Niedzielny mecz Skry Częstochowa z Górnikiem II Zabrze przyniósł drugie z rzędu wyjazdowe zwycięstwo „Skrzaków”. Przebieg spotkania na gorąco skomentował trener częstochowian, Dariusz Klacza.
Trenerze, pierwsze na co zwrócił Pan uwagę po przyjechaniu na obiekt przy ulicy Bytomskiej to stan nawierzchni. Ta piłka rzeczywiście skakała, gdy się ją prowadziło. Ale wydaje się, że zagraliśmy, tak jak trzeba było tego oczekiwać. Więcej bezpośrednich piłek, no i dwa gole ze stałych fragmentów gry ze stojącej piłki.
Tak, płyta trochę wymagała. Uważam, że niedopuszczalne jest na poziomie trzeciej ligi, żeby przed meczem grały na boisku zespołu z Klasy A. Myślę, że to powinno być na odwrót. Natomiast nie będę zganiał na płytę. Trzymaliśmy się swojego planu. Chcieliśmy być intensywni, zabierać piłkę, grać do przodu, strzelać gole. To się udało. Po rzucie karnym otworzyliśmy ten mecz. Później trochę brak szczęścia i rykoszet przy bloku. No i później rzut wolny. Ta czerwona kartka trochę ułatwiła nam zadanie. Natomiast trochę też utrudniła, bo tak wolicjonalnie Górnik już nie miał nic do stracenia, bardzo mocno się otworzył i chciał zdobyć bramkę wyrównującą. Nam tej skuteczności w końcówce zabrakło.
Na ten mecz zabrakło przede wszystkim naszego pierwszego kapitana. Zamiast Piotra Noconia prowadził nas Radek Gołębiowski. Natomiast do zwycięstwa zaprowadził zespół Przemek Sajdak.
Tak. Piotrek miał drobny uraz, który wyeliminował go z meczu. Chodziło o staw skokowy. Radek Gołębiowski należy do rady drużyny, jest wicekapitanem. I to on przejął opaskę kapitańską. Mocno zwracaliśmy uwagę na to, że strata jednego lidera musi wykreować kolejnego. I myślę, że dzisiaj ten mecz go wykreował.
Prowadzenie w tej niełatwej końcówce pozwolił nam z pewnością utrzymać widoczny progres w defensywie. Bo mimo gry w osłabieniu zabrzanie byli w stanie nas postraszyć.
Dużo pracujemy nad defensywą, bo uważam, że w ofensywie jesteśmy bardzo skuteczni. Jesteśmy trzecią czy czwartą siłą ligi. Natomiast w defensywie trochę rzeczy trzeba poprawić. Ale grając tak wysokim pressingiem musisz być narażony na to, że otwierasz przestrzeń za plecami. I tam może się pojawić przeciwnik, który zdobędzie gola. Ale cieszy to, że mieliśmy dobre nastawienie na bloki, na powstrzymania, na obronę światła bramki. To spowodowało, że Górnik nie miał więcej sytuacji.

