Po zakończeniu dzisiejszego treningu porozmawialiśmy z jednym z liderów naszej ekipy, Adamem Mesjaszem. Środkowy obrońca Skry odniósł się do starcia z Hutnikiem Kraków, a także do dyspozycji i przyszłości naszej ekipy.
Adam, wróćmy do sobotniego spotkania. To Hutnik był tak mocny czy jednak nasza drużyna miała zdecydowanie słabszy dzień?
Adam Mesjasz: Myślę, że brakowało nam jeszcze zgrania. Żeby dobrze wejść w naszą taktykę, trzeba wszystko robić praktycznie idealnie.. Szybko stracona bramka po stałym fragmencie gry też nie pomogła. To, co działo się później – czerwone kartki i tak dalej – przejdzie już do historii.
Miałem wrażenie, że do momentu straconej bramki graliśmy całkiem nieźle. Potrafiliśmy wychodzić spod pressingu, dobrze operowaliśmy piłką. Po bramce dla Hutnika nasza gra już nie wygląda w ten sposób. Czy pojawił się pewien problem mentalny związany z szybko straconym golem na inaugurację nowego sezonu, który sprawił, że trudno było wrócić na odpowiednie tory?
Myślę, że w pewien sposób wpłynęło to na naszą postawę. Na pewno mieliśmy dobry początek. Od tyłu graliśmy dobrze. Brakowało nam utrzymania piłki wyżej – w trzeciej tercji przeciwnika, co sprawiło, że nie stwarzaliśmy sobie sytuacji. Hutnik grał bezpośrednio, długimi podaniami, szli w czterech, pięciu do przodu, a my nie zbieraliśmy za dobrze tych piłek. Napędzaliśmy ich, nie wybiliśmy rywali z rytmu i na pewno nie graliśmy tego, co powinniśmy – a nasze założenia to posiadanie piłki i dominacja w całym meczu.
Widzisz dużą różnicę pomiędzy pierwszą a drugą ligą?
Na pewno jest spora różnica pod kątem taktycznym drużyn, ale także jeśli chodzi o operowanie piłką. Tak jak mówiłem, Hutnik nie zaskakiwał nas niczym więcej niż tylko dłuższym podaniem i graniem czasami czwórką, piątką z przodu. Nie miało to miejsca w pierwszej lidze, w której większość drużyn próbowała grać od tyłu i to pomagało nam w pressingu. Jeśli drużyna oddala grę od własnego pola karnego, to trudniej jest grać w szybkim odbiorze i przejmować piłkę na połowie przeciwnika.
Czy po dwóch latach na zapleczu ekstraklasy trzeba poświęcić nieco więcej energii na to, żeby odpowiednio się przygotować i zmotywować na mecz w drugiej lidze?
Nie. Wychodzimy na każdy mecz i zawsze walczymy o trzy punkty. Jaka to nie byłaby liga – jak przychodzi dzień meczowy, to wchodzisz do szatni, potem na boisko, jesteś skoncentrowany na sto procent i chcesz wygrać mecz.
Czy – uczestnicząc chociażby w treningach – myślisz, że nasza drużyna ma duży potencjał i stać ją na wiele w kontekście tego sezonu?
Tak. Myślę, że potrzeba nam przede wszystkim zgrania i pewności siebie. Tego nam w pewnych momentach brakuje – żeby wziąć grę na siebie, przytrzymać piłkę, kiwnąć, dograć czy strzelić. Potrzeba na to czasu. Staniemy na wysokości zadania i będziemy wygrywać mecze.