Z dalekiego wyjazdu na Warmię wracamy z bardzo cennymi trzema punktami. Gola na wagę zwycięstwa z rzutu karnego zdobył Kamil Wojtyra. W starciu ze Stomilem sędzia podyktował łącznie aż trzy jedenastki. Obie drużyny solidarnie zmarnowały po jednej. Wygrana pozwoliła Skrze odetchnąć i znacznie awansować w tabeli.
Spotkanie w Olsztynie mogło się dla nas rozpocząć w najgorszy możliwy sposób. Już w 4. minucie Oskar Krzyżak w walce o górną piłkę sfaulował w polu karnym jednego z zawodników gospodarzy, a sędzia Grzegorz Kawałko bez wahania wskazał na jedenasty metr. Rzut karny to jednak jeszcze nie gol, o tym starym piłkarskim porzekadle przekonał się Patryk Mikita, którego wzorowo wyczuł Mateusz Kos broniąc uderzenie w lewy róg bramki.
Niewykorzystana szansa mocno zdeprymowała miejscowych, którzy nie potrafili odnaleźć swojego rytmu i praktycznie nie zagrażali poważniej naszej bramce w pierwszej odsłonie piątkowego meczu. W 28. minucie miało miejsce najważniejsze wydarzenie pierwszych 45 minut. Piotrek Nocoń zagrał dobrą piłkę do Kamila Wojtyry, ten padł w polu karnym potrącony przez obrońcę Stomilu, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Kiedy wydawało się, że będzie to nie znaczący fragment do gry wkroczył VAR, który zasygnalizował arbitrowi dokładniejsze przyjrzenie się faulowi na naszym napastniku. Po długiej weryfikacji arbiter postanowił wskazać na rzut karny. Egzekutorem został sam poszkodowany nie dając szans Krzysztofowi Bąkowskiemu strzałem a la Panenka.
Zdobyta bramka mocno rozochociła Wojtyrę, bo przed gwizdkiem do szatni miał jeszcze dwie niezłe okazje do podwyższenia wyniku. W 37. minucie zakończył strzałem bardzo ładną i składną akcję „Nocka” i Mikołaja Kwietniewskiego lewą stroną. W pierwszej z z czterech doliczonych minut przymierzył z bliska głową po dośrodkowaniu i tylko ofiarną paradą golkiper Stomilu uchronił swój zespół przed stratą gola. Miejscowi odpowiedzieli tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę uderzeniem Wojciecha Reimana. „Kosik” potwierdził jednak znakomitą formę w tym sezonie.
Początek drugiej odsłony stał pod znakiem kolejnych rzutów karnych. W 54. minucie powalony w polu karnym olsztynian powalony został „Kwiecień”. Sędzia kolejny raz musiał posiłkować się systemem VAR i podobnie jak w pierwszej odsłonie wskazał na „wapno”. Do jedenastki podobnie podszedł „Wojtyr”, ale tym razem niestety górą był golkiper Stomilu. Uderzenie Kamila bliźniaczo przypominało próbę Mikity. Skutek niestety również był ten sam. Później długimi fragmentami Skra grała niezwykle odpowiedzialnie, gospodarze częściej byli przy piłce, próbowali przedzierać się w nasze pole karne, ale brakowało im precyzji i dokładności. Szczelna defensywa Skry i dobrze broniący Kos nie pozwalali im na zbyt wiele.
W 76. minucie mogliśmy podwyższyć prowadzenie, jednak dynamiczna akcja zakończyła się uderzeniem „Nocka” nieznacznie obok bramki. Po stronie Stomilu najwięcej pozytywnego zamieszania robił wprowadzony na początku drugiej połowy za Reimana młody Filip Wójcik. Mimo nerwowej końcówki i wielu prób gospodarzy udało nam się dowieźć niezwykle cenną wygraną do końca. – Myślę, że nie tylko ja odetchnąłem, ale z całej drużyny zeszło ciśnienie, bo ostatnio nie udawało nam się strzelać goli. Szkoda, że w drugiej połowie nie udało nam się szybciej zamknąć tego meczu, ale najważniejsze są trzy punkty. Było to bardzo ważne spotkanie – powiedział tuż po spotkaniu strzelec „złotego” gola, Kamil Wojtyra.
Jak trenerzy podsumowali mecz, który zainaugurował 15. serię gier w Fortuna 1 Lidze? – Gratuluję mojej drużynie dużej determinacji, przewidywaliśmy taki scenariusz, że pięknej gry może tu za dużo nie być. Była walka przede wszystkim o wynik. Po raz kolejny nie straciliśmy bramki i to jest na pewno budujące. Strzeliliśmy jedną bramkę, o którą mocno walczyliśmy. Może to zabrzmi nieco nieskromnie, ale musimy takie mecze zamykać szybciej. Nie mówię tu o rzucie karnym Kamila, bo to normalna rzecz, ale o kilku innych sytuacjach, które mieliśmy do zdobycia gola – skomentował na pomeczowej konferencji Jakub Dziółka. – Jest nam przykro, bo bardzo chcieliśmy wygrać. Teraz kibice najchętniej by nas ubiczowali, takie jest ich prawo. Wiedzieliśmy, że Skra jest przeciwnikiem niewygodnym, bo nie traci bramek, gra bardzo solidnie w obronie. Kluczem w tym meczu było zdobycie pierwszego gola, nie wykorzystaliśmy rzutu karnego i mecz potoczył się w drugą stronę. Musimy podnieść głowy, chłopaki dostali dwa dni wolnego, żeby wyczyścili głowy i walczymy dalej – stwierdził z kolei podłamany Adrian Stawski, opiekun Stomilu.
Wygrana w Olsztynie pozwoliła nam nie tylko awansować na 10. miejsce w tabeli, ale i zwiększyć przewagę nad strefą spadkową aż do sześciu punktów. W kolejnej serii gier zmierzymy się w Niepołomicach z Puszczą. Ze względu na powołanie Macieja Masa do reprezentacji U-20 mecz najprawdopodobniej odbędzie się w piątek, 5 listopada.
Stomil Olsztyn – Skra Częstochowa 0:1 (0:1)
0-1 Kamil Wojtyra 32’ (z karnego)
Stomil: Bąkowski, Żwir, Remisz, Czajka Ż, Straus, Pyrdoł (Ciechanowski), Tecław, Reiman (Wójcik), Spychała, Moneta (Simba Bwanga), Mikita (Zych)
Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło, Krzyżak Ż, Lukoszek (Niedbała), Stromecki, Nocoń, Sajdak, Kwietniewski (Bronisławski), Napora, K. Wojtyra (Mas)
Mariusz Rajek, zdj. Natanael Brewczyński, Grzegorz Przygodziński