Nasza kadra wciąż jeszcze się poszerza. W poniedziałek (16.08) roczną umową z naszym klubem związał się 26-letni pomocnik Wojciech Galas. Były piłkarz Zagłębia Lubin i Górnika Polkowice przyznaje, że nigdy jego drużynom nie udało się pokonać Skry w Częstochowie. Choć kontrakt podpisany został dopiero teraz, Galas jako zawodnik testowany trenował ze Skrą od początku okresu przygotowawczego.
Wojtek, sporo grałeś w sparingach jako zawodnik testowany. Dlaczego kontrakt podpisałeś dopiero teraz?
– W zasadzie dogadani byliśmy już od dłuższego czasu. Przez moje sprawy osobiste podpisanie kontraktu nieco się przeciągnęło. To prawda, z drużyną trenowałem od pierwszego treningu przed sezonem.
Pochodzisz z Lubina, więc co naturalne zaczynałeś w Zagłębiu. Jak oceniasz tamtejszą akademię uchodzącą za jedną z najlepszych w Polsce?
– Oj, to prawda. Akademia Zagłębia naprawdę robi wrażenie. Teraz dodatkowo dyrektorem Akademii został Adam Buczek, który ma ogromną wiedzę na temat szkolenia. Dzięki temu, że on został dyrektorem, a w grupach młodszych dowodzi Piotr Błauciak przyniesie to bardzo dużo pozytywów. Powinno to dać wiele korzyści dla całego klubu z Lubina.
Można powiedzieć, że przez całą dotychczasową karierę nie ruszałeś się zbyt daleko od domu. Grałeś albo w Zagłębiu albo w Górniku Polkowice.
– Od początku grywałem w rezerwach Zagłębia. Pan Adam Buczek właśnie mnie tam ściągnął. Miałem być takim przysłowiowym „wujkiem” i pomagać chłopakom wejść w seniorską piłkę. Trenowałem z pierwszą drużyną, ale miałem małą szansę na grę. Chcąc zrobić krok do przodu, gdy pojawiła się oferta ze Skry postanowiłem z niej skorzystać.
Kiedy miały miejsce pierwsze rozmowy z naszym klubem?
– Nie chcę skłamać, ale to było mniej więcej na przełomie maja i czerwca. Dostałem telefon od prezesa Artura Szymczyka i w zasadzie po pierwszych rozmowach byłem przekonany, żeby zasilić szeregi Skry.
W linii pomocy szykuje się u nas dosyć ostra walka o skład. Nie boisz się rywalizacji?
– Będąc czy to w Zagłębiu, czy w Polkowicach ta rywalizacja zawsze była i nigdy się jej nie boję. Bardzo szanuję swoich kolegów na mojej pozycji. Są naprawdę dobrymi piłkarzami, ale nikt nigdy nikomu nie dał miejsca w składzie na ładne oczy. Na rywalizację jestem na pewno gotowy.
Trzy serie gier za nami. Skra na razie z jedną wygraną i dwiema porażkami. Myślisz, że cel jakim jest utrzymanie uda się zrealizować?
– Myślę, że na pewno tak. Jestem w tym zespole od 5 lipca i patrząc na to jak ta drużyna się prezentuje jestem naprawdę spokojny o ligowy byt.
Jutro arcytrudny mecz. Zagramy w Legnicy z Miedzią, która jest liderem.
– Mecz na pewno będzie ciężki, ale na tyle na ile poznałem chłopaków wiem, że oni nie złożą broni.
W tej lidze każdy mecz będzie trudny, niemniej jestem zdania, że stać nas na wywiezienie bardzo korzystnego rezultatu z terenu obecnego lidera.
Pamiętasz jakiś mecz przeciwko Skrze z okresu, gdy grałeś w rezerwach Zagłębia?
– Przeciwko Skrze pamiętam bardzo dużo spotkań jako zawodnik Górnika Polkowice, i to zarówno w trzeciej, jak i drugiej lidze. To były zawsze ciężkie mecze, nigdy nie udało mi się wygrać na „Lorecie”. Na pewno przypomina mi się taka przegrana w Częstochowie, gdy bramkę w 89. minucie strzelił nam Damian Niedojad. W trzeciej lidze na pewno raz był rezultat bezbramkowy i to był chyba najlepszy wynik Górnika ze Skrą na wyjeździe z okresu kiedy ja tam grałem. W Polkowicach szło nam ze Skrą dużo lepiej, choć pamiętam taki mecz, gdy Skra powinna prowadzić na początku i być może potoczyłaby się ta rywalizacja inaczej. Już wtedy Skra grała naprawdę fajną piłkę. Górnik miał trzy sytuacje, wszystkie wykorzystał i skończyło się 3:0. Na koniec sezonu z awansu cieszyła się jednak Skra.
Rozmawiał Mariusz Rajek