Skra Częstochowa wygrała w meczu 31. kolejki 2. ligi z rezerwami ŁKS-u Łódź 3:0. Wszystkie bramki padły w pierwszym kwadransie. Na listę strzelców wpisywali się kolejno Olivier Wypart, Maciej Mas i Fabian Grzelka. Tym samym nasi piłkarze dopisali do swojego dorobku w tabeli cenne trzy punkty.
Biorąc pod uwagę panujący w tabeli „ścisk” można powiedzieć, że każdy z ostatnich czterech meczów sezonu nosi rangę małego finału. Pierwszym był pojedynek rozgrywany z rezerwami ŁKS-u Łódź, aspirującymi do strefy barażowej. Zadanie nie było więc łatwe, tym bardziej, że ze względu na uraz Jakuba Niedbały oraz nieobecność pauzujących za kartki Przemysława Sajdaka i Mateusza Kaczmarka sztab szkoleniowy musiał dokonać kilku roszad w składzie. Zmianie uległo ustawienie, ponieważ tym razem Konrad Gerega znalazł w wyjściowej jedenastce miejsce dla dwóch nominalnych napastników.
Od pierwszego gwizdka widać było ogromną motywację w naszym zespole, który bez bojaźni podszedł do wyżej notowanego rywala. I dało to efekty.
Wymarzony początek
Już w 1. minucie pojedynku świetnym uderzeniem zamknął wprowadzenie piłki z bocznego sektora boiska Olivier Wypart i Skrzacy wyszli na prowadzenie. Nie minęło sto dwadzieścia sekund i fenomenalnym strzałem wrzutkę z prawej flanki zamienił na bramkę Maciej Mas. Nokautujące ciosy na początek praktycznie ustawiły piątkowe starcie.
Goście oczywiście próbowali odpowiadać, jednak najgroźniejszą stworzoną przez nich sytuacją było uderzenie miękkim lobem z wysokości pola karnego Jana Łabędzkiego w 8. minucie spotkania. Prowadzeni pod nieobecność trenera Pogorzały przez Daniela Figę piłkarze rezerw ŁKS-u mieli wyraźne problemy z pressingiem stosowanym przez naszych zawodników, którzy nie zamierzali się zatrzymywać.
Dowód? W 16. minucie spotkania Tobiasz Kubik posłał świetną piłkę w kierunku Fabiana Grzelki, który głową skierował futbolówkę do siatki obok bezradnego Łukasza Bomby.
Pod kontrolą
Pomimo trzybramkowego prowadzenia nasi zawodnicy wciąż parli do przodu. Szczególnie aktywny był Maciej Mas, który kilkukrotnie zagrażał bramce ŁKS-u. Tak było choćby w 24. minucie, gdy wpadł w pole, uderzając obok bramki czy w 31. minucie, kiedy po faulu na Kubiku uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego i tylko interwencja golkipera ŁKS-u II uratowała łodzian przed stratą kolejnego gola.
Widać było, że obecność u boku Masa drugiej „dziewiątki” pozwoliła mu na większą elastyczność, dzięki czemu kilkukrotnie obniżał swoją pozycję, by odebrać piłkę rywalowi. Co ważniejsze kroku dotrzymywali mu koledzy.
W 40. minucie spotkania ciężar gry z lewej strony na prawą przeniósł Kubik. Maćkowiak mądrze wycofał piłkę do Oliwiera Kucharczyka, który oddał piłkę temu, od którego wszystko się zaczęło – a więc Kubikowi. Młody zawodnik Skry uderzył, ale ponownie na wysokości zadania stanął Bomba.
Więcej spokoju
Po zmianie stron zasadniczo obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. Chociaż ŁKS rozpoczął agresywniej i próbował podejść pod nasze pole karne blok defensywny Skry skutecznie neutralizował jego działania. Jednocześnie Skrzacy czekali na nadarzającą się okazję do kontrataku.
W 60. minucie spotkania piłkę na trzydziestym metrze przechwycił Wypart i po przebiegnięciu ponad pięćdziesięciu metrów znalazł wzrokiem wbiegającego w szesnastkę Grzelkę, któremu skutecznie w oddaniu strzału przeszkodził jeden z obrońców rywali.
Łodzianie doskonale zdawali sobie sprawę, że czas ucieka, więc robili wszystko, by odwrócić losy spotkania. W 61. minucie mocnym uderzeniem popisał się Jędrzej Zając, ale swoimi umiejętnościami popisał się Jakub Rajczykowski.
Były okazje
Chwilę później byliśmy już pod bramką Bomby. W 63. minucie potężnie uderzył Mas. Bramkarz ŁKS-u obronił z trudem, a piłka, po podaniu Natana Dzięgielwskiego, trafiła pod nogi Igora Ławrynowicza. Ten bez zastanowienia uderzył, jednak minimalnie obok obramowania.
Widać było, że Skrzacy poczuli krew, bowiem kilkadziesiąt sekund później Maćkowiak strzelił sprzed pola karnego, a futbolówka przefrunęła nad spojeniem słupka z poprzeczką, zaś pięć minut później po podaniu Masa główkował Dzięgielewski, jednak tym razem piłka uderzyła w poprzeczkę.
Chwilę później futbolówka znów odbiła się od poprzeczki, tym razem naszej drużyny. Stało się tak po efektownej interwencji Rajczykowskiego, który sparował strzał Aleksandra Iwańczyka.
Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry znów gorąco zrobiło się w polu karnym naszych gości. Szczególnie warty odnotowania był strzał Dzięgielewskiego, który ponownie wypiąstkował Bomba. W doliczonym czasie gry natomiast golkipera rezerw ŁKS-u postanowił sprawdzić Mateusz Winciersz.
Cenne zwycięstwo
Nie da się ukryć, że trzy punkty, które dopisali sobie po dzisiejszym meczu piłkarze Skry mają ogromne znaczenie w kontekście walki o utrzymanie. Zwycięstwo z wyżej notowanym rywalem pozwala nam złapać głębszy oddech na ostatniej prostej sezonu.
Skra Częstochowa – ŁKS II Łódź 3:0 (3:0)
1:0 Olivier Wypart (1’), 2:0 Maciej Mas (3’), 3:0 Fabian Grzelka (16’)
Skra: Rajczykowski – O. Kucharczyk, Bartosiak, P. Kucharczyk – Łabojko (89’ Gzieło), Ławrynowicz (70’ Kołodziejczyk), Maćkowiak (70’ Winciersz), Wypart, Kubik – Grzelka, Mas
ŁKS II: Bomba – Bąkowicz, Marciniak, Kuźma – Pawłowski, Kamon (46’ Iwańczyk), Łabędzki (62’ Rostami), Śliwa – Lipień (46’ Książek), Siwek (62’ Dynel), Zając (77’ Wszołek)