Skra Częstochowa przegrała w Puławach z Wisłą Grupa Azoty 0:1 w meczu 30. kolejki 2. ligi. Gospodarze bramkę na wagę trzech punktów zdobyli w 83. minucie, a jej autorem był Maciej Bortniczuk.
Puławianie przystępowali do sobotniego meczu wyraźnie podrażnieni porażkami z Kotwicą Kołobrzeg i Olimpią Grudziądz. Szczególnie ta druga porażka odbiła się na sytuacji Dumy Powiśla w tabeli 2. ligi. Skrzacy również w ostatnich dwóch meczach zanotowali dwie porażki, z czego – podobnie jak w przypadku Wisły – jedna była odniesiona z zespołem z niższych rejonów w tabeli.
Bez bramek
Gospodarze zaczęli agresywnie i już po kilkunastu sekundach od pierwszego gwizdka wysoko odebrali piłkę, jednak wrzutka w szesnastkę z prawej strony nie znalazła adresata. Nasi piłkarze mimo to szybko wskoczyli na właściwe tory i prowadzili grę, skutecznie niwelując wszelkie próby ataków zespołu z Puław. Dzięki wysokiemu pressingowi dochodziliśmy do okolic pola karnego, sprawiając sporo kłopotów rywalom, jednak gospodarze zachowywali czujność, utrudniając nam finalizację akcji.
W 19. minucie mocno przyciśnięty golkiper Wisły, Oskar Mielcarz, popełnił błąd, po którym pojawiła się okazja w postaci stałego fragmentu gry, jednak ostatecznie dośrodkowanie ofensywnie usposobionego w sobotnie popołudnie Oliviera Wyparta trafiło w rękawice Mielcarza.
Na pierwszą konkretną sytuację strzelecką kibice czekać musieli do 29. minuty spotkania. Wówczas piłka po ekwilibrystycznym podaniu Jakuba Niedbały trafiła do Wyparta, który zdecydował się na uderzenie. Niestety jego strzał został zablokowany. Był to jednak jasny sygnał, że nasza gra zaczyna przynosić efekty.
Gościom również zapaliła się lampka ostrzegawcza i w 33. minucie po długim wykopie golkipera Wisły groźnie zrobiło się pod bramką Jakuba Rajczykowskiego, jednak ani Piotr Giel ani Mateusz Klichowicz nie zdołali oddać strzału i całą sytuację uspokoił nasz bramkarz.
Był to początek fragmentu, w którym inicjatywę przejęli gospodarze. W 38. minucie po dośrodkowaniu Klichowicza piłkę na rzut rożny wybił Oliwier Kucharczyk.
Nerwowo na boisku zrobiło się cztery minuty później. Po upadku w polu karnym Klichowicza gospodarze domagali się rzutu karnego, tymczasem arbiter uznał, że kapitan Wisły próbował wymusić jedenastkę i ukarał go żółtym kartonikiem. Gospodarze przed końcowym spróbowali jeszcze szczęścia za sprawą Damian Kołtańskiego, ale tym uderzeniem młodzieżowiec Wisły nie mógł zaskoczyć Rajczykowskiego.
Piłkarze czekali na sędziów
O motywacji obu zespołów świadczy fakt, że piłkarze obu drużyn byli gotowi do gry kilkadziesiąt sekund przed powrotem z szatni arbitrów. Kiedy jednak rozpoczęliśmy trzy kwadranse drugiej odsłony gry znów byliśmy świadkami dość zamkniętego meczu. Obie strony doskonale bowiem zdawały sobie sprawę, że jeden błąd może mieć ogromne skutki w kontekście układu tabeli.
Były okazje
W 50. minucie świetnie utrzymał się przy piłce na 40 metrze Igor Ławrynowicz, następnie pomimo asysty rywali podprowadził sobie piłkę w okolice pola karnego, po czym posłał ją w kierunku Mateusz Maćkowiaka. Dośrodkowanie naszego wahadłowego przeciął jeden z defensorów puławian, a rzut rożny zakończył główkowaniem Oliwier Kucharczyk.
Nieco ponad pięć minut później długie podanie w kierunku wbiegającego w pole karne Macieja Masa wykonał Wypart. Niestety po główce naszego napastnika futbolówka w bliskiej odległości minęła słupek bramki strzeżonej przez Mielcarza.
Goście również próbowali dostać się w bezpośrednie okolice bramki naszego zespołu, jednak brakowało im ostatniego podania, bądź dobrze ich pomysły odczytywało trio naszych stoperów, podania przecinając skutecznymi interwencjami.
Gramy w osłabieniu i tracimy bramkę
W 76. minucie czerwoną kartkę otrzymał nieco ponad dziesięć minut wcześniej wprowadzony na murawę Mateusz Kaczmarek. Sytuacja ta jakby dodała nowych sił gospodarzom, którzy coraz śmielej przedostawali się w okolice naszego pola karnego. Tutaj jednak zwykle ich ataki się kończyły.
Aż do 83. minuty. Wówczas po akcji przeprowadzonej lewym skrzydłem piłkę z najbliższej odległości skierował do bramki Maciej Bortniczuk.
Co ciekawe stracona bramka nie zaspokoiła apetytow gospodarzy wciąż szukających okazji do podwyższenia wyniku. W 86. minucie choćby strzelał ponownie Bortniczuk, a kilka minut później próbował po rzucie rożnym uderzyć głową Karol Noiszewski. Gra nabrała zatem rumieńców, bo i nasi zawodnicy nie mieli zamiaru składać broni.
W doliczonym czasie gry fenomenalnym uderzeniem z dalekiego dystansu popisał się Przemysław Sajdak, ale futbolówka odbiła się od poprzeczki.
Chociaż podopieczni Konrada Geregi aż do końcowego gwizdka próbowali za wszelką cenę doprowadzić do remisu ostatecznie trzy punkty zostały w Puławach.
Wisła Puławy – Skra Częstochowa 1:0 (0:0)
1:0 Maciej Bortniczuk (83’)
Wisła: Mielcarz – Seweryś, Tkocz, Flak – Skałecki (74’ Nojszewski), Kołtański (58’ Kumoch), Janicki (58’ Noiszewski), Bortniczuk – Klichowicz, Kargulewicz (89’ Kaczorowski), Giel (89’ Manuolo)
Skra: Rajczykowski – P. Kucharczyk, Bartosiak, O. Kucharczyk – Kołodziejczyk (71’ Gzieło), Ławrynowicz (86’ Dzięgielewski), Wypart, Maćkowiak (71’ Winciersz), Niedbała (63’ Kaczmarek), Sajdak – Mas (86’ Grzelka)