Nasza Skra kontynuuje świetną serię zwycięstw na boiskach Fortuna 1 Ligi. Po fantastycznym uderzeniu z rzutu wolnego Adama Mesjasza wczesnym niedzielnym (14.11) popołudniem pokonaliśmy GKS Jastrzębie 1:0 wygrywając trzecie spotkanie z rzędu i umacniając się na 10. pozycji w tabeli.
Pierwsza połowa długimi fragmentami specjalnie nie rozpieszczała niezbyt liczną publiczność na monumentalnym stadionie w Jastrzębiu oraz widzów Polsatu Sport Fight. Nasza drużyna grała niezwykle szczelnie w obronie, ale brakowało nam pomysłu na wyjście z atakiem. W pierwszym kwadransie aktywniejsi z przodu byli gospodarze. W 5. minucie Daniel Rumin uderzeniem z główki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pomylił się nieznacznie.
Na pierwszą dobrą akcję Skry musieliśmy poczekać aż do 28. minuty. Przemek Sajdak w polu karnym wystawił bardzo dobrą piłkę Piotrkowi Noconiowi, po którego strzale Mariusz Pawełek wyratował się wybiciem piłki na rzut rożny. Jastrzębianom, dla których był to mecz niezwykle dużej wagi, aby nie ugrzęznąć na dnie I-ligowej tabeli też niespecjalnie dużo wychodziło, a my cierpliwie wyczekiwaliśmy swojego „złotego strzału”. I doczekaliśmy się! Tuż przed końcem pierwszej odsłony Marek Opaliński podyktował rzut wolny z około 30 metrów po faulu na Szymonie Szymańskim. Do piłki podszedł Adam Mesjasz i huknął w taki sposób, że nie tylko dał Skrze prowadzenie w najlepszym możliwym momencie, ale chyba również zamknął konkurs na najpiękniejszą bramkę 17. kolejki. Obserwatorzy, ławki rezerwowych i kibice tylko złapali się za głowy w uznaniu dla trafienia „Messiego”. – Czy bramka życia? Na pewno jedna z lepszych, zdarzyło mi się kilka podobnych, ale dość rzadko – ocenił trafienie po meczu sam autor. Dodać też trzeba, że specjalnie nie przeszkodził naszemu defensorowi bramkarz GKS-u, bo piłka po bardzo precyzyjnym i silnym uderzeniu leciała w środek bramki. Po drodze nie było też rykoszetu.
Miejscowi po przerwie musieli podjąć większe ryzyko, ale to Skra mogła zacząć drugą połowę podobnie jak skończyła pierwszą po tym jak w 48. minucie Kamil Wojtyra umieścił piłkę w bramce. Sędzia nie miał jednak wątpliwości, że nasz napastnik był na spalonym. Ci, którzy spodziewali się huraganowych ataków gospodarzy mogli poczuć się zawiedzeni. To Skra w dalszym ciągu grała bardzo mądrze i konsekwentnie w obronie nie marnując żadnej okazji na wyjście z kontratakiem. W 63. minucie bardzo dobrą piłkę z prawej strony dograł Sajdakowi Mikołaj Kwietniewski. „Sajdi” niestety za długo przekładał futbolówkę na prawą nogę, przez co defensorzy Jastrzębia zdążyli wrócić i zblokować uderzenie.
Skra mimo świetnego wyniku stwarzała zdecydowanie więcej zagrożenia z przodu od gospodarzy, którym brakowało jakiegokolwiek pomysłu na grę ofensywną. Nasza drużyna kolejny raz potwierdziła, że bardzo ciężko jest strzelić nam gola. Do ostatnich minut z dużym spokojem kontrolowaliśmy wydarzenia boiskowe odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu i na 11 punktów oddalając się od strefy spadkowej.
Trener Jakub Dziółka na pomeczowej konferencji nie miał wątpliwości co było najistotniejsze w tym spotkaniu. – Nie było to pewnie widowisko na wysokim poziomie, ale to taki moment rundy, że punkty są najważniejsze. Chcieliśmy dziś strzelić jedną bramkę więcej nić przeciwnik. Spodziewaliśmy się takiej postawy GKS-u, przez większość spotkania przetrwaliśmy napór w postaci długich piłek gospodarzy. Odpowiedzieliśmy jedną, ale za to bardzo ładną bramką Adasia Mesjasza i mamy teraz 23 punkty. Znamy jednak swoje miejsce i zachowujemy cały czas dużo pokory. Szkoleniowiec jastrzębian był mocno zawiedziony postawą swojej drużyny: – Nie mieliśmy prawa tego meczu przegrać, żeby myśleć o czymkolwiek w przyszłości, a przegraliśmy z kretesem. Prawie wszystko wiedzieliśmy o Skrze, ale w pewnych momentach wykonywaliśmy rzeczy do których nie byliśmy przekonani. Były dobre momenty, które mogliśmy wykorzystać, ale jak zwykle któryś z naszych chłopaków zawsze wymyśli coś swojego i reszta nie nadąża za jego myślami. To już chyba dziesiąty meczy, gdy taka sytuacja ma miejsce. Mieliśmy duże nadzieje związane z tym meczem, a skończyło się jak zawsze – skomentował Jacek Trzeciak.
Była to szósta wygrana Skry w tym sezonie. Biorąc pod uwagę, że wszystkie mecze rozegraliśmy na wyjazdach jest wynikiem naprawdę imponującym. Już w środę (17.11, godz. 18.00) czeka nas zaległe spotkanie w Nowym Sączu z Sandecją.
GKS Jastrzębie – Skra Częstochowa 0:1 (0:1)
0-1 Adam Mesjasz 45’ (z rzutu wolnego)
GKS: Pawełek, Słodowy, Bojdys, Kamiński (Balboa), Witkowski Ż, Gajda (Niewiadomski), Feruga Ż (Jadach Ż), Handzlik Ż (Zejdler), Gulczyński, Borkała Ż (Ali), Rumin
Skra: Kos, Brusiło, Mesjasz, Krzyżak, Lukoszek (61′ Winiarczyk), Kwietniewski (90′ Baranowicz), Nocoń (76′ Niedbała), Szymański, Sajdak (76′ Stromecki), Napora, K. Wojtyra (61′ Mas Ż)
Widzów: 542
Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński