W minionych tygodniach nasz klub poczynił kilka transferów, które mają jeszcze bardziej wzmocnić ogólną siłę i potencjał zespołu. W związku z tym, porozmawialiśmy z wiceprezesem Skry Częstochowa, Piotrem Wierzbickim, który ocenił zimowe okno transferowe i podzielił się z nami swoimi oczekiwaniami dotyczącymi rundy wiosennej.
Jak prezes ocenia zimowe okienko transferowe?
Wiceprezes, Piotr Wierzbicki: Dla mnie tak naprawdę okienko jeszcze trwa. Nie uważamy, że jest zakończone, mimo że do ligi coraz bliżej. Nadal szukamy dwóch wzmocnień, które muszą wzmocnić konkurencję na dwóch newralgicznych pozycjach. Z przebiegu tego okna transferowego, mogę ocenić, że na razie to, co chcieliśmy – zrealizowaliśmy. Kilku piłkarz nie udało się ściągnąć, ale musimy mierzyć siły na zamiary i patrzeć na nasze możliwości budżetowe. Głównie dobieramy zawodników pod kątem charakterologicznym, ponieważ nasz klub jest dosyć specyficzny.
Patrząc na zawodników, którzy do nas trafiają, można zauważyć, że w większości mają oni określony profil: to są wciąż młodzi gracze, którzy mają przed sobą duże perspektywy. Czy to jest aspekt, który decyduje?
Nie chcielibyśmy odchodzić od naszego modelu, który polega na promowaniu młodych zawodników z regionu, ale z tym jest coraz gorzej, bo region częstochowski w ostatnim czasie – od pokolenia, które wypromowaliśmy – nie może doczekać się kolejnych graczy, którzy mogliby zasilić szeregi pierwszoligowego klubu. Koncentrujemy się więc na nieco szerszym obszarze. Nie będziemy z tej drogi schodzić, cały czas chcemy wspierać młodzież i promować ją na tym szczeblu rozgrywkowym.
Mając w pamięci, iż – jak Pan wspomniał – wciąż poszukujemy dwóch wzmocnień, jest prezes zadowolony z poziomu kadry, którą dysponujemy?
Tak, już przed sezonem mówiłem, że nasza kadra jest dobrze zbilansowana. Z naszych analiz wynika, że pierwszej rundzie brakowało nam bazy treningowej godnej pierwszoligowca, a w związku z tym – regeneracji po ciężkich treningach i meczach. I myślimy, że w gruncie rzeczy to najbardziej przyczyniło się do tego, iż mamy – w moim wyliczeniu – o sześć punktów za mało. To sześć punktów dałoby nam więcej spokoju, natomiast teraz musimy się bardziej starać. Na szczęście wracamy na Loretańską, tutaj trenujemy i jest nieco inna atmosfera w drużynie oraz w klubie.
W związku z tym chciałbym zapytać, jak zapatruje się Pan na nadchodzącą rundę wiosenną i jakie przemyślenia ma Pan po dotychczasowych sparingach?
Zapatruję się bardzo pozytywnie. Widzę, że do wysokiej formy wraca Adam Mesjasz, który w pierwszym sezonie na zapleczu ekstraklasy był podstawowym zawodnikiem linii defensywnej i kierował nią bardzo dobrze, co dało nam utrzymanie.
Udało się nam zatrzymać Szymona Szymańskiego, na którego zakusy miał Ruch Chorzów, ale ich oferta nie była dla nas na tyle finansowo motywująca, by pozbyć się jednego z najlepszych zawodników. Zamykamy więc temat Szymona, który jest profesjonalistą, a w związku z tym mam nadzieję, że profesjonalnie wykona kontrakt do końca i pomoże się nam utrzymać w rozgrywkach pierwszoligowych. Oczywiście mam nadzieję, że Ruch Chorzów awansuje i Szymon będzie mógł odejść do klubu z ekstraklasy.
Dwie kluczowe postacie linii defensywnej, o których wspomniałem, powinny nam dać spokój z tyłu. Doszły do tego bardzo ciekawe wzmocnienia na wahadłach: i Denis Gojko, i Mateusz Winciersz mają coś do udowodnienia i mam nadzieję, że zrobią to w Skrze Częstochowa.
Brakuje nam większej siły ofensywnej, ale tak jak powiedziałem na początku – tutaj szukamy jeszcze wzmocnienia, ponieważ strzelamy zbyt mało goli. To, co dotychczas pokazaliśmy w sparingach, jest obiecujące, natomiast nie wykorzystaliśmy też wielu sytuacji i wyniki w meczach kontrolnych mogły być zgoła odmienne.