostatniej minuty. Cieszę się, że nawet w sparingu pokazaliśmy charakter. Osobiście uśmieszek na twarzy jest, ponieważ bramka na moje konto wpadła. Dla każdego zawodnika, to taki bardzo pozytywny kop do dalszej pracy. Podsumowując mamy dobry materiał do analizy i uruchamiamy przygotowania do meczu z ŁKS-em.
Wywołałeś temat ŁKS-u, z którego rezerwami rozegramy pierwszy ligowy pojedynek. Bardzo stęskniłeś się już za tą meczową adrenaliną?
Tak, bardzo tego brakuje, ale fajnie, że już tylko kilka dni. Po to od bajtla trenuję, aby rozgrywać szpile. Wspominałem, że w rodzinie wszyscy tym żyją. Nie pozostaje nic innego, jak wyjść i walczyć. Okres przygotowawczy był bardzo krótki, więc zapewne jeszcze będzie trwał pomimo rozpoczęcia zmagań ligowych.