4 pytania do Mateusza Kosa przed Koroną

Mateusz Kos skończył w tym 34 lata, ale ani myśli zawiesić rękawic na kołku. Wręcz przeciwnie – obecne rozgrywki są dla niego jednymi z najlepszych w karierze. Gdzie leży tajemnica sukcesu Skry i „Kosika?” – Niech nasze wyniki dają do myślenia miastu – mówi nasz golkiper w krótkiej rozmowie przed wieczornym meczem z Koroną Kielce.

Ostatnie mecze układają się dla nas wręcz rewelacyjnie. Spora w tym twoja zasługa, bo w pięciu ostatnich meczach puściłeś tylko jedną bramkę. Powoli Mateusz stajesz się chyba zmorą napastników Fortuna 1 Ligi?
– Bardzo jestem z tego zadowolony, bo wiadomo, że bramkarza zawsze czyste konta motywują jeszcze bardziej. Czy zmorą to ciężko powiedzieć, na pewno pracujemy ciężko całym zespołem na to co osiągamy. To zasługa nie tylko moja, lecz całego zespołu, jak i również trenerów, bo zawsze mają jakieś rozwiązanie na dany mecz, a my wychodzimy realizować założenia.

Dziś podobnie jak w środę znów gramy z bardzo silnym rywalem, którego interesuje tylko ekstraklasa. Korona na pewno obserwuje nasze wyniki. Jaki to może być mecz twoim zdaniem?
– Korona na tyle jest doświadczonym zespołem, że na pewno nie lekceważą żadnego z rywali i tak zapewne będzie z nami. My wiemy po co jedziemy do Kielc, chcemy zagrać bardzo dobre spotkanie oraz zdobyć punkty. Wiemy doskonale, że Koronę interesuje tylko wygrana, bo wiadomo o co walczą, więc zapowiada się bardzo fajny mecz!

Jak myślisz, z czego wynika to, że ostatnio cały czas wygrywamy?
– Dobrze pracujemy na treningach i widać, że ciężka praca się broni na boisku wynikami. Jeszcze zostały nam trzy mecze z nowej rundy i musimy się zaprezentować jak najlepiej. A nasze wyniki niech dają do myślenia miastu, my się cieszymy grą, tym, że możemy się zaprezentować na tym poziomie rozgrywkowym.

Skupmy się jeszcze na tobie. Jak to robisz, że bronisz tak świetnie w momencie gdy wiele osób pewnie już myślało, że bliżej będzie ci do piłkarskiej emerytury? W drugiej lidze grałeś mało, a teraz trudno sobie wyobrazić podstawowy skład Skry bez Mateusza Kosa.
– Zgadza się, w ostatnim sezonie grałem mało, ale we wcześniejszym było więcej występów, wtedy również była dobra dyspozycja. Pewnie wiele osób już mnie skreślało, ale najważniejsze osoby zawsze wspierały i będą to robić zawsze, bo wiedzą jaki mam charakter i za to im dziękuję. Na pewno też awans mi pomógł, bo nie od dziś wiadomo, że w pierwszej lidze musi grać jeden młodzieżowiec, a dwóch jak szczebel niżej. Na mojej pozycji najważniejsza jest pokora i trzeba robić swoje, bo wiadomo, że pozycja bramkarza jest specyficzna. Może bronić tylko jeden i nie ma zmian w czasie meczu jak na innych pozycjach.

Rozmawiał Mariusz Rajek