Rozpoczynamy cykl wywiadów z członkami naszego sztabu szkoleniowego. Na początek zapraszamy na dłuższą rozmowę ze szkoleniowcem, który odpowiada za wiele istotnych kwestii dotyczących naszej gry w poszczególnych meczach. Przed Wami analityk pierwszej drużyny, trener, Łukasz Ocimek.
Jak zaczęła się Twoja trenerska przygoda?
Łukasz Ocimek: Zaczęła się w momencie, kiedy skończyło się granie w piłkę. Przestałem grać przez kontuzje, których było za dużo, żeby grać i koniec końców nie byłem tak dobry, żeby grać na wysokim poziomie. Wtedy zaczęła się ta przygoda i jeszcze nie jestem trenerem, ale chciałbym być (śmiech). Czasami w kontekście uprawiania danego zawodu pada pytanie: na czym się zawiodłeś, skoro to robisz? W takim razie ja mogę powiedzieć, że zawiodłem się na piłce, dlatego chciałem w niej zostać!
W tych moich początkach, największą inspiracją był dla mnie trener Tomczyk, który pracował w Victorii. Ostatnio graliśmy z nim nawet mecz, ponieważ obecnie jest asystentem w Resovii. Zainspirował mnie poprzez spotkania, szkolenia, które organizował u nas na uczelni. Zacząłem jeździć do niego na treningi, na dłuższy staż. Pomagałem mu. Jeździłem z nim tak do dwóch miesięcy. Do dzisiaj mamy kontakt i śmiało mogę powiedzieć, że jego osoba zainspirowała mnie do tego, żeby szukać nowych rzeczy i się w tym rozwijać. To jest zresztą w tym wszystkim najważniejsze: że codziennie możesz zrobić coś nowego, coś przetestować, czegoś doświadczyć. Przez to, że nie udało mi się zrobić kariery jako zawodnik, chciałbym sobie coś udowodnić, być może innym też, ale przede wszystkim sobie.
Czujesz, że w Polsce możesz się rozwijać tak jakbyś chciał? Wydaje się, że tych narzędzi i możliwości jest coraz więcej.
Oczywiście w Polsce idzie to w bardzo dobrym kierunku. Jest dużo więcej szkoleń, sporo daje PZPN, który zmienia program szkolenia. Są nowi ludzie, pomysły i jest coraz więcej takich ludzi jak ja. Jest więcej młodych trenerów, którzy nigdzie nie grali. I mogę z pełną świadomością powiedzieć, że w Polsce jest dużo narzędzi do tego, by zostać trenerem. Jest się od kogo uczyć, ponieważ jest wielu szkoleniowców na poziomie centralnym, którzy mimo braku doświadczenia już się tam znaleźli, jak np. Dawid Szulczek, który prowadzi ekstraklasową Wartę Poznań. W najwyższej lidze czy też na zapleczu jest obecnie bardzo wielu asystentów, którzy mają mniej więcej 30 lat i już posiadają duże umiejętności, można się od nich uczyć. Jest też np. Deductor, platforma, która przekazuje dobre treści i to są naprawdę mega merytoryczne rzeczy.
Na czym dokładnie polega Twoja praca dotycząca analizy meczu?
Ogólnie to analizę należy podzielić, bo jest ich multum. Jest analiza zespołu, przeciwnika, treningu, grupowa, formacji, indywidualna. Moim zadaniem jest analiza przeciwnika i indywidualne analizy dotyczące naszych zawodników – pomeczowe czy dotyczące treningu. Analiza przeciwnika, jeśli miałbym to mocno skrócić, zaczyna się po rozegranym meczu. Dużo rzeczy trzeba wziąć pod uwagę, żeby dokonać analizy rywala. Na pewno klub – nawet historię, stadion, kibiców, bo to wszystko wpływa na to, jak zespół gra. Trzeba zwrócić uwagę na trenera. Zawsze wchodzę na stronę internetową klubu, fanpejdża, twittera. Szukam wywiadów, materiałów z konferencji, bo tam wielu rzeczy można się dowiedzieć – w jakim momencie jest zespół i klub. Potem dopiero jest dobór meczów – i to jest już dla nas kluczowe, jakie mecze mogę obejrzeć. Już na bazie całej kolejki wiem, czego mogę spodziewać się po poszczególnych drużynach. Jeśli chcę zbadać np. Resovię czy ŁKS w defensywie, to dobieram taki mecz, w którym te zespoły są w obronie. Najczęściej drużyny w defensywie są w spotkaniach z Arką Gdynia czy Widzewem Łódź.
Dobór meczów jest najważniejszy. Oglądamy trzy, cztery mecze danej drużyny, do tego jakieś urywki innych spotkań i szukamy rzeczy, które nam się przydadzą. Wiemy, co chcemy znaleźć u przeciwnika. I potem wyciągam te wszystkie wycinki – jest ich 20 – 30 min z ataku, obrony, faz przejściowych. Atak dzielę oczywiście na otwarcia, budowę i finalizację. Szukamy deficytów i mocnych stron przeciwnika, by to wykorzystać.
Patrząc na to, jak wygląda nasza organizacja gry, można chyba śmiało dojść do wniosku, że Wasze analizy są niezwykle trafne.
Nie wpływają na to analizy, tylko fakt, że mamy bardzo dobrych zawodników, którzy potrafią to realizować. I też mamy bardzo świadomych piłkarzy.
A czujesz, że w związku z tym, iż w piłce zaczynają się liczyć detale, niuanse, które są analizowane, świadomość zawodników znacząco wzrasta?
Tak. I powiem jeszcze więcej – najbardziej, według mnie, wzrasta świadomość zawodników doświadczonych. Oni chcą znać przeciwnika, chcą wiedzieć, z kim będą grać. Czasami sami zgłaszają potrzebę indywidualnej analizy, by dowiedzieć się, na kogo będą grać. Ale młodzi też są coraz bardziej świadomi. I po naszym zespole to widać. Po analizach, po treningu, bo jeszcze o tym nie mówiłem – analiza bez treningu nie ma sensu, podobnie jak trening bez analizy też nie ma sensu. To musi być spójne i połączone. Oni po tej mieszance analizy z treningiem potrafią się zorganizować, przygotować i jeszcze realizować to w taki sposób, że mamy aż tyle punktów.
A jakie masz trenerskie inspiracje z zagranicy?
Najbardziej, wiadomo, inspiruje mnie Julian Naglesmann. Ale to już nie jest takie oryginalne. Na początku zaczął mnie inspirować tym, że wszedł do drużyny, która jest w strefie spadkowej Bundesligi w wieku 28 lat. Ten zespół miał ambicje, żeby w tej lidze zostać. On ich utrzymał, wszedł do zespołu z buta, a potem zrobił jeszcze awans do Ligi Mistrzów. Imponuje mi tymi wszystkimi nowinkami, o których sam dużo mówił. To jest człowiek, który cały czas rozwija piłkę, podąża za trendami i ma naprawdę bardzo dobry plan na poszczególne spotkania. Plus jego popularne 31 czy 30 zasad, na których się opiera. Kolejnym trenerem jest Marcelo Bielsa. On mnie inspiruje, bo jest sobą. Żeby być sobą, to trzeba być kimś. A żeby być kimś, to trzeba mieć wartości. I ten gościu ma niesamowite wartości i każda jego konferencja jest lepsza niż wszystkie szkolenia, które istnieją. Warto słuchać i oglądać tego trenera. Kto mnie jeszcze inspiruje? Na pewno Carlo Ancelotti. Siła spokoju, to ciche przywództwo – „przywództwo po kryjomu” – to jest kolejna rzecz, która jest fajną mieszkanką z Nagelsmannem i Bielsą.
Ancelotti to trener, który swoim zawodnikom daje chyba wyjątkowo dużo swobody na boisku.
Zgadza się, ale bardziej inspiruje mnie jego zachowanie w trakcie meczu i jego postawa poza boiskiem. Nie szukam u niego różnych aspeketów taktycznych, ale moją uwagę zwraca to, jak on się zachowuje w momencie, kiedy jego drużyna strzela gola – nie reaguje, jest tu i teraz, i po bramce już myśli o tym jak zwycięstwo dowieść do końca.
Wiem też, że kibicujesz Borussi Dortmund. Od czego to się zaczęło?
