Po dwóch zwycięstwach z rzędu, nasz zespół uległ Olimpii Elbląg 1:2. Przy Loretańskiej zobaczyliśmy dzisiaj wiele zwrotów akcji. Decydującą bramkę straciliśmy w 96. minucie gry.
Nasza drużyna przystępowała do dzisiejszego spotkania z zamiarem odniesienia trzeciego zwycięstwa z rzędu. Komplet punktów zdobyty w starciach z Sandecją i Polonią Bytom sprawił, że podopieczni Konrada Geregi przed aktualną serią gier zajmowali 4. pozycję w ligowej tabeli.
Piłkarze Skry świetnie rozpoczęli rywalizację. Szybko udowodnili, że zamierzają dzisiaj rozdawać karty na boisku. Już po upływie kilkudziesięciu sekund stworzyli pierwszą znakomitą okazję. Po ładnym rozegraniu akcji, piłka trafiła do Przemysława Sajdaka, który popisał się świetnym dośrodkowaniem na głowę Jana Ciućki. Młody ofensywny pomocnik Skry był bardzo bliski otwarcia wyniku, lecz ostatecznie futbolówka minimalnie minęła słupek.
Nasza drużyna zdominowała rywala, potrafiła bardzo dobrze operować piłką i co rusz zaskakiwała zawodników Olimpii skutecznym, wysokim pressingiem.
Piłkarze Skry robili to na tyle dobrze, że w 7. minucie doprowadzili do fatalnego nieporozumienia obrońcy i bramkarza gości. Łukasz Sarnowski – naciskany przez naszych zawodników – próbował odegrać piłkę do Andrzeja Witana, lecz zrobił na tyle niedokładnie, że futbolówka wylądowała w siatce. Objęliśmy prowadzenie!
Olimpia próbowała odpowiedzieć na straconego gola i – trzeba przyznać – w 12. minucie meczu wypracowała bardzo dobrą okazję. Podanie zagrane do jednego z zawodników gości wyprowadziło go na czystą pozycję. Zawodnik z Elbląga zdecydował się na uderzenie, lecz na posterunku stanęli defensorzy Skry, którzy wybili piłkę sprzed linii bramkowej.
W 16. minucie spotkania przed szansą stanęli nasi piłkarze. Jan Ciućka świetnie przeniósł ciężar gry na prawą stronę, uruchamiając Tobiasza Kubika. Wahadłowy Skry, który tydzień temu zdobył zwycięską bramkę w rywalizacji z Polonią Bytom, zdecydował się na uderzenie zza pola karnego. Futbolówka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców gości, a bliski jej przechwycenia był Piotr Nocoń. Ostatecznie jednak Andrzej Witan zdołał złapać piłkę.
W kolejnych fragmentach spotkania goście zaczęli przysparzać naszym piłkarzom nieco więcej problemów – zwłaszcza przy okazji wyprowadzenia piłki przez zawodników Skry. Podobnie jak podopieczni Konrada Geregi, zawodnicy Olimpii stosowali skoki pressingowe, wskutek czego zbyt często traciliśmy futbolówkę Mecz się wyrównał. Na szczęście jednak nie prowadziło to do zbyt wielu podbramkowych okazji ze strony przeciwników.
W kontekście pierwszej połowy warto wspomnieć także świetną akcję Jana Ciućki, który umiejętnie poradził sobie z rywalami, wpadł w pole karne, a jego podanie wsteczne przecięło szyki obronne rywali. Niestety, ostatecznie piłka nie trafiła do adresata.
Na przerwę nasza drużyna schodziła z jednobramkowym prowadzeniem.
Od początku drugiej części gry nasi piłkarze byli energetyczni i podobnie jak na początku – chcieli zdominować rywala. W 48. minucie zagrozili Olimpii przy okazji stałego fragmentu gry z głębi pola. Obrońcy gości zdołali jednak wybić futbolówkę w ostatniej chwili.
Kilka minut później Piotr Nocoń kapitalnie uruchomił Mateusza Winciersza. Dynamiczny wahadłowy Skry zdecydował się płasko dogrywać piłkę wzdłuż bramki, lecz jeden z defensorów gości ostatecznie zatrzymał podanie wślizgiem.
Nasi piłkarze rozgrywali piłkę od tyłu na bardzo dużym ryzyku, krótkimi podaniami, ale zazwyczaj z pozytywnym efektem. W momencie, kiedy wydawało się, że mamy spotkanie pod względną kontrolą, drugą żółtą kartką został ukarany Adam Mesjasz. Lider linii defensywnej zderzył się z rywalem w polu karnym Olimpii, a decyzja arbitra, który ukarał go czerwoną kartką była co najmniej kontrowersyjna.
Mimo gry w osłabieniu nasi piłkarze dążyli do zdobycia drugiej bramki. Piotr Nocoń otrzymał świetne prostopadłe podanie, wyszedł na czystą pozycję, lecz sędzia dzisiejszych zawodów ostatecznie odgwizdał spalonego (który również był wątpliwy).
Niestety kilka minut później goście doprowadzili do wyrównania. Po dośrodkowaniu na długi słupek i zgraniu w centralną część pola karnego, jeden z zawodników Olimpii uderzył głową. I choć jego próba została zatrzymana przez naszego defensora, to poprawka Michała Kuczałka okazała się już skuteczna.
Trzeba przyznać, że kolejne dośrodkowania z rzutów rożnych również siały sporo zamieszania pod bramką Karola Szymkowiaka. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że nawet w osłabieniu gra naszej drużyny wyglądała nieźle – długo utrzymywaliśmy się przy piłce, umiejętnie korzystaliśmy z wolnych przestrzeni i potrafiliśmy stwarzać zagrożenie pod bramką rywala.
W 69. minucie tuż przed polem karnym sfaulowany został Piotr Nocoń. Do rzutu wolnego podszedł Dawid Wojtyra, lecz piłka po jego groźnym uderzeniu przefrunęła niewiele ponad poprzeczką.
Nasi rywale przewagę osiągnęli dopiero w samej końcówce meczu. Niestety w ostatniej akcji spotkania po dośrodkowaniu jednego z rywali, do piłki najwyżej wyskoczył Michał Kuczałek i umieścił ją w siatce Skry, ustalając wynik meczu.
Nie ulega wątpliwości, że w grze naszej drużyny było dzisiaj sporo dobrych momentów. Ostatecznie nie udało się zdobyć punktów, ale patrząc na postawę zespołu, wciąż pozostajemy optymistami przed kolejnymi ligowymi meczami. Jesteśmy przekonani, że wyciągniemy odpowiednie wnioski i w następnej kolejce ponownie powalczymy o pełną pulę.
Skra Częstochowa – Olimpia Elbląg 1:2
1 – 0 – Sarnowski (sam) 8’
1 – 1 – Kuczałek 62’
1 – 2 – Kuczałek 90+6’
Skra Częstochowa:
1. Szymkowiak – 98. Nawrocki, 4. Mesjasz, 20. O. Kucharczyk – 88. Kubik (77’ 23. Malec), 26. Olejnik, 6. Łabojko (58’ 5. Bartosiak), 11. Winciersz (77’ 15. Maćkowiak) – 25. Sajdak (51’ 10. Wojtyra), 8. Ciućka (51’ 22. Wojciechowski), 7. Nocoń
Olimpia Elbląg:
27. Witan – 3. Sarnowski, 13. Kuczałek, 5. Szczudliński – 17. Stefaniak, 15. Jakubczyk, 16. Spychała (65’ 7. Jóźwicki), 21. Filipczyk (6. Bartoś) – 10. Senkevich (59’ 29. Sangowski), 11. Famulak – 20. Żak (79’ 28. Yatsenko)