Piłkarki Skry Ladies przegrały niedzielny pojedynek z KKP Sportis Bydgoszcz. Chociaż nasze zawodniczki prezentowały się zdecydowanie lepiej od rywalek zabrakło im piłkarskiego szczęścia.
Mecz z KKP Sportisem Bydgoszcz zapowiadał się bardzo interesująco. Gospodynie niedzielnego pojedynku jeszcze kilka miesięcy temu rywalizowały w Orlen Ekstralidze i z pewnością mocno liczą na szybko powrót w szeregi najlepszych ekip w kraju. Podobnych aspiracji nie ukrywają nasze zawodniczki.
Niestety z Bydgoszczy Ladies wracają bez punktów, chociaż na boisku prezentowały się zdecydowanie lepiej. Co zadecydowało o tym, że to KKP odniósł zwycięstwo? Oddajmy głos trenerowi naszej drużyny, Patrykowi Mrugaczowi.
– Zacznę od tego, że gratuluję drużynie gospodarzy zwycięstwa. Mieli dzisiaj trudne momenty, a przebieg meczu nie wskazywał, że podniosą jakiekolwiek punkty. Mieli jednak w sobie na tyle determinacji i samozaparcia, żeby to zrobić. My przegrywamy mecz na własne życzenie, bo jak inaczej można mówić o meczu, w którym podarowaliśmy przeciwnikowi dwa gole i podaliśmy tlen, w momencie, w którym pacjent umiera? – pyta retorycznie nasz szkoleniowiec.
Nietrudno zrozumieć rozgoryczenie naszego sztabu szkoleniowego, ponieważ piłkarsko Skrzatki wyglądały o wiele lepiej i nie brakowało okazji do tego, by w ostatecznym rozrachunku triumfować.
Okazja do otwarcia wyniku pojawiła się już w 4. minucie spotkania. Wówczas po dobrej akcji w środku pola Matusiak z Dall’arą przed świetną okazją stanęła ta druga, jednak nie udało jej się umieścić piłki w siatce.
Chociaż inicjatywa należała do Ladies, a rywalki stwarzały zagrożenie wyłącznie po stałych fragmentach gry i kontrach, to one jako pierwsze cieszyły się ze strzelonego gola. Po błędzie jednej z naszych piłkarek pierwszą bramkę dla gospodyń zdobyła Sara Podsiadło.
Po przerwie zawodniczki Skry pojawiły się na boisku mocno zmotywowane i już w 50. minucie Dall’ara popisała się skuteczną dobitką rzutu karnego wykonywanego przez Matusiak i na tablicy wyników pojawił się rezultat remisowy.
Wydawało się, że kwestią czasu pozostanie przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść. Tym bardziej, że już trzy minuty później dająca dobrą zmianę po przerwie Natalia Kuźdub uderzyła z 15 metra, jednak na wysokości zadania stanęła bramkarka rywalek. Sytuacji było więcej i z pewnością warto odnotować choćby świetne uderzenie Matusiak w 62. minucie.
Niestety tuż przed końcowy gwizdkiem pechowo dla Ladies zakończyło się zamieszanie w polu karnym i Sportis wyszedł na prowadzenie. Częstochowianki próbowały ratować remis i niewiele brakło, by w doliczonym czasie gry świetną akcję Kuźdub zamknęła Dall’ara, ale ostatecznie trzy oczka zostały w Bydgoszczy.
Remis z Resovią i porażka ze Sportisem nieco komplikuje ambitne plany naszego zespołu, jednak to dopiero początek sezonu i z pewnością czas działać będzie na naszą korzyść.
– Ta liga jest specyficzna – zauważa trener Mrugacz. – Wygrywał zespół, który po prostu bardziej chce, ma odpowiedni poziom emocji, jedności, chce coś udowodnić – nie tylko sobie, ale wszystkim dookoła. My dzisiaj musimy skończyć z rozmowami o awansie, bo to tylko wystawia nas na pożarcie i dodatkowo motywuje rywali na spotkania z nami. Skupiamy się na tym, aby zespół zaczął grać dwie równe połowy, kontynuował swój rozwój i przede wszystkim miał swoją tożsamość, dokładnie tę, która pozwalała być nam zaskoczeniem rozgrywek w ubiegłym sezonie – zakończył szkoleniowiec Ladies.
Charakteru naszym Paniom nigdy nie brakowało. Nie spuszczamy zatem głów i liczymy na to, że im dalej w las, tym lepiej będzie szło naszej drużynie.
KKP Sportis Bydgoszcz – Skra Ladies Częstochowa 2:1 (1:0)
1:0 Sara Podsiadło (39’), 1:1 Federica Dall’ara (51’), 2:1 Justyna Matusiak (89’ – sam.)
KKP Sportis Bydgoszcz: Kierul – Bartczak, Buchalc (78’ Lipińska), Bujak, Kujawa, Paduch (62’ Szumska), Podsiadło (62’ Jendrasiak), Ścisłowska, Świątek (78’ Pietraszewska), Szews (54’ Ratyńska), Wasik
Skra Ladies Częstochowa: Szulc – Wodarz, Lulkowska, Zielińska, Baszewska, Szmatuła – Frontczak, Dubiel (70’ N. Młynek) – Liczko (46’ Kuźdub), Matusiak, Dall’ara