Od Kuby Błaszczykowskiego, którzy przeszedł do BVB w 2007 roku i od tego momentu jestem wielkim kibicem tego klubu. Byłem na dwóch meczach – z Lipskiem (3:3) i z Freiburgiem (2:2). Najlepsi kibice, najlepszy stadion. 82 tysiące na każdym meczu. Ostatnio wygraliśmy Puchar Niemiec, ale jest słabiej niż za Thomasa Tuchela i Jurgena Kloppa. Właśnie! Thomas Tuchel jest dla mnie najlepszym trenerem na świecie.
Chciałbyś tam kiedyś pracować?
Jak się nauczę angielskiego (śmiech)
W takim razie przejdźmy do piłki młodzieżowej. Niech punktem wyjścia będzie fakt, że współtworzysz projekt Skra Elite Group. Myślisz, że to jest duża szansa i dobre środowisko do rozwoju dla chłopaków, którzy zakwalifikowali się do grupy?
Teraz myślę bardziej o tych, których jeszcze nie ma w Elite Group. Chciałbym, żeby byli i fajnie, że tak zareagowali. Bo już wiemy, że zareagowali dobrze i jest to dla nich duża motywacja. Ci zawodnicy cały czas się pytają i robią wszystko, żeby dołączyć do tej wyselekcjonowanej grupy. Moim zdaniem trener nie uczy niczego piłkarza, tylko zawodnik uczy się od zawodnika. Jest dla nich stworzone środowisko i oni od siebie czerpią. Patrz: chyba żadnego zawodnika z rocznika 2009 czy 2008 żaden trener raczej nie inspiruje, a jeżeli już go inspiruje, to super. Ale przede wszystkim jego inspiruje Neymar, Messi, Lewandowski czy Cristiano Ronaldo. Oni się uczą od piłkarzy i tak samo uczą się od siebie.
Obserwując Wasze odprawy przed treningami Skra Elite Group, zauważyłem, że bardzo byście chcieli nauczyć tych zawodników myślenia. Sprawić, żeby Ci piłkarze samodzielnie podejmowali decyzje na boisku i byli gotowi. Zresztą nawet nowy dyrektor Szkoły Trenerów, Paweł Grycmann, wspominał, że najważniejsze, by trener nie ingerował w proces decyzyjny młodego piłkarza w trakcie meczu. Myślisz, że to jest istotne?
Jak zawodnik ma 20 zabawek, to nie będzie się bawił żadną. A jak będzie miał dwie, to będzie się bawił jedną i drugą. I to jest kreatywność. Trener musi dać środowisko i zasady, wokół których młody piłkarz będzie się obracał, i żeby wokół tych zasad, celów gry – potrafił podejmować decyzje. I my się na tym skupiamy. Koncentrujemy się na tym, żeby przekazywać im treści uniwersalne, które pomogą stać im się – po pierwsze – lepszymi ludźmi, a potem piłkarzami. Chcemy, żeby Ci zawodnicy jak najwięcej wynieśli z tych zajęć.
Co Cię napędza w życiu do działania?
Fajnie, że moi rodzice i dziewczyna czują sport, bo jakby trochę się z tego wywodzą. Moja dziewczyna grała w siatkówkę. I ja też czuję, że oni mi kibicują. Oglądają mecze Skry i się tym interesują. To jest dla mnie ważne. Czasami coś podpowiedzą. Plus ludzie, którzy mnie inspirują. Mamy super sztab, bo mogę codziennie uczyć się od trenera Dziółki, który ma już doświadczenie i jest świetnym trenerem. Od trenera Bledzewskiego, który ma ponad 200 meczów w ekstraklasie i jego doświadczenie jest niesamowite. Od „Gery”, bo grał w piłkę, jestem z nim w pokoju i codziennie gadamy o futbolu. On mnie inspiruje, a ja jego. Od trenera Rokosy, który się cały czas rozwija i też ma niesamowitą wiedzę, dając mi sporo życiowych wskazówek. Sztab mnie inspiruje – fajnie, że jest taki dobry, spójny. Podobnie inspirują mnie ludzie, z którymi rozmawiam i od których zawsze mogę coś wyciągnąć.
Rozmawiał Daniel Flak