Skra Częstochowa po wielu zwrotach akcji wygrała w Lubinie 4:3 po golach Oliwiera Kucharczyka, Radosława Gołębiowskiego, Ivana Metlushki oraz Tymoteusza Mazanka. Na chłodno po piątkowych wydarzeniach na bocznym boisku KGHM Zagłębie Areny mecz skomentował nasz trener Dariusz Klacza.
Trenerze, gratulacje za drugie zwycięstwo w sezonie. Jak Pan przeżył emocjonalnie to spotkanie?
Mecze z Zagłębiem Lubin nie są łatwymi meczami. Tam zawsze coś się dzieje. Natomiast wytrzymaliśmy do końca i myślę, że to nas też w jakiś sposób doświadczyło.
Dwukrotnie raniliśmy przeciwnika dwoma trafieniami w odstępie 1-2 minut. Niecodzienna sytuacja, ale godna podziwu.
Tutaj cieszy to, że poszliśmy w pierwszej i drugiej połowie za ciosem. I ten zespół wierzył w to, że mimo straty bramki na początku, jest w stanie wygrać. Fajnie zareagowaliśmy. Również w drugiej części meczu dobrze zareagowaliśmy i podnieśliśmy ten mecz. Dlatego bardzo cieszy takie spotkanie.
Dwa gole z kontrataków, dwie sztuki ze stałych fragmentów gry. I w końcu wszystkie z pola karnego, o co trener wcześniej zabiegał.
Nareszcie nasza praca zaczyna się bardziej bronić, bo to są efekty pracy nad stałymi fragmentami gry. Cały zespół był w budowie i zaczynaliśmy od zera ze stałymi fragmentami gry, zresztą ze wszystkim zaczynaliśmy od zera. A ten mecz oddał to, że z pola karnego potrafiliśmy zdobyć bramki właśnie ze stałych fragmentów gry. Cieszy, że nasza wspólna praca jest coraz bardziej widoczna na boisku. Zagraliśmy też dużo faz przejścia, bo w tym meczu rywal był bardzo intensywny. Jesteśmy zadowoleni, że w takim meczu wygrywamy i przywozimy trzy punkty z bardzo trudnego terenu.
Nie mógł dziś trener skorzystać ze Zbigniewa Wojciechowskiego i Borysa Dmytryszyna.
Drobne choroby, które w przeciągu kilku dni z pewnością się zakończą. Więc nie są to kontuzje.
Do gry wrócił natomiast Seweryn Cieślak. I wygląda na to, że Ivan Metlushko znów wrócił do strzelania zmobilizowany tym faktem.
Seweryn daje coraz fajniejsze sygnały i cieszy też to, że czujący jakiś oddech na plecach Ivan świetnie reaguje, bo strzela bramkę. Natomiast Seweryn jako młody, jeszcze niedoświadczony zawodnik wszedł, wykonał małe zadania w defensywie, które otrzymał. Pomógł również w ataku. I ogółem dał bardzo dobrą zmianę. Utrzymał nas przede wszystkim przy piłce i to na pewno też wzbogaciło go o jakieś krótkie doświadczenie.
Aktualnie w lidze tylko dwa zespoły mają więcej zdobytych bramek, ale również tylko dwa więcej straconych. Czy szklanka jest do połowy pusta czy do połowy pełna? A może patrzymy tylko na to, że pniemy się w górę tabeli?
Patrzymy na to, żeby wygrywać mecze. To jest najbardziej istotne. O ile bilans strzelonych bramek będzie większy niż tych straconych, to jest większe prawdopodobieństwo na to, że będziemy mieli więcej wygranych meczów. Oczywiście to nie idzie w parze tak zero-jedynkowo, natomiast tak można na to obszernie spojrzeć. Jesteśmy ludźmi ambitnymi i mamy świadomość tego, że musimy poprawić pewne rzeczy w obronie. Trzy ostatnie mecze pokazały jednak, że potrafimy zagrać też na zero z tyłu lub tylko jedną straconą bramką. Natomiast teraz się zabezpieczyliśmy, strzelając cztery gole.