Skra Ladies z podniesioną głową żegna się z rozgrywkami Pucharu Polski. W sobotę piłkarki naszego klubu przegrały 0:3 z ekstraligowym Śląskiem Wrocław. Swoją postawą zasłużyły jednak na spore słowa uznania.
Na przygotowania naszych zawodniczek do meczu 1/16 Pucharu Polski mocno wpłynęła pogoda. Czwartkowy atak zimy uniemożliwił rozegranie meczu ze Śląskiem Wrocław w Konopiskach. Po szybkiej reorganizacji spotkanie zostało przeniesione do Myszkowa, gdzie w piątek trwało jeszcze odśnieżanie murawy. W sobotę o zimie przypominały już tylko leżące gdzieniegdzie resztki śniegu, a mecz odbywał się w typowo jesiennej, listopadowej aurze. Temperatura oscylowała w okolicach 5 stopni Celsjusza, a z nieba deszcz naprzemiennie raz siąpił, by za chwilę padać mocniej.
Pogoda nie miała jednak żadnego wpływu na intensywność spotkania. Obie drużyny doskonale zdawały sobie sprawę z rangi pojedynku, dzięki czemu oglądaliśmy futbol, który mógł się podobać.
Już w 8. minucie kibice Ladies wstrzymali oddechy, bowiem strzał jednej z wrocławianek przeleciał ponad spojeniem słupka z poprzeczką. Po wprowadzeniu do gry piłki od bramki dla odmiany chwile grozy przeżyły zawodniczki ze stolicy Dolnego Śląska, bowiem Svietlana Kohut popędziła lewą stroną, minęła dwie rywalki, po czym skierowała piłkę w kierunku nadbiegającej środkiem boiska Natalii Liczko, którą w wyścigu o futbolówkę minimalnie uprzedziła golkiperka Śląska.
Niestety minutę później wrocławianki otworzyły wynik spotkania. Zagranie w pole karne Gabrieli Lewickiej wykorzystała Klaudia Adamek i ekstraligowiec objął prowadzenie. Nie minęło pięć minut, a mogło być 2:0, jednak z linii bramkowej zmierzającą prosto do siatki piłkę wybiła Stefania Wodarz.
Trzeba przyznać, że po tym zdarzeniu Ladies wróciły do tego, co wychodziło im bardzo dobrze w pierwszej fazie meczu – zdyscyplinowanej obrony, która niweczyła każdą próbę ataku Śląska oraz mądrze budowanych akcji ofensywnych. Wrocławianki miały coraz większe problemy z podejściem pod naszą szesnastkę, a zagrożenie stwarzały głównie po stałych fragmentach gry. Wtedy jednak na wysokości zadania stawała Karolina Szulc, która rewelacyjnie zachowała się w 22. minucie po rzucie rożnym gości, a także dwadzieścia minut później, kiedy fantastyczną robinsonadą obroniła potężne uderzenie z rzutu wolnego.
Pod bramką Bocian również bywało niebezpiecznie. Trzeba przy tym zauważyć, że większość akcji rozpoczynała się od wspomnianej już chwilę temu Kohut, która próbowała szukać podaniami to Natalii Liczko, to Justyny Matusiak. W 26. minucie pierwszej połowy Kohut zagrała w pole karne do naszej kapitan, która w walce o piłkę podała na osiemnasty metr do Justyny Chudzik, ale jej uderzenie zablokowała jedna z defensorek gości.
Od tego zagrania zaczął się naprawdę dobry fragment naszego zespołu, który przez kilka minut właściwie nie opuszczał szesnastki rywalek, na co duży wpływ miała seria wywalczonych rzutów rożnych. Pierwszą połowę zakończył mocny akcent w postaci uderzenia z dystansu Matusiak, po którym piłka minęła prawy słupek bramki strzeżonej przez Bocian.
Po nieco wydłużonej przerwie obie drużyny znów zaserwowały nam dobre spotkanie. To jednak nasze zawodniczki wykazywały większą chęć trafienia do bramki. W 48. minucie Matusiak uderzyła z ponad trzydziestu metrów, ale futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Kilka minut później po rzucie rożnym piłka przez dłuższą chwilę poszukiwała właścicielki w polu karnym aż szczęśliwie znalazła się w rękawicach Bocian.
Szczególnie szkoda chyba jednak akcji z 61. minuty, kiedy Skra przeprowadziła kontratak. Z przodu znalazły się Kohut z Liczko. Ta pierwsza, wyprowadzając akcję z naszej połowy próbowała finezyjnie minąć rywalkę, dzieląc się piłką z Liczko, ale zagrała piętą nie w tempo i w ostatniej chwili do piłki dopadła wrocławianka. Sam pomysł był jednak godny uznania.
Niestety w 70. minucie wynik podwyższyła reprezentantka Polski – Natalia Kulig, która z dystansu uderzyła pod poprzeczkę. Kropkę nad i postawiła w ostatniej minucie meczu Joanna Wróblewska.
Trzeba przyznać, że nasze zawodniczki zagrały lepiej niż wskazuje na to wynik. Różnica klas dzieląca oba zespoły nie była szczególnie widoczna. Podopieczne Patryka Mrugacza miały plan na to spotkanie, które dobrze realizowały długimi fragmentami nie pozwalając przeciwniczkom na zbyt wiele.
– Mecz był dla nas sporym wyzwaniem. Skra jest przeciwnikiem wymagającym i dobrze zorganizowanym – komplementował nasz zespół dla oficjalnego portalu Śląska trener wrocławianek, Piotr Jagieła.
Po porażce z piątą siłą ekstraligi żegnamy się z Pucharem Polski. Drużyna Skry pokazała jednak charakter i naprawdę dobrą jakość piłkarską. Porażka 0:3, jest zdecydowanie za wysoka w kontekście tego, co działo się na boisku, jednak najważniejsze jest to, że Ladies mogą patrzeć na wiosenną rundę z optymizmem, ponieważ rozwój zespołu, jest widoczny gołym okiem, a takie mecze, jak sobotnia rywalizacja z jedną z najlepszych drużyn w kraju, są na to najlepszym dowodem.
Skra Ladies Częstochowa – Śląsk Wrocław 0:3 (0:1)
0:1 Klaudia Adamek (10’), 0:2 Kulig (70’), 0:3 Wróblewska (90’)
Skra Ladies Częstochowa: Szulc – Baszewska, Kowalska, Olkhovska (76’ Ozieriańska), Chudzik, Wodarz, Kitaeva (84’ Mesjasz), Lulkowska (76’ Pająk), Liczko (65’ Dubiel), Matusiak, Kohut (84’ Mucha) rez.: O. Młynek, Tomczyk
Śląsk Wrocław: Bocian – Maskiewicz (87’ Krzyżanowska), Węcławek, Krysman, J. Ostrowska (73’ Wróblewska), Lewicka (83’ Szkwarek), Sitarz (87’ K. Ostrowska), Kulig, Buś, Adamek (83’ Przybylak), Białoszewska