Nasz pomocnik w poniedziałek świętował 24. urodziny. Jak sam mówi, najlepszym prezentem będzie jak w piątek uda mu się zdobyć na gola. Na razie uzbierał ich pięć dokładając do tego dwie asysty.
Może zacznijmy od spóźnionych życzeń urodzinowych. Czego najczęściej się życzy piłkarzom?
– Zdrowia! To najważniejsze. Można życzyć bramek i asyst, ale jak nie będzie zdrowia, to wszystko inne idzie do kosza. Jak jest zdrowie, to całą resztę można wypracować indywidualną pracą.
Odpukać – zdrowia w ostatnim czasie ci chyba nie brakuje.
– Na szczęście jeszcze poważniejszych problemów nie miałem. Na razie jest w porządku i bardzo się z tego cieszę.
Jakieś ciekawe prezenty dostałeś?
– Szczerze mówiąc to nie (śmiech). Mam nadzieję, że sam sobie zrobię prezent w piątek w postaci gola w meczu z Miedzią Legnica.
O ile pogoda pozwoli ten mecz rozegrać, bo zerkając za okno można mieć wątpliwości…
– Mam mimo wszystko nadzieję, że zagramy. To ostatni mecz w tym roku, fajnie byłoby zakończyć rundę zwycięstwem. Wierzę w to, że uda się zagrać, ale wiadomo – nie jest to zależne tylko od nas.
Pierwszą część sezonu w zasadzie możemy podsumować. Jesteś zadowolony z miejsca i zdobyczy Skry?
– Zawsze są dwie strony medalu. Z jednej strony wygląda to całkiem nieźle, bo jesteśmy blisko czołowych lokat i pourywaliśmy punkty czołówce, a z drugiej mam trochę wewnętrzny niedosyt, że tych punktów powinno być trochę więcej. Z niektórym stratami ciężko się pogodzić, był taki moment, że złapaliśmy lekki kryzys w meczach, gdzie wydawało się, że jesteśmy murowanym faworytem. Czasami też traciliśmy bramki w ostatnich minutach. Jestem zadowolony, ale jednocześnie czuję, że dało się wycisnąć dużo więcej.
Trochę Polski miałeś okazję zwiedzić – Widzew Łódź, Sandecja Nowy Sącz, Chojniczanka Chojnice. Które miejsce wspominasz najlepiej?
– Wszędzie było fajnie na swój sposób. Każde z tych miejsc mnie czegoś nauczyło. Z Widzewem awansowaliśmy do ekstraklasy i był to super moment dla mnie. Sandecję dobrze wspominam indywidualnie, ale drużynowo nie daliśmy rady, bo spadliśmy z ligi. Teraz jestem w Skrze i czerpię radość z gry. Jestem w miejscu, które znam od dziecka i staram się wyciągać to co najlepsze.
Udało się w końcu wrócić na „Loretę”. Masz nadzieję, że wiosną już tak zostanie?
– Szczerze mówiąc to nie wyobrażam sobie sytuacji żebyśmy mieli jeszcze gdzieś się stąd wyprowadzać. Tutaj trenujemy, to jest nasz dom, znamy tą szatnię i nie chcę już wracać na boczne boisko przy Limanowskiego.
Indywidualnie jesteś zadowolony z tej rundy?
– Podobnie jak w przypadku drużyny. Z jednej strony jestem, z drugiej nie. Pewnie gdyby ten wynik drużyny był lepszy, ja również byłbym bardziej zadowolony. Mam poczucie, że moja postawa w niektórych sytuacjach mogła sprawić, że mogliśmy mieć tych punktów więcej. Nie jest źle, ale zawsze jest nad czym pracować.
Z Miedzią tylko trzy punkty?
– Innego wariantu nie biorę pod uwagę. Trzeba dobrze zakończyć rok i ze spokojem przygotowywać się do wiosny.
Rozmawiał Mariusz Rajek